The Hart

klub LGBT friendly

Awatar użytkownika

lat

cm
Elita

The Hart
klub LGBT friendly

The Hart nie jest oficjalnie klubem gejowskim, ale otwarcie popiera społeczność LGBT i cieszy się pośród niej dużą popularnością. Główną część klubu stanowi bar i sala, w której można potańczyć, wziąć udział w karaoke lub obejrzeć występy drag queen, które często mają tutaj miejsce. Klub dysponuje również ogródkiem, w którym znajduje się zadaszona palarnia z grzejnikami na chłodniejsze noce. Ogród jest obsadzony tropikalnymi roślinami, przywołując prawdziwe kontynentalny klimat w ciepłe, letnie wieczory.
Mów mi Eastbourne.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Dla użytkownika

Will Garner
Awatar użytkownika
24
lat
170
cm
Kelnerka
Prekariat
Will w ogóle nie kojarzyła nazwy tego lokalu, w którym miały się spotkać. Jednak wcale jej to nie zdziwiło, bo przecież nigdy nie była stałą bywalczynią klubów i barów, więc nawet nie pomyślała o tym, by sprawdzić go w Internecie. Miała adres, to jej wystarczyło. Gdy podała go taksówkarzowi, to ten spojrzał się na nią w lusterku, co w jej reakcji spowodowało lekko nerwowy uśmiech. Nie wiedziała, o co mogło chodzić, więc ponownie wkleiła oczy w swojego smartfona i milczała przez całą drogę. Zazwyczaj nie woziła się taksówką, ale ubrała się wyjątkowo cienko jak na obecnie panujące przedwiośnie. Spodnie z wysokim stanem, paskiem ze sporą klamra na środku, a tego botki. Z kolei na górze niezapięta, ciemna koszula w kwiecisty wzór, przewiązana kilka centymetrów pod biustem. Wcale nie dlatego, że Garner chciała od razu atakować swoimi atutami - bądź dla bardziej wymagających, ich brakiem - tylko od razu chciała zaprezentować coś swojej towarzyszce. A dokładnie mówiąc delikatny, srebrny bodychain, który sprezentowała sobie kilka dni wcześniej. Uzupełniał się on idealnie z niewielkim kolczykiem w przegrodzie nosa i już znacznie większymi, które miała na uszach. Wyglądała wyjątkowo dziewczęco, biorąc pod uwagę styl, który ostatnimi czasy preferowała. Lecz nie to, że specjalnie tak się wyszykowała - może tylko trochę - tylko to wszystko przez ten bodychain, który musiała jakoś uwidocznić.
Gdy szatynka pojawiła się pod lokalem, to jeszcze nic nie zwróciło jej uwagi. Pewnie dlatego, że zaczął dopadać ją lekki stres, a ona dalej jedynie wpatrywała się w ten przeklęty ekran. Weszła do środka i zaczęła rozglądać się dookoła. Jednak liczba osób nie umożliwiła jej szybkiej i łatwej identyfikacji Naomi. Tak więc, Will skierowała się w miejsce, które ostatnimi czasy bywało jej bliskie, czyli do baru. Uśmiechnęła się ciepło do wyjątkowo przystojnego barmana i zamówiła dwa kieliszki czystej wódki. I dalej tylko patrzyła w ten telefon, nie orientując się kompletnie że jakiś czas temu straciła zasięg. Jak wygląda dziewczyna, na którą czekasz? Usłyszała nagle to pytanie, jej twarz powędrowała w górę, a skonfundowane spojrzenie utknęło w barmanie.
- A skąd wiesz, że czekam na dziewczynę? - zapytała jak totalna idiotka, a facet tylko zaśmiał się krótko. Will pięć razy próbowała wysłać wiadomość jestem, czekam przy barze i tyle razy spotkała się też z niepowodzeniem. W końcu stanęły przed nią te dwa kieliszki, rozejrzała się dookoła, lecz nadal nie odnalazła blondynki. W końcu przechyliła pierw jeden, potem drugi, pokazała okejkę barmanowi, udając że wcale nie broni się przed skrzywieniem. - Dobre. Mocne, ale dobre. Takie lubię najbardziej… - skomentowała krótko i wtedy zauważyła, że mężczyzna wcale nie patrzył już na nią, tylko jakby trochę w bok. Lekko zdezorientowana także odwróciła buzię w tym kierunku, nie mając tej świadomości że tych pięć wiadomości doszło kilka chwil wcześniej.

@Naomi Eaton
Uwaga, moje posty mogą zawierać: osobowość borderline.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Naomi Eaton
Awatar użytkownika
29
lat
174
cm
instruktor jazdy konnej
Nowi Zasobni Pracownicy
Z kolei Naomi była częstą bywalczynią tego klubu. Doceniała go przede wszystkim za atmosferę; było to jedno z nielicznych miejsc, w którym można było poczuć się swobodnie, bo wszyscy byli życzliwi i przyjaźnie nastawieni, bez względu na to, jak się wyglądało i z kim flirtowało. Lubiła w wolnym czasie wyjść na kolorowego drinka czy nawet zwykłe piwo, ale te smakowały najlepiej w miłym towarzystwie, więc The Hart wydawało się naturalnym wyborem. Nawet gdy przychodziła sama, zawsze znajdowała tu kogoś, kto również potrzebował towarzystwo i miło spędzała czas.
Tego razu miało to jednak wyglądać inaczej - wyjątkowo była z kimś umówiona. Pierwotny plan zakładał wspólne zakupy, ale gdy podczas scrollowania tablicy Naomi rzuciło się w oczy wydarzenie w ulubionym klubie, zaryzykowała zmianą planów. Miało to być pierwsze spotkanie, którego Naomi szczerze mówiąc nie mogła się już doczekać. Raz, że była niesamowicie ciekawa tego, jaka Will jest na żywo, dwa, zapowiadało się na całkiem przyjemną imprezę, pierwszą od dłuższego czasu, na jaką wyszła.
Do środka weszła jakby ukradkiem, wręcz nieśmiało wychylając się zza drzwi, ale to wrażenie było spowodowane tylko trudnością w otwarciu ciężkich drzwi i chęcią schowania się przed silnym wiatrem, który zerwał się po drodze. Gdy już skryła się w przytulnym, ciepłym klubie, wszystko wróciło do normalności. Pociągnięte czerwoną szminką usta rozchyliła w uśmiechu i z lekkimi wypiekami na twarzy, wywołanymi zimnymi podmuchami wiatru, ruszyła w głąb lokalu, rozglądając się za kimś, kto przypominałby osobę ze zdjęć. Musiała przyznać, że było to ekscytujące doświadczenie - już dawno nie umówiła się z kimś poznanym w internecie i trochę zapomniała, jak to jest.
Od poszukiwań odciągnęło ją wibrowanie telefonu w kieszeni, które gdy już się rozpoczęło, to przez dłuższą chwilę nie chciało ustać. Skonsternowana tym napływem wiadomości, pospiesznie zerknęła w ekran, na którym wyświetliło się kilka takich samych wiadomości pod rząd. Właśnie tam znalazła rozwiązanie swojej zagadki, w reakcji na co uśmiechnęła się pod nosem i odgarnęła kosmyk długich, blond włosów za ucho, po czym spojrzała w stronę baru. Od razu rzuciła jej się w oczy drobna, kobieca postać o ciemnych włosach, która potencjalnie mogła być tą, za którą rozglądała się Naomi. Śmiało podeszła do baru, najwyraźniej pierw rzucając się w oczy znajomemu barmanowi, który nieraz ją tu widywał. Powitała go uśmiechem, choć tym razem nie on ją tu przyciągnął.
- Cześć - rzuciła, dosłownie w tej samej chwili, w której Will obróciła się lekko w jej stronę. Teraz już nie miała wątpliwości - rozpoznała ją nie tylko z twarzy, ale też po stroju... A konkretnie biżuterii, której nie sposób było nie zauważyć. - Tak myślałam, że to Ty. Dostałam twoją wiadomość - wyjaśniła, trochę chaotycznie, bo wciąż była oszołomiona. Prawie się spóźniła, bo wróciła do domu później, niż zakładała, a to wszystko za sprawą drobnego wypadku przy pracy. Między innymi dlatego nie odstawiła się tak, jak początkowo to planowała. Zamiast wymyślnego makijażu i kiecki musiała postawić na prostotę - od góry do dołu w czerni, co choć było eleganckie, to w połączeniu z skórzaną ramoneską i czerwienią ust tworzyło dość mocny look. Pasowało jednak do okoliczności - z grubo zabandażowanym palcem lewej ręki i w pięknej sukience wyglądałaby trochę śmiesznie, a tak nie rzucało się to aż tak w oczy. Za to niewątpliwie jej przeszkadzało, ale nie na tyle, żeby zepsuć jej humor.

@Will Garner
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: nic strasznego w nich nie ma.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Eventy

