Zgubiłeś się?

Styczeń 1999, Oxford, Felix i Fenton

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
- No to złaź - wymruczał trącając go jeszcze raz nosem, pomagając mu trochę zejść ze swoich kolan, w międzyczasie wracając do rejestrowania bodźców z otoczenia. Muzyka znowu zrobiła się trochę głośniejsza, parę osób dołączyło w tańcu do niezmordowanego Luiego i Rudolpha. Zabawne jak człowiek mógł nie zauważyć przejeżdżającego obok niego czołgu, kiedy był zbyt... Zaaferowany czymś innym. A Bambi mimo wszystkich swoich dziewiczych rumieńców i dukania miał nadzwyczaj zręczny język, na myśl o którym Feliksowi kręciło się w głowie, bo myśli co ten język mógłby zrobić pojawiały się same, bardzo intensywnie i barwnie. Podniósł się zaraz za nim, trochę przy okazji poprawiając spodnie. Przesunął wzrokiem po butelce wina, w której jeszcze zostało prawie pół zawartości, ale po chwili wahania zostawił ją tam, gdzie była. Żaden z nich nie potrzebował już więcej alkoholu, a profesor od anatomii wielokrotnie im powtarzał na wykładach, że panowie nie powinni pić za dużo - najlepiej wcale - jeżeli chcieli uszczęśliwić swoją partnerkę. Straszny pryk z niego był i Felix nieraz wdawał się z nim w dyskusję, ale niektórym faktom anatomicznym przeczyć nie mógł.
Pociągnął go za dłoń między tańczącymi ludźmi w stronę schodów, nie dając się zatrzymać jednemu kumplowi, któremu tylko powiedział, że wino stoi w rogu pokoju i trzeba się nim zaopiekować.
- Rozebrać mnie, a nie dać ściągnąć sobie spodnie i obciągnąć? - Przyparł go do ściany w korytarzu i nie dając mu czasu na odpowiedź zmiażdżył jego usta w o wiele gwałtowniejszym, niż do tej pory pocałunku. Słonie sprawnie zsunęły się wzdłuż klatki piersiowej do paska, o który zaczepiły opuszkami palców, delikatnie ciągnąc w dół. Raz jeszcze przygryzł jego wargę i się odsunął, by znów pociągnąć go za rękę w stronę schodów, po których zaczął wchodzić pierwszy przeskakując co drugi stopień.
Przerwa pomogła mu trochę zebrać myśli i po otwarciu drzwi od swojego pokoju wykonał zapraszający gest, by puścić go przodem. Jednocześnie zatrzasnął za sobą drzwi mogą i sięgnął do włącznika, by zapalić światło. Chciał dać mu trochę czasu. Okazji do wzięcia oddechu i pomyślenia głową, a nie inną częścią ciała.
W pokoju było o wiele chłodniej, niż na dole, ale obaj byli rozgrzani. Podłoga była pokryta notatkami jakie robił poprzedniej nocy do projektu, ale łóżko było czyste, nie licząc jednej leżącej na nim bluzy uniwersyteckiej. Prawie zasłane.
Rozłożył lekko ręce patrząc na niego z chłopięcym uśmiechem, czekając trochę na potwierdzenie, że tamten nie zmienił zdania. Felix mógł być puszczającym się, bezczelnym zdzirem, ale z całą pewnością nie przestawał przy tym uważać na swoich partnerów i ich potrzeby.
- Co to było z tym rozbieraniem mnie?

@Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Zszedł posłusznie, trochę się chwiejąc, bo kanapa była bardzo miękka i nie bardzo stabilna. Nie zwrócił uwagi na nic i na nikogo, nie miał pojęcia kto próbował ich zatrzymać i po co.
Spoiler
Gdy w końcu dotarli do pokoju potrzebował oddechu tylko po to, żeby nie dojść w spodnie. Na korytarzu był już niebezpiecznie blisko. W pokoju było chłodno, jakby ogrzewanie zupełnie tu nie działało, ale to dobrze bo płynął pod tym swetrem. Zmrużył oczy gdy ten włączył światło, bo jego oczy były już przyzwyczajone do półmroku z salonu i tego panującego na schodach. Felix miał w pokoju porządne światło, nie lampy dające żółty półmrok. Pomieszczenie było pełne książek, papierów i w sumie niczego więcej. Na podłodze leżał materac, w kąt wciśnięta była komoda, która pewnie miała ubrania, jeśli miał jakieś inne niż te rzucone na stertę w kącie. To co było totalnie nie fair to fakt, że Felix wyglądał w pełnym świetle jeszcze lepiej. Przekrzywił głowę jak szczeniak widzący coś ciekawego gdy ten zadał pytanie. Stali dobre pół metra od siebie po raz pierwszy od kiedy Felix się do niego odezwał. Podszedł i powoli wsunął dłonie pod jego t-shirt dotykając ciepłej skóry. Nie patrzył mu w oczy, patrzył na swoje dłonie znikające pod białym materiałem. Gdy ten próbował się ruszyć, pewnie po to, żeby przesunąć się w stronę łóżka, zacisnał ręce i przycisnął jego biodra do drzwi nie dając mu się ruszyć. Przesunął dłonie wyżej i wyżej tym samym zmuszając go do podniesienia swoich żeby mógł ściąnąć z niego koszulkę. Przejechał palcami po jego obojczykach i klatce piersiowej, nadal śledząc wzrokiem swoje palce, bojąc się, żę jak spojrzy mu w twarz to straci jakiekolwiek resztki kontroli. Zrobił pół kroku do tyłku gdy ten próbował pocałować go w szyję, ale nie przestał go dotykać. Przysunął się z powrotem gdy ten grzecznie oparł się o drzwi. Rozpiął mu pasek i wyciągnął go ze szlufek sprawnym ruchem, po czym zsunął się na kolana, jakby rozpięcie rozporka wymagało bardziej uważnej inspekcji. Gry to zrobił, szarpnął i jednym ruchem ściągnął z niego spodnie i bielizne do kostek. Podniósł nieco głowę, żeby móc na niego spojrzeć, gdy pomógł mu wyjąć nogi z materiału. Uśmiechnął się lekko, widząc jak ten próbuje zrozumieć co się właściwie dzieje. Zignorował trochę jego wzwód opierając usta tam, gdzie sięgał będąc na kolanach więc dotknął skóry między jego pępkiem a włosami łonowymi. Rozważał, po prostu przejście do rzeczy, ale skoro miał okazję. Chciał się jeszcze trochę podroczyć. Uniósł głowę, jednocześnie wciąż przyciskając jego biodra do drzwi.
- Jakie ty masz życzenia? - zapytał, mrugając niewinnie, jakby jego palce nie zamykały się właśnie na jego erekcji, sunąc po niej leniwym ruchem. On dostał swoje życzenie, jego kolej.


