stajnia Orchard
Awatar użytkownika
7
lat
1
cm
ośrodek jeździecki
Elita

Kuchnia

Obrazek
W sali kominkowej znajduje się przejście do niewielkiej kuchni dla pensjonariuszy, wyposażonej w dwudrzwiową lodówkę, zestaw naczyń, kuchenkę mikrofalową, dwa czajniki, ekspres do kawy oraz dystrybutor wody. Mogą z niej korzystać wszyscy pracownicy stajni i właściciele koni. Miłym zwyczajem panującym w stajni jest przynoszenie ciasta lub innych łakoci dla wszystkich, niekoniecznie tylko z powodu upadku z konia.
Mów mi Orchard. Piszę w -. Wątkom +18 mówię -.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Dla użytkownika

Naomi Eaton
Awatar użytkownika
29
lat
174
cm
instruktor jazdy konnej
Nowi Zasobni Pracownicy
Tego dnia wyraźnie dopisywał jej humor, za co odpowiadało nie tylko piękne słońce, ale również kotki, z powodu których doszło do tego spotkania. Ich historia co prawda nie była wesoła, ale porzucenie ich w Orchardzie miało odmienić ich los na lepsze. Gdy tylko Naomi otrzymała od Will sygnał, od razu żywym, wręcz radosnym krokiem udała się w stronę głównej bramy. Właśnie tam miały się spotkać, żeby oszczędzić szatynce błądzenia wokół kilkunastu identycznych budynków stajni, które dla kogoś, kto był tu pierwszy raz - albo pierwszy raz od dawna - mogły być odrobinę przytłaczające.
- Hej! - Zawołała już z daleka, machając do czekającej przy bramie znajomej. Jej widok także ją cieszył - naprawdę polubiła Willow już podczas pierwszego spotkania na żywo, które później doprowadziło do paru kolejnych, które wspominała równie dobrze, choć to właśnie to pierwsze było takie wyjątkowe. Poczuła na nim, że mają ze sobą coś wspólnego i teraz zależało jej na tym, by kontynuować tę znajomość, choć nie miała względem niej sprecyzowanych oczekiwań. Było zdecydowanie za wcześnie na to, by osądzać, w którym kierunku ta znajomość się potoczy, a Naomi, nauczona doświadczeniem, nie chciała się spieszyć.
Uścisnęła Will na powitanie, po czym od razu poprowadziła ją w stronę największego budynku - dużej hali, która łączyła się między innymi ze sklepem i restauracją. Również tu znajdowało się parę pomieszczeń, w których jeźdźcy spędzali wspólnie czas.
- Ktoś je porzucił pod płotem, niestety w miejscu, gdzie nie sięga monitoring. Zabraliśmy je do środka, zanim zdołały się wydostać z tego kartonu. Naprawdę nie wiem, jak ktoś mógł to zrobić... - Wyjaśniła szatynce po drodze, skąd się tu w ogóle wzięły koty. - Zamknęliśmy je w kuchni, bo tutaj nikt nieproszony nie wchodzi, a poza tym są strasznie ruchliwe. Jakby się rozpierzchły po całym budynku to byłoby wesoło... Nie mogą tu jednak zostać. Parę osób już wspomniało, że mogłoby wziąć jednego, ale to jeszcze nic pewnego - dodała.
W niedługim czasie dotarły do budynku, po wejściu do którego Naomi pokierowała Will przez salę kominkową, aż do kuchni, za której drzwiami były zamknięte kotki. Było ich dokładnie siedem, każdy inny, choć zdecydowana większość była czarna lub pręgowana. Były jeszcze małe, właściwie powinny być jeszcze pod opieką matki, ale już na tyle samodzielne, że nieźle dokazywały. Sądząc po pustej misce, która jeszcze niedawno była pełna, dopisywał im również apetyt.
- Prawda, że są śliczne? - Zwróciła się do Will, przenosząc na nią roześmiane spojrzenie. Gdyby tylko mogła, spędziłaby cały dzień z tymi łobuziakami. Bardzo ją kusiło, żeby wziąć jednego z nich do domu, ale jej własne koty raczej by tego nie zrozumiały. Już zaakceptowanie łysolka przyszło jej dwóm kotkom z trudem, więc wolała im oszczędzić tego stresu. Po cichu jednak liczyła na to, że któryś skradnie Will serce i jeszcze dziś wróci z nią do domu.

