Session Q&A

Felix i Fenton gdzieś w centrum niczego w Walii

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
- Nie wiem co bym zrobił, to nie tak, że dałeś mi pole do jakiejkolwiek decyzji!
Pamiętał, że z myślą o tym, żeby zaproponować Fentonowi, żeby jeszcze raz spróbowali związku nosił się od maja 2011 - przeszło mu to przez myśl, kiedy połączyli się na chwilę na Skypie na urodziny Tony'ego i Felix cieszył się nawet, że mieli słabo, a przez to i krótkie połączenie, bo rozsadzało go od środka na myśl, że to on powinien organizować Tony'emu świętowanie jego urodzin, bo wiedział, ze tamten na kolację w najlepszej knajpie w mieście wcale nie miał ochoty. Że wolał głupi piknik w dowolnym, romantycznym miejscu, ręcznie robione jedzenie i siedzenie na zewnątrz, a nie pod krawatem przy stole popijając krewetki najdroższym winem w karcie. W czerwcu obiecał sobie, że jak tylko skończy się badanie na jesień to do niego poleci. Ostatecznie kupił bilety na luty.
Gdyby Tony'emu się udało zamiast jechać mu się oświadczać pojechałby na pogrzeb.
- Powinieneś mi to powiedzieć dużo wcześniej! - odparował natychmiast uderzając bokiem dłoni w znajdującą się za nim ścianę. Pękło w nim coś w końcu i przez łzy w oczach nie widział go wyraźnie. Był wściekły na siebie, na to że nie zauważył. Na to, że jeżeli cokolwiek wzbudzało jego wątpliwości to dla własnej wygody to ignorował w imię najwyraźniej naiwnego "powiedziałby mi, gdyby coś się działo".
Był wściekły na to, że nagle okazało się, ze to co brał za coś tak naturalnego było tylko zwykłym kłamstwem. Potrząsnął głową i obrócił się na pięcie, żeby wyjść na zewnątrz, nie przejmując się tym, że jest tam piekielnie zimno, a on jest w samych skarpetkach. Trzasnął za sobą drzwiami i sam huk przyniósł mu chwilową ulgę, kiedy przechodził do niskiego murku, by na nim przysiąść. Skulił się chowając twarz w dłoniach, przytłoczony świadomością tego, że jeżeli nie mógł być pewien tego, to być może nie powinien być pewien niczego innego w swoim życiu.
Nie wiedział jak długo siedział tak skulony drżąc z zimna i przerażenia, ale kiedy usłyszał otwierające się za nim drzwi oddech już mu się uspokoił.
- Przepraszam. - Wyprostował się, ale zamiast odwrócić się w stronę Fentona wbijał wzrok w mgłę spowijającą znajdujące się naprzeciwko nich pole. Odetchnął głębiej, bojąc się o to pytać, ale musiał wiedzieć. - Czy któraś z tych prób miała związek ze mną?

@Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Westchnął ciężko, gdy usłyszał drzwi. Wiedział, że Felix daleko nie pójdzie, nie w tym stanie i nie bez butów, ale dał mu chwilę żeby ten ochłonął. Zgarnął gruby koc, ubrał buty i kurtkę i wyszedł za nim. Nie ma powodu, żeby obaj dostali zapalenia płuc. Potrząsnął głową, dając mu znać żeby nie przepraszał, ale Felix tego nie widział. Narzucił mu koc na ramiona, otulajac go trochę, ale zamarł słysząc pytanie. Wciągnął gwałtownie powietrze, bo nie po to mu to powiedział. Nie chciał, żeby Felix myślał, że to przez niego, że zrobił coś nie tak. Nie to zrobił nie tak.
- Nie, Felix... Kochanie, nie - zapewnił go stanowczo, zmuszając żeby ten się odwrócił, żeby na niego spojrzał. Złapał jego twarz w dłonie, bo to było ważne.
- To nie tak, to chemia. Możliwe, że zrobiłbym to samo gdybyś był tuż obok, ja... to nie był dobry moment z wielu, wielu powodów i bez żadnego powodu. Ani wtedy w lipcu ani potem w Eastbourne, potem po prostu byłem sam, ale to na własne życzenie - próbował mu wytłumaczyć, ale nie wiedział jak.
To nie było wymierzone w niego, w Amelię w jego rodziców. W nikogo. On po prostu miał dość i w danej chwili nie myślał o niczym i o nikim. Może dlatego tak dobrze rozumiał Wiliama gdy ten zniknął. Wiedział, że z demonami we własnej głowie czasem się przegrywa niezależnie od tego kto jest obok i co masz w życiu.
- Skarbie, to nie ma znaczenia, to ja wtedy nawaliłem ale teraz jestem tutaj, ok? - powiedział niemal błagalnym tonem, przytulając się do niego, chowając twarz w jego szyi. Trzymał go mocno, bardziej dla niego niż dla siebie, dając mu przestrzeń żeby mógł się rozsypać jesłi potrzebuje.

