Awatar użytkownika
25
lat
166
cm
baristka w Starbucksie
Pracownicy Usług
Ostatnie złe samopoczucie Holly zrzucała na przemęczenie związane z pracą, której poświęciła się w ostatnim czasie. Z powodu długich, codziennych zmian - oczywiście - zaniedbała swoje zdrowie, czemu nie można się było specjalnie dziwić, gdy żyła w takim ciągłym pośpiechu. Niestety, nie zapowiadało się na poprawę jej stanu, który nawet po dwóch dniach wolnych dawał jej się we znaki. Ciągłe osłabienie i nudności nie odpuszczały i zapewne szybko znalazłaby jakąś inną wymówkę na to, gdyby nie to, że właśnie w trakcie tego wolnego z głowy nie wychodził jej żart koleżanki z pracy, że może jest w ciąży. Wtedy nie brała tego na poważnie, mimo że była mocno przewrażliwiona na tym punkcie, ale teraz, gdy miała chwilę czasu na odpoczęcie, nie dawało jej to spokoju. Nie podzieliła się tym z nikim, będąc przekonaną, że tylko sobie to uroiła, czemu też nie trzeba się było bardzo dziwić. Wreszcie dla własnego spokoju ducha poszła do sklepu, specjalnie wybierając się do dalszego, żeby znana sprzedawczyni jej nie rozpoznała... Już stojąc w alejce z produktami medycznymi, miała ochotę się rozpłakać, będąc na skraju paniki. Nigdy wcześniej nie była w takiej sytuacji i ciągle z jakiegoś powodu wierzyła, że jej to nie spotka.
Nawet w domu długo wahała się przed zrobieniem tego, jakby przeczuwała, co zaraz zobaczy. W gruncie rzeczy nie miała wiele powodów, by tak sądzić. Nie brała placebo, więc nie miała prawie żadnego punktu zaczepienia... Jedyną odpowiedź na to pytanie trzymała w rękach, ale wciąż zwlekała z tym, zupełnie jakby problem nie istniał do momentu wyniku testu, a coś wyraźnie jej podpowiadało, że nie ucieszy się z tego. Była cała w nerwach, ale wciąż tkwiła w tym sama. Nie chciała, żeby ktokolwiek, nawet - a może przede wszystkim - Tony wziął ją za panikarę.
Tych kilka minut oddzielających ją od wyniku zdawały się trwać w nieskończoność. Miała wrażenie, że zaraz oszaleje, siedząc na krawędzi wanny i wpatrując się w minutnik na telefonie. Gdy wreszcie czas upłynął, nie miała odwagi spojrzeć na plastikową płytkę. Zdążyła przygryźć sobie wargi do tego stopnia, że czuła w ustach prawie samą krew, ale kiedy wreszcie skontrolowała test, natychmiastowo zaschło jej w gardle. Osunęła się z wanny na podłogę, czując, jak znowu jej się kręci w głowie. Przeklęła głośno pod nosem, wpatrując się w pozytywny wynik w trakcie, jak - w jej oczach - zawalił jej się świat. Miała wrażenie, że zaraz straci kontakt z rzeczywistością albo wpadnie w jeszcze większą panikę, więc zdążyła tylko napisać parę wiadomości do Tonego, który był chyba jedyną osobą, jakiej teraz potrzebowała. Po ostatniej wiadomości wypuściła telefon z rąk, który upadł na dywanik, odbijając się od niego głucho, w trakcie gdy do oczu Holly napływały kolejne łzy. Nie reagowała na ewentualną odpowiedź od Tonego, czując, że zaraz coś sobie zrobi, w miarę tego, jak dochodziła do niej rzeczywistość i co się właśnie stało. Cała się trzęsła, jakby miała zaraz wybuchnąć i tak też się czuła, pozostawiona sama losowi.

@Anthony Wayford
Mów mi Ola. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 49825838 lub Discorda alek#7308. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak proszę.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: seks, myśli samobójcze, samookaleczenie, wulgaryzmy, zaburzenia odżywiania.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Anthony Wayford
Awatar użytkownika
31
lat
185
cm
zawodowy bokser wagi ciężkiej
Nowi Zasobni Pracownicy
Po otrzymaniu serii wiadomości w takim tonie nie tracił czasu na odpisywanie, tylko dosłownie rzucił wszystko, czymkolwiek zajmował się w tamtym momencie i pognał do Holly, pełen obaw i czarnych myśli. Będąc w drodze próbował jedynie do niej zadzwonić, choć zapewne bez skutku, co jeszcze bardziej go zdenerwowało. Próbował sobie wytłumaczyć, że nic się jej nie stało, skoro zdołała do niego napisać, ale zdrowy rozsądek z każdą minutą przegrywał tę nierówną walkę.
W przeciągu maksymalnie dwudziestu minut pojawił się w jej mieszkaniu i wszedł do środka, zupełnie ignorując fakt, że gwałtownym otwarciem drzwi wystraszył koty, które chyba wyczuły powagę sytuacji, bo nawet nie próbowały się zbliżyć do Tonego.
- Holly? - Zawołał w progu, nie wiedząc, w którym pokoju jej szukać. W końcu znalazł ją w łazience, siedzącą na podłodze w kompletnej rozsypce, co jeszcze mocniej zadziałało na jego wyobraźnię. Jednak nawet przez chwilę nie pomyślał o prawdziwym powodzie, w emocjach nie zauważając też testu ciążowego, który za to wszystko odpowiadał. - Co się stało? - Zapytał, natychmiast kucając przy niej. Był świadom tego, że ostatnio gorzej się czuła, trochę go to martwiło, ale jednocześnie ufał jej, że "nie jest tak źle" i nie naciskał, by coś z tym zrobiła, tym bardziej, że trwało to to może dwa czy trzy tygodnie, a nie parę miesięcy.

@Holly Duke
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię hell yeah.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: przemoc, seks, rasizm, homofobia, wulgaryzmy.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Odznaki od publiczności

