Awatar użytkownika

lat

cm
Elita

Oddział Psychiatryczny
szpital

Obrazek
Odział Psychiatryczny od lat pomaga osobom w stanie kryzysu psychicznego w uporaniu się z demonami przeszłości. Oddział zamknięty wyposażony jest w nowoczesny sprzęt, schludne sale oraz wyspecjalizowany personel medyczny, który sprawuje całodobową opiekę lekarską i terapeutyczną nad pacjentami. W budynku szpitala znajdziemy również prywatne gabinety psychologów oraz psychiatrów, których godziny przyjęć wypisane są na tabliczkach obok drzwi.
Mów mi Eastbourne.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Dla użytkownika

Awatar użytkownika
26
lat
160
cm
Kelnerka/ barmanka
Tradycyjna Klasa Robotnicza
Kolejny raz powtarzała sobie, że to ostatni już raz idzie w stronę tego gabinetu. Że będzie udawać, że nie widzi tego spojrzenia kobiety na recepcji, które ocenia ją od samego wejścia. Ciekawe co by się stało, gdyby rzeczywiście miała coś więcej niż tylko problemy. Co by było, gdyby targały nią prawdziwie poważne problemy psychiczne. Takie spojrzenie mogłoby skutecznie zniechęcić kogoś do leczenia. Na szczęście Belle nie była typowym przypadkiem. Nie miała problemów, a przynajmniej tak sądziła, sama siebie o takowe nigdy nie posądzając. Nikt jednak jej tak naprawdę nie diagnozował, bo jedyne, po co przychodziła, to recepta.
Stary lekarz nawet nie dopytywał za bardzo, więc była zadowolona, że to właśnie on był jej prowadzącym. Ale kiedyś musiał nadejść ten dzień, gdy wreszcie na rejestracji usłyszała:
- Doktor Andrews już nie przyjmuję. Jest obecny za to doktor Cavendish. Chce się pani zapisać? Akurat ma okienko. - Isa zawahała się i rzuciła krótkie spojrzenie długiemu korytarzowi, który prowadził do gabinetu. Ostatecznie jednak skinęła głową. Naprawdę potrzebowała tych tabletek.
Z numerkiem gabinetu ruszyła do drzwi i czuła jak jakiś dziwny ciężar opadł jej gdzieś na dno żołądka. Nie wiedziała, jaki był ten nowy lekarz i jak dużo będzie musiała mu powiedzieć. Przecież to nie było nic złego, że pracując w nocy na barze, miała potem problemy z uregulowaniem snu. Mamie też musiała pomagać, bo jej rodzeństwo nie do końca się interesowało (w jej mniemaniu) całą sytuacją.
Stanęła przed gabinetem i strzeliła nerwowo palcami. Wygładziła płaszcz, jakby to miało cokolwiek zmienić i wreszcie uniosła dłoń, żeby zapukać do drzwi.
Zamarła, nie wiedząc, czy powinna czekać, aż się ją wywoła, czy po prostu wejść. Ostatecznie jednak zdecydowała się na to, żeby zaczekać. Nawet chciała cofnąć się o krok, ale w tym momencie drzwi się otworzyły i zupełnie blisko niej stanął ktoś, kto miał być jej lekarzem. Z jakiegoś powodu nie spodziewała się, że będzie tak wyglądał. Nie, nie dlatego, że był jakiś określony szablon, jak mieli wyglądać lekarze. Po Prostu była przyzwyczajona, że jej psycholog był podstarzałym mężczyzną w żaden sposób nieatrakcyjnym. A tutaj? Miała opowiedzieć o swoich problemach mężczyźnie żywcem wyjętym jak z serialu?
- Dzień dobry? - Bardziej spytała, niż powiedziała. - Doktor Cavendish? - Spytała, bo może jeszcze nie wszystko stracone i po prostu to jakiś pacjent albo asystent. I tak nagle pożałowała, że nie zrobiła ładniejszego makijażu, czy nie ubrała się seksowniej… znaczy się ładniej.

@Keith Cavendish
Mów mi Liv. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Liv#4000. Piszę w 3 os. czas przeszły. Wątkom +18 mówię tak.
Szukam szczęścia.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, używki, seks.

Podstawowe

Keith Cavendish
Awatar użytkownika
33
lat
186
cm
Psycholog
Techniczna Klasa Średnia
Wizyty w szpitalu miały zupełnie inny charakter od tych, przeprowadzanych w jego domu. Wciąż pojawiali się ludzie, którzy szukali pomocy właśnie w takich miejscach. Najczęściej trafiały do niego osoby, które potrzebowały pomocy tu i teraz. Przy takich przypadkach, wskazana była pomoc doraźna, pozwalająca przywrócić pacjentów na właściwe tory w chwili obecnej. Keith zdecydowanie wolał spotkania w gabinecie, w swoim domu, gdzie mógł swobodnie nawiązywać relacje, na linii zawodowej oraz miał czas na dogłębne zbadanie problemów. Był jednak otwarty dla każdego, kto szukał w nim wsparcia.
Nawet w lekkim rozgardiaszu, Keith gotowy był przyjąć kolejnego pacjenta last minute. Dostał tylko krótkie info od recepcjonistki, lecz minęły może dwie minuty, nim usłyszał pukanie do drzwi. Zebrał się z fotela, by przywitać przybyłą osobę, komunikując jej zza drzwi, że już idzie. Otworzył skrzydło i spojrzał na dziewczynę, której mina wyrażała mieszankę zdziwienia i strachu. Spotykał się z tym często, toteż nie dał się zbić z tropu. W przeciwieństwie, do skoncentrowanych w okolicach nosa, uroczych piegów Isabelli, które przedłużyły czas ciszy, między pierwszym wrażeniem a przywitaniem się.
- Dzień dobry. Tak, to ja, doktor Cavendish we własnej osobie. – upewnił się w przekonaniu, iż trafiła do właściwego człowieka. Z miłym uśmiechem, gestem ręki zaprosił się do środka pokoju. Poza biurkiem do pracy, który był standardowym wyposażeniem każdego pokoju, na środku znajdował się nieduży stolik oraz kanapa i fotel, do wyboru dla gościa, plus jeden dla niego samego. Dzięki temu, gabinetu nie przypominał tego chłodnego, białego pomieszczenia z masą dziwnych sprzętów. Gdzieś z tyłu znajdowała się nawet leżanka, której Keith jednak nie był wielkim fanem.
- Napijesz się czegoś? Wody? Herbaty? – zapytał, polewając sobie szklankę z wodą. W zależności od prośby Isabelli, spełnił ją, a następnie przygotował się, biorąc kartkę i coś do pisania. Przysiadł w fotelu po drugiej stronie stolika, skupiając już całą swoją uwagę na swoim nowym gościu.
- Tak, więc może na początku się przedstawię. Nazywam się Keith Cavendish i zajmuję się psychologią i psychoterapeutyką od dziesięciu lat. Pracuję w tutejszym szpitalu, ale mam również prywatny gabinet w swoim domu, mieszczącym się w Old Town. Ponadto, działam jako psychoanalityk przy miejscowym posterunku, a moją specjalnością jest również psychologia behawioralna. – przedstawił się, tytułem wstępu, chcąc tym samym dać poczucie Isabelli, by wiedziała, kim jest i z kim przyszło jej rozmawiać. – Szybko dodam, że oczywiście mnie również obowiązuje tajemnica lekarska, więc możesz być pewna, że to, o czym będziemy rozmawiać, zostanie między nami. Jedynie, mogę zostać zwolniony w przypadku stanu bezpośredniego zagrożenia życia pacjenta. – wyjaśnił pokrótce, dopełniając tym samym formalności, które musiały zostać spełnione, a które, jak podejrzewał, były Isabelli znane. – Dobrze, więc dostałem informację, że chodzisz na spotkania z doktorem Andrewsem. Z tego, co mi wiadomo, jest na razie niedostępny. Jak ci się układa z nim współpraca? – zapytał Keith, zerkając na dziewczynę, utrzymując lekki uśmiech. Mimo to, przyglądał się uważnie, gdyż pewne gesty i ruchy również mówiły mu trochę o osobie, z którą rozmawiał. – Oczywiście, na bazie tego, co przed momentem powiedziałem, nie mogłem się dowiedzieć, jak przebiegają wasze rozmowy i na jakim etapie jesteście. Proponuję zatem, byśmy wrócili na chwilę do samego początku, gdyż chciałbym, byś opowiedziała mi trochę o sobie. – w tym momencie zamilknął, oddając głos Isabelli, którą pragnął lepiej poznać.

@Isabella Brallaghan
Mów mi S. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda brother.morphine#0331. Piszę w 3 os, czas przeszły. Wątkom +18 mówię tak.
Szukam aż znajdę.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: przekleństwa, treści erotyczne, problemy mentalne, uzależnienia.