@Felix Hoenikker
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
- Powiedziałeś, że Eleonore nie jest moją fanką - zauważył cicho, bo w kontekście to wszystko brzmiało jak...
Wiedział, że to chemia. Wiedział jak działa depresja, zaburzenia nastroju i cała gama chorób psychicznych.
Ale co z tego.
Siedział sztywno dając się przytulić, aż w końcu powoli wyciągnął rękę, żeby go dotknąć. Sięgnął pod kurtką do jego żeber, które mógł wyczuć pod koszulką - najpierw delikatnie, potem mocniej, jakby musiał się upewnić, ze tu faktycznie był, że to gdybanie, co by było gdyby Fenton umarł nie miał sensu jak wszystkie inne rozważania i zastanawianie się, co mogło się stać.
Był tu. I to było najważniejsze.
Mimo to, kiedy odsuwał go od siebie tylko po to, by móc złapać jego twarz w dłonie i przyciągnąć do pocałunku - czy raczej do mocnej, nieruchomej wersji pocałunku, kiedy przyciskał swoje usta do jego - czuł, że coś się zmieniło. Wiedział, że dziesięć lat to dużo czasu. Że nawet jeżeli wszystko wydawało się być oparte na tych samych zasadach, co zawsze, to teraz obaj byli ostrożniejsi. Felix nie gadał już tak otwarcie o osobach, z którymi sypiał, Fenton unikał podobnych tematów. Obchodzili się ze sobą czulej. Ostrożniej. A przynajmniej Felix tak się zachowywał, nadal bojący się, że może zostać wykopany za drzwi. Wiedział, że ich życie i warunki są inne od wszystkich, jakie miały miejsce wcześniej. Że są dzieci, że jest jego strach przed samotnością.
Ale teraz nie wiedział, nie mógł wiedzieć, ile było między nimi zaufania. Czy w ogóle jakiekolwiek było.
W tym długim pocałunku były wszystkie jego myśli i emocje.
Kocham cię. Przeraża mnie myśl, że mógłbym cię stracić. Nie opuszczaj mnie. Przepraszam, że nie mogłeś mi zaufać. Nienawidzę tego, że nie mogłeś mi zaufać. Ty egoistyczny dupku.
Odsunął się i otarł kciukiem jego twarz ze swoich łez. Przyglądał mu się uważnie, przesuwając wzrokiem po każdym milimetrze jego twarzy, jakby starał się go zapamiętać na nowo, świadomy, że powinien pewnie coś powiedzieć i przerwać tę ciszę, która robiła się nienaturalna, ale nie potrafił. Przesunął palcami po jego czole, powiekach, nosie, ustach, brodzie.
Był tu.
Chciał kazać mu obiecać, że będzie mu mówić. Że jeżeli cokolwiek się stanie, to do niego przyjdzie i rozwiążą to razem. Chciał mu obiecać, że będzie tu zawsze, choćby nie wiadomo co i że nie chce go stracić.
Ale zasady się zmieniły. Fenton nie musiał mu niczego mówić.
- Chodź do środka zanim dostaniemy zapalenia płuc - powiedział w końcu cicho, zachrypniętym głosem i zeskoczył z murku, żeby jak najszybciej wrócić do domu. - Ja dorzucę do kominka na noc, a ty pójdź napuścić wody do wanny? Potrzebuję gorącej wody.

@Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Oddał pocałunek, czy raczej pozwolił mu po prostu przyjegać do siebie, zaciskając tylko pięści na kocu który Felix wciąż miał na ramionach. Uśmiechnął się blado, mając wrażnie, że zaraz się roztopi. W głowie mu szumiało od wina, był pewny że powinni wejść do środka, ale nie chciał niszczyć tej chwili, jakkolwiek pełna mieszanych uczuć ona nie była.
- Tak, bo zasmarkałem jej garsonkę jak wyjechałeś i musiała mnie niańczyć przez pół roku, nielubi cię niezależnie od incydentu - zażartował w końcu, całując go delikatnie w czoło, skroń potem koło ucha.
Paradoksalnie lubił tę ostrożność. Lubił, że niczego nie zakładali, że budowali tak naprawdę od nowa. Bo przy budowaniu od nowa mogli być na równej pozycji, może Fenton będzie w stanie w końcu dostać to czego potrzebuje, a nie tylko to co Felixowi wygodnie jest dać. Teraz to on ma rzeczy które go trzymają na miejscu.
- Mhm, kupiłem specjalne kule do kąpieli. Będziemy się mienić jak nie przymierzając edward culen - powiedział, prowadząc go za rękę do domku. Gdy Felix wszedł do łazienki wanna była pełna ciepłej, pachnącej kolorowej wody. Fenton już stał nago, czekając bo w końcu nie będzie zaburzać wszechświata przez układanie się w innej konfiguracji niż zwykle.
- Daj mi - poprosił, sięgając do jego koszuli.
Lubił go rozbierać. Lubił go rozbierać w celach... niecnych, ale lubił też po prostu zajmować się nim, zupełnie nieseksualnie pozwolić mu stać i być rozbieranym. Zatrzymał go jednak zanim ten wszedł do wanny. Położył mu ręce na klatce piersiowej.
- Nigdy więcej Skarbie, obiecuję. - powiedział, a widząc jego lekkie skonfundowanie.
- NIgdy więcej mnie nie stracisz - zapewnił, całując go lekko po czym wyciągnął rękę żeby pomóc mu wejść do wanny.

