stajnia Orchard
Awatar użytkownika
7
lat
1
cm
ośrodek jeździecki
Elita

Biegalnia

Obrazek
Hala namiotowa o wymiarach 40x70m, wzdłuż której ścian składowane są bale słomy. Nie jest to jednak jedyne zastosowanie tego miejsca. Wiele osób korzysta z niego w celu “spuszczenia pary” ze swojego podopiecznego, ponieważ można tu w kontrolowanych warunkach puścić konia luzem. Jest to również miejsce chętnie odwiedzane przez osoby, które trudnią się zajeżdżaniem młodych koni - ustawiona przy ścianach słoma amortyzuje ewentualne upadki. Niekiedy też rozstawia się tu mobilne boksy dla przyjezdnych koni w trakcie zawodów.
Mów mi Orchard. Piszę w -. Wątkom +18 mówię -.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Dla użytkownika

Randolph Varmus
Awatar użytkownika
34
lat
188
cm
Bereiter, instruktor NHM
Uznana Klasa Średnia
Oczy Randolpha wlepione były w tarczę zegarka na jego nadgarstku. Nie lubił spóźnialskich. Zalewała go krew, kiedy jego plan dnia rozjeżdżał się w czasie. Traktował to jako brak szacunku, a ten bardzo sobie cenił i uważał za najważniejszy. Dreptał z miejsca na miejsce, przemierzając całą biegalnię wszerz, klnąc w myślach na stajennego. Wiedział, że Prim nie jest łatwym koniem, ale doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że wszystko da się ugrać w czasie z odpowiednim podejściem. Na przykład, kiedy wiedząc o możliwych trudnościach, zabiera się za powierzone zadanie wcześniej. Trzask zamykanych drzwi wyrwał go z zamyślenia. 
- Jak zawsze wszystko na czas, no nie? - rzucił pod nosem, zbliżając się kilka kroków w stronę rudej i stajennego. Chcąc odjąć sobie dodatkowej pracy na dzisiaj, poprosił go o uposażenie klaczy jedynie w kantar sznurkowy i linę na karabińczyku. Z wywiadu, jaki udało mu się przeprowadzić w ostatnim czasie w kwestii klaczy, wiedział, na co się pisze. Co nie zmieniało faktu, że pierwszy raz od dawna odczuwał dziwny niepokój. Możliwe, że praca z Szerkiem i spokojnymi końmi, pozbawiła go poczucia komfortu przy koniach, które wymagały większego zaangażowania i uważności. Był przygotowany mentalnie na wszystko, włącznie z własnym inwalidztwem lub śmiercią. Nie czuł się komfortowo z własnym nastawieniem. Znając swoją rolę w Orchardzie, poczuł się wyjątkowo dogłębnie dotknięty, przez wątpliwości, jakie w niego uderzyły. Musiał jednak założyć maskę i spróbować się uspokoić. Nawet jeżeli nie dla samej klaczy, to dla siebie i grania przed innymi.
Varmus posłał bardzo jednoznaczne spojrzenie stajennemu, stukając palcem wskazującym w szkiełko zegarka, przejmując od niego Primaverę. Kanadyjczyk automatycznie zaokrąglił swoją sylwetkę, podsuwając klaczy na otwartej dłoni kawałek jabłka, chcąc zająć ją między wymianą. Aura na pewno nie była sprzyjająca, a nie chciał przenieść swojego zdenerwowania na zwierzę.
Trzymając linę kilka centymetrów pod głównym, spodnim węzłem, dłoń mężczyzn była miękka i dosyć otwarta. Nie zamykał jej, jeżeli klacz stała w miejscu i nie robiła niczego nadzwyczajnego. Dopóki nie widział potrzeby korygowania jej zachowania, miała gigantyczną swobodę. 
@Primavera Blue
Mów mi Klaudia. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda krez #4898. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię zawsze na tak.
Szukam brak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: seks, przekleństwa, przemoc, uzależnienia.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Primavera Blue
Awatar użytkownika
5
lat
174
cm
Skoki
Duży Sport
Stajenny się jej bał, a ona wiedziała. Wiedziała od momentu, kiedy pojawił się zdenerwowany pod jej boksem. Nie musiała nawet kulić uszu, ale i tak to zrobiła, okazując mu swoje niezadowolenie. Nie była to pora karmienia, więc na pewno chciał od niej coś innego, a ona z założenia nie chciała. Nie ważne co to miało być, po prostu nie była zainteresowana. Była akurat w trakcie wyciągania źdźbeł siana ze swojej siatki, co robiła z wielkim zaangażowaniem, koncentrując się mocno na tej czynności. A potem pojawił się ten mężczyzna i wszystko popsuł. Był zdenerwowany, a jego ruchy chaotyczne. To jeszcze bardziej zdenerwowało kasztankę, bo nie lubiła gdy ktoś miotał się w jej obecności. Poza jednak uszami przyklejonymi do potylicy i zadartą głową o góry nie uczyniła nic w jego kierunku, żeby faktycznie zrobić stajennemu krzywdę. Inaczej sytuacja się miała, kiedy prowadził ją w stronę biegalni - tu już Prim pokazywała wachlarz swoich umiejętności, począwszy od dreptania kłusem, przez udawane spłoszenia, gdy mogła trochę pociągnąć za uwiąz i zyskać więcej swobody, po kłapanie zębami na lewo i prawo. Mało brakowało, a kopyta latałyby wszędzie - na szczęście jednak dla pana stajennego, wyrosły przed nimi drzwi do obiektu i znaleźli się w środku. A jak już byli w środku, to chwilowo w kasztance wygrało poczucie ciekawości, poczęła więc rozglądać się dookoła bystrym wzrokiem. Nastawiła nawet uszy, wyłapując różne dźwięki jakie do niej napływały. A potem znowu ten chaotyczny, nerwowy ruch ręka obok niej, kiedy stajenny postanowił ja zatrzymać. I znowu jej odpowiedź w formie zębów skierowanych w jego rękę. Nie trafiła, ale też nie chciała trafić. Względnie przecież została doprowadzona do momentu w szkoleniu konia, że dało się z nią normalnie funkcjonować. Może nie robiła tego z ochotą, ale poniekąd rozumiała, że oczekuje się od niej jakiejś konkretnej postawy. Łatwiej jej było zrozumieć to z siodła - wtedy jeździec oczekiwał galopu i skoków, w tym była dobra. Z ziemi... no cóż, brakowało szacunku i nici porozumienia.
Łypnęła okiem na Rana, przyjmując od niego jabłko i wciągając je szybko. Była dość łakoma, więc takie momenty czasem potrafiły przekonać ją do rozpoczęcia współpracy, jakiegoś dialogu. Po kilku momentach, kiedy okazało się, że nic ciekawego dalej się nie dzieje, ponownie skuliła uszy, świsnęła ogonem na boki i zadreptała niespokojnie. Czego od niej oczekiwał? Ma biegać, ma skakać, czy może stać w miejscu?