Will Garner
Awatar użytkownika
24
lat
170
cm
Kelnerka
Prekariat
Willow nie była dobra „w takie rzeczy”. W randkowanie. Bo jakby nawet nigdy za bardzo na żadne randki nie chodziła. Kiedyś dawno, dawno temu zaliczyła kilka imprez ze swoją starą koleżanką, ale wtedy była jeszcze gorszym odludkiem niż teraz. Była tą dziewczyną, która siedziała prosto na kanapie ze złączonymi razem nóżkami i popijała jedno piwo od godziny, głównie obserwując wszystko to, co działo się dookoła. Krótko mówiąc, była sztywniarą. Potem poznała swojego przyszłego narzeczonego i dosyć długo trwała w tej relacji. Aż wszystko w jej życiu zmieniło się kilka tygodni temu. Od tej pory zdążyła już zrobić rzeczy, których nigdy by się po sobie nie spodziewała, ale zazwyczaj to było pod wpływem jakiejś chwili, emocji i oczywiście alkoholu. Bez procentów było jej trudno zrobić cokolwiek, co wymagało najmniejszej interakcji społecznej z innymi ludźmi. Szczególnie tymi dla niej obcymi.
Tak więc, szatynka nie przygotowała się odpowiednio. Nie miała żadnej myśli przewodniej ani taktyki na to spotkanie. Spróbowała pójść na żywioł. Lecz to wszystko tylko tak idealnie brzmiało, a o wiele gorzej było w rzeczywistości. Bo gdy dziewczyna już w końcu odwróciła swoją twarz w bok i natknęła się na buzię Naomi, to momentalnie ją ścięło. Utknęła w jej przeraźliwie przenikliwych, błękitnych oczach i stała tak z lekko rozchylonymi ustami, słysząc jak coś jest do niej mówione. Na początku jeszcze niezbyt załapała, o co chodziło. Ale prawdziwa panika opanowała ją, gdy blondynka przestała mówić. Bo to oznaczało, że ona powinna zacząć. Straszne! Nagle jej umiejętności wydawania z siebie dźwięków, składania wyrazów z sylab i tworzenia sensownych zdań, stoczyły się niemal do poziomu tych podstawowych jak u małego dziecka.
- Cze.. Cześć - powtórzyła, bo na samym początku należało się przywitać. Co jak co, ale dobre maniery to miała kiedyś w jednym palcu i jeszcze o tym pamiętała. Jeszcze! - T-tak, to ja. Ja to ja. Wszystko się zgadza - wydusiła z siebie z ogromnym trudem, po czym zacisnęła mocno wargi. Niczym jakiś znieruchomiały robot odwróciła się w stronę barmana, unosząc palca wskazującego do góry i otwierając buzię, ale on nawet nie pozwolił odezwać się jej. Jeszcze raz to samo? Albo najlepiej dwa razy? Will tylko pokiwała pewnie głową i… czekała. Trudno powiedzieć na co, ale w jej głowie na pewno zachodził jakiś ciężki proces myślowy. Aż w końcu przeprocesowała i cyk, stała się światłość. - Pijesz? Bo nie wiem czy pijesz, a jak coś to ja tyle na raz nie dam rady. To znaczy dam, ale myślę że wtedy ten wieczór może dla mnie szybko skończyć się… Wyjaśniając, nie mam aż tak słabej głowy, ale zazwyczaj jak się czymś stresuje, to mniej jem, a wtedy alkohol bardziej na mnie działa… Nie to, żebyś ty mnie stresowała. Bardziej po prostu ta cała sytuacja i… - w końcu przerwała swój niczego niewarty monolog. Pierw wzięła głęboki wdech, a potem powoli wypuściła powietrze z płuc. Na moment przymknęła oczy, w tym czasie oblizując też swoje wargi, po czym uniosła powieki i już bez tak widocznego na zewnątrz rozdygotania, kontynuowała. - Zacznijmy od tego, że… Hej, jestem Will. Miło mi osobiście cię poznać. I wyglądasz naprawdę zjawiskowo - powiedziała, wysuwając w jej stronę swoją drobną dłoń i w końcu uśmiechając się wręcz przepraszająco. Wtedy jej wzrok powędrował odruchowo w dół, w okolice dłoni, dostrzegając ten bandaż na lewej z nich. - Co się stało? - zapytała machinalnie od razu, nie zastanawiając się nad tym, czy wypada czy nie wypada, czy może usłyszy „nie twój interes, mała”. Każda odpowiedź byłaby dobra, nawet taka. Byleby Will mogła zacząć słuchać, a przestać mówić, bo było bardziej niż pewne że z każdym kolejnym słowem będzie tylko coraz bardziej się pogrążać.

@Naomi Eaton
Uwaga, moje posty mogą zawierać: osobowość borderline.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Naomi Eaton
Awatar użytkownika
29
lat
174
cm
instruktor jazdy konnej
Nowi Zasobni Pracownicy
Prędko się zorientowała, że Will jest delikatnie onieśmielona i zagubiona, ale wywołało to jedynie przyjazny i ciepły uśmiech na twarzy blondynki. Pod tym względem były jak ogień i woda - Naomi potrafiła rozpocząć rozmowę z każdym i we wszystkich okolicznościach, chociaż wcale nie była duszą towarzystwa. Uwielbiała spędzać czas w domu i nie przeszkadzała jej samotność, choć dzielenie tego czasu z kimś bliskim na pewno byłoby bliższe jej sercu. Nikogo takiego jednak nie było, a żeby się znalazł... Cóż, trzeba było szukać. Nie było innej drogi.
Wysłuchała tego monologu, nie chcąc wchodzić kobiecie w słowo z dwóch powodów. Po pierwsze, byłoby to niegrzeczne, a po drugie miała śliczny głos i uroczo wyglądała, będąc tak zakłopotaną.
- Cześć, Will - odezwała się w końcu lekkim, radosnym tonem. - Dziękuję. Ty też wyglądasz ślicznie. Wiedziałam, że będzie Ci pasował. Od razu zwróciłam uwagę - nawiązała do jej łańcuszka, który zapewne przyciągnął dziś niejedno spojrzenie, ale taka właśnie była jego rola. Naomi mogła mówić o prawdziwym szczęściu, skoro to ona, a nie nikt inny był umówiony z szatynką. Uścisnęła jej dłoń, dopiero po powitaniu wracając do wcześniej poruszonego tematu. - Piję, piję. Zestresowała Cię ta sytuacja? Oj, daj spokój, ja naprawdę nie gryzę. Mam nadzieję, że to nie to miejsce Cię tak onieśmiela? - Zapytała, trochę późno reflektując się, że w sumie nie poinformowała wcześniej Will, że to klub, który traktowano jako "gejowski", choć wcale taki nie był. Naomi się ze swoimi preferencjami nie kryła - jak zresztą było to widać po opisie w aplikacji, na której się poznały - ale była świadoma tego, że były osoby, które to krępowało. A tutaj, w tym miejscu, ludzie byli wyjątkowo wyzwoleni i otwarci, ale w nienachalny sposób, w przeciwieństwie do tego, co widywało się w innych miejscach.
- A, nic takiego. Koń mi przypadkowo zerwał paznokieć - odpowiedziała z taką beztroską w głosie, że rzeczywiście można było uwierzyć, że to błahostka. W rzeczywistości bolało jak skurw...., przynajmniej w momencie wypadku, ale nie był to pierwszy raz, gdy spotykało ją coś takiego. Ładne, zrobione paznokcie niestety nie szły w parze z pracą przy koniach, czego konsekwencje wyglądały właśnie w ten sposób. Nao brała to jednak na klatę i nie rozpaczała z tego powodu, co też wiele mówiło o jej charakterze. Naprawdę mocno stąpała po ziemi. - Pracuję jako instruktor jazdy konnej, stąd te dzieci, o których Ci pisałam, i konie - wyjaśniła pospiesznie, bo samo zrzucenie winy na zwierzę prawdopodobnie wywołałoby tylko większą konsternację u rozmówczyni. - Ale będę żyć. Jak to mówią - do wesela się zagoi. Za spotkanie? - Zapytała, podnosząc jeden z zamówionych przez Will kieliszków wódki, żeby wznieść toast i po chwili wlać w siebie niewielką, ale mocną porcję rozgrzewającego alkoholu.

@Will Garner
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: nic strasznego w nich nie ma.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Eventy

Will Garner
Awatar użytkownika
24
lat
170
cm
Kelnerka
Prekariat
Jeżeli wcześniej Will wydawała się trochę skrępowana, to po tym komplemencie była w stanie zapaść się pod ziemię. Nie mogła mieć przynajmniej do siebie pretensji, bo ostrzegła dziewczynę, że na żywo, szczególnie w pierwszych kontaktach z obcymi osobami, była totalnie onieśmielona. Pisało się o wiele łatwiej, bo nikt na nią nie patrzył. Nie musiała tych słów wypowiadać, dzięki czemu jej głos nie drżał. I chociaż te internetowe rozmowy miały też swoje ograniczenia, jak na przykład to że łatwo można było dopowiedzieć sobie ton w jakim wypowiadał się rozmówca. To jednak w tych twarzą twarz z kolei nie dało się niczego ukryć, co działało na niekorzyść tak nieśmiałych osób jak Garner.
- Dziękuję… stwierdziłam, że to będzie dobry pomysł. Ostatnio często mam problemy z zasięgiem, zresztą dzisiaj też miałam. I doszłam do wniosku, że jak go założę, to przynajmniej będziesz mogła łatwo mnie rozpoznać, bo… zdjęcia to zdjęcia, wiadomo że wybiera się najkorzystniejsze, więc potem można mieć problem i… - znowu zaczęła się nakręcać, ale powstrzymała się szybko. Zacisnęła mocno usta i pokiwała przecząco głową, jakby sama sobie dawała reprymendę. - Nie, to nie przez ciebie, naprawdę. To ja tak mam, że średnio odnajduję się przy osobach, których nie znam i które… - ponownie urwała, lecz tym razem celowo, żeby nie powiedzieć tego w niewłaściwy sposób. Powiedzmy, że wcześniej, przed swoją ucieczką z domu, to wszystko było bardziej określone i pewne. Nawet obcy ludzie, ich zachowania i oczekiwania wobec niej. Teraz była w kompletnie obcej dla siebie sytuacji, nie wiedziała czego od niej oczekiwano. A przecież latami wmawiano jej, że właśnie nad tym powinna pracować, nad spełnianiem cudzych wyobrażeń o jej osobie. - Które są normalne. W pozytywnym znaczeniu tego słowa. No nieważne… to miejsce? To znaczy? - zapytała zupełnie zdezorientowana. W tym całym swoim zdenerwowaniu naprawdę nie zwróciła uwagi na te wszystkie znaki, które powinny ją uświadomić jaki był to klub. Albo raczej za jaki uchodził, tak więc, na dzień dobry blondynka miała trochę pod górkę z nieświadomą Garner.
- O matko. Brzmi bardziej boleśnie niż złamana kończyna - skomentowała odruchowo. Czasem te drobniejsze urazy naprawdę potrafiły bardziej dokuczać, chociaż w pewnym stopniu reakcja szatynki była przesadna, ale to przez to że… alkohol zaczynał powolutku sobie działać. Dlatego wzrok Will utknął dłużej na tym zabandażowanym palcu, a nie powinien, bo to było raczej trochę niekulturalne tak bezczelnie przyglądać się, patrzeć w dół, a nie swojej rozmówczyni w twarz. Pewnie też dlatego tak szybko nie wyłapała kolejnych informacji i skupiła się na tym, że Naomi podniosła kieliszek do góry, więc ona zrobiła to samo i skinęła głową. Zimny alkohol pozostawił to ciepłe uczucie w jej żołądku, a gdy odkładała szkło na blat to… dopadła ją pewna konsternacja. - Instruktor jazdy konnej? Ciekawe… wiesz, jeździłam kiedyś konno. To znaczy, wcale nie jeździłam. Bardziej próbowałam, ale nic z tego nie wychodziło. I nawet kojarzę jedną Naomi, chociaż może to była Noemi. Ale ona chyba nie miała tatuaży. Raczej. Nie wiem, zawsze byłam tam tak tragicznie zestresowana, że mało co pamiętam - mówiła, nie zastanawiając się za mocno nad tymi słowami. Z automatu wyszła z założenia, że to był jakiś zbieg okoliczności, bo przecież powinna ją rozpoznać. Heh, powinna.