@Will Garner
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: nic strasznego w nich nie ma.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Eventy

Will Garner
Awatar użytkownika
24
lat
170
cm
Kelnerka
Prekariat
Chociaż lokalizacja stajni powinna być jej znana - z takiego założenia wyszła też Naomi - to jednak Will nie miała bladego pojęcia, gdzie ona znajdowała się. Po pierwsze ledwo co była w stanie przypomnieć sobie jej nazwę, a co dopiero jakieś rzeczowe informacje. No i przede wszystkim, nigdy nie musiała transportować się tam sama. Nie wsiadała w komunikacje miejską i nie jechała na zajęcia. Wsiadła w samochód, który podjeżdżał tuż pod jej drzwi i on zawoził ją na miejsce. Jednak wiedziała, że dopytywanie o to zrobiłoby z niej jeszcze większą idiotkę, więc zwyczajnie skorzystała z Internetu. Sprawdziła sobie jej położenie i to jak dostać się tam komunikacją miejską. Nie udało się jej dotrzeć idealnie na czas, bo jeden z autobusów opóźnił się, ale i tak Naomi miała czekać na sygnał od szatynki. Tak więc, dopiero gdy stała pod tą bramą to odezwała się do blondynki i niepewnie zaglądała na teren za bramą. Czuła jakiś dziwny opór przed tym miejscem. Chociaż ono samo nie powinno wywoływać w niej żadnych emocji. Jednak widać było po niej narastającą niepewność i wycofanie. Z zamyślenia wyrwał ją dopiero głos znajomej.
- Cześć! - odpowiedziała z równie wielkim entuzjazmem, mimowolnie uśmiechając się na widok blondynki. Willow lubiła przebywać razem z nią. To jaka panowała wtedy atmosfera. To, że było miło, jednak nie tak przesadnie, by szatynka mogła mieć obawy, że to były jedynie pozory. To, że nastrój ich spotkań był zawsze taki spokojny, przyjemny, ale też szczery. - Całe szczęście, że się zorientowaliście. Co prawda, lepiej było zostawić je w kartonie pod płotem niż wypuścić gdzieś przy ulicy… ale przecież mogli zawieźć je do schroniska. - Will szybko zrezygnowała z rozwijania tego najgorszego scenariusza i skupiła się na swoim zawiedzeniu wobec gatunku ludzkiego, który czasem naprawdę nie myślał i najprostsze rozwiązania okazywały się dla niego nieosiągalne. - A myślisz, że nadają się już do samodzielnego życia? Na zdjęciu wydawały się takie malutkie - zapytała po chwili. Sama Will nie orientowała się za dobrze w temacie kotów. Co prawda domyślała się, że w razie czego pozostaje opcja karmienia butelką, ale to też byłoby trochę problematyczne. Więc liczyła, że ten pierwsze reakcje kilku osób, które zaproponowały wzięcie po kociaku nie znikną, gdy tylko okaże się że maluchy jeszcze potrzebują wzmożonej opieki. Garner wędrowała razem z blondynką, jednak trzymając się trochę z tyłu. Koncentrowała się głównie na rozmowie, próbując w tym czasie nie rozglądać się po terenie czy budynku, by nie przywoływać żadnych wspomnień.
Widząc to pudełko z kociakami, Will poszła w jego stronę niczym zahipnotyzowana. Szybko przykucnęła, a potem klęknęła przy pudełku, opierając się tyłkiem na swoich łydkach. Jej wzrok powędrował po maluchach, co spowodowało pojawienie się szerszego uśmiechu na jej niewinnej buźce. - Są - przytaknęła cicho, zamraczając się tym widokiem. Niepewnie wyciągnęła dłoń do tego z nich, który znajdował się najbliżej niej samej, a najdalej całej grupy i zaczęła delikatnie smyrać jego futerko. - Kim trzeba być, żeby zostawić takie maleństwa - powiedziała jakoś tak automatycznie i… spochmurniała. Trudno powiedzieć czemu, bo jej wzrok dalej niemo wpatrywał się w urocze kociątka. Na szczęście szybko zorientowała się, potrząsnęła głową i stłumiła te emocje. - Mogę wziąć go na ręce? - zapytała niepewnie, wracając spojrzeniem do buzi blondynki i siląc się na lekki uśmiech. Pytała ją o zgodę, bo zwyczajnie nie chciała nieumyślnie spowodować jakiejkolwiek krzywdy temu pięknemu, malutkiemu stworzeniu.

