Nie dało się temu zaprzeczyć, Northa ciężko byłoby pomylić z andaluzem . Pewnie gdyby miał jakieś ludzkie instynkty, to mógłby się nawet obrazić, że jest jakkolwiek porównywany do ujeżdżeniowych pączków (
), ale jak wiadomo - było mu to totalnie obojętne.
Natomiast trochę pracy z osobą zajmującą się ujeżdżeniem na pewno mu nie zaszkodzi. Miał rzecz jasna wyryte na blachę obowiązkowe postawy, ale w poprzedniej stajni zdecydowanie mocniej skupiali się na samych parkurach, ponieważ to tam sprawiał problemy swojemu zawodnikowi. W gruncie rzeczy tak długo, jak nie widział przeszkód, to był bardzo łatwy w obsłudze (chyba że ktoś miał ciężką rękę), dopiero w trakcie skoków jego niezależny charakter potrafił utrudnić życie.
Natomiast lonża sama w sobie była dla niego stosunkowo nudną aktywnością, acz nie był typem kombinatora, i jak trzeba było, to dobrze znosił mało angażujące zajęcia. Podczas zmiany kierunku nie kombinował już z kłusem, ale definitywnie poświęcał Mii mało swojej uwagi. Ot, chodził po kole w miarę aktywnym stępem, traktując ją trochę jak powietrze. Przez to nieco się zagapił i spóźnił z przejściem do kłusa, ale jak ogarnął prośbę z jej strony, to od razu wpadł w równe, stałe tempo. Odruchowo podniósł wyżej łeb, zaokrąglając lekko szyję, wchodząc w
pół-niskie ustawienie, charakterystyczne dla skoczków. Szedł dynamicznie do przodu, zadnie nogi całkiem ładnie wchodziły pod kłodę, najwyraźniej przy bardziej aktywnym tempie wykazywał nieco więcej zaangażowania. Jeśli chodzi o przykuwanie uwagi - to był jego najmniej zjawiskowy krok, ciężko było powiedzieć, że płynął w powietrzu, ale widać było, że dobrze pracuje stawami i nadgarstkiem. Mięśnie miał dobrze rozbudowane i dało się przewidzieć, że drągi na pewno nie sprawiały mu problemu w kłusie. Zestawiony z ujeżdżeniowcem z pewnością nie robił takiego wrażenia, jeśli chodzi o elegancję ruchów, natomiast były to porównania top-sportowe, bo z koniem z przeciętnym rodowodem raczej nie było sensu go zestawiać. Będzie to jednak widoczne najbardziej na parkurach i w pracy na drążkach, bo to było coś, w co siwek wkładał 120% samego siebie.
Początkowe przejścia wypadały dość leniwie, ale gdy amazonka nie odpuszczała, to ogier w końcu z pewną dozą niechęci skierował ucho w jej stronę i zaczął trochę żywiej pracować. Przejścia były płynnie, zad zaangażował już się całkowicie, więc również kręgosłup zaczął lepiej pracować, a sam krok zrobił się trochę luźniejszy, widać było, że faktycznie zaczyna się rozgrzewać.
Gdy na hali pojawiła się nowa para, North zastrzygł uszami i na chwilę uniósł wyżej łeb, klatka piersiowa zawibrowała, gdy zarżał w ramach przywitania. Nie zmienił specjalnie swojego tempa, nie próbował się też wyrywać w stronę innego ogiera, ale poświęcił mu trochę swojego zainteresowania. Obił ogonem o stawy skokowe, czekając na jakąś reakcję, ale Mii nie powinno sprawić problemu ponowne skupienie go na sobie.
@Mia Alight