Session Q&A

Felix i Fenton gdzieś w centrum niczego w Walii

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Gdzieś we wszechświecie istniała alternatywna rzeczywistość, w której Felix żył w dziewiętnastym wieku i pisał rozległe poematy wyrażające jego miłość do ojczyzny. Walia była absolutnie jego miejscem na ziemi - nie takim, w którym koniecznie musiał żyć i mieszkać na stałe, ale z całą pewnością takim, do którego musiał wracać w miarę możliwości regularnie i którego wszystkie uroki doceniał, a przywary usprawiedliwiał. Lubił tych ludzi, kochał ciągnące się po horyzont wrzosowiska i tę przeklętą burą pogodę też. Kiedy więc pojawiła się możliwość, żeby w końcu obaj z Tonym spędzili weekend razem nie przejmując się żadnym zobowiązaniem, Felix wywiózł ich do centrum niczego. Wgłąb lądu do Brecon Beacons, gdzie w zasięgu dwunastu kilometrów od piętrowego, kamiennego domku nie było niczego. Dojechali tam późnym wieczorem, bo opóźnił im się wyjazd z Cardiff i po drodze zatrzymali się jeszcze na kolację uznawszy, że na miejscu nie będzie im się chciało niczego przygotowywać.
Domek chociaż uroczy pozbawiony był standardów, do których Felix przywykł w ostatnich latach, więc nie był fanem ani brzydkiej łazienki, ani wąskich pomieszczeń, bo wszystko to kojarzyło mu się z domem rodzinnym, ale przynajmniej bieżąca woda była gorąca, a w łazience znajdowała się duża wanna. Poza tym Tony uwielbiał takie klimaty niemal żywcem wyjęte z komedii romantycznej, a klimat w tym domku był podbudowany jeszcze strategicznie rozmieszczonymi lampkami, świecami i tonami poduszek sprawiającymi, że domek wyglądał bardzo przytulnie.
Zostawił Tony'ego w kuchni by ten rozpakował zakupy, ich torby zaniósł na górę i poszedł szukać drewna, żeby móc napalić w kominku. Było wilgotno i chłodno w powietrzu, jak na tę porę roku przystało, więc trochę pożałował wyjścia na zewnątrz w samej koszuli i może dlatego tak szybko w kominku napalił.
- A ty co, fort budujesz? - zaśmiał się, kiedy przymknął drzwi od kominka i obrócił się na stołku i dziewięćdziesiąt stopni, żeby spojrzeć na Fentona, który właśnie układał na podłodze koce i poduszki. - Przygotować tacę serów do tego? - nachylił się do niego, żeby go krótko pocałować, a potem faktycznie wstał do kuchni, by wyłożyć na największy talerz jaki znalazł sery, winogrona, oliwki i wszystko co kupili specjalnie, żeby pasowało do wina.
Zatrzymał się w przejściu między kuchnią, a salonem, bo roztopiło mu się serce na widok wygodnie rozpartego na podłodze Fentona trzymającego kieliszek z winem i wyciągającego bose stopy do kominka. A gdy podniósł na niego wzrok i uśmiechnął się delikatnie do Feliksa dotarło jak beznadziejnie jest zakochany. Robili tak już setki razy - spotykali się co parę tygodni, rozmawiali godzinami, wyjeżdżali razem na weekendy, żeby móc nacieszyć się tylko sobą. Ale teraz... może to była kwestia tego, że raz to stracił, wydawałoby się, nieodwracalnie i teraz gotów był doceniać każdą, jedną chwilę.
- Nic, nic, zastanawiałem się czy nie zostawiłem żelazka na gazie - mruknął potrząsając głową, kiedy po tym jak zastygł Fenton zapytał go co się stało. Usiadł obok stawiając talerz na ziemi między nimi i wychylił się jeszcze do szafki tylko po to, by ściągnąć z niej swój kieliszek.

@Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Fenton miał cerę i charakter człowieka północy, co objawiało się głównie niechęcią do słońca i ludzi. Dlatego idealnie zgrywało się to z miłością Felixa do Walii. Walia miała mało słońca i jeszcze mniej ludzi, szczególnie na szlakach w listopadzie, za to walka z wiatrem i deszczem żeby zobaczyć ten sam kawałek terenu z innej perspektywy też miała w sobie coś... transcendentalnego. Coś z powrotu do korzeni gdzie człowiek walczył z naturą żeby przetrwać. Oficjalnie Fenton lubił zapadające się domki na końcu świata, gdzie był kominek, wino i nagi Felix. Chwilowo otworzył wino żeby dać mu poodychać a Felix pracował nadogniem więc miał dwa z trzech. Zrzucił wszystkie poduszki i koce z okolicznych kanap na podłogę, bo nie lubił gdy coś ograniczało jego przestrzeń do siedzenia.
