Moderatorzy : Paul Delaney, Mistrz Gry, Sirius Hartwood

Diego Montana
Awatar użytkownika
33
lat
185
cm
Jeździec
Uznana Klasa Średnia
Tego to on do końca i z pewnością nie był pewny. Czy faktycznie siwej robiło różnice czy jedzie jednak pierwsza, w środku czy na końcu. Równie dobrze siwy ogier, może jechać na końcu, skoro w stawce są dwa wałachy, to raczej by się na nie nie połasił. Natomiast siwa nie była w nastroju i czasie do amorów, a jakoś kompania specjalnie współkowaniem też nie była zainteresowana. Tak czy siak, nie ważne. Przynajmniej za @Harper Pearson i @Loki of Asgard siwa może ze względu na wałacha, nie będzie się tak spinała. Chociaż z nią to jeden Bóg wiedział, jak to będzie. Na szczęście przed zapędami @Unbridled Life , to Diego będzie potrafił ją jeszcze powstrzymać. Nie z takimi końmi jak ona pracował, więc wiedział z czym się to je. Jej uniki nie specjalnie robiły na nim wrażenie, trzymając wodzę w ręce podczas szarpania się, siwa sama robiła sobie na złość. Bo wędzidło w jej pysku przy krótkim trzymaniu wodzy, obijało się mało przyjemnie po pysku. Dzięki czemu mógł się szybciej uporać z zadaniem, bo domyślił się że wolała odpuścić, niż odczuwać dyskomfort. Kiedy ją dosiadł ponownie, a ona się szarpnęła kłusem w przód. Nieco nim bujnęło w siodle, jednak szybko domknął pomoce, odzyskując równowagę i wiedząc, że nic nie podziała. Odciągnął lewe przed ramię w tył, zmuszając siwą do zgięcia szyi w tamtą stronę i wykonania ciasnego skrętu. Jeśli nie chciała zaliczyć spektakularnej gleby, to musiała zwolnić. Kółko wokół własnej osi i powrót na tor w kierunku grupy, a czynność w razie co powtarzał, jakby nie zrozumiała za pierwszym razem, że jej się to nie opłaci. Utrzymał też pozycję siwej na końcu zastępu, nie dając jej się przebić na bardziej czołową pozycję. Przystanek wymuszony przez @Sheridan , skwitował westchnięciem, krążąc z siwą na końcu zastępu w oczekiwaniu na ponowne ruszenie. Mając czas na odpowiedzenie @Harper Pearson. Ej i to nie jego wina, że miał już swoje lata ! Poza tym różnica wieku nie musiała wcale oznaczać tego, że nie mogli pogadać i nawet o dziwo jakoś się porozumieć. W końcu jedno drugiego nie wyklucza. Nie można dyskryminować nikogo przez to, że jest starszy od reszty. Poza tym jakby wiedziała, że jest dość rozrywkowy, to pewnie zmieniłaby o nim zdanie. Diego mimo wieku nie był wcale sztywny, umiał się zawsze dogadać i łatwo nawiązywał te kontakty. Chyba że był ktoś oporny albo zadufany w sobie.
W sumie w oczekiwaniu na ruszenie, wpadł na pewien pomysł. Zanim odpowiedział kobiecie na wcześniejszą rozmowę, miał do niej prośbę.
-Skoro stoimy chwilowo mogę mieć prośbę @Harper Pearson ? Zrobisz nam zdjęcie? Chciałbym mieć pamiątkę z tego rajdu na przyszłość. - odpowiedział z miną kota ze shreka. Mając cichą nadzieję, że kobieta pomoże mu w tym zadaniu. Trochę miałby problem, jeśli chciałby je zrobić sam. Mając nadzieję, że się to udało, mógł kontynuować wcześniejszą rozmowę.
-To trochę już w stajni spędziłaś czasu. Podoba ci się? - odparł spokojnie. W między czasie usłyszał, że grupa będzie przyśpieszsać do kłusa, a to zdecydowanie na plus dla siwej i jego. Jakaś radocha po tej krótkiej przerwie. Skrócił nieco bardziej wodzę, wysyłając jej kilka półparad i zachęcającą łydką, odsyłając siwą klacz do kłusa.
-Lepiej że za dużo się mówi, niż w ogóle. Wtedy takie wypady w teren byłyby strasznie nudne i sztywne, a chodzi przecież o dobrą zabawę i integrację. - rzekł do kobiety, by się na chwilę zamyślić.
-W Orchardzie jeżdżę z małymi przerwami od około 8 lat. Przeprowadziłem się do Anglii po pewnym incydencie życia, by zacząć na nowo. - odpowiedział dość ogólnikowo, ale szczerze i zgodnie z prawdą. Nie będzie przecież zanudzać ją historią z życia. Nie zniósłby jakby do niego mówiła "Panie Diego", wolał po prostu Diego, albo bezpośrednio. Wkrótce usłyszał zamieszanie w grupie, zachwyty i inne. Spojrzał tam gdzie reszta, oczywiście w kierunku stada krów. Które na szczęście, zdawały się nie robić wrażenia na siwej. Nie zamierzał się sprzeciwiać grupie, bo też uważał że bezpiecznie będzie je minąć bokiem. Zwolnił nieco siwą i podążył za resztą grupy, prowadząc siwą w pomocach, tak by nie odwaliła czegoś w obecności tamtych zwierząt i sprowadziła na wszystkich niebezpieczeństwo. Poklepał ją krótko po szyi, jak im udało się to zrobić. A niech ma !
-Australia? Podobno piękny kraj. - wsłuchał się w historię chłopaka. Akurat zwiedzając świat, to tam nie dotarł. Nie zapominał jednak o kontrolowaniu klaczy, starając się aby czegoś nie odstawiła.