Podstawowe

Awatar użytkownika
25
lat
166
cm
baristka w Starbucksie
Pracownicy Usług

Ostatnie dni zdawały się zlewać w niekończącą się mękę. Godziny zmieniały się w dni, dni w tygodnie; jednocześnie Holly miała wrażenie, że czas stoi w miejscu, że dopiero wyszła z mieszkania Tonego. Wspomnienie całej tej sytuacji wciąż było jak żywe i prześladowało ją bez ustanku. Całymi godzinami nie wychodziła ze swojego łóżka, analizując każdą minutę, sekundę, słowo, gest na czynniki pierwsze i próbując jakoś to przetrawić, znaleźć sposób na wyjście z tej sytuacji. Odwiedziny Jolene jej w tym zupełnie nie pomogły, jak przynajmniej jej się wydawało. To samotność i odłączenie się od wszystkiego miało jej pomóc, zdawała się przepaść jak kamień w wodę, nie kontaktując się z nikim, chociaż tak na dobrą sprawę nie opuściła swojego mieszkania na moment. Ledwo zorganizowała sobie zastępstwo w pracy na dłuższy czas, bo tylko tego jej brakowało, żeby mieli ją jeszcze zwolnić...

Zapewne gdyby nie kot, to już dawno zgniłaby w swoim pokoju. Tymczasem to właśnie konieczność nakarmienia Ziry, która zdawała się czuć rozbicie kobiety i jako jedyna głośnym miauczeniem motywowała ją do tego, żeby wyjść z łóżka i pójść do kuchni czy łazienki, żeby posprzątać przy okazji kuwetę. Były to najpewniej jedyne znaki życia, jakie mógł zauważyć jej współlokator, o ile sam nie zainteresował się tym, że nagle przestała się z kimkolwiek spotykać. Chociaż Holly wcześniej zmagała się już z depresją, to jeszcze nigdy wcześniej nie brakowało jej sił tak jak teraz, przez co zupełnie przywarła do swojego łóżka, gapiąc się w sufit. Niszczyła ją myśl o tym, co teraz mogło się dziać z Tonym, o ile w ogóle jeszcze żył, a nawet o tym ciężko ją było poinformować, gdy zawzięcie ignorowała wszystkie połączenia i wiadomości.

Wyznanie Tonego niewątpliwie zmieniło sposób, w jaki patrzyła na niego, ale jednocześnie przez ten czas tylko utwierdziła się w przekonaniu, że nie potrafiła bez niego funkcjonować. Tyle razy ją skrzywdził i bała się tego, że tym razem już tego nie wytrzyma, a wciąż nie potrafiła pogodzić się z myślą, że nie ma go obok. Kiedy dowiedziała się, że trafił na oddział psychiatryczny, od razu zaczęła się o to obwiniać. Bo przecież to ona go zostawiła, mimo że ostrzegł ją, że może zrobić coś złego. Mimo że tak usilnie prosił ją o zostanie. Ten jeden raz to siebie chciała postawić na pierwszym miejscu, ale nie wiedziała nawet w jaki sposób, bo wciąż męczyły ją wyrzuty sumienia o niego. Powinna go nienawidzić, zostawić daleko w przeszłości i zapomnieć, skoro był tak złym człowiekiem. Nigdy nie brała swojego dobra za priorytet i czuła się, jakby chodziła we mgle, próbując podjąć racjonalną decyzję.

Minęły prawie dwa tygodnie, gdy coś w niej pękło. Patrząc pustym wzrokiem na jedzącego z apetytem kociaka, doszła do wniosku, że dłużej już tak nie wytrzyma. Być może miała popełnić kolejny, wielki błąd, ale jeszcze raz posłuchała serca, a nie rozumu i postawiła wszystko na jedną kartę. Musiała się z nim spotkać. Jak najszybciej, żeby przynajmniej móc porozmawiać, kiedy emocje choć częściowo opadły. Z ogromnym trudem - bo przecież prawie nic nie jadła i jej organizm był wycieńczony - wzięła prysznic, żeby doprowadzić się do względnego porządku. Na nic więcej nie miała siły, nie próbowała nawet ukryć podkrążonych oczu czy przezroczystej, bladej jak papier skóry. Dotarcie do szpitala okazało się jeszcze trudniejsze, ale z pomocą ubera stanęła w końcu pod znanym sobie budynkiem, do którego nie chciała nigdy więcej wracać. Jeszcze bardziej nie chciała nigdy zbliżać się do oddziału psychiatrycznego, nie mając nawet pojęcia, gdzie dokładnie się znajdował i trafiając tam z pomocą którejś ze sprzątaczek. Szła na żywioł, nie miała pewności, że jakiekolwiek odwiedziny w tych godzinach w ogóle są możliwe, ale w przeciwnym razie najwyraźniej to miał być znak, że nie powinno jej tu być.

Na recepcji udało jej się dowiedzieć, w której sali znajdował się Tony i dostać zgodę na odwiedziny. Lecz dopiero wtedy, gdy stanęła pod drzwiami do jego sali z dłonią ponad klamką, zawahała się. Czy na pewno chciała w to brnąć? Bała się tego, co tam zobaczy, że zobaczenie Tonego znowu wpłynie na nią w jakiś posrany sposób. Gula urosła jej w gardle, ale nie chciała się teraz wycofywać. Wzięła głęboki wdech i nacisnęła klamkę, wchodząc do pomieszczenia niemalże na bezdechu. Czuła się jak intruz, obawiała się, jak zareaguje na jej widok. Może nie chciał jej już wcale widzieć? Pamiętała o jego chorobie, ale nie miała pojęcia, do czego mogła go doprowadzić, szczególnie w takiej skrajności jak cała ta sytuacja. - Cześć - nie odzywała się do nikogo przez tak długi czas, że jej głos był zupełnie zachrypnięty i niepodobny do normalnego. Ją samą to zdziwiło, poczuła aż, jak łzy próbują napływać do oczu, ale musiała się przed tym powstrzymać ten jeden, kolejny raz.

@Anthony Wayford
Mów mi Ola. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 49825838 lub Discorda alek#7308. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak proszę.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: seks, myśli samobójcze, samookaleczenie, wulgaryzmy, zaburzenia odżywiania.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Anthony Wayford
Awatar użytkownika
31
lat
185
cm
zawodowy bokser wagi ciężkiej
Nowi Zasobni Pracownicy

Pierwsze chwile w szpitalu były koszmarne. Tony nie mógł się pogodzić z koniecznością hospitalizacji, która budziła w nim silny, wewnętrzny sprzeciw. Bał się tego, co mogło się wydarzyć, utraty kontroli i tego, co jeszcze mogło się zrodzić w jego głowie w takich warunkach. Pomoc psychiatryczna zawsze napawała go lękiem. Z jednej strony wiedział, że byłaby dla niego dobra... A z drugiej strony bał się utraty tożsamości, bo nie wyobrażał sobie innego życia. Nie znał innego - choroba tak naprawdę towarzyszyła mu już od dzieciństwa, a z czasem przysparzała tylko więcej kłopotów. Jednak w takich chwilach jak ta, zaprzeczał, że to jakikolwiek problem.

Jego obawy zostały jednak szybko stłumione. Końska dawka leków uspokajających, którą otrzymał na starcie, zadziałała jak wyłącznik. Cały ten hałas, jaki miał w głowie od kilku godzin, nagle ucichł. Początkowo w ogóle nie mógł się w tym odnaleźć. Taki stan był u niego rzadkością, bo i różnił się od pustki, której czasami doświadczał i która męczyła go równie mocno, co nadmiar emocji. Teraz był po prostu wyjątkowo spokojny... i cholernie zmęczony, co zaczęło do niego docierać dopiero po paru godzinach.

Kolejne dni nie były dla Tonego dużo łatwiejsze. Kiedy tylko działanie leków uspokajających słabło, znowu stawał się niespokojny i irracjonalny. Chciał stąd wyjść, nie chciał słuchać o żadnej terapii i leczeniu, ale wtedy z pomocą przychodziła kolejna dawka leków, która przywracała resztki zdrowego rozsądku. Już po czterech dniach przestał z tym tak zawzięcie walczyć, jakby dotarło do niego, że nie ma innej drogi niż się poddać, żeby stąd wyjść. Sprawę ułatwiał też fakt, że największy kryzys już minął i Tony przestał szukać sposobu, żeby zrobić sobie krzywdę, co do tego momentu wydawało mu się jedynym wyjściem z tej sytuacji. Mógł więc powoli zacząć się odnajdować w nowej rzeczywistości, która składała się z wielu godzin rozmów, zajęć i leków, które miały za zadanie ogarnąć ten bajzel, który był w głowie Wayforda. Na razie jednak tylko przypominały mu o tym, dlaczego już dwukrotnie zrezygnował z ich przyjmowania - czuł mdłości, ból brzucha i głowy, suchość w ustach i otępienie, przez które z trudem funkcjonował. Po miesiącu, może dwóch, miało być już lepiej, ale póki co czuł się ledwo żywy i taki też był. Chociaż mógł, to nie interesował się specjalnie tym, co działo się poza murami szpitala. Miał wrażenie, że chwilowo nie był w stanie nawiązać z nikim kontaktu. Większość dnia zresztą po prostu przesypiał, trochę licząc na to, że dzięki temu czas upłynie szybciej...