@Felix Hoenikker
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Spoiler
- Bossy - zaśmiał się, kiedy tamten przypadł go do drzwi, starając się trochę tym samym ukryć jak duży wpływ to na niego wyparło. Co się stało z tym jąkającym się, przestraszonym chłopcem, który rumienił się pod każdym spojrzeniem Feliksa? Skąd brała się ta pewność siebie i pewne ruchy zdradzające, że jednak nie pasował do kategorii rumieniących się dziewic. Zafascynowany tą zmianą dał mu ściągnąć z siebie podkoszulek i nie spuszczał wzroku z jego twarzy, kiedy palce delikatnie przesuwały się po jego torsie i napiętych mięśniach brzucha. Dłonie trzymał przy sobie, wciąż w lekko rozłożone w zapraszającym geście.
A potem Fenton bardzo sprawnym ruchem pozbył się jego paska i padł na kolana.
Co tu się kurwa działo.
Zassał powietrze, gdy chłopak uniósł na niego swoje spojrzenie, nie przestając zdejmować z niego spodni. Cała wcześniejsza niewinność zniknęła z jego oczu zastąpiona wyrazem, od którego Feliksowi zakręciło się w głowie. Jak zaklęty poddawał się temu wszystkiemu, opierając głowę o drzwi i przymykając oczy, kiedy poczuł usta pod pękiem, kiedy jego erekcja otarła się o szyję Fentona. W końcu, jakby dopiero teraz przypomniał sobie o tym, że nie musi być cały czas pasywny, sięgnął obiema dłońmi wplątując je w jego miękkie włosy, zahaczając o uszy, policzki, nos.
Zaśmiał się gardłowo, kiedy usłyszał pytanie i otworzył oczy by móc na niego znowu spojrzeć. Nie pamiętał jak się oddycha, sam ten widok, samo wyobrażanie sobie Fentona biorącego go w usta sprawiły, że jęknął głucho, zaciskając szczęki. Nigdy nie był cierpliwy, kurwa, był absolutnie beznadziejnym przypadkiem poddającym się przyjemności przy pierwszej nadarzającej się okazji - stąd ta ilość partnerów, stąd flirtowanie ze wszystkimi i przeskakiwanie od osoby do osoby, bo z każdym nowo poznanym chłopakiem wiązał się dreszcz ekscytacji. Musiał odmawiać sobie porządnych ubrań, dobrze ogrzewanego pokoju i jedzenia wychodzącego ponad przeciętne. Nie miał zamiaru odmawiać sobie więc tego, co było w jego zasięgu.
W tamtej chwili jakieś absolutne resztki przyzwoitości czego powstrzymywały go od dociśnięcia głowy Fentona do siebie.
- Ktoś tu nabrał pewności siebie - zauważył głosem, który zdradzał jak dużo kosztuje go artykułowanie słów.
Dziesięć minut temu wyobrażał sobie to wszystko zupełnie inaczej. Dziesięć minut temu nie pociągnąłby go lekko za włosy, jak zrobił to teraz. Dziesięć minut temu mając na uwadze, że pijany i nieśmiały chłopak mógł tylko zgrywać pewnego siebie, nie powiedziałby:
- Chcę dojść w twoich ustach.
W klęczącym przed nim Fentonie nie było niczego z nieśmiałości. I sama świadomość tego sprawiała, ze Felix drżał z podniecenia.
@Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
To było znajome. I proste. Wiedział co robić, bo widział, że Felix tego chciał.
Spoiler
Widział, słyszał i bardzo dosłownie czuł. Jego brak pewności wcześniej wynikał z niemożności uwierzenia, że Felix w ogóle chce z nim rozmawiać. Był pewny, że ten widzi absolutny zachwyt i adorację w jego oczach, to szczenięce zauroczenie i że nie chce mieć z tym nic wspólnego. Nie wiedział co zrobić z całą tą jego uwagą i jak ją utrzymać.
Zrozumieć, że chce żeby ktoś mu obciągnął na imprezie - było łatwo i Fenton nie miał problemu z... użyczeniem mu swojej osoby. Teraz wystarczyło zadbać, żeby Felix się dobrze bawił. Jemu sam widok wystarczył, żeby była to jedna z lepszych nocy w jego życiu.
- Do usług - wymruczał uśmiechając się i skubnął zębami delikatną skórę na jego brzuchu.
Otworzył usta i wystawił język, nie przerywając kontaktu wzrokowego. Świadomość tego, że wciąż był w swetrze, spodniach, ba! butach - wciąż miał na sobie porządne, skórzane kozaki - nadawała temu wszystkiemu ciekawej dynamiki. Droczył się z nim, zmieniając rytm i ruch językiem. Trochę wyszedł z wprawy, ale to jak z jazdą na rowerze, po kilku chwilach mógł bez problemu wziąć go w całości w usta. Wycofał się w pewnej chwili.
-Zamierzasz mi pomóc? - zapytał, nieco zachrypniętym głosem. Oczy miał nieco szkliste od nieuniknionych łez. Jedną rękę położył na jego dłoniach w swoich włosach, drugą jednak złapał go za pośladek, zmuszając do ruszenia biodrami w sugestii o co mu chodzi. Nie musiał długo czekać na efekt, Felix zdecydowanie potrafił wziąć czego potrzebował, więc zrelaksował maksymalnie gardło. NIe pozwolił mu się wycofać gdy ten go ostrzegł, tylko przytrzymał jego biodra, niemal wciskając nos mu w podbrzusze. Zakrztusił się lekko gdy ten doszedł więc wypuścił go z ust, wycofując się i siadając na piętach. Niepodtrzymywany, chłopak zsunął mu się niemal w ramiona.
Trochę wróciła niepewność. Trzymał go, nie wiedzac czy może pozwolić sobie na składanie pocałunkó na jego ramieniu, czy powinien się odsunąć. Czy powinien dać mu się położyć i wyjść. Miał ochotę sięgnąć do własnych spodni, bo wystarczą dwa, może trzy ruchy, jakakolwiek stymulacja. Wcisnął nos w jego szyję, trochę chowając twarz.
- Felix- trochę wychrypiał, trochę zaskomlał, nie bardzo wiedząc co zrobić.
@Felix Hoenikker
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Spoiler
Kurwa, nigdy chyba nie pomylił się tak bardzo w osądzie, jak w przypadku Bambiego. Nie miał pojęcia jakim cudem nie doszedł od samego tego pytania i zaciskającej się na jego pośladku dłoni. Każde uderzenie o ścianę jego gardła sprawiało, że całe jego ciało przeszywała czysta przyjemność i gdyby nie znajdujące się za nim drzwi oraz podpierający go od przodu chłopak to już dawno ugięłyby się pod nim kolana. Język, ślina, dłonie, ciepło. Kurwa.
- Jestem blisko - wysapał, starając się odsunąć biodra od jego twarzy, ale tamten tylko przytrzymał go mocniej, przyciągnął bliżej i Felix doszedł z ulotną myślą, że dawno nie miał tak intensywnego orgazmu. Byłoby trochę przyjemniej, gdyby nie nagłe zimne powietrze na wilgotnej od śliny skórze.
Drżały mu napięte mięśnie ud, dał im się odpocząć powoli osuwając się na kolana, wprost na chłopaka. Jego rozleniwiony, zalany endorfinami mózg nie do końca kontaktował, ale nie musiał. Dłonie przesunęły się po swetrze, w dół by wsunąć pod gryzący materiał i pod koszulkę, by dotknąć - w końcu - jego nagiej skóry.
- Ty wciąż masz na sobie ten cholerny sweter - wymruczał w jego włosy ni z niedowierzaniem, ni z irytacją, ale przestał o tym myśleć, kiedy tamten wyjęczał jego imię. Rozpiął mu pasek, spodnie i zsunął je na tyle tylko, by móc go wyciągnąć z bokserek. Nie miał zamiaru drażnić się, ani niczego przedłużać, szczególnie, że nie było czego - wystarczyło parę szybkich ruchów jego dłoni, żeby Fenton doszedł na jego brzuch, wgryzając się w jego szyję. Ni syknął, ni jęknął przekonany, że ślady zębów będą widoczne parę dni.
Cholerne dziewice.
Zamarł w tej pozycji na dłuższą chwilę, pozwalając mu się na sobie oprzeć, jedną ręką po delikatnie obejmując, pilnując tylko, żeby sperma nie znalazła się na tym swetrze. Oddychał w jego włosy, odruchowo je całując, myśląc na jak wielu poziomach zaskoczył do tej wieczór. Klęczeli na deskach, dywan zaczynał się trochę za Fentonem i Felix czuł, jak powoli kostnieją mu stopy i dłonie, nos się robi nieprzyjemnie zimny.
- Jesteś fenomenalny - wymruczał pocierając lekko nosem jego włosy, nim nie odsunął się na tyle tylko, żeby na niego spojrzeć, przejechać kciukiem po jego spierzchniętych, czerwonych wargach. Oblizał się lekko, trochę rozproszony. - Obok materaca stoi woda. Muszę iść do łazienki - powiedział cicho, odsuwając się od niego w końcu i mierząc go spojrzeniem od góry do dołu. Nie mógł uwierzyć, że skończył całkowicie nagi, a Bambi wciąż był ubrany. Stanowczo za łatwo odcinało mu funkcje mózgowe. Gdy tylko zaczął mówić, że musi iść, Fenton wykonał ruch, jakby miał się poderwać i spierdolić. Matko. Przytrzymał go stanowczo w miejscu, trzymając dłoń na jego karku. - W porządku? Zostajesz na noc? - Nie obraziłby się za dodatkowy grzejnik w łóżku tej nocy.
@Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Parsknął krótkim śmiechem. Tak, po to właśnie spotyka się ze starszymi facetami. Żeby komplementowali go wielosylabowymi słowami po tym jak nawet nie dotarli do łóżka. Sam się zdziwił gdy zobaczył piekny odcisk wszystkich swoich zębów na jego ramieniu. Nigdy tego nie robił, raczej uważał na zostawianie znaków, albo na nieostrożne zrobienie komuś krzywdy. A jednak przejechał palcami po tym śladzie, chcąc mu zrobić zdjęcie. Z drugiej strony, kto mógł go winić, Felix był... zjawiskowy. Usłyszał tylko muszę iść i chciał się poderwać, ale ten go przytrzymał. Poprawił spodnie, zastnawiając się czy stracił szansę nie pozwalając Felixowi poprowadzić tej nocy.
Pytanie zaskoczyło go tak bardzo, że gwałtownie uniósł głowę, mało go nie waląc w nos. Na noc? O nie, nie mógł zostać na noc. Musiał iść do domu i przetłumaczyć sobie, że to nic nie znaczyło. Jeśli zostanie i obudzi się rano w łóżku pachnącym Felixem już nigdy nie będzie chciał z tego łóżka wyjść. Przytaknął głową, że w porządku i chciał coś powiedzieć, ale trochę struny głosowe odmówiły mu posłuszeństwa. Przełknął z lekkim trudnem ślinę. Podniósł się wolniej, czując, że trochę zdrętwiały mu nogi, bo jednak spędził na kolanach chwilę. Złapał za butelkę z wodą, bo musiał się napić.
- Uh, nie, obiecałem Marlene... - wychrypiał, machając ręką w nieokreślonym kierunku.
Nie dokończył co dokładnie obiecał, ale nie tylko nie mógł pozwolić jej chodzić samej po nocy, pewnie dużo bardziej pijanej niż Fenton, ale miała u niego nocować. Znów - zakonnice nie pozwalały jej wracać kiedy miała na to ochotę. Zawahał się trochę, bo nie wiedział co teraz trochę bał się nawet spojrzeć na Felixa, żeby nie zobaczyć... sam nie wiedział czego. Politowania? Zebrał w sobie resztki odwagi - tak dziwnie ulotnej po tym co zrobili - i pocałował go na pożegnanie. Odsunął się, wciąż przez chwilę trzymając dłonie na jego twarzy i uśmiechnął się przesuwając palcami po jego szczęce. Wyszedł z pokoju i zbiegł po schodach jakby go coś goniło. Impreza wciąż była dość żywa, ale on zlokalizował Marlene, złapał ją za rękę i wyciągnął niemal siłą, nie czekając aż się pożegna z kimkolwiek. Musiała go zatrzymać, żeby wziąć ich kurtki, bo inaczej wylądowaliby w zawieji bez okrycia. Nie, żeby Fentonowi to coś zmieniło, był pewny, że dobiegłby do akademika na fali energii którą miał. Miał ochotę piszczeć jak nie przymierzając fanki Harry'ego Stylesa na koncertach. Zapytała co się stało, ale najwyraźniej uśmiech na jego twarzy powiedział jej, że nic złego więc pokręciła tylko głową i zatrzymała go tuż pod domem. Gdy ubierała płaszcz i odpalała papierosa niemal wibrował z emocji stojąc w miejscu. Nie mógł uwierzyć w to co się stało i musiał jej natychmiast opowiedzieć, że jest jednocześnie najszczęśliwszą i prawdopodobnie najbardziej żałosną istotą na świecie, bo co to kurwa było. Brakowało tylko, żeby mu podziękował na koniec. Wiedział, że Felix musi mieć jakieś wady i najwyraźniej jedną z nich był fatalny, fatalny gust ale trudno, ważne, że zadziałało to na korzyść Fentona.
- Jutro nie będzie pamiętał mojego imienia, ale o. mój. boże. - wyrzucił z siebie, powodując że Marlene wybuchnęła głośnym śmiechem i pociągnęła go w stronę akademika.