@Randolph Varmus
Mów mi Liska. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda liska#2994. Piszę w trzeciej osobie, liczby pojedynczej czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nope.
Szukam brak danych.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: chaos.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Randolph Varmus
Awatar użytkownika
34
lat
188
cm
Bereiter, instruktor NHM
Uznana Klasa Średnia
Randolph przyglądał się klaczy z niesamowitą uwagą, nie skupiając bezpośrednio na niej wzroku, raczej wyłapując wszystko peryferyjnie. Trochę jakby olewał to, co robi, ignorując ją, a tym samym puszczając bokiem jej reakcje na stajennego. Robił to z dwóch powodów — był wkurzony na mężczyznę, że ten się spóźnił (chociaż teraz w pełni rozumiał dlaczego),  oraz nie chciał dolewać oliwy do ognia. Wiedział, że jeżeli na tym etapie zacznie dokręcać śrubki, zapewne skończy z kopytem w ustach, a jakby fajnie byłoby mieć jeszcze własne zęby zamiast sztucznych.
- Dziękuję... - rzucił do stajennego, odsyłając go spojrzeniem do wyjścia, uśmiechając się przy tym półgębkiem. Nie chciał być niemiły, ale nie potrafił inaczej. Spóźnienia podnosiły mu ciśnienie, a podniesione ciśnienie rozwalało mu nastrój na resztę dnia. Pod tym względem Varmus był skrajnie niestabilny i wszystkie osoby, z jakim przyszło mu pracować, doskonale o tym wiedziały. Nie wyrabiało mu to renomy w stajni wśród ludzi, ale z racji, że był rodzynkiem w swojej dziedzinie i tak do niego wracali. Przez to pozwalał sobie na troszeczkę więcej... czasami na zdecydowanie za dużo w relacjach zawodowych.
Jego myśli były rozbiegane. Czuł się tak, jakby ktoś przepuścił go przez sokowirówkę. Nie chcąc, żeby rzutowało to na jego pracę z klaczką, która i tak miała już swoje pod kopułą, wziął kilka głębokich wdechów, wypuszczając powietrze przez usta, cofając się od niej na około sześć stóp. Rozciągnął również linę, ale nie napinając jej. Mężczyzna nadal trzymał swoje ciało w zaokrągleniu, stając w lekkim rozkroku, skręcając swoje biodra subtelnie w lewą stronę, podążając za nimi czubkami butów. Lewą, otwartą dłoń wysunął nieco do przodu, układając na niej linę. Wiedział, że trzymanie Blue w stój na tym etapie, nie jest dobrym pomysłem. Z drugiej strony chciał wiedzieć, jak kasztanka zachowa się, nie mając nic do roboty. Szybko kalkulując wszystkie możliwości, zdecydował się jednak działać nieco bardziej aktywnie.
Varmus zaczął przeciągać dłońmi wzdłuż liny, gładząc ją delikatnie, rozwlekłymi ruchami zbliżając ręce do swojego ciała. Wytwarzając w ten sposób tarcie między skórą a liną, wysyłał Prim delikatne impulsy, zapraszając ją do podejścia. Jak lubił mówić — rysował zaproszenie do kontaktu, wytwarzał jego potrzebę, zamiast targać konia za bety, żeby ten bezmyślnie wykonywał każdy rozkaz ze strony człowieka. Nie chodziło mu o szarpanie się z klaczą i przyciąganie jej do siebie siłą. Miała sama zareagować na delikatne sygnały przechodzące przez linę i kolejno poprzez jej halter. Dłonie mężczyzny były miękkie i otwarte, nie zamykał. Varmus określał siebie jako przewodnika w relacji z końmi. Przewodnik nie jest szefem, który rozdziela obowiązki i pilnuje, aby wszystkie zadania były wykonane na czas. Sztywno i często bezdusznie egzekwujące swoje polecenia. Jako przewodnik, pomagał zwierzętom w zrozumieniu nowego, czy to zadania, jakie było przed nimi stawiane czy rzeczy, z jaką miały pracować w przyszłości. Łagodnie i ze zrozumieniem pozwalał im popełniać błędy, poprzez które mogli razem ewoluować, ucząc się siebie nawzajem — swoich reakcji i swojego sposobu rozumowania otaczającej ich rzeczywistości.
Bursztynowe tęczówki wodziły łagodnie po ciele Primavery, na którą zacmokał kilkukrotnie, skupiając na sobie jej uwagę, prosząc o zakotwiczenie się na „tu i teraz". 

@Primavera Blue
Mów mi Klaudia. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda krez #4898. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię zawsze na tak.
Szukam brak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: seks, przekleństwa, przemoc, uzależnienia.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Primavera Blue
Awatar użytkownika
5
lat
174
cm
Skoki
Duży Sport
Sytuacja w której się znalazła nie była dla niej codziennością. Od czasów zajazdki nikt z nią nie chciał pracować z ziemi, ba! jeźdźcy woleli wsiadać od razu przed boksem, żeby tylko nie musieć jej prowadzić w ręce. Chodziła więc pod siodłem, na padok i na karuzelę. Interakcje z ziemi kończyły się więc na krótkim prowadzeniu na ogłowiu i czyszczeniu, co dzisiaj, w takiej innej scenerii i z halterem na głowie prowadziło do wielkiego szoku. Tylko ten szok powoli mijał, a wzbierała w niej chęć by trochę spuścić z siebie energię i frustrację. Lonżowanie w ogóle było jej też dość obce, wykorzystywała je by zapieprzać na oślep przed siebie, brykać i ciągnąc człowieka za sobą.
Czując lekki ruch na linie, który nie był ciągnięciem, a tylko takim odczuwalnym delikatnie na jej głowie impulsem, podniosła tylko wyżej łeb, z nadal przyklejonymi do potylicy uszami. Gdyby pociągnął, to byłoby tylko gorzej, bo wtedy zdecydowałaby się na zaparcie w miejscu. Teraz jednak zastanowiła się moment, jedno ucho po chwili kierując w stronę Rana, słysząc cmoknięcia. Zrobiła krok w jego stronę, zaciekawiona czego też od niej chce, ale potem... Potem wygrała jednak energia, nagromadzona frustracja, chęć ruchu naprzód. Kwiknęła, bijąc przednim kopytem w górę i do przodu, jednocześnie przekręcając się do mężczyzny lewym bokiem. A skoro on już jej nie stał na przeszkodzie, to mogła bez problemów ruszyć galopem, mocno wbijając kopyta w podłoże. Straciła przy tym trochę równowagę, wewnętrzne kość biodrowa wpadła do środka, a kasztanka niezadowolona z tego faktu strzeliła soczystego baranka, by przejść do kłusa i biec po kole, na tyle, na ile pozwalała jej długość liny.