- I tych śmiesznych krakersów. I owocki - odpowiedział, oddając pocałunek. Nalał im po kieliszku i rozsiadł się wygodnie, wyciągając stopy do kominka. Rozważał przez chwilę telefon, żeby zobaczyć co w domu, ale szybko odkrył, że nie ma tu zasięgu. Co ciekawe było wi-fi, ale nie spodziewał się żeby Georgia odebrała jakąkolwiek wiadomość na messengerze czy innym komunikatorze, a młodzież dla odmiany zapowiedziała mu w drzwiach, że ma się zrelaksować, bawić dobrze i absolutnie do nich nie dzwoniąc, bo nie odbiorą. Miał pracowite miesiące więc był wdzięczny za możliwość wyjechania gdzieś żeby choć na chwilę się oderwać od wszystkiego.
Nie jeździł często na wakacje, zwykle wykorzystując urlopy na odsypianie albo zdrowienie, czasem na wyjazdy do rodziny. Gdy był z Amelią jeździł z nią zwykle na Bali albo Majorkę i odsypiał na leżakach, pokryty kremem do opalania w ilości hurtowej. Jasne, regenerował się na urlopach ale tak naprawdę jego głowa nie odpoczywała. Sen i jedzenie pomagało, ale gdy potrzebował odpoczynku, gdy potrzebował naprawdę uciec - to było to czego potrzebował.Od kiedy się znają tylko na tych wyjazdach mógł odpocząć na tyle by zacząć myśleć o rzeczach które nie były pracą i domem. To z tych wyjazdów Felix wie, że Fenton lubi czytać, albo lubi Bondy. Zapomniał jak szybko potrafił się zrelaksować w tych warunkach o czym teraz przypominały mu boleśnie relaksujące sie mięśnie karku. Spojrzał na Felixa, który stał w drzwiach i uśmiechnął się, ale ten miał nietęgą minę.
- Coś się stało? - zapytał, czując jak rośnie w nim panika, że Felix zaraz mu powie, że nie mogą zostać, że on musi jechać bo praca, że...
- Chodź tu - poprosił wyciągając do niego rękę, bo uznał to za zwykły stres. Felix musiał po prostu być podobnie zestresowany jak on i teraz to odpuszczało. Pocałował go gdy ten umościł się na poduszkach, powoli, czule.
- Jestem pewien, że kościół ma świetny system przeciw pożarowy. Badanie tez nie zginie przez weekend - zapewnił go, zmuszając go żeby rozłożył nogi na tyle, żeby mógł usiąść pomiędzy nimi i oprzeć głowę na jego ramieniu. Upił wina i przymknął oczy.
- Merlinie, mam ci obciągnąć żebyś się odprężył? - zapytał ze śmiechem, czując jak Felix pod nim ledwo oddycha, jakby był przerażony, albo...
- Co cię boli? - nagle zmienił ton na zmartwiony, obracając się lekko żeby móc spojrzeć mu w oczy i pogładzić po policzku.

@Felix Hoenikker
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Rozsiadł się między jego nogami i oparł wygodnie, tak jak zawsze.
Jak zawsze.
Jak dwadzieścia trzy lata temu podczas nauki do egzaminów końcowych na koniec jego trzeciego roku. Tony mamrocząc coś o tym, że ma dość i pójdzie pracować do Burger Kinga oparł się o Feliksa, który błogosławiąc w głowie to, że już nie musi się uczyć do egzaminów objął go luźno jedną ręką, w której trzymał piwo, a drugą podsunął sobie notatki pod nos, żeby mu je czytać na głos.
Jak dwadzieścia lat temu w połowie grudnia, kiedy podjęli decyzję o rozstaniu się, bo Felix wylatywał do Stanów na program i uznali, że związek na odległość nie zadziała. Było wtedy piekielnie zimno, bo nawalało im ogrzewanie, ale żaden z nich się tym nie przejmował, kiedy siedzieli przytuleni na kanapie z ciężką atmosferą wiszącą nad nimi i tak zasypiali do włączonego w tle radia.
Jak siedemnaście lat temu, kiedy podczas jakiejś imprezy u znajomych w Anglii schowali się razem w szafie wspólnie zgadzając się, że nie będą grać w butelkę, bo są na to za starzy. Nie było tam za dużo miejsca, a oni wypili trochę za dużo, żeby móc się pieprzyć, więc zamiast tego półsiedzieli, półleżeli na stercie ubrań i chichotali ze wszystkiego, trochę się całując, trochę obmacując, ale głównie po prostu ciesząc sobą.
Jak dwanaście lat temu w Londynie, kiedy Tony wrócił do domu po ciężkiej zmianie i wczołgał się do łóżka, by móc schować się w objęciach czytającego książkę Feliksa i tak zasnąć.
Jak zawsze.