Zadanie 3
Mów mi Karolina. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda karoliniaa94#3933. Piszę w 3 osobie. Wątkom +18 mówię Chętnie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Za fabuły

Eventy

Tyler Hendersen
Awatar użytkownika
24
lat
188
cm
model, trener jeździectwa
Nowi Zasobni Pracownicy
- Zgadza się - odpowiedział @Harper Pearson z lekko zakłopotanym uśmiechem, wynikającym stąd, że słysząc takie komentarze, zawsze się zastanawiał, czy jego akcent aż tak wpada w ucho. Nie miał z tym problemu do czasu, aż zauważył, że wiele starszych ludzi stąd zwyczajnie go nie rozumie... i w sumie vice versa, bo jemu też czasem było ciężko zrozumieć lokalny akcent. - Nie chciałem się z nim rozstawać, więc przyleciał ze mną. Chyba już się całkowicie przyzwyczaił do tego klimatu - rozwinął lekko myśl, spoglądając na wałacha, któremu aklimatyzacja na pewno przebiegła sprawniej niż Tylerowi, wciąż tęskniącemu za upałami. Nie dość, że urodził się w słonecznych Włoszech, to jeszcze większość życia spędził w Australii. Przeprowadzka do Anglii była wręcz termicznym szokiem.
- Ale mamy też koale i kangury... - wspomniał, specjalnie podpuszczając Mię. Zauważył, że szybko rozczulała się nad puchatymi zwierzątkami, więc delikatnie przypomniał, że nie wszystko w Australii chcę cię zabić. Z drugiej strony totalnie rozumiał, że nie były to rejony, które kusiły każdego. Mieszkanie tam wymagało jednak swego rodzaju odporności na spotkania z pająkami, wężami i aligatorami, do czego dochodziło niemal na każdym kroku.
Widząc zdenerwowanie konia, cały czas starał udzielić mu się potrzebnego wsparcia i zapewnić, że wszystko jest w porządku. Jednocześnie pozostawał zdecydowany w swoich działach i nie odsuwał łydek od boków wałacha, a ciągle go nimi podpierał, kierując w odpowiednią stronę. Szczęśliwie udało im się wyminąć stado krów bez wywoływania konfliktów.
Na zachętę Mii do śpiewania pierw uśmiechnął się z rozbawieniem, a potem włączył się do piosenki, najwyraźniej nadając z Mią na wspólnych falach. W sumie wszyscy byli dość młodzi i co najwyżej Diego mógłby się na nich dziwnie patrzeć, ale Tylerowi zupełnie to nie przeszkadzało.
- Hakuna matata, to nie byle bzik! I już się nie martw... - kontynuował więc w najlepsze piosenkę razem z Mią, jednocześnie kierując się drogą nad morze, które już było widać od dłuższej chwili. Wymagało to przejechanie kawałka drogi w dół, w związku z czym lekko odchylił się w siodle, ułatwiając Jasiowi pokonanie tej drogi. Wówczas znaleźli się już na plaży, co momentalnie wywołało na twarzy Hendersena uśmiech. Oczywiście pierwszym, co zrobił, było podjechanie do wody i próba wjechania do środka, przynajmniej do nadgarstków, do czego zachęcał konia działaniem dosiadu i łydek. Rękę przesunął lekko do przodu, tym samym wpływając na swój środek ciężkości, a jeśli i to nie wystarczyło, to zaczął sobie pomagać cmokaniem, aż udało mu się (lub nie) nakłonić Johnny'ego do wejścia do morza. Inni zapewne również wykorzystali ten moment na próbę zapoznania swoich koni z falami, bo później zapewne mieli już oddać się najciekawszej części tego terenu, czyli galopowi brzegiem morza.

@Johnny Bravo

[zadanie 9]
Mów mi Zuza. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Eventy

Johnny Bravo
Awatar użytkownika
10
lat
178
cm
Ujeżdżenie
Mały Sport & Rekreacja
Pewność Tylera zdecydowanie pomagała Jasiowi w rozprawieniu się ze swoją chwilową słabością. Ufał mu i wiedział, że jeśli on nie wyczuwa żadnego zagrożenia, to w zasadzie sam też nie powinien się niczym martwić. Dzięki temu przeszedł obok krów w miarę spokojnie, nawet jeśli ciągle nieufnie spoglądał w tamtym kierunku.
Pozostał niewzruszony również wtedy, gdy tamci postanowili zrobić sobie akustyczne karaoke. W tym momencie prawdopodobnie nawet nagłe krzyki i hałas zrobiłyby na nim niewielkie wrażenie, bo po prostu nie był zbyt wrażliwy na takie bodźce. Uszy nie odpadały mu w przypadku fałszowania, ale ciągłe poruszanie się po łące, gdzie trawa była dużo wyższa, wciąż kusiło go, by złapać jedną z kępek traw. Wiosna miała to do siebie, że wszystko robiło się zielone, a to było niemałą pokusą dla niejednego konia. Na szczęście Johnny nie wykorzystywał faktu, że nie ograniczało go dzisiaj ogłowie, więc nie próbował się schylać, co zresztą byłoby znaczne utrudnione w trakcie kłusu. W stępie co innego, ale zawsze była jeszcze okazja w drodze powrotnej...
Być może Bravo już parę razy pokonywał tę trasę nad morze, ale zupełnie nie przeszkodziło mu to w tym, żeby podnieść głowę w zaciekawieniu, kiedy do jego uszu doszedł szum fal. Pokonując trasę w dół, już bezpośrednio na plażę, stawiał dużo dokładniejsze i ostrożniejsze kroki, by nie potknąć się przez przypadek. Przy okazji wyraźniej osadził się na zadzie, musząc być teraz bardziej skupionym. Udało mu się dostać na dół w jednym kawałku, a już idąc po miękkim piasku, parsknął głośno i potrząsnął głową. Lubił morze i wszelkiego innego rodzaju zbiorniki wodne, więc nie miał żadnych oporów przed podejściem do brzegu. Dziarsko krocząc przed siebie, nawet się nie zawahał przed tym, by wejść do wody. Na razie dość płytko, mocząc tylko kopyta, bo najpierw musiał sprawdzić, czy na pewno nie czaił się tam na niego żaden Kraken. Obniżył głowę i zaokrąglił szyję, patrząc na taflę wody i światło, które się w nim odbijało. Ponaglony przez Tylera do tego, żeby wejść głębiej, wykonał jeszcze parę kolejnych kroków, zapewne ku jego uciesze mocząc ochraniacze i dając im ostateczny test trwałości. Nabrał trochę więcej pewności siebie i jedną nogą zaczął rozchlapywać wodę i sprawdzać, czy ochraniacz na pewno się dobrze trzyma. Zadarł przy tym głowę i wywinął lekko górną wargę, najwyraźniej świetnie się przy tym bawiąc, tym bardziej, że niewątpliwie ochlapał przy tym także Hendersena.

