-
Byłem akurat po zmianie, wolałem przyjechać od razu. Nienawidzę rano wstawać - skłamał gładko biorąc od niego tablet. Cóż, część o wstawaniu nie była kłamstwem. Przesunął wzrokiem po wyświetlających się na ekranie wynikach morfologii pozwalając Fentonowi na mamrotanie pod nosem bez przerywania mu, chociaż słuchał uważnie każdego słowa.
Olivia Morrison, urodzona 17 października 2010 r. widniało na górze karty, co przeczytał zanim nie spojrzał w bok na stojącego tuż obok niego Fentona. Z tej odległości mógł poczuć, że mężczyzna nie mył się ostatnio i zobaczyć, że najpewniej też niewiele sypiał. Miał ochotę ścisnąć jego ramię w geście wsparcia. Z wciąż żywą sceną sprzed niecałego miesiąca, która była ich ostatnim spotkaniem, dał sobie spokój zarówno z tym odruchem, zamiast tego decydując się na powrót całą swoją uwagą do karty.
-
Dopilnujemy, żeby nikomu tu ręka nie odpadła - powiedział tylko miękko, dopiero pod koniec zdania orientując się, że wszedł w ten specyficzny ton, którego zawsze używał podczas rozmów z przerażonymi rodzicami. Cóż. Fenton zdecydowanie był przerażony.
Inaczej by przecież nie zadzwonił.
-
Co jej podaliście? - zapytał, oddając mu tablet i rozglądając się dookoła, próbując zrozumieć schematy według których działał tutaj personel. Wiedział co jej podali, przeczytał to przed chwilą, ale chciał na chwilę chociaż ściągnać uwagę Fentona na zadaniowe myślenie. Kiedyś to pomagało. Zauważył stojącą po drugiej stronie pomieszczenia szafkę podszedł do niej i z szybko blaknącą satysfakcji znalazł tam termometr, z którym podszedł do pacjentki, jednocześnie cały czas słuchając odpowiedzi Fentona.
-
A czy-... och, dzień dobry. - Jeszcze jeden, jeszcze delikatniejszy chociaż trochę zaskoczony ton, kiedy zobaczył wpatrujące się w niego jasne, trochę zaspane, ale za to bardzo zdezorientowane spojrzenie. -
Przepraszam, nie chcieliśmy cię obudzić. Dokt-... Fenton mnie przyprowadził - poprawił się szybko i głową wskazał w bok, gdzie faktycznie stał O'Connell. -
Wrócić do ciebie jak się wyśpisz? - Kontrolne spojrzenie na Fentona i potrząśnięcie głową, któremu towarzyszyło słabe "nie trzeba proszę pana". -
Świetnie. Jestem Felix, niezwykle miło mi ciebie poznać - kontynuował spokojnie, zbliżając termometr do jej czoła. -
Tony, czy jest tu jakieś boczne światło, które mógłbyś nam zapalić? - poprosił tak pochłonięty próbą połączenia klocków, jakimi były objawy Olivii, że nawet nie zauważył, że zwrócił się do Fentona w ten delikatny sposób.
Zostawiłby ją w spokoju do rana, ale nie podobały mu się te wyniki, nie podobało mu się, że nigdzie w karcie nie ma słowa o stanie jej skóry, czy prześwietleniu płuc, które przy występujących tu objawach zleciłby jako jedno z pierwszych. Co najmniej dwie hipotezy, jakie miał w głowie powinny być rozwiązane jak najszybszym podaniem antybiotyków i jeżeli Olivia teraz była gotowa się rozbudzić, to chciał skorzystać z szansy przeprowadzenia wywiadu.
Szczególnie, że wcześniej Fenton mu powiedział, ze dziecko prawie cały czas śpi.
-
Chciałbym sprawdzić twoje węzły chłonne, o tutaj - pokazał na sobie -
a potem twój brzuch, plecy i nogi. Świetnie. ...Dobrze jest mieć takiego Fentona w szpitalu, prawda? - Ciągnął spokojnie czekając aż na twarzy dziewczynki pojawi się typowa dla dzieci ciekawość w miejsce niepokoju i nieufności. Żadne dziecko nie powinno tak patrzeć na innych. -
Tobie też przemyca do pokoju galaretki cytrynowe, jak nikt nie patrzy? Kiedyś kradł je dla mnie, jak wycinali mi wyrostek.
Magia zaczęła działać. Olivia z nutą ciekawości cichym głosem zapytała czy to oznacza, że się przyjaźnią i skąd się znają i czemu go nigdy wcześniej nie widziała. Przy okazji bez problemu dawała mu obejrzeć swoje ramiona z bliska, skórę na nogach i zaraz siadała do niego tyłem, by mógł spojrzeć na plecy.
-
Kiedyś razem pracowaliśmy dość dużo - odpowiedział wymijająco, uważnie przyglądając się skórze między jej łopatkami. Nie zmieniając pozycji machnął ręką na Fentona, żeby podszedł bliżej i wskazał dłonią na fragment pleców dziewczynki, jednocześnie cały czas ciągnąc dialog. -
Żadnej galaretki, poważnie? No tak, czasem można nie mieć ochoty, szczególnie przy takiej pogodzie. A pamiętasz co dzisiaj jadłaś? Jest jakaś szansa, że wiesz czy to było tutaj wcześniej? - Ostatnie pytanie zadał półgłosem, kierując się do Fentona, sięgając dłońmi do koszuli nocnej małej, żeby jej ją poprawić.
Przysiadł na łóżku, zadał jej jeszcze parę pytań, ale nie więcej niż dwa-trzy. Wyraźnie cała ta interakcja wyssała z niej to minimum energii, które udało jej się nagromadzić przez cały dzień.
-
Dziękuję, Olivio. Jutro do ciebie wrócę, jeżeli nie będziesz miała nic przeciwko. - Uśmiechnął się stając obok Fentona, mruknął "poczekam na korytarzu" i łapiąc tablet wyszedł z sali.
@Fenton O'Connell