@Naomi Eaton
Uwaga, moje posty mogą zawierać: osobowość borderline.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Naomi Eaton
Awatar użytkownika
29
lat
174
cm
instruktor jazdy konnej
Nowi Zasobni Pracownicy
Widziała, że zakłopotanie Will rośnie z każdą chwilą i bardzo chciała jej pomóc z tym problemem, ale kompletnie nie wiedziała jak. Szczerze ją dziwiło, że to ta sama dziewczyna, z którą wymieniała wiadomości w dość bezpośrednim tonie, ale w żadnym razie nie czuła się rozczarowana. Wręcz przeciwnie - w zachowaniu szatynki było coś przyciągającego i nawet gdy zawstydzona tłumaczyła się ze swojego stroju i zachowania, Naomi zwyczajnie miała ochotę jej słuchać.
- Zauważyłam... Chyba z pięć razy napisałaś do mnie, że tu siedzisz - wtrąciła z życzliwym rozbawieniem, absolutnie nie mając jej tego za złe. Lepiej tak, niż nie dać żadnego znaku, bo choć wbrew obawom Will, przypominała siebie ze zdjęć, to w klubie było tyle ludzi, że Naomi pewnie do teraz by się za nią rozglądała. - I nawet jeśli specjalnie wybierałaś zdjęcia, to musisz mi uwierzyć na słowo, że rozpoznałabym Cię nawet bez łańcuszka. I bez wiadomości. Ciężko było o Tobie zapomnieć przez te parę dni - wyznała, dla odmiany posyłając jej lekko speszony uśmiech. Nie miała przez to nic złego na myśli - po prostu nie mogła się doczekać spotkania i poznania Will na żywo. Była bardzo ciekawa, jak to będzie, a poza tym spragniona kontaktu z ludźmi.
Nie dopytywała już, co szatynka miała na myśli przez "normalnych" ludzi. Rzeczywiście musiała się mocno stresować, ale Naomi udawała, że zupełnie tego nie dostrzega.
- No... Jesteśmy w najbardziej kolorowym miejscu na mapie tego miasta - wyjaśniła, nie musząc chyba dodawać nic poza tym, bo naprawdę wystarczyło się spokojnie rozejrzeć, żeby zobaczyć, co miała na myśli. - Ludzie bywają tu bardzo bezpośredni, co może być trochę onieśmielające, ale nie ma się czego obawiać. W sumie chyba powinnam była Cię uprzedzić, co to za klub - dodała, posyłając jej przepraszający uśmiech. Miała jednak nadzieję, że Will nie będzie miała z tym problemu. Niektórzy woleli się trzymać od takich miejsc z daleka, bo bali się, że ktoś znajomy ich tu spotka i coś sobie pomyśli, co było skrajnie głupie, bo przecież przychodziło tu również mnóstwo osób, które w żaden sposób nie utożsamiały się z tym środowiskiem.
- Tego Ci nie powiem, bo - odpukać - nigdy niczego sobie nie złamałam - odpowiedziała, nie przejmując się tym, że spojrzenie Will uciekło na dłuższą chwilę na bandaż. Nie widziała w tym nic złego. W ogóle na niewiele rzeczy patrzyła krytycznym okiem - ale może na tym właśnie polegała wspomniana przez Garner normalność. W towarzystwie Naomi nie musiała się obawiać, że będzie oceniana. Nie miała też wobec niej żadnych oczekiwań i wymagań. Chciała po prostu razem spędzić czas, niezależnie od tego, jak miało to wyglądać.
- O, naprawdę? A gdzie uczyłaś się jeździć? - Zagadnęła, bardziej niż o nazwę stajni pytając o miasto. Nie zdziwiła jej zbieżność imion, tym bardziej, że instruktorka ze wspomnień Will nie miała tatuaży. Naomi co prawda starała się je zakrywać, czy może raczej robiła to mimowolnie, przy koniach zawsze musząc mieć długie spodnie, oficerki i przynajmniej eleganckie polo, jeśli nie kurtkę, ale wciąż nie była to rzecz, jaką jej uczniowie zapamiętywali najbardziej. Ona z kolei kojarzyła wiele twarzy, ale po pewnym czasie pamięć się jej resetowała, przynajmniej do czasu, aż ktoś nie próbował się przypomnieć. Na co dzień pracowała z taką ilością ludzi, że ciężko było ich wszystkich spamiętać, choć Will akurat zapadła jej w pamięć, tylko jeszcze nie była tego świadoma. Niestety, trafiali się jej klienci, którzy bali się koni, a i tak się zmuszali (bądź byli zmuszani) do dalszej nauki. Zawsze się przykro na to patrzyło, zwłaszcza, gdy wynikało to z przymuszenia przez osoby trzecie. Naomi nigdy nie wiedziała, jak delikatnie powiedzieć, że to może nie jest najlepsze rozwiązanie i zwyczajnie bolało ją serce, że ktoś cierpiał robiąc coś, co mogłoby być wspaniałą przygodą... ale nie dla tej osoby.


@Will Garner
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: nic strasznego w nich nie ma.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Eventy

Will Garner
Awatar użytkownika
24
lat
170
cm
Kelnerka
Prekariat
W rzeczywistości Will potrzebowała czasu - no albo alkoholu - żeby zachowywać się tak, jak wtedy gdy pisała. Jednak widzenie się na żywo, było o wiele bardziej krępujące. I to wcale nie chodziło o Naomi czy miejsce, w którym się spotkały, tylko o samą Garner. Musiała wyjść ze swojej strefy komfortu. Niestety początki objawiały się skrajnym zawstydzeniem i bezsensownymi monologami. Tak więc, gdy blondynka zaczęła mówić, to powinno być już o wiele łatwiej i z górki. Ale, nie! Ha! Zdziwko! Gdy dziewczyna usłyszała o tych pięciu wiadomościach, to sama do siebie pokiwała przecząco głową, ale to był dopiero początek, bo potem już całkowicie zawstydziła się. Do tego stopnia, że opuściła twarz w dół, zakrywając dłonią swoje oczy. Przez kilka chwil Naomi co najwyżej mogła sobie popatrzeć na jej czubek głowy. Powoli zaczęła unosić twarz do góry, jednocześnie przejeżdżając po niej swoją dłonią. Zatrzymała ją na wysokości swoich ust, które układały się w subtelny uśmiech, a duże, zielone oczy niepewnie przeniosła na buzię dziewczyny. - Rada numer jeden. Nie możesz mnie tak zawstydzać, bo daleko nie dojdziemy - powiedziała nieśmiało, co chyba miało być jakąś formą podziękowania, po czym nagle wyprostowała się niczym struna. - To znaczy, nie żebym do czegokolwiek chciała dojść. Moje intencje są całkowicie niewinne i czyste - ponownie zaczęła lekko panikować i zapewne tłumaczyć się niepotrzebne, ale tym razem za bardzo zapatrzyła się w jej błękitne oczy, jednocześnie przegryzając wewnętrzny fragment swojego policzka. - Powiedzmy - powiedziała cicho do samej siebie, ale trudno żeby blondynka, z którą stała twarzą w twarz tego nie usłyszała. Jedynak chyba do jej móżdżku nie dotarł fakt, że powiedziała to na głos, a nie jedynie w swoich myślach, dzięki czemu przynajmniej ponownie nie zaczęła zachowywać się jak jakaś skrępowana nastolatka.
Po tym jak usłyszała słowo kolorowym, zaczęła rozglądać się dookoła. Na ludzi i różne dekoracje. Było widać, że nagle doznała objawienia. Jej usta delikatnie rozchyliły się, jakby miało wydobyć się z nich krótkie aaa. To przynajmniej wyjaśniało pytanie barmana, które dostała na samym początku. - Spokojnie, nic się nie stało. Na pewno nigdy tu nie byłam, ale wydaje się być tu całkiem przyjemnie… To mogłam założyć sukienkę bez obaw, że ktoś będzie łapał mnie za tyłek jak w Cameo - zaczęła ze szczerym uśmiechem na twarzy, a skończyła teatralnie wywracając oczami. Faceci potrafili być obleśni. Pijani faceci jeszcze bardziej. A pijani faceci w klubie, którzy myśleli że wszystko im wolno już całkowicie. Oczywiście domyślała się, że to miejsce nie jest takie jednoznaczne i zapewne są tu osoby o różnorodnych preferencjach, jednak raczej nie spodziewała się spotkać takich tutaj pacanów jak we wcześniej wspomnianym klubie.
- Mmm. W Har… - urwała, bo nie była w stanie dobrze skojarzyć sobie nazwy tej stajni. Miała wtedy na głowie tyle różnych rzeczy, była obładowana taką ilością zajęć dodatkowych, że wszystko zaczynało się jej mieszać. Szczególnie, że tam zawsze pojawiała się zestresowana, co jeszcze bardziej uniemożliwiało jej myślenie. Skupiła swój wzrok na drugim kieliszku, bo miały przecież po jeszcze jednym szocie. Przysunęła go bliżej siebie i zaczęła jeździć palcem po krawędzi szkła. - W Orchardzie. Tak, tam. To było traumatyczne doświadczenie. A ja lubię konie, naprawdę, szczególnie te małe. Uważam, że są super póki nie muszę na nich jeździć. Kilka osób próbowało mnie trenować, ale byłam niereformowalna. W końcu matka przyjechała i usłyszała, że ja po prostu nie mam potrzebnych predyspozycji. Oczywiście wyszła obrażona z wysoko uniesioną głową, krzycząc tym swoim wysokim głosem „Willow, znajdziemy ci inną, LEPSZĄ stajnie”. Na całe szczęście wykręciłam się tym, że mam dużo nauki, innych zajęć i nie wyrabiam, więc temat umarł śmiercią naturalną - opowiadała tą całą historyjkę z jakimś dziwnym rozbawieniem, chociaż trudno powiedzieć, co ostatecznie ją śmieszyło. W końcu całościowo całą swoją przygodę z jeździectwem wspominała zazwyczaj z ciarkami na skórze. Jednak pewnie zaczął już działać na nią alkohol, przez co też rozplątał się jej język, a zdania o dziwo zaczynały brzmieć o wiele składniej niż na samym początku.