@Naomi Eaton
Uwaga, moje posty mogą zawierać: osobowość borderline.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Naomi Eaton
Awatar użytkownika
29
lat
174
cm
instruktor jazdy konnej
Nowi Zasobni Pracownicy
Proponując Will przyjście do stajni, przez ułamek sekundy zastanawiała się, czy to dobry pomysł, biorąc pod uwagę jej przykre wspomnienia z tym miejscem. Jednak cel, w jakim się tu spotkały, wykluczał inne możliwości, dlatego szybko porzuciła te myśli. Nie zamierzała też przecież zaciągać szatynki do koni i przekonywać jej za wszelką cenę, że nie są takie złe, bo ani nie miało to sensu, ani nawet nie chciała tego robić. Na szczęście tam, gdzie poszły, ciężko było odnieść wrażenie, że jest się w stajni, gdyby tylko przymknąć oko na niewielkie, jeździeckie akcenty. Wielu ludzi, którzy przychodzili tu tylko na naukę jazdy, nawet nie wiedziało o tych o pomieszczeniach - a można w nich było spędzić czas naprawdę przyjemnie.
- To już nie pierwszy raz, kiedy ktoś tak robi. Ludziom się wydaje, że znajdziemy tu miejsce dla każdej znajdy. W końcu można by pomyśleć, że taki duży teren, to co nam szkodzi wziąć kolejnego kota albo psa... Ale to zawsze jest dla nas problem - wyjaśniła. W stajni żyło parę kotów, które w wyniku podobnej historii już tu po prostu zostały. Żyło im się dobrze i niczego im nie brakowało, ale to dlatego, że stali bywalcy o nich pamiętali i nie pozwalali, by działa im się krzywda. Nikomu jednak nie uśmiechał się kolejny futrzak do wyżywienia i zaopiekowania.
- Powinny być jeszcze z mamą, ale bardziej po to, żeby nauczyć się kociego życia... Jedzą już same - odpowiedziała, szczęśliwie mając w tym temacie trochę doświadczenia, jako dumna mama trzech kotów, choć tylko jednego z nich miała od trzymiesięcznego kociaka. Te były nieco młodsze.
- Są trochę niedożywione, pewnie dlatego są takie drobne - dodała nieco posępnie, nie mogąc się pogodzić z tym, że ktoś je tak potraktował. Nie zasłużyły sobie na taki los, podobnie jak każde inne zwierzę, skazane przez człowieka na pastwę losu. - Pewnie, bardzo to lubią. Jak dziś obok nich usiadłam, to po chwili wszystkie mnie oblazły... O, jeden już gdzieś czmychnął - zauważyła brak jednego z kociąt, który wyskoczył z pudełka, dziarsko wybierając się na zwiedzanie kuchni. Nie musiała długo się za nim rozglądać - gdy tylko obejrzała się przez ramię, zauważyła jak kotek podbiega do nich i od razu wchodzi na stopę blondynki. Bez zastanowienia wzięła go na ręce, a potem ukucnęła obok Will, z uśmiechem spoglądając pierw na koty, a potem na nią. Małe kociątko w tym czasie próbowało złapać Naomi za włosy. Wspinanie się po ludziach było jednym z ich ulubionych zajęć, oczywiście przy użyciu pazurków, którymi chętnie się we wszystko wpijały, nie rozumiejąc, że dla ludzi może to być zwyczajnie bolesne.
- Jakbym mogła, to wzięłabym je wszystkie - wyznała, cierpliwie "odlepiając" łopatki kotka od swoich włosów, choć na darmo, bo od razu próbował się przyczepić na nowo. - Chociaż nie wiem, czy starczyłoby mi wtedy cierpliwości - dodała z rozbawieniem, nawiązując do zachowania tego małego rozrabiaki, którego po chwili po prostu odłożyła z powrotem do pudełka, skąd zapewne miał zaraz znowu wyskoczyć. Z każdą godziną kotki stawały się coraz pewniejsze i bardziej niesforne, ale Naomi to cieszyło, bo wszystko wskazywało na to, że nic im nie dolega.

@Will Garner
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: nic strasznego w nich nie ma.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Eventy

