Nie widział niczego z tego, ale przecież by tego nie przyznał, zachował się związaną z tym frustrację dla siebie i tylko roześmiał się, kiedy but przeleciał przez pokój, zachowując w głowie myśl o zdjęciach na później, bo rozmowa i tak zeszła już na inny tor.
I nie chciał oberwać butem.
-
Doprawdy? - wymruczał niemalże do ucha Fentona uśmiechając się diabelsko, absolutnie nieprzejęty jego groźbami o porzuceniu ich gdzieś na poboczu. -
W takim razie musimy urządzić jakieś małe show dla Bambiego niedługo.
-
Musicie to skupić się na innych rzeczach - wcięła się dobitnie, mało subtelnie Ruth wyraźnie próbując mu przypomnieć o rozmowie, którą nie tak dawno odbyli. Spojrzał na nią z wypisanym na twarzy "zlituj się, kobieto", ale jej spojrzenie było nieubłagane. Nienawidził, kiedy miała rację. I najwyraźniej nie przeszkadzało jej, że wychodzi na zazdrosną zołzę, co zdziwiło nawet Isidore'a, który teraz wodził między nimi wzrokiem starając się zrozumieć, co się właściwie zadziało.
Uniósł ręce w geście mającym wyrazić poddanie się i oparł się o framugę po drugiej stronie od Fentona, wtykając obie dłonie w kieszenie spodni, zsuwając je nieprzyzwoicie nisko, przez co było widać nie tylko część jego bielizny, ale też znikającą pod nią wąską linię włosów ciągnącą się od pępka.
-
Po prostu zazdrościsz, że ciebie przy tym nie będzie - wytknął, na co Ruth tylko machnęła ręką mówiąc "proszę cię, co najwyżej żałuję, że mnie przy tym nie będzie, żeby zrobić im prawdzie show". I tu nie mógł się kłócić. -
Ruth nauczyła mnie wszystkiego co wiem o życiu. No, prawie. Z całą pewnością wszystkiego o szpilkach i makijażu - przyznał, czując się trochę swobodniej po uwadze Marlene. Był człowiekiem pozbawionym wstydu, ale przy okazji wiedział też, że czeka ich jeszcze sporo godzin razem i biorąc pod uwagę, jak temat był widziany nawet w ich środowisku bez Marlene wolałby zachować pewnego rodzaju subtelność. Ale nie wydawała się nabijać z tematu, co najwyżej z Fentona, który znowu zdawał się rumienić, chociaż w słabym świetle jednej na całe pomieszczenie żarówki nie mógł być pewien.
Zaraz. Mowa o szpilach i makijażu, a naczelna diwa nic nie mówi? Przeniósł szybko wzrok na Isidore'a, który przysypiał z głową opartą o ścianę, a potem zerknął na zegarek - siedzieli tu już niemal trzy godziny. Ruth musiała mieć tę samą myśl, bo zaklęła pod nosem.
-
Tyle z mojej przytomności w pracy jutro. Masz na mnie fatalny wpływ, Hoenikker. Fantastycznie było was poznać - ucałowała każdego z nich w policzek, łącznie z Isidorem, który wymamrotał "nie śpię, nie śpię". Felix odprowadził ją do wyjścia.
-
Dziękuję jeszcze raz. Kocham cię, Ruthie, klucze wrzucimy do skrzynki - przytulił ją mocno, zamknął za nią drzwi i wrócił do kuchni. -
No dobra, starczy tego ferajno. Rozścielisz nam? Ja zajmę się Isidorem.
Z rozłożeniem polówki, pościeleniem jej i rozebraniem przyjaciela do bokserek uporał się akurat kiedy łazienka się zwolniła. Przykrył go zastanawiając się kiedy on ostatnio spał, bo organizm izziego często odcinał mu po prostu zasilanie, jak tamten za starał się udowodnić całemu światu, że wcale nie potrzebuje snu, świat jest pełen pięknych chłopców i przygód Felix, jakie spać!
Po szybkim prysznicu wyszedł z łazienki w samych bokserkach, resztę ubrań zostawiając na podłodze, bo co za różnica, jutro podniesie. Światło jeszcze było zapalone, a Fenton leżał pod kołdrą. W koszulce. Felix był przekonany, że ma na sobie też dresy od piżamy i wywróciłby oczami na ten fakt, gdyby to nie było tak bardzo... Jak Bambi. Zamknął cicho drzwi od kuchni, drzwi od ich pokoiku i spojrzał pytająco na chłopaka z dłonią na włączniku światła. Było późno. On wypił wystarczająco dużo piw, żeby zaraz zasnąć.
A Ruth już mu weszła do głowy.
Nie czekając więc zgasił światło i wdrapał się na kanapę. Nie była za szeroka, podobnie jak koc, który dostali, ułożył się więc wygodnie na plecach wyciągając rękę tak, żeby podłożyć ją pod głowę Fentona.
-
Chodź tutaj - wymruczał, przyciągając go do siebie, drugą ręką unosząc lekko jego podbródek, by móc go powoli, długo pocałować.
@Fenton O'Connell