Pewnego dnia dowiedział się, że ktoś przyszedł do niego z wizytą. Nie spodziewał się tutaj nikogo, więc był lekko zaskoczony, ale czuł się też na tyle lepiej, by wzbudziło to jego zainteresowanie. Udał się do sali, w której odbywały się widzenia i usiadł przy stoliku, na jednym z dwóch krzeseł. Przypominało mu to widzenia w więzieniu, z tą różnicą, że w drzwiach nie stał uzbrojony strażnik i atmosfera była odrobinę lżejsza.
Kiedy zobaczył w drzwiach Holly, świat delikatnie mu zawirował. Marzył o tym, żeby znowu ją zobaczyć, ale chyba nie do końca był gotowy na to spotkanie. Zdobył się jednak na uśmiech, choć trochę zmęczony i smutny, ale może to miejsce sprawiało takie wrażenie. Sam Tony też nie wyglądał najlepiej, zauważalnie schudł, spoważniał, a jego skóra była sucha i w dość kiepskiej kondycji. Poza tym trzymał się w miarę dobrze - ostatnio ogolił się dwa dni temu, był w swoich ciuchach, które przywiózł mu ktoś z rodziny, i tylko jego wyraz twarzy zdradzał, że coś jest nie tak.

- Cześć - odpowiedział, przyłapując się na tym, że chciał już wstać, żeby podejść i ją przytulić. W połowie wstawania przeszło mu jednak przez myśl, że może wcale nie będzie to przez nią mile widziane. Może w ogóle przyszła tylko po to, żeby mu powiedzieć, że między nimi już koniec...?
Czując, jak natrętne myśli znowu zalewają mu głowę, aż zacisnął pięści pod stołem, starając się udawać, że wszystko jest w porządku. Jeśli nic w jej postawie nie skłoniło go do tego, żeby jednak to zrobić, to pozostał na swoim miejscu.

@Holly Duke
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię hell yeah.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: przemoc, seks, rasizm, homofobia, wulgaryzmy.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Odznaki od publiczności

Awatar użytkownika
25
lat
166
cm
baristka w Starbucksie
Pracownicy Usług

Szczerze powiedziawszy, Holly dałaby się pokroić za możliwość otrzymania leków uspokajających. Czegokolwiek, co było w stanie uspokoić gonitwę myśli, która nie opuszczała jej ani na chwilę. Żadną tajemnicą nie było to, że normalnie nie radziła sobie ze swoimi emocjami, a teraz dostała tak po dupie, że już zupełnie sobie z niczym nie radziła. Straciła grunt pod nogami, oparcie w Tonym, jakie zawsze miała, gdy zaczynała się gubić w tym, co czuje. Przez kilka dni nawet zastanawiała się, czy nie poprosić Lovelace'a o przysługę, bo w końcu on jako pierwszy był w stanie załatwić jej silne leki bądź chociażby receptę. Ostatecznie ciągle rezygnowała z tego pomysłu, bo nie chciała, by zadawał pytania, a tego na pewno by nie uniknęła.

Ostatnie dni z kolei zachodziła w głowie nad tym, co działo się z Tonym. Zmartwienia były wzmocnione przez świadomość o jego pobycie na oddziale psychiatrycznym, którego przecież zawsze tak unikał... Co prawda nie sądziła, żeby była w stanie dać mu jakąkolwiek szansę, jeśli nie podejmie decyzja i nawet w tę obietnicę nie potrafiła mu uwierzyć. Nie umiała jednak wyzbyć się tej zwykłej troski, która świadczyła o tym, że najwyraźniej nie pozbyła się w zupełności uczuć względem niego. Szczerze nienawidziła siebie za to, bo przecież to było nienormalne. Po tych informacjach nie powinna mieć z nim nic więcej do czynienia, tymczasem przyłapywała się na myślach o tym, czy z nim wszystko w porządku. Bez tego niewątpliwie nigdy nie pojawiłaby się w szpitalu, którego również unikała jak ognia. Nie kojarzył jej się z niczym dobrym, ale tym razem ciekawość wygrała i wbrew brakom sił udała się tutaj.

Kiedy wreszcie zobaczyła go w pokoju, nie wiedziała, jak się czuła. W jednej sekundzie zaatakowało ją tyle uczuć, że aż zakręciło jej się w głowie. Zauważyła jego ruch, jakby chciał do niej podejść, ale nie zareagowała na to. Mimo że podświadomie tęskniła za nim przez tyle czasu - jednocześnie wmawiając sobie, że tak nie jest, że nie chce mieć z nim do czynienia - tak nie czuła się jeszcze gotowa na dotyk. Obawiała się tego, jak zareaguje na coś takiego, nawet jeśli wydawało jej się, że to naprawiłoby wszystkie problemy. Tym razem nie było to tak proste. Nie pokazała jednak po sobie żadnego strachu czy innego niepokoju, tylko podeszła do pustego krzesła, na którym położyła dłoń, która z nieznanego powodu zaczęła jej niewiarygodnie drżeć. Tak jak przed wejściem tutaj chciała mu powiedzieć wiele rzeczy, tak teraz w jej głowie była zupełna pustka. Zacisnęła dłonie na oparciu krzesła, walcząc z zawrotami głowy, które nie opuszczały jej od kiedy wyszła z domu, a teraz wzmogły się pod wpływem emocji.

- Nie myślałam, że kiedykolwiek tutaj będę... a na pewno nie... tak - odezwała się w końcu, po zdecydowanie zbyt długiej ciszy, podczas której walczyła z samą sobą. Zawsze rękami i nogami zapierała się przed zamknięciem na tym oddziale, ale pomimo tego uważała, że to prędzej ona będzie na jego miejscu. Mogła po tym wnioskować, że naprawdę go to dotknęło i nie kłamał z tym, że sobie nie poradzi bez niej. Przez chwilę poczuła nawet wyrzuty sumienia z tego powodu. W ogóle taki wymiar spotkania za bardzo kojarzył jej się z wizytami - o ironio - więzieniu, podobnie jak jemu. To z kolei szybko przywlekło ze sobą myśl o tym, że niewiele brakuje do tego, żeby znalazł się za kratkami i że w zasadzie to właśnie tam powinien się znajdować. Przyjście tutaj okazało się dla niej trudniejsze niż sądziła, niemal od razu chciała stąd uciec, czując, że nie poradzi sobie z tym. Przełknęła ślinę, gdy gardło zacisnęło jej się w obronie przed kolejnymi słowami, przebiegła spojrzeniem po całej sali, aż w końcu zatrzymała je na nim. Znała go tak dobrze, że mimo w miarę, jak na szpitalne warunki, zadbanego wyglądu od razu widziała, że wcale się tak nie czuł. Chociaż z drugiej strony, czy było to bardzo wnikliwe spostrzeżenie, zważywszy na miejsce, w jakim się znajdowali. - Jak się tutaj czujesz? - Zapytała, przerywając kolejną ciszę, jeśli on wcześniej tego nie zrobił. Usiadła w końcu na krześle, ale również jej postawa wskazywała na to, że nie czuła się tu komfortowo. Siedziała niemalże na samym brzegu krzesła, z rękawami bluzy naciągniętymi na dłonie, które trzymała pod stołem, zupełnie jakby zaraz i ją mieli zamknąć tutaj przymusowo. Wychodząc z domu, nie zwróciła nawet uwagi na to, że podświadomie ubrała bluzę Tonego, licząc, że da to jej jakiś komfort. Jej pytanie mogło wydawać się zupełnie z czapy, bo jak mógł się czuć, będąc zamkniętym na oddziale psychiatrycznym, ale wynikało z tego, że w głowie miała jakąś totalną pustkę i nie potrafiła się na niczym skupić.

@Anthony Wayford
Mów mi Ola. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 49825838 lub Discorda alek#7308. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak proszę.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: seks, myśli samobójcze, samookaleczenie, wulgaryzmy, zaburzenia odżywiania.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Anthony Wayford
Awatar użytkownika
31
lat
185
cm
zawodowy bokser wagi ciężkiej
Nowi Zasobni Pracownicy

Nie dostrzegając w niej chęci ku bardziej wylewnemu powitaniu, starał się nie poddać fali czarnych myśli. Patrzył na nią i widział, że nic nie było w porządku, a świadomość, że to on za to wszystko odpowiada, była bardzo frustrująca i przygnębiająca. Jeszcze tydzień temu wręcz eksplodowałby tymi emocjami, ale teraz były stłumione. Jakby chciały dojść do głosu, a nie mogły. Czuł przez to lekkie zawroty głowy i lekki niepokój, ale w stopniu, w którym nie tracił nad tym kontroli.
- Ja też nie - odpowiedział, błądząc wzrokiem po sali, zupełnie jakby rozmawiali o cudzej sytuacji i oboje byli tu tylko z wizytą. Pobyt w szpitalu wciąż wydawał mu się odrealniony. Nie mógł się pogodzić z tym, że ojciec mu to zrobił, choć prawdopodobnie uratowało mu to życie. Nawet jeśli nie miał jaj, żeby się zabić (bo nie miał), to było duże prawdopodobieństwo, że zrobiłby jakąś inną głupotę, przy której zginąłby przypadkiem lub zrobiłby sobie poważną krzywdę. Tymczasem można powiedzieć, że obeszło się bez ofiar, choć jeszcze ciężko było mówić o sukcesie. Takie osoby jak on wracały tutaj i rzadko kiedy wygrywały tę nierówną walkę.

