Chyba dogadaliby się jeśli chodzi o emocje, jakie wywołuje u nich perspektywa posiadania dziecka. Podobno kobiety mają instynkt macierzyński i myśl o tym sprawia im przyjemność. W przypadku Lucy było jednak inaczej. Kompletnie nie widziała siebie w roli matki. Chociaż w sumie to nie tak. Widziała to, ale w taki sposób, w jaki nigdy nie chciałaby żyć. Widziała siebie, zaniedbaną, niosącą na swoich barkach więcej, niż mogłaby faktycznie unieść. Widzi chaos, rozpacz, frustracje, a wszystko kręci się wokół dziecka, podczas gdy ona sama znika. Co za koszmar. Jak mogłaby chcieć to sobie zrobić? Nie była masochistką. Myśląc przez chwilę o tym, zapatrzyła się w jeden punkt (a w zasadzie w ciemność) z dziwnym grymasem na twarzy. Jak dobrze, że nikt jej nie widział. Wzdrygnęła się i otrząsnęła, kręcąc głową.
Lubi zabawę i myśli mózgiem, znaczy czymś, ale na pewno nie sercem. Dobrze. Skup się, Luśka.
Uśmiechnęła się lekko, bo to chyba dobrze. Zbyt wiele emocji tylko miesza niepotrzebnie w życiu. Na przykład takie poczucie winy, bo jesteś na randce z ciekawą osobą z ładnym głosem, podczas gdy twój ex chłopak, chociaż jakby obecny chłopak i to prawie narzeczony, ale jednak nie, znajduje się w stanie śpiączki. To takie skomplikowane. Teraz mogła już zrozumieć o co chodzi ze statusem na Facebooku o tej samej nazwie. Machnęła dłonią, jakby chciała odgonić tłustą muchę. To myśli zdecydowanie nie na teraz.
Skupiła się więc na kolejnych słowach chłopaka i zastanowiła krótko nad nimi. Faktycznie dziwnie było wykonywać czynności, które w normalnych warunkach robi się korzystając ze wzroku, czyli w świetle.
—
To faktycznie dziwne uczucie. Czuję się niepewnie. Niby robimy całkiem zwyczajną rzecz, siedzimy przy zastawionym stole, możemy rozmawiać, jeść, pić, całkiem codzienne czynności, a jednak ta ciemność sprawia że wszystko jest nowe, a ludzie często nieznanego się boją, prawda?
Czy Lucille bała się siedzieć tutaj w ciemności? Na pewno czuła coś w rodzaju strachu, ale tłumaczyła sobie, że to irracjonalna reakcja ciała i aby się tym nie przejmować, bo wszystko jest w absolutnym porządku. —
Jesteś fotografem?— spytała zaciekawiona. Kiedyś rozważała karierę fotoreportera, ale była chyba zbyt niecierpliwa, żeby pstrykać zdjęcia.
—
Jak znajdziesz coś zjadliwego, to powiedz mi jak to wyczuć. Ja może znajdę wino — mruknęła żartobliwie. Może zagrają w kalambury, tylko dosyć oryginalne.
Pochyliła się nad stołem i wyciągnęła przed siebie dłoń, aby zlokalizować jakiekolwiek butelki. —
A dziękuję. Komplemenciarze się spotkali, co?
Napotkała palcami na jakąś butelkę, a chwilę później na drugą —
Mam dwie butelki, mam nadzieję, że to nie woda.
Postawiła zdobycze przed sobą, jedną chyba na talerzu, bo słychać było stuknięcie szkła o szkło. To kolej na poszukiwanie szklanek lub kieliszków.
—
Czarny — odpowiedziała na pytanie nieznajomego. —
Najmniej lubiana przekąska?
Czasami wydawało jej się, że bardziej łączy lubi to, czego nie lubią, niż to co lubią. Zobaczymy czy tym razem się to sprawdzi.
@Leo Bennett