@Naomi Eaton
Uwaga, moje posty mogą zawierać: osobowość borderline.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Naomi Eaton
Awatar użytkownika
29
lat
174
cm
instruktor jazdy konnej
Nowi Zasobni Pracownicy
Prędko sobie uświadomiła, co najlepszego właśnie zrobiła. Na jej oczach Will całkowicie się zawstydziła i skuliła, co było jednocześnie ciekawym i krępującym zjawiskiem, bo nie miała pojęcia, co powinna zrobić w tej sytuacji. Postanowiła więc poczekać, nienachalnie przyglądając się kobiecie z delikatnym uśmiechem, aż ta odważyła się ponownie na nią wyjrzeć spomiędzy palców. - Okej, wezmę sobie tę radę do serca - zaśmiała się subtelnie. - Ale nie mogę obiecać, że się nie zapomnę - ostrzegła ją zawczasu. Nie to, żeby chciała ją celowo zawstydzać... Ale jak widać, działo się to samo, bez konkretnej przyczyny. Zamierzała jednak bardziej uważać na słowa, żeby nie krępować swojej towarzyszki.
Na pierwszą próbę zostawiała wystawiona, gdy do jej uszu dotarło rzucone pod nosem "powiedzmy". Już prawie pociągnęła Will za język, chcąc żeby rozwinęła swoją myśl i więcej jej powiedziała na temat swoich rzekomo czystych intencji, ale w porę się powstrzymała. Zamiast tego obdarowała ją uśmiechem, który wydawał się być w tym momencie najlepszym wyjściem z sytuacji.
Nie zdołała powstrzymać wywrócenia oczami, gdy szatynka wspomniała o facetach śliniących się w klubie do każdej dziewczyny i macających je po tyłku. - Za każdym razem coś mnie trafia, gdy słyszę o takich typach - wyjaśniła, nie kryjąc się ze swoją niechęcią. Przez takie egzemplarze zastanawiała się czasami, co właściwie widzi w płci męskiej. Jej wielka miłość wcale nie była lepsza, a mimo to straciła dla niego głowę swego czasu. Z perspektywy czasu zupełnie tego nie rozumiała i cieszyła się, że miała ten etap za sobą.
Miała już sięgnąć po kolejnego shota, gdy z ust Will padła nazwa, której nie spodziewała się usłyszeć. Mina jej trochę zrzedła, ale tylko trochę, natomiast chwilowo odechciało jej się pić. Ukradkiem cofnęła rękę i przysłuchiwała się opowieści, która z każdym słowem coraz więcej jej mówiła, choć poszczególne słowa docierały do niej jakby zza mgły. W pewnym momencie poczuła na skórze gęsią skórkę, wywołaną wspomnieniem eleganckiej damy, która pewnego dnia krótko wyjaśniła Naomi, co sądzi o jej nauczaniu i jakości stajni, w której odbywały się lekcje. Nie pamiętała cichej, przestraszonej nastolatki, która była tego świadkiem i którą tamtego dnia zobaczyła po raz ostatni.... aż do dziś.
Ta reakcja nie do końca była jednak spowodowana wspomnieniem tego wydarzenia. Nie była to pierwsza i jedyna historia tego typu w karierze Naomi. Dużo większy problem miała z tym, że właśnie dotarło do niej, że umówiła się z kobietą, która była tym dzieckiem z historii. Dziewczyną, za której traumę częściowo odpowiadała, choć nie taki miała wtedy zamiar.
- Przepraszam, ale teraz to chyba ja muszę się napić - rzuciła trochę nerwowo, na nowo namyślając się co do alkoholu stojącego przed nimi i płynnym ruchem zażyła kolejną porcję wódki, która jednak w niczym nie pomogła. Ewentualnie musiała minąć dłuższa chwila, by Naomi mogła poczuć jej działanie. Efektów oczekiwała jednak natychmiast, więc nie było to żadne pocieszenie.
- Nawet nie wiem co Ci powiedzieć, ale... - zaczęła, nie wiedząc jak to ubrać w słowa. - Znam tę historię. Pamiętam Cię. I twoją mamę - wyznała, nie mogąc dłużej tego trzymać tylko dla siebie. Miała jednak wielką nadzieję, że Will nie ucieknie, bo... Bardzo by tego nie chciała. Chociaż poczuła się trochę niezręcznie z myślą, że przed chwilą podrywała swoją byłą uczennicę (i jednocześnie poczuła się też staro, bo kiedy to było...), to przecież była to już przeszłość.
- Pracuję w Orchardzie od lat - sprostowała, dobitnie uświadamiając Will, że to ona była tą instruktorką, która prowadziła jej wtedy lekcje. Pocieszające było tylko to, że nie miała sobie nic do zarzucenia (w końcu sama ostatecznie zasugerowała, że matka Will powinna zastanowić się nad innym hobby dla córki), ale kto wie jaki jej obraz zapadł w pamięci Garner.


@Will Garner
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: nic strasznego w nich nie ma.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Eventy

Will Garner
Awatar użytkownika
24
lat
170
cm
Kelnerka
Prekariat
Willow wystarczyło to szczere zapewnienie. Przecież miała tą świadomość, że Naomi była zwyczajnie sympatyczna, a na pewno nie miała zamiaru zawstydzać ją celowo. Lecz to działo się samo, szczególnie w przypadku gdy ona stawała w centrum zainteresowania i jeszcze była obdarzana jakimiś miłymi słowami. Powiedzmy, że nie była do tego przyzwyczajona, bo w jej dawnym życiu zawsze mogła być lepsza, mądrzejsza, szybsza, bardziej otwarta i rozmowna, lepiej zorientowana w danym temacie i tak dalej. Dlatego potrzebowała chwili, żeby przywyknąć do tego, że tym razem nie pojawiało się żadne „ale”, które zazwyczaj umniejszało początkowi wypowiedzi, tylko ona sama kończyła się w tym pozytywnym punkcie.
Na ten komentarz o facetach w klubach Garner znacząco pokiwała głową. Chyba nikt za nimi nie przepadał. Chociaż były niby takie dziewczyny… ale to pewnie przez mieszankę głupoty, alkoholu i złego momentu w życiu. Bo kto normalny, kto miał jakiekolwiek resztki szacunku do samego siebie pozwoliłby się tak traktować? - Ja trafiłam prosto w twarz typka, który ostatnio zachował się tak wobec mnie - odpowiedziała z widocznym zadowoleniem na swojej twarzy. Tego nie lubiła w tych „normalnych facetach”, czasem okazywanego całkowitego braku kultury osobistej. Co jak co, ale tego panom z elity nie można było odmówić. Nawet jak zachowywali się jak dupki, to nadal robili to z ogromną klasą i elegancją.
Jej widocznie dobry humor został przerwany, gdy usłyszała to przepraszam. Nie zabrzmiało to tak, jakby blondynka żartowała i musiała się napić z całego rozbawienia tą śmieszną historią, tylko raczej o wiele poważniej. Will przeniosła swoje skonfundowane spojrzenie na dziewczynę, czekając na jakiś dalszy ciąg wypowiedzi, który zaraz się pojawił i równie mocno ją zaskoczył. Dłuższy moment jedynie przyglądała się widocznie zmieszanej blondynce, sama próbowała to przetrawić i jakoś ułożyć we własnej głownie.
- Nie, no co ty, to pewnie jakiś zbieg okoliczności - odpowiedziała odruchowo, ściągając ze sobą brwi. Zaraz oparła się łokciami o blat, palce układając na swoich skroniach i przymykając lekko powieki. Jakby to mogło pomóc jej w skupieniu i wędrówce po swoich niejasnych wspomnieniach. Próbowała tak do czegoś dotrzeć przez dłuższą chwilę, ale jednak rezultaty były marne. - Nie. Nic. Żadnej konkretnej twarzy. Tylko ja i ten koń, oboje równo przerażeni - skomentowała na sam koniec, wzruszając lekko ramionami. To było dawno. Chociaż dobrze kojarzyła tą panikę, która ją wtedy ogarniała, to inne fakty zacierały się w jej pamięci. Więc nie była w stanie jakoś połączyć faktów czy zaprzeczyć temu, co mówiła Naomi. Wtedy ponownie wróciła do swojej towarzyszki, dostrzegając jej nerwowość. Chyba nie musiała szukać żadnych dowodów, bo blondynka wydawała się mocno przekonana, co do tego że to ona była jej instruktorką.
W Will dominowały dwie główne cechy - nieśmiałość i wrażliwość. Trzecia w kolejności była naiwność, ale w tym przypadku nie odgrywało to większej roli. Do tej pory szatynka prezentowała głownie tą pierwszą, gdy uwaga była za bardzo skoncentrowana na niej. Lecz teraz do głosu doszła ta druga. Willow była równie wrażliwa na swój i cudzy ból. Nieważne jaka była jego intensywność czy charakter. Potrafiła rozpłakać się po słowach, które nie brzmiały nawet nieprzyjemnie, ale też mimowolnie robiło się jej żal osoby, która przeżywała coś podobnego. Może nie była w stanie zdefiniować emocji, które obecnie przepełniały Naomi, jednak stanowczo nie były one pozytywne. - Hej… - zaczęła o wiele cichszym, spokojniejszym i cieplejszym głosem, przekręcając się do niej przodem i podpierając się na blacie baru. Powoli wyciągnęła rękę w jej kierunku, po czym niepewnie nakryła wierzch jej dłoni. - Przecież to nic nie zmienia, to nie miało nic wspólnego z tobą. Moja matka nie była w stanie zrozumieć, że nie nadaje się do czegoś samego w sobie tak elitarnego. Naprawdę, nie masz się czym przejmować… - odpowiedziała szczerze, nie jedynie po to by jakoś załagodzić sytuacje. W końcu nie pamiętała tego, że była do czegoś zmuszana, instruktorka była dla niej niemiła, ostra czy opryskliwa. Nawet za bardzo nie potrafiła teraz przypomnieć sobie jakichkolwiek twarzy czy innych imion. Wszystko było przyćmione przez ten ogromny strach, który wtedy ją wręcz paraliżował. W tej chwili o dziwo, patrzyła jej prosto w twarz, potrafiąc się przy tym kolejny raz nie zawstydzić i nawet nie zauważyła kiedy jej kciuk zaczął delikatnie gładzić skórę jej dłoni. - Chyba, że po prostu jesteś przerażona z jaką szczyluwą umówiłaś się na ran… - przerwała swoją wypowiedź, a ruch wykonywany przez nią ustał. Nie była pewna, czy mogła to ich spotkanie nazwać randką. - Na wyjście - sprostowała od razu i nawet uśmiechnęła subtelnie, licząc w ten sposób na wyciszenie tej mało komfortowej sytuacji.