@Felix Hoenikker
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Opuścił ręce wzdłuż ciała pozwalając mu zająć się guzikami. Nie spuszczał wzroku z jego twarzy, kiedy tamten rozpinał koszulę, delikatnym ruchem zsuwał ją z jego ramion, a potem klękał, żeby rozpiąć mu spodnie i zdjąć mu je razem z bokserkami i skarpetkami. Przesunął dłonią po jego głowie w czułym geście, gładząc go po włosach i brodzie. Woda musiała być gorąca, bo rozchodząca się w powietrzu para znalazła się już na lustrach i sprawiała, że nie pojawiła się na nim gęsia skórka, gdy stał tam nagi przed Fentonem. Przyjął to wszystko bez słowa, ale z wdzięcznością, bo potrzebował tego delikatnego dotyku i odbudowania intymności.
Uśmiechnął się słabo w odpowiedzi na obietnicę, mając nadzieję, że kiedyś w nią uwierzy.
Wszedł ostrożnie do wanny, mamrocząc coś o tym, że kąpanie się w takiej temperaturze nie jest ani zdrowe, ani ludzkie.
- Zawsze wiedziałem, że masz skórę z tego samego materiału co smoki łuski - mamrotał w najlepsze, rozkładając nogi, żeby pozwolić mu się ułożyć wygodnie na jego klatce piersiowej. - Jak dom zacznie płonąć to ty będziesz wracać po śpiącego Williama do środka.
Przesuwał leniwie dłońmi wzdłuż jego torsu śmiesznie gładkiego od kuli do kąpieli, która była w kolorze złota. Zaczynał się obawiać, że Fenton nie kłamał z tym porównaniem do Zmierzchu i faktycznie będą się potem świecić jakby byli pokryci brokatem. Ale ciężar Tony'ego na jego klatce, to, jak odginał szyję dając Feliksowi więcej miejsca na składanie długich, pełnych czułości pocałunku i to jak splecione były ich dłonie skutecznie odwracało jego uwagę od wszelkich idiotycznych pomysłów Fentona.
- Tammy i Mark zainwestowali w końcu w wymarzoną restaurację. W Chicago. Nie zgłaszali więc szczególnych obiekcji, bo i tak nie widywaliśmy się zbyt często. Strefy czasowe nadal są męczące, ale połączenia są o wiele lepsze, niż dziesięć lat temu, więc działa to całkiem nieźle - odpowiedział na pytanie, które wcześniej całkowicie zignorował. Nie przestawał sunąć dłońmi po każdym fragmencie ciała Fentona, jaki miał w zasięgu. - Za to zostawiłem w Baltimore Isidore'a, który w 2015 mieszkał ze mną niemal przez rok po tym, jak skończył dwuletni związek. Możesz go sobie wyobrazić ze złamanym sercem, nigdy nie słyszałem tyle żałośnie wychlipywanego Eltona Johna, co w tamtym okresie. Miał zostać na tydzień. Miałem wystarczająco duże mieszkanie, żebyśmy nie wchodzili sobie w drogę za często, bo inaczej byśmy się tam zagryźli.
Isidore był jedną z niewielu osób, które Felix miał naprawdę blisko niemal całe swoje życie, jeszcze od studiów i z którą nigdy nie doszedł dalej, niż parę pijackich pocałunków. Jeżeli miałby mieć gdzieś brata to byłby to właśnie Izzy, chociaż to poczucie nie przeszkodziło im nigdy w sypianiu z tą samą osobą. Mieli ze sobą tylko jeden problem, polegający na tym, że nie potrafili znieść swojego towarzystwa dłużej, niż dwa dni z rzędu.
- I razem z Izzym mieliśmy... grupę znajomych - postarał się to powiedzieć jak najdelikatniej. - W sumie pięć osób. Było sześć przed głośnym rozstaniem Isidore'a. Miles, Dave i Richard. Pewnie nie powinienem używać czasu przeszłego, nadal jesteśmy w kontakcie, ale kiedy widujesz znajomych dwa razy do roku i mieszkasz w innej strefie czasowej... - Nie skończył, bo obaj doskonale wiedzieli jak to jest.
Włosy na klatce przechodzące w wąską ścieżkę prowadzącą do pępka i dalej. Lekka wypukłość na żebrach po lewej stronie będąca pozostałością po tym, jak Fenton kiedyś spadł z drzewa. Szorstka skóra dłoni. Szybko pulsująca tętnica pod jego ustami.
Mógłby siedzieć w tej wannie po wieczność.
- Jak z tobą? Naprawdę nie masz żadnego życia towarzyskiego w Eastbourne? Co z Grace?

@Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Woda musiała być ciepła, żeby mogła spokojnie stygnąć. Jak na kogoś kto wiecznie marzł strasznie narzekał na odrobinę ciepłej wody.
- Szorstka i błyszcząca? Ciekawe - zaśmiał się, oglądając własną rękę.
Ciepła woda, procenty i Felix było wszystkim czego potrzebował. Miał ochotę mruczeć z zadowolenia.
- Jak dom zacznie płonąć, to gwarantuję ci, że Wiliam będzie w pobliżu zapłonu, nie wiem czy będzie co wyciągać - dodał odginając głowę. Jego broda łaskotała śmiesznie po ramieniu. Nie zliczy godzin które spędzili w ten sposób. O ile Felix lubił patrzeć na ocean, Fenton doceniał wodę w zupełnie inny sposób. Zamknięty. Wanny, jacuzzi i baseny. W szkole był w drużynie pływackiej, co potem bardzo się przydało gdy przekonywał Felixa, ze baseny nie są takie złe. Jeszcze na studiach potrafił wstrzymać oddech na prawie cztery minuty. Przesunął dłońmi po jego udach, podziwiając jak ten ruch wprowadził drobinki brokatu w ruch.
-Mmm, Isidor po rozstaniu brzmi jak absolutny koszmar. Pamiętam jak wycofali z rynku jego ulubiony lakier do włosów, snuł sie po mieszkaniu jakby został wdową i odkrył, że nie było go w testamencie. Pozdrów go od swojej jedynej kochanki - zaśmiał się, bo Felix i Izydor byli specyficzną parą. Izy zawsze się śmiał, że on jest jedyną prawowitą żona Felixa, a Fenton może być co najwyżej kochanką. Przez lata nauczył się go nazywać jedyną akceptowalną kochanką. Fenton nigdy nie był o niego zazdrosny, bo byli zbyt podobni do siebie by zbudować cokolwiek poza przyjaźnią. Magnesy o tych samych biegunach nigdy się nie zejdą, przynajmniej nie bez bufora. Żyli w jednej studenckiej, pijackiej komunie nawet pięć lat po studiach, kłócili się jak małżeństwa w telenowelach brazylijskich i imprezowali jakby jutra nie było. Jeśli Felix wychodził na dwa drinki a potem dzwonił o piątej nad ranem, z bliżej nieokreślonego automatu w Manchesterze, nie pamiętając ani jak tam trafił, ani dlaczego ma jeden but i czyje to śladami szminki na koszuli to na pewno gdzieś w kącie, za drzewem albo na pobliskiej ławeczce czekał Izydor w nie lepszym stanie. Nieważne jak pijany był Felix, zawsze pamiętał numer do domu i że nie życzy sobie niczego poza intensywnym obmacywaniem.
Fenton przyjeżdżał po nich wrzucał ich na tylne siedzenie, gdzie płakali albo kłócili się póki nie zasnęli i obiecywali sobie następnego dnia, że nigdy więcej. Fenton nigdy nie był tak naprawdę blisko z Izydorem, nie w znaczeniu emocjonalnym, rozmów, czy spędzania czasu sam na sam, ale łączył ich dziwny pakt stanowiący, że jeśli ktoś skrzywdzi Felixa to będą swoim alibi. Fenton nigdy nie kwestionował czemu Izydor ma prawo wyrzucić go z jego własnego łóżka. Głównie dlatego, że on nie chciał wiedzieć, te kilka razy kiedy zadał o jedno pytanie za dużo przekonało go, że nie warto się narażać. Może był lekarzem, może potrafił związać Felixa na sto sposobów i lubił go w obroży i pończochach, ale Izydor był na innym poziomie szaleństwa.
- Brzmi jak byście mieli harem i organizowali orgie co tydzień. Do czego totalnie jesteście zdolni - wymruczał, przekręcając głowę, żeby móc go ugryźć w obojczyk, raczej boleśnie niż przyjemnie.
-Mhm, seks przez skype to nie to samo, wiem - zażartował, ale zaraz pokręcił głową
- Wiem, wiem, potrzebujesz w życiu ludzi bardziej do słuchania twoich monologów o tym, że jebać Kartezjusza, bo orgazm załatwisz sobie sam - zapewnił, bo przecież tylko się naśmiewał. Lubił myśleć, że był tą częścią która zapewniała Felixowi rozrywkę intelektualną równie mocno jak orgazmy.
-Wiesz, że nigdy nie przeszkadzała mi mała ilość znajomych. Grace jest cudowna i kompetentna, świetnie dogadujemy się w pracy ale to co w niej doceniam to brak zainteresowania moim życiem i vice versa. Nie mam pojęcia czy kogoś ma, co robi po pracy i czy w ogóle istnieje poza budynkiem szpitala. Jak większość ludzi z którymi pracuje, może czasem wychodzimy na piwo ale głównie słucham więc... Georgia zapytała mnie czy to dlatego, że jestem gejem sie izoluję. To była ciekawa i niezręczna rozmowa że nie jestem gejem, tylko... panseksualny jak to mówią dzieci w dzisiejszych czasach? Utrzymuję kontakt z Eleonor, z Markiem... czasem Harry przyjeżdża w okolice to patrzę jak podpisuje książki a potem idziemy na pięć piw i shota. Wiesz jak to jest, masz dzieci tracisz czas dla znajomych... - powiedział, niby żartem ale William był najbliższą mu osobą w Eastbourne co było trochę... żałosne.
- Jak się ma twoja matka? Albo raczej wy? Nie wiem czy w końcu dogadałeś się z ojcem... - poruszył temat delikatnie, bo gdyby jego rodzina wsiadła jutro w samolot i zginęła tragicznie Fenton byłby tylko zirytowany koniecznością wyprawienia pogrzebu. Felix jednak zawsze trochę cierpiał przez nagłą stratę kontaktu, nawet jeśli nie była całkowita, jeśli te kontakty straciły tylko na bliskości. Czasem zastanawiał się czy to dlatego wyjechał aż do stanów.