Najgorsza była jednak świadomość, że znalazł się w tym samym miejscu, do którego wpędził Genevieve swoim zachowaniem. Początkowo o tym nie myślał, ale ostatnio ta myśl nawiedzała go coraz częściej. Niewiele wiedział o jej pobycie w szpitalu, nie był nawet pewien, czy było to to samo miejsce, ale dopiero teraz mógł zrozumieć, w jakim złym musiała być stanie, że tak skończyła. Obłęd, w który popadł w dniu przyjścia do szpitala, bardzo przypominał szaleństwo, które widział w jej oczach parę razy nim zniknęła tu na dobre. Z nikim jednak nie dzielił się tymi przemyśleniami. Niewiele pamiętał z tamtego dnia, ale wydawało mu się, że mógł powiedzieć w obecności policji odrobinę za dużo... A mimo to wciąż był tutaj i nie zanosiło się, żeby ktokolwiek miał się zainteresować jego wyznaniami. Na wszelki wypadek do tego nie wracał, żeby nie kusić losu.

- Tak sobie - mogło to zabrzmieć wymijająco, ale prawda była taka, że nie mógł narzekać. Bywał w miejscach, również wbrew w swojej woli, które były nieporównywalnie gorsze pod każdym względem. Tutaj za jego złe samopoczucie odpowiadały przede wszystkim leki i terapia, ale poza tym naprawdę nie mógł narzekać. - Ale chciałbym już wrócić do domu - dodał, wracając do niej wzrokiem, zupełnie jakby w tych słowach kryło się drugie dno. Bez niej jego dom był równie paskudną klatką, co ten szpital, więc tak naprawdę nie tęsknił za nim prawie wcale. Jasne, wolałby spać we własnym łóżku i nie być zmuszonym do kontaktu z tymi wszystkimi ludźmi, ale na samą myśl o tym, że te wszystkie emocje z tamtego dnia mogłyby do niego wrócić, dostawał gęsiej skórki. Co innego gdyby mógł wrócić do rzeczywistości, w której byli szczęśliwi z Holly. Wiedział już, że to, w jaki sposób ją idealizował, było spowodowane chorobą, ale nie potrafił przestać z dnia na dzień. Leki w jakimś stopniu stabilizowały jego nastrój, zapobiegając aż takim wybuchom i huśtawkom nastrojów, ale wciąż żył w przekonaniu, że tylko bliskość Holly może mu przywrócić prawdziwą równowagę ducha.

W jego słowach kryła się jeszcze jedna, bardziej oczywista wiadomość. Chciał, ale nie mógł wrócić do domu, przynajmniej niej w tej chwili. Z każdym dniem był coraz bliższy odzyskania władzy nad swoim losem, ale póki co lekarze wciąż byli zdania, że nie powinien jeszcze opuszczać oddziału. W dniu przyjęcia naprawdę nie było z nim dobrze... A naprawienie tego bałaganu miało zająć nie tygodnie, a miesiące lub nawet lata. Oczywiście dalsze leczenie zależało już od niego, ale póki co wszyscy chcieli mieć pewność, że jest na tyle stabilny, żeby nie zrobić żadnej głupoty zaraz po wyjściu ze szpitala.

@Holly Duke
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię hell yeah.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: przemoc, seks, rasizm, homofobia, wulgaryzmy.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Odznaki od publiczności

Awatar użytkownika
25
lat
166
cm
baristka w Starbucksie
Pracownicy Usług

- Nie chciałam, żeby to tak wyszło - odezwała się zupełnie cicho, ledwo poruszając spierzchniętymi wargami, które przygryzała aż do krwi. Wychodząc z jego mieszkania, nie spodziewała się tego, że następnym razem zobaczy się z nim w psychiatryku. Uświadomiło jej to, że było z nim gorzej niż sądziła. Od razu pomyślała o tym, że nie powinna wtedy go zostawiać, ale gdyby tak się stało, to ona prawdopodobnie potrzebowałaby hospitalizacji. O ile tylko nie zabrakłoby czasu...

Tony był jej wszystkim. Bezpieczną ostoją, spokojem, domem. Gdy teraz go zabrakło, zabrakło części Holly. Kilkukrotnie myślała o zrobieniu sobie krzywdy, zakończeniu tego wszystkiego. W ostatniej chwili rezygnowała, nie rozumiejąc, jakie mechanizmy za tym stały. Nie poznawała siebie. Nie widziała tego, że przed odejściem z tego świata powstrzymywał ją ostatni promyk miłości do Tonego i to, że wciąż liczyła na to, że jakimś cudem będzie mogła do niego wrócić. Że będzie mogła na niego patrzeć jak na normalną osobę, którą otwarcie kocha, a nie jak na kryminalistę, który powinien siedzieć za kratkami. Nienawidziła siebie za to. Mimo tej obrzydliwej zbrodni wciąż nie potrafiła przestać go kochać.

Zacisnęła usta w wąską linię, nie wiedząc, co więcej z siebie wydusić. Nie wiedziała, jakiej innej odpowiedzi mogła się spodziewać, chyba trochę licząc na przekłamanie sytuacji, by nie wywołało to w niej większych wyrzutów sumienia. To ona powinna być na jego miejscu, już dawno temu. Z drugiej strony - czy cokolwiek by to zmieniło? Być może nauczyłaby się lepiej panować nad swoimi emocjami, ale nadal czułaby się po prostu zraniona i bezbronna. W tej kwestii nawet najlepszy psycholog, psychiatra czy leki nie potrafiły jej pomóc. Głupim był ten, kto powiedział, że czas leczy rany, bo dla niej czas zupełnie stał w miejscu.

- Wiesz już, kiedy będziesz mógł wrócić? - Zapytała, licząc na to, że może taki niby niewinny smalltalk uspokoi jej nerwy i pozwoli zebrać myśli. Poza tym nie miała pojęcia, jak wyglądał taki pobyt, bo w jej przekonaniu wcale nie była to część szpitala. Nie miała pewności nawet, czy w ogóle jakiekolwiek wizyty są dozwolone. Czy mógł wyjść na żądanie? Jak wyglądały badania? Nie miała odwagi o to pytać, bo bała się tego, co usłyszy w odpowiedzi. W ogóle temat chorób psychicznych był dla niej czymś przerażającym, więc gdy dowiedziała się o jego przypadłości, spanikowała, nawet jeśli pozornie wyglądała inaczej. Nie zdawała sobie sprawy, że to właśnie z jej powodu wydawało mu się, że nie może bez niej żyć i że tylko ona może przynieść mu ulgę. Znając jednak charakter i skłonność do obwiniania się Holly, grało to raczej na jej korzyść, bo wtedy jeszcze bardziej obwiniałaby się o wszystko, co już z pewnością nie dałoby jej żyć. Była zbyt wrażliwa, żeby nie wywarło to na niej większego wpływu.

W ogóle ciężko jej było teraz mówić o sobie. Wciąż to ona czuła się ofiarą całej tej sytuacji, mimo że w każdej chwili mogła wrócić do swojego domu, w przeciwieństwie do niego. To on ją okłamywał, ukrywał prawdę, licząc, że dzięki temu nie zniszczy ich związku i przede wszystkim jej zaufania. Miała wrażenie, że jest najgorszą egoistką, chcąc zadbać o swój interes, co nie miało wcześniej miejsca. Długo się zbierała w sobie, żeby znowu zabrać głos, chociaż przecież po to właśnie tutaj przyszła. W głowie to spotkanie przebiegało zupełnie inaczej. Nie brała pod uwagę tego, że jego widok zupełnie rozbroi ją na łopatki i wywoła tak okropne rozbicie emocjonalne.

W końcu odchrząknęła cicho, starając się zabrać głos i odejść od tych mniej istotnych rozmów, by przejść do tego, po co tu przyszła. - Posłuchaj, ja... przemyślałam sobie to wszystko - zaczęła, już teraz miotając się w swojej wypowiedzi, która miała robić się coraz bardziej chaotyczna. - Powinnam Cię nienawidzić. Zostawić albo w ogóle wydać policji - głos jej nieprzyjemnie zadrżał, kiedy to mówiła. Nie wiedziała, jak zareaguje na te słowa, ale liczyła, że, podobnie jak on wtedy, pozwoli jej najpierw skończyć myśl, a dopiero potem będzie oceniał. - Nie potrafię. Kiedy teraz zostałam sama, to... - przerwała, żeby ukradkiem zetrzeć z policzka łzę i dalej udawać silną. - Wciąż Cię kocham, Tony. Chociaż na to nie zasługujesz i do końca życia powinieneś być sam - powiedziała wreszcie to, co męczyło ją od tych dwóch tygodni. Mogło to śmiesznie zabrzmieć z jej ust, kiedy nie tak dawno zarzekała się, że to on był poza jej zasięgiem i nie zasługiwała na jego miłość. Teraz przedstawiała sytuację zupełnie inaczej, ale była bierna względem tego, co do niego czuła. - Naprawdę nie umiem bez Ciebie żyć, ale... boję się. Boję się tego, że to się powtórzy, a wtedy już naprawdę sobie nie poradzę - nie umiała nawet na niego patrzeć i spotkać z jego reakcją. Być może dając mu jeszcze jedną szansę, robiła z siebie skończoną idiotkę. Naiwnie liczyła, że się zmienił, kierowana wspomnieniami z ostatnich tygodni i miesięcy, które mogły zakłamywać rzeczywistość, zważywszy na to, jak bardzo oboje mieli niepoukładane w głowach.

