Genevieve Owens to osoba, która na początkowym etapie życia Spencera przewijała się gdzieś tle, jak postać drugoplanowa w telewizyjnym tasiemcu. Albo nawet raczej epizodyczna, bo kojarzył ją głównie ze wspólnych zajęć artystycznych na które uczęszczali. Gdyż Harvey miał to
nieszczęście należeć do tych trochę bardziej uzdolnionych artystycznie dzieciaków. Pewnie byłby w gronie tych wyśmiewających dzieci tego rodzaju warsztaty, gdyby nie to że równie dobry był w sporcie, więc niejako mógł sobie pozwolić na nietypowe jak na chłopaka odchylenie w kwestii zainteresowań i zajęć pozalekcyjnych. A odpychając na bok opinie innych młodocianych, on sam uwielbiał te zajęcia. Nie każde podobały mu się tak samo, bo jednak wolał jedne techniki od innych czy tematy przewodnie. Lecz nawet jeżeli coś mniej mu odpowiadało to i tak zazwyczaj mu wychodziło. Cóż, był z niego taki mały zdolniacha.
Jednak wracając do młodej Owens, ona też uczęszczała na te same ćwiczenia co Harvey. Chłopak pewnie nawet dobrze by jej nie kojarzył, bo była całe DWA LATA MŁODSZA, a przecież na etapie podstawówki to stanowiło niemalże przepaść, bo on był już prawie dorosły, a ona jeszcze dzieciur. Jednak na Gen trudno było nie zwracać uwagi, głownie dlatego że sama rzucała się w oczy przez ten swój specyficzny - chociaż w jego mniemaniu uroczy i doskonale jej pasujący - kolor włosów. A poza tym pamiętał, że czasem dziwnie zachowywała się na niektórych zajęciach, szczególnie gdy prowadząca bardziej zainteresowała się jego pracą. Jako miły, uśmiechnięty i otwarty dzieciak Harvey z raz czy dwa próbował jakoś zagadać z dziewczyną, bo ostatecznie fajnie byłoby mieć w znajomych kogoś, kto podzielał też tą jego pasję. Jednak ona nie była zbyt chętna do większej kooperacji ze Spencerem, więc ten odpuścił.
I nagle w 2022 roku zupełnie niespodziewanie panna Owens zdecydowała się do niego odezwać, a nawet co więcej wyjść z inicjatywą spotkania. Troszkę go to zdziwiło, bo jednak nie kojarzył, by w późniejszym czasie utrzymywali jakiś większy kontakt, ale szybko wyjaśnił sobie wszystko. Odkąd jakieś półtora roku wcześniej zaczął oficjalnie pracować w MI Tattoo & Piercing Studios to różni, dalsi znajomi zaczęli sobie o nim przypominać, licząc na jakąś zniżkę. Nawet bardzo mu to nie przeszkadzało, bo przynajmniej łapał sobie klientów, cały czas dalej ćwiczył i udoskonalał swoje umiejętności. Tak więc, tak to sobie wytłumaczył i ruszył na spotkanie. Ubrany w klasyczny jak na tą pogodę dla niego
zestaw, czyli grubą, szarą bluzę z kapturem zaciągniętym na głowę, na którą miał narzuconą czarną kurtkę z wypukłym wzorem na plecach i ciemne dżinsy z przedarciami na udach. Dziewczynę dostrzegł z daleka, a przynajmniej szybko wywnioskował że to mogła być ona po tym kolorowym ubiorze, który towarzyszył jej odkąd pamiętał. Zatrzymał się naprzeciwko i już miał się przywitać, ale w pierwszej kolejności dostrzegł jej
nieobecność przez co jemu samemu zabrakło języka w gębie. Gdy zaczęła mówić, tak dużo i nagle, to trochę pogubił się w toku jej słów i zamiast zastanowić się nad ich sensem to zaczął odruchowo odpowiadać.
- Umiem. Chociaż to też zależy o jakim uszkodzeniu rozmawiamy, bo schody mogą skrzypieć z kilku powodów. Ale najczęściej po prostu drewno kurczy się i pęcznieje, więc trzeba uszczelnić powstałe luki - odpowiedział niemal automatycznie. Kojarzył, że na etapie liceum zajmował się już poważniejszymi rzeczami, jak konstruowanie różnych dekoracji na przedstawienia. Jednak nie mógł sobie przypomnieć, czy Gen wtedy chodziła jeszcze z nim do szkoły czy nie. Zresztą, jeżeli potrzebowała tego rodzaju pomocy to mogła powiedzieć od razu. Zaraz jego wzrok powędrował w dół na ten pojemnik z ciastkami i na moment zawiesił się na nim. Nie miał pojęcia, co tu było grane i… zaczęło to go trochę bawić, co tłumaczyło szeroki uśmiech na jego twarzy.
- Okej, dziękuję za ciastka. Tylko raczej nie przyjmę tych z orzechami, chyba że chcesz przetestować swoje umiejętności udzielania pierwszej pomocy? - zażartował sobie, próbując jakoś rozluźnić atmosferę.
- Poczekaj, zostaw to - powiedział łagodnym tonem, jednocześnie nakrywając dłonią pokrywę od pojemnika, by dziewczyna przestała z nią walczyć.
- Tak na początek to… cześć, Gen. Miło cię widzieć po tak długim czasie - zaczął jak należało to zrobić od razu.
- Nie zrozum mnie źle. Chętnie rozwiąże twój problem ze schodami, ale… o co tutaj chodzi? - mówił, cały czas szczerze uśmiechając się i wpatrując w jej twarz, dopiero na koniec z powrotem przenosząc wzrok na pudełko ze smakołykami.
@Genevieve Owens