@Tyler Hendersen

DOTYCHCZASOWA KOLEJKA ZAKOŃCZYŁA SIĘ 19.06 O GODZINIE 14:56. CZAS NA NAPISANIE POSTÓW W NOWEJ KOLEJCE MIJA 23.06 O GODZINIE 14:56
2x +5% w ujeżdżeniu
Mów mi Ola. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 49825838 lub Discorda alek#7308. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: -.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Awatar użytkownika
29
lat
164
cm
Zawodniczka w Orchardzie
Techniczna Klasa Średnia
- Koale i kangury to mogę obejrzeć w zoo - odparła, nie dając się skusić nawet na tak mocny argument. Chociaż nie była panikarą, to jednak te wszystkie strachy z Australii były czymś, czego nie chciałaby nigdy spotkać. Podróżowała po świecie dość dużo, ale mimo to ta część świata nie wydawała jej się być zbyt zachęcająca, przynajmniej jeśli miałaby się tam wybrać samotnie.
- Aż do końca twych dniii! Naucz się tych dwóch... - kontynuowała, z ulgą przyjmując, że jednak ktoś zdecydował się dołączyć do niej w śpiewaniu, nawet jeśli była to tylko jedna osoba. Być może pozostali mieli ich wziąć za niedojrzałe dzieciaki, ale akurat Mię to średnio obchodziło. Dlatego z przyjemnością odśpiewała z Hendersenem całą piosenkę, chwilami robiąc mu za chórki, by w innych momentach harmonizować się z nim w refrenie. - Powinniśmy zrobić sobie kiedyś taki maraton bajek Disneya - zakończyła wreszcie swoje ujadanie z Tylerem, który śpiewając z nią tę piosenkę, nie miał już szansy na wycofanie się z tego pomysłu.
Wspólne śpiewanie piosenki umiliło im także dotarcie na plażę. Widząc ją z trochę mniejszej odległości, pogłaskała Sheridana po szyi, a także dosiadem odrobinę zwolniła. Nie sądziła, by miał mieć jakieś opory przed podejściem do wody, ale wolała pozostać czujna i wciąż zwracała dużą uwagę na to, jak reagował. Zjeżdżając już bezpośrednio na piasek, zjechała trochę bardziej w bok i wróciła do stępa, żeby przypadkiem nie ryzykować tego, że inna para wpakuje im się w bagażnik. Po pokonaniu tego niewielkiego obniżenia terenu pochwaliła andaluza oraz skierowała w stronę fal. Pozostawała rozluźniona, oczekując, że tak samo zareaguje ogier na wodę, do której podeszli, jeśli tylko miał na to ochotę. Mimo wszystko ciągle go do tego zachęcała, ale nie zmuszała, nie chcąc go niepotrzebnie stresować. Z myślą o wejściu do wody założyła mu dzisiaj starsze ochraniacze, których nie byłoby jej szkoda, gdyby jednak postanowił wejść do wody i je zamoczyć.

@Sheridan @Tyler Hendersen
1x podwójne punkty doświadczenia za kolejny trening
Mów mi Ola. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 49825838 lub Discorda alek#7308. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię hell yeah.
Szukam bogatego męża kogokolwiek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: błędy.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Awatar użytkownika
5
lat
171
cm
WKKW
Duży Sport
To prawda, @Diego Montana go nie pracował z takimi końmi jak ona, bo wiadomo, że ona jest jedyna i wyjątkowa i robienie jakichkolwiek porównań było śmiechu warte, bo nijak taka matematyka nie mogła dać logicznego rezultatu. Unbridled byłą w pewnym sensie koniem egoistycznym, a jednocześnie brawurowym. Brawura oczywiście nie zawsze była dobrym doradcą.
Siwa mogła znieść nieprzyjemne obijanie się wędzidła, byle tylko postawić na swoim, a jeśli to nie było możliwe, to jak najbardziej uprzykrzyć życie swojego jeźdźca. Kiedy Diego zabrał ją na ciasną woltę wokół własnej osi klacz owszem zwolniła, ale tylko na tyle, aby się nie poślizgnąć lub nie wywalić i cóż, niezbyt się przejmowała czy wykręci bardziej kwadrat niż koło, w końcu nie byli na czworoboku. Tylko widok odjeżdżającej grupy zluzował jej upór, aczkolwiek momentami wciąż lekko wyrywała się do przodu, a gdy zastęp chwilowo się zatrzymał dobitnie oświadczała swoje niezadowolenie.
Przejście do kłusa owszem, przypadło jej do gustu, ale i tym razem usiłowała skorzystać z okazji, nadmiernie przyspieszając i usiłując wyminąć Lokiego.
Na łące, na której spotkali stadko krów klacz dała się zwolnić do stępa, podczas gdy zastęp wymijał zwierzęta w pewnej odległości. Unbridled reagowała na krowy w najlepszym wypadku obojętnie, w najgorszym tylko łypiąc na nie z wrogością, jednak nie okazując ani strachu. ani specjalnego respektu przed tymi zwierzętami. W końcu zostawili krowy w tyle, i wtedy miarka się przebrała. Z najbliższych krzaków wychynęła mała postać szarej wiewiórki, która przemknęła przed Lokim. Siwa zauważyła małe zwierzę, ale jego obecność również nie zrobiła na niej wrażenia - w przeciwieństwie do @Loki of Asgard , który uznał za słuszne zatrzymanie się, blokując tym samym Unbri. Kiedy dyplomacja - w postaci oburzonego rżenia - nie przyniosła skutku, klacz wychyliła się w stronę wałacha kłapiąc pyskiem w okolicy jego zadu, po czym odsuwając się, gdyby Loki miał zamiar odwinąć się za to niewinne kłapnięcie.
Mów mi Ola. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda mamabear#4191. Piszę w trzeciej osobie. Wątkom +18 mówię brak danych.
Szukam brak danych.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: brak danych.