@Anthony Wayford
Mów mi Ola. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 49825838 lub Discorda alek#7308. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak proszę.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: seks, myśli samobójcze, samookaleczenie, wulgaryzmy, zaburzenia odżywiania.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Anthony Wayford
Awatar użytkownika
31
lat
185
cm
zawodowy bokser wagi ciężkiej
Nowi Zasobni Pracownicy
Przemilczał jej słowa, co było dość wymowne. Wiedział, że nie powinien był wtedy od niej wymagać tego, żeby przy nim została. Nie miał prawa jej obwiniać, że wyszła i zmusiła go do zadzwonienia do Gerarda, który zrobił, co zrobił. A mimo to jakaś część niego poczuła się odrzucona i zraniona. Gdyby go posłuchała, wszystko mogłoby teraz wyglądać zupełnie inaczej. Trudno jednak powiedzieć czy lepiej, czy gorzej, bo każdy wybór miał swoje konsekwencje.
- Nie - odpowiedział, patrząc pusto w stół. Na pewno była to kwestia dni, a nie miesięcy, ale ta myśl nie napawała go optymizmem. Wszystkie dni w tym miejscu zlewały się w jedną całość, a czas zdawał się stać w miejscu. Nie wiedział zresztą czego może spodziewać się po wyjściu, a myśl o tym za każdym razem powodowała, że był bliski kolejnego ataku paniki. - Lekarze muszą mieć pewność, że nad sobą panuję - dodał, chyba nie musząc jej tłumaczyć, że nie było to takie proste. Zwykle potrzebował paru dni, żeby dojść do siebie, ale zaostrzenie choroby nigdy nie było takie silne jak ostatnim razem. Wiedział, że grubo popłynął, choć tym razem paradoksalnie niczego nie zrobił. - Wtedy będę mógł się wypisać. Chociaż zachęcają mnie, żebym został. Jeśli nie na oddziale zamkniętym, to przynajmniej na dziennym - udzielił jej rąbka tajemnicy, pozwalając też zrozumieć, że naprawdę było nad czym pracować. Do niedawna chyba również nie był tego świadom.
Zamilkł, nie wiedząc o czym z nią rozmawiać. Czuł, że rozmowa na jakieś nieistotne tematy, czy nawet użalanie się nad swoim losem, byłoby teraz nie na miejscu. Czekał więc aż Holly obedrze go ze wszelkich złudzeń i wyzna prawdziwy powód swojej wizyty. Kiedy nagle zaczęła mówić, aż drgnął niespokojnie, nie potrafiąc przygotować się na ten moment. Jej słowa zabolały go mocniej niż mogła przypuszczać, ale niczego po sobie nie pokazał. Był tego samego zdania, wbrew temu, co próbowano mu wpoić podczas terapii.
- Holly... Nigdy nie kłamałem o nas. To wszystko było prawdziwe, nawet jeśli trudno Ci w to teraz uwierzyć. Naprawdę chciałem, żeby teraz było inaczej - powiedział, podobnie jak ona, błądząc wzrokiem dookoła. Przez ostatnie dwa tygodnie musiał prawie codziennie opowiadać o rzeczach, które go bolały, przyznawać się do rzeczy, których się wstydził lub obawiał, więc teraz - mimo że było to dla niego trudne, bo czuł, że ważą się tu ich dalsze losy; ich jako pary - mówił dość opanowanym tonem głosu. Zdradzało go tylko delikatne drżenie całego ciała.
- Zrobię wszystko, żeby spróbować to naprawić. Jeśli tylko dasz mi szansę - dodał, dopiero teraz podnosząc na nią wzrok. Nie był pewien, czy da się to naprawić. Czy da się zmienić to, kim był i sprawić, by patrzyła na niego inaczej niż na patologicznego kłamcę, gwałciciela i świra. Przede wszystkim nie wiedział, czy sam jest w stanie się od tego odciąć. Chciał jednak spróbować i wierzył, że się uda. W końcu przez ostatnie parę miesięcy było naprawdę dobrze...

@Holly Duke
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię hell yeah.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: przemoc, seks, rasizm, homofobia, wulgaryzmy.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Odznaki od publiczności

Awatar użytkownika
25
lat
166
cm
baristka w Starbucksie
Pracownicy Usług

Przygryzła boleśnie wargę, wsłuchując się w jego odpowiedź i lekkie rozjaśnienie całego swojego pobytu w szpitalu, który był dla niej jedną wielką niewiadomą. Nie podobało jej się to, co usłyszała. Miała przekrzywione spojrzenie na szpitale psychiatryczne, wywołane tym, jak bardzo były demonizowane razem z chorobami psychicznymi, przynajmniej w jej towarzystwie. Chciała znaleźć w sobie więcej zrozumienia względem tej sytuacji, postawić się na jego miejscu i pojąć, że był tu dla własnego dobra. Z tego samego powodu ona powinna się tutaj znaleźć, ale na samą myśl o tym tylko mocniej ściągała rękawy na dłonie, by przypadkiem światło dzienne nie dostrzegło szram na lewej ręce, które kryły za sobą jej wybuch emocji sprzed dwóch tygodni.

- A panujesz? - Zapytała, chyba zupełnie nieoczekiwanie. Kryło się w tym drugie dno; próbowała wybadać teren, znaleźć jakieś potwierdzenie tego, że jest z nim lepiej i nie musiała się go bać, czy jego pobyt tutaj coś dawał. Co prawda nawet w trakcie ich ostatniej rozmowy nie czuła się zagrożona, ale przemawiało przez nią teraz tyle mechanizmów obronnych, że była naprawdę nie do poznania w porównaniu z "codzienną" ja.

Rozmowa na docelowy temat okazała się trudniejsza niż sądziła. Wystarczyło, żeby zabrał głos, wypowiedział jej imię, by oczy zaszły jej łzami. Nie umiała się wyzbyć tej cholernej słabości do jego osoby, a przez to czuła się jeszcze bardziej narażona i wrażliwa. - I co, gdyby Jolene się nie dowiedziała, to nigdy byś mi o tym nie powiedział? Żebym do końca życia żyła w nieświadomości? Dlaczego Aaren zasługiwała, żeby wiedzieć, a ja nie? - Chyba ciężko było dziwić się temu, jak ciężko przychodziło jej ponowne zaufanie jego słowom. Znowu zaczęła porównywać się do jego byłej żony, ale po prostu czuła się oszukana, szczególnie, jeśli brało się pod uwagę dawne lata okłamywania jej. Nie czuła się tak w żaden sposób chroniona, jak próbował jej wmówić. Wychodziła z założenia, że miała prawo wiedzieć o czymś takim, by móc świadomie zdecydować, czy chce wiązać z kimś takim przyszłość. Tymczasem to on pośrednio decydował za nią, zatajając prawdę dla swojej własnej wygody.

- Ja dałabym Ci i milion kolejnych szans, ale naprawdę nie udźwignę kolejnego zawodu - odpowiedziała po dłuższej chwili ciszy i namysłu. Nie tylko ona jemu musiała dać szansę; na chwilę obecną nie miała pewności, czy wciąż będzie na niego patrzeć w ten sam sposób. Skrycie obawiała się, że ta wiedza w jakiś sposób wpłynie na to, jak go postrzegała, że będzie widzieć go już tylko jako potwora, nawet jeśli jej nigdy nic nie zrobił i zawsze czuła się bezpieczna przy nim.

@Anthony Wayford
Mów mi Ola. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 49825838 lub Discorda alek#7308. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak proszę.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: seks, myśli samobójcze, samookaleczenie, wulgaryzmy, zaburzenia odżywiania.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Anthony Wayford
Awatar użytkownika
31
lat
185
cm
zawodowy bokser wagi ciężkiej
Nowi Zasobni Pracownicy
Przez to, że unikał jej wzrokiem i nie potrafił go skupić na jednym punkcie na dłużej niż parę minut, nie zauważył jak Holly co chwilę nerwowo poprawiała rękawy bluzy. W każdych innych okolicznościach na pewno zwróciłby na to uwagę, ale teraz był kompletnie nieświadomy tego, że zrobiła sobie krzywdę.
- Średnio - przyznał po chwili ciszy. Nie powinna była jednak odczytywać tej odpowiedzi w kontekście dalszego, wspólnego życia, bo Tony odnosił się wyłącznie do chwili obecnej. Czasami wciąż dręczyły go myśli, których powinien pozbyć się jak najszybciej, jeśli chciał stąd wyjść. Oczywiście nie rozpowiadał tu na prawo i lewo, że chce sobie zrobić krzywdę; takie rzeczy wychodziły jednak między słowami. Ciężko było mu zmanipulować kogoś, kto znał takie sztuczki. Lekarze widzieli, że leki nie zaczęły jeszcze dobrze działać, a Tony wciąż zmagał się z wieloma problemami, które w innych warunkach mogłoby go przerosnąć.
- Aaren dowiedziała o wszystkim od Genevieve. A potem wyciągnęła mnie z aresztu. Musiała poznać prawdę - powiedział, czując, jak z każdym słowem gardło zaciska mu się coraz bardziej. Bardzo nie chciał wracać do tego tematu, zwłaszcza w tym stanie i w tym miejscu. Miał wrażenie, że za chwilę ktoś coś usłyszy, a wtedy zrobi się naprawdę nieciekawie. Ten temat budził zresztą silne emocje, nawet mimo otępienia wywołanego lekami.
Nie bez powodu przemilczał odpowiedzi na jej pierwsze pytania. Mógł tylko pokornie spuścić głowę i wysłuchać jej żalu, do którego jak najbardziej miała prawo. Nie powinien był za nią decydować, co będzie dla niej najlepsze. Miała co do tego absolutną rację. A mimo to nie potrafił żałować tego, co razem dotąd przeżyli i przyznać, że popełnił błąd. To nie było takie proste i zero jedynkowe, jak próbowała to przedstawić, a przynajmniej miał nadzieję, że gdzieś w głębi duszy myślała o tym podobnie.
- Nie zawiodę Cię już nigdy - powiedział, czując, że zaraz będzie bliski płaczu. Wymykała mu się z rąk, a ta myśl w dalszym ciągu go paraliżowała. Nie powinien składać jej takich obietnic. Zawsze starał się dotrzymać danego słowa, ale w tym temacie niczego nie mógł być pewnym. Nie ufał sam sobie. W zasadzie był skazany na to, żeby popełniać błędy i niszczyć wszystko, co znajdzie się na jego drodze. Nawet to, co kochał ponad życie. Prędzej czy później znowu do tego dochodziło, a on tylko mógł bezradnie patrzeć, jak jego życie znowu rozpada się na kawałki. Czasami czuł się, jakby miał nie jedną, a dwie dusze. Pierwsza była tą, którą pokochała Holly - kochająca, troskliwa i oddana. Ale była też ta druga, pełna nienawiści, złości i okrucieństwa, która trawiła wszystko jak ogień. Nie było jednak wystarczająco miejsca dla nich dwóch, żeby mogły razem egzystować. Dlatego czasami jedna z nich całkowicie przejmowała kontrolę, a Tony... Nie wiedział już, która z nich była jego. Wolał nie myśleć, że mogłaby to być ta druga.