Schował twarz w jego włosach, oddychając bardzo powoli, nie wiedząc czy powinien skopać to intensywnie uczucie, które nagle nie dawało mu oddychać, czy dać mu się rozlać do końca. Nawet nie zareagował na żart o obciąganiu, chyba że można policzyć słabe, automatyczne parsknięcie i wiedział, jak bardzo nie było to typowe dla niego, ale nie wiedział jak wyjaśnić... wszystko. Jak mu powiedzieć, że dusi się w zalewającej go fali najcieplejszych wspomnień ze swojego życia, jak mu powiedzieć, że go kucha.
- Nic mnie nie boli - zapewnił szybko patrząc na niego jak na objawienie. Na te ciemne, ciepłe oczy, lekko zmarszczone z niepokoju czoło, szorstką brodę, która dodawała mu lat w ten dobry, dostojny sposób i na te wąskie, idealne do całowania usta. Czuł jego ciężar na sobie i oddech na swojej twarzy i chciało mu się płakać ze szczęścia. Ręką którą wcześniej go ciasno obejmował teraz pogłaskał go lekko po policzku tuż przed powtórzeniem długiego, delikatnego pocałunku.
Z zamkniętymi oczami przytknął czoło do jego czoła, uśmiechając się jak durny. Cmoknął go w końcu w nos i odsunął się, żeby móc napić się wina.
- Dawno nie byłem na wakacjach i cieszę się, że jestem tu z tobą - wyrzucił w końcu z siebie dochodząc do wniosku, że to można zrozumieć na wiele sposobów. Objął go na nowo, splatając ich palce razem. - Jak ci idzie odwyk od dzieci?

@Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Zrozumiał bez problemu. Z tego pocałunku bez problemu poczuł wylewające się "tęskniłem za tobą" i kocham cię. Miał wrażenie, że wiedział o czym ten myśli, bo sam też nie mógł oprzeć się wrażeniu, że już tu byli. Jego wspomnienia zawierały raczej pierwszy przyjazd Felixa do domu rodzinnego Fentona, pełen negatywnych emocji ale też uczenia się jak się pocieszyć. To jak utknęli na lotnisku przesiadkowym na piętnaście godzin i zabijali czas rozwiązując krzyżówki, jedząc żelki i czytając sobie na głos najlepsze fragmenty z lotniskowych romansów. Konferencję naukową którą olali na rzecz udawania nowożeńców bo hotel miał pakiet z tajemniczo brzmiącą niespodzianką i bardzo chcieli wiedzieć co to jest. Jak Felix miał grypę i Fenton poił go herbatą z malinami i zapewniał, że nie ma malarii, ma tylko trzydzieści siedem stopni. Odpowiedział uśmiechem na uśmiech, mimo, że nie otworzył oczu. Gdy byli sami komunikacja była banalna. Gdy tylko jednak wychodzili z tej ostrożnie stworzonej bańki, gdy pojawiali się inni ludzie nagle nie potrafili dojść do tego o co im chodzi. Zupełnie jakby inni ludzie przynosili ze sobą wątpliwości, problemy i kompleksy. Może gdyby zostali wiecznie tutaj to mogliby być razem i wszystko było by proste. Logicznie Fenton wiedział, że to nieprawda. Że nawet gdyby zostali pojawiła by się w końcu praca, nuda, stare rany. W tej chwili jednak czuł się kochany i nie zamierzał sobie tego odmawiać. Zmarszczył nos gdy poczuł że ten go całuje i zaśmiał się tylko, znów układając na jego klatce.
- Cóż, powiedziałbym, że polecam bezrobocie, ale ktoś musi utrzymywać mnie i troje naszych dzieci - zażartował, delikatnie odkładając kieliszek, żeby móc wziąć kawałek sera bez puszczania jego ręki. Wziął dwa wkładając jeden Felixowi na ślepo do ust/
- Świetnie. Sprawdziłem telefon tylko siedem razy. Georgia miała tak dość mojego gadania, że zapytała mnie czy byłem trzynastoletnią dziewczynką, że uważam że wiem więcej od niej. Więc zapytałem ją czy była dwudziestoletnim debilem, bo bardziej martwię się o Billego w tej sytuacji. Liczyłem na to że Frankie ograniczy jego durne pomysły, ale ta dodaje im tylko finezji? Jak ci idzie nie myślenie o doktorantach psujących twoje próbki? - zapytał, unosząc ich złączone dłonie żeby móc je pocałować i wrócił do wina.

@Felix Hoenikker
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
- Kochanie, ja jestem żydem, a ty dziedzicem odnoszącego sukces za sukcesem kapitalisty. Moglibyśmy kupić jakąś małą wyspę i na nią uciec z tymi dziećmi - odpowiedział z rozbawieniem, chociaż obaj wiedzieli, że to nieprawda. Felix kochał swoją pracę. Kochał możliwości jakie mu dawała, balans jaki miał pomiędzy praktyką, a teorią, pomiędzy ratowaniem życia z dnia na dzień, a pracą nad tym, by ratować tysiące żyć w odległej przyszłości. Uwielbiał pracę z nowymi ludźmi, wyjazdy i wykłady, nawet jeżeli z roku na rok miał na to coraz mniej siły.