@Randolph Varmus
Mów mi Liska. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda liska#2994. Piszę w trzeciej osobie, liczby pojedynczej czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nope.
Szukam brak danych.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: chaos.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Randolph Varmus
Awatar użytkownika
34
lat
188
cm
Bereiter, instruktor NHM
Uznana Klasa Średnia
Prim nie zrobiła nic, co mogłoby Randolpha w tej sytuacji zaskoczyć czy zszokować. Przestraszyć — być może. Perspektywa znalezienia się w trajektorii lotu kopyta kasztanki dla każdego byłaby niekomfortowa. Mężczyzna przyglądał się klaczy z niesamowitą uwagą, przez co jak tylko wyłapał, że w ciele Primavery zaczyna się budować napięcie związane ze zbyt dużą ilością energii, był już gotowy na reakcję. Plus był taki, że klacz reagowała, zwróciła na niego uwagę, kiedy ją o to poprosił. Samo to było skrajnie ważne i decydujące o wynikach pracy z ziemi. Varmus wiedząc, że bez zejścia z nastawienia „muszę się wybiegać, bo inaczej mnie rozsadzi” nic nie zrobią; przesunął się nieznacznie (nie chcąc zgarnąć rykoszetem baranka), nie zatrzymując Blue, kiedy ta ruszyła galopem. Reguła numero uno — bezpieczeństwo na pierwszym miejscu. Dlatego przypilnował, kontrolując długość liny, ale też nie ciągnąc za nią w żaden sposób, aby kasztanka się w nią nie zaplątała, nie zaparła się na niej i szarpała z nią. Zero walki — rozsądne podążanie za ruchem konia. Mężczyzna chciał jasno dać znać młodej, że nie jest przeciwko niej, a z nią i dla niej.
Korzystając z faktu, że klacz poruszała się na kole, Varmus utrzymywał ją w ruchu naprzód. Co chwilę cmokał na nią, dając znać, że on, ten typ w środku koła, nadal tutaj jest i ponadto jest żyjącą istotą, a nie pieńkiem, do którego przywiązana jest lina. To było jedyne kryterium mężczyzny w tej chwili. Klacz mogła poruszać się dowolnym tempem, ale do przodu po śladzie, który obrała.
@Primavera Blue
Mów mi Klaudia. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda krez #4898. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię zawsze na tak.
Szukam brak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: seks, przekleństwa, przemoc, uzależnienia.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Primavera Blue
Awatar użytkownika
5
lat
174
cm
Skoki
Duży Sport
Właściwie dla wprawnego oka jej reakcje mogły być przewidywalne. Doskonale pokazywała co ją drażniło, kiedy miała za dużo, czy kiedy parowało jej pod kopułą. Nie przechodziła super gwałtownie z trybu jest ok w tryb mam cię dość, bo można było przecież zauważyć jej napięcia w mięśniach czy samą mimikę pyska. Co prawda potrafiła dość gwałtownie zmienić zdanie, ale też rzadko przechodziła do prawdziwego ataku na człowieka. Tylko... była cwana. Jak mogła wykorzystać czyjąś niewiedzę i go przestraszyć, to to robiła, bo wtedy zazwyczaj zyskiwała więcej kontroli nad sytuacją. Co za tym szło, mogła dyktować jakieś swoje warunki, czy okazywać nieposłuszeństwo w ten czy inny sposób.
Jak tylko zdała sobie sprawę, że wolno jest jej biec to przestała w jakikolwiek sposób szarpać się z liną, utrzymującą ją na kole. Chwilę jeszcze pozostawała w kłusie, mocno odbijając się kopytami od podłoża, wyrzucając nogę już z samej łopatki przed siebie. To od razu poprawiło jej humor, a zachęcona dodatkowym cmokaniem płynnie przeszła w galop. Pierwszych kilka kółek były jeszcze nerwowe, z głową uniesioną wysoko do góry i skulonymi uszami. Ale ten nadmiar energii powoli opuszczał jej ciało, co najpierw objawiło się mniej napiętym grzbietem i szyją, a potem na sam koniec - wewnętrznym uchem skierowanym w stronę mężczyzny. No dobra, nadal tam był. Niczego szczególnego od niej nie chciał, ale pozwalał jej na ruch, a ruchu akurat teraz potrzebowała.