Podstawowe

Eventy

Awatar użytkownika
13
lat
165
cm
Ujeżdżenie
Duży Sport
Widok krów wyraźnie zaintrygował ogiera, który nadął nozdrza, wytężył wzrok i skierował uszy do przodu. Widział te zwierzęta już nie raz, ale podobnie jak w większości koni, także w Sheridanie nie wzbudzały one zaufania. Postanowił więc nie spuszczać ich z oka. Naprężony, wciąż oglądał się za krowami i zdradzał wszelkie oznaki pobudzenia, które na szczęście nie wymykało się spod kontroli. Innym koniom także udało się zachować względny spokój, dzięki czemu całej grupie udało się bezpiecznie oddalić od krów, które dla odmiany nie były aż tak zainteresowane pojawieniem się koni.
Straciwszy je z oka, Sheridan wyraźnie się rozluźnił. Wyciągnął szyję i nieco obniżył głowę, poparskując co parę kroków, którymi sukcesywnie zbliżał się do plaży. Nieco strome zejście wymusiło na nim większą uwagę, wyczuwalnie zwolnił, próbując balansować odpowiednio ciałem i nie poślizgnąć się na drobnym żwirze, którym była usypana ścieżka. Wreszcie postawił pierwszy krok na rozgrzanym piasku, od razu zwracając uwagę na morze. Szedł w stronę wody chętnie, bez zastanowienia, ale gdy znalazł się przy brzegu, nieoczekiwanie schylił się, ze zdumieniem spoglądając na fale "biegnące" w jego kierunku. Nim zdążyły dotknąć jego kopyt, uskoczył w bok, być może wytrącając lekko Mię z równowagi. Nie była to jednak spektakularna ucieczka, bo zreflektował się niemal od razu, że w rzeczywistości to nic groźnego. Nieco skonfundowany stanął w bezpiecznej odległości od brzegu, przez chwilę lawirował uszami we wszystkie strony, aż wreszcie całkowicie wyluzował, udając, że nie ma nic wspólnego z tamtym tchórzliwym uskokiem. Widząc, że inne konie - a przynajmniej Johnny - wchodzą do wody bez wahania, przy kolejnej próbie także wszedł do morza, choć podejrzliwie łypał okiem na fale. Był to po prostu pierwszy raz (?), kiedy był nad morzem, mimo iż mieszkał tu już tyle lat. W tereny jednak najczęściej chodził do lasu, ewentualnie na pobliskie łąki, więc był nieco zdziwiony tym doświadczeniem. Z natury był jednak ciekawskim i raczej odważnym koniem, więc po tym, jak otrząsnął się z chwilowego szoku, był już chętny do brodzenia w wodzie i rozchlapywania jej przednimi nogami.

[zadanie 2]
@Mia Alight


DOTYCHCZASOWA KOLEJKA ZAKOŃCZYŁA SIĘ 23.06 O GODZINIE 14:56. CZAS NA NAPISANIE POSTÓW W NOWEJ KOLEJCE MIJA 27.06 O GODZINIE 14:56

NOWA KOLEJKA - do 01.07, GODZINA 14:56
Mów mi Sheridan. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Za fabuły