@Holly Duke
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię hell yeah.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: przemoc, seks, rasizm, homofobia, wulgaryzmy.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Odznaki od publiczności

Awatar użytkownika
25
lat
166
cm
baristka w Starbucksie
Pracownicy Usług

Mogła co najwyżej przybić sobie z nim piątkę, kiedy poznała odpowiedź na swoje krótkie, pozornie proste pytanie. Do tej pory myślała, że też zaczęła nad sobą panować, że było lepiej niż te dwa lata temu, kiedy była zupełnie rozchwiana i niestabilna emocjonalnie. Te wydarzenia tylko udowodniły jej, że wcale tak nie było i praktycznie nic się nie zmieniło. Wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej uzależniła się od Tonego i przez to nie potrafiła tak po prostu z niego zrezygnować. Prawdopodobnie jeszcze wtedy przeszłaby przez to wszystko łatwiej, bo nie była związana z nim i nie dotykało jej to tak głęboko. Tymczasem teraz była doprawdy między młotem a kowadłem, nie mając pojęcia, co powinna zrobić. Najgorsze w tym wszystkim było to, że nikt nie mógł jej pomóc. Niczyja porada nie wydawała jej się wiarygodna, była z tym zupełnie sama.

- Zrozum, że... poczułam się, jakbyś mnie nie brał na poważnie. Jakbym była dzieckiem, przed którym ukrywa się prawdę, żeby nie zniszczyć mu dzieciństwa, a to wyrządza tylko większą krzywdę - wciąż krążyła wokół tego tematu, próbując w jakiś sposób przedstawić mu swoją sytuację. Miała wiele powodów, żeby czuć się zraniona, ale po tym czasie doszła do wniosku, że chyba właśnie to najbardziej ją zabolało. Nie brzmiało to zbyt pięknie, zważywszy na to, co zrobił, ale była skłonna przyjąć wersję wydarzeń, że zmienił się i wtedy nie był sobą. Nie była za to w stanie przyjąć kolejnych kłamstw, pamiętając o tym, że już przez to przechodziła.

Ostatnie jego słowa wydawały się odbijać echem po czaszce. Zaczęła stukać o blat stołu palcami jednej dłoni, którą wcześniej starła łzy, usiłując przemyśleć to na chłodno. Uwierzyć mu w to. Przecież tyle miesięcy było dobrze, każdy miał prawo się zmienić, nie powinna mu odbierać możliwości wykazania się. Jednak gdzieś z tyłu głowy wciąż miała to, że go znała. Prędzej czy później mógł znowu to zrobić, mimo że wcześniej obiecywał co innego - choroba nie liczyła się z takimi pustymi słowami.

Zdążyła już obgryźć skórki z ust do krwi, której metaliczny smak wkrótce poczuła w ustach. Wtedy dopiero spojrzała na niego, czego do tej pory z jakiegoś powodu unikała. Poczuła dziwny ucisk w klatce piersiowej, jakby zaczęło jej braknąć tchu, ale właśnie przez to wstała od stołu. W oczach Tonego mogło to wyglądać różnie, ale nawet nie spojrzała w kierunku drzwi. Zamiast tego trochę niepewnie, z chwilą zawahania się podeszła do niego, żeby go przytulić, o ile tylko jej na to pozwolił. Jeśli tak się stało, to przytuliła go mocno do siebie, jakby chciała tym jednym uściskiem nadrobić rozłąkę. Delikatnie oparła brodę na jego głowie, starając się wziąć głęboki oddech, wraz z którym poczuła jego zapach. To zadziało jak zapalnik, przez który po jej policzkach popłynęły kolejne łzy, mimo że wydawało jej się, że to już niemożliwe po tym, ile przepłakała. Wtedy przytuliła go jeszcze trochę mocniej, samej szukając wsparcia, którego brakowało jej przez tyle czasu. - W końcu obiecałam, że Cię nigdy nie zostawię - powiedziała drżącym i trochę melancholijnym tonem, pamięcią wracając do ich rozmowy sprzed kilku miesięcy. Wciąż o tym pamiętała, ale ta obietnica jeszcze bardziej utrudniała jej decyzję, bo czuła się niejako przymuszona do takiego, a nie innego zachowania. Może i postępowała źle i niereformowalnie, wracając do niego po raz kolejny, ale dopiero teraz poczuła jakąś ulgę, której nie czuła przy nikim innym.

@Anthony Wayford
Mów mi Ola. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 49825838 lub Discorda alek#7308. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak proszę.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: seks, myśli samobójcze, samookaleczenie, wulgaryzmy, zaburzenia odżywiania.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Anthony Wayford
Awatar użytkownika
31
lat
185
cm
zawodowy bokser wagi ciężkiej
Nowi Zasobni Pracownicy

- Nie pomyślałem o tym w ten sposób - przyznał po chwili ciszy, nie będąc jednak gotowym do zdradzania, co nim kierowało. Oczywiście, że chciał ją zatrzymać przy sobie. Za wszelką cenę. Wyjawiając jej prawdę za wcześnie, prawdopodobnie straciłby ją na starcie, choć przede wszystkim nigdy nie brał takiej konieczności pod uwagę. Liczył na to, że cała ta sprawa ucichnie na wieki i już nigdy nie zakłóci jego spokoju. Mówienie o tym też nie było dla niego proste, bo wiązało się z wieloma bolesnymi wspomnieniami, do których wolał nie wracać. Nie chciał też być jakkolwiek wiązany z tymi błędami z przeszłości, dlatego chyba zrozumiałym wyborem było zachowanie milczenia tak długo, dopóki się dało... Nie była to sytuacja, z której istniały słuszne i dobre wyjścia. Każda decyzja wiązała się z konsekwencjami, a Tony zdecydował się na te. Co więcej, teraz, gdy mógł na to spojrzeć z perspektywy czasu, prawdopodobnie wciąż postąpiłby tak samo.

Kiedy nagle wstała od stołu, posłał jej niepewne spojrzenie, nie wiedząc, czego może spodziewać się dalej. Jego wątpliwości zostały jednak prędko rozwiane z chwilą, w której Holly zdecydowała się podejść i... go przytulić. To, wbrew przypuszczeniom, rozbiło go jeszcze mocniej. Przez ostatnie dwa tygodnie marzył o tym, żeby jeszcze poczuć jej bliskość, ciepło i zapach, o których myślał, że stracił je bezpowrotnie. Od razu odwzajemnił uścisk, mocno przytulając Holly, jakby miała mu zaraz uciec. Słysząc jej wyznanie, nie mógł dłużej powstrzymać łez, które równie bezwiednie popłynęły po jego twarzy, ukrytej jednak za Holly, co i tak nie zapobiegło zainteresowaniu jednego z pracowników, który od dłuższej chwili monitorował sytuację. Gołym okiem było przecież widać, że panowały tu silne emocje, a to raczej nie było wskazane w stanie Tonego.

Ścisnął ją jeszcze mocniej, tylko tak będąc w stanie wyrazić, ile znaczyło dla niego dotrzymanie tej obietnicy i fakt, że mimo całego zła, jakie wyrządził, postanowiła przy nim zostać. To miało szansę dać mu siłę na to, żeby wreszcie wziąć się w garść, opuścić to miejsce i powoli, małymi krokami, naprawić wszystko, co jeszcze się dało.
- Przepraszam - wymamrotał wreszcie, ledwo będąc w stanie wydusić z siebie cokolwiek. Nie precyzował za co, ale powodów do przepraszania niewątpliwie miał sporo i prawdopodobnie nie był to ostatni raz, kiedy miał za coś przepraszać. Z nim nigdy nie można było niczego pewnym.


