Na widok łez w oczach Lisy mimika blondyna momentalnie złagodniała, choć przejęcie na pewno nie zniknęło z jego twarzy. Nie chciał, aby przez niego poczuła się jakkolwiek gorzej, jedyne na czym mu zależało to na tym, aby po prostu rozwiązać problem, z powodu którego w ogóle do niego napisała. Starał się myśleć jakoś sensownie, zadaniowo, mając na uwadze przede wszystkim jej dobro. I owszem, komfort psychiczny w trwającej chwili był ważny, jej rana może nie wyglądała jakoś bardzo poważnie, jednak kto wie, jak miało się to samo z siebie zrosnąć, zagoić. Zwłaszcza, że tkwiący w jej dłoni wcześniej odłamek wyjęła zapewne trochę wstawiona koleżanka, na dodatek w słabym oświetleniu łazienki. Nie wyobrażał sobie wzruszyć na to ramionami, oznajmić że w takim razie skierują się prosto do domu i po sprawie.
Zignorował odzywkę Garner, w tym sensie że po prostu nie zareagował na nią słownie, za to ostrożnie objął blondynkę jednym ramieniem - uważając aby nie szturchnąć przy tym jej ręki - zaś drugą dłonią sięgnął do jej twarzy i z czułością otarł łzy z jej policzków, wydając z siebie niezbyt głośne, uspokajające
ćśśś. Kiedy już wykonał ten gest, ujął delikatnie jej buzię i uśmiechnął się bardzo słabo. -
Dobrze, nie pojedziemy do lekarza, ani do szpitala. Ale ktoś musi się tym zająć, obejrzeć, zszyć... Jak stąd wyjdziemy, zadzwonię do Setha, na pewno ma w domu podręczny zestaw na nagłe wezwania - mówił bez pośpiechu, najpierw zapewniając, że nie zrobią tego, czego sobie nie życzyła, za to przedstawił inną, pośrednią alternatywę, czyli imię na pewno znanego jej, stacjonującego w znajdującej się przy Orchardzie klinice dla koni weterynarza. Tak się składało, że był on dobrym kolegą Sugarmana i na pewno nie odmówiłby mu pomocy w takiej sytuacji, nawet o tej godzinie.
-
Podrzucić cię gdzieś, Will? - zapytał miękko, neutralnym spojrzeniem lądując teraz na twarzy brunetki. Jej postawa była wyraźnie nieprzychylna względem jego osoby, co jednak nie oznaczało, że miał zamiar odpowiadać jej tym samym. Męczyły go wszelkie takie negatywne interakcje i nie chciał w nie wchodzić - to, że odezwał się do niej z jakąś pretensją w głosie, wynikało jedynie z tego, że chciał jak najlepiej dla Lisy, a w jego oczach ta operacja wyjęcia szkła w jej wykonaniu była bardzo lekkomyślna. Niemniej, jako dobra koleżanka Austen na pewno się przejmowała (co zresztą było po niej widać) i też chciała dobrze, tylko jej działania w jego ocenie nie należały do najmądrzejszych... Domyślał się, że dla niej dzisiejsza impreza również się już skończyła, a skoro przyjechał samochodem, mógł ją odwieźć do domu żeby nie musiała chodzić sama po nocy w tej nie za długiej sukience, albo niepotrzebnie wydawać pieniędzy na taksówkę. Spodziewał się co prawda odrzucenia swojej propozycji, no ale przynajmniej pokazał swoje dobre intencje. Ostatecznie jej to już tym bardziej nie mógł do niczego zmusić.
@Lisa Austen @Will Garner
so i run __ and hide and tear myself up
start again with a brand new name __ and eyes that see into
i__n__f__i__n__i__t__ y
nagroda za I msc. w rankingu: podwójne punkty doświadczenia za kolejny już tylko 1 trening