Eventy

Harper Josie Pearson
Awatar użytkownika
25
lat
168
cm
kelnerka/początkujący masztalerz
Pracownicy Usług
- Pewnie, nie ma problemu, już ci robię to zdjęcie. Tylko może własnym telefonem, a po powrocie do stajni ci je prześlę, okej? – zaproponowała w odpowiedzi na prośbę @Diego Montana, posyłając mu przy tym niewielki uśmiech. W następnej chwili już wyciągnęła z kieszeni bryczesów swojego smartfona, sugerując mężczyźnie aby nieco odjechał i ustawił się do tych fotek na najbardziej malowniczym – jej zdaniem - tle. Oczywiście pstryknęła kilka różnych ujęć, starając się trochę wychylać w siodle aby złapać choć trochę inne kąty, tak aby był później jakikolwiek wybór. Skończywszy tą małą sesję skinęła głową na znak, że coś na pewno fajnie wyszło, co też zakomunikowała słownie. Przez myśl przemknęło jej, aby poprosić o zamianę ról, jednak ich krótki postój dobiegł wtedy końca, wobec czego odpuściła, po prostu schowała telefon z powrotem do kieszeni i nabrała zaraz obie wodze w dłonie, jednocześnie posyłając wałachowi impuls do ruszenia w dalszą drogę. – Bardzo mi się podoba, właściwie to wszystko. To taka… sportowa stajnia z prawdziwego zdarzenia – odpowiedziała na pytanie Diego, by zaraz wysłuchać jego komentarza. Właściwie mogła się z nim zgodzić, ale wtedy już musieli skonfrontować się z trzodą, przez co blondynka straciła wątek.
Kiedy zwolnili ze względu na stado krów, które należało ominąć, gdzieś tam wewnętrznie nieco obawiała się, że Loki może zareagować jakąś obawą względem tych dużych zwierząt. Może była to bardziej kwestia czegoś na kształt odpowiedzialności zbiorowej, bo skoro żaden koń nie wychylił się z wyraźnym spłoszeniem, to pozostałe również zachowały pewną ogładę – w każdym razie liczył się efekt, a efekt był taki, że udało się im bezpiecznie obejść łaciate zwierzęta.
Po powrocie na ścieżkę, gdy grupowo ustalali powrót do kłusa, nie zachowała wystarczająco dużej czujności i dała się zaskoczyć nagłym zatrzymaniem Lokiego. Zdezorientowana spojrzała na to, co znajdowało się przed nimi, jednak mała wiewiórka tuż przed nogami wałacha pozostała dla niej niewidoczna – a przynajmniej do czasu, aż się nie ruszyła, uciekając na drugą stronę dróżki. Jej reakcja na zachowanie karego była opóźniona, całe szczęście to jego cofnięcie się nie wypadło zbyt gwałtownie i nie zachwiało nią przesadnie. Wobec tego za moment mogła już zdecydowanie wypchnąć go ruchem bioder do przodu, przy tym uspokajając go głosem. – Nic się nie dzieje, Loki, już dobrze – zapewniła go, przekładając wodze do jednej ręki i tą wolną głaszcząc go pokrzepiająco po szyi. Jak już sytuacja się uspokoiła, wyważonym sygnałem łydek zachęciła swojego wierzchowca do przejścia znów do kłusa – podobnie jak reszta grupy swoje konie.
W kłusie rytmicznie anglezowała, pozostawiając wałachowi całkiem sporo swobody w kwestii jego ruchu, przynajmniej tak długo jak ten nie odstawał tempem od innych kopytnych w ich małym zastępie. Propozycja Mii ze śpiewaniem w trakcie jazdy trochę ją zdziwiła, niemniej dołączyła się nieśmiało do następnych linijek. Nie był to może typowo „jej” repertuar, raczej jak już to nuciła sobie pod nosem mniej wesołe melodie, ale Król Lew to swego rodzaju klasyk. Harper pozwoliła sobie więc poczuć się w jakimś stopniu jak dziecko, w czym na pewno pomagało jej to że siedziała na końskim grzbiecie, przemierzając z innymi śpiewającymi jeźdźcami urokliwe krajobrazy.
Jakby jeszcze nie było wystarczająco fajnie, to od pewnego momentu do ich uszu docierał już szum fal – oznaka, że znaleźli się wystarczająco blisko morza. Niebawem zjeżdżali w dół po niewielkiej piaszczystej górce, tym samym wkraczając na plażę i kierując się do brzegu. W ślad za pozostałymi parami pokierowała karego do wody, mając nadzieję że ten zechce do niej wejść choćby po pęciny.

@Loki of Asgard / ja nadganiam wydarzenia, pasuję z zadankiem :lol:

DOTYCHCZASOWA KOLEJKA ZAKOŃCZYŁA SIĘ 01.07 O GODZINIE 14:56. CZAS NA NAPISANIE POSTÓW W NOWEJ KOLEJCE MIJA 05.07 O GODZINIE 14:56
Mów mi luczkowa. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda luczkowa#6559. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię yes, daddy.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wspominki o samookaleczaniu i poronieniu, bitchy attitude.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Tyler Hendersen
Awatar użytkownika
24
lat
188
cm
model, trener jeździectwa
Nowi Zasobni Pracownicy
Usłyszawszy, że Harper nieśmiało dołączyła się do śpiewania piosenki, obejrzał się na nią przez ramię i posłał szeroki uśmiech, nie przestając przy tym śpiewać. Od razu zrobiło mu się lepiej, że nie tylko on z Mią zna takie piosenki i co więcej, nie wstydzi się tej wiedzy. <3 :lol2: Filmy Disneya były ważnym elementem jego dzieciństwa, więc chętnie przystał na propozycję Mii, która dotyczyła maratonu bajek. - Powiedz tylko kiedy i wpadam z przekąskami - odpowiedział z entuzjazmem, naprawdę licząc na to, że do takiego spotkania dojdzie, gdzieś między jej wyjazdami na zawody, a jego na sesje zdjęciowe i wybiegi.
Po paru minutach brodzenia z końmi po brzegu, w trakcie którego Tyler bardzo żałował, że nie pomyśleli o zabraniu strojów kąpielowych, co pozwoliłoby im na wjechanie w głąb morza, padła propozycja z jego strony żeby puścić konie galopem wzdłuż brzegu.
- Co powiecie na to, żeby plażę pokonać galopem? Za jakiś czas powinno być kolejne wejście na klif - zwrócił się do swoich towarzyszy, a gdy wszyscy zgodzili się na ten pomysł i nie mieli żadnych zastrzeżeń, Tyler wyjechał z wody. - Pani przodem - zaprosił Mię na początek zastępu, żeby ich pokierowała. Gdy już wszyscy byli gotowi na swoich pozycjach, Tyler dał swojemu koniowi łydkę do stępa. Następnie zakłusowali, żeby przygotować konie do galopu, aż wreszcie, po kilkuset metrach, wspólnie zagalopowali. Mężczyzna od razu przeszedł do niewysokiego półsiadu, tempo galopu dostosowując do tego, jakie podyktowała im Mia. Jeśli galopowała szybko, również zachęcił do tego Johnny'ego, dając mu kolejną łydkę. Wodze do kantara sznurkowego wciąż trzymał w jednej ręce, a drugą miał swobodnie puszczoną wzdłuż tułowia, z uśmiechem wyglądając w przód. Galopował po brzegu, choć jeśli z jakiegoś powodu Jasia ciągnęło do wody, to nie miał nic przeciw temu, żeby nieznacznie do niej wjechać i rozbryzgując wodę, kontynuować galop. Plaża była do tego o tyle fajnym miejscem, że nawet pościgać można się było całkiem bezpiecznie, więc nie bał się ewentualnej utraty kontroli nad kasztanem; jednocześnie nie zachęcał go specjalnie do prób prześcignięcia Sheridana, bo robienie tego bez zapowiedzi mimo wszystko nie byłoby zbyt rozsądne.