@Felix Hoenikker

MInęły prawie dwa tygodnie od tej imprezy, cała jego przerwa i Fenton nie mógł przestać myśleć o Felixie. Zaczynało to być niedorzeczne, szczególnie, że go unikał. A jednocześnie szukał sposobu żeby móc się do niego znów odezwać. Chciał mieć powód. Bał się, że jeśli na siebie wpadną przypadkiem, w stołówce czy w bibliotece to Felix minie go bez słowa bo go nie pozna i samoocena Fentona już nigdy się nie podniesie. Dlaego na widok blond loków zaczynał szybko iść w inną stronę. Możliwe, że pare razy to był Isidore, kto wie. Ale jednoczenie chciał mieć okazję, żeby znów z nim porozmawiać. NIe wiedział po co, podejrzewał, że tylko upokorzy się bardziej, ale chciał. Gdy znalazł temat, potrzebował go złapać samego, a to było jeszcze trudniejsze, niż wymyślenie tematu. Szczęście mu jednak sprzyjało, bo złapał Felixa w bibliotece. Samego, przeglądającego jakieś czasopisma medyczne.
- Hej... potrzebujesz pomocy?- zapytał, bo ten wyraźnie czegoś szukał, a katalogi nie były pomocne dla niczego co zostało wydrukowane po 1995.
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Przerzucał kolejne sterty papierów ledwie rzucając na nie okiem. Siedział tutaj już od czterech godzin starając się znaleźć ten jeden cholerny artykuł i powoli zaczynał wątpić nie tylko w jego istnienie, ale też w swoje zdrowe zmysły, bo mógłby przysiąc, że czytał go przed paroma miesiącami. Jakim cudem te wszystkie czasopisma wyglądały dokładnie tak samo?
Raczej zauważył go kątem oka, niż usłyszał. Był lekko skonfundowany przez ułamek sekundy, wyrwany z tego co robił, ale zaraz się do niego uśmiechnął szeroko.
- Hej Bambi! - Odchylił się na krześle, lekko na nim bujając i zmierzył go krótko wzrokiem.
Och, pamiętał go doskonale. Pamiętał tę kaskadę rumieńców, gwałtowne pocałunki, orgazm, który dość dosłownie zwalił go z nóg i atakujące go zęby. Ślad na zgięciu szyi miał przez kolejne trzy dni tak wyraźny, że nawet Isidore kolejno gwizdnął i go wyśmiał, ale Felix tylko kazał mu spadać. Wracał palcami do tego śladu zaskakująco często, odruchowo niemal, nawet kiedy jego skóra nie była już wrażliwa od dotyku po kilkunastu godzinach. Przykuć jego uwagę było łatwo, utrzymać ją - już niekoniecznie. Fenton był zabawnym dzieciakiem i Felix nie miałby nic przeciwko powtórzeniu tej nocy, ale też nie był na tyle zaintrygowany, żeby potem go specjalnie szukać. Miał wrażenie, że czasem migał mu na korytarzu uczelni i raz widział, jak Tony dosłownie zawrócił na jego widok i dał w długą - pozwalał się więc unikać, kwitując to mentalnym wzruszeniem ramion. Co mógł zrobić.
Kiedy więc teraz Fenton przed nim stanął Felix był szczerze zaskoczony. Był przekonany, że unikanie go powoli przerodzi się w usilne ignorowanie, a tu proszę. Bambi, cały w okazałości, w dodatku oferujący swoją pomoc.
- Jasne, siadaj - odsunął krzesło stojące obok siebie i podsunął mu część magazynów oraz po chwili kawałek kartki, na którym nabazgrał tytuł artykułu. - Szukam tego. Chyba był publikowany w 97, ale głowy nie dam. Ale jeżeli znajdziesz cokolwiek co traktuje o HIV i gruźlicy, najlepiej razem, najlepiej wielolekoopornej to kładź tutaj - wskazał na żałośnie małą kupkę tego, co już udało mu się odłożyć. No trudno. Co najwyżej przestanie się wydurniać z nowymi pomysłami i wróci do głównego projektu badawczego, na którym był oparty jego doktorat. Nie tak daleko od tematu, któremu się przyglądał, stąd ta desperacka próba znalezienia czegoś... czegoś co by mogło być trochę jego, trochę nowe, czegoś przełomowego. Trzymał to pragnienie głęboko w sercu, nie chcąc przyznać nikomu jak próżny jest, ale naprawdę wierzył, że mógłby coś zmienić w świecie medycyny. Potrzebował tylko dobrze uargumentować to, co miał w głowie.
- Jak nowy semestr? - zagadał, odruchowo wtykając ołówek między zęby, żeby mieć wolne obie dłonie i móc przerzucić stertę papierów.

@Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Uniósł brew na przezwisko. Patrząc na to z pozytywnej strony, pamiętał go. Z negatywnej strony najwyraźniej pamiętał jego niezdarność i zagubienie. Czy Bambi jednak nie było słodkie? Czy Felix miał go za słodkiego, czy po prostu za przerażonego jelenia
- Dość okrutny żart z mojej martwej matki- powiedział, wkładając całe swoje skonfundowanie w to żeby żart wyszedł jak najlepiej. I wyszedł pięknie, bo pierwszy raz zobaczył jak to Felix się zaczął jąkać.
- Żart. Mama żyje i ma się dobrze. Przysłała mi zioła indyjskich mnichów na koncentrację. Jestem pewien że to majeranek - zaśmiał się, zadowolony z siebie, że żart mu wyszedł.
Nie planował zostawania w bibliotece Nowy semestr nie rozkręcił się jeszcze na tyle żeby musiał tu siedzieć, mógł jednak poświęcić wieczór na... naukę najwyraźniej. Z drugiej strony jego plany na wieczór zawierały w najlepszym wypadku płytę Creed która kupił rano i książkę ale podejrzewał że skończy oglądając powtórki milionerów. Zrzucił kurtkę i położył torbę na krześle. Usiadł na przeciwko niego. Podciągnął rękawy bluzy. To była jedna z jego ulubionych, kupiona w sklepie z odzieżą używaną, pomarańczowo, żółto, fioletowa, złożona z kolorowych kwadratów. Była nieco za duża i rękawy nie miały ściągacza więc zaraz opadną z powrotem. Złapał podsuniętą mu kupę magazynów i spojrzał na tytuł artykułu. Otworzył pierwszy magazyn ale zamiast spisu treści, otworzył raczej indeks końcowy gdzie były wypisane pojawiające się terminy z częstotliwością. Dzięki temu widział czy gruźlica i HIV pojawiają się nawet jeśli nie koniecznie było to w tytule.
-Więcej anatomii, więcej chemii, w sumie po staremu. Jakieś polecenia wykładów ogólnych? - zapytał, bo w jego planie nie wiele się zmieniło poza tym że teraz miał dwa tygodnie na wybranie sobie dwóch wykładów dostępnych jako "program ogólny" cokolwiek to znaczyło. Większość jego rocznika wybrała się na teologię albo historię sportu bo podobno wystarczy obecność do zaliczenia ale było kilka wykładów które wyglądały ciekawiej. Poza tym nawet jeśli będzie musiał się uczyć to woli z czegoś ciekawego niż słuchać przez półtorej godziny tygodniowo o czymś co kompletnie go nie obchodziło. Chwilę pracowali w ciszy, bo Fenton zbierał się na odwagę. Wyobrażał siebie to setkę razy w ciągu ostatnich kilku dni, ale Felix już zdążył go wybić z rytmu i najwyraźniej nie zamierzał dać mu się skupić. Kto wygląda tak dobrze maltretując zębami ołówek. Fenton nigdy tak bardzo nie chciał być artykułem piśmienniczym.
-Właściwie miałem sprawę...- zaczął w końcu, nie patrząc na niego..
- Jest koncert R.E.M. w Glasgow. I jedziemy z Marlene i jej dziewczyną, ale żadna z nich nie prowadzi a przydałby się drugi kierowca. Osiem godzin po nocy... Może pojedziesz z nami? Wspomniałeś że lubisz... Możesz wziąć Isidora. Marlene może nawet załatwić bilety, jej znajomy pracuje przy organizacji - zaproponował, niby ot tak pomyślał o nim a właściwie to nie że jest przylepny czy coś, po prostu czemu nie. Będą z trójką innych osób, tak?