Will Garner
Awatar użytkownika
24
lat
170
cm
Kelnerka
Prekariat
Will słuchała uważnie blondynki z lekko ściągniętymi brwiami i przychodził jej do głowy jeden wniosek - ludzie naprawdę bywali bardzo ograniczeni. Myśląc w taki prosty sposób, że skoro tu były zwierzątka, to więcej zwierzątek - a tym bardziej małych kotków, to nie będzie żaden problem - serio, australopiteki a nie homo sapiens. O ile koty to często było samowolnie żyjące sobie istoty i niby wystarczyło tylko je karmić, ale pewnie potrzeba by niewiele czasu, żeby z tym sposobem myślenia zrobił się tutaj prawdziwy zwierzyniec.
- Nie rozumiem, co to za problem by wziąć swojego kota czy psa, szczególnie jak ma się świadomość że on sobie chadza gdzie chce, i go wysterylizować. Logicznie myśląc to jest łatwiejsze, a nie potem kombinować komu podrzucić, małe, niczemu niewinne istoty - patrzyła na dziewczynę, ale kończąc swoją wypowiedź przeniosła z powrotem na kociaki w pudełku. Mogło to zabrzmieć przykro, bo byłoby o wiele prościej, gdyby te maluchy nie istniały, ale taka była bolesna prawda. Bezdomnych zwierząt było nadto, a gdy pojawiały się kolejne, to ktoś musiał się nimi zaopiekować. Bo przecież pozostawienie ich samych sobie na pastwę losu nie wchodziło w grę.
- Okej, chociaż tyle, że będą w stanie jeść - skomentowała krótko, zatracając się w widoku tych maleństw i cały czas niepewnie, smyrając tego który trzymał się najbliżej jej. Nie zdążyła jeszcze wziąć go na ręce, czy okazało się że jeden z nich zwiał. Szatynka obserwowała to całe małe zajście z szerokim uśmiechem na buźce, a gdy malec zaczął zabawiać się włosami dziewczyny, to Garner roześmiała się krótko. - Same do ciebie lgną - skomentowała, przenosząc wzrok na swojego wybrańca. Co prawda, pewnie brnęłyby do niemal każdego, kto wykazałby trochę zainteresowania nimi. Chociaż ten, na którym skupiła się Will był jakiś taki wyjątkowo osowiały. Ale też był chyba najdrobniejszy, więc można powiedzieć, że prawdopodobnie najsłabszy z miotu. Dziewczyna wzięła niepewnie go w dłonie, po czym położyła na swoich udach, podtrzymując go cały czas, żeby nie ześlizgnął się z nich.
- Tego trochę obawiam się… czy starczyłoby mi cierpliwości. Nigdy nie miałam kota i w sumie nie za wiele o nich wiem. Ale zawsze chciałam mieć - zaczęła lekko powątpiewać. Nie nastawiała się na zupełnie bezproblemowe, wspólne życie z kotem, bo miała świadomość, że mógł z niego wyjść mniejszy bądź większy rozrabiaka. Garner mówiła w sposób mimowolny, a jej cała uwaga skupiła się na jej małej, czarnej kulce, którą miała na sobie. - Hej, słodziaku… - powiedziała do malucha, miziając go pod niewielką bródką. Przy tym ciepły, serdeczny uśmiech nie schodził z jej twarzy. - Mam tylko nadzieję, że mój współlokator nie ma alergii… ale i tak raczej przesiadywalibyśmy w moim pokoju - powiedziała tak bez większego przemyślenia. Nie poruszała podobnych tematów z Natem, ale przecież nie miała zamiaru teraz go o to pytać, bo spodziewała się, że jeżeli zadałaby takie celowe pytanie, to on szybko zorientowałby się jakie były jej zamiary i jeszcze udawałby, że był uczulony. A tak to postawi go przed faktem dokonanym i nie będzie miał już nic do gadania w kwestii ich nowego towarzysza…

@Naomi Eaton
Uwaga, moje posty mogą zawierać: osobowość borderline.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Naomi Eaton
Awatar użytkownika
29
lat
174
cm
instruktor jazdy konnej
Nowi Zasobni Pracownicy
Wzruszyła bezradnie ramionami. Często zadawała sobie to i podobne pytania, na które jednak dotąd nie znalazła odpowiedzi. W temacie zwierząt ludzie bywali skrajnie nieodpowiedzialni i... głupi, co niestety obserwowała na każdym kroku. - Chciałabym, żeby kiedyś się to zmieniło, ale chyba bez szans. Dopóki każdy może mieć zwierzę ot tak, ciągle będzie dochodziło do takich sytuacji - stwierdziła, w zamyśleniu spoglądając na kociaki, które ktoś właśnie sprowadził w taki bezmyślny sposób na świat, nie przejmując się tym, co będzie z nimi dalej.
- Wiedzą, że mam do nich słabość - uśmiechnęła się, przenosząc wzrok na Will i kotka, którego trzymała na kolanach. Również zwróciła uwagę na to, że był najmniejszy ze wszystkich, przez co raczej nie miał lekkiego życia. Nie był też szczególnie przebojowy, przynajmniej w towarzystwie swojego rodzeństwa, a to sprawiało, że łatwo było o nim zapomnieć. Ludzie zwykle zwracali uwagę na te kotki, które same lgnęły do człowieka i chciały się bawić, co w sumie działało w ten sam sposób w kontaktach międzyludzkich. Trzymając się na uboczu, łatwo było zostać pominiętym.
- Nie masz się czego obawiać, serio - zapewniła ją. - Tylko początki bywają różne, bo takie maleństwa ciągle chcą się bawić i testować nowe umiejętności. Szczególnie noc uważają za najlepszy czas na imprezę - pociągnęła temat, pragnąc przedstawić Will wszystkie plusy i minusy posiadania kota. Nie chciała jej do niczego namawiać, decyzja musiała należeć wyłącznie do niej, choć Nao niewątpliwie by się ucieszyła, gdyby szatynka podjęła decyzję o adopcji kotka. Nie tylko dlatego, że odmieniłoby to jego los, ale również dlatego, że także jej życie stałoby się przez to milsze. - Ale szybko dorastają, a wtedy większość czasu śpią. Moje tylko zmieniają miejscówki... - dodała, znowu wkładając rękę do pudełka, żeby posmyrać jednego z kotków po grzbiecie. - A tak poza tym, to pasuje Ci taki maluch - uśmiechnęła się, nim usłyszała o współlokatorze, wiadomość o którym pierw wprawiła ją w lekkie zaskoczenie. Wcześniej nic o nim nie słyszała, ale w sumie nie było w tym nic niezwykłego, więc wspomniana reakcja prędko poszła w niepamięć. - Może powinnaś się upewnić? To może nie wystarczyć, jeśli rzeczywiście byłby uczulony - zauważyła delikatnie, nie chcąc, by Will się później rozczarowała. Nie wiedziała jaki motyw krył się za tym pomysłem, w przeciwnym razie przyznałaby jej rację, ale nie miała najmniejszych podstaw ku temu, by sądzić, że jej współlokator nie jest najżyczliwszym człowiekiem na świecie.