/bez zadania
@Johnny Bravo
Mów mi Zuza. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Eventy

Awatar użytkownika
13
lat
165
cm
Ujeżdżenie
Duży Sport
Po tym, jak przekonał się do wody, zdawał się dobrze bawić. Jeszcze przez dłuższą chwilę ze sporym entuzjazmem kopał raz lewą, raz prawą przednią nogą w wodzie, mocno rozchlapując ją na boki. Wreszcie znudziła mu się ta zabawa i wszedł wówczas głębiej do wody, po nadgarstki. Zapewne gdyby Mia go do tego skłoniła, to byłby w stanie wejść jeszcze głębiej, ale sam z siebie wolał się jednak trzymać blisko brzegu. Krótki postój w wodzie zdecydowanie pomógł mu w schłodzeniu się i odpoczęciu, choć wcale nie było jeszcze tak gorąco.
Gdy jeźdźcy naradzili się odnośnie dalszych kroków, Sheridan na polecenie właścicielki wyszedł z wody na brzeg i ruszył wzdłuż niego stępem. Choć nie rozumiał słów, to chyba domyślał się, co ludziom chodziło po głowach i już po sposobie, w jakim stępował, dało się dostrzec, że również nie może doczekać się galopu. Niebawem przeszli do kłusa, w którym Sheridan szedł wyraźnie żywiej. Otwarta przestrzeń zbyt go kusiła, żeby iść spokojnym kłusem i słuchać poleceń, choć na dobrą sprawę, wciąż przecież pozostawał pod kontrolą Mii. Co innego w galopie... Kiedy już nadeszła ta upragniona chwila, siwy mocno odepchnął się od ziemi i wszedł w galop, w którym zaczął się coraz bardziej rozpędzać. Odgłosy pędzących za nim koni jedynie podkręcały go do jeszcze szybszego galopu, bo nie zamierzał dopuścić do tego, by którykolwiek z nich go przegonił. Brak ogłowia, czy nawet kantara tylko sprzyjał takiej akcji. Napierając na bawełnianą linę wokół szyi, praktycznie nic sobie z niej nie robił i dalej w najlepsze rozwijał prędkości, o jakie Mia na pewno go nawet nie podejrzewała. Tylko w terenie miał taki ogień, na placu było to coś niespotykanego. Mimo wszystko nie była to niebezpieczna sytuacja, bo choć galop był bardzo szybki, to wciąż równy, a zachowanie siwka też nie wskazywało na to, żeby nagle miał zmienić zdanie. Prawdopodobnie po dłuższym odcinku miał się zmęczyć i samemu zacząć wytracać prędkość, a póki na ich drodze nie było żadnego człowieka, to właściwie co stało im na przeszkodzie, żeby się trochę zabawić?

[zadanie 4]]

@Mia Alight
Mów mi Sheridan. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Za fabuły

Eventy

Loki of Asgard
Awatar użytkownika
6
lat
175
cm
Mały Sport & Rekreacja
Wiewiórka przeszła i poszła, a do porządku doprowadziła go Harper, która przypomniała mu, że nie jest tutaj po to, aby oglądać małe zwierzątka, tylko aby maszerować wraz z innymi na wycieczce. Ruszył do przodu, zachęcony przez kobietę i długo dotrzymywał wymaganego tempa. Gdy weszli na plażę, można było wyczuć, że wałach jest poruszony, chociaż nie robił niczego głupiego.
W pewnym momencie koło jego ucha przeleciał trzmiel, brzęcząc głośno i odnośnie. Loki z jakiegoś powodu zawsze bał się głośnych owadów. W zasadzie ogólnie głośnych, nagłych dźwięków, takich jak motor jakiejś maszyny czy motoru. Zazwyczaj reagował lekką paniką i chęcią ucieczki gdzie pieprz rośnie. Trzmiel pojawił się jakby znikąd i zachowywał się wyjątkowo głośno, ale o dziwo nie zrobiło to na Lokim żadnego wrażenia. Zdawał się tego w ogóle nie zauważać, a raczej nie ogłuchł, co znaczyło że diabeł wcale nie taki straszny, jak go malują. A może był po prostu za bardzo podekscytowany znalezieniem się na plaży i widokiem wody? W każdym razie maszerował dalej, jak gdyby nigdy nic, kierując się w stronę fal.
Wszedł do wody chętnie, ale nie za głęboko. Końcówkę jego ogona musnęła fala, a słońce przyjemnie grzało jego zad.

@Harper Pearson

[Zadanie 14]
Mów mi Myre. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda myre#4344. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Za fabuły