@Felix Hoenikker
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
- Właściwie to nie wie, że... odnowiliśmy kontakt - przyznał cicho. To Isidore był osobą, która po roku feliksowego płakania, niszczenia sobie wątroby i snucia się po życiu jak cień samego siebie zarządził "10 kroków do wyleczenia Felixa z fentonozy". Naprawdę tak to nazywał. Zrobili mu interwencję, że musi przestać wysyłać maile i próbować dzwonić, skoro to wyraźnie nie prowadzi go donikąd poza większą rozpaczą. Zabrał mu zdjęcia Fentona, wywalił jego numer z telefonu (jakby to cokolwiek zmieniało) i zaczął zapełniać mu czas. Tłukł Feliksowi do głowy tak długo, że pora sobie odpuścić, że ten mu w końcu uwierzył. - Powiem mu niedługo, nie napinaj się tak, proszę. Nie miałem do tej pory siły na słuchanie jest zrzędzenia, że co wyprawiam.
Przesunął palcami wzdłuż jego żeber już chyba po raz setny tego wieczoru i nadal nie miał dość. Na litość boską, jakim cudem to było aż tak przyjemne doświadczenie, nie miał pojęcia.
- Daj spokój, kto ma czas na harem w tym wieku - odpowiedział z rozbawieniem, gryząc go delikatnie w ucho. Orgiom nie zaprzeczył, bo robili różne, wykraczające poza normy rzeczy raz na jakiś czas. Zwykle na czyjeś urodziny albo Nowy Rok.
Wydał z siebie mruczący dźwięk, kiedy tamten zostawił ślad zębów na jego obojczyku i lekko trącił go policzkiem w skroń, trochę jak kot, który leniwie odgania coś co mu przeszkadza. Chciał się kłócić z tym skypem, ale Fenton zaraz sprostował, więc rozluźnił się na nowo i ugryzł go delikatni w ucho, mrucząc "na szczęście ty dostarczasz i jednego i drugiego".
Podczas historii oblewał delikatnie wodą tę część jego klatki piersiową, która nie była zanurzona i przyglądał się spływającym kroplom. Faktycznie, Fenton nigdy nie był typem mającym duże grono przyjaciół, wolał raczej mieć bliską dwójkę, niż dwadzieścia osób, z którymi nie łączyły go żadne bliższe więzi.
- Jest... przyzwoicie - odpowiedział powoli na to łatwiejsze pytanie. - Dzwonimy do siebie w miarę regularnie i to są nawet dość przyjemne rozmowy. Widujemy się rzadziej i próbujemy nauczyć na nowo cierpliwości do siebie. Czasem jest lepiej, czasem jest gorzej, Dani jest świetnym buforem przy tych spotkaniach, ale nie może być tam zawsze. Wciąż zdarza jej się zapytać o to czy ożenię się z kimś niedługo, żeby mogła umrzeć z czystym sumieniem, ale nie wiem czy faktycznie wierzy, że to mogłoby się kiedyś stać. Jest dobrze.
Rodzina była kiedyś dla niego wszystkim. Gdy na jakichś idiotycznych warsztatach kazali im wypisać priorytety w swoim życiu rodzina była u Feliksa tak silną wartością, że długo zastanawiał się co innego mogłoby się znaleźć na liście.
- Z ojcem... Od '99 rozmawiałem z nim sześć razy. Pierwsze cztery z nich możesz pamiętać - westchnął, bo zawsze był po tych rozmowach rozbity i Tony go stawiał do pionu. - Ostatni raz był w 2017 roku. Do samolotu wsiadłem po telefonie od Dani, że ojciec wylądował w ciężkim stanie w szpitalu. Kiedy lądowałem planowali już pogrzeb. - Pocałował go delikatnie w skroń, bo czuł jak tamtej wspierająco gładzi go po nodze. - Było za dużo żalu między nami. Ja byłem za daleko, on nie korzystał z komputera i połączeń na Skypie nawet jakby mu się przystawiło broń do skroni. Zawsze mówił, że nie będzie rozmawiał z ekranem i jak coś chcę to mam z nim porozmawiać osobiście. Może w końcu byśmy się dogadali, gdyby... gdyby było więcej czasu - skończył w końcu, głaszcząc go po policzku. Uniósł jedną z jego dłoni i przesunął kciukiem po pomarszczonych opuszkach palców. - Chyba wystarczy, co? W łóżku będzie równie przyjemnie - wymruczał mu obiecująco do ucha, kiedy tamten zaprotestował. Spodziewał się, że Fenton najpewniej zaśnie jak tylko dotknie materaca, zawsze zasypiał po tych cholernych kąpielach jak noworodek. Ale te słowa wystarczyły, żeby Tony się wyprostował, podniósł ostrożnie i niedługo potem pomógł Feliksowi wyjść z wanny tylko po to, by móc okryć go ręcznikiem.
Kiedy wślizgiwali się pod kołdrę i Tony się na nim układał, Felix był pełen mieszanych, ale wciąż przyjemnych uczuć. Połowa z tego wieczoru nie poszła tak przyjemnie, jak planował, ale atmosfera, jak sam zapowiedział, została oczyszczona, przynajmniej do pewnego stopnia. I wciąż miał Fentona obok siebie.
Uniósł się na łokciu, by móc przesunąć dłonią po jego nagim boku, od obojczyka, przez zebra do biodra. Zahaczył o udo, zsunął rękę na pośladek i wrócił dotykiem w górę po plecach, zwyczajnie ciesząc się delikatnością i intymnością między nimi. Ciesząc się nim.
- Możesz iść spać, ja tylko... chwytam dzień - wymruczał cicho do jego ucha, nachylając się by móc o delikatnie pocałować najpierw w miękkie miejsce za uchem, a potem w usta. Miękki pocałunek na policzku, na powiece, na czole. Dłoń sunąca po klatce piersiowej i zatrzymująca się, by poczuć bicie jego serca. Nogi mieli splątane. Czuł, że nakręca samego siebie, ale nie mógł przestać. Chciał go mieć jak najbliżej, chciał go czuć, chciał pocałować każdy fragment jego skóry.
I wcale nie chciał dawać mu pójść spać, dopóki tamten nie każe mu skopać swojego libido nastolatka.

@Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Oczywiście że się spiął słysząc te informacje. Nie był idiotą zdawał sobie sprawę z tego że jeśli w przeciągu ostatnich dziesięciu lat ktos planował by go zabić i to że szczególnym okrucieństwem to byłby to Izydor. Że prawdopodobnie nadal nie jest jego fanem, jakby mógł ale Felix nie tylko mu nie powiedział - komuś komu z detalami opisywał jak stracił dziewictwo - ale określił to teraz mianem odnowienia kontaktu.. Nie "nie powiedziałem mu że jesteśmy razem/ że znowu się spotykamy/ że sypiamy ze sobą z entuzjazmem godnym osiemnastolatków i udajemy że mamy troje dzieci". Nie. Odnowiliśmy kontakt. Jakby wysyłali sobie kartki na święta.
- Nie napinam się, może mu przypomnij że nie ma prawa cię oceniać po tym jak włożył sobie żarówkę e usta - prychnał, trochę agresywnie, ale zaraz potrząsnął głową. Nie chciał być zly podczas tego wyjazdu. Zaczynali od nowa, może faktycznie odnowienie kontaktu nie było najgorszym określeniem.
Szczególnie że wolał droczyć się o haremu albo nawet słuchać o jego rodzinie.
- Mimo wszystko cię kochał. I wiedział, że ty go też - zapewnił cichym głosem, sięgając ręką do jego karku żeby móc go pogłaskać.
- Ale woda jeszcze jeszcze nie jest zimna - zauważył, protestując tylko dla protestu, bo tak naprawdę już trochę chciał wyjść. Przyglądał się przez chwilę jego skórze i brodzie pokrytej drobinkami złota. Nie mógł pozbyć się wrażenie, że dopiero teraz Felix wygląda jak prawdziwy święty Mikołaj o czym nie omieszkał go poinformować.
Gdy tylko ułożył się w łóżku poczuł jak zaczyna balansować na granicy snu i jawy, ale delikatny dotyk Felixa rozbudzał go na nowo.
- Nie nadążałem za tobą mając lat dwadzieścia skąd pomysł że mogę teraz. Jak ty to robisz, wciągasz viagrę na śniadanie czy coś? - zapytał ale bez złości. Było późno, właściwie zaczynało być rano ale nie po to trenował przez tyle lat swój organizm na nocnych dyżurach żeby teraz go to powstrzymało.
Bez otwierania oczy wyciagnal rękę i spod poduszki wyjął zostawiony tam wcześniej lubrykant i prezenrwatywy. Znał go wystarczająco długo by przygotować to wcześniej. Ułożył się wygodniej, na plecach, kawałek od wezgłowia żeby Felix miał miejsce na nogi. Poklepał klatkę piersiową sugerując mu co ma robić.
- No wskakuj to może dojedziesz przed wschodem - powiedział, zdając sobie sprawę jak to brzmi i że mimo tego Felix nie odmówi.