- Mm, zawsze możemy iść cold turkey. Jestem pewien, że mógłbym się jakoś rozkojarzyć - zaproponował w odpowiedzi na te "siedem razy", przeżuwając ser, który dostał od Fentona i pocałował go za uchem. - Wyślę Georgii kwiaty jak wrócimy do cywilizacji. Jestem pewien, że jeżeli ktoś w Eastbourne ma kwalifikacje do opiekowania się Billym i Frankie to jest to właśnie ona.
Na pytanie o doktorantów wydał z siebie niechętny pomruk, bo kochał swoją pracę całym sercem i uwielbiał ludzi. Naprawdę. Ale to badanie było ważne, a wśród doktorantów trafiał się zawsze co najmniej jeden kretyn, który mógł wszystko zepsuć, co tak działało na paranoje Feliksa, że nawet jego anielska cierpliwość oraz powołanie do przekazywania wiedzy innym szły w diabły ilekroć ten dzieciak pojawiał się na horyzoncie.
- Świetnie, sprawdziłem telefon tylko dziewięć razy. Zostawiłem Beę, żeby sprawowała nad tym pieczę, bo z tych wszystkich dzieci ona jest najrozsądniejsza, ale to trochę tak jakbyś zostawił wszystko w rękach Olivii - rzucił, kręcąc delikatnie kieliszkiem. - Czy my byliśmy tak samo durni i nieodpowiedzialni w tym wieku? Ja wiem, że pieprzyliśmy się na blacie w laboratorium jak do mnie przychodziłeś, ale nie mieszałem przy tym próbek!
Pocałował go znowu za uchem. Bo mógł. I jeszcze raz. Bo mógł. A kiedy Tony zapytał z uprzejmym zainteresowaniem "Bea?" Felix westchnął, bo to przypomniało mu jak bardzo o sobie nic nie wiedzieli. Jak można o sobie nie wiedzieć niczego i jednocześnie znać się na wylot?
- Moja stażystka, znam ją właściwie od jej ostatniego roku studiów - wyjaśnił, sunąc nosem po jego szyi. Bo mógł. - Co powiesz na pytanie za pytanie? Nie lubię tej dziury w twoim życiorysie, chcę wiedzieć, co się działo jak mnie nie było, skąd się wziął Billy i jak długo Frankie z tobą mieszka - przyznał, dając w końcu spokój jego szyi. Dopił wino, odstawił kieliszek poza koce i wykorzystał wolną rękę by przytulić go jak misia.

@Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
- A ty jak zawsze ze swoim zimnym racjonalizmem zamiast wykorzystać fakt że jesteś głową rodziny i domagać się drinka i świętego spokoju - zauważył, bo wiedział że może fantazjować o wielu wersjach ich życia ale w każdej Felix będzie pracował. Może nie w każdej jako lekarz ale w każdej potrzebował ruchu, ludzi, zadań, akcji. Wprawdzie on do wizji żony z lat pięćdziesiątych pasował jak pięść do nosa bo gotować też nie potrafił - bardziej z lenistwa i braku czasu niż faktycznego braku zdolności- i nich dwóch to Felix prędzej założy spódnice ale nadal on w sukience z falbaną i zapiekanką w rękach był bardziej prawdopodobny niż Felix bez pracy. On by na bezludnej wyspie wybudował centrum turystyczne i obsługiwał okoliczne szympanse żeby mieć co robić.
- Mówisz? Myślałem że dziś mamy w planach tylko pijaństwo, sodoma i gomora są w planach na jutro - wymruczał odchylając głowę żeby dać mu lepszy dostęp ale bez intencji. Mieli czas, póki co potrzebował relaksu.
- jestem pewien że byliśmy jeszcze głupsi. Powinieneś być wdzięczy że za naszych czasów nie było monitoringu na każdym kroku bo nie dość że wylecielibyśmy z tego uniwersytetu to jeszcze zostalibyśmy gwiazdami pornhuba. Pamiętasz jak prowadziłeś konsultacje za profesora Goldberga z biochemii i przyszło tych dwóch studentów zapytać jakieś obliczenia a ja wciąż byłem pod biurkiem? Dzięki merlinowi za zamiłowanie profesorów do wielkich zabudowanych biurek. Przy dzisiejszym szkle i minimalizmie to by nie przeszło - wytknął mu, bo fakt, Felix zawsze był bardzo ostrożny i dokładny gdy chodziło o laboratorium, ale był tez bardzo... spontaniczny. Albo raczej napalony. A Fenton tak zakochany że padł by na kolana na środku sali wykładowej gdyby ten go poprosił.