@Holly Duke
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię hell yeah.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: przemoc, seks, rasizm, homofobia, wulgaryzmy.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Odznaki od publiczności

Awatar użytkownika
25
lat
166
cm
baristka w Starbucksie
Pracownicy Usług

Z trudem powstrzymała się przed komentarzem. Już chyba za wiele razy nawrzucała mu o tym, że zawsze myślał o sobie, a nie o innych i w ten sposób bardziej lub mniej świadomie ich krzywdził. Holly doświadczała tego aż za często, można powiedzieć, że się przyzwyczaiła. Ciężko jednak było się przyzwyczaić do tego, że ktoś tak bliski niekoniecznie liczył się z jej uczuciami - a przynajmniej w tych poważnych sytuacjach, jak właśnie ta. Na co dzień nie dawał jej tego odczuwać, spełniając każde zachcianki, ale to właśnie w takich podbramkowych momentach dostawała po dupie. Próbowała tłumaczyć to chorobą, tym, że nie panował nad tym, że było silniejsze od niego. Niestety, nie zmieniało to tego, że wciąż, za każdym razem tak samo bolało.

Nie pomógł jej w zapanowaniu nad swoimi emocjami, kiedy już odważyła się na przytulenie go. Zacisnęła szczękę, tak bardzo starając się powstrzymać łzy pchające się do oczu, które ostatecznie i tak znalazły ujście... Mając go znowu przy sobie, zapomniała o całym tym trudzie sprzed ostatnich dwóch tygodni. Liczyło się tylko to, że znowu był przy niej, czego tak bardzo potrzebowała, mimo że próbowała zapierać się, że jest inaczej. Może i miała porządnie nasrane w głowie, że po tym wszystkim wciąż go kochała i nie potrafiła z niego zrezygnować, trudno. Była pogodzona z tym, że sama nie była dobrym człowiekiem, nawet jeśli dotyczyło to zupełnie innej płaszczyzny niż on. Najwyraźniej oboje byli siebie warci, będąc w jakimś stopniu skrzywionym.

Pogładziła go po włosach, przeczesując je drżącymi palcami dokładnie tak, jak zawsze miała to w nawyku. Chciała tym niejako uspokoić samą siebie, odwrócić czarne myśli, wmówić, że wszystko jest dobrze, po staremu. Łapała się różnych sposobów, żeby się zupełnie nie rozkleić, co było szczególnie trudne, kiedy nagle ją przeprosił. Niewątpliwie znalazło się sporo powodów do przeprosin, ale jakoś ciągle jej to nie pasowało. Ciągle sama się czuła po części winna tego, że się tutaj znalazł wbrew swojej woli.

- Ale musisz mi coś obiecać - powiedziała drżącym głosem, który znowu próbował jej się załamać w trakcie mówienia. Odsunęła się od niego trochę, ale tylko na tyle, żeby móc na niego spojrzeć, zajrzeć mu w oczy. Nie zwracała uwagi na jego łzy, tylko położyła jedną dłoń na policzku, który przetarła w delikatnym, troskliwym geście. - Nigdy więcej nie będziesz mnie okłamywać ani niczego zatajać. Cokolwiek by to nie było, chcę o tym wiedzieć - poprosiła o pozornie prostą rzecz. Jednak w przypadku Tonego sytuacja raczej się nie miała tak prosto, z jego skłonnościami do okłamywania wszystkich. Niemniej nie widziała bez tego dla nich żadnej przyszłości. Nie chciała być więcej oszukiwana, wychodząc z założenia, że gorzej już być nie może...

@Anthony Wayford
Mów mi Ola. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 49825838 lub Discorda alek#7308. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak proszę.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: seks, myśli samobójcze, samookaleczenie, wulgaryzmy, zaburzenia odżywiania.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Anthony Wayford
Awatar użytkownika
31
lat
185
cm
zawodowy bokser wagi ciężkiej
Nowi Zasobni Pracownicy

Tak naprawdę nie było jednej osoby, która była winna tego wszystkiego. Największą winę ponosił oczywiście Tony - w końcu to większość jego decyzji okazywała się fatalna w skutkach, a ponadto nie robił nic, żeby to zmienić, ale prawda była taka, że nie wzięło mu się to znikąd. Nic nie brało się bez powodu i wszystko miało w czymś swoje źródło, niekoniecznie oczywiste. Tonemu długo zajęło zrozumienie tej prostej rzeczy i właściwie do teraz czasami o niej zapominał, winy szukając przede wszystkim w sobie, co do niczego nie prowadziło.

Podniósł na nią zaczerwieniony od płaczu wzrok, w napięciu oczekując na jej kolejne słowa. Obietnice były dla niego ważne, nie tylko cudze, ale również własne, choć egzekwowanie tych drugich sprawiało mu czasem trudności. Na przestrzeni lat jednak zauważył, że stał się bardziej słowny, także w problematycznych kwestiach.
- Obiecuję - zapewnił ją, mimo iż oboje wiedzieli, że może to być wyzwanie, któremu może nie podołać i wcale nie będzie to wynikać z jego złej woli. Jednak "spróbuję" już na starcie brzmiało jakby się miał poddać. W tym przypadku wolał obiecać na wyrost, niż od razu zakładać, że może się nie udać. Wiedział, że potrafi osiągnąć ten cel, choć ostatnim razem, gdy złożył podobną obietnicę Aaren, to ostatecznie uległ pokusie kłamstwa. Tego samego, w które później uwikłał Jolene i Holly, czyli potajemnie zaczął się spotykać z Jolene, co po prostu nie mogło skończyć się dobrze, choć to ostatecznie pojawienie się Holly okazało się gwoździem do trumny tego związku.

Kłamanie po prostu było od niego silniejsze. Kiedyś robił to nałogowo, niemal codziennie, przy każdym, w ogóle nie bacząc na konsekwencje i najwyraźniej dobrze się bawiąc podczas kreowania własnej rzeczywistości. Od lat starał się z tym walczyć, co było chyba zresztą widać, bo nigdy nie był tak otwarty w pokazywaniu i mówieniu co czuje i myśli, jak teraz. Głównie dlatego wierzył, że tym razem będzie inaczej, zwłaszcza, że powiedział jej już naprawdę wszystko. Nie miał ani jednego mrocznego sekretu, który mógłby ukryć, a wszystko, co miało się jeszcze wydarzyć, miało być ich wspólną przyszłością.

@Holly Duke
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię hell yeah.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: przemoc, seks, rasizm, homofobia, wulgaryzmy.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Odznaki od publiczności

Awatar użytkownika
25
lat
166
cm
baristka w Starbucksie
Pracownicy Usług

Przez chwilę miała ochotę poprosić go o jeszcze coś. Obietnicę, której, niestety, wiedziała, że nie potrafiłby spełnić. Nie próbowała więc zmuszać go do obłudy, że nigdy więcej jej już nie skrzywdzi, chociaż tego potrzebowała chyba jeszcze bardziej od szczerości. Była jednak świadoma, że prędzej czy później do tego dojdzie. Znała go. Być może nie miała to być już tak hardkorowa sytuacja jak teraz, ale w końcu musiała nadejść. Mieli zbyt silne temperamenty, by móc zawsze żyć w zgodzie. Holly przy tym wszystkim była wrażliwa, nawet jeśli starała się udawać, że jest inaczej. Spodziewała się, że już ta obietnica przyjdzie mu z trudem, ale bez tego nie widziała cienia nadziei na to, żeby mu zaufać. Nawet jeśli podświadomie wiedziała, że wbrew tym słowom nie zawsze miał być z nią szczery i mówić jej prawdę.

W teorii powinna odczuć ulgę, kiedy w odpowiedzi dostała to jedno, proste słowo, o które sama poprosiła. Uniosła kąciki w lekkim uśmiechu w reakcji na to i znowu go przytuliła, chowając częściowo twarz i zagryzając lekko wargę. Otrzymawszy słowne potwierdzenie, że przynajmniej będzie się starał nad sobą pracować, poczuła się również do tego zobowiązana, a to chwilowo nie dało jej spokoju. Nie minęła chwila, aż znowu się odezwała, już bez odsuwania od niego, bo bała się tego, jak zareaguje na to, co usłyszy. - W takim razie musisz coś jeszcze wiedzieć... - zaczęła, czując, że już na tym etapie zaczął jej drżeć głos. - Przez ten ostatni czas... znowu zaczęłam robić sobie krzywdę. Wiem, że miałam już tego nie robić, ale nie umiałam inaczej... - pierwszy raz powiedziała coś takiego na głos, który za chwilę i tak ugrzązł jej w gardle. Zawsze starała się to ukrywać przed nim, udawać, że nic takiego nie miało miejsca, wstydząc się tego i nie rozumiejąc dokładnie, dlaczego w zasadzie to robiła. Nie radziła sobie z emocjami, próbowała uciszyć ból psychiczny fizycznym... powodów dało się wskazać wiele, do tej pory myślała, że z tym skończyła na dobre, ale najwyraźniej się myliła. Być może nie było najrozsądniejszym z jej strony mówienie o tym tutaj, choć przecież nie zamknęliby jej tutaj przez to, ale chciała mu pokazać, że obietnica działała w dwie strony, nawet jeśli było to dla niej trudne i po raz kolejny musiała wychodzić ze swojej stref komfortu.