@Will Garner
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: nic strasznego w nich nie ma.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Eventy

Will Garner
Awatar użytkownika
24
lat
170
cm
Kelnerka
Prekariat
Willow bezgłośnie przytaknęła. Ona też obecnie była w sytuacji, że mogła mieć zwierzę ot tak. Tylko, że nią kierowały dobre intencje. Chciałaby takiego kociaka udomowić, a nie zostawić go samemu sobie, żeby tylko ewentualnie wpadał na żarełko. Zadbać o niego od początku do końca, czyli zapewnić opiekę weterynaryjną i odpowiednie wyżywienie, a nie na zasadzie karmienia resztkami, jakby kot czy pies był jakimś śmietnikiem. No i oczywiście wykastrować jak już będzie taka możliwość, by jednak zapobiec ponownemu pojawieniu się kolejnych bezbronnych istotek, z którymi nie byłoby co począć.
- To akurat co do tego, to byśmy się dogadały. Też raczej preferuje tryb nocny, a po tych zmianach w barze to już totalnie - odpowiedziała wesołym tonem. Gdyby zapewne nie musiała, to tego dnia nie wstałaby tak wcześnie. Co prawda i tak się przebudziła i sięgnęła po telefon, ale później mogła przekręcić się na drugi bok i iść spać dalej. Więc to akurat raczej nie przeszkadzałoby jej. Oczywiście czasem jak normalny człowiek też przesypiała noc, ale zdawała sobie sprawę, że wiele będzie zależało też od tego konkretnego kociaka. Jedne pewnie były bardziej, a inne mniej „rozrywkowe”. A zapewnienie odpowiednich zabawek też mogłoby zapobiec przed dosłownym „wchodzeniem jej na głowę”. - A taki mały kociak to już pewnie w ogóle przesypia większość swojego dnia - skomentowała krótko szatynka. Spodziewała się, że okres dorastania takiego zwierzaka nieco odzwierciedla życie małego dziecka. Pierw głównie śpi, potem jest czas ciekawości, szaleństw, rozrabiania i poznawania wszystkiego naokoło, a potem przychodzi etap stabilizacji i lenistwa. - Myślę, że raczej… taki uroczy maluch pasowałby do każdego - zażartowała sobie, oczywiście nie mając na myśli dosłownie „każdego”, ale raczej to że to on odgrywał tutaj pierwsze skrzypce.
Zaraz ponownie skupiła swoją uwagę na tej czarnej kulce. Słyszała słowa blondynki, ale uważała to za nie najlepszy pomysł. Wydawało się jej, że Nate może chcieć tylko zrobić jej na złość i lepiej będzie postawić go przed faktem dokonanym. - Pewnie jak go zapytam, to szybko połączy kropki i na przekór powie, że ma. On lubi się rządzić. No ale mieszkanie jest w takiej samej części moje jak i jego, więc mam prawo robić co sobie chce - odpowiedziała. Może brzmiało to trochę dziecinnie, ale jej relacja z Natem często taka bywała. Problemy na tym poziomie. Domyśliła się, że by uzyskać realną odpowiedź to musiała go jakoś podejść. Przytrzymując kota jedną łapką, drugą wyciągnęła telefon i wystukała do niego wiadomość. - Znasz jakiegoś dobrego weterynarza? - zapytała, domyślając się, że odpowiedź padnie twierdząca skoro Naomi miała kilka kocich pociech. Will przydałby się ktoś, kto wprowadziłby ją odpowiednio w kwestię opieki medycznej nad kotem, w te szczepienia, odrobaczania i tak dalej. W między czasie otrzymała wiadomość zwrotną od swojego współlokatora, co wywołało uśmiech na jej buźce. Uniosła telefon do góry, pokazując wyświetlacz blondynce. Wiadomość Will brzmiała „stara kumpela zaprosiła nas na domówkę, stwierdziłam że darmowych % nie odmówisz, ale pytanie czy masz jakieś alergie? bo z tego co kojarzę to ona ma psa i kilka kotów”. Mały podstęp. Odpowiedź negatywna, czyli Will mogła spokojnie przygarnąć sobie jednego z nich… w sumie już raczej tego konkretnego, bo miała go upatrzonego. - Więc, nie ma żadnych przeciwwskazań, żebym mogła cię ze sobą zabrać… No chyba, że Naomi mi nie pozwoli - swoje początkowe słowa skierowała do kotka, przy tym nie przestając go głaskać. Na koniec uniosła swoje duże, zielone oczy, kierując je na dziewczynę i licząc na coś w rodzaju „pozwolenia” albo raczej aprobaty z jej strony.