- Kim jest Bea? - zapytał, bo wprawdzie słyszał już imię ale wciąż nie znał jej roli tak do końca. Miał nadzieję ją poznać przy najbliższej okazji ale jakoś się nie składało. Puścił jego dłoń żeby móc wplątać ja wjeog włosy przez chwilę nie skupiając się na tym co mówi tylko na tonie jego głosu i ustach na szyi. Jakim cudem po tylu latach wciąż czuję motyle w brzuchu.
- Z licealnych zabaw wolę butelkę - powiedział sugestywnie, znów wyginając się żeby móc go pocałować ale zaraz westchnął i wyprostował się. Felix miał rację, Fenton też nie lubił tego że nie wie. Tego że zaskakują go informacje o siostrzeńcach, o nowych umiejętnościach i przede wszystkim - o byłych kochankach.
- Niech będzie, ale muszę mieć jakąś motywację. Co dostanę jak grzecznie odpowiem na wszystkie pytania? - zapytał, po czym wyzerował wino.
- niech będzie - zgodził się łatwo - to najpierw chcesz wiedzieć o Billym czy Frankie?

@Felix Hoenikker
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Westchnął na wspomnienie konsultacji. Faktycznie, było coś takiego. Pamiętał desperackie modły w głowie, żeby nie postanowili się nad nim za bardzo pochylić, bo nie zdążył nawet podciągnąć spodni, a jedną rękę trzymał zaciśniętą na ustach Fentona, żeby ten nie wydał z siebie żadnego dźwięku - czuł na skórze jego szeroki uśmiech. Na wszelki wypadek mówił bardzo głośno i bardzo szybko.
- W Cardiff na aulach są bardzo solidne zabudowane panele, powinieneś kiedyś mnie odwiedzić. - Byli za starzy na obciąganie sobie pod blatem jak dwójka uczniaków, która nie może oderwać od siebie rąk, jasne, ale przed chwilą fantazjowali o wspólnych dzieciach. Czemu nie o tym powrocie do dawnych idiotyzmów? O zmianie tego dorosłego wynajmowania domku w romantycznej scenerii do chowania się w bibliotece u Fentona, którego silny uścisk na swoich ustach nie pozwalający przez chwilę oddychać wciąż był tak żywy w pamięci Feliksa.
- Wiadomości o dziurze w moim życiorysie. - Był pewien, że obaj są tak samo ciekawi siebie. Do tej pory krążyli dookoła tematu przez ostatnie tygodnie. Felix trochę z lęku, że jak poruszy temat ich rozstania i tego co zadziało się po nim to złamie dobre zaklęcie, Fenton przypomni sobie co się zadziało i wszystko skończy. Ale już wystarczy, tu było najbezpieczniej. Nigdzie im się nie spieszyło, nikt nie mógł im przeszkodzić i w najgorszym razie jeden zerżnie drugiego na wkurwie i na zgodę.
Co jak co, ale wściekły seks wychodził im co najmniej tak dobrze, jak ten w ukryciu.
- I wypróbujemy tę wannę razem - dodał nagrodę w niej narcystycznym tonie. Skrzywił się w duchu na to odsunięcie się, bo było mu ciepło i przyjemnie i obiecał sobie, że w wannie wrócą do tej pozycji. Nie był fanem siedzenia w gorącej wodzie z pianą, ale Tony to uwielbiał, a on uwielbiał zajmować się Tonym. Powoli przesuwać dłońmi wzdłuż jego ciała, zataczać kręgi palcami, zaciskać dłonie na udach i czuć jak tamten ni mrucząc ni wzdychając wciska głowę w jego ramię.
Zastanowił się przez chwilę. O Frankie miał pełniejszy obraz, bo młode wyrzucało z siebie informacje trochę jak Fenton, ale przynajmniej częściej i po dopytaniu uzupełniało historię. A najwyraźniej nie miał* też nic przeciwko dzieleniu się swoją historią z Feliksem, więc siłą rzeczy wiedział o tym dość sporo po tych paru późnych wieczorach spędzonych razem, gdy Tony przysnął usypiając Olivię.
Z Billym nie miał tak prostej relacji.
- Billy. Skąd się wziął w twoim życiu? - zadecydował, wstając po butelkę z winem, żeby móc uzupełnić kieliszki. - Mówiłeś, że sam się wprosił z Liv, prawda? Jak?

@Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Billy miał ewidentnie mieszane uczucia co do Felixa co było dziwnie... urocze. Owszem, nie ogłaszał radośnie "Jebać Mikołaja!" za każdym razem jak wychodził temat, ale tylko ze względu, na Liv i Frankie. Nie był otwarcie niechętny, wręcz przeciwnie, dogadywał się z Felixem ale tylko jak musiał i zasadniczo dawał znać Fentonowi, że jest po jego stronie i jak by trzeba było Felixowi przeciąć opony to tylko daj znać, on ma nawet scyzoryk. Niby kazał Fentonowi jechać i się relaksować (w swój sposób oczywiście) ale zapakował mu z konspiracyjną miną trzy książki o ludziach którzy zgineli na klifach. Książki były z biblioteki i Fenton jest na 90% pewny, że Billy nie ma tam karty. Miał cichą nadzieję, że Frankie ma.