@Randolph Varmus
Mów mi Liska. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda liska#2994. Piszę w trzeciej osobie, liczby pojedynczej czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nope.
Szukam brak danych.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: chaos.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Randolph Varmus
Awatar użytkownika
34
lat
188
cm
Bereiter, instruktor NHM
Uznana Klasa Średnia
Randolph zastanawiał się, dlaczego w ogóle jeszcze pracuje z klaczami. Przecież chciał żyć i całkiem lubił swoje życie. Wertując swoje wspomnienia, był w stanie stwierdzić, że to z nimi zawsze miał największy problem. Może nie tyle, co on z nimi, a one z nim i do niego. Mężczyzna najwidoczniej nigdy nie radził sobie z kobietami... czy raczej samicami i rodzajnikami żeńskimi. To by wyjaśniało wiele, np. to, dlaczego zdradziła go narzeczona i dlaczego jest gejem. Pewnych prawd życiowych nie dało się zafałszować.
- Dobrze Prim, nie śpimy, lecimy! - odezwał się do klaczy, kiedy ta ruszyła galopem. Obracając się razem z nią, przyglądał się z przyjemnością, jak powoli jej sylwetka zaczyna się zmieniać, a klacz samoistnie "poprawia" swoje ustawienie. Może jeszcze nie była okrąglutka i podstawiona — ale to, co prezentowała teraz i tak było bardzo dobrym początkiem. Korzystając z jej przesadnie aktywnego ruchu do przodu oraz skierowania w jego stronę, a nie na zewnątrz, Varmus zamiótł końcówką liny przy jej tylnych kończynach, mniej więcej na wysokości ryszawego stawu skokowego. Dlaczego? A bo chciał sprawdzić, jak Prim zareaguje na ten typ pomocy, oraz czy jest kooperatywna i będzie chciała nieco bardziej zaangażować zadnią część swojego ciała.
Jeżeli klacz jedynie zaczęła iść szybciej, Varmus wpadł na pomysł, że przetestuje na niej swój sposób wyhamowywania. Nie oczekiwał jednak, że Primavera od razu podłapie, co się dzieje i jak ma zareagować. Kanadyjczyk ustawił swój pępek w tym samym kierunku w którym podążała lina, wypuszczając przy tym spokojnie powietrze przez usta. Schodząc ze swoją energią w dół, puścił przez linę kilka delikatnych impulsów, zamykając na niej swoją dłoń i subtelnie kierując nadgarstek do dołu — tak, aby halter jedynie odbijał się w subtelny sposób na rudym nosie. Nie miało dla niego znaczenia czy klacz zwolni w ciągu kilku sekund, czy zajmie jej to całe koło — liczył się też z tym, że Blue mogła w ogóle nie zwolnić. Ran jednak głupi nie był i wiedział, że jeżeli na tym etapie będzie męczył pięciolatkę sobą w zbyt intensywny sposób, bombardując ją nowymi rzeczami, ta, zamiast się otwierać, zatrzaśnie przed nim wszystkie drzwi i przyjmie defensywną postawę. Nie zmuszał jej do zwolnienia tępa, a pomagał jej w tym. Miał w głowie, że Prima wkrótce zrozumie, co on może mężczyzna chcieć jej przekazać, a przez to będzie reagowała również na jego energię, chętniej próbując nowych rzeczy, które Kanadyjczyk będzie jej podsuwał i proponował.
@Primavera Blue
Mów mi Klaudia. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda krez #4898. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię zawsze na tak.
Szukam brak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: seks, przekleństwa, przemoc, uzależnienia.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Primavera Blue
Awatar użytkownika
5
lat
174
cm
Skoki
Duży Sport
Klacze klaczami, ale rude kobyły to dopiero było piekło... I po co to komu? Można było mieć miłe wałachy, misie takie, chętne do współpracy z człowiekiem, a tu się trafiła taka perfidna wredota, może i potrafiąca skakać, ale co z tego skoro się namęczyć najpierw trzeba było. Jednakowoż jeżeli Ran miał cierpliwość i chęci, to kiedyś pewnie przypadnie mu w zaszczycie jakiś miły gest od Prim, może nawet postawienie uszu na dłużej niż sekundę, kto wie.
Na zagarnięcie liny od strony zadnich kończyn zareagowała na raty. Najpierw uszy - okazujące pełnię jej wściekłości, że ktoś coś w jej kierunku uczynił, potem zmarszczony pysk, jeszcze bardziej sugerujący, że nie spodobało jej się to wcale a wcale. Kolejne - zadnie nogi, lekko podskakujące ku górze , na jeden krótki moment, by przy kolejnej pełnej fuli zgiąć je mocniej i wkroczyć głębiej pod kłodę. Zasadniczo więc chyba zrobiła to o co mężczyzna ją prosił, tylko nie od razu i z wyraźną demonstracją swojego nastroju. Nie miała jednak problemu, by bardziej zaangażować tylne nogi i zad do pracy.
Ponieważ już od jakiegoś czasu obserwowała tego człowieka w środku, uchem wyłapując mniejsze lub większe dźwięki z jego strony, to zarejestrowała też jego ruch, który odczuła też zaraz na własnym nosie. Uniosła trochę głowę, ale o dziwo dość posłusznie zaczęła zwalniać. Przejście do kłusa zajęło jej co prawda całe okrążenie, ale wykonała je bez dyskusji, co można było uznać wielkim sukcesem.
W kłusie poruszała się energicznie, mocno odpychając nogami od podłoża, nadal z zaokrąglonym grzbietem. Lubiła biegać w takiej niewymuszonej postawie, gdy szyja znajdowała się ciut poniżej kłębu. Jej ruch na pewno nie był spektakularny, nie łapała tym kłusem za oko, ale był on miękki, miły dla oka.