@Naomi Eaton
Uwaga, moje posty mogą zawierać: osobowość borderline.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Naomi Eaton
Awatar użytkownika
29
lat
174
cm
instruktor jazdy konnej
Nowi Zasobni Pracownicy
Zmarszczyła delikatnie brwi, ale trwało to zaledwie ułamek sekundy. Chyba nawet nie zdążyła jej się zapalić ostrzegawcza lampka w głowie po tym, jak usłyszała, że Nate lubi się rządzić. Z wiadomych przyczyn reagowała na takie wzmianki nerwowo, ale tym razem zareagowała jedynie chwilowym zdziwieniem, niczym więcej. Nie popadła jeszcze w paranoję, żeby każdego podejrzewać o najgorsze, choć w tym przypadku niewiele by się pomyliła. Uznała po prostu, że to trochę dziwne, ale w sumie nie jej sprawa.
- Najwyżej ja Was przygarnę jak stracicie dach nad głową - zażartowała, wiedząc, że i tak byłoby to tylko przejściowe rozwiązanie. Jej mieszkanie średnio nadawało się do życia we dwoje, choć w takiej sytuacji największym problemem i tak byłby kot, którego rezydenci na pewno nie powitaliby z radością. Mimo to raczej byłaby gotowa zdobyć się na coś takiego, gdyby Will znalazła się w potrzebie, choć wcale jeszcze nie znały się tak dobrze.
- Pewnie. Przez długi czas jeździłam z kotami do Brighton, ale parę miesięcy temu wpadłam do miejscowego weta i... w sumie już chodzę tylko tutaj - odparła, później oczywiście podając Will konkretny adres i nazwisko, jeśli przyszła na to pora. Z czystym sumieniem mogła polecić to miejsce i personel, zwłaszcza w kwestii takich podstaw jak szczepienia i odrobaczanie.
Odczytała wiadomości, które Will wyświetliła jej na telefonie. Nie mogła powstrzymać delikatnego uśmiechu, który posłała jej znad ekranu telefonu. - Bardzo sprytnie - przyznała jej, widząc, w jaki sposób podeszła współlokatora. Wciąż nie był to sposób, w jaki sama rozwiązałaby tę sytuację, ale widocznie tak wyglądały między nimi sprawy, że Will musiała uciekać się do takich sposobów. Najważniejsze, że działały.
- Nie śmiałabym się nie zgodzić - rzuciła z rozbawieniem, patrząc z rozczuleniem na malucha, który najwyraźniej właśnie znalazł swoje miejsce na ziemi w sercu Will. - Tak naprawdę powinny być jeszcze razem, tak długo, jak to możliwe, żeby się nauczyć właściwych zachowań... Ale nie mogą tu tyle zostać, więc jak jesteś zdecydowana, to możesz go wziąć do domu już dzisiaj - dodała, chwilowo poważniejąc. Rozdzielenie kociąt i brak kociego wzorca mogło sprawić, że kotki będą nieco dzikie i mało delikatne, ale to wciąż było lepsze niż utrata życia w jakimś nieszczęśliwym wypadku, o który w stajni nie było trudno. - Wiem, że kilka z nich też ma na dniach pójść do nowych domów, więc przy odrobinie szczęścia za parę dni każdy z nich będzie grzał dupkę u swojego własnego człowieka. Także jeśli serio chcesz, to nie ma na co czekać - zapewniła ją z ciepłym uśmiechem. - Jeśli chcesz, możemy nawet razem pójść do tego weterynarza albo na jakieś zakupy dla nowego domownika... Lekcje mam dopiero na 17 - dodała, oferując swoją pomoc w postawieniu pierwszych kroków w posiadaniu pierwszego kota.