@Naomi Eaton
Uwaga, moje posty mogą zawierać: osobowość borderline.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Naomi Eaton
Awatar użytkownika
29
lat
174
cm
instruktor jazdy konnej
Nowi Zasobni Pracownicy
- Słusznie. Może wyciągnie z tego jakieś wnioski - poparła ją. Na ogół nie pochwalała przemocy, ale w takich okolicznościach była uzasadniona. Co więcej, było to jedyne słuszne wyjście z sytuacji. Niestety wiele dziewczyn nie potrafiło się bronić przed podobnymi zachowaniami. I nie było w tym żadnej ich winy, bo to mężczyźni nie powinni stwarzać takich sytuacji, a nie kobiety umieć się przed nimi bronić. Był to jeden z tematów, który wyjątkowo drażnił Naomi. Była akurat jedną z tych osób, która potrafiła stanąć w czyjejś obronie, nie mówiąc już o poradzeniu samej sobie.
- Ja wiem... Nie przejmuj się mną, zaraz ochłonę - zapewniła Will, zdobywając się nawet na lekki uśmiech. Jej kolejny komentarz zdecydowanie pomógł w rozluźnieniu atmosfery, co dało się zauważyć na pierwszy rzut oka. - Właśnie tak. To znaczy, po prostu poczułam się staro, bo przecież musiałaś mieć wtedy z siedemnaście lat, a teraz jesteśmy tu razem na ran... spotkaniu - przejęzyczenie, którego ofiarą padła również Garner, wywołało na twarzy blondynki szczery uśmiech. Czując dotyk, spuściła wzrok na swoją dłoń, delikatnie gładzoną przez Will. Musiała przyznać, że było to prawdziwe odprężające i miłe, dlatego jej mimika nie uległa najmniejszej zmianie, gdy znowu spojrzała towarzyszce w oczy. - Widziałam przecież ile masz lat, zupełnie nie o to chodzi. Tylko przez chwilę było mi dziwnie, bo przyznasz... Że to dość niecodzienna sytuacja. Jeszcze jak mi powiedziałaś, jaka to dla Ciebie trauma... Mogłam wcześniej interweniować - westchnęła, wyraźnie mając wyrzuty wobec siebie. Niestety takich sytuacji było mnóstwo i zawsze były tak samo ciężkie, a Naomi jedynym, co mogła zrobić, to postarać się być jak najmilszą dla takiego dziecka i zapewnić mu bezpieczeństwo.
- Teraz to już pewnie nawet gdybym Cię próbowała przekonać, że konie są świetne, to byś mi nie uwierzyła - zażartowała, mając na myśli nie tylko jej złe doświadczenia, ale również zabandażowany palec. Nie ma co ukrywać - obawy Will były słuszne, a ludzie, którzy jeździli konno, mieli wybrakowany instynkt samozachowawczy. Oczywiście mówiąc to z przymrużeniem oka.
- W sumie, jak tak teraz sobie myślę, to dobra wiadomość, że mnie nie pamiętasz. Jeszcze by się okazało, że miałaś inne wyobrażenie, i byłabyś teraz rozczarowana, albo gorzej, przestraszona - dodała w żartobliwym tonie, trochę nawiązując do tego, że teraz pokazywała jej swoje drugie ja. Wciąż była sobą, ale znacznie bardziej wyluzowaną (i mniej poukładaną) niż w pracy. Na to wygląda, że życie to ciągła gra pozorów.

(Jak blisko było do tego cytatu... 🥲 xD)

@Will Garner
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: nic strasznego w nich nie ma.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Eventy

Will Garner
Awatar użytkownika
24
lat
170
cm
Kelnerka
Prekariat
To nie przejmuj się mną wcale nie wchodziło w grę. Szczególnie, że nieświadomie Garner stała się przyczyną tego całego zmieszania blondynki. Świetny początek spotkania, nie ma co. Już chyba było lepiej jak się zawstydzała i trudno było jej składać jakiekolwiek sensowne zdania. Lecz teraz było już troszeczkę po ptokach, bo jednak szatynka wcale nie potrzebowała wiele, by alkohol zaczął na nią działać, a w końcu tuż po przyjściu strzeliła sobie sama dwie kolejki. Gdy usłyszała to samo przejęzyczenie to na jej twarzy pojawił się lekki uśmieszek, który jednak szybko postanowiła opanować. Chociaż sam fakt, że mniej czy bardziej świadomie Naomi chciała nazwać ich spotkanie randką, sprawiał jej jakąś dziwną satysfakcje.
- No nie jest codzienna. Jednak wychodzi na to, że Eastbourne wcale nie jest takie duże i… czekaj, przecież ja nawet pisałam ci, że twoja twarz wydaje mi się znajoma, pamiętasz? Czyli coś jednak musiało mi się kojarzyć, tylko pewnie potem za bardzo skupiłam się na tych tatuażach i już mi umknęło - dodała od siebie, przypominając sobie tamtą sytuację. Może gdyby zagłębiła się bardziej i na spokojnie we swoich wspomnieniach, to w końcu jakiś obraz jej instruktorki pojawiłby się w niej. Więc istniała jeszcze szansa, że coś później jej się przypomni. - Naprawdę, nie przejmuj się tym, zresztą to było dawno… a na pocieszenie mogę powiedzieć, że od tamtego czasu przerobiłam tyle innych traum, że tamta nawet nie jest na podium - spróbowała obrócić to wszystko w żart, by zdjąć ten ciężar z barków dziewczyny. W końcu jej obwinianie się teraz w niczym by nie pomogło ani Will ani ich dzisiejszemu spotkaniu, więc najlepiej było zwyczajnie pójść dalej.
- Ja nawet myślę, że konie są świetne albo raczej… że mogą być świetne, tylko przy odpowiedniej osobie - powiedziała, przenosząc ponownie swoje spojrzenie na blondynkę i uśmiechając się do niej ciepło. W końcu zorientowała się, że trochę za długo trzymała jej dłoń, więc powoli ją zabrała, by zaraz unieść i zamówić jeszcze jedną kolejkę. Chyba już raczej ostatnią, przynajmniej na ten moment. - Weź przestań… - powiedziała, po czym przesunęła się nieco w jej stronę, tak żeby szturchnąć swoim ramieniem jej ramię. Odwróciła twarz w jej stronę, nachyliła się niemal konspiracyjnie i uniosła jedną brew do góry, mówiąc dosyć cicho. - Bo zacznę sobie wyobrażać, że wykorzystujesz palcat do karania swoich podopiecznych, a potem jeszcze sama sobie wmówię, że tak było… A przecież pisałaś, że nie mam się czegoś bać, ja ci uwierzyłam - kończąc pozbyła się już tego niemal przebiegłego wyrazu twarzy, uśmiechając się delikatnie do blondynki. W tym czasie pojawiły się przed nimi koleje dwa kieliszki, na które Garner zaraz przeniosła swój wzrok. - To co, po jednym i idziemy? - zaproponowała, czując się już o wiele swobodniej i oglądając się za siebie. Nie wiedziała jeszcze, gdzie miałyby iść, bo przecież pierwszy raz była w tym miejscu. Mógł być to parkiet, a mogły jakieś loże, wybór pozostawiała Naomi.

@Naomi Eaton Damn, zapomniałam o tych cytatach… ale szybko uświadomiłam sobie dlaczego, bo mój nadaje się dopiero na koniec xD
Uwaga, moje posty mogą zawierać: osobowość borderline.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Naomi Eaton
Awatar użytkownika
29
lat
174
cm
instruktor jazdy konnej
Nowi Zasobni Pracownicy
- Pamiętam, ale w życiu nie przyszłoby mi do głowy, że to dlatego. Podejrzewałam raczej, że mogłaś mnie gdzieś po prostu niedawno zobaczyć... Eastbourne jest małe, jak sama zauważyłaś - wyjaśniła, dlaczego cała ta sytuacja zrobiła na niej takie wrażenie. Słowa, który miały ją pocieszyć, sprawiły tylko, że przez chwilę zupełnie nie wiedziała, co powiedzieć. Miały zabrzmieć lekko, ale kryła się za nimi jakaś krzywda, która nie napawała entuzjazmem, choć była nieznana blondynce. Jej spojrzenie mówiło chyba samo za siebie - Will mogła się dopatrzeć w nim współczucia, ale też zrozumienia, bo jak wiadomo, każdy miał swoje własne, mniejsze lub większe traumy. Naomi swoje miała już dawno przepracowane (a może wcale nie, skoro od zakończenia toksycznego związku nie zdołała się z nikim związać?), ale wiedziała, jak potrafiło do dać w kość. Aż nabrała ochoty, żeby ją przytulić, ale się powstrzymała, obawiając się, że mogłaby tym za bardzo przytłoczyć szatynkę.
Całe to zmartwienie trwało jednak zaledwie kilkanaście sekund, bo Will zaraz ją rozbawiła swoim konspiracyjnym szeptem. - Dobrze, przekonałaś mnie - stwierdziła z rozbawieniem, wyobrażając sobie absurdalność tej sytuacji, w której na pewno nikt nie chciałby się znaleźć.
- Szybkie tempo narzucasz - zauważyła, nie oponując jednak przed kolejną kolejką. To, że na ogół piła powoli, nie przeszkadzało jej w tym, żeby teraz trochę się zapomnieć i odejść od starych zwyczajów, tym bardziej, że kolejne porcje alkoholu, przyjmowanie w niewielkich odstępach, wyraźnie wpływały na jej samopoczucie i to w pozytywnym sensie.
- Lubisz tańczyć? - Zapytała, dopiero potem wychylając kolejny kieliszek. Tym razem delikatnie przygryzła wargę, próbując zwalczyć to chwilowe, nieprzyjemne uczucie tuż po wypiciu mocnego alkoholu. Właśnie na parkiet chciała się pokierować po tym, jak Will zaproponowała odejście od baru. Nie była to co prawda przestrzeń do rozmowy i bliższego poznania się, ale miękkie kanapy w loży mogą przecież poczekać na swoją kolej, a tymczasem zabawa wydawała się być bardziej kuszącą opcją. Głównie z tego względu, że taniec wyzwalał emocje, a także dlatego, że za sprawą wypitego alkoholu, Naomi po prostu miała ochotę się trochę pobawić. - Uprzedzam, że nie jestem mistrzynią parkietu, ale w końcu to nie konkurs, prawda? - Dodała, na wypadek, gdyby Will miała się zmagać z tego rodzaju dylematem. Choć kto wie, może miała ją kompletnie zaskoczyć i okazać się urodzoną tancerką, nie tylko z zamiłowania?
- Chodźmy w takim razie - zdecydowała, delikatnie łapiąc kobietę za dłoń, przy czym posłała jej czarujący uśmiech, zanim poprowadziła ją za sobą w stronę parkietu. Po pierwsze, nie chciała jej zgubić w tłumie, a po drugie... Być może spodobało jej się to całe trzymanie za ręce. Rytmy, które panowały dziś na parkiecie - przynajmniej w tej chwili - nie sprzyjały jednak trzymaniu się, dlatego po wmieszaniu się w tłum, całkowicie rozluźniła uścisk, dając się porwać muzyce tak, jak ją czuła i będąc gotową wciągnąć do zabawy Will, o ile miała z tym problem.

