Arthur M. Moore
Awatar użytkownika
41
lat
188
cm
Inspektor
Uznana Klasa Średnia
Arthur Maximilian Moore
ft. Jon Bernthal
05/01/1981
Londyn
Wyższe
Kawaler
Inspektor
Posterunek policji Eastbourne
Uznana Klasa Średnia
Ratton
ekstrawertyk vs introwertyk
pracowitość vs lenistwo
pokora vs pycha
idealizm vs materializm

Poziom MG: 2

W rozgrywkach nie zgadzam się na: śmierć, trwałe uszczerbki na zdrowiu
Po uzgodnieniu zgadzam się na: na wiele
Trigger warning: biere wszystko
Audi, vide, tace, si vis vivere in pace
Trish już od dziecka lubiła pakować się w kłopoty - zbite szyby u sąsiadów w garażu, kąpiel w lodowatej wodzie, gdy pękł pod nią lód, wielka szrama na nodze, bo za późno spostrzegła widły umiejscowione pomiędzy dwoma balami siana, gdy to spędzała przerwę wakacyjną u dziadków, poza rejonami deszczowego Londynu. W szkole też bywało różnie, a najgorsze zdawały się być te pierwsze miłostki. Wiersze pisane na wymiętych kartkach, spacery wśród koncertu cykad. To wszystko brzmiało iście szczeniacko, ale właściwie. Niewłaściwe dopiero nadeszło, gdy spotkała na swej drodze Williama, starszego o prawie dziesięć lat kawalera, dobrą partię i obiekt westchnień wielu miejscowych kobiet. Zawrócił jej w głowie, wybijając przy okazji nawoływania rozumu. Rodzice byli temu przeciwni. Jak mantrę powtarzali: Jest dla Ciebie za stary. Nim się obejrzysz, a skrzywdzi Cię dotkliwie.

I mieli rację, bowiem dwie kreski na teście ciążowym uwidoczniły na damskim licu słone łzy, a ich ilość stanowczo nabrała rozmachu, gdy William obwieścił, że nie zamierza brać w tym udziału. Nie będzie się bawił w dom. Dał jedynie nazwisko. Danson. I zostawił osiemnastolatkę z rosnącym brzuchem i malejącą nadzieją. Na tą ukazującą rzekomo lepsze jutro.

Zdana na siebie. Poniekąd, bo przecież obok siebie miała kochających ją pomimo wszystko rodziców. Jednak jej umierającego wnętrza naprawić nie mogli. Krzyk o miłość co rusz wydostawał się z jej ust, gdy pomyślała o Williamie. U boku miała też dozgonnego przyjaciela, zakochanego w niej po uszy, od czasu, gdy minęli się po raz pierwszy na klatce schodowej, kiedy mieli jakieś sześć lat. Na jego słowo, wsparcie oraz ciepło mogła zawsze liczyć - także wtedy, gdy na świecie pojawił się mały Connor. Connor Danson. Tak niepodobny do swojego ojca, który przypomniał sobie o własnym potomku po kilku miesiącach. Wychowywać nie próbował. Wspierał finansowo i czasami chwalił się przy piwku, że udało mu się spłodzić coś tak nieskazitelnego.

Córka zawodowego żołnierza oraz nauczycielki historii powoli wychodziła na prostą. Na nowo poczęła cieszyć się życiem. I w końcu poskładała swoje serce, które biło dla Connora, lecz nie tylko. Myślami zawładnął ten, który zawsze był obok. John Moore. Jedynak. Syn pielęgniarki i strażnika więziennego. Wychowywany twardą ręką, był jednak pozornie delikatny, co gryzło się z wizerunkiem późniejszego gliniarza. Opiekował się Connorem jak swoim. A po kilku latach powitał na świecie własnego pierworodnego, Arthura, o którym jest ta historia. Arthur zaś doczekał się jeszcze dwójki młodszego rodzeństwa. 