@Will Garner
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: nic strasznego w nich nie ma.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Eventy

Will Garner
Awatar użytkownika
24
lat
170
cm
Kelnerka
Prekariat
- Spokojnie, nie dam tak łatwo się wyrzucić - zażartowała w odpowiedzi. W jej mniemaniu Nate miał swoje wady, ale był dobrym chłopakiem. Miał tylko ogromnego pecha w życiu, który ukształtował w taki a nie inny sposób jego charakter. Jednak ona oprócz tego, że czasem natykała się na tą jego nieprzyjemną twarz, to jednak znała go też od tej lepszej strony. Nie okazywał jej zbyt często i raczej nie totalnie wprost, ale chociażby dzięki niemu miała gdzie mieszkać. Pomagał jej też odnaleźć się w grupie nowych znajomych i pokrętną drogą, ale czasem ją bronił.
Gdy padły konkretne dane weterynarza, to Will ponownie sięgnęła po swój telefon, by zapisać w notatniku jego nazwisko oraz adres. Było bardziej niż pewne, że takie szczegóły wypadną jej z głowy i skończy się później przeglądaniem gabinetów weterynaryjnych w Internecie. Natomiast gdy padło to jak jesteś zdecydowana, to możesz go wziąć do domu już dzisiaj to szatynka przeniosła ponownie swoje duże, zielone oczy na kociaka. Nie miała nawet pojęcia, czy to był on czy ona, ale w tym momencie nie miało to chyba nawet dla niej większego znaczenia, bo po prostu z nim „zaprzyjaźniła się” i nieważne jaka byłaby jego płeć, to jeżeli miałaby decydować się na któregoś, to tylko na tego outsidera.
- Myślę, że… jestem zdecydowana. A ty? - zapytała, nie kierując swojego pytania wcale do blondynki, tylko do tego małego, uroczego stworzenia. Na jego widok lekki uśmiech cały czas pojawiał się na jej buzi. Willow odkąd wzięła tego malca to nie wypuszczała go ani na chwilę, pozwalając mu na tyle swobody, by nie zwalił się z jej nóg, ale też nie przytrzymując na siłę w jednym miejscu. Na pewno czekało ją zapoznanie się z dużą ilością nowych informacji, ale wyglądało na to że była na to gotowa oraz tego świadoma. - Może pierw weterynarz, a później wyprawka? - zapytała, uważając że to będzie ta poprawniejsza wersja wydarzeń. Pierw musiała się dowiedzieć, jak o niego dbać i czego potrzebuje taki maluch, a potem mogła udawać się na zakupy. W końcu oderwała od niego wzrok i skierowała go na Naomi. Na chwilę jakby zawiesiła się w jej jasnych tęczówkach, po czym nieśmiało uśmiechnęła się. - Dziękuję. Wiem, że nie musisz tego robić, tylko chcesz więc tym bardziej jestem wdzięczna… Idziemy? - powiedziała dosyć poważnym tonem, po czym zapytała już o wiele bardziej energicznym i wesołym, by zbytnio nie rozczulać się nad tą chwilą.

@Naomi Eaton
Uwaga, moje posty mogą zawierać: osobowość borderline.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Naomi Eaton
Awatar użytkownika
29
lat
174
cm
instruktor jazdy konnej
Nowi Zasobni Pracownicy
Uśmiechnęła się, delikatnie przechylając głowę i z rozczuleniem przyglądając się Will trzymającej kociaka w rękach. Podskórnie czuła, że właśnie tak się to skończy i bardzo się cieszyła, że zarówno kociątko znalazło swojego człowieka, a Will swojego kota. Mogła wybrać każdego z nich, a jednak wybór padł właśnie na to odosobnione maleństwo. Naomi zawsze fascynowało czym kierowali się ludzie podczas wyboru zwierząt i na podstawie paru przypadków, doszła do wniosku, że czasem nie było żadnego konkretnego powodu. Czasem się po prostu "wiedziało". Od pierwszego wejrzenia, zupełnie jak z tym szumnym zakochaniem...
- Cieszę się, że u Ciebie zamieszka - powiedziała, po czym oczywiście zgodziła się na przedstawiony przez Will plan. Była to zresztą najwyższa pora na to, by się stąd zbierać; ktoś właśnie wszedł do kuchni z zamiarem zjedzenia szybkiego śniadania, kanapki z jajkiem, sądząc po zapachu. Teoretycznie nie był to wielki problem, ale towarzystwo osoby trzeciej nie sprzyjało rozmowom, a poza tym kociaki od razu zainteresowały się przybyszem.
- No to w drogę. Biedak pewnie będzie trochę przestraszony, ale pewnie szybko zapomni - stwierdziła, wstając z ziemi razem z szatynką i kotkiem, który miał właśnie opuścić rodzeństwo. Wyszły z kuchni, a następnie na dwór, gdzie Naomi od razu potarła ramiona, lekko się kuląc.
- Brr, nie lubię tych skoków temperatur - mruknęła pod nosem. W kuchni było bardzo ciepło, natomiast na dworze... Nie do końca. Wiedziała, że to chwilowe uczucie. Lada moment, po paru minutach spaceru, zapewne znowu miało jej się zrobić ciepło, ale póki co musiała się zmagać z chłodem, który nieproszony ogarnął jej ciało. Choć wiosna była już w pełni, to ranem nie było za ciepło mimo słońca. - Mogłoby być już całkiem ciepło, od rana do wieczora, a nie tylko przez parę godzin... - Dodała, wyznając Will tęsknotę za latem, które zdecydowanie było jej ulubioną porą roku. Może nie licząc owadów, które nie dawały żyć, zwłaszcza w stajni. Był to jednak drobny minus, na który można było przymknąć oko.
- Złapiemy busa, będzie szybciej - powiedziała, kierując się z Will w stronę pobliskiego przystanku autobusowego. Idąc do niego, mogły nacieszyć wzrok klombami obsadzonymi goździkami i innymi wiosennymi kwiatami, które wybijały się ponad jeszcze niezbyt bujną, ale soczyście zieloną trawę. Na szczęście nie musiały długo czekać na pojawienie się autobusu, który miał je zebrać do centrum miasta, skąd już miały niedaleko do weterynarza wspomnianego przez blondynkę. W pojeździe zajęły miejsca z tyłu.
- Pewnie pierwszy raz jedzie busem - skomentowała, spoglądając na kotka nieśmiało wyglądającego spod kurtki Will. Wyobrażała sobie, że musiał być w niemałym szoku. Niestety za chwilę czekała go jeszcze wizyta u weterynarza, co również zawsze było odrobinę stresujące, choć temu konkretnemu Nao nie mogła zarzucić braku podejścia do zwierząt.
Po dojechaniu na miejsce i dojściu do gabinetu, weszły do środka. Naomi już dobrze kojarzyła personel, więc przywitała się i przedstawiła w skrócie sytuację. Weterynarz przyjął je już chwilę później, z uśmiechem zgadzając się pomóc i zbadać kotka.