@Anthony Wayford
Mów mi Ola. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 49825838 lub Discorda alek#7308. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak proszę.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: seks, myśli samobójcze, samookaleczenie, wulgaryzmy, zaburzenia odżywiania.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Anthony Wayford
Awatar użytkownika
31
lat
185
cm
zawodowy bokser wagi ciężkiej
Nowi Zasobni Pracownicy
Wzmogła jego czujność takim wstępem, ale mimo to pozostał spokojny. Nawet kiedy przyznała się do tego, że znowu zaczęła się samookaleczać, jedynie odruchowo spuścił wzrok na jej ręce, które tak skrzętnie przed nim ukrywała. Przez jego ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz, wywołany wspomnieniami, do których wolał nie wracać. Kiedyś niesamowicie go to drażniło. Martwił się o nią, ale nie potrafił jej pomóc ani zrozumieć, co nią kierowało, przez co stawał się rozdrażniony. Dzisiaj było jednak inaczej - zamiast frustracji czuł bezsilność i ból.
- To przeze mnie? - Odezwał się cicho, zadając pytanie, na które odpowiedź była oczywista i na które wcale nie musiała odpowiadać. Powoli docierało do niego, że odpowiadał za jej nieszczęście i ból. Już wcześniej miał takie myśli, ale teraz wróciły do niego ze zdwojoną siłą, skutecznie przebijając się przez ochronną barierę, jaką tworzyły leki, niejako wyciszając jego głowę. Czuł się z tym bardzo źle.
Jeśli nie cofnęła ręki przed jego dotykiem, to ostrożnie uchylił rękaw, pod którym skrywały się jeszcze bandaże, a może już jeszcze świeże blizny. Nie chciał się temu przyglądać z bliska, potrzebował tylko potwierdzenia, że się nie przesłyszał; chciał zobaczyć na własne oczy, do czego doprowadził, o ile oczywiście Holly nie protestowała, bo nie zamierzał jej zmuszać do pokazywania pociętej skóry.
- Holly... - Odezwał się z wyczuwalnym bólem w głosie, nie wiedząc nawet co powiedzieć. Nie można powiedzieć, żeby czuł się zawiedziony - było mu po prostu cholernie przykro i źle z tym, czego się dowiedział. Nie dlatego, że "złamała" dane słowo, bo nic takiego nigdy nie miało miejsca, tylko dlatego, że tak bardzo cierpiała. I to tylko z jego powodu. Znowu.
- Mam nadzieję, że uda mi się to naprawić. I że kiedyś mi to wszystko wybaczysz - wydusił z siebie wreszcie, choć wcale nie to chciał powiedzieć. Wolałby usłyszeć jakieś zapewnienie, że to jednorazowy incydent, że może być spokojny, bo gdy w końcu wyjdzie ze szpitala, ona będzie na niego czekać, cała i zdrowa. Wiedział, że dopóki jej znowu nie zobaczy na zewnątrz, będzie się bez przerwy zastanawiać, czy nic jej się nie stało i czy wciąż żyje. Niewiele potrzebował by uczucia z tamtego okresu do niego wróciły. Miał ochotę nie odstępować jej o krok, a rozstanie było nieuniknione. Nie mogła tu z nim zostać, a on nie mógł wyjść, choć teraz chciał tego jeszcze bardziej niż przedtem.


@Holly Duke
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię hell yeah.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: przemoc, seks, rasizm, homofobia, wulgaryzmy.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Odznaki od publiczności

Awatar użytkownika
25
lat
166
cm
baristka w Starbucksie
Pracownicy Usług

Podobnie jak jemu, przywoływało to Holly tylko nieprzyjemne wspomnienia sprzed dwóch lat. Nie chciała do nich wracać już nigdy więcej, poniekąd wciąż uważała, że była to zupełnie inna sytuacja, ale tak czy inaczej, była mu to winna. Zasługiwał na to, by wiedzieć, tak jak ona zasługiwała na to samo. Być może było to egoistyczne zagranie, żeby powiedzieć mu o tym tutaj, kiedy był tu zamknięty i nie mógł mieć pewności, że w tym czasie nic sobie nie zrobiła. Była jednak pewna tego, że kiedy indziej nie zrobiłaby tego. Tylko teraz znalazła w sobie odwagę na to, by zdradzić mu prawdę.

Bardzo chciałaby zaprzeczyć na jego pytanie. Nie istniała jednoznaczna odpowiedź na nie. Z jednej strony to rzeczywiście, cała sytuacja wywołana przez niego sprawiła, że posunęła się do czegoś takiego. Ale przecież nie mogła winić go o to, że nie panowała nad swoimi emocjami, które stawały się tak namacalne, że musiała zrobić sobie krzywdę fizyczną, by przekierować jakoś myśli. Milczała więc jedynie, co zapewne bylo wymownym potwierdzeniem. Nie widziała w nim winnego. Jedynie ona odpowiadała za to, że nie miała nad sobą żadnej kontroli.

Mimowolnie lekko spięła się, kiedy spróbował odsunąć rękaw bluzy. Po tym wszystkim zostały prawie tylko blizny, jeszcze czerwone, które w przeciągu kilku tygodni miały dopasować się do pozostałych. Mimo to nie lubiła, kiedy zwracał na to uwagę, również teraz. Czuła się wtedy słaba, bezbronna i większość czasu unikała tego, by w jakikolwiek sposób poświęcał temu uwagę, będąc speszoną. Teraz było podobnie, w odruchu chciała zabrać rękę, ale ostatecznie powstrzymała się i pozwoliła mu na to, chociaż nie zabrakło łez w oczach. Jeśli się od razu speszył i odpuścił, to nawet sama to zrobiła, żeby zaspokoić jego ciekawość. Nie wnikała w to, dlaczego chciał w ogóle na to patrzeć, ale nie było to dla niej nic przyjemnego przez blokadę w głowie i prawdopodobnie był to pierwszy raz, kiedy w ogóle pozwoliła na takie obnażenie się.

- Będzie dobrze - powiedziała tylko, gładząc go po włosach i chyba próbując samą siebie do tego przekonać. Nie mogła mu obiecać tego, że to się nie powtórzy. Dotychczas myślała, że miała to za sobą, ale myliła się i przez to nie była już niczego pewna. Terapia miała pomóc w teorii, ale najpierw musiałaby zwalczyć kolejną blokadę przed pójściem tam, a to był tylko wierzchołek góry lodowej walki z tym cholerstwem. - Masz tutaj w ogóle telefon? - Zapytała. Do tej pory nie interesowała się kontaktem z nim i nie miała pojęcia, czy w ogóle mógł mieć tutaj komórkę. Patrząc na to, że znajdowali się w szpitalu, to nikt nie miał prawa mu tego zabronić, ale z drugiej strony ten oddział zapewne rządził się swoimi prawami...

@Anthony Wayford
Mów mi Ola. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 49825838 lub Discorda alek#7308. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak proszę.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: seks, myśli samobójcze, samookaleczenie, wulgaryzmy, zaburzenia odżywiania.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Anthony Wayford
Awatar użytkownika
31
lat
185
cm
zawodowy bokser wagi ciężkiej
Nowi Zasobni Pracownicy
Ciężko było mu w to uwierzyć w zaistniałej sytuacji. Zwykle miał raczej optymistyczne podejście do życia, ale w ostatnim czasie mocno zwątpił w to, że kiedykolwiek jeszcze wyjdzie na prostą. Nie zamierzał jednak dzielić się z Holly swoimi wątpliwościami, bo zdecydowanie nie była to odpowiednia chwila. Słyszał zresztą w jej głosie, że również nie była tego taka do końca pewna. Czas miał pokazać, czy wszystko się poukłada.
- Tak, teraz już tak - odpowiedział. Na samym początku, kiedy kompletnie nad sobą nie panował, nie miał dostępu do telefonu, ale teraz - gdy racjonalne myślenie do niego wróciło - nie było żadnego problemu z tym, żeby miał urządzenie przy sobie przez cały czas, tak długo, na ile pozwalała bateria, bo o ładowarce oczywiście mógł zapomnieć. Mimo to nie próbował się wcześniej kontaktować z Holly, bojąc się, że po prostu mu nie odpowie albo oddali się jeszcze bardziej. Wiedział, że skończyłoby się to niezdrową obsesją, więc po prostu tego nie robił. - W zasadzie mogę już z niego korzystać bez ograniczeń, oczywiście poza zajęciami i terapią... Szlag, która to godzina? - Spojrzał na zegarek, przypominając sobie o nadchodzącym spotkaniu, którego nie mógł ominąć. Nie miał wpływu na godziny rozmów i zajęć, ani na to, czy weźmie w nich udział, czy nie, bo wciąż były dla niego bezwzględnie obowiązkowe. Najbliższe miało się zacząć za niecałe dziesięć minut, co wcale mu się nie uśmiechało, bo nie miał jeszcze ochoty się żegnać.
Oczywiście poinformował Holly o tym, że za chwilę powinien stawić się w gabinecie, od razu jednak wychodząc z nieśmiałą prośbą kolejnych odwiedzin, albo przynajmniej utrzymywania kontaktu telefonicznie, dopóki nie nastanie dzień, w którym będzie mógł wyjść na własne żądanie. Żegnając się, długo odwlekał moment wypuszczenia jej z objęć, ale ostatecznie musiał do tego dopuścić. Kiedy wychodziła, przetarł twarz dłonią, jakby próbował zetrzeć z niej smutek i ślady płaczu. /zt

@Holly Duke
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię hell yeah.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: przemoc, seks, rasizm, homofobia, wulgaryzmy.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Odznaki od publiczności

Odpowiedz