Tyler z radością przyjął kolejną parę pod swoje skrzydła. Nie mógł się już doczekać tego, jak będzie wyglądała współpraca z Etienn i Peter Panem. Każda para stanowiła dla niego nowe wyzwanie, a z tymi, jak można się łatwo domyśleć, przepadał. Pierwszy trening miał być zapoznawczy - Etienn miała się przekonać, czy sposób przekazywania wiedzy Tylera jej odpowiada, zaś mężczyzna miał zobaczyć z jakimi problemami zmaga się amazonka i jej koń. Zdołał się tylko dowiedzieć, że wałach był jej własnością już od kilku miesięcy, w trakcie których nie robili jednak nic konkretnego. Zupełnie mu to nie przeszkadzało - lubił trenować zarówno osoby, które myślały o zawodach, jak i te, które chciały tylko lepiej dotrzeć do swoich koni.
Na miejsce treningu wybrał mały czworobok, na którym czekał na przybycie Etienn wraz z osiodłanym, gotowym do jazdy koniem. Nawet jeśli przyjechała wierzchem, nie przeszkodziło mu to w uściśnięciu jej dłoni na powitanie, przy czym uśmiechnął się serdecznie.
-
Cześć, jestem Tyler - przedstawił się, bo choć zrobił to już podczas krótkiej rozmowy telefonicznej, przez którą się umówili, to dla dopełnienia formalności chciał to zrobić jeszcze na żywo. -
Miło Was poznać. To zapewne Peter Pan? - Zapytał, przenosząc wzrok na kremowego wałacha, którego pogłaskał po nosie. -
No dobrze, nie ma co gadać, tylko bierzemy się do roboty. Zaczniemy oczywiście od porządnej rozgrzewki - zarządził, odsuwając się, żeby kobieta mogła jeszcze podciągnąć popręg przed ruszeniem do stępa. Nie chciał zresztą im stać na drodze, ani tym bardziej spowodować, żeby koń się do niego "przylepił", więc zajął strategiczne miejsce za białym, niskim płotkiem, który ogradzał
mały czworobok (podrzucam poglądowy obrazek, bo się nam później przydadzą te wszystkie literki i wymiary).
Mógł to zostawić w gestii Etienn, albo samemu poprowadzić rozgrzewkę. Tym razem zdecydował się na wariant drugi i polecił Etienn dziesięć minut stępa na długiej wodzy, podczas czego powinna zwracać uwagę na to, czy Piotruś porusza się aktywnie i w stałym tempie. Chociaż wodze były długie, to powinny być na kontakcie - czyli napięte, a nie luźno wiszące - na co Tyler zwrócił Etienn uwagę, jeśli miała z tym problem. Do jej postawy w siodle, dopóki nie przeszkadzała w realizacji zadania, nie miał żadnych uwag, wychodząc z założenia, że ważniejsza jest skuteczność, niż wygląd. Jeśli Etienn i Piotruś mieli swój wyćwiczony sposób komunikacji, to Tylerowi nie zostało nic innego niż go poznać i się dostosować.
Koń mógł mieć problem z tym, żeby trzymać tempo. Wyglądał na takiego, który lubi się obijać, więc gdy tylko Tylerowi rzuciło się to w oczy, od razu postanowił zareagować. -
Trzeba go trochę obudzić. Jeśli nie reaguje na łydkę, użyj bacika za łydką i pochwal jak tylko przyspieszy kroku. Prawdopodobnie będzie jeszcze próbował zwalniać, ale zaraz powinien zacząć lepiej odpowiadać na łydkę - podsunął kobiecie rozwiązanie, które miało na celu uwrażliwienie wałacha na łydkę. Wystarczyło delikatne pacnięcie końcówką bata, żeby koń zaczął lepiej reagować i na pewno było to lepsze (i mniej męczące) rozwiązanie niż ciągłe szturchanie go łydkami.
Po około pięciu minutach zasugerował zmianę kierunku, żeby koń rozgrzewał się równomiernie na obie strony.
@Etienn Delacour @Peter Pan