Awatar użytkownika
25
lat
166
cm
baristka w Starbucksie
Pracownicy Usług
Nie wiedziała, ile czasu minęło do przybycia Tonego ani nie zwróciła uwagi na połączenia od niego, nie biorąc pod uwagę tego, że tym nie pomagała mu w tym wszystkim. Nie myślała teraz trzeźwo i być może postępowała egoistycznie, nie uprzedzając go o niczym i nagle zrzucając na niego wielką niewiadomą poprzez kilka wiadomości - a miał przecież podstawy ku temu, by być zdenerwowanym i martwić się o nią.
Emocje tak bardzo zawładnęły jej ciałem, że nie zauważyła nawet przybycia Tonego, mimo że trzaśnięcie drzwiami postawiło na nogi przynajmniej koty i najbliższych sąsiadów. Wydawało jej się, że to się nie dzieje naprawdę, że stoi gdzieś obok i patrzy na to wszystko z boku, jakby to nie ona tego doświadczała. Jakby wszystko dookoła nie istniało albo było oddalone od niej. Dopiero kiedy wszedł do łazienki, zderzyła się boleśnie z rzeczywistością. Podniosła głowę, którą do tej pory miała opartą czołem o kolana, starając się ze wszystkich sił nie zrobić nic głupiego. Tym razem nie dla siebie, tylko dla niego, co chyba pozwoliło jej usiedzieć w jednym miejscu w łazience, wiedziona myślą, że zaraz będzie Tony i wszystko będzie dobrze.
Ale nie było. Gdy tylko skrzyżowała z nim spojrzenia, łzy pociekły jej po policzkach, a wielka gula urosła w gardle do niewyobrażalnych rozmiarów. Dopiero teraz, kiedy go zobaczyła, poczuła, że go zawiodła. Jego i siebie, co wywołało kolejną lawinę emocji, z którymi sobie zupełnie nie radziła. - Tony... ja... ja... - próbowała zacząć, ale za każdym razem gardło zaciskało się, odbierając jej głos.
Bała się. Ufała mu w każdej kwestii i aspekcie życia, ale kiedy nagle znalazła się w takiej sytuacji, straciła jakikolwiek rozsądek. Jej najgorszy koszmar się ziścił i tylko ona była temu winna, choć tak bardzo się tego obawiała. Chciała, żeby to był tylko przypadek, nieprawda, co może i by było możliwe, gdyby nie to, że wykonała kilka testów i każdy wskazywał na to samo. Wreszcie poddała się i drżącą z nerwów dłonią pokazała mu wynik testu, nie potrafiąc mu wtedy nawet spojrzeć w oczy.
A wtedy lawina puściła.
- Tony, przepraszam. Wiem, że to moja wina, nie wiem, jak to się stało. Musiałam pominąć jakąś tabletkę, albo nie wiem, przesadzić z alkoholem. Naprawdę nie wiem, ale nie chciałam... Wiem, że miałam pilnować tylko jeden rzeczy i nawet to zjebałam, przepraszam... Nie zostawiaj mnie z tym samej, proszę - zaczęła mówić ciurkiem, szybko i niewyraźnie. Cała drżała, łzy płynęły strumieniem po jej policzkach, ale wciąż nie podniosła na niego spojrzenia. Być może zupełnie bezzasadnie, ale bała się, co zobaczy w jego oczach. Gdzieś podświadomie miała chyba z tyłu głowy ich dawną kłótnię o zabezpieczanie się, jak i ciągłe przestrzeżenia rodziców, że jak tak dalej będzie, to skończy z nastoletnią ciążą. Teraz była dorosła, ale takie ciągłe straszenie sprawiło, że nie umiała nawet powiedzieć tego na głos, jakby to był dla niej ostateczny wyrok.

@Anthony Wayford
Mów mi Ola. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 49825838 lub Discorda alek#7308. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak proszę.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: seks, myśli samobójcze, samookaleczenie, wulgaryzmy, zaburzenia odżywiania.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Anthony Wayford
Awatar użytkownika
31
lat
185
cm
zawodowy bokser wagi ciężkiej
Nowi Zasobni Pracownicy
Nie chciał jej poganiać, ale te kilka minut zdawało się ciągnąć w nieskończoność. Wciąż odczuwał silny niepokój, który nie ustał mimo tego, że widział, że była cała i zdrowa (jak przynajmniej mu się wydawało). Do głowy zaczęły mu przychodzić zupełnie irracjonalnie myśli - o tym, że może coś komuś przypadkowo zrobiła albo ktoś umarł, choć przecież dużo bardziej prawdopodobnym scenariuszem byłoby, że jednak odwiedziła lekarza i dowiedziała się czegoś okropnego o swoim zdrowiu.
Na nic nie zdawały się też próby uspokojenia Holly, która wciąż łkała, wyraźnie nie mogąc wydusić z siebie tego, co jej leżało na sercu. Za chwilę jednak okazało się, że żadne słowa nie były potrzebne, bo kiedy pokazała mu pozytywny test ciążowy, wiedział już wszystko...
Trudno powiedzieć, jakie emocje towarzyszyły mu w tamtym momencie. Była to przedziwna mieszanka ulgi i zagubienia, która odbiła się w jego oczach pustką, jakby chwilowo się wyłączył. Z tego powodu dotarło też do niego co drugie słowo z jej tłumaczeń, które swoją drogą wydawało mu się zupełnie bezpodstawne. Kiedy zaczęła go błagać, żeby jej nie zostawiał, spojrzał na nią wręcz zaskoczony, od razu oprzytomniając.
To prawda, że jeszcze parę lat temu zrobiłby jej o to straszną awanturę i obarczył ją całą winą. Nie pamiętał już o tamtej rozmowie, w ogóle nie zdawał sobie sprawy z wagi tamtych słów i nie widział wtedy niczego złego w swoim zachowaniu. Dzisiaj miał już zupełnie inne myślenie. Przede wszystkim dojrzał do pewnych spraw, po drugie naprawdę kochał Holly, a po trzecie był już ojcem i rodzicielstwo w ogóle go już nie przerażało. Nie oznacza to jednak, że przekazana mu wiadomość go ucieszyła. Nie gdy widział, jakie Holly miała do tego nastawienie. Nigdy o tym nie rozmawiali, ale widział jaka była niechętna choćby do żartowania na ten temat, albo przebywania w obecności Williama. Jej aktualne zachowanie też zdawało się wskazywać na to, że był to dla niej koniec świata - co nawet był w stanie zrozumieć - i właśnie z tego powodu Tony wciąż był niespokojny, bo nie wiedział, czego może się spodziewać po Holly. Wiedział, że była gotowa do drastycznych posunięć i to przerażało go najbardziej.
- Spokojnie... Chodź, wstańmy z tej zimnej podłogi i pójdźmy do sypialni - powiedział, w razie potrzeby samemu "zbierając" ją z ziemi. Zaprowadził ją do łóżka, na którym usiadł razem z nią i przytulił ją do siebie. - Nigdy Cię nie zostawię. Słyszysz? - Zapytał, chcąc mieć pewność, że dotarły do niej jego słowa, nawet jeśli nie do końca im dowierzała. Miał ochotę spytać, czy była pewna wyniku, zadać dziesiątki innych pytań, ale wszystkie musiały poczekać, bo przede wszystkim chciał i musiał ją zapewnić, że nie jest w tym sama, niezależnie od tego co miało się wydarzyć dalej.