@Randolph Varmus
Mów mi Liska. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda liska#2994. Piszę w trzeciej osobie, liczby pojedynczej czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nope.
Szukam brak danych.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: chaos.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Randolph Varmus
Awatar użytkownika
34
lat
188
cm
Bereiter, instruktor NHM
Uznana Klasa Średnia
Jeżeli coś takiego będzie miało miejsce i Prim zaszczyci go swoim zainteresowaniem łaskawie, to ten na sto procent wpisze sobie to do CV, jako jedno z największych osiągnięć w życiu. A później pójdzie na emeryturę, żeby nie niszczyć tej pięknej chwili, kolejną porażką.
Pomimo tej drobnej rzucaniny, Randolph był naprawdę zadowolony z reakcji kasztanki. Było to też widać po wyrazie jego twarzy, bo klacz go wyraźnie zaskoczyła. Varmus był przygotowany na to, że będzie zmuszony próbować różnych sposobów i trików, aby klacz podłapała, o co mu może chodzić i czego od niej oczekuje. Nie przez to, że brakowało jej inteligencji, ale raczej przez to, że była porządnie naładowana energią i skupienie się w takiej sytuacji wymagało od niej dosyć sporego pokładu determinacji i chęci, aby w ogóle wsłuchać się w tego upierdliwego człowieka. Primavera była jak rozpędzony pociąg, a Randolph, żeby przekazać jej jakiekolwiek informacje, miał do dyspozycji tylko swój głos i linę. Czy próbowaliście kiedyś zatrzymać pociąg za pomocą liny albo krzycząc na niego? No właśnie.
- Dobrze, Prim, zwolnij, bardzo ładnie - głos mężczyzny był miękki, a każdą samogłoskę rozciągał i zaokrąglał, wydłużając jej brzmienie. Postarał się ponowić ich sukces i drugi raz zaczął wysyłać klaczy te same sygnały, prosząc ją, po kilku minutach żwawego kłusa, o przejście do stępu. Wiedząc z doświadczenia, że to właśnie w przejściach między kłusem a stępem rodził się największy problem, bo pojawia się najsilniejsza frustracja; mocniej ugiął swoje nogi w kolanach, będąc gotowym na szybszą reakcję w razie, gdyby Prim zdecydowała, że wraca do galopu. Zależało mu na zmianie kierunku ruchu — nie ufał jednak zwierzęciu na tyle, żeby zrobić to w wyższym chodzie niż stęp. Wolał podziwiać jej kopyta z odległości kilku stóp niż milimetrów. Istniały jednak dwie opcje. Pierwsza jest taka, że klacz faktycznie zwolniła i Ran będzie mógł ze spokojną duszą zmienić kierunek na kole. Druga to ta, gdzie Primavera nie zwalnia/przyśpiesza i Varmus pomimo tego z duszą na ramieniu, poprosi ją o obrót.
Kanadyjczyk przerzucił linę, na której utrzymywał kontakt z pięciolatką do drugiej dłoni, zbliżając się nieco bardziej ku tyłowi klaczy, będąc skierowanym do niego bardziej swoim ramieniem niż frontem korpusu. Uniósł rękę z liną na wysokość równą z zadem Blue, nie napinając jej przy tym. Lekki kontakt, który udało im się wypracować, pozostawał taki sam. Mężczyzna poprosił rudą, aby cofnęła się zadnią częścią nieco na zewnątrz, przodem pozostając na linii koła, po którym się poruszała. Jeżeli ta poprawnie podłapała pomoce, zacmokał, zachęcając ją do aktywnego kroku i prowadząc ją do zwrotu, za pomocą gestu dłoni podtrzymującej linę i końcówki liny, której krótki ruch na wysokości pęciny ograniczył możliwość poruszania się poprzednim kierunku. Varmus liną rysował jedynie kierunek, prowadził swoją na wpół otwartą dłoń łagodnie w powietrzu, nie ciągnąc głowy konia.
@Primavera Blue
Mów mi Klaudia. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda krez #4898. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię zawsze na tak.
Szukam brak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: seks, przekleństwa, przemoc, uzależnienia.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Primavera Blue
Awatar użytkownika
5
lat
174
cm
Skoki
Duży Sport
Poruszanie kłusem ja zadowalało, pozwalało pozbyć się energii i emocji w jakimś stopniu. Do tego zapewniało zajęcie, może na dłuższą metę nudne - ale na teraz wystarczające. Miała zadanie: poruszać się do przodu i to absorbowało chwilowo jej zwoje mózgowe, co znowu skutkowało brakiem udziwnionych reakcji. Sugestia by zwolnić jeszcze bardziej nie spodobała jej się, bo w żadnym wypadku stęp nie był teraz interesujący. Co prawda zwolniła tempo, ale nie miała zamiaru wykonywać przejścia do niższego chodu. Nie wiedziała też jeszcze na ile własnych decyzji może sobie pozwolić i jakie zamiary miał wobec niej Ran. To znowu przekładało się na chęć sprawdzania granic i tego, co wolno a czego nie.
Na znajomy sygnał zwolniła więc, ale pozostała w kłusie, trochę zaczynając powłóczenie nogami. To nie tak więc, że miała za dużo siły i musiała koniecznie się wybiegać bo wtedy pędziłaby prze siebie nadal. Po prostu nie chciała przechodzić do stępa w tym momencie. Niejako zmusiła więc Randolpha do wybrania drugiej opcji i próby zmiany kierunku w wyższych chodzie.
Tutaj jednak nastąpił mały zwrot akcji, gdyż to niesamowicie (nie)miłe, rude stworzenie, poproszone by wyjść zadem na zewnątrz a przodem skierować się do środka, zrobiła zupełnie na odwrót. Najpierw zadarła głowę wyżej, jednym szybkim ruchem obracając się zadem w stronę mężczyzny. Tym sposobem lina znalazła się bardziej przy jej szyi czy też łopatce, a kasztance było łatwiej całym ciałem pociągnąć naprzód, bo nie musiała już do tego używać samej siły pyska, a mogła naprzeć bokiem. Do tego znajdowała się praktycznie zadnimi nogami w środku koła, co pewnie niosło za sobą jakiś nieprzyjemny faktor czy wizję kopnięcia. Co prawda nie miała takich niecnych zamiarów, ale tego Ran nie musiał akurat wiedzieć.

@Randolph Varmus
Mów mi Liska. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda liska#2994. Piszę w trzeciej osobie, liczby pojedynczej czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nope.
Szukam brak danych.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: chaos.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Randolph Varmus
Awatar użytkownika
34
lat
188
cm
Bereiter, instruktor NHM
Uznana Klasa Średnia

I stała się światłość... Tego się spodziewał właśnie, że dzieli go sekunda od zgarnięcia buta na mordę, klacz wywali go z kopyt w powietrze, a on jak szmaciana lalka poskłada się w locie. Widząc jej manewr, mężczyzna nie odskoczył w popłochu — zachowując się racjonalnie, jak to na Varmusa przystało, odsunął się od jej zadu, wchodząc bliżej jej kłody, zbliżając się tym samym do klaczy, zmniejszając dystans między nimi. Nie oszukujmy się, trochę zmusiła go do tego siłą. Ran odruchowo zamknął dłoń na linie, pogłębiając i zaostrzając kontakt z jej głową przez napięcie, jakie kantar wywierał na jej kość nosową. Jego ramiona cały czas były skierowane w stronę ciała kasztanki, chociaż pozostawał lekko zgięty w biodrach, lewą nogę wystawiając delikatnie przed siebie, na prawej opierając ciężar swojego ciała. Tak w razie czego, gdyby Prim miała zamiar przetargać go przez biegalnię. Nie chciał się z nią szarpać i szarpać się z nią nie będzie — był na straconej pozycji, patrząc na to, jak zbudowana była klacz i ile miała siły.

Jedynym sposobem na to, żeby zapanować nad zachowaniami zwierzęcia, było odciągnięcie jego uwagi i zainteresowanie czymś innym, niż mieszaniną emocji, jakie miało w głowie. Idąc tą myślą, Varmus postanowił wykorzystać sytuację i obrócić ją na swoją korzyść. Nie mógł jednak pozwolić na to, aby to ruda dyktowała warunki tego spotkania. Utrata autorytetu, jego przerzucenie na konia to praktycznie wyrok śmierci. Kanadyjczyk wyrównał się z klaczą i jej tempem, tak czy siak zmuszając ją do zwolnienia przez skrócenie długości liny, która teraz miała mniej więcej 30-40 cm. Jeżeli postanowiła zagrać mu znowu na nosie i stanąć w miejscu, zapierając się przed ruchem wprzód, Varmus wysunął prowadzącą dłoń, w której trzymał linę bardziej do przodu, zaklikał na nią i wykonał pierwszy ruch, zapraszając ją do towarzyszenia mu. Aczkolwiek, jeżeli również to nie działało na nią zachęcająco, a zapewne sama możliwość wyrwania się ze „stój” była dla niej interesująca, jedynie symbolicznie zawinął przy jej zadzie drugą częścią liny, ponawiając wyciągnięcie dłoni, w której ją trzymał do przodu - No, spokojnie Prim. Spokojnie. Tylko spokojnie - Randolph przemawiał do niej łagodnym tonem, dając jej jasno znać, że nie dzieje się nic złego i nie zostanie ukarana za swoje zachowanie, ale nie będzie mogła go powtarzać i w dalszym ciągu praktykować takich wybryków, bo nie przyniesie jej to żadnych korzyści.