Eventy

Awatar użytkownika
29
lat
164
cm
Zawodniczka w Orchardzie
Techniczna Klasa Średnia
Bardzo się ucieszyła, kiedy Harper jednak zdecydowała się dołączyć do nich ze śpiewaniem. Repertuar może nie był najbardziej wyszukany, ale przynajmniej sprawił im sporo radości. Mia pewnie mogłaby zaśpiewać i wszystkie inne piosenki z Króla Lwa, ale powstrzymała się przed tym w trosce o uszy swoich towarzyszy. Współtowarzysce podziękowała jednak promiennym uśmiechem, kiedy na krótką chwilę odwróciła się do niej, zaskoczona tym, że ktoś też zaczął śpiewać.
- Kiedy tylko masz ochotę - odpowiedziała Tylerowi. - Ale jakoś latem chyba będzie fajniej, tak myślę - zaproponowała trochę dalszy termin. Miała na myśli to, że im dłużej lato trwało, tym większego lenia każdy łapał, a czy były lepsze warunki do maratonu filmowego niż potrzeba takiego wylegiwanie się bez celu?
Pochwaliła Sheridana, kiedy tylko odważył się wejść do wody. Widziała, że z początku nie był do niej przekonany, ale jednak się przemógł, co było dużym postępem - prawie takim jak na ich regularnych treningach. Co prawda wcześniejszy uskok przed falą trochę ją zaskoczył, ale nie wytrącił z równowagi i nie spowodował upadku, więc nie zareagowała na to. Ostatecznie w końcu stawił czoło swojemu "lękowi", a to było najważniejsze. Dała mu dobrych parę minut na taką zabawę, bo przecież jako koń też miał mieć coś z tego wyjazdu, poza spalonymi kaloriami. Nie przeszkadzało jej nawet to, jeśli ją przy tym ochlapał, choć wolałaby tego uniknąć.
- Czytasz mi w myślach - zgodziła się na pomysł Tylera, który już od dłuższej chwili chodził jej po głowie. Puszczona przodem, po paru metrach stępa dała ogierowi łydkę do kłusa. Czuła po nim, że doskonale wiedział, co się święci. Może przez krótki moment poczuła się trochę zagrożona, jak na tykającej bombie, ale wciąż mu ufała i wierzyła, że nic złego by nie wymyślił. Upewniwszy się, że nikogo z tyłu nie zgubili, wypuściła go w końcu do galopu, dając wyraźniejszą łydkę i wypychając do wyższego chodu, podczas gdy sama przeszła do niewysokiego półsiadu. Pochylona odrobinę nad jego szyją, nie miała wiele roboty poza tym, żeby tylko się utrzymać. A to znowuż nie było takie proste, bo Sheridanowi najwyraźniej udzieliło się bieganie po plaży i znacząco przyspieszył, przewyższając możliwości, które znała Mia. W ten sposób zaskoczył ją tylko raz wcześniej, na Hubertusie, ale nie zamierzała go z tego powodu ograniczać. Mógł swobodnie pracować szyją w trakcie ruchu, bo Mia też nie zamierzała specjalnie manipulować jego tempem, skoro akurat taką miał potrzebę. Poza tym była świadoma tego, że z tyłu znajdował się dużo wyższy koń Tylera, który mógłby ich dogonić bez większego wysiłku.
Zgodnie z zapowiedzią Tylera, wkrótce pojawił się wjazd na klif, który Mia szybko dostrzegła. Troszkę zwolniła ogiera dosiadem, mocniej dociążając jego grzbiet, by oprzytomnić jego gorącą głowę i wskazać fakt, że zaraz coś się będzie działo. Skręciła z nim w stronę wzniesienia, gdzie znowu musiała pomóc mu w wejściu na górę i odciążyła jego plecy, odchylając się w siodle i przenosząc ciężar bardziej na własne stawy. - Wracamy klifem czy chcecie jakąś inną trasę? - Zapytała pozostałych uczestników, kiedy udało im się dostać na górę w jednym kawałku. Musiała przyznać, że z klifu widok na morze był nieziemski, przez co dała im chwilę przerwy w stępie, podczas której pogłaskała siwego po mokrej od wody i potu szyi.

@Sheridan
1x podwójne punkty doświadczenia za kolejny trening
Mów mi Ola. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 49825838 lub Discorda alek#7308. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię hell yeah.
Szukam bogatego męża kogokolwiek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: błędy.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Johnny Bravo
Awatar użytkownika
10
lat
178
cm
Ujeżdżenie
Mały Sport & Rekreacja
Momentalnie zapomniał o pozostałych koniach, w najlepsze bawiąc się w wodzie, skoro Tyler nie miał nic przeciwko. Rozchlapując ją na boki, skończył cały mokry z przodu, co mu zupełnie nie przeszkadzało. Co prawda słona woda pewnie miała pozostawić po sobie brzydkie plamy na jego sierści, ale dla wałacha liczyła się tylko możliwość schłodzenia się. Mógłby tu spędzić pewnie i kilka godzin, gdyby tylko było mu to umożliwione. Niestety, jego frajda została przerwana propozycją galopu wzdłuż brzegu. Nie rozumiał rozmowy ludzi, wyłapał może tylko parę znanych sobie słów, jednak nie zwracał na to uwagi. Dopiero kiedy kątem oka dostrzegł ruch Sheridana, poderwał głowę znad wody, obserwując oddalającego się stępem andaluza. Johnny nie chciał zostać sam, a ta potrzeba była akurat silniejsza od chęci zabawy, więc za chwilę wyszedł z wody i ruszył stępem, podążając za Sheridanem. Nerwowo obijał ogonem o zadnie nogi, bo nastrój konia prowadzącego zdecydowanie mu się udzielił. Do kłusa przeszedł równie nerwowo, już potrafiąc się domyśleć, jaki cel miała wcześniejsza rozmowa jeźdźców.
Gdy tylko dostał zielone światło do galopu, mocno odbił się od mokrego podłoża, zostawiając po sobie ślady w piasku. Pracując mocno szyją, galopował wzdłuż linii wody, momentalnie zapomniawszy o tym, jaką frajdę mu przed chwilą zapewniała. Ważniejsze w tej chwili było dla niego dogonienie Sheridana, który zostawił go trochę w tyle, zaskakując innych uczestników swoją prędkością. Jasiu nie mógł być gorszy, więc silnie pchał się zadem, akurat do tego mając całkiem sporo energii i będąc wystarczająco przygotowanym do tego. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że wkrótce mieli zjechać z plaży na klif, więc w najlepsze galopował przed siebie, na szczęście odpuszczając Tylerowi jakichś radosnych baranków czy innych utrudniających życie zjawisk.