@Holly Duke
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię hell yeah.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: przemoc, seks, rasizm, homofobia, wulgaryzmy.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Odznaki od publiczności

Awatar użytkownika
25
lat
166
cm
baristka w Starbucksie
Pracownicy Usług
Z dużym prawdopodobieństwem Tony wcześniej nie widział jej w takim stanie. Sama Holly nie pamiętała, kiedy ostatnio czuła się tak... bezsilna i zdruzgotana, jeśli w ogóle kiedykolwiek. Nawet okolice jej prób samobójczych zdawały się nie wywrzeć takiej presji jak teraz, głównie przez to, że całe życie obawiała się i była dodatkowo straszona znalezieniem się w takiej sytuacji, w którą dodatkowo był zamieszany Tony, którego przecież kochała nad życie. Do tego stopnia, że gdy teraz go zawiodła - a tak to wyglądało w jej oczach w tym momencie - była na skraju załamania. Jednocześnie czuła się winna i bała się tego, że Tony ją za to znienawidzi i postanowi zostawić. Nie miała żadnych powodów, by tak sądzić, ale zupełnie nie myślała teraz trzeźwo ani racjonalnie. Do jej głowy napływały same czarne scenariusze, nad czym nie potrafiła zapanować, nawet jeśli chciała. Na niewiele więc zdały się próby Tonego, żeby ją uspokoić. Łzy same płynęły po policzkach, a ciało trzęsło się bynajmniej nie z zimna. Jego słowa nawet średnio do niej dotarły, ale w pierwszym odruchu miała pewien opór przed opuszczeniem łazienki. Było to miejsce, w którym zdawała się zamknięta od świata, żeby nie powiedzieć bezpieczna. W momencie, kiedy miała z niej wyjść, wrócić do swojego pokoju, to musiała też zmierzyć się z tym, co ją teraz czekało, a na to wciąż nie była gotowa. Nie sądziła, żeby kiedykolwiek miała być.
Niezależnie, jak wreszcie trafiła do swojej sypialni, to zgodnie z przypuszczeniem, nie poczuła się w niej lepiej. Gdy przejechała dłonią po doskonale znanej sobie powierzchni pościeli, poczuła zapach kwiatów, które ostatnio dostała od Tonego, zrozumiała, że to jednak dzieje się naprawdę. Że to nie był wcale koszmar, który się jej przyśnił już niejednokrotnie, zawsze owocując obudzeniem się, zlana potem. Jej szczerym i jedynym marzeniem było teraz obudzić się z tego złego snu i wrócić do codziennego życia.
Pochyliła się do przodu, chowając twarz w dłoniach. Poza zwykłym poczuciem bezbronności było jej po prostu wstyd. Nie mogła spojrzeć na Tonego, którego słowa zdawały się do niej nie trafiać, zupełnie jakby była zamknięta w bańce. - Do niczego się nie nadaję, kurwa. Nawet głupich tabletek nie umiem pilnować, miałam tylko tyle robić i nawet w tym Cię zawiodłam. Naprawdę nie chciałam, Tony, przepraszam - nie potrafiła zapanować nad ciągłym przepraszaniem go, a przecież zawsze przeprosiny przychodziły jej z ogromnym trudem. Przerastało ją to wszystko do tego stopnia, że nawet bliskość Tonego nie uspokajała jej. Wciąż drżała, zaciskała wyschnięte z nerwów usta, zaciskała palce na włosach u nasady, mając teraz ogromną ochotę zrobić sobie krzywdę... - Co ja mam teraz zrobić, przecież ja w życiu nie będę umiała zadbać o... Jak ja mogłam tak zjebać... Ojciec miał rację, że spierdolę sobie życie, zanim się obejrzę. Przecież jakby on się teraz dowiedział... - myśl o swoim ojcu sprawiła, że już w ogóle traciła nad sobą kontrolę. Płacz zaczął robić się spazmatyczny, kiedy desperacko próbowała złapać każdy oddech, przerywany kolejnymi słowami, które powtarzała w kółko. Miała wrażenie, że w płucach zaczyna jej brakować tlenu, że zaraz się udusi, przez co jeszcze płycej oddychała, coraz bardziej się w tym wszystkim zapętlając. Serce biło jej już tak szybko, że odczuwała silny ucisk w klatce piersiowej i miała wrażenie, że zaraz umrze, ale nie potrafiła nad tym zapanować i pogłębiała się w ataku paniki. Emocje stawały się tak silne, że zaczynało jej się kręcić w głowie i nie widziała żadnego sposobu, aby to zatrzymać.

@Anthony Wayford
Mów mi Ola. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 49825838 lub Discorda alek#7308. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak proszę.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: seks, myśli samobójcze, samookaleczenie, wulgaryzmy, zaburzenia odżywiania.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Anthony Wayford
Awatar użytkownika
31
lat
185
cm
zawodowy bokser wagi ciężkiej
Nowi Zasobni Pracownicy
Początkowo pozwolił jej mówić, ale szybko zauważył, że wcale nie przynosi jej to ulgi. Mówiła bez większego ładu i składu, rzeczy zupełnie nieistotne i wyssane z palca, które jeszcze bardziej ją nakręcały. Wiedział, że musi to przerwać i pomóc jej wyjść z tej spirali, w której sama się zapętlała, jednocześnie samemu walcząc z narastającym mętlikiem w głowie. Nie docierało do niego to, czego się dowiedział, bo choć ojcostwo nie było mu obce, to jednak nigdy nie przypuszczał, że znajdą się w takiej sytuacji z Holly. Nigdy nie zakładał takiego scenariusza i przez to nie do końca wiedział, co o tym wszystkim myśleć.
- Spójrz na mnie - poprosił, a jeśli same słowa nie przyniosły oczekiwanego skutku, to dłonią delikatnie skierował jej podbródek w górę i w swoją stronę. - Wszystko będzie dobrze. Jestem przy Tobie i przejdziemy przez to razem - zapewnił ją, nawet jeśli nie wiedział, co dokładnie kryje się pod "tym". To zdecydowanie nie była chwila na to, aby rozważać dostępne opcje. - Spróbuj się teraz uspokoić. Oddychaj razem ze mną - dodał, oswobadzając jej brodę tylko po to, aby tym razem złapać ją za ręce, którymi "wyrywała" sobie włosy. Splótł z nią palce obu dłoni i, nieco intuicyjnie, bo w gruncie rzeczy nie miał z tym żadnego doświadczenia, zaczął zwracać uwagę na oddech Holly, każąc jej robić razem z nim wyraźny wdech i wydech, aż sytuacja zaczęła się stabilizować, choć odrobinę...
Wtedy znowu przytulił ją do siebie, mocno, jakby chciał ją schować w swoich ramionach przed tym całym bólem i strachem, które ją teraz zaatakowały. - Nie zrobiłaś niczego złego, Holly. To nie twoja wina - powiedział cicho, ale z pełnym przekonaniem. Takie rzeczy po prostu się zdarzały, choć trzeba przyznać, że wymagało to wyjątkowego "szczęścia". Tym bardziej, że z własnego doświadczenia wiedział, że to wcale nie takie proste, a jednak los miał wobec nich zupełnie inne plany i postanowił zrobić im na przekór.
Do tematu jej ojca nie wracał, nie chcąc jej znowu rozemocjonować, do czego niewątpliwie by doszło. Nie miał on teraz zresztą żadnego znaczenia i na pewno nie miał o niczym wiedzieć, na pewno nie od razu.
- Kocham Cię - przypomniał jej, na wypadek, gdyby o tym zapomniała lub obawiała się, że mógł zmienić zdanie w zaistniałych okolicznościach. - Zaufaj mi, że to jeszcze nie koniec świata - dodał, starając się dać jej delikatnie do zrozumienia, że nie była to sytuacja bez wyjścia. Było ich co najmniej kilka, niekoniecznie wszystkie były dobre, ale na pewno nie byli skazani na siedzenie z założonymi rękami. A przede wszystkim nie musieli podejmować żadnych decyzji już teraz, w tej chwili, co też nie było bez znaczenia.