@Felix Hoenikker
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Parsknął z nutą rozbawienia, trochę jakby nie dowierzał, że ze wszystkich słów Fenton wybrałby akurat te. Przerzucił jedną nogę przez niego i na chwilę uniósł się, jakby miał podążyć za instrukcjami, ale wykorzystywał tylko zmianę pozycji, by móc na chwilę zawisnąć nad Tonym opierając się na rękach po obu stronach jego głowy.
- Mam ciebie na śniadanie.
Nawet nie kłamał. W tym stanie, po całym dniu bycia na nogach, prowadzenia auta i zwieńczonym wykańczającą rozmową najpewniej padłby na poduszki jak martwy. Może sprawiła to ta rozmowa, a może fakt, że nadal widywali się tak rzadko.
Kiedy zasypiali za oknem wschodziło słońce.

To nie tak, że nie lubił małych domków. Podobał mu się klimat miejsca, w którym byli i niezależnie od tego, jak wymagający emocjonalnie był poprzedni wieczór naprawdę cieszył się, że tu przyjechali.
Cieszyłby się bardziej, gdyby nie obudziło go zimno.
Wyplątał się ostrożnie spod Fentona, który przez sen owinął się dookoła niego jak bluszcz, prawdopodobnie szukając zarówno bliskości, jak i ciepła. Otulił go kołdrą pod brodę i podniósł się z łóżka szukając czegokolwiek, co mógł na siebie wciągnąć jak najszybciej i ostatecznie stanęło na kocu, który ściągnął z fotela. Złorzecząc w myślach na wszystko co złe, z naciskiem na ten idiotyczny system, który odłączał automatyczne ogrzewanie po odpaleniu kominka zszedł na dół, gdzie spiorunował wzrokiem żałośnie wyglądający obecnie kominek. I nie miał już niczego co mógłby do niego dorzucić.
A mogli pojechać do jakiegoś miłego hotelu.
Walcząc ze zmęczeniem wyciągnął z pozostawionej pod drzwiami walizki spodnie, bluzę Fentona i skarpetki, które wciągnął na siebie jak najszybciej. Buty, czapka (też Fentona), wyjście na zewnątrz, gdzie rześkie powietrze skutecznie go rozbudziło. Wnioskując po wysokości słońca, które bezskutecznie próbowało przebić się przez chmury i mgłę musiała być ósma, może dziewiąta rano. Wziął kilka głębokich wdechów przymykając oczy. Kiedy ostatni raz wychodził przed dom, żeby nanieść drewna do środka? Musiało być jeszcze w czasach jego studiów. Coś co było kiedyś codziennym, nieszczególnie przyjemnym zwyczajem nagle stało się odległym wspomnieniem, za którym naprawdę tęsknił. To były łatwiejsze czasy. A może wcale nie - ale na pewno były bardziej jego.
Chwilę zajęło mu zorientowanie się co jest nie tak - w powietrzu nie było charakterystycznego zapachu morza, byli stanowczo za głęboko w lądzie, żeby mógł coś wyczuć. Zamiast tego wyłapał nutę lasu, wilgoci i późnej jesieni. Odetchnął głębiej jeszcze kilka razy pocierając dłonie, mimo tego wyobrażając sobie, że jak otworzy oczy to zobaczy przed sobą dobrze znaną plażę.
Nieważne ile czasu minęło, nigdy nie przestał tęsknić za domem rodzinnym. Nawet jeżeli teraz teoretycznie mógł tam wracać, kiedy chciał to już nic nie było takie samo - jak chociażby fakt, że teraz mieli zainstalowane ogrzewanie centralne, nie miało więc znaczenia, czy jest napalone w kominku czy nie. W gabinecie jego ojca nie paliło się światło, w piwnicy nie było już litrów różnych przetworów, które kiedyś jego matka przygotowywała w ilościach hurtowych.
Siekiera, którą znalazł za domkiem była zardzewiała tu i ówdzie. Na końcu wąskiego, zarośniętego ogródka dostrzegł kupkę porąbanego drewna, która wczoraj umknęła mu w ciemności, ale to nie miało znaczenia. Mógł znaleźć piec w środku i go załączyć, mógł wziąć porąbane drewno i rozpalić ogień w środku. Ale Fenton leżał pod grubą, ciepłą kołdrą, a tęsknota za latami, które już nigdy nie wrócą zaległa mu na płucach.
W systematycznym rąbaniu drewna było coś wprowadzającego go w stan medytacji. Zimno szybko przestało być dokuczliwe i poruszanie skostniałymi wcześniej dłońmi przestało być bolesne. Spodziewał się, że to nie jest aktywność, którą pochwaliłby Neil, jego fizjoterapeuta, ale pomyślał, że parę minut nie zaszkodzi.
Gdy wrócił do środka pierwszym co zobaczył był otulony kołdrą, stojący w oknie Fenton, który najwyraźniej mu się przyglądał.
- Nie chciałem cię obudzić, dzień dobry - uśmiechnął się do niego ściągając czapkę z głowy i podchodząc, żeby go pocałować. - Kawy?

@Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Obudził go miarowy stukot. W pierwszym odruchu pomyślał, że mu się wydaje, że to tylko kac połączony z małą ilością snu i tak naprawdę łupie mu w głowie. Musieli zasnąć w okolicy szóstej jeśli świtało. Był jednak sam w łóżku więc może był jednak inny powód. Powietrze było przyjemnie rześkie. Ku niezadowoleniu większości jego partnerów lubił mieć lodowato w sypialni jeśli tylko miał ciepła kołderkę. Zupełnie jak teraz owinął się szczelniej i usiadł, sycząc tylko cicho gdy stopy dotknęły zimnej podłogi. Zszedl na dół, ziewając przeciągle. Zauważył rozbebeszoną walizkę, więc skorzystał wciągając bieliznę i dresy ale nic więcej. Wyjrzał przez okno.
Czasem miewał myśli, szczególnie jeśli długo nie przebywał w "środowisku", że jest hetero. W więcej relacji wchodził z kobietami, osoby które nie pasowały do tej definicji też były raczej kobiece. Felix nawet z brodą i swoim metrem osiemdziesiąt miał w sobie fascynujące pokłady kobiecości. Podsumowując, Fenton czasem miał wrażenie że nie pociąga go męskość w żaden sposób. A potem Felix o nieludzkiej godzinie rąbał drewno i Fenton orientował się, że nie, wszystko w normie, ku rozczarowaniu swojemu i społeczeństwa zdecydowanie leci na typów.
Patrzył na niego, ale w głowie widział scenę sprzed niemal dwudziestu lat jak po raz pierwszy wyjechali razem. Pamięta jak patrzył na tę samą scenę i myślał że moze heteronormarywne normy zawierające małżeństwo, dzieci i domek nie są takim złym pomysłem jeśli będzie mógł budzić się do takiego widoku. Obrócił się w stronę drzwi gdy Felix zaczął wracać.
- Nie pamiętam kiedy ostatni raz wstałeś przede mną, nie mogłeś spać? - zapytał oddając pocałunek. Usta Felixa były zimne i wysuszone ale nie chciał przestawać. Otarł się o jego brodę i sweter twarzą. To nie tak że Fenton był rannym ptaszkiem po prostu Felix nienawidził poranków.
- Kawy - zgodził się, odsuwając się w końcu.
- Usiądź, ja zrobię - zapewnił, całując go znowu. Uruchomił ekspres przelewowy i przyniósł jedzenie którego nie dojedli wczoraj. Znalazł toster żeby dodać do tego tosty.
- Muszę znaleźć kogoś kto nauczy mnie gotować - wymamrotał, podając mu kubek kawy i talerz bo to był szczyt jego umiejętności.

@Felix Hoenikker
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Też nie umiałby powiedzieć kiedy ostatni raz wstał przed Fentonem, gdyby ktoś mu powiedział, ze to był pierwszy raz to natychmiast by się zgodził, bo brzmiałoby to wysoce prawdopodobnie. Wstawanie rano było koszmarem, unikał tego jak mógł i jeżeli tylko był obok niego człowiek, który mógł być przynajmniej w minimalnym stopniu odpowiedzialny za podniesienie go z łóżka, to natychmiast odpowiedzialność za to na tę osobę zrzucał.
- Oczywiście, że nie mogłem spać, ściągnąłeś ze mnie całą kołdrę - odpowiedział z rozbawieniem, krótko go obejmując.
Poranne skojarzenie ze wspomnieniami z dzieciństwa było wystarczające, żeby wygonić z niego porannego gbura i zrzędę, którym zresztą był do momentu, w którym nie złapał za siekierę. Ciekawe, jak stare odruchy potrafią poprawić człowiekowi humor.
- To ja rozpalę w kominku. - Pocałował go jeszcze raz krótko przed powrotem na dwór, żeby wnieść porąbane drewno do środka i móc rozpalić ogień. Odruchowo zaczął nucić pod nosem, ale nie przestał, kiedy się zorientował. Był szczęśliwy i nie miał zamiaru się ograniczać. Możliwe, że całe to oczyszczenie atmosfery było lepszym pomysłem, niż sam się spodziewał, kiedy proponował to rozwiązanie. Self-five, Feliksie. Self-five. Ogień zaczął płonąć i Felix wstał ze stołka akurat, kiedy Fenton wszedł do pokoju z kubkiem i talerzem.
- Ja mogę zająć się gotowaniem - powiedział z rozbawieniem, przyjmując od niego kawę i wczorajsze jedzenie. - Tobie świetnie idzie robienie kawy, a ja przed dwunastą i tak nie potrzebuję niczego innego - dodał, podchodząc do stolika, bo zwykle to tak działało, kiedy byli razem. Przygotowywał Fentonowi śniadanie w tym samym stanie, w jakim się rano mył, ubierał i wychodził z domu. Na automacie. Sam jadł śniadania tylko w wolne dni, a i to dopiero po kawie, więc teraz tylko usiadł głównie dla towarzystwa. I dla kawy.
- Tak wyglądała większość moich poranków w Aberystwyth - powiedział, kiedy Tony był zajęty przeżuwaniem. Zadziwiające, że nadal miał jakąś informację do podzielenia się, o której Fenton jeszcze nie wiedział. - Musiałem wstawać z samego rana, wystarczająco wcześnie, żeby zdążyć nanieść do środka drewna i rozpalić w kominku, bo w domu nigdy nie mieliśmy miejsca na dodatkowe drewno. Mama w tym czasie szykowała śniadanie, które najczęściej jadłem w biegu do szkoły, bo nigdy nie umiałem wstać z łóżka odpowiednio wcześnie. Tylko tam wieje o wiele bardziej niż tutaj. I pachnie lepiej - dodał, na chwilę przymykając oczy. Nienawidził tego wtedy, był przekonany, że to z tego wzięła się cała awersja do wstawania. A teraz naprawdę za tym tęsknił.

@Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Uśmiechnął się do niego, siadając na krześle i od razu unosząc nogi, żeby nie dotykały zimnej podłogi. Jedną oparł na swoim krześle a drugą wyciągnął żeby móc wsunąć Felixowi pod udo.
- Nie, to nie było by fair, ty zarabiasz na rodzinę, należy się tobie i dzieciom ciepły posiłek - powiedział z rozbawieniem, ale poważnie o tym myślał. W końcu czymś musiał się zająć. Liv w końcu wróci do szkoły, a on nie ma najmniejszego zamiaru wracać do medycyny w najbliższym czasie.
Słuchał go, patrząc na niego uważnie, bo z jednej strony to brzmiało jak nostalgiczne wspomnienie, coś niby pozytywnego ale w gruncie rzeczy smutnego.
- Chciałbyś do tego wrócić? - zapytał, łapiąc za kubek z kawą i popijając tosta.
- Nie do braku ogrzewania, tak ogólnie do domu na wsi. Może do Aberystwyth? - sprecyzował, bo to by było coś nowego. Od kiedy znał Felixa ciągnęło go... dalej. Londynu nie znosił, ale uwielbiał duże miasta, Uwielbiał nocne życie, ruch i ludzi. Ale coż, człowiek zmienia się z wiekiem.
Sięgnął do jego ust, ocierając je i brodę z okruszków. Uśmiechnął się, odchylając się z powrotem i poprawiając kołdrę, którą wiąż miał na ramionach.

@Felix Hoenikker
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Skwitował uwagę o tym, że zarabia na rodzinę krótkim uśmiechem, zdając sobie sprawę z tego, że ta mała fantazja i żarty kopną go w tyłek, jak wróci do pustego mieszkania następnego dnia. Ta świadomość nie zmieniała faktu, że pozwolił sobie wyobrazić zawożenie Olivii rano do szkoły w drodze do szpitala i dzwonienie do Billiego, żeby kupił szpinak na obiad.
- To... dobre pytanie - odpowiedział ostrożnie, zastanawiając się chwilę dłużej nad postawionym przed nim pytaniem. Odkąd pamiętał chciał się wyrwać do miasta, do miejsca z kinami, kawiarniami i klubami. Do miejsca, które tętniło życiem i gdzie mógł być anonimowy, gdzie mógł być sobą bez strachu przed tym, co będą gadać sąsiedzi albo co może dotrzeć do jego rodziny. Lubił nowe elementy, hałas i poznawanie dziwnych sąsiadów i te wszystkie możliwości jakie oferowało mu miasto.
Miasto jednak dało mu wszystko, co mogło, nauczyło go jak korzystać z życia i jak się nie wstydzić. Pozwoliło mu pić w najgorszych możliwych miejscach, jeść desery w najwykwintniejszych restauracjach i stać godzinami w kolejce po książkę tuż po jej premierze. Dało mu uprawiać seks w ostatnim rzędzie w kinie. Spotykać najdziwniejsze osoby na wystawach sztuki. Imprezować z piątku na niedzielę.
Ale było też głośne, brudne i odłączyło go od tego, czego zalążki znajdował w Eastbourne i co rano go otuliło.
- Aberystwyth... Każdy powrót tam jest mniej przerażający z wizyty na wizytę. - Szczerość. Tym się kierował w związku z Fentonem przez tyle lat, czemu teraz miały przestać. Oparł dłoń na jego kostce i odchylił się na krześle, wyglądając przez okno na zniechęcające, wilgotne pola. - Miałem tyle razy ataki paniki, kiedy miałem tam wracać - parsknął potrząsając głową, bo nadzieja na dobre spotkanie zawsze ścierała się w jego głowie ze strachem, że skończy się gorzej niż ostatnim razem. - Ale teraz... to dobry dom jest. Duży. Tuż nad morzem, więc są problemy z wilgocią i podczas sztormów. W kuchni pod oknem mamy specjalnie zrobiony blat, miejsce, żeby usiąść z pracą albo książką i widzieć wodę. Tylko tam odrabiałem pracę domową. - Spojrzał na niego, przejeżdżając dłonią po brodzie kilka razy. - Na litość, naprawdę się zestarzałem. Nie dość, że mógłbym wynieść z miasta, to jeszcze gadam na dziad.

@Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
- Brzmi jak dobre miejsce, żeby odpocząć. I hej, jeśli cię to pocieszy jesteś bardzo seksownym starym dziadem - powiedział czule, ale zaśmiał się gdy ten zareagował oburzeniem. Jego telefon wydał dźwięk, więc wstał, całując go i złapał za telefon. Spojrzał na wiadomość do Georgii.
- Chcesz mi powiedzieć, że wolałbyś znów mieć dwadzieścia lat i dwie komórki mózgowe wciąż walczące o trzecie miejsce - zapytał z rozbawieniem, pokazując mu zdjęcie Wiliama w wannie, w okularach przeciwsłonecznych. Na następnym zdjęciu był* Frankie, w płetwach i okularkach do pływania, oraz wielkim swetrze, obok wanny, czytając* książkę. Na trzecim była Olivia, siedząca przy śniadaniu ze switchem.
- No co, prosiłem o update - zaśmiał się, dziękując Georgii za update. Podłoga nadal była zimna więc po omacku próbował usiąść czy raczej oprzeć sie o coś. Rzucił krótkie spojrzenie na to gdzie co jest i bezczelnie wpakował się Felixowi na kolana. Uśmiechnął się na widok zdjęcia tortu z z napisem "be gay, do crime" Pokazał Felixowi i odłożył telefon.
- To co? Zmusisz mnie do kilometrów na polach, czy dasz się namówić na kołderkę i książkę? - zapytał, obejmując go, tym samym otaczając też kołdrą.

@Felix Hoenikker
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Odpowiedz