- William... jak wszyscy poznaliśmy się na izbie przyjęć. Miał wypadek samochodowy, on, jego siostra i ojciec. Siostra zginęła na miejscu, Billy był nieźle poturbowany, ojciec... kilka szwów, gips. Młody miał z szesnaście lat. Wyszedłem z sali przekazać ojcu informacje, że przynajmniej jedno dziecko jest stabilne, a ta pizda oświadczyła mi, że gówniarz może zdechnąć za to że zabił siostrę. Zabawne, bo to on prowadził. - niemal zazgrzytał zębami na to wspomnienie. Nigdy tego nikomu nie opowiadał, zresztą to nie był pierwszy ani ostatni raz kiedy miał ochotę wpierdolić pacjentowi.
- Pierwsze o co zapytał jak się obudził to siostra. Wpisałem go sobie do followupu, wiesz jak to jest, rzadko wiem co dalej z pacjentami, ale zadziałało tak, że za każdym razem jak pojawiał się na sorze to trafiał do mnie. A pojawiał się często. Alkohol, zwykła głupota, przemocowy ojczym. Trochę uprzykrzał mi życie, raz namalował wielkie przyrodzenie na elewacji domu. Od tamtego czasu włamywał się czasem jak nie miał gdzie spać. Aż któregoś dnia, wracam do domu a tam on i dziecko, przy stole w kuchni, z obiadem. Uciekła z domu i zapowiedziała, że nie wróci, chciała mieszkać z Wiliamem który aktualnie spał po znajomych w najlepszym razie. Więc zostali na noc, a potem kolejną. Miałem... wtyki w policji - powiedział, niepewny trochę czy wchodzić w ten temat, ale w sumie dlaczego nie. Nie zrobił nic złego.
- Joey jest nadinspektorem, przyjaźniliśmy się, nic poważnego, ona radziła sobie z rozwodem. W każdym razie pomogła mi skontaktować się z sędzią, kuratorem, załatwiliśmy to bardzo po cichu jako opiekę zastępczą i tak zostało. A wraz z nią Wiliam, bo do niczego nie jest tak przywiązany jak do małej. Ich matka udaje, że nic się nie dzieje, wszystko spoko, wrzuca zdjęcia na social media szczęśliwej rodzinki. Mówiłem ci, że mam ich z przypadku. - powiedział, bo dopiero gdy zebrało się całą sytuację do kupy to było widać jak bierny Fenton był przez pół tego procesu. Nic dziwnego, marazm w który popadł po Amelii dopiero teraz zaczynał tak naprawdę odpuszczać. Przynajmniej on tak to widział, jakoś zapominając o miesiącach oficjalnych pism i formularzy, przesłuchań ale też tego, że pomimo całej irytacji jaką Wiliam w nim budził, budził też bardzo ojcowskie zmartwienie co jadł, gdzie spał i czy towar który brał był czysty. O pieniądzach które William mu "kradł" z blatów, spodni i koszyków na klucze, jakby doprawdy Fenton bawił się w gotówkę jeszcze. O Claudii, która wpuszczała Wiliama do domu gdy ten zapomniał kluczy. O kluczach, któych Fenton mu nigdy nie dał, ale jakimś cudem miał dorobione komplety. Spojrzał na Felixa i uśmiechnął się lekko, trochę bezradnie, nie wiedząc czy coś jeszcze w tej historii powinien dodać.
- Więc... jakim cudem kupiłeś pół kościoła? - zapytał, wiedząc, że ten zrozumie, że pyta o to jak znalazł się w Cardiff na stałe. Czy dość stałe.

@Felix Hoenikker
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Gdy wrócił na koc usiadł bokiem tak, by być twarzą do Fentona i jedno kolano oparł o jego nogę. Nie do końca zwracał na to uwagę, zupełnie naturalnym było siadanie blisko i stykanie się jakąś częścią ciała. Absolutnie nienaturalne było pilnowanie, żeby usiąść w pewnej odległości od niego, kiedy akurat któryś z nich swego czasu próbował budować jakąś relację albo podczas odwiedzin u rodziny.
Podparł głowę na dłoni i słuchał uważnie historii, która ze słowa na słowo najpierw robiła się coraz gorsza, a potem stopniowo lepsza, zupełnie jakby Fenton używał jednego z grafów historii Vonneguta, tego który nazywał się "Kopciuszek". Na koniec historii główna postać kończyła nieskończenie szczęśliwa i Felix miał szczerą nadzieję, ze tak samo skończy Billy. Żadne dziecko nie zasługiwało na coś takiego i niezależnie od tego ile było przypadku w tym, że chłopak skończył u Fentona to nadal była ogromna rzecz ze strony Tony'ego - nie był przecież jedynym dorosłym w życiu Williama, ale ten z jakiegoś powodu zaufał właśnie jemu. I u niego został.