@Holly Duke
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię hell yeah.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: przemoc, seks, rasizm, homofobia, wulgaryzmy.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Odznaki od publiczności

Awatar użytkownika
25
lat
166
cm
baristka w Starbucksie
Pracownicy Usług
Nie mogła na niego spojrzeć, nawet gdy o to poprosił. Kiedy ją do tego przymusił, do oczu napłynęły jej kolejne łzy. Potrzebowała usłyszeć takie słowa od niego, zapewnienie o tym, że będzie dobrze, ale mimowolnie nakręcała się już do tego stopnia, że nie potrafiła w to uwierzyć w tej chwili. Nie, kiedy jej najgorszy koszmar się spełnił. Bardziej bała się tylko utraty Tonego, a w stanie tak skrajnej panice obawiała się również tego, że to się zaraz stanie. W końcu liczyła, że w takiej sytuacji się nigdy nie znajdzie, a los potoczył się inną ścieżką. Teraz równie dobrze mógł tak mówić, byle tylko ją uspokoić, a potem mogło się wydarzyć wiele... Być może nie było to uczciwe podejście do Tonego, któremu niejako teraz nie ufała, a przecież nigdy jej nie zostawił, szczególnie w potrzebie. Nie myślała rozsądnie, a ciało ogarnięte atakiem paniki nie ułatwiało jej zebrania myśli i podejścia do tego na chłodno.
- Jak mam się uspokoić, kiedy całe życie mi się wali na łeb? - Rzuciła nagle w emocjach między kolejnymi desperackimi próbami złapania tlenu do płuc. Nie była na niego zła, choć mogła tak chwilowo zabrzmieć, gdy podniosła głos, nie rozumiejąc, jak mógł podchodzić do tego z takim spokojem. Potrzebowała kogoś takiego, ale jednocześnie nie mogła znieść myśli, że pewnie teraz uważa ją za wariatkę, bo zareagowała w taki sposób. Posłuchała go jednak, próbując przynajmniej na chwilę odciąć się od myśli i skupić na oddechu, gdy miała wrażenie, że zaraz się udusi albo dostanie zawału. Razem z nim brała kolejne oddechy, usiłując je spowolnić, by uspokoić chociaż ciało, skoro w głowie wciąż miała bałagan. Za pierwszym podejściem przyniosło to niemal odwrotny efekt, bo przy tak wysokiej adrenalinie ucisk klatki piersiowej uniemożliwiał jej wzięcie głębszego oddechu, a tak przynajmniej jej się wydawało. Zaczynała jeszcze bardziej panikować i pewnie gdyby nie opanowanie Tonego, już zupełnie by oszalała. Po kilku długich i ciężkich minutach bicie serca zaczęło spowalniać, a wraz z tym kolejne objawy somatyczne.
A po panice przyszło rozgoryczenie i smutek tak głęboki, że sama wtuliła się w Tonego, zanosząc się szlochem. Nie wierzyła w jego słowa. To była jej wina. Sama sobie zrządziła ten los i chyba to najbardziej ją bolało: że sama zrobiła sobie coś, czego tak bardzo się bała. Gdyby uważała, nigdy by nie musiała przez to przechodzić. Teraz musiała za to odpowiadać, wciąż z jakiegoś powodu wmawiając sobie, że jest z tym sama, a sama sobie przecież nie poradzi... Czemu musiało to się akurat jej przytrafić? Przeszła już tyle w swoim życiu, a mimo to wciąż czekały ją kolejne, jeszcze większe wyzwania, przez które znowu czuła się jak mała dziewczynka.
Kiedy przypomniał jej o tym, że ją wciąż kocha, jeszcze bardziej się rozpłakała, chowając twarz w jego bluzie. Znowu nie umiała na to odpowiedzieć, wróciła do punktu wyjścia, gdy wszystkie emocje ją przytłaczały. Zacisnęła tylko rękę na jego ramieniu, jakby bała się, że zaraz jej zniknie. Dla niej to był koniec świata i bolało ją to, że nie widział tego jej oczami i mógł tego zrozumieć. - Boję się... - przyznała wreszcie cicho w pewnym momencie, ledwo przebijając się przez ciszę w pokoju, choć jej tylko szumiało w głowie od tej ilości płaczu.

@Anthony Wayford
Mów mi Ola. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 49825838 lub Discorda alek#7308. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak proszę.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: seks, myśli samobójcze, samookaleczenie, wulgaryzmy, zaburzenia odżywiania.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Anthony Wayford
Awatar użytkownika
31
lat
185
cm
zawodowy bokser wagi ciężkiej
Nowi Zasobni Pracownicy
Nie próbował jej przekonywać, że jest inaczej. Nawet jeśli myślał, że przesadzała, to właściwie nie miał prawa tak sądzić. W końcu nie mógł się postawić w jej sytuacji, nawet jeśli by tego chciał. Prawdopodobnie nawet nie potrafił sobie wyobrazić, z czym się właśnie zmagała, ale aby nie palnąć niczego głupiego, wystarczyło żeby przypomniał sobie jak sam irracjonalnie potrafił się zachowywać w innych sytuacjach.
Nawet nie chciał teraz rozważać żadnych scenariuszy, których było wiele, bo to na pewno nikomu by nie pomogło, a może nawet by zaszkodziło. Póki co udawało mu się zachowywać spokój, czemu sam się dziwił, bo nie było to dla niego typowe. Nie pozostawał jednak obojętny na te emocje i stres, więc niewykluczone, że miały mu się odbić czkawką...
Kiedy znowu się histerycznie rozpłakała, cały czas trzymał ją blisko siebie, głaszcząc po plecach czy głowie, aby miała świadomość, że wciąż jest przy niej i nigdzie się nie wybiera. - Wiem - odpowiedział, już dla siebie zachowując, że też się bał. Może nie ciąży, ale tego co będzie dalej, a konkretnie tego, jak Holly sobie z tym poradzi. Po prostu bał się o nią. - Ale poradzimy sobie z tym tak, jak dotychczas radziliśmy sobie ze wszystkim innym - dodał, przypominając jej, że już nie z takich rzeczy wyszli cało. Niektóre naprawdę były pojebane, a jednak dali im radę.
Jeszcze przez dłuższą chwilę przytulał ją i uspokajał, cierpliwie czekając, aż będzie w stanie z nim porozmawiać choć odrobinę racjonalniej.
- Myślisz, że twoje złe samopoczucie w ostatnim czasie wynikało właśnie z tego...? - Zapytał w końcu ostrożnie. Właściwie chyba mógł się spodziewać odpowiedzi, bo chyba już żadne z nich nie wierzyło w zmęczenie i przepracowanie, którym ciągle tłumaczyli sobie stan Holly. Starał się ocenić, ile mogło już minąć czasu. Jeśli jej złe samopoczucie było pierwszym objawem, to mogli liczyć co najmniej pięć tygodni, zakładając, że początkowe były bezobjawowe. Im więcej nad tym myślał, tym większy odczuwał stres, bo jednak nie była to sytuacja, na którą można było być gotowym. Co innego gdyby starali się o dziecko, ale taka "niespodzianka" chyba każdego zwaliłaby z nóg.