@Will Garner
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: nic strasznego w nich nie ma.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Eventy

Will Garner
Awatar użytkownika
24
lat
170
cm
Kelnerka
Prekariat
Will jedynie zerknęła kątem oka na nowego przybysza, rzucając tylko krótkim dzień dobry i zaraz zbierając się do wyjścia, do którego i tak miały już kierować się. Wędrowała przy Naomi z kociakiem pochwyconym czule, lecz pewnie w swoich szczupłych dłoniach. Przytaknęła jedynie głową przyznając dziewczynie racje co do zmiany otoczenia przez zwierzaka i odcięcia od reszty rodzeństwa. To było bardziej niż pewne, że początkowo maluch będzie mocno zdezorientowany, ale równie szybko zapomni i przyzwyczai się do nowych okoliczności.
- Ja też. Jestem raczej ciepłolubna - odpowiedziała szatynka po tym jak sama wzdrygnęła się po wyjściu na zewnątrz. Była przyzwyczajona do raczej wysokich temperatur, więc także nie reagowała najlepiej na takie zmiany temperatur. Dlatego gdy nie było naprawdę ciepło to chodziła z wiecznie zimnymi dłońmi, które wymagały odpowiedniej porcji ciepła. Na szczęście teraz miała w dłoniach kota, więc wzajemnie się ogrzewali - nie ma co, świetny układ.
- Okej… musisz mnie prowadzić, ja niezbyt jeszcze ogarniam komunikację miejską - odpowiedziała nieśmiało, przyznając się do swojego zdezorientowania i niezorientowania w temacie. Na sam koniec uśmiechnęła się lekko, chcąc załagodzić prawdopodobnie to nie najlepsze wrażenie, które zrobiła chociaż zdawała sobie sprawę, że Naomi pewnie wcale nie odebrała tego źle. Na tyle busa trochę trzęsło - dla niej bardziej niż trochę, ale nie była wcale zwyczajna - tak więc początkowo musiała walczyć z lekko nieprzyjemnym uczuciem w żołądku, ale na szczęście nie skończyło się żadną tragedią i zaraz przyzwyczaiła się do tych lekkich turbulencji.
- Zapewne wkrótce czeka go dużo różnych „pierwszych razów” - powiedziała szatynka, posyłając ciepły uśmiech swojej towarzyszce. Gdy pojawiły się w gabinecie to jednak ten uśmiech szybciutko zniknął z jej buźki, a Willow mocno skupiła się na wszystkim, co mówił weterynarz. Zadawała też różne pytania, nieuniknione że niektóre z nich były nie najmądrzejsze, ale wolała się wygłupić niż błędnie coś sobie założyć. Mimo, iż była to pierwsza wizyta kociaka u lekarza, to nie trwała tak bardzo długo. Na jej koniec Will dostała różne zalecenia, kropelki i witaminy dla młodych kociąt oraz umówiła się na kolejną wizytę kontrolną. Podsumowując niepotrzebnie nastresowała się wcześniej, bo kot wyglądał na zdrowego. Tym samym Garner odetchnęła z ulgą, lekki uśmiech zawitał na jej buźkę, a ona razem z blondynką i swoim nowym wychowankiem mogła kierować się na wcześniej wspomniane zakupy.

[ zt ] @Naomi Eaton
Uwaga, moje posty mogą zawierać: osobowość borderline.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Odpowiedz