good evening ladies and gentlemen I’m crazy but different from them
Dorastała w zamku, w posiadłości z tysiącem pokoi, tysiącem wieżyczek i salami tak wielkimi, że mogłaby się w nich zgubić - przynajmniej tak uważała mając sześć lat. Ogromne ogrody, hektary jej rodzinnej ziemi, zwierzęta, służba i cały ten przepych oraz luksów, który towarzyszył im do zawsze. Najbardziej chyba lubiła, kiedy rodzina urządzała huczne przyjęcia, a do posiadłości zjeżdżali się bogaci krewni i przyjaciele z całej Anglii. Urocza, anielska blondyneczka, podbijała wtedy serca obrzydliwie bogatej społeczności, paradując w eleganckich sukniach, czując się jak prawdziwa księżniczka.
Paradise, it's in your eyes. Green like american money.
Jako dziecko podróżowała po całym kraju, a nawet poza granice, zabierana jako maskotka zepsutych dorosłych. Uwielbiała być w centrum uwagi, a wszyscy wokół sprawiali, że jej ego rosło z każdym dniem. Uczyła się pięknie mówić, pięknie chodzić i wyglądać. Wiedziała jak zachować się w wielu przeróżnych sytuacjach, jak prawidłowo jeść, jak odróżniać widelec do ryb od widelca do ciast, jak się śmiać, jak płakać, jak zabawiać gości, a co najważniejsze: jak maskować emocje i jak skutecznie je później odreagowywać. Jeździła konno. Często znikała na całe dnie, jeżdżąc po ziemi należącej do jej rodziny, z biegiem lat poznając każdy jej zakamarek. Dopiero jazda konna sprawiała, że czuła się wolna. Nie miała pojęcia, że zostanie jej to odebrane.