@Holly Duke
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię hell yeah.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: przemoc, seks, rasizm, homofobia, wulgaryzmy.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Odznaki od publiczności

Awatar użytkownika
25
lat
166
cm
baristka w Starbucksie
Pracownicy Usług
Miał pełne prawo bać się o stan Holly. Sama myśl o najbliższą przyszłość napawała ją przerażeniem. Bała się tego, co przyniesie i że nie będzie to nic dobrego. Bała się tego, że to jeszcze bardziej ją przerośnie i w ogóle nie sprosta kolejnym przeciwnościom. Jeszcze parę lat temu prawdopodobnie nie zależało jej tak na przyszłości jak teraz, gdy chciała ją budować wspólnie z Tonym. Ta sytuacja zrujnowała wszystkie ich plany, a gdy straciła grunt pod nogami, nie wiedziała, co robić. Bała się konieczności decydowania, nawet jeśli nie musiała tego robić od razu - to jednak prędzej czy później musiała się z tym zmierzyć. Bała się, że w pewnym momencie znowu zawiedzie Tonego, być może chcąc czegoś innego niż on. Nie potrafiła sobie w żaden sposób wyobrazić przyszłości, zupełnie jakby jej świat naprawdę skończył się z tą wiadomością. Niby miała wsparcie w Tonym, ale wciąż czuła się sama w tym wszystkim. On mógł się od tego odciąć, a ona nie.
- A co, jeśli nie? - Zapytała, nie umiejąc przestawić się na takie podejście, jak Tony. Niekoniecznie optymistyczne, ale bardziej realne, bo umysł wciąż podsuwał jej same najgorsze scenariusze. Chciała przestać, ale nie mogła. W zasadzie teraz to tylko bliska obecność Tonego powstrzymywała ją przed zrobieniem czegoś głupiego. Pewnie i bez tego brał ją za szaloną, ale tym razem, wyjątkowo, to siebie miała na uwadze.
Z czasem płacz sam przeszedł, bardziej z powodu wycieńczonego skrajnymi emocjami organizmu niż uspokojenia nerwów. Wciąż była cała spięta, a dłonie zdawały się drżeć jeszcze bardziej niż wcześniej, ale udało jej się zachować przynajmniej względne zrównoważenie, czy może bardziej apatię i otępienie. Kiedy zadał jej pytanie, zmuszając do powrotu na ziemię, wróciła pamięcią do zeszłego miesiąca, starając się przypomnieć sobie, kiedy to się zaczęło. Nie potrafiła nawet skojarzyć, jak długo mogła być w ciąży. W głowie miała totalną pustkę, zupełnie nie mogła zebrać myśli i się skupić.
- Nie wiem. Może. Ale ostatnio miałam dodatkowe szkolenia, myślałam, że to przez to... - odpowiedziała, wciąż nie mogąc się z tym wszystkim pogodzić. Nie dochodziło do niej, że to wszystko łączyło się niemal idealnie w całość. Naprawdę chciała, żeby to było tylko zmęczenie...

@Anthony Wayford
Mów mi Ola. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 49825838 lub Discorda alek#7308. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak proszę.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: seks, myśli samobójcze, samookaleczenie, wulgaryzmy, zaburzenia odżywiania.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Anthony Wayford
Awatar użytkownika
31
lat
185
cm
zawodowy bokser wagi ciężkiej
Nowi Zasobni Pracownicy
- Nie widzę innej opcji. Zobaczysz, że się wszystko ułoży - choć właśnie mówił jak optymista, to mimo wszystko nie nazwałby siebie jednym z nich. Jednak nawet przez chwilę nie zwątpił w to, że również z tej sytuacji jest jakieś wyjście. Może i miała ona odcisnąć na nich jakieś piętno, ale która z trudnych sytuacji w ich życiu się nie zakończyła w ten sposób?
- Powinnaś spróbować trochę odpocząć. Mogę coś dla Ciebie zrobić? - Zapytał, woląc, by to ona sprecyzowała - lub przynajmniej spróbowała - swoje oczekiwania wobec niego. Niekoniecznie to, co on uważał za słuszne, miało być tym, czego było jej teraz potrzeba. Z pewnością zamierzał namówić ją na pójście do lekarza, ale na pewno nie w tym momencie. Wiedział, że to byłoby dla niej za wiele jednego dnia i domyślał się, że prawdopodobnie będzie stawiała przed tym opór, ale było to raczej nieuniknione. Tony potrzebował przede wszystkim pewności, że testy nie kłamały i Holly nic nie zagraża, ale to - choć z trudem - mogło jeszcze poczekać parę dni. Parę dni, które również nie będą należały do najłatwiejszych, bo powinni w tym czasie ustalić, jak będzie wyglądała ich najbliższa przyszłość.
Chociaż była już znacznie spokojniejsza, to wciąż trzymał ją w swoich objęciach, jakby się obawiał, że po uwolnieniu z nich może się rozsypać jak domek z kart. Była to też jedyna rzecz, na której mógł się skoncentrować, bo w głowie miał totalny bałagan, który na szczęście go nie przygniatał. Nie był tylko pewien czy to kwestia leków, które trzymały go w garści, czy po prostu jeszcze do niego nie dotarło, z czym się właśnie mierzą.

@Holly Duke
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię hell yeah.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: przemoc, seks, rasizm, homofobia, wulgaryzmy.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Odznaki od publiczności

Awatar użytkownika
25
lat
166
cm
baristka w Starbucksie
Pracownicy Usług
Zamilkła, nie chcąc się z nim kłócić już o to. Tak naprawdę wciąż nie potrafiła mu w to uwierzyć. Jakkolwiek by chciała, w tym stanie po prostu nie była do tego zdolna. Irytowało ją to, ale nie mogła teraz na to wiele poradzić. Emocje wciąż były na zbyt wysokim poziomie, by mogła zacząć racjonalnie myśleć i przyjąć jakiekolwiek rzeczowe argumenty. W tej chwili napędzał ją tylko własny strach, przez który ciągle była w olbrzymim stresie, nawet jeśli zdawała się ustabilizować ze swoim nastrojem.
Dopiero Tony zwrócił jej uwagę na to, jak to wszystko ją wykończyło. Była odwodniona, bolała ją głowa, a ciągle napięte mięśnie drżały, dając znać o swoim zmęczeniu przez ciągłe bycie w gotowości. Jednak nie wyobrażała sobie, żeby teraz miała po prostu się położyć i udawać, że wszystko jest w porządku. To wydawało się... niewłaściwe. Z jakiegoś powodu czuła, że nie może z tym zwlekać. Może z obawy, że nie wytrzyma tego psychicznie dłużej, a może po prostu nie mogła teraz skupić myśli na czymkolwiek innym. O śnie i tak nie było mowy, więc leżąc, była zdana na gonitwę myśli. Z dwojga złego wolałaby już wrócić do pracy, co miało ją czekać dopiero jutro. - Zostań - poprosiła tylko. Niby nie prosiła o wiele, ale jednak zupełnie nie myślała teraz o tym, że zachowywała się egoistycznie. Nie myślała o tym, że oderwała go od jakichś obowiązków, że na pewno miał inne zobowiązania i plany względem tego dnia, że zostawił w domu dwa psy, że prawdopodobnie miał jakiś ważny trening przed sobą. Był teraz jej jedyną ostoją spokoju, dzięki której jeszcze jako tako trzymała się w ryzach. Bała się, że gdy tylko się od niej odsunie, to ona znowu straci nad wszystkim kontrolę, którą ledwo przecież odzyskała z jego pomocą. Ten jeden raz potrzebowała go bardziej niż kiedykolwiek.
- Mieliśmy teraz wybierać wspólne mieszkanie, a nie, kurwa, kołyskę dla dziecka - powiedziała cicho nagle, gdy jej wzrok zatrzymał się na pierścionku na dłoni zaciśniętej na jego bluzie. Głos znowu jej się załamał, jakby miała się rozpłakać, ale ostatkiem sił udało jej się powstrzymać łzy zbierające się w oczach. Do tej pory nie potrafiła powiedzieć tego na głos, wciąż to do niej za bardzo nie dochodziło, ale jednocześnie zabolało ją to, że jej własny błąd, pozornie niewielki, doprowadził do zrujnowania całej ich wspólnej przyszłości.