@Will Garner
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: nic strasznego w nich nie ma.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Eventy

Will Garner
Awatar użytkownika
24
lat
170
cm
Kelnerka
Prekariat
Will zapewne próbowała tylko zdjąć ciężar z tamtego wydarzenia, a tym samym z blondynki, nie zdając sobie sprawy że robi to w mało odpowiedni sposób. Bo mogła być w czepku urodzona, jednak samo to że wspominała że ostatecznie wylądowała w Devonshire, świadczyło o jakimś zawirowaniu w jej życiu. Szczególnie, że wcześniej była częścią bogatej i szanowanej rodziny. Ale niestety zarówno okoliczności i jej stan nie pozwoliły już na zachowanie w pełni zdroworozsądkowego myślenia.
- To nieważne, naprawdę. Dla mnie jesteś Naomi, którą zapoznałam na tinderze - podsumowała szatynka, bo taka była prawda. Przynajmniej na ten moment, jak Garner nie zaczęła za bardzo grzebać we własnych wspomnieniach albo może nieświadomie odcinała się od nich. Ważne, że była tutaj z nią, by się dobrze bawić. A na razie poza tą jedną wtopą, to nie zapowiadało się tragicznie. Moment później poczuła lekkie zakłopotanie, po zwróceniu uwagi na tempo spożywania alkoholu. To pewnie dlatego, że wśród swoich nowych znajomych była zazwyczaj tą, która była posądzana o ociąganie się. Zresztą Will poznała już zbawienie działanie procentów, więc wcale nie wahała się ich wykorzystywać. - Żeby potem co chwilę nie latać do tego baru - wykręciła się nawet sensownym argumentem. Chociaż szło się domyśleć, że gdyby nie alkohol, to ich obcowanie ze sobą byłoby dla Will o wiele trudniejsze, co było widać na samym początku. A już teraz Garner wydawała się o wiele bardziej rozluźniona i dostępna.
- Jeszcze pytasz? - odpowiedziała, zerkając na nią ukradkiem i znacząco unosząc brew do góry. Jak ktoś nie lubił tańczyć, to musiało być z nim coś mocno nie tak. - Dokładnie. Zresztą mogę ci zdradzić, że swoich sił w balecie też próbowałam i… też byłam beznadziejna, ale to w najmniejszym stopniu nie powstrzymuje mnie przed tańczeniem - zażartowała sobie otwarcie. Oczywiście trudno było porównywać balet do takich samowolnych skoków i wygibasów, jednak na pewno brakowało jej idealnego poczucia rytmu czy zwyczajnie gracji. Zresztą przecież nie chodziło o ocenę czyjś umiejętności, tylko odprężenie się i dobrą zabawę. Tak więc, Will zacisnęła delikatnie jej dłoń i pozwoliła zaciągnąć się na parkiet. Po przeciśnięciu się przez kilka osób wylądowały w tłumie, a później już wbrew pozorom było z górki. Bo może szatynka dobrą baletnicą nie była, ale jednak muzykę odczuwała całkiem nieźle. Udawało się jej w niej zagłębić, a nawet zatracić. A w przypadku dodatku alkoholu, nawet w takiej typowo tanecznej. Pozwoliła prowadzić się melodii, nie przesadzając w swojej ekspresyjności, jednocześnie pamiętając też o swojej towarzyszce, w stronę której co jakiś czas zerkała. Jej dłonie niemal co chwilę pojawiały się w okolicy jej twarzy, by odgarnąć kosmyki włosów czy całościowo zaczesać je do tyłu. Później opadały bezwiednie w dół bądź zmierzały w tym samym kierunku, lecz przesuwając się kolejno po jej buzi, szyi, obojczykach, czy głębokim dekolcie z tym subtelnym bodychainem. Po którymś takim swoim - wcale niecelowym - ruchu, otworzyła swoje lekko przymknięte powieki, zatrzymując swoje już lekko nieobecne spojrzenie na jej jasnych oczach. - Dawno… - zaczęła mówić, ale sama ledwo co usłyszała to słowo. Bez zastanowienia postąpiła pół kroku do przodu, unosząc swoją dłoń i zatrzymując ją dopiero na karku dziewczyny, a następnie docierając ustami w okolice jej ucha. - Dawno nie czułam się taka… wolna - powiedziała krótko, zaraz odsuwając się na tyle, by mieć twarz naprzeciwko jej buzi i uśmiechnąć się do niej delikatnie. Chociaż można by pomyśleć, że przecież teraz Will nie miała dookoła siebie wiele barier, ale jednak wbrew pozorom momentami zaczynała ograniczać ją szara rzeczywistość, codzienność, pieniądze. Nawet gdy była wśród znajomych gdzie mogła wyluzować, to jednak cały czas czuła się w pewien sposób obserwowana i mimo wszystko jakoś oceniana. A teraz przy Naomi czuła się zwyczajnie dobrze i swobodnie.

@Naomi Eaton
Uwaga, moje posty mogą zawierać: osobowość borderline.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Naomi Eaton
Awatar użytkownika
29
lat
174
cm
instruktor jazdy konnej
Nowi Zasobni Pracownicy
Ta uwaga w żadnym razie nie miała mieć negatywnego wydźwięku. Naomi była ostatnią osobą, która oceniałaby innych i wytykała im, ile i co piją, tym bardziej, że Will nie szła przecież po bandzie. Prawdę mówiąc bardziej obawiała się o siebie, o to, jak zareaguje jej własny organizm, skoro nie chciała zostawać w tyle i dotrzymać szatynce tempa. Miała ku temu bardzo proste uzasadnienie - chciała się dobrze bawić, wejść w nieco inny stan świadomości, a bez alkoholu nie było to takie proste.
- W balecie? - Powtórzyła, patrząc na Will z ciekawością. -Czym jeszcze mnie zaskoczysz? - Zapytała z rozbawieniem, będąc pod wrażeniem, ilu zajęć podjęła się Garner w swoim krótkim życiu. Inna sprawa, że nie zrobiła tego dobrowolnie, tylko pod przymusem rodziny. Ten fakt jednak celowo zignorowała, nie chcąc znowu wracać do tematu, który ledwo ukończyły. W końcu nie umówiła się z nią po to, żeby ją dołować przez cały wieczór, prawda?
To, czego doświadczyła w towarzystwie Will na parkiecie, zdecydowanie zaliczało się do wyjątkowych chwil. Nie była do końca pewna, co właściwie za tym stało; może alkohol krążący w żyłach, może muzyka, której dała się porwać, a może hipnotyzujące ruchy szatynki w tańcu, od których ciężko było oderwać wzrok. Z uśmiechem, który nie opuszczał jej rozpromienionej buzi, śledziła wzrokiem przede wszystkim ruch dłoni kobiety, którymi błądziła po swoim ciele, na tyle ile było to możliwe w tańcu, w którym przecież nie ustawała. Było w tym coś wyzwalającego - podobnie jak Will, czuła się beztroska i szczęśliwa. Niesamowite jak wiele mogło zmienić na lepsze trochę wygłupów i miłe towarzystwo.
Kiedy ich spojrzenia skrzyżowały się ze sobą, przez chwilę miała wrażenie, że są tu tylko we dwie, mimo sporej ilości osób wokół, a świat na krótką chwilę przystanął w miejscu. Było to jednak złudzenie, o czym się przekonała w momencie, gdy Will próbowała jej coś powiedzieć.
- Nie słyszę co mówisz - przekazała jej, niemal na migi, ale najwyraźniej skutecznie, bowiem po chwili szatynka zbliżyła się, by przekazać tę samą informację prosto do ucha Naomi. To, co usłyszała, zdecydowanie sprawiło, że dzień stał się lepszy, zwłaszcza w kontekście rzeczy, których przed chwilą się o niej dowiedziała. Odpowiedziała jej szerokim uśmiechem, po którym również podzieliła się swoimi wrażeniami.
- Cieszę się, że tak czujesz - wyznała, na tym jednak nie poprzestając. - I że jesteś tu ze mną, bo jest naprawdę cudownie - dodała, również nachylając się w tym celu do Will, żeby na pewno usłyszała wszystko, co chciała jej teraz powiedzieć. - A wiesz co jest w tym wszystkim najlepsze...? Że to dopiero początek tego wieczoru - zauważyła, nie kryjąc swojej radości.