I tak z jednego muszkietera, zrobiło się czterech
Si vis pacem para bellum


Za dzieciaka nie wyróżniał się niczym szczególnym, chyba, że krzywym nosem. Złamał go podczas podwórkowych bójek, gdy ten gnojek od sąsiadów próbował przegonić ich z boiska do gry w piłkę. Postawił się. A ten chart ducha i trudna do wypaczenia niezłomność pozostała z nim po dzień dzisiejszy.
Od zawsze wiedział, że zostanie policjantem. Nie widział się w innym zawodzie, chociaż babka wróżyła mu karierę nauczyciela. Historię uwielbiał, aczkolwiek wertowanie jej stronic oraz źródeł zostawił raczej w formie hobby. Na belfra się niestety nie nadawał, nawet jeśli wykazywał się anielską cierpliwością. Myślał też o wojsku, co wyraźnie ucieszyło jego dziadka. Ostatecznie poszedł w ślady ojca oraz starszego brata Connora, którego miał za wzór. Wszelkich cnót chyba - dobre sobie.
Przez myśl mu jeszcze przeszło, ze skończy jako kowboj, tfu, rewolwerowiec. To właśnie wtedy naoglądał się zbyt dużo westernów.
Zawsze ciekawy świata i niekiedy zbyt śmiały. Nie przejmował się jednak swą wszędobylnością. Upartość wskazała mu drogę, przeprawiając z widoczną twardością przez wyboje. Szkołę skończył. Z całkiem dobrymi wynikami. A potem, jak brat i ojciec udał się do akademii policyjnej. Nie w głowie mu były wtedy imprezy, choć posmak alkoholu i fajek uwielbia po dzień dzisiejszy. Wolał skupić się na edukacji, bo ona była kluczem do spełnienia marzeń. I tak też się stało, bowiem przez akademię przebrnął płynnie, kończąc ją z wyróżnieniem. Duma ojca. Ale też i Connora. Moore z krwi i kości.
Na litość boską.
Rozwój. Samorealizacja. Kolejne kroki w zdobywaniu doświadczenia. Robił to, co kochał, a adrenalina co rusz dudniła mu w uszach. Ale uwielbiał to. W tym całym zgiełku znalazł jeszcze czas na miłość. I ojcostwo. Nie zdążył jednak wsunąć obrączki na palec, gdyż w oczy Caroline śmierć zajrzała zbyt wcześnie. Został sam. Z małą Sadie. I gdyby nie rodzice, to musiałby pokusić się o katastrofalny wybór. Albo praca, albo rodzina.
A tak, zatrzymał i jedno i drugie.
Jednakże, najgorsze dopiero nadeszło, wraz z wyjazdem Connora do Eastbourne. Pozostawił on Londyn na rzecz małej mieściny. Dostał awans. Na nadinspektora i przydzielony do tamtejszej jednostki. Kontaktował się z rodziną nader często, by pewno dnia otrzymali oni druzgocącą wiadomość.
Wiadomość o jego śmierci.
Arthur popadł w dziwny stan odrętwienia. Stracił brata. Stracił najlepszego przyjaciela. Jego odejście nastąpiło w dziwnych okolicznościach. Nie wierzył w przypadek ani zrządzenie losu, tym bardziej, jak wszedł w posiadanie informacji odnośnie prowadzonej na tamtejszych ziemiach przez Connora sprawy, która śmierdziała na kilometr. Poprosił więc o przeniesienie - do Eastbourne.
Córkę pozostawił pod prawną opieką rodziców, a serce rozpadło mu się na kawałeczki, gdy nadszedł czas rozstania.
Ale musiał. Musiał to zrobić. Wynieść się tam i wyjaśnić okoliczności śmierci starszego brata.
Kolejne lata ciągnęły się w nieskończoność, a on sam bawił się z miejscowym gangiem w ciuciubabkę. Bowiem to oni stali za wypadkiem Connora (a raczej upozorowaniem go).
Tego się dowiedział. I od tego czasu bacznie im się przygląda.

Żyje i oddycha zemstą...
Mów mi King Arthur. Piszę w Trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię Tak.
Szukam brak danych.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa, przemoc, erotyka.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Awatar użytkownika

lat

cm
Elita

Akceptacja!

Bardzo się cieszymy, że dołączył*ś do naszego grona! Pamiętaj, że na rozpoczęcie pierwszej fabuły masz 7 dni, w czym pomoże Ci temat Kto zagra?. Nie zapomnij również o odebraniu przysługujących Ci na start odznak! W wolnej chwili zalecamy zapoznanie się z Przewodnikiem po Anglii, który ułatwi Ci wczucie się w klimat miasta. Jeśli masz ochotę, możesz rozwinąć informacje dotyczące Twojej postaci w Informatorze, założyć Kalendarz, który pomoże Ci w kontrolowaniu przebytych fabuł lub skorzystać z social media. W razie jakichkolwiek pytań, służymy pomocą. Miłej zabawy!
Mów mi Eastbourne.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Dla użytkownika

Zamknięty