@Anthony Wayford
Mów mi Ola. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 49825838 lub Discorda alek#7308. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak proszę.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: seks, myśli samobójcze, samookaleczenie, wulgaryzmy, zaburzenia odżywiania.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Anthony Wayford
Awatar użytkownika
31
lat
185
cm
zawodowy bokser wagi ciężkiej
Nowi Zasobni Pracownicy
- W porządku. Zostanę - obiecał bez wahania, być może zbyt lekko i swobodnie podejmując taką decyzję, ale zupełnie o to nie dbał. Nic nie było ważniejsze od Holly. Wszystko mogło poczekać, nawet psy, które nagle zostawił w domu zupełnie same, prawdopodobnie pierwszy raz, odkąd mieli szczeniaka. Chwilowo o nich nie myślał, ale za chwilę pewnie miał im znaleźć jakąś zastępczą opiekę, dopóki sam do nich nie wróci.
- To niczego nie zmienia. Wciąż możemy się rozglądać za mieszkaniem. Nie martw się o to - powiedział, starając się jej przemówić do rozsądku. Z dzieckiem mogło to być tylko odrobinę trudniejsze, bo wówczas potrzebowaliby jednak nieco większego mieszkania, może w innej okolicy niż początkowo brali pod uwagę, ale absolutnie nie oznaczało to końca świata ani wspólnych planów. Co innego gdyby zaszła w ciążę na początku ich znajomości, do czego chyba cudem nie doszło... Teraz może też nie byli na to do końca gotowi, zwłaszcza ona, ale byli w znacznie lepszym położeniu, a przede wszystkim Tony nie zamierzał jej zostawić z tym samej.
Ale tak poza tym nie wiedział co o tym myśleć. Nie czuł nic i to podobało mu się chyba najmniej. Odczuwał jedynie ulgę, że Holly nic się nie stało, ale poza tym miał kompletną pustkę w głowie i nie potrafił zareagować na te wiadomości. Nigdy przedtem nie wyobrażał ich sobie jako rodziców i chociaż teraz ta wizja nie napawała go przerażeniem, to chyba też nie był w stanie się ucieszyć widząc, jaka była reakcja Holly...

@Holly Duke
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię hell yeah.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: przemoc, seks, rasizm, homofobia, wulgaryzmy.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Odznaki od publiczności

Awatar użytkownika
25
lat
166
cm
baristka w Starbucksie
Pracownicy Usług
- Dziękuję - wymamrotała tylko, tak naprawdę niczego więcej nie potrzebując. Wiedziała, że gdyby była z tym całkiem sama, to na pewno by sobie z tym poradziła. Nawet z Tonym miała wątpliwości co do tego, mimo że chciała w to wierzyć, że będzie dobrze. Jego obecność pozwalała jej zupełnie nie postradać zmysłów. - Też Cię kocham - dodała wreszcie, ze znacznym opóźnieniem, ale dopiero teraz psychika jej na to pozwalała. Nie zapominała o tym, jak ważne to dla niego było, a definitywnie nie brakowało jej wyrzutów sumienia za wszystkie inne sprawy.
- Jak mam się o cokolwiek nie martwić... - skomentowała, nie rozumiejąc, jak wciąż mógł być tak spokojnym, kiedy całe życie waliło im się na głowę. Już na co dzień Holly potrafiła się martwić o nieistotne drobiazgi, więc gdy teraz pojawił się prawdziwy problem, straciła grunt pod nogami. Wcześniej pewnie też była nieraz panikarą, ale nigdy nie urosło to do tego stopnia, jak dzisiaj.
- Już bym wolała być chora - stwierdziła, co raczej nie miało się spodobać Tonemu. Życzenie sobie samemu choroby było szalone i z tym mogła się zgodzić również teraz. Jednak gdyby stwierdzono u niej jakąś chorobę, przynajmniej wiedziałaby, co robić. Że jest tylko jedna, prawidłowa ścieżka, którą wyznaczałby jej ktoś z nią niezwiązany, obiektywny, chcący dla niej najlepiej. Nie było to dobre myślenie z jej strony, liczyła się z tym, że Tony mógł ją za coś takiego zrugać, ale to chyba właśnie konieczność decyzji przerażała ją najbardziej. Tym razem nie miało to żadnego związku z jej tendencjami do samookaleczania czy myśli samobójczych. Chciała po prostu wiedzieć, co dalej.

@Anthony Wayford
Mów mi Ola. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 49825838 lub Discorda alek#7308. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak proszę.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: seks, myśli samobójcze, samookaleczenie, wulgaryzmy, zaburzenia odżywiania.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Anthony Wayford
Awatar użytkownika
31
lat
185
cm
zawodowy bokser wagi ciężkiej
Nowi Zasobni Pracownicy
Spojrzał na nią mało przychylnie i bardzo wymownie, ale nie odniósł się do jej słów, chyba mimo wszystko rozumiejąc, co chciała przez to powiedzieć. Też nie znosił braku kontroli i chociaż w tym przypadku wszystko zależało od nich, to jednak podjęcie decyzji wcale nie było takie proste...
- Holly, cokolwiek postanowisz, to tak będzie dobrze. Możemy o tym porozmawiać, ale przede wszystkim musisz postąpić w zgodzie ze sobą - powiedział, nie mogąc tego dłużej dusić w sobie. Zależało mu przede wszystkim na jej szczęściu, więc był skłonny zgodzić się na wszystko, dzięki czemu miałaby je osiągnąć. Nie chciał by patrzyła na niego czy na kogokolwiek innego. - Pamiętaj, że zawsze będziesz miała we mnie oparcie. Cokolwiek się wydarzy - zapewnił ją, chcąc by o tym wiedziała. Nigdy się na niej nie zawiódł - zawsze była dla niego, gdy tego potrzebował i stała za nim murem, nawet jeśli zupełnie na to nie zasługiwał. Teraz wreszcie mógł się odwdzięczyć tym samym, o ile w ogóle można było porównać te sytuacje ze sobą.