@Will Garner
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: nic strasznego w nich nie ma.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Eventy

Will Garner
Awatar użytkownika
24
lat
170
cm
Kelnerka
Prekariat
Ilość zajęć, które wykonywała nie miała większego znaczenia. Bo wystarczyło robić jedną rzecz, a dobrze. Co jej po tym, że próbowała w przeróżnych hobby, jak w żadnym nie okazywała się wystarczająco dobra, by móc to kontynuować? Więc tak naprawdę, to wcale nie było się czym chwalić, bo to że chodziła na różne zajęcia, kursy czy ćwiczenia, było tylko zasługą jej bogatych rodziców, którzy wykładali na to wszystko swoje pieniądze. Ale przynajmniej Garner miała do tego - przynajmniej tak to wyglądało - dosyć zdrowe podejście. Nie przejmowała się za bardzo, uznając że ma jeszcze czas by znaleźć sobie zajęcie i swoje miejsce na tym świecie.
Willow ostatecznie wyluzowała, kto wie czy może nawet nie za bardzo. Wspomagacze zrobiły swoje, odbierając jej cały początkowy stres, muzyka pozwoliła się rozluźnić i odpłynąć, a miłe towarzystwo poczuć się swobodnie. Nie obawiała się oceniania ze strony Naomi. Na tyle na ile zdążyła ją poznać, to dziewczyna wydawała się naprawdę sympatyczna, ale też tak zwyczajnie ludzka. Można pomyśleć, że był to dziwny komplement, ale gdy pierw przebywało się w towarzystwie sztywniaków z kijem w dupie, a potem w grupie osób która nie wyznaje żadnych reguł poza jedną „nie ma żadnych zasad”, to taka normalność była miłą odmianą.
Gdy usłyszała pierwsze słowa blondynki, to prawdopodobnie uruchomiło w niej tą jej wrodzoną nieśmiałość, bo w odpowiedzi mogła jedynie przegryźć dolną wargę - w ten sposób maskując uśmiech na swojej buzi - i na chwilę spuścić wzrok w dół. Jednak to cały czas mocno w niej siedziało. Później nastawiła tylko ucha, by usłyszeć dalszą część wypowiedzi blondynki, na którą jej oczy niemal zabłyszczały. Prostując, nie nastawiała się na nie wiadomo co, ale sam fakt, że Naomi powiedziała coś takiego sama z siebie był dla niej naprawdę pozytywny. Bo przecież nie musiała, mogła trochę potańczyć, potem udać że dostała jakiś ważny telefon i rozpłynąć się w powietrzu. Will mogłaby ponownie się zawstydzić, ale tym razem zwalczyła ten odruch i zamiast tego uśmiechnęła się szerzej, zmrużyła nieco oczy i pokiwała przecząco głową. - Powiedz mi… to taki twój standardowy tekst? Jeżeli tak, to… muszę przyznać że działa - puściła oczko do Naomi i zaraz dalej pozwoliła porwać się muzyce. Oczywiście żartowała, nie chcąc za bardzo brać do siebie jej słów i nadpisywać im większego znaczenia. To spotkanie mogło być beztroskie i cudowne, ale nadal mogło skończyć się tylko na tym wieczorze. Will obecnie starała się bawić i nie myśleć o jakimś „dalej”, chociaż ten jej głupi żart już przywołał w niej pewne pytania, które chętnie zadałaby blondynce.
Wyciszyła swoją ciekawość jeszcze na kilka kolejnych piosenek. Rytmy nie zmieniały się, cały czas leciały dosyć szybkie kawałki, więc nawet ona zaczęła odczuwać już lekkie zmęczenie. A raczej brak jakiekolwiek powietrza. Szatynka wróciła spojrzeniem do dziewczyny, która cały czas znajdowała się w pobliżu i mimowolnie ponownie uśmiechnęła. Zbliżyła się, by zaproponować udanie się na chociaż krótki odpoczynek, po czym chwyciła ją za dłoń i powędrowała w kierunku loży. Większość była pozajmowana, ale na szczęście udało się coś znaleźć i to w miejscu, gdzie było nawet trochę ciszej. Dopiero tam puściła jej dłoń, wślizgując się w głąb kanapy. - Szkoda, że nie znałam tego miejsca wcześniej - rzuciła krótkim komentarzem, rozsiadając się dosyć wygodnie i odwracając twarz w kierunku blondynki. Chwilę tylko jej się przyglądała, zaciskając mocno usta ze sobą i jakby walcząc, czy pytać czy nie pytać. - Okej, a teraz tak szczerze… jak często spotykasz się z kimś z tindera? - zapytała wprost. Ciekawiło ją to, bo chyba próbowała odkryć jakie jest „ale”. No bo każdy miał jakieś swoje „ale”. Nikt nie był miły, uprzejmy, zabawny, uśmiechnięty, dojrzały, wyrozumiały i do tego wolny. Ja tym „wolny” musiało się coś kryć, albo jakaś cecha charakteru albo trudna historia. Gdzieś musiał być jakiś haczyk, a Will wstawiła się już na tyle, by zacząć zastanawiać się gdzie.

@Naomi Eaton
Uwaga, moje posty mogą zawierać: osobowość borderline.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Naomi Eaton
Awatar użytkownika
29
lat
174
cm
instruktor jazdy konnej
Nowi Zasobni Pracownicy
I w taki też sposób Naomi odebrała słowa Will, reagując na nie śmiechem. Parkiet nie dawał jej jednak przestrzeni na wytłumaczenie się, do czego zresztą się nie poczuwała. Podobno tłumaczą się winni, a Naomi nie zrobiła nic złego. Choć szatynka nie dowierzała jej słowom, to były one w pełni prawdziwe. Nie miałaby nawet interesu w tym, żeby ją oszukiwać, choć dla osoby obracającej się w takim, a nie innym środowisku, również mogło to być niepojęte.
Kilka szybkich, skocznych utworów pod rząd okazało się męczące nie tylko dla Will, ale również Naomi, która już miała swoje w nogach po całym dniu w pracy. Chociaż bawiła się świetnie, to chętnie przystała na propozycję towarzyszki i dla odmiany, to ona dała się jej poprowadzić. Skierowała się za nią do loży, w której ulgą zasiadła na kanapie, od razu szeroko się uśmiechając. Taki uśmiech nie mógł być udawany - odbijał się nawet w jej niebieskich oczach, wyrażając szczęście, za którym bardzo tęskniła. Jej życie na co dzień może nie było smutne, ale tak beztrosko radosna nie była już od wielu tygodni. Nie zmieniło tego nawet pytanie Will, które chcąc nie chcąc, poruszyło dość drażliwy temat.
- Podoba Ci się? - Zapytała, tak naprawdę nie oczekując odpowiedzi. Zachowanie kobiety mówiło samo za siebie, wystawiając najlepsze świadectwo temu miejscu. Nao mogła się jedynie cieszyć, że jej wybór nie okazał się kompletną klapą, i że dzięki niej Will poznała miejsce, do którego być może będzie jeszcze wracać z przyjemnością. Może nawet w jej towarzystwie, choć podobnie jak Willow, Naomi również nie myślała jeszcze o tym, co będzie "dalej". O ile w ogóle jakieś "dalej" miało jeszcze nastąpić. Po wielu rozczarowaniach, jakich doznała w życiu, nie miała już żadnych oczekiwań, względem nikogo. Choć z pozoru mogło to brzmieć smutno, to żyło jej się tak zaskakująco dobrze i lekko.
Wracając do pytania, zareagowała na nie lekkim zaskoczeniem, które jednak nie wpłynęło znacząco na jej nastrój.
- Czemu pytasz? - Zapytała, będąc zbyt zaciekawioną genezą tego pytania, by w pierwszej kolejności udzielić na nie odpowiedzi. - Wyglądam na kogoś, kto często to robi? - Zażartowała, nie sądząc jednak, że to z tego powodu padło takie pytanie. Nie miała nic do ukrycia, więc prędko odłożyła żarty na bok i założywszy kosmyk włosów za ucho, zaspokoiła ciekawość Will, przynajmniej częściowo. - Rzadko. Naprawdę nie ściemniałam w opisie - uśmiechnęła się z rozbawieniem, będąc daleką od użalania się na swoją samotność, która z dwojga złego była lepsza niż jej dotychczasowe doświadczenia w tym temacie. - Zwykle ograniczam się do pisania. Jakoś... Często brakuje mi impulsu, żeby odważyć się na kolejny krok - dodała, chwilowo uciekając wzrokiem w bok, co mogło skierować myśli Will w stronę teorii, że za taką osobą musiała się kryć jakaś trudna historia. - Ale pewnie teraz się zastanawiasz, dlaczego z Tobą było inaczej? - Pociągnęła temat, nie dając się wciągnąć, przynajmniej samej sobie, na powrót do przeszłości. Właściwie nie była pewna, czy sama znała odpowiedź na to pytanie. Chyba nie było konkretnego powodu, który stał za tym, że zdecydowała się zaprosić Will do The Hart.

@Will Garner
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: nic strasznego w nich nie ma.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Eventy

Will Garner
Awatar użytkownika
24
lat
170
cm
Kelnerka
Prekariat
- Jeszcze pytasz - odpowiedziała krótko. Miała na myśli to miejsce, które same w sobie wydawało się, powiedzmy o wiele przyjaźniejsze niż typowy klub. Jednak o tym już wcześniej rozmawiały. No i towarzystwo też odgrywało tutaj ogromną rolę. Przy Naomi Will czuła się naprawdę swobodnie. Co prawda teraz miały na to wpływ procenty, ale dziewczyna przyjęła takie podejście do tego spotkania, które nie wywierało na szatynce żadnej presji czy oczekiwań. A to było już naprawdę wiele, szczególnie w jej specyficznym przypadku.
- Bo zastanawiam się, gdzie jest haczyk. Jesteś otwarta, sympatyczna, uśmiechnięta i ładna, więc… gdzieś musi być haczyk - powiedziała całkowicie szczerze, nie wyłapując że może nie powinna tego robić. Chociażby dlatego, że mówienie o tym wprost eliminuje jej szansę na odnalezienie owego „haczyka”. Po drugie, może mogło to nawet zabrzmieć trochę nieprzyjemnie. Oczywiście w zależności od tego jak odbierze te słowa Naomi, bo to też nie tak że Will próbowała doszukać się czegoś na siłę, tylko chyba raczej spodziewała się że musi być jakieś „ale”. Na kolejne pytanie odruchowo pokiwała przecząco głową, chociaż trudno było powiedzieć jak ktoś mógł wyglądać na takiego. To bardziej leżało w podejściu i zachowaniu. Jednak blondynka nie zachowywała się, jakby próbowała coś ugrać na tym spotkaniu, więc tym bardziej nie pasowało to Will. - Ale mogłabyś… w sensie, domyślam się że chętnych nie brakuje - przyznała szczerze. Pamiętała ten opis, jednak to nie tak że zarzucała jej ściemnienie. Po prostu musiała od czegoś zacząć, a to było jednak dosyć neutralne pytanie. Lecz mogło jej się tylko wydawać, bo w końcu była wcięta. - Okej, rozumiem. Sama mam tindera od dosyć niedawna, ale chyba czaję - odpowiedziała. Zdążyła zorientować się, że spora część osób tam obecnych nie nadawała się do jakiekolwiek kontaktu. Niektórzy w rozmowie wypadali świetnie, ale często jedynie na samym początku. Wbrew pozorom nie było tak prosto poznawać się w sieci.
- Nieee, nie szukam potwierdzenia swojej wyjątkowości - zażartowała sobie od razu. Nawet „bo tak” byłoby dobrą odpowiedzią, bo czy poznały się na tyle by mieć ważniejszy powód by się poznać? Nie. Zwyczajnie miały taką chęć i możliwość, z której zdecydowały się skorzystać. Przecież nie miały nic do stracenia. W tej kwestii raczej interesowałoby ją coś innego. Jej rozbawienie powoli rozmyło się. Nie to żeby od razu spochmurniała, ale może lekko spoważniała. Przeniosła swoje niepewne spojrzenie na blondynkę, jednocześnie zaczynając delikatnie machać nogą na lewo i prawo w jakimś nerwowym odruchu. W końcu za którymś razem szturchnęła ją kolanem o kolano, chcąc w ten sposób jakoś ją zaczepić. Na jej buzi pojawił się skrępowany uśmiech, gdy zaczęła mówić dalej. - Raczej zastanawiam się, dlaczego w ogóle to robisz. W sensie… wiesz, czemu w ogóle jesteś w puli - powiedziała, używając mało eleganckiej przenośni. Will chodziło o to, jakim trafem taka fajna dziewczyna jak Naomi była w ogóle dostępna. Było widać po niej, że zadaje to pytanie totalnie niepewnie. Więc była też gotowa na brak odpowiedzi czy stanowcze przerwanie tematu. Niestety alkohol zrobił swoje, dzięki czemu Willow trochę rzuciła się na głęboką wodę, wkraczając na jednak bardzo osobisty teren.

