Ciała zmasakrowane w wypadkach samochodowych, pożarach i wybuchach. Narkomani, samobójcy, ofiary wielokrotnego gwałtu i pobicia - w tym dzieci. Odmrożenia, infekcje i porody które poszły bardzo, bardzo źle. Wymiociny, fekalia, krew i ropa... Bycie centrum traum pierwszego stopnia dało mu żelazne nerwy i jeszcze lepszy żołądek. Czasem po zmianie zastanawiał się, czy on w ogóle ma jeszcze węch, bo nie był w stanie nawet określić czy on wciąż śmierdzi. Wyrobił w sobie niemal psychopatyczną umiejętność odcinania emocji. Patrzenia na sytuację bez widzenia jej części. Bez widzenia że to dziecko, płaczących małżonków, baletek na stopach dziewczyny ze złamanym w trzech miejscach kręgosłupem.
"Powinieneś mieć terapeutę" mówili mądrzy ludzie którzy słyszeli o niektórych, często mocno okrojonych w detalach, historiach. Przestał próbować po trzecim terapeucie który nie wytrzymał. Może faktycznie powinien znaleźć jakiegoś zajmującego się wojskowymi?
Na logikę gdzieś wiedział, że emocje które teraz odsuwa kiedyś wrócą, tak jak wróciło do niego intubowanie Liv, tak jak czasem wracały inne przypadki, ale teraz nie czuł nic. Teraz próbował rozwiązać problem jak opatrzeć ranę na kimś kto bardziej przypomina dzikie zwierze.
-
Lepiej - złapał się tego, nabierając wody na dłoń i obmywając delikatnie Williamowi twarz, korzystając z tego, że chłopak patrzy na niego na wpół przytomnymi oczami. Ręką miał lepsze wyczucie niż gąbką czy czymkolwiek innym.
-
Jest przytomna. Będzie zdrowa - powtórzył, nie tłumacząc mu niuansów, że teraz to pewnie raczej śpi i że pewnie przed nimi długa droga. Usłyszał drzwi i obrócił się, trochę gotowy znów wrzeszczeć gdyby zobaczył Frankie, ale nie. Wstał i wziął od Felixa reklamówkę, zasłaniając mu tym samym widok.
-
Trzymasz się? Będę potrzebował żebyś go opatrzył - powiedział spokojnie, patrząc mu prosto w oczy, bojąc się trochę, że jednak będą musieli wezwać paramedyków. Wiedział też, że po pierwszym szoku Felix dużo lepiej przetworzy tę całą sytuację niż on, ale chwilowo musiał nim pokierować.
Wyjął niezbędne leki, zastanawiając się jak najłatwiej namówić Williama do połknięcia całego zestawu. Zaczął od najważniejszego. Prep. I antybiotyk. Woda do popicia nalana w kubeczek do płukania zębów Liv. Chłopak wydawał się posłuszny, choć znów niezbyt kontaktowy, ale mimo to złapał go delikatnie za policzki i zajrzał mu do ust, sprawdzając, czy połknął.
-
To pomoże na ból. I na dreszcze. - dodał, podsuwając mu metadon. Widocznie coś kliknęło na widok tabletki w Williamowym mózgu, bo to wziął chętnie. Przygotował opatrunek, maść i rękawiczki.
-
Felix? Ja go przytrzymam. Zdejmij ręcznik, nie przejmuj się szwami, oczyść, maść i bandaż. - powiedział rzeczowo i złapał nadgarstek chłopaka i przycisnął do płaskiego brzegu wanny , wnętrzem dłoni do góry. Oparł na tym trochę swojego ciężaru, odcinając krążenie przy okazji w nędznej próbie obniżenia czucia. Drugą ręką złapał za drugi brzeg wanny, żeby go zablokować w razie gdyby ten szarpnął się do przodu. Dziękował wszyskim świętym że nie mieli sąsiadów gdy Felix dotknął rany, bo wycie które z siebie wydał William na pewno ściągnęło by im na głowę policję i od razu prokuraturę. Lekarz mimo ich szarpania uwinął się ekspresowo, nawet jeśli Fentonowi drżały ręce z wysiłku.
-
Ok, teraz to - powiedział zdyszany, podsuwając mu pod nos własne przedramię na którym widniały szczęki Billego. Pełen zestaw. Felix mógł nawet nie zauważyć kiedy ten je wbił, bo szarpali się odrobinę co chwilę. I on i William byli zdyszani jakby przebiegli maraton, ale było po wszystkim. Na tyle na ile mogło. Pomógł chłopakowi wyjść z wanny i dociągnął go do łóżka. Zdjął z niego mokrą bieliznę i przykrył kocem.
-
Kawy? - nie tyle zapytał ile poprosił Felixa, bo to będzie długa noc. William pewnie zaraz zaśnie, ale ktoś musiał z nim zostać. Poza tym przed nimi jeszcze druga fala zejścia z tego na czymkolwiek był i nic, włącznie z zatrzymaniem oddechu i krążenia, nie było wykluczone. Sam wziął z siatki prep i antybiotyk, bo cholera wie gdzie te zęby były.
@Felix Hoenikker @Billy Pilgrim