@Tyler Hendersen
2x +5% w ujeżdżeniu
Mów mi Ola. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 49825838 lub Discorda alek#7308. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: -.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Harper Josie Pearson
Awatar użytkownika
25
lat
168
cm
kelnerka/początkujący masztalerz
Pracownicy Usług
Trzeba przyznać, że Loki sprawiał jej sobą mnóstwo radości, i to w takiej najczystszej postaci, jakby na jego grzbiecie Harper stawała się małą, beztroską dziewczynką. Cała jego końska osobowość ją urzekała, a że znała go już jakiś czas, to dzięki temu o wiele bardziej doceniała różne takie małe rzeczy w jego zachowaniu, jak choćby to wykazanie się dzielnością względem głośnego owada, który innym razem wprawiłby karego w odczuwalne dla niej zdenerwowanie. Jednak, chociaż wałach nie zdradził strachu, nie znaczyło to że blondynka zignorowała trzmiela – zgrabnie przełożyła wodze do jednej ręki, żeby tą zwolnioną (w rękawiczce, więc bez większych obaw) paroma ruchami skutecznie go odgonić, dzięki czemu potem w całkowitym spokoju mogli cieszyć się tymi paroma minutami w wodzie.
Gdy padła propozycja przegalopowania plaży, Pearson również przytaknęła entuzjastycznie. Zaraz łagodnie pokierowała Lokiego z powrotem na brzeg, gdzie ich grupa znów uformowała zastęp. Zachęciła swojego wierzchowca do aktywnego stępowania, aczkolwiek nie pospieszała go, bo miała na uwadze konieczność zachowania bezpiecznych odstępów. Niedługo później, w ślad za poprzedzającymi parami, wystosowała impuls do zakłusowania, podobnie jak wcześniej pracując nad tym, aby wałach nie poruszał się zbyt szybko. Dopiero w galopie – do którego posłała go wyważonym sygnałem od łydek oraz dosiadu – chętnie dała mu więcej luzu, jako że pozostałe konie również szły mocno przed siebie. Blondynka nie obawiała się prędkości, do tego ufała w ich wspólne dogadanie się, a poza tym byli na plaży, więc awaryjnie zawsze mogła zjechać w głębszy piach, który trochę utrudniał takie szybkie poruszanie się. Jednak to tylko ewentualność, do której miała nadzieję nie musieć się uciekać. Zamiast tego wolała czerpać radość z galopu wzdłuż brzegu tak długo, jak było to możliwe, czyli aż do momentu skierowania się przez ich grupę na wzniesienie.
Będąc już na górze i korzystając z przerwy, oddała swojemu kopytnemu dłuższą wodzę, aby mógł się swobodniej wyciągnąć przed siebie, zaś ona sama w tym czasie zachwycała się krajobrazem.
Pasjonowała się jeździectwem w sportowym wydaniu, szczególnie ujeżdżeniem, dlatego trenowała z przyjemnością, choć nie zawsze było łatwo. Jednak wyjazdy w teren dawały jej coś zupełnie innego, także ekscytującego – tylko w zupełnie innym wymiarze – i skoro miała taką okazję jak dzisiaj, bardzo chciała wykorzystać ją w pełni. Stąd, gdy Mia zadała pytanie o drogę powrotu, Harper wyszła ze swoim pomysłem, który zrodził się w jej głowie jeszcze w trakcie przemierzania malowniczych łąk. - Z klifu jest przepiękny widok, więc to brzmi naprawdę dobrze… Ale jest szansa, żebyśmy w trakcie powrotu zahaczyli jeszcze o jakieś ściernisko? Jak jechaliśmy w stronę morza to rzuciło mi się w oczy, że niektóre pola są już skoszone. Może… może moglibyśmy sobie zrobić taki mały wyścig na jakimś? – Przejechała spojrzeniem po twarzach pozostałych uczestników, uśmiechając się subtelnie, a w jej jasnych oczach tańczyły iskierki nadziei. Wprawdzie nie miała zamiaru wywierać presji i nalegać, ale liczyła, że pozostali jeźdźcy także będą mieli ochotę na namiastkę swojego rodzaju wolności w takim wydaniu.

[ zadanie 11 ] @Loki of Asgard
Mów mi luczkowa. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda luczkowa#6559. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię yes, daddy.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wspominki o samookaleczaniu i poronieniu, bitchy attitude.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Awatar użytkownika
13
lat
165
cm
Ujeżdżenie
Duży Sport
Gdyby nie to, że po dłuższym odcinku galopu Sheridan pozbył się nadmiaru energii, zatrzymanie go na pewno nie byłoby takie proste. Nawet gdy wrócił już myślami do siedzącej na jego grzbiecie Mii, wyhamowanie zajęło mu dłuższą chwilę. Pierw uspokoił nieco galop, skrócił wykrok i zaokrąglił sylwetkę, poparskując w rytmie stawianych kroków. Następnie zwolnił do kłusa i do stępa, w którym wyciągnął szyję i głośno odetchnął. Wtedy jednak poczuł, że pozostałe konie znacznie się do niego zbliżyły. W szczególności zachowanie Unbridled zadziałało na nerwy, bo - przypuszczalnie - rozochociła się galopem nie mniej od Sheridana i wnioskując po tym, jak zachowywała się wcześniej, to była jeszcze bardziej zezłoszczona, że nie jest pierwsza, tylko z tyłu. Jeśli zanadto zbliżyła się do zadu Sheridana, łypnął na nią złowrogo okiem i podrzucił łbem, kładąc po sobie uszy. O ile na początku budziła jego zainteresowanie jako jedyna klacz w ich towarzystwie, tak teraz zupełnie o tym zapomniał i nawet zrobił ostrzegawczy krok w tył, niejako strasząc zadem, co na pewno zmusiło wszystkich do zwiększenia dystansu.
Gdy odzyskał przestrzeń, wyluzował z powrotem i stępem zaczął kierować się w stronę wejścia na klif. Następnie zaczął się wspinać w jego górę, intensywnie pracując przy tym całym ciałem, a przede wszystkim zadem, choć droga tylko momentami była stroma. Z ulgą jednak dotarł na jej koniec, skąd mieli się już powoli kierować w powrotną drogę.

@Mia Alight @Unbridled Life

[zadanie 24, ostatnie]
Mów mi Sheridan. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Za fabuły

Eventy

Odpowiedz