- Miał dużo szczęścia, że na ciebie trafił - powiedział miękko, unosząc jego dłoń do ust, żeby móc ją pocałować, a potem poprawił się i napił się wina. - Po pierwsze to nie jest pół kościoła, tylko jedno mieszkanie z pięciu na jednym z czterech pięter - zaczął, chociaż wiedział, że niezależnie od tego ile razy będzie go poprawiał, żarty o szukaniu Boga, profanacji kościoła i innym uduchowieniu nie skończą się szybko. Widział, że na zdjęcie kontaktu Fenton ma ustawionego Quasimodo. Potarł powieki, przywołując wspomnienia.
- Mam je od trzech lat. Było ostatnie na liście, którą zaprezentował mi agent, nadal nie wiem czy dlatego, że jest tak specyficzne i nie spodziewał się zainteresowania, czy dlatego, że było daleko od morza, na które chciałem mieć widok - zaczął szukając sposobu na pociągnięcie opowieści dalej, środka między całkowitą szczerością, a nie brzmieniem nadto dramatycznie. - Powrót do Walii był wyrazem kryzysu i szukania swoich korzeni. Tak mi się wydaje. Po śmierci ojca zostałem z matką na parę tygodni pod pretekstem zajęcia się nią, ale większość dni spędziłem chodząc po klifach i wrzosowiskach jak zagubiony chłopiec, próbując sobie poradzić z myślą, że mój ojciec miał dwójkę dzieci, stabilny dom i żonę, która go kochała, a mój pogrzeb w najlepszym wypadku byłby zorganizowany przez moją siostrę, gdyby mnie przeżyła, w najgorszym przez... nawet nie wiem przez kogo. - Spojrzał na kominek i języki ognia przesuwające się po grubych kawałkach drewna. Jak rozpalał wcześniej miał myśl, że jutro będzie musiał trochę porąbać tego drewna na mniejsze części, bo brakowało mu materiału na porządne rozpalenie. - Najbliższą relacją w moim życiu byłeś ty, ale ciebie straciłem. Próbowałem raz związku w szesnastym... może w siedemnastym, nie jestem pewien, ale trwało to w sumie pół roku. Gdzieś na tych wrzosowiskach zrobiłem matematykę w głowie i wyszło mi, że skończę w tym tempie najpewniej zjedzony przez koty sąsiadki i że wcale tego nie chcę, że chciałbym jak ojciec mieć kogoś i dzieci, może z tą różnicą, że nie wywaliłbym żadnego z nich z domu. W Baltimore nic mnie szczególnie nie czekało, a z matką próbowaliśmy zbudować... coś, więc pomyślałem, że pora wrócić. Nie do Aberystwyth, bo to byłoby za dużo, ale Cardiff University swego czasu często zapraszało mnie na gościnne wykłady i po rozmowie zaproponowali, żebym prowadził jeden przedmiot. Pomyślałem, że warto spróbować.
Dopił wino szukając w głowie kolejnego pytania.
- Dlaczego akurat Eastbourne?

@Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
- Miał dużo pecha trafiając na takich rodziców - odbił, zauważając jak inni są w swoim podejściu. Fenton zawsze myślał od strony niedogodności, braków, dziur w planie. Felix zawsze widział możliwości, ideę, pomysły.
- Wmawiaj sobie co chcesz, mieszkasz w wierzy roszpunko - zaśmiał się, rozkładając się bardziej.
Słuchał jego monologu, przymykając lekko oczy gdy usłyszał straciłem ciebie. Miał wrażenie, że spadł mu z ramion ciężar. Ciężar myśli, że Felix wrócił do Angli i kupił dom dla kogoś. Że był ktoś kto był warty zostania na miejscu kto nie był Fentonem. Potarł jego nogę w pocieszającym geście.
- Wiesz, że nigdy mnie nie straciłeś? - powiedział czule, cichym głosem -Przepraszam, że nie dotarłem na pogrzeb. To było podłe z mojej strony - dpdał, bo teraz wiedział, że powstrzymał go strach Nie złość na Felixa, nawet nie strach że wróci w jego ramiona. Bardziej strach, że Felix nie będzie go chciał widzieć. Mógłby nie znieść tego, że Felix szuka pocieszenia u kogoś innego więc zachował się jak drań. Powinien przyjechać z szacunku choćby.
- Zapisz Frankie w testamencie, ma wystarczająco dużo gustu i sympatii do Ciebie żeby zorganizować godny pogrzeb. Albo mojego ojca jeśli chcesz leżeć w miejscu z kryształowymi cherubinkami - zażartował, próbując wrócić do leżejszej rozmowy, mniej... memento mori.