Varmus był ustawiony tuż za jej szczęką, tak, aby po wyciągnięciu ręki do przodu podczas prowadzenia, nadal czuć ją na halterze. Nie trzymał się kurczowo liny, ponieważ nawet ciężar ramienia mógł spowodować, że klacz będzie chciała uciec od kontaktu, walcząc o większą swobodę. Krok miał zrównoważony, dopasowując go do nie za szybkiego stępu, na jakim mu zależało w tej chwili - bardzo Ci się to nie opłaca, wiesz? To tak Ci tylko powiem z doświadczenia Prim... - cały czas odzywał się do Primavery, przypominając jej, że jest tutaj, tuż obok niej i serio, nigdzie się nie wybiera, dopóki ona sama nie odpuści i nie przestanie się buntować na rzeczy, które w żaden sposób jej nie krzywdzą. Na tę chwilę poruszali się w linii prostej wzdłuż długiej ściany biegalni, przechodząc przez narożnik do połowy krótkiej ściany, po to, żeby w jej połowie odbić i skierować się na środek placu.

@Primavera Blue
Mów mi Klaudia. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda krez #4898. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię zawsze na tak.
Szukam brak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: seks, przekleństwa, przemoc, uzależnienia.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Primavera Blue
Awatar użytkownika
5
lat
174
cm
Skoki
Duży Sport
Nie miała zamiaru zrobić mu krzywdy - nie tak naprawdę. Bardziej testowała i naciągała jego granice, sprawdzając czy podda się po pierwszych pięciu minutach, może trzydziestu, a może w ogóle to Ran postawi na swoim. Zbyt często ludzie dawali jej możliwość dyktowania warunków współpracy, a ona była cwana i to wykorzystywała, aby teraz tak po prostu się podporządkować. Na razie więc nie widziała w mężczyźnie kompana do pracy, a bardziej dużą, natrętną muchę, która zabierała jej czas i odrywała od ciekawszych zajęć, takich jak wyciąganie źdźbeł siana z siatki czy straszenie stajennych zębami, kiedy tylko podeszli zbyt blisko wrót piekieł, to znaczy - drzwi jej boksu.
Pierwszy nacisk materiału na jej kość nosową, spowodowany zamknięciem przez Rana dłoni na linie, wywołał w niej odruch odpowiedzi na ten nieprzyjemny bodziec. Zamiast jednak ustąpić zadarła pysk w górę, napierając na kantar, co nie było dla niej zbyt przyjemnym doświadczaniem. Skuliła uszy, niezadowolona z obrotu sytuacji. Emocje trochę jej pod kopułą buzowały, na tym etapie wystarczył jakiś mniejszy pretekst żeby wywołać lawinę. Nie rozumiejąc co dalej robić, zatrzymała się, przez dłuższą chwilę ani drgnęła, nie reagowała na zachęty Kanadyjczyka. Jej ciało było wyraźnie napięte, a uszy nie zwróciły uwagi na kliknięcie, proszące ją o stęp. Dopiero lina za zadnimi nogami wywołała oczekiwany efekt i kasztanka ruszyła przed siebie. Pierwsze kroki stawiała sztywno, niezbyt zwracając uwagę na Rana, chociaż zdając sobie sprawę z jego obecności na drugim końcu liny. Ogon machał nerwowo na boki, głowę niosła wysoko, łypiąc białkiem ocznym na wszystkie strony. Po chwili nastąpiło jednak wyraźne i stopniowe rozluźnienie, co pokazała sylwetka - szyja nie była już tak zadarta, grzbiet nie był napięty, a stęp stał się bardziej sprężysty i kołyszący na boki. Ostatecznie nawet skierowała jedno ucho na mężczyznę, jakby chciała mu dać znać, że go widzi i słyszy, a tym samym poniekąd w małym stopniu, ale jednak - akceptuje.
Obecne ćwiczenie wydawało jej się łatwe, no bo tylko szła stępem. Nie miała więc powodu by się buntować. Zgodnie z sugestiami poruszała się wzdłuż ściany a potem odbiła na środek placu. Parsknęła, raz, krótko, tym samym rozluźniła szczękę i zaciśnięte wcześniej zęby.

@Randolph Varmus
Mów mi Liska. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda liska#2994. Piszę w trzeciej osobie, liczby pojedynczej czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nope.
Szukam brak danych.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: chaos.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Randolph Varmus
Awatar użytkownika
34
lat
188
cm
Bereiter, instruktor NHM
Uznana Klasa Średnia

Kiedy Randolph pracował z ziemi — całkowicie się temu poświęcał. To nie tak, że praca z siodła przynosiła mu mniejszą radość, ale mimo wszystko znajdując się na równi z koniem, zyskiwał zupełnie inne możliwości. Szczególnie podczas budowania relacji, na której zależało mu najbardziej. Było więc w tym trochę prawdy, że mógł nawet umyślnie zachowywać się momentami, niczym natrętna mucha. Wymuszał na zwierzętach przeróżne reakcje, specjalnie wystawiając je na najróżniejsze bodźce, przyzwyczajając nie tylko do siebie, ale też zmuszając je do zachowań, do których nie zdążyły nawyknąć. Taki sam plan miał w kwestii Prim. Sięgnąć w nią troszeczkę głębiej niż ludzie, z którymi dotychczas miała do czynienia.