@Felix Hoenikker
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Rozchylił lekko usta i spojrzał na niego z przerażeniem.
- Co? Ffwrch, stary, nie miałem pojęcia, przepra-... Dupek - westchnął z niedowierzaniem patrząc na niego z wyraźnym wyrzutem, ale szybko cała ta kaskada emocji ustabilizowała się na cieniu uznania, który na jego twarzy pojawił się w formie lekkiego uśmiechu. - Mogła ci coś przysłać na te rumieńce - powiedział z bezczelnym uśmiechem, chcąc odzyskać panowanie nad sytuacją.
Gnojek był uroczy jak podczas imprezy, ale za to najwyraźniej wygadany. Patrzył na niego co jakiś czas spod oka, mierząc go wzrokiem skupiając się bardziej na składaniu tych na pozór wykluczających się elementów, aniżeli na swojej własnej robocie. I tak miał jej już dość na tę chwilę zniechęcony nieszczególnie owocnymi godzinami, za to Fenton był zdecydowanie miłym obiektem do obserwacji.
- Chodziłem na kulturę żydowską Dobrze prowadzone wykłady, prowadząca jest śmieszna - wzruszył ramionami, bo przedmiot wybrał tylko dlatego, że musiał i nie chciał mu poświęcać więcej uwagi, niż było to absolutnie niezbędne. Wziął więc coś co znał doskonale, żeby nie musieć przejmować się nauką do egzaminów, bo czego mógłby nie wiedzieć? Zdał na cztery. Pamiętał, że poszedł z awanturą do prowadzącej, że HALO SEMITYZM, ale skończyło się na bardzo miłej rozmowie, po której on się czegoś dowiedział, a ona poprawiła mu ocenę na najwyższą.
Dwa magazyny na prawo, cztery na lewo, jeden na podłogę - odłożony z myślą "to wygląda na ciekawy artykuł, potem go poczytam". Międlił ten ołówek między zębami zupełnie nieświadomie, do momentu, w którym nie przyłapał Fentona na gapieniu się na swoje usta. Na widok rumieńca i spłoszonego spojrzenia wyszczerzył się i wyciągnął przez stół w jego stronę, podpierając głowę na dłoni, trochę gniotąc jeden z magazynów łokciem, ale pod szarą bluzą tego nie czuł.
- Co tam, Bambi? - Rozbawienie podbudowywane przez jego uparte unikanie kontaktu wzrokowego to jedno, ale pewne możliwości tego, co mogliby robić obecnie przewijające się przez głowę Feliksa to co innego. Przerwa nikomu by nie zaszkodziła. - Myślałeś już jak mógłbym ci się... odwdzięczyć za pomoc z tym? - Zawiesił sugestywnie głos w połowie pytania, chwilę napawając się trochę szybciej bijącym sercem i czerwoną twarzą Fentona. Mógł niemal usłyszeć Petera wywracającego oczami i mówiącego "niereformowalny". Na samym początku swojej znajomości, kiedy Pete się do nich wprowadził mieli parę dyskusji o tym, jak to libido Feliksa i jego bezczelne flirty kiedyś go zabiją. Dyskusje skończyły się i zamieniły tylko w pełni ni to politowania, ni rozbawienia wywracanie oczami, kiedy jednego wieczoru Felix wrócił pobity do domu.
Może i był niereformowalny. Ale z Bambim chętnie by trochę... poeksperymentował. Zobaczył co jeszcze może z niego wyjść, gdy zapomina o tym, że powinien się bać, wstydzić, rumienić czy co tam innego go powstrzymywało. Felix chętnie pokazałby mu parę miłych sztuczek.
- Zastanów się, jestem otwarty na propozycje - rzucił sekundę po zadaniu pytania mrugając do niego i wyprostował się, żeby dać mu trochę przestrzeni. Złapał za kolejne czasopismo i odchylił się na krześle, bujając się lekko, leniwie przeglądając spis treści, w którym nie znalazł niczego ciekawego, a potem indeks. Plus był taki, że z magazynów, które przyniósł na stół została już tylko jakaś 1/4 i w dwie osoby powinni sobie z tym poradzić w dziesięć, dwadzieścia może minut, jeżeli nie przestanie przesuwać wzrokiem po miękkich ustach chłopaka.
- Och? - Spojrzał z zainteresowaniem przez chwilę myśląc, że chłopak się zebrał na odwagę, ale... nie. Koncert? Jaki koncert, on mógłby mu dać fantastyczny pokaz wokalny w łazience dla personelu. - R.E.M! Serio? Jakbyście skombinowali wejściówki, ja mógłbym załatwić nocleg, żeby po nocy nie jechać, moja dobra znajoma tam mieszka - rzucił, ciesząc się na samą myśl o tym, że mogliby spotkać Ruth. Przepiękną, mądrą, nie do zdarcia Ruth, która uczyła go chodzić w szpilkach i poznawać tajniki kobiecego ciała. Nie żeby prosił o to ostatnie, to raczej szło w pakiecie z nią. Studiowała dwa roczniki nad nim, trochę wzięła go pod swoje skrzydła na jego pierwszym roku i była odpowiedzialna jak mało kto za zbudowanie jego pewności siebie.

@Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
To nie jego wina że jego linie rodzinna można doprowadzić do gór Kaukazu. Właściwe biorąc pod uwagę jego geny dziwne że nie był rudy i niebieskooki. Możliwe że jego babki nie były tak wierne mężom jak powinny. W każdym razie to nie jego wina że tak łatwo się czerwienił, tu było zwyczajnie gorąco. Poza tym że wcale nie, piwnica w której siedzieli była raczej marnie ogrzewana. Ciepło powodowało wilgoć która szkodziła starym wolumenom czy coś.
Był bardziej przygotowany do tej rozmowy niż na imprezie. To robiło dużą różnicę choć urok Felixa nie słabł ani trochę. Najwyraźniej dłuższa ekspozycja niż nie zmieniała. Przytaknął na jego sugestię bo sprawdzi, ale nie był zainteresowany żadna religią. Ojciec wyznawał pieniądz matka cokolwiek akurat było na fali wśród jej znajomych (obecnie buddyzm). Zakonnice go przerażały a z żydami miał do czynienia tylko podczas wycieczki po Polsce. Rozdzielanie magazynów szło szybko i sprawnie pewnie dlatego że nie zaczynał czytać jak zwykle interesujących go badań, bo starał się nie skupiać na dużo bardziej interesującym obiekcie przed sobą. Gdy Felix się pochyli Fentona wzrok spoczął na zgniecionym czasopiśmie. Poprawił się na krześle, nerwowo poprawił bluzę, zakrywając fakt że słowa Felixa zadziałały aż za dobrze. Może i lepiej że nie wierzył w żadną siłę wyższą bo musiałby się wyspowiadać z samych myśli które na dobre już zagościły się w jego głowie. Podciągnął nogi żeby wcisnąć je między siebie a biurko, ignorując wzrok Felixa. Miał ochotę mu powiedzieć żeby sobie za dużo nie wyobrażał, miał 19 lat potrafił dostać wzwodu od odpowiednio sugestywnego drzewa. Ale musiałby się przyznać, a o pewnych rzeczach się... nie rozmawia.
Koncert. Tak! Skup się.
- Och, wejściówki to żaden problem - zapewnił nie będąc w stanie ukryć entuzjazmu. "Znajomy Marlene" był tak naprawdę jej ojcem i posiadł sale w której miał się odbyć koncert. Nawet nie mówiąc o tym, że Fenton mógł kupić wejściówki wszystkim którzy byli na ostatniej imprezie i nie wydać kieszonkowego które przysyłał mu ojciec. Ale ojciec Marlene załatwi im wejście na scenę jeśli będą chcieli... o czym na razie nie zamierzał informować Felixa. Ani o tym, że jedzie jako przykrywka dla Marlene.
- Twoja znajoma ma miejsce na nas wszystkich? Nocleg będzie miły ale nie chciałbym sprawiać problemu - powiedział ostrożnie. Gdyby chcieli nocować mogli wynająć hotel z drugiej strony cały ten numer z dodatkowym kierowca był tylko dla Felixa o czym ten nigdy się nie dowie.