- Potrzebowałem wyjechać z Londynu, oni szukali kogoś kto przejmie izbę przyjęć. Poza tym nie dało się dalej od Aberdeen bez wyjazdu z kraju. Przyznaje, gdyby Plymouth miało miejsce to bym się przeniósł tam. Kupiłem dom bo tak było łatwiej. Ta sprawa z Amelią... Miałem wrażenie, że powinienem zdać się na los, bo podejmowanie decyzji nie jest moją mocną stroną - powiedział, bo myśl, że zamiast bolesnego rozstania i udowadniania, że to nie jego dziecko mógł budzić się w mieszkaniu z widokiem na Inner Harbor i zbierać Felixowe kubki po domu.
-Moja kolej. Jak naprawdę wyglądało spotkanie z Johnem Greenem? - zapytał, mrużąc oczy z rozbawieniem, pozornie zadając lekkie pytanie.

@Felix Hoenikker
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
- Wtedy cię straciłem. - Nie miało to znaczenia teraz, kiedy siedzieli razem, ciesząc się sobą i zachowując jak dwójka zakochanych nastolatków. Ale miało to znaczenie wtedy. Pamiętał jak rozdarty był, ile kosztowało go, żeby nie kontaktować się z Fentonem, który zawsze kojarzył mu się z komfortem i bezpieczeństwem. Każdy psycholog powie, że utrata ojca szczególnie jeżeli jest się chłopcem pozostawia ogromną traumę i cierpienie. Wiedział o tym, bo próbował znaleźć pomoc, która pozwoliłaby mu wygrzebać się z otchłani, w którą wtedy wpadł, w której się dusił na tych klifach i wrzosowiskach. A Tony był bezpieczną przystanią. Tym, czego wtedy potrzebował bardziej, niż pomocy specjalisty. Tony był jego miejscem na ziemi.
Dlatego te przeprosiny sprawiły, że trochę desperacko potrząsnął głową.
- Nie przepraszaj - powiedział trochę ostrzej, niż zamierzał, ale nie mogli iść w tę stronę. Czuł w klatce doskonale znaną złość, która pojawiła się na myśl, że to wszystko mogło wyglądać inaczej, że Fenton świadomie wybrał nieprzyjechanie tamtego dnia zostawiając Feliksa samego i zrozpaczonego. Irracjonalna złość, do której nie miał prawa, ale która teraz skutecznie zakrywała ból związany z każdym jednym "gdybyśmy tylko..." jakie eksplodowały w jego głowie.
Nie chciał ani jednego, ani drugiego.
Upił kolejny łyk wina, zjadł winogrono i pochylił się do Tony'ego, żeby za pomocą pocałunku odgonić emocje, na które nie miał przestrzeni, ani siły. Chciał cieszyć się tym, co było i nie przejmować tym, co mogło być.
Pytanie o Eastbourne było najłatwiejszym, jakie przyszło mu do głowy, a które miał nadzieję, że mogło odciągnąć jego uwagę. I zadziałało - samo słuchanie jego odpowiedzi i trzymanie jego dłoni pozwoliło Feliksowi wrócić do względnego trybu zen.
- I los zgotował ci trójkę dzieci. Nie najgorzej - uznał uśmiechając się do niego lekko, dla siebie zatrzymując, że Amelia zawsze wyglądała mu na głupią pizdę. Nie miał szczególnie obiektywnego osądu w tej materii.
Na pytanie o Johna Greena otworzył usta i je zamknął. I uciekł wzrokiem do kominka, zastanawiając się czy jednak nie skończą jednak na wściekłym seksie niedługo, by jakoś rozładować napięcie, które najwyraźniej bardzo łatwo było zbudować durnymi pytaniami.
Znali się na tyle dobrze, by zadawać pytania, które faktycznie miały znaczenie.
- Okej, po pierwsze chciałbym zaznaczyć, że John jest prawdziwym gentlemanem i oddanym mężem - powiedział unosząc palec do góry i patrząc na niego znacząco. - Poszliśmy na drinki po pierwszym dniu konferencji na temat gruźlicy, na absolutnie niewinne drinki podczas których John przedstawił mnie Sarze. Oddany mąż, jak mówiłem. Nie zrobił absolutnie niczego bez jej pozwolenia i czujnego spojrzenia. Fantastyczna para. Fantastyczny człowiek. O wiele mniej fantastyczny w łóżku - przyznał w końcu z nutą uśmiechu na ustach, bo widział jak Tony czeka na puentę i wzruszył ramionami. To nie tak, że się czegokolwiek wstydził. Raczej niechętnie przyznawał, że wysunięte przez Tony'ego wnioski "jesteś strasznym zdzirem" były poprawne. - Do dzisiaj utrzymujemy kontakt. Czysto koleżeński - zaznaczył szybko. - Spotykamy się na kawę albo lunch, kiedy jesteśmy w tym samym mieście. Wymieniamy co ciekawszymi badaniami dotyczącymi gruźlicy, ja ze strony naukowej, on socjologicznej.
Sięgnął po butelkę, uzupełnił kieliszki. W kuchni czekały