Widząc i wyczuwając jej nieznaczne rozluźnienie, nie tylko w ciele, ale przede wszystkim w psychice; Ran uśmiechnął się delikatnie do siebie, mając jednak w głowie to, że ten stan bardzo szybko się znowu zmieni, znając życie. Osiągnięcie chwilowego rozluźnienia dało się wypracować stosunkowo szybko, problem pojawiał się w momencie, w którym należało je utrzymać nieco dłużej. - Suuuper, Prim. Nic się nikomu nie dzieje, prawda? - mamrotał łagodnie, zatrzymując się z klaczą w połowie biegalni, przytrzymując ją na kilka sekund w bezruchu. Dopiero po chwili wykonał krok w przód, prosząc kasztankę o wejście na koło na lewą stronę. Zakomunikował jej to nie tylko delikatnie wyprowadzoną dłonią, ale też kilkukrotnym kliknięciem i przesunięciem ciężaru swojego ciała w tamtym kierunku. Zależało mu na stępie; nie musiał być on najspokojniejszy na świecie, ale dopóki pozostawał stępem, wszystko było w porządku. Dopiero przy wejściu w wyższy chód, skracał swój dystans do przodu klaczy i spowalniał ją. Po pierwszym kole, kiedy Prim dotarła do miejsca, z którego wystartowała, Varmus wykonał ponownie szeroki krok do przodu, przekładając linę do drugiej dłoni. Kanadyjczyk pustą dłonią sięgnął nieco dalej za siebie na wyprostowanym przedramieniu, prosząc klacz w ten sposób o zmianę kierunku, aczkolwiek kiedy ta ponownie przeszła przed nim i dotarła do połowy koła na drugiej stronie, wykonał ten sam gest, ponawiając ćwiczenie, odsyłajac ją do drugiego biodra. Na tym jednak poprzestał, nie zrobił kolejnego kroku w przód, a jedynie pozwolił klaczy ruszyć na pełne koło; nie chcąc tym samym próbować kolejnej zmiany i ponawiać półkola, nie wiedząc, jak dokładnie zareaguje i jak wiele problemów może jej to sprawić, a przede wszystkim — jak duże zamieszanie w jej głowie dane ćwiczenie spowoduje. Małymi kroczkami do celu.

@Primavera Blue
Mów mi Klaudia. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda krez #4898. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię zawsze na tak.
Szukam brak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: seks, przekleństwa, przemoc, uzależnienia.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Oliver Pelerieux
Awatar użytkownika
32
lat
186
cm
zawodnik skoków przez przeszkody
Uznana Klasa Średnia
//Wetniemy się na szybką fabułę, wybaczcie 🙈 Oczywiście akcja dzieje się w innym czasie.


Na pomysł zabrania Salvatore na biegalnię wpadłem dlatego, że uświadomiłem sobie, że ogier miał niewiele okazji do biegania luzem. Wychodził na kwaterę, ale tam nie było miejsca na swobodny ruch, którego również nie byłem w stanie mu zapewnić treningiem. Uznałem więc, że dobrze mu zrobi, jeśli od czasu do czasu pobiega sobie luzem, nie musząc stosować się do żadnych ograniczeń, których - nie ukrywajmy - na co dzień spotykał bardzo dużo ze względu na swoje zachowanie.
Zanim dotarliśmy na biegalnię, weszliśmy jeszcze na chwilę do stajni, w której zamieniłem ogłowie na kantar, w którym powinno być siwemu wygodniej. Dla bezpieczeństwa jednak użyłem łańcuszka, nie mając ochoty się z nim szarpać podczas drogi na biegalnię, na co prawdopodobnie byłoby go stać mimo zmęczenia. Pomyślałem też, że być może udanym pomysłem będzie danie Salvie piłki do zabawy, o zaniesienie której poprosiłem luzaczkę, nie chcąc zostawiać konia samego na biegalni nawet na chwilę.
Wreszcie dotarliśmy na miejsce, gdzie tuż po zamknięciu wejścia, odpiąłem uwiąz i puściłem ogiera wolno i odszedłem na bok, z bezpiecznej odległości ewentualnie zachęcając go machnięciem uwiązu do ruszenia się z miejsca. Na początek chciałem, żeby zapoznał się z halą.

@Salvatore
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 312087 lub Discorda Joy#9747. Piszę w pierwszej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Awatar użytkownika
10
lat
185
cm
Skoki
Duży Sport
Niczego nieświadomy Salvatore mentalnie był już przygotowany na odstawienie do boksu, w którym mógł odpocząć po krótkim, ale intensywnym treningu. Oliver trochę go zaskoczył "przebranie" ogłowia na kantar, ale ogier wziął to za oznakę tego, że będzie jeszcze mu dane wyjść na kwaterę. Biegalnia była mu obca, więc szybko zorientował się, że to nie jest ta trasa, co spowodowało u niego znowu pobudzenie. Co prawda nie caplował już, ale każdy jego krok był niemalże elektryczny i podekscytowany, bo przecież działo się coś nowego.
O swoim wejściu dał znać, jak zawsze, głośnym rżeniem, ale ku jego niezadowoleniu nikogo innego tutaj nie było. Chwilowo zapomniał o towarzyszącym mu właścicielu, którego zostawił, gdy tylko odpiął mu uwiąz i puścił wolno. Wydawać by się mogło, że po takiej lonży w wodzie Salvatore nie będzie miał zbyt wiele siły, ale nic bardziej mylnego. Od razu wykorzystał dużą przestrzeń, by wystrzelić galopem, oddając solidnie z zadu parę razy pod rząd, zupełnie jakby zapomniał o tym, że przed chwilą był zmęczony. Dopiero po dotarciu na drugą stronę biegalni, zwolnił do kłusa, obniżając i zaokrąglając szyję, głośno nadymając nozdrza i wypuszczając powietrze z płuc. Nie minęła chwila, jak znowu zerwał się do biegu, łącząc to z kolejną serią radosnych baranków, w trakcie których Oliver na pewno nie chciałby znajdować się na jego grzbiecie. :lol:

@Oliver Pelerieux
Mów mi Ola. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 49825838 lub Discorda alek#7308. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: -.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Dla użytkownika

Oliver Pelerieux
Awatar użytkownika
32
lat
186
cm
zawodnik skoków przez przeszkody
Uznana Klasa Średnia
Zachowanie Salvatore spotkało się z moim zaskoczeniem. To prawda, że nie potrafiłem powstrzymać zdziwienia; byłem przekonany, że ogier raczej ograniczy się do kłusa lub paru foule galopu, a tymczasem dał mi prawdziwy pokaz akrobacji. Uśmiechnąłem się wesoło, lubiąc go widzieć w takiej formie i nastroju, zwłaszcza jeśli mogłem na to patrzeć z boku.
Dopóki Salvatore nakręcał się sam z siebie, stałem przy wejściu i nie robiłem nic, co mogłoby go prowokować do dalszych szaleństw. Uważałem tylko na to, by przypadkiem nie próbował wbiec galopem we mnie, chcąc sforsować wyjście.
Dopiero gdy opadły pierwsze emocje i ogier przestał biegać w kółko jak oszalały, postanowiłem go jeszcze rozbudzić piłką. Prawdopodobnie po wybuchu energii zaczął myśleć terytorialnie, obwąchując halę czy tarzając się po niej, więc istnieje szansa, że duża, gumowa piłka mogła zostać przez niego potraktowana jak potencjalny intruz, choć były to tylko moje przypuszczenia. Być może będzie doskonale świadom, że to tylko kawałek gumy i nie wykaże nim żadnego zainteresowania. W końcu co koń, to historia...
W każdym razie, nie za mocno kopnąłem piłkę, by ta potoczyła się w kierunku Salvatore krążącego po hali. Rzadko nagrywałem konie czy robiłem im zdjęcia, ale teraz była właśnie taka chwila, że miałem wolne ręce, więc chciałem sobie uwiecznić ten potencjalnie zabawny moment i włączyłem nagrywanie, patrząc co ogier zrobi z piłką. Miałem tylko nadzieję, że ta przeżyje dłużej niż pięć minut...