@Naomi Eaton
Uwaga, moje posty mogą zawierać: osobowość borderline.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Naomi Eaton
Awatar użytkownika
29
lat
174
cm
instruktor jazdy konnej
Nowi Zasobni Pracownicy
Jedyną możliwością, żeby Naomi zareagowała oburzeniem na podejrzenia Will, było to, że jakiś haczyk rzeczywiście by istniał. Blondynka nie miała jednak nic do ukrycia. Nie była też urodzonym kłamcą ani manipulatorem, żeby zdołać ukryć ewentualną przywarę, która zostałaby zdemaskowana takimi słowami. Dlatego zareagowała spokojem, ani się specjalnie nie dziwiąc, ani nie pesząc, bo na miejscu Will prawdopodobnie miałaby takie same myśli. Co więcej, czasem sama się zastanawiała, co jest nie tak, że po tylu latach od ostatniego związku, wciąż była sama, choć wcale nie ukrywała się pod kamieniem...?
- Nie ma haczyka. Znaczy... To nie tak, że mam jakąś wadę, z którą nie da się wytrzymać, ani nie prowadzę drugiego życia - zaczęła, ostrożnie dobierając słowa, jakby nie wiedziała, jak przedstawić swój problem w najbardziej zrozumiały sposób. Nie był to też temat, jaki się poruszało na pierwszej randce, ale wypity alkohol i bezpośredniość Will zachęcały Naomi do zwierzeń. Nie było to w końcu coś wstydliwego, ani szczególnie prywatnego, choć w innych okolicznościach raczej nie przeszłoby jej przez gardło. - To prawda, chętnych nie brakuje, ale nawet gdy już zaczynam się z kimś spotykać, to po pewnym czasie napotykam mur i... nie wiem, chyba po prostu nie potrafię się przemóc - westchnęła, zakładając kosmyk włosów za ucho. - Mam za sobą ciężką relację i choć minęło już prawie sześć lat, to podświadomie chyba się obawiam, że mogłoby się to powtórzyć. Wiem, że to głupie - przewróciła uszami, uśmiechając się przy tym niepewnie. Nawet ton jej głosu wskazywał na to, że była to raczej przepracowana sprawa, bo nie drżał ani się nie łamał, ale jej czyny mówiły co innego. Brakowało jej zaufania lub po prostu jeszcze nie trafiła na osobę, dla której znowu straciłaby kompletnie głowę. Miłości było wiele odcieni, ale wciąż tęskniła za tamtym ogniem i beztroską. Za osobą nie, bo skutecznie ją do siebie zniechęciła kolejnymi czynami, ale za samym uczuciem - jak najbardziej. Wiedziała, że jeśli kochać - to tylko do szaleństwa. Nie była jednak pewna, czy to jeszcze wykonalne. Może goniła za czymś, co było już nieosiągalne? W końcu minęło już tyle lat, wszystko się zmieniło, także ona.
- Nie jestem taka, żeby się bawić cudzymi uczuciami, więc dopóki nie jestem pewna... To raczej trzymam dystans. I dlatego jestem sama - wyjaśniła, na przypadkowe trącenie w kolano reagując tylko uśmiechem. Niepewnie zerknęła na Will, nie wiedząc, jakiej reakcji może się spodziewać po swoim wyznaniu. Czy to nie było zbyt osobiste? Czy wystarczająco wyjaśniało, dlaczego wciąż była "w puli"? Nikomu wcześniej nie próbowała tego wyjaśniać, także bezpośrednim zainteresowanym. Wszystkie relacje po prostu się z czasem rozmywały, a druga strona intuicyjnie wyczuwała, że nic poza przyjaźnią z tego nie będzie. Choć jak pokazywał czas, nawet takiej relacji nie udawało jej się utrzymać ze swoimi minionymi "randkami", a to tylko utwierdzało ją w przekonaniu, że związek z taką osobą nie miałby przyszłości. Być może było t oz jej strony staroświeckie, ale wiążąc się z kimś, oczekiwała, że będzie trwało to zawsze. Nie parę tygodni, nie miesięcy, ale bezterminowo, czy może raczej z takim zamiarem, bo jednak była świadoma tego, że w życiu bywa różnie.

@Will Garner
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: nic strasznego w nich nie ma.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Eventy

Will Garner
Awatar użytkownika
24
lat
170
cm
Kelnerka
Prekariat
Swoją drogą Will zadając tak otwarte pytania wykazywała się pewną dozą naiwności. Bo gdyby Naomi miała naprawdę jakąś taką wadę, która odpowiadałaby za jej samotność, na przykład okazywałaby niezdrową zazdrość w związku albo nie potrafiłaby dochować wierności, to przecież nie przyznałaby się do tego na pierwszym spotkaniu. A przecież nikt nie miał takich cech wypisanych na twarzy. Lecz szatynka raczej nie spodziewała się usłyszeć jakiś takich skrajności w odpowiedzi - co po raz kolejny podkreślało jej łatwowierność - więc liczyła, że usłyszy szczerą wypowiedź. Nawet jeżeli samo jej pytanie było trochę nie na miejscu, ale… należało dostosować się do okoliczności. Gdy dwie osoby kojarzyły się ze szkoły, uczelni, pracy czy chociażby przez wspólnych znajomych, to zawsze jakiekolwiek informacje o tej drugiej osobie posiadało się bądź można było je zdobyć. Natomiast spotykanie się z zupełnie obcymi ludźmi z Internetu niosło ze sobą pewne ryzyko i chyba w ten nieudolny sposób Garner próbowała je wyeliminować.
- Nie. To wcale nie jest głupie - powiedziała, zerkając w jej kierunku z widocznie łagodnym wyrazem twarzy. Oczywiście zakładanie, że każdy będzie tak zły, jak ta jedna osoba z którą coś było nie tak, było odgórnie błędną tezą. Jednak strach był bardzo silną emocją, która mogła naprawdę oddziaływać na człowieka. Nawet po tak długim czasie. - Pewnie boisz się, że znowu czegoś nie zauważysz. Zagłębisz się w jakąś relację, a gdy się zorientujesz że coś jest nie tak, to będzie już za późno. Uczucia potrafią tak bardzo omotać, że czasem nie widać kim naprawdę jest ta druga osoba. Albo jak na ciebie wpływa - odpowiedziała po krótkiej chwili zastanowienia. Wolała odpowiedzieć ogólnikowo, niż przyznać się że częściowo mówiła o sobie. Ona sama przecież nie zadała tego pytania z czystej ciekawości, tylko też z pewnych powodów, które siedziały w niej gdzieś głęboko. Niestety chociaż była już znacznie mądrzejsza po tym, co ostatnimi czasy spotkało jej w życiu, to jednak nadal nie szło jej w rozpoznawanie ludzi. Doszukiwała się jakiegoś „haczyka” u Naomi, która od samego początku była dla niej miła, a nie dostrzegała tego, że osobnik który naprawdę miał na nią nieodpowiedni wpływ mieszka z nią pod jednym dachem. Tak więc, czyniła postępy, zakładając że nie wszyscy ludzie są dobrzy, ale jeszcze nie szukała we właściwych miejscach.
- Czyli raczej nie ryzykujesz? To jest na pewno… bezpieczniejsze wyjście. I też logiczne, biorąc pod uwagę, to co mówiłaś wcześniej - odpowiedziała na tą drugą część. Will nie próbowała w żaden sposób oceniać jej podejścia, tego czy było właściwe czy nie. Czy mogło przynieś jakieś pozytywne skutki czy nie bardzo. Każdy działał na swój sposób, co było uwarunkowane charakterem czy przejściami. - Tylko chyba niekoniecznie skuteczniejsze - dodała po krótkim zamyśleniu. Willow chociaż nie wyglądała i nie miała odpowiednich cech osobowości co do tego, to jednak raczej wolała ryzykować. Ale to pewnie wynikało głównie z tego, że większość życia spędziła pod kloszem. Dopiero teraz zaczynała normalnie żyć i oddychać pełną piersią. To co w jej oczach było „ryzykowne” dla kogoś innego mogło wydawać się normalnym zachowaniem. Jednak szatynka na wielu płaszczyznach dopiero odkrywała samą siebie i drogi życia, które stały przed nią otworem. A w kontekście Naomi to stwierdzenie pewnie też miało trochę racji, skoro sama przyznała że od sześciu lat niewiele zmieniło się w jej życiu. Lecz mimo wszystko Garner rozumiała, że tak było dla niej lepiej. - Dzięki, że podzieliłaś się tym ze mną. Bo wcale nie musiałaś... I wiesz co? Dzisiaj nie jesteś sama - mówiąc to przeniosła swoje spojrzenie na jej jasne tęczówki, uśmiechając się do niej subtelnie. Jej dłoń powędrowała w okolice nadgarstka blondynki, na którym lekko zacisnęła się w geście potwierdzenia swoich słów i może chęci dodania swego rodzaju otuchy.

@Naomi Eaton
Uwaga, moje posty mogą zawierać: osobowość borderline.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Odpowiedz