@Felix Hoenikker
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Felix mógł wiedzieć, że Fenton miał więcej kasy, niż on sam i większość jego znajomych, ale nie zmieniało to faktu, że umykała mu świadomość, że to oznaczało, że coś co dla Feliksa jest faktycznym problemem może być elementem, na który Bambi nie zwraca szczególnej uwagi. Naturalnie, że zaproponował nocleg w zamian za wejściówki, uznając za absolutnie naturalne, że coś powinien wnieść do całego przedsięwzięcia.
- Jakiego problemu - machnął ręką w powietrzu chcąc go uspokoić. Powinien zapytać Ruth zanim ściągnie jej na głowę mały tłum ludzi, jasne, ale co za różnica. Znał ją na tyle by już teraz wiedzieć co powie, częściowo dlatego, że tak wyglądała ich cała relacja (co najmniej dwa razy w ciągu ostatnich trzech lat nagle pukała do jego drzwi szukając miejsca, gdzie mogłaby zostać na parę dni, raz z dwójką jej przyjaciół), a częściowo dlatego, że... cóż, Felix obrzydliwie często dostawał dokładnie to, czego chciał w życiu i jego urok działał nawet przez połączenia telefoniczne. Kiedyś najpewniej się na tym przyjedzie, ale nie miał zamiaru się tym przejmować na zaś. - Ruth jest fantastyczna. Jestem pewien, że będzie miała trzy wolne łóżka, ma teraz ostatni rok specjalizacji, więc i tak sypia częściej w szpitalu, niż w swoim mieszkaniu - zapewnił go, nie uściślając, że właściwie to ma w swoim małym mieszkanku łóżko, kanapę i polówkę, o których to swego czasu dostał bardzo długi monolog od Isidore'a, który ją odwiedził przed rokiem. Historia zawierała też w sobie opis nowego partnera Ruth, któremu to z oczu źle patrzyło i tak, głównie to było bazowane na jego zazdrości o nią, ale coś musi być nie tak, jeżeli gość był zazdrosny o Isidore'a, tak? Przecież są jak brat i siostra! Felix wtedy pomyślał, że zachowanie tej dwójki można definiować na wiele sposobów, ale jest bardzo mało osób na tym świecie, które tę bliskość określiłyby więzią między rodzeństwem. Ale nie miało to teraz znaczenia. Obstawiał, że Ruth po prostu spędzi noc u tego gościa - Jacka? - a im zostawi mieszkanie.
To był już któryś raz, kiedy Fenton wspomniał o czymś, o czym nie powinien mieć pojęcia. Jego nazwisko przy pierwszym spotkaniu, a teraz zasugerowanie, żeby zabrał Isidore'a? Dobrze, że Bambi nie urodził się czterdzieści lat wcześniej, bo byłby fatalnym, fatalnym szpiegiem. Przez sekundę Felix rozważał wytknięcie mu tego, ale dał sobie spokój - ostatecznie łatwiej prowadziło się rozmowę, kiedy druga osoba się nie jąkała. Poza tym naprawdę spodobał mu się pomysł zobaczenia R.E.M. na żywo i wolał skupić się na tym, a nie rozważaniu czy Bambi był nim zafascynowany czy planował go którejś nocy zwyczajnie zamordować.
W drugim przypadku mógł mieć tylko nadzieję, że zrobi to po koncercie.
- Mm, wyobraź sobie Man on the moon na żywo. - Zamknął kolejny magazyn i odrzucił go na stertę tych, z których nie planował niczego wyciągać. - Kiedy jest ten koncert? Zapytam Isidore'a wieczorem czy nie ma planów jakichś, ale jestem pewien, że chętnie się z nami zabierze.
Czuł, że zaproszenie nie było przypadkowe, za duża zmiana była w jego postawie z nieźle maskowanego zdenerwowania na szczenięcą ekscytację. I musiał przyznać, że to było zaskakująco urocze. Nie rzadko zdarzało się, żeby ktoś się dookoła Feliksa zakręcił okazując wyraźne zainteresowanie, ale rzadko kiedy trafiał na osoby tak nerwowe i... pewne siebie jednocześnie. Miał ochotę go polizać, żeby zobaczyć czy nie jest zrobiony aby z waty cukrowej.

@Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Na jego usprawiedliwienie mało osób na świecie było w stanie pojąć jak duże możliwości ma Fenton. Nawet gdyby jeździł najnowszym porshe i nosił wyłącznie markowe ciuchy, rolexy i cholerną tiarę z diamentów, większość ludzi nie mogłoby pojąć tego jak bogaty jest. Jasne, trochę na przekór ojcu ze wszystkich sił starał się funkcjonować jak przeciętny obywatel, robił własne pranie, mieszkał w akademiku i skazywał się na osiem godzin z czterema innymi osobami w swoim porządnym ale nie ogromnym Mercedesie. Nie zmieniało to jednak faktu, że mógłby ściągnąć mu R.E.M. na prywatny koncert do tej biblioteki i nawet nie ruszyć swojego siedmiocyfrowego funduszu powierniczego. Teraz po cichu liczył, że u wspomnianej Ruth będzie jedno... no dobra, dwa łóżka, żeby mógł spać obok Felixa. O ile miałby odwagę, znając życie spałby za Marlene. Nie z. Za. Żeby nie było go widać.
- Jakbym miał wybierać staroć to wolałbym Last Date, ale nie jest to aż tak popularne - zaśmiał się, bo to była piosenka która absolutnie wciągnęła go w ten zespół, ale jak zwykle dlatego, że rezonowała z doświadczeniem.
- Trzynastego - powiedział i wyciągnął z torby pióro i swój zeszyt.
Wyrwał kartkę i zapisał numer telefonu razem z kierunkowym do swojego pokoju. Ojciec naciskał, żeby miał komórkę, bo przecież nie będzie dzwonił przez recepcje albo nagrywał się na jego głupią sekretarkę, ale Fentonowi wystarczył telefon w pokoju, to już było dużo. Umówmy się, ojciec i tak do niego nie dzwonił, zawsze robiła to jego asystentka - przyszła trzecia pani O'connell. Przesunął kartkę w jego stronę.
-Daj znać jak się zdecydujecie. Tego szukałeś? - zapytał, podsuwając mu artykuł który brzmiał bardzo jak to co zapisał mu wcześniej na kartce, bo miał go już od kilku chwil przed sobą. Wrzucił dość niedbale pióro i zeszyt do torby, ale wrócił do przeglądania czasopism, bo może znajdzie coś jeszcze ciekawego.



@Felix Hoenikker
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
13 lutego 1999

- Ruth! - wyskoczył z samochodu jeszcze zanim Fenton dobrze zaparkował i dopadł do stojącej pod klatką osoby, która wyglądała na mocno zmarzniętą i nieszczególnie zadowoloną z życia, ale uśmiechnęła się na jego widok. Wyrzucił z radości ramiona w górę na chwilę przed przygarnięciem jej do uścisku. Koncert skończył się przed godziną, Felix wciąż nucił pod nosem "It's the end of the world as we know it", które było zagrane na sam koniec i generalnie poziom jego zadowolenia z życia był tak wysoki, że samym swoim entuzjazmem mógłby kogoś podnieść z martwych. Koncert był fantastyczny. Dwa piwa weszły jak sok i gdyby nie kolejki to wypiliby po trzecim. Przy "Sweetness follows" spłakał się jak dziecko, zbyt wzruszony i podchmielony, żeby walczyć z zalewającymi go emocjami - utwór stanowczo za blisko uderzał we wspomnienie tego, co stracił, kiedy został wyrzucony z domu. Pół występu bezczelnie flirtował z Bambim, ciągnąc go do tańca i sunąc dłońmi po jego ciele w sposób co najmniej nieprzyzwoity czy przytulając się do jego pleców i całując po szyi podczas "At my most beautiful" głównie dlatego, że mógł, że wypił już dwa piwa, że wyrzucenie z siebie tylu emocji parę utworów wcześniej sprawiło, że teraz potrzebował bliskości. Na litość, był przekonany, że te emocje trochę też go upiły.
Słowem, kiedy reszta wysiadła z samochodu i się do nich zbliżyła, Felix właśnie z ręką zarzuconą Ruth na ramiona opowiadał o tym gościu, którego Isidore poderwał i trochę zazdrościł, bo miał najsłodsze dołeczki na świecie, ale przed końcem wszystkiego chłopak uciekł do łazienki i już więcej się nie znalazł. Nie zabrał z niej ręki, kiedy Isidore ucałował ją w oba policzki, wyciągnął za to papierosa z jej dłoni, by móc się nim zaciągnąć. Rzucał palenie, ale miał swoje momenty słabości.
- Marlene, Bambi, Jess, oto Ruth. Najfantastyczniejsza i najmądrzejsza osoba jak-... - zaczął ją przedstawiać, ale Ruth ucięła to szybko każąc mu się natychmiast przestać podlizywać, bo już podjęła decyzję, że będzie spać o Thomasa, więc spanie na podłodze mu nie grozi. Zaraz potem uśmiechnęła się promiennie do całej trójki, przywitała się i ruszyła po schodach do środka.
- Dzięki. - Uśmiechnął się ciepło do Fentona, który zabrał z samochodu jego torbę i puścił go przed sobą odruchowo kładąc dłoń między jego łopatkami, kiedy wchodzili na górę.
Mieszkanie było maleńkie, dwupokojowe z oddzielną wąską kuchnią, w której wszyscy się teraz ścisnęli. Dziewczyny usiadły przy stole, Isidore na parapecie, Ruth opierała się swobodnie biodrami o kuchenkę. Felix rozsiadł się na małym blacie między rozłożonymi nogami luźno trzymając butelkę z piwem. Sypialnia i drugi pokój były za małe, żeby wcisnąć tam polówkę, więc zawadzała teraz w wąskim korytarzu przed ostatecznym rozstawieniem jej w kuchni.
- Nie zostanę długo, bo rano mam zmianę, chciałam tylko się upewnić, że żaden z was nie zrobił niczego durnego. - Ruth spojrzała znacząco na jednego i drugiego i wywróciła oczami, kiedy obaj w tym samym czasie powiedzieli "też za tobą tęskniliśmy". - Wiem, że to nie jest pięć gwiazdek, ale mam nadzieję, że wszyscy będziecie się czuć jak u siebie. W lodówce jest coś na śniadanie. Cała pościel jest w sypialni, ale mam tylko jedną kołdrę i dwa koce, więc jakoś będziecie musieli sobie poradzić. Polówka wejdzie tutaj tylko.
Zapadła po tych słowach na chwilę cisza, kiedy wszyscy powiedli wzrokiem do rzeczonej polówki, jakby właśnie został wypowiedziany o niej jakiś mroczny sekret.
- O nienienie, nie ma mowy, polówka jest twoja - rzucił szybko Felix, widząc spojrzenie przyjaciela, który skierował je na Fentona. - My z Bambim położymy się na kanapie, Marlene z Jess w sypialni.
I tyle. Nikt nie wniósł obiekcji, bo chociaż Isidore wyraźnie chciał się kłócić to Felix wyartykułował bezgłośnie jedno słowo wszelkie protesty uciszając.
- Was w ogóle nie kojarzę, musicie być świeżo w Oksfordzie, co?

@Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Gdy powiedział rodzicom, że chce zrobić prawo jazdy zareagowali bardzo typowo. Ojciec się roześmiał, machnął ręką i powiedział, że niech sobie nie wyobraża, że pozwoli mu jeździć jego sportowymi samochodami. Matce nie zamierzał mówić w ogóle, ale dowiedziała się od siostry i przez tydzień chodziła za nim tłumacząc, że po co mu to, że zginie, że jej mały chłopiec za szybko dorasta, że przecież mają kierowców, że po co chcesz być taki niezależny. Miał szesnaście lat i najdłuższa trasa jaką pokonywał była z akademika do tesco i z powrotem, nie potrzebował samochodu, ale widział to jako kolejną namiastkę niezależności. Zdał egazmin tydzień przed swomi siedemnastymi urodzinami i dostał samochód. Mercedes klasy E, coś na tyle porządnego, żeby ojca nie bolało, ale na tyle rozsądnego, żeby matka nie panikowała. Uwielbiał prowadzić. Miał swoją kolekcje kaset i nic go nie cieszyło bardziej, niż trzygodzinana wycieczka po shake'a do McDonalda.
- Bambi?- zapytała rozbawiona Marlene, Felix z Isidorem zjawili się przy samochodzie. Fenton tylko wywrócił oczami.
- Siedzicie całą trójką z tyłu - powiedział, otwierając kurtuazyjnie drzwi od strony pasażera, dla Jess. To był jego pierwszy błąd. Marlene, Felix i Isidore kliknęli jak trzy klocki lego, składając się w konstrukcję głupich żartów i seksualnych podtekstów. W pewnym momencie, gdy Jess odmówiła zmiany kasety, zaczęli śpiewać, każe inną piosenkę. W innym języku.
Jako kierowca nie mógł wypić nawet jednego piwa przed koncertem, ale to nie był duży problem, koncert był świetny. Gdzieś na peryferii wzroku widział jak Marlene próbuje podnieść Isidore'a na barana. Może mógłby się skupić bardziej, gdyby Felix nie próbował przyprawić go o palpitację serca i orgazm... jednocześnie. Jego silne postanowienie, że nie prześpi się z nim jeśli ten nie będzie trzeźwy topniało z prędkością światła.

-Fenton - poprawił Felixa, uśmiechając się do Ruth - Dzięki że pozwoliłaś nam tu zostać. - dodał grzecznie gdy weszli do środka, bo był dobrze wychowany, tak? Przyjął z wdzięcznością piwo które mu podała, choć był wykończony. Cała droga tutaj, tłum na koncercie i droga tutaj. Oczy mu się kleiły pomimo tego, że była dopiero dziesiąta. Stanął w drzwiach, opierając się o framugę, bo bał się, że zaśnie. Spojrzał w okno gdy Isidore spojrzał na niego, bo mógł spać na polówce, to by nie było złe rozwiązanie. NIe mógł jednak zaprzeczyć, że ciepło rozlało się po jego klatce piersiowej (i pewnie po twarzy) gdy Felix powiedział, że będzie spał z nim. NIe zamierzał protestować.
- Całkiem nowi. Fenton i ja studiujemy, Jess pracuje w bibliotece - powiedziała Marlene, odrywając wzrok od Fentona i przyciągając Jess bliżej siebie.
- Za to wy znacie się jakiś czas. Czego durnego możemy się spodziewać jak wyjdziesz? - zapytała, patrząc między nią a chłopakami.

@Felix Hoenikker
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
-Też medycynę czy sztukę? - zapytała, bo ich klika zawsze składała się przede wszystkich z tych dwóch grup. Zawsze przyciągali do siebie wybuchową mieszankę malarzy, poetów i narcystycznych studentów medycyny. Uśmiechnęła się szeroko na pytanie Marlene, bo dziewczyna wyraźnie szybko się między tą dwójką odnalazła. I wydawała się być o niebo bardziej odpowiedzialna od nich. I Felix i Isidore byli diabelnie bystrzy, ale z jakiegoś powodu durnieli doszczętnie kiedy byli w tym samym pomieszczeniu, jeden przed drugim próbując się popisać jak uczniaki w szkole przed swoim crushem.
- Fatalnych żartów, ale jestem pewna, że z tym już się zapoznaliście. Grania w butelkę. Prawdę czy wyzwanie - zaczęła wymieniać Ruth na palcach. - Odstawienia sceny z "Hair" albo...
Felix natychmiast podłapał. Przerwał jej intonując "I got life mother, I got laughs sister..." i natychmiast skupiając na sobie całą uwagę. Nie miał profesjonalnego głosu i nigdy by nie zrobił kariery jako muzyk, ale miał wystarczająco miłą barwę głosu i dobre ucho, by jego śpiew mógł być w pewnym sensie przyjemny. Szczególnie teraz kiedy wodził wzrokiem po ich twarzach, z delikatnym uśmiechem ciesząc się każdą sekundą uwagi, jaką właśnie dostawał - z ułamkiem sekundy przerwy, kiedy wyraźnie ubawiona Ruth westchnęła tylko "błagam, nie skopuj niczego ze stołu".
"Nie skopuj" nie oznaczało "nie wchodź tam".
Przy "I got million-dollar charm, cousin" mrugnął do przyjaciółki, zeskoczył z blatu i jednym sprawnym ruchem, przy użyciu wolnego krzesła, które zostało zostawione wcześniej dla Fentona wskoczył na blat, gdzie lekko przytupując w rytm wyliczanki zaczął tańczyć, lekko obniżając się tyłem do siedzącej po jego lewej Marlene przy trochę wyższym zaintonowaniu "I got my ass". Stół był wąski i krótki, nie mógł więc nawet w połowie odtańczyć tak fantastycznej sceny, jak Treat Williams (umówmy się, nie mógłby się z nim równać nawet gdyby miał do dyspozycji stół z Buckhingham i doskonale o tym wiedział - nawet jego włosy by nie wystarczyły). Mimo tego jednak poradził sobie jak mógł, raz tylko lekko się chwiejąc na krawędzi, kiedy wyliczył źle odległość. Zamaskował to jednak szybko zeskakując na ziemię. Wylądował twardo, tuż przed Bambim i nieprzyjemny impuls od uderzenia przeszedł wzdłuż jego nóg do kręgosłupa, ale nie przeszkodziło mu to w dramatycznym padnięciu na kolana przy ostatnim, wyśpiewanym karykaturalnie wysoko "I got life" z wyrzuconymi na góry ramionami. Na szczęście wypił wystarczająco dużo piwa z trzymanej w prawej ręce butelki, żeby teraz wylało się tylko parę kropli.
- Dziękuję, dziękuję - ukłonił się wszystkim teatralnie. - Poprosiłaś - dodał na widok spojrzenia Ruth.
- To samo próbowałeś mi wmówić, kiedy zostawiłeś niebieskie plamy na mojej kanapie.
- Naszej kanapie - poprawił uprzejmie, wracając na swoje miejsce. - To był dobry uczynek, pomagałem Marcusowi z jego pracą zaliczeniową na koniec semestru.
- Czy za zaliczenie ciebie dostał dodatkowe punkty? - zapytała Ruth i bez patrzenia wyciągnęła rękę do isidore'a, żeby zbić z nim piątkę. Felix tylko zaśmiał się i wzruszył ramionami.
- Domyliśmy kanapę? Domyliśmy. A dzieło sztuki jakie wtedy powstało było tego warte - oświadczył unosząc butelkę z piwem do ust, bo płótno, na którym w pewnej chwili obaj się tarzali umorusani farbami wisiało do dziś nad jego biurkiem. Teraz w głównej mierze robiło mu za coś na wzór tablicy korkowej, bo cała dolna i boczne części obrazu były pozaklejane różnymi karteczkami i notkami robionymi na szybko, ale nieźle się to wpasowywało w cały pokój.
- Trzeba cię zabrać do jakieś galerii sztuki, dziecko - westchnęła Ruth potrząsając głową.
- W życiu w żadnej galerii nie byłaś.
- Ty wyraźnie też nie.

@Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
- Medycynę - przyznał się Fenton podnosząc rękę, ale wiedział, że uwaga nie skupi się na nim bo...
- Inżynieria nuklearna - powiedziała Marlene z zadowoleniem, uśmiechając się do niej szeroko, bo to był jeden z powodów dla których się przyjaźnili. Marlene absolutnie majsterkowanie, chemię, fizykę, wybuchy, samochody i ogólnie inżynierię a do tego uwielbiała robić wrażenie. Gdyby zmierzyć im wszyskim IQ prawdopodobnie zostawiła by ich wszystkich daleko w tyle, a na głupich nie trafiło. Pewnie dlatego pomimo swojego kierunku głównie imprezowała. I dołączała do takich wariatów jak Felix, robiąc mu podkład poprzez wybijanie rytmu na stole i udawanie chórków a gdy ten podsunął jej tyłek, bez żadnych oporów położyła na nim dłonie, ściskając, jakby nie poznali się kilka godzin temu. Fenton przygryzł wargę, starając się nie śmiać na głos, głównie po to, żeby nie przerywać występu. Wyszczerzył sie do niego gdy ten wylądował przed nim. Dołączył do owacji gdy ten skończył, śmiejąc się już swobodnie, bo Felix był niedorzeczny. A Fenton ugotowany na amen.
-Ooooh, brzmi jak bezinteresowny akt pięknej przyjaźni. Przynajmniej praca którą zrobiliście nie została uznana za... jak to było Fenton? Pogranicze pornografii? - zaśmiała się Marlene, a Fenton nagle bardzo zaintersował się framugą, o którą się opierał.
- TO co innego - wymamrotał, bo to był autentyczny projekt Roberta w któym Fenton robił za modela, nic wiecej! Tam nie było nic widać, nie jego wina, że członkowie akademii najwyraźniej mieli wybujałą wyobraźnie na widok nagiego ramienia, kawałka pleców czy dłoni na białym materiale.
- Tak, bo to były zdjęcia. - zauważyła, ignorując jego zażenowanie, tak zupełnie inne od tego jak zareagował Felix gdy wytknięto mu zostawienie odcisku swojego tyłka na kanapie.
- Tak się kończą szkoły męskie. HOMOSEKSUALIZMEM - rzuciła Jess z zadowoleniem zauważając, że wszyscy w pokoju podłapali żart udając absolutne oburzenie. Ruth zasłoniła usta ręką a Isidore udawał, że mdleje.
- Dobra, jaka jest wasza wymówka? - zapytał rozbawiony.

@Felix Hoenikker
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
- Zdjęcia?! - podchwycił natychmiast. Nie był durny, więc całą swoją uwagę skupił na Marlene, wiedząc, że jeżeli ktoś mu je pokaże to prędzej będzie to ona. - Można je gdzieś... zobaczyć? - zapytał przymilnie.
Wyszczerzył się do Jess. Była o wiele cichsza i co za tym idzie bardziej przerażająca, niż Marlene, w której gotów był zakochać się z miejsca, ale najwyraźniej ta przeklęta Wednesday Addams miała swoje momenty. Czuł, że musiała mieć, dokładnie tak samo jak Bambi i przez chwilę nawet się zastanowił, czy one dwie skończyły tego samego powodu, dla którego on z taką ciekawością dawał się zaczepiać, ilekroć rzeczony Bambi zakręcił się obok. Żeby zobaczyć co się pod tą wierzchnią warstwą kryje.
- Wirus!
- Tatuś mnie nie kochał.
- Tatuś mnie kochał za mocno.
- Nie miałem brata.
- Miałem ich ośmiu.
- Założyłem raz różową sukienkę.
- Wziąłem sobie za bardzo do serca umiłowanie do Jezusa Chrystusa.
Zaczęli przerzucać się z Isidorem kolejnymi wymówkami, o które zapytał Fenton i już w tamtej chwili mogli wiedzieć, że to będzie gra, która będzie do nich wracać w absolutnie przypadkowych momentach, szczególnie, kiedy każda kolejna osoba dorzuciła swój pomysł albo dwa.
- Bambi? - zapytała Ruth jakiś czas później, kiedy stali we dwójkę w oknie dużego pokoju wypalając wspólnie fajkę. Felix uśmiechnął się szeroko i wzruszył ramionami. - Pasuje do niego. To coś poważnego?
- Co ty - parsknął potrząsając głową, bo Fenton był przesłodki i zabawny, ale nie na tyle, żeby Felix mógł go traktować poważniej, niż jednego z gości, których może zaciągnąć do łóżka, jak się nudzi. - To dzieciak, ledwo się znamy, gadaliśmy raptem parę razy. Słodziutki jest nie?
- I przy okazji obrzydliwie w tobie zakochany. Czy ty widziałeś jak na ciebie patrzy?
- Wszyscy tak na mnie patrzą - wyszczerzył się, co było najwyraźniej złą odpowiedzią, bo trzepnęła go otwartą dłonią w tył głowy.
- Mówię poważnie, pacanie. Wydaje się być fajnym chłopakiem, daj mu spokój, zanim zrobisz mu krzywdę.
- Czemu niby miałbym mu zrobić-... ok, ok! - Uniósł obronnie ręce, bo Ruth wyraźnie zbierała się do kolejnego ciosu, tym razem zapewne mniej delikatnego. Spojrzał przez ramię na zebrane w kuchni towarzystwo i napotkał natychmiast utkwione w nim spojrzenie brązowych oczu. Mrugnął do chłopaka, nim tamten uciekł wzrokiem, a on sam nie wrócił do poprzedniej pozycji. Nie lubił, kiedy Ruth miała rację. - Jutro z nim pogadam.
- A dzisiaj się z nim prześpisz.
- Hej, to nie moja wina, że są tylko trzy łóżka, a ja jestem tylko człowiekiem.
Ruth tylko potrząsnęła głową.
- Zabawne, bo zwykle zachowujesz się, jakbyś był bogiem.
Ucałował ją w policzek.
- Bogiem jestem tylko w dni robocze od ósmej do szesnastej - zapewnił poważnym tonem.
Gdy wrócili do towarzystwa intensywnie pachnąc papierosem Felix zatrzymał się przy Fentonie, luźno wsunął mu dłoń w tylną kieszeń jeansów i bezczelnie zabrał mu butelkę z ręki, żeby upić łyk piwa. Isidore był w połowie opowieści o tym jednym klubie w Londynie, w którym byli pół roku temu i widzieli tak samego Eltona Johna.
- A, to mi przypomina! Mam dla ciebie szpilki do przymierzenia - przerwała mu Ruth patrząc na Feliksa, który uniósł brwi znów czując fiksujące się na nim spojrzenia.
- Myślę, że jedno show na dzisiaj wystarczy - zauważył z rozbawieniem, oddając Bambiemu butelkę.

@Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Marlene uśmiechnęła się tajemniczo, gdy Felix się do niej zbiliżył.
- Myślę, że widziałeś wszystko co jest na tych zdjęciach, - Fenton nie powiedział jej że nawet nie zdjął swetra a co dopiero więcej - ale jakbyś chciał kopię to możemy negocjować - powiedziała, konspiracyjnym szeptem, po czym zrobiła unik przed adidasem który poleciał w jej stronę. Roześmiała sie perliście, odrzucając Fentonowi jego but, zmuszając jego do robienia uniku.
Gra spodobała się całemu towarzystwu i chwilę przerzucali się coraz bardziej absurdalnymi powodami wśród których padło też "Nie zjadłam marchewki z groszkiem" "Wiązałem buty na kokardkę", "Satanizm" oraz "oglądałam za dużo MTV".
Łatwo było się oszukiwać, że dobrze się bawią w grupie, gdy Felix był w grupie. Uwaga naturalnie skupiała się na nim więc Fenton nie czuł się źle praktycznie nie odrywając od niego wzroku. Dopiero gdy ten wyszedł z Ruth do drugiego pokoju zapalić, Fenton zauważył, że nie jest w stanie skupić się na tym co się dzieje obok niego. Jego wzrok uciekał w stronę Felixa częściej niż by chciał.
Zesztywniał cały gdy Felix się przy nim zatrzymał, nie przyzwyczajony do takich gestów. Do samego dotykania czy przytulania nie był przyzwyczajony publicznie, nie mówiąc już o tym, że to on był stroną przytulaną. Po chwili jednak rozluźnił się, trochę opierając na ramieniu które teraz było za jego plecami. Bez problemu oddał mu swoją butelkę, skupiając na niej wzrok, uważnie patrząc jak dotyka ust Felixa.
- Poza tym bez pończoch się nie liczy - palnął na jego "jedno show wystarczy".
Może zostało by to uznane za bardziej prześmiewcze, jakby idea była absurdalna, gdyby nie fakt, że powiedział to absolutnie rozmarzonym tonem, bo obrazy w jego głowie najwyraźniej przepaliły mu jakiekolwiek filtry. Odchrząknął i dopił to co zostało z piwa.
- Bambi ma słabość do dragu, musisz mu wybaczyć - powiedziała Marlene.
- Bambi, zostawi was wszyskich jutro na przydrożnym parkingu - wymamrotał, wywracając oczami, bo jak tak dalej pójdzie to nigdy nie pozbędzie się tego głupiego przezwiska. O ile Felix wypowiadał je miękko, faktycznie wierząc, że Fenton jest niewinny jak jelonek, o tylke Marlene znała go na tyle dobrze, że w jej głosie brzmiała czysta kpina..