@Salvatore
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 312087 lub Discorda Joy#9747. Piszę w pierwszej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Awatar użytkownika
10
lat
185
cm
Skoki
Duży Sport
Na szczęście Olivera ogierowi teraz nie w głowie było uciekanie z hali i nawet nie zbliżał się specjalnie do jego osoby przy wyjściu. W najlepsze przegalopował całą biegalnię, po takim jednym okrążeniu zwalniając do kłusa z uniesioną wysoko kitą i nosem przy ziemi. Obwąchując podłoże, szukał sobie najlepszego miejsca, w którym mógł się wytarzać, w międzyczasie przechodząc do stępa. Gdy nareszcie zatrzymał się w którymś miejscu, położył się i w najlepsze wywrócił na grzbiet, co w połączeniu z wciąż wilgotną sierścią nie mogło się skończyć inaczej niż panierką w trosce o to, żeby Oliver się nie nudził dzisiaj za bardzo. <3
Piłki nie zauważył, zbyt zajęty dalszym panierowaniem się. Dopiero kiedy właściciel kopnął ją w jego stronę, siwy poderwał się zadziwiająco szybko na cztery nogi, lustrując czujnym spojrzeniem nowy obiekt, który zbliżał się w jego kierunku. Wydając z siebie znowu odgłosy jak prawdziwy smok Targaryenów, podszedł kłusem do piłki, którą trącił ostrożnie nosem. Uszy miał skierowane do przodu w zaciekawieniu, a gdy piłka w wyniku dotknięcia poleciała w drugą stronę, oczywiście zaczął ją gonić. Najpierw stępem, potem kłusem, gdy już zaczął próbować ją podgryzać, co przy takim kształcie było mocno utrudnione. I chociaż z boku mogło to wyglądać pociesznie, to historia za tym była trochę inna, bo nie minęła chwila, jak stracił ostatnie trzy szare komórki i próbował naskoczyć na piłkę, najwyraźniej zachęcony tym, że była taka miękka. :lol2: Materiał z telefonu powinien trafić na OnlyFans prędzej, ale wiadomo, wtedy zarobki dzielone pół na pół, uczciwie, Salva też chce na dziwki wydać pieniądze. :lol2:

@Oliver Pelerieux
Mów mi Ola. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 49825838 lub Discorda alek#7308. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: -.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Dla użytkownika

Oliver Pelerieux
Awatar użytkownika
32
lat
186
cm
zawodnik skoków przez przeszkody
Uznana Klasa Średnia
Z uśmiechem obserwowałem, jak ogier goni piłkę, przypominając przy tym lekko wyrośniętego psa. Ciężko było ją złapać w zęby, bo przy każdej próbie uparcie się wyślizgiwała, prowokując konia do dalszej gonitwy. Moja radość nie potrwała jednak długo, bo już po paru minutach uśmiech ustąpił wyrazowi zażenowania, który pojawił się na mojej twarzy po tym, jak Salvatore złapał piłkę między przednie nogi... i dał się ponieść fantazji. Zdecydowanie nie był to materiał, jakim chciałem się dzielić z kimkolwiek, więc przerwałem nagrywanie i odłożyłem telefon do kieszeni. Nie próbowałem mu jednak przerywać, wiedząc, że kierowały nim instynkty, którym ciężko było mu się oprzeć. Liczyłem tylko na to, że piłka jakoś wytrzyma to dociskanie do ziemi i nie wybuchnie, choć może skutecznie zniechęciłoby to siwka do takich zabaw. Nie zagrażało mu jednak z tego tytułu żadne niebezpieczeństwo, więc nie zostało mi nic innego niż poczekać, aż ten się znudzi lub odzyska utracone trzy szare komórki i zrozumie, że jego obiekt zainteresowania nie do końca jest tym, czego szuka i co zaspokoi jego potrzeby.
- Zdecydowanie nie umiesz się bawić - skomentowałem z dezaprobatą w głosie, czekając z podejściem bliżej. Nie chciałem zostać przypadkiem przez niego odgoniony, co na pewno nie byłoby miłym doświadczeniem.

@Salvatore
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 312087 lub Discorda Joy#9747. Piszę w pierwszej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Awatar użytkownika
10
lat
185
cm
Skoki
Duży Sport
Puścił sobie komentarz Olivera mimo uszu, którego i tak przecież nie rozumiał. Pewnie kontynuowałby tę świetną zabawę dalej, gdyby nie to, że w pewnym momencie piłka uciekła spod niego i potoczyła się dalej. Cofnął uszy na moment, wielce niezadowolony z tego obrotu spraw, zaraz zaczynając gonić obiekt, który nie zdążył daleko uciec na takim podłożu. Ponowił próbowanie złapania piłki w pysk, która dalej w najlepsze mu uciekła, więc znowu kilka kolejnych sekund spędził na gonieniu jej aż... udało mu się zębami uszczypnąć plastik tak, że chociaż niepewnie, to ją złapał. Od razu spróbował poderwać głowę ze swoją zdobyczą, zachowując się znowu jak wyrośnięty pies. Niestety, uchwyt nie był stabilny i piłka znowu mu uciekła, na co siwy znowu się zdenerwował. Strzelił baranka i nauczony poprzednim podejściem już przy jakiejś piątej czy szóstej próbie porwał ją w zęby, na tyle mocno, że nieświadomie przedziurawił materiał. Nie było tego widać od razu, bo nie wybuchła z hukiem, a jedynie powoli zaczynała tracić powietrze, gdy coraz bardziej ją maltretował, póki co porzuciwszy pomysł, żeby jeszcze raz na nią skoczyć. :lol2:

@Oliver Pelerieux
Mów mi Ola. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 49825838 lub Discorda alek#7308. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: -.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Dla użytkownika

Odpowiedz