@Holly Duke
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię hell yeah.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: przemoc, seks, rasizm, homofobia, wulgaryzmy.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Odznaki od publiczności

Awatar użytkownika
25
lat
166
cm
baristka w Starbucksie
Pracownicy Usług
Westchnęła ciężko, mając teraz ogromny mętlik w głowie. Niby starał się uspokoić ją swoimi słowami, pokazać, że naprawdę jest z tego jakieś wyjście i że jeszcze nie wszystko stracone. Niestety, mimo to Holly wciąż była w totalnej rozsypce, z której nie umiała się pozbierać. Rozkładało ją to, że ta decyzja nie dotyczyła wyłącznie jej. Może w takim przypadku byłoby prościej, przecież chyba od zawsze o siebie nie dbała i nie za bardzo zwracała uwagę na swój komfort czy zdrowie. Nosiła na ramionach ciężar przyszłości nie tylko swojej, ale również Tonego.
- Tony, a czy Ty...? - nie dokończyła. W zasadzie to była praktycznie tak samo ważna kwestia, nawet jeśli nie chciał wpływać na jej decyzję. Tej i tak zupełnie nie umiała teraz podjąć. Nie musiała tego robić teraz, ale jak miała zająć się teraz czymkolwiek innym?
- Czemu to musi zawsze mnie spotykać - mruknęła do siebie, pochylając się do przodu i chowając twarz w dłoniach. Miała wrażenie, że los ciągle rzucał jej kłody pod nogi, zupełnie zapominając o wszystkim dobrym, co ją spotykało. W ogóle sobie nie radziła w dorosłym życiu i to ją łamało. Zawsze miała jebanego pecha, niezależnie, na którym etapie życia się znajdowała. Miała nadzieję, że teraz z Tonym czekać ich będzie już tylko szczęście, ale najwyraźniej była to bardzo naiwna nadzieja...

@Anthony Wayford
Mów mi Ola. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 49825838 lub Discorda alek#7308. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak proszę.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: seks, myśli samobójcze, samookaleczenie, wulgaryzmy, zaburzenia odżywiania.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Anthony Wayford
Awatar użytkownika
31
lat
185
cm
zawodowy bokser wagi ciężkiej
Nowi Zasobni Pracownicy
Nie musiała kończyć. Wiedział, o co chciała zapytać i nieszczególnie mu się to spodobało, co mogła zobaczyć po jego minie, o ile tylko odważyła się patrzeć mu wtedy w oczy. Nie chciał jej niczego sugerować swoją odpowiedzią, a poza tym... sam nie wiedział, co o tym myśleć. Bycie ojcem nie było dla niego obce i może dlatego nie był przerażony taką wizją, ale nie mógł tego porównywać do bycia ojcem jej dziecka. To był zupełnie inny wymiar. William nie był już taki mały, a poza tym większość opieki sprawowała nad nim Aaren. Był ważną częścią jego życia, ale nie jego centrum.
Nigdy nie próbował sobie wyobrażać siebie i Holly jako rodziców. Chyba każdy, kogo by o to zapytać, odpowiedziałby, że na nich nie pasują. Może rzeczywiście było w tym ziarenko prawdy, bo sam miał wrażenie, że nie sprawdzał się w tej roli, a może po prostu była to kwestia patrzenia przez pryzmat ich przeszłości, która była bardzo burzliwa. Sami chyba nie zauważyli, kiedy się to nie zmieniło... Ale nie byli już tą samą parą co na początku.
- Dla mnie to jest tak samo trudne jak dla Ciebie, Holly. Nie wiem co o tym myśleć. Nie spodziewałem się tego - powiedział zgodnie z tym, co uważał, nie chcąc jej mówić nieprawdy w tak istotnej sprawie. - Ale wiem, że jakąkolwiek podejmiesz decyzję, to będzie ona dobra. Jeśli nie jesteś gotowa, to zrozumiem i zrobię wszystko, żeby ci pomóc... - powiedział, od tej strony zaczynając jako pierwszej, bo sądząc po jej reakcji, ciąża nie była spełnieniem jej marzeń. Na szczęście nie żyli w zacofanym kraju i był dość prosty sposób aby temu zaradzić, przynajmniej w teorii, bo mimo wszystko chyba dla nikogo aborcja nie była prostym i miłym doświadczeniem. - Ale jeśli jakaś część ciebie się waha i uważa inaczej... To też jestem dla ciebie - dodał, prawdopodobnie niczego jej tym nie ułatwiając. Musiała mieć jednak świadomość, że miała jego pełne wsparcie, choć co prawda nie mógł przewidzieć, jak zareaguje gdy przyjdzie co do czego.

@Holly Duke
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię hell yeah.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: przemoc, seks, rasizm, homofobia, wulgaryzmy.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Odznaki od publiczności

Awatar użytkownika
25
lat
166
cm
baristka w Starbucksie
Pracownicy Usług
Po części mogła się spodziewać po nim takiej odpowiedzi, ale i tak nie była zachwycona, gdy to usłyszała. Naprawdę potrzebowała jakiejkolwiek konkretnej wskazówki, choć z drugiej strony nie mogła oczekiwać po Tonym, że się odnajdywał w tej sytuacji, która dla obojga była czymś nowym. Może dla niego trochę mniej, ale jednak nie było to nic, czego którekolwiek mogłoby się spodziewać. - Nie, Tony. Pomijając wszystkie dzisiejsze okoliczności, pomijając moją reakcję... Czy chcesz kiedykolwiek mieć ze mną dziecko? - Zapytała wprost, a serce jej zamarło przed usłyszeniem odpowiedzi. Głos o dziwo jej nie zadrżał, brzmiał dość pewnie, w przeciwieństwie do dłoni, którymi znowu zaczęła się niekontrolowanie bawić. Kosmetyczka z pewnością miała ją ochrzanić za skubanie każdej możliwej skórki przy paznokciach, które teraz lekko krwawiły i piekły. Nigdy o tym nie rozmawiali i teraz chyba tego żałowała. Może wtedy czułaby się choć odrobinę pewniej...
W zestawieniu z nim zupełnie nie widziała się w roli rodzica. Zawsze była przekonana o tym, że nie będzie miała dzieci, wtedy postrzegając to jako oczywistą sprawę. Gdy teraz stała przed takim wyborem, miała bałagan w głowie i nie było to już takie zero jedynkowe. Nic nie wydawało się prawidłowe. Z jednej strony nigdy nie rozważała takiej opcji, ale przecież podobne wątpliwości miała przed psem czy kotami, które teraz w najlepsze wygrzewały się w pierwszych promieniach wiosennego słońca. Oczywiście, były to dwie zupełnie różne sytuacje, które nie sposób było porównać, ale może pokazały jej, że jej obawy nie zawsze były słuszne.

@Anthony Wayford
Mów mi Ola. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 49825838 lub Discorda alek#7308. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak proszę.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: seks, myśli samobójcze, samookaleczenie, wulgaryzmy, zaburzenia odżywiania.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Anthony Wayford
Awatar użytkownika
31
lat
185
cm
zawodowy bokser wagi ciężkiej
Nowi Zasobni Pracownicy
- Nie można tego pominąć, Holly... - Powiedział, ale wcale nie próbował uniknąć odpowiedzi, choć mogło tak to wyglądać. Nigdy się nad tym nie zastanawiał i chyba nikogo nie powinno to dziwić - stosunkowo niedawno do siebie wrócili, po drodze przeszli niemały kryzys, a obecnie myśleli raczej o wspólnym mieszkaniu, niż o zakładaniu rodziny. Jeśli kiedykolwiek miałoby do tego dojść, to w odległej przyszłości, a Tony raczej nie zwykł wybiegać myślami tak daleko. Nie była to też kwestia, od której uzależniał swoje szczęście w związku, więc może dlatego nigdy nie poruszył tego tematu z Holly.
- Myślę, że kiedyś tak - wrócił po chwili do jej pytania, nie zmuszając jej do tego, by ciągnęła go za język. Kiedy przez chwilę o tym pomyślał, na jego twarzy pojawiło się nawet coś na kształt przelotnego uśmiechu. Dziecko było czymś wyjątkowym. Nie dało się tego porównać do niczego innego i chociaż bywało ciężko, zwłaszcza na początku, to zdecydowanie warto było tego doświadczyć. Może nie był wzorem ojca i swoimi decyzjami zniszczył Williamowi rodzinę, ale wciąż łączyła ich silna więź. Nadal uwielbiał spędzać z nim czas, choć kiedyś nie był przekonany, czy sprawdzi się w tej roli.
- Ale jeśli ty nie chcesz być mamą, obojętnie z jakiego powodu, to zrozumiem to. Przede wszystkim chcę ciebie i twojego szczęścia. Niczego więcej mi nie potrzeba... - powiedział, znowu splatając z nią dłonie, kiedy zauważył, że zaczęła je wręcz kaleczyć z nerwów. Ostatniej rzeczy jakiej chciał, to żeby zmusiła się do rodzicielstwa z jego powodu czy - co gorsze - z chęci dorównania Aaren, która dała mu syna, którego wyraźnie darzył ciepłym uczuciem i zmieniał się przy nim nie do poznania. Tony nie miał wobec Holly żadnych oczekiwań pod tym względem. Zależało mu tylko na tym, żeby byli razem i na pewno nie miało się to zmienić.

@Holly Duke
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię hell yeah.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: przemoc, seks, rasizm, homofobia, wulgaryzmy.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Odznaki od publiczności

Awatar użytkownika
25
lat
166
cm
baristka w Starbucksie
Pracownicy Usług
Przygryzła dolną wargę, gdy wreszcie usłyszała konkretną odpowiedź. Może i niekoniecznie była tym, co chciała usłyszeć, ale przynajmniej mogła uwierzyć w to, że mówił szczerze i nie kierował się tym, jak się teraz zareagowała. Niewykluczone, że miała teraz się tym kierować, co chyba było najbardziej sprawiedliwe - wciąż to wszystko dotyczyło również jego i nie mogła podejmować jakiejkolwiek decyzji, nie wiedząc, co on o tym myśli, nawet jeśli gwarantował jej wsparcie niezależnie od tego.
Zamilkła na dłuższą chwilę, wpatrując się tępym, nieobecnym wzrokiem w ich dłonie. Trochę je uspokoiła, gdy za nie złapał, nieświadoma tego, że robiła sobie mniejszą czy większą krzywdę. - Naprawdę Cię przepraszam... To nie powinno mieć nigdy miejsca... nie tak... - powtórzyła prawdopodobnie po raz kolejny, nie przyjmując do wiadomości tego, że niczym nie zawiniła. W końcu to ona odpowiadała za antykoncepcję, która zawiodła. - Wiesz, jacy są moi rodzice. Ja też się do tego nie nadaję, nie wiem, czy kiedykolwiek będę - powiedziała to, co chyba najbardziej leżało jej na sercu. Nie wyniosła ze swojego domu praktycznie nic i nie chciała tym samym obciążać swojego dziecka, aby nienawidziło jej tak samo jak ona swojej rodziny.
- Ale mam do Ciebie jeszcze jedną prośbę - dodała chwilę później. Zanim rozwinęła swoją wypowiedź, wyswobodziła swoje ręce i wyszła do łazienki, w której zostawiła telefon i wykonane testy ciążowe, żeby przypadkiem nie natrafił na nie Aiden wracający z pracy. Wyrzuciła jej do kosza w swojej sypialni, aż do tego stopnia będąc przewrażliwioną na tym punkcie. - Nie chcę, żeby ktokolwiek o tym wiedział. Nie wiem, Aiden, Twoi rodzice, sąsiad, pies, nikt - wyjaśniła, choć nie sądziła, żeby zaraz miał zacząć się tym chwalić na lewo i prawo. Była to mocno prywatna sprawa, którą nie chciała się dzielić nawet ze swoimi najbliższymi, po prostu nie będąc na to gotową.

@Anthony Wayford
Mów mi Ola. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 49825838 lub Discorda alek#7308. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak proszę.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: seks, myśli samobójcze, samookaleczenie, wulgaryzmy, zaburzenia odżywiania.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Anthony Wayford
Awatar użytkownika
31
lat
185
cm
zawodowy bokser wagi ciężkiej
Nowi Zasobni Pracownicy
- To nie twoja wina - powtórzył jak mantrę, starając się jej to wreszcie wbić do głowy. Musiała zrozumieć, że takie rzeczy się zdarzały. Chyba nie musiał jej tłumaczyć, że takie jest ryzyko uprawiania seksu... Gdyby naprawdę się z nim liczyli, z pewnością korzystaliby nie z jednej, a z przynajmniej dwóch metod antykoncepcji, żeby taka sytuacja na pewno nie miała miejsca. Tymczasem zaakceptowali to ryzyko, choć może nie do końca świadomie. W końcu nikt, kto korzysta z jakichkolwiek zabezpieczeń, nie zakłada, że to on będzie tym 0,01%, któremu to nie wystarczy...
- Ja też nie wiedziałem, czy się nadaję. Jak mi wyszło - sama widzisz. Ale nigdy nie żałowałem, że Will się urodził - powiedział, nie próbując jej przekonywać, tylko może raczej pokazać inne spojrzenie. Nie uważał się za dobrego rodzica, ale za złego też nie. Był taki, jaki potrafił, również nie mając najlepszych wzorców w rodzinie... Być może miało się to kiedyś odbić na życiu Williama. Tego nie wiedział i mógł mieć tylko nadzieję, że mimo wszystko nie będzie miał do niego takiego żalu, jaki sam miał wobec Gerarda.
- Jasne. Nikt się o niczym nie dowie, dopóki sama nie zechcesz o tym powiedzieć - obiecał jej, jak najbardziej rozumiejąc taką prośbę. Nie widział też potrzeby rozpowiadania o tym wszystkim. Może nawet nie było o czym mówić. Nie wykluczał opcji, że Holly mogła chcieć usunąć ciążę, czego nikt poza nimi nie musiał wiedzieć.
- Czujesz się już choć trochę lepiej? - Zapytał, mając raczej na myśli jej mętlik w głowie, niż fizyczne samopoczucie. Miał nadzieję, że ta rozmowa cokolwiek jej dała i pozwoliła choć odrobinę uwierzyć w to, że nie była to sytuacja bez wyjścia.


@Holly Duke
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię hell yeah.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: przemoc, seks, rasizm, homofobia, wulgaryzmy.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Odznaki od publiczności

Odpowiedz