@Felix Hoenikker
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Nie widział niczego z tego, ale przecież by tego nie przyznał, zachował się związaną z tym frustrację dla siebie i tylko roześmiał się, kiedy but przeleciał przez pokój, zachowując w głowie myśl o zdjęciach na później, bo rozmowa i tak zeszła już na inny tor.
I nie chciał oberwać butem.
- Doprawdy? - wymruczał niemalże do ucha Fentona uśmiechając się diabelsko, absolutnie nieprzejęty jego groźbami o porzuceniu ich gdzieś na poboczu. - W takim razie musimy urządzić jakieś małe show dla Bambiego niedługo.
- Musicie to skupić się na innych rzeczach - wcięła się dobitnie, mało subtelnie Ruth wyraźnie próbując mu przypomnieć o rozmowie, którą nie tak dawno odbyli. Spojrzał na nią z wypisanym na twarzy "zlituj się, kobieto", ale jej spojrzenie było nieubłagane. Nienawidził, kiedy miała rację. I najwyraźniej nie przeszkadzało jej, że wychodzi na zazdrosną zołzę, co zdziwiło nawet Isidore'a, który teraz wodził między nimi wzrokiem starając się zrozumieć, co się właściwie zadziało.
Uniósł ręce w geście mającym wyrazić poddanie się i oparł się o framugę po drugiej stronie od Fentona, wtykając obie dłonie w kieszenie spodni, zsuwając je nieprzyzwoicie nisko, przez co było widać nie tylko część jego bielizny, ale też znikającą pod nią wąską linię włosów ciągnącą się od pępka.
- Po prostu zazdrościsz, że ciebie przy tym nie będzie - wytknął, na co Ruth tylko machnęła ręką mówiąc "proszę cię, co najwyżej żałuję, że mnie przy tym nie będzie, żeby zrobić im prawdzie show". I tu nie mógł się kłócić. - Ruth nauczyła mnie wszystkiego co wiem o życiu. No, prawie. Z całą pewnością wszystkiego o szpilkach i makijażu - przyznał, czując się trochę swobodniej po uwadze Marlene. Był człowiekiem pozbawionym wstydu, ale przy okazji wiedział też, że czeka ich jeszcze sporo godzin razem i biorąc pod uwagę, jak temat był widziany nawet w ich środowisku bez Marlene wolałby zachować pewnego rodzaju subtelność. Ale nie wydawała się nabijać z tematu, co najwyżej z Fentona, który znowu zdawał się rumienić, chociaż w słabym świetle jednej na całe pomieszczenie żarówki nie mógł być pewien.
Zaraz. Mowa o szpilach i makijażu, a naczelna diwa nic nie mówi? Przeniósł szybko wzrok na Isidore'a, który przysypiał z głową opartą o ścianę, a potem zerknął na zegarek - siedzieli tu już niemal trzy godziny. Ruth musiała mieć tę samą myśl, bo zaklęła pod nosem.
- Tyle z mojej przytomności w pracy jutro. Masz na mnie fatalny wpływ, Hoenikker. Fantastycznie było was poznać - ucałowała każdego z nich w policzek, łącznie z Isidorem, który wymamrotał "nie śpię, nie śpię". Felix odprowadził ją do wyjścia.
- Dziękuję jeszcze raz. Kocham cię, Ruthie, klucze wrzucimy do skrzynki - przytulił ją mocno, zamknął za nią drzwi i wrócił do kuchni. - No dobra, starczy tego ferajno. Rozścielisz nam? Ja zajmę się Isidorem.
Z rozłożeniem polówki, pościeleniem jej i rozebraniem przyjaciela do bokserek uporał się akurat kiedy łazienka się zwolniła. Przykrył go zastanawiając się kiedy on ostatnio spał, bo organizm izziego często odcinał mu po prostu zasilanie, jak tamten za starał się udowodnić całemu światu, że wcale nie potrzebuje snu, świat jest pełen pięknych chłopców i przygód Felix, jakie spać!
Po szybkim prysznicu wyszedł z łazienki w samych bokserkach, resztę ubrań zostawiając na podłodze, bo co za różnica, jutro podniesie. Światło jeszcze było zapalone, a Fenton leżał pod kołdrą. W koszulce. Felix był przekonany, że ma na sobie też dresy od piżamy i wywróciłby oczami na ten fakt, gdyby to nie było tak bardzo... Jak Bambi. Zamknął cicho drzwi od kuchni, drzwi od ich pokoiku i spojrzał pytająco na chłopaka z dłonią na włączniku światła. Było późno. On wypił wystarczająco dużo piw, żeby zaraz zasnąć.
A Ruth już mu weszła do głowy.
Nie czekając więc zgasił światło i wdrapał się na kanapę. Nie była za szeroka, podobnie jak koc, który dostali, ułożył się więc wygodnie na plecach wyciągając rękę tak, żeby podłożyć ją pod głowę Fentona.
- Chodź tutaj - wymruczał, przyciągając go do siebie, drugą ręką unosząc lekko jego podbródek, by móc go powoli, długo pocałować.

@Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Zadziwiająco cieszył się z wtrącenia się Ruth. Po pierwsze - był pewny że nie przeżyłby Felixa w dragu. Jego biedne serce i tak miało problem z przepracowaniem w obecności chłopaka, podczas gdy emocje kierowały krew w policzki lub poniżej pasa, nie zostawiając za dużo dla płuc. Jak miał przeżyć drag, jeśli ledwo żył teraz, gdy Felix stał obok ze skrawkiem widocznej skóry. Dobra, może fakt, że wiedział jak dalej wygląda pod ubraniem nie pomagał, ale w dragu też by wiedział.
Po drugie, nie miał wrażenia, że Ruth go nie lubi. Wręcz przeciwnie, zdawała się może traktować go pobłażliwie, ale ciepło. To nie w niego była skierowana jej złość. Nie był pewny, czemu jest zła na Felixa, ale mógł poczekać aż sytuacja między nimi się wyjaśni. Gdy Felix odprowadzał Ruth i kładł Isidore'a do łóżka Fenoton ogarnął się a potem miejsce do spania dla siebie i dziewczyn. Położył się na kanapie, praktycznie wciskając plecami w stojący za nią kaloryfer - zimny pomimo lutego - i przykrył kocem. Oczywiście, że miał na stobie spodnie od piżamy. I koszulkę. Był w mieszkaniu obcej mu osoby z innymi ludźmi, to Felix był nienaturalny w swoich bokesrkach i w dodatku niegrzeczny, ot co. Gdy ten zgasił światło minęło kilka chwil zanim jego oczy przyzwyczaiły się do ciemności na tyle, by mógł rozróżniać kształty. Światło z ulicy nie pozwalało na całkowitą ciemność. Nie musiał do niego mówić, wystarczył gest żeby Fenton z łatwością przylgnął do niego, oplatając go nogą i kładąc dłoń na jego policzku, dając się pocałować. Miał myśl, że powinien zostać w tej pozycji, tak dziwnie bezpiecznej i dać się całować, ale z jakiegoś powodu było to dla niego nienaturalne, więc uniósł się na łokciu, nagle górując nad Felixem i pogłębiając pocałunek. Przesunął dłonią po jego nagim boku, wsuwając ją w bokserki, ale tylko po to by kciukiem przesuwać po jego kości biodrowej, drocząc się. Przerwał pocałunek, bo skończył mu się tlen. Schował twarz w jego szyi na chwilę, śmiejąc się bezgłośnie.
-NIe wierzę, że po tym wszyskim masz siłę na cokolwiek - powiedział, bo on sam był padnięty. Godzinę temu nie ufałby sobie ze znalezieniem się w horyzontalnej pozycji na podłodze, a teraz otulony ciepłym kocem i zapachem Felixa zamiast spać, zaczynał się rozbudzać. I on to jeszcze pół biedy, był praktycznie nastolatkiem, ale Felix go zadziwiał. Zaczął skubać delikatnie skórę na jego gardle, lekko kłującą od zarostu.

@Felix Hoenikker
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Odpowiedz