Uśmiechnęła się, delikatnie przechylając głowę i z rozczuleniem przyglądając się Will trzymającej kociaka w rękach. Podskórnie czuła, że właśnie tak się to skończy i bardzo się cieszyła, że zarówno kociątko znalazło swojego człowieka, a Will swojego kota. Mogła wybrać każdego z nich, a jednak wybór padł właśnie na to odosobnione maleństwo. Naomi zawsze fascynowało czym kierowali się ludzie podczas wyboru zwierząt i na podstawie paru przypadków, doszła do wniosku, że czasem nie było żadnego konkretnego powodu. Czasem się po prostu "wiedziało". Od pierwszego wejrzenia, zupełnie jak z tym szumnym zakochaniem...
-
Cieszę się, że u Ciebie zamieszka - powiedziała, po czym oczywiście zgodziła się na przedstawiony przez Will plan. Była to zresztą najwyższa pora na to, by się stąd zbierać; ktoś właśnie wszedł do kuchni z zamiarem zjedzenia szybkiego śniadania, kanapki z
jajkiem, sądząc po zapachu. Teoretycznie nie był to wielki problem, ale towarzystwo osoby trzeciej nie sprzyjało rozmowom, a poza tym kociaki od razu zainteresowały się przybyszem.
-
No to w drogę. Biedak pewnie będzie trochę przestraszony, ale pewnie szybko zapomni - stwierdziła, wstając z ziemi razem z szatynką i kotkiem, który miał właśnie opuścić rodzeństwo. Wyszły z kuchni, a następnie na dwór, gdzie Naomi od razu potarła ramiona, lekko się kuląc.
-
Brr, nie lubię tych skoków temperatur - mruknęła pod nosem. W kuchni było bardzo ciepło, natomiast na dworze... Nie do końca. Wiedziała, że to chwilowe uczucie. Lada moment, po paru minutach spaceru, zapewne znowu miało jej się zrobić ciepło, ale póki co musiała się zmagać z chłodem, który nieproszony ogarnął jej ciało. Choć wiosna była już w pełni, to ranem nie było za ciepło mimo słońca. -
Mogłoby być już całkiem ciepło, od rana do wieczora, a nie tylko przez parę godzin... - Dodała, wyznając Will tęsknotę za latem, które zdecydowanie było jej ulubioną porą roku. Może nie licząc
owadów, które nie dawały żyć, zwłaszcza w stajni. Był to jednak drobny minus, na który można było przymknąć oko.
-
Złapiemy busa, będzie szybciej - powiedziała, kierując się z Will w stronę pobliskiego przystanku autobusowego. Idąc do niego, mogły nacieszyć wzrok klombami obsadzonymi
goździkami i innymi wiosennymi kwiatami, które wybijały się ponad jeszcze niezbyt bujną, ale soczyście zieloną trawę. Na szczęście nie musiały długo czekać na pojawienie się autobusu, który miał je zebrać do centrum miasta, skąd już miały niedaleko do weterynarza wspomnianego przez blondynkę. W pojeździe zajęły miejsca z tyłu.
-
Pewnie pierwszy raz jedzie busem - skomentowała, spoglądając na kotka nieśmiało wyglądającego spod kurtki Will. Wyobrażała sobie, że musiał być w niemałym szoku. Niestety za chwilę czekała go jeszcze wizyta u weterynarza, co również zawsze było odrobinę stresujące, choć temu konkretnemu Nao nie mogła zarzucić braku podejścia do zwierząt.
Po dojechaniu na miejsce i dojściu do gabinetu, weszły do środka. Naomi już dobrze kojarzyła personel, więc przywitała się i przedstawiła w skrócie sytuację. Weterynarz przyjął je już chwilę później, z uśmiechem zgadzając się pomóc i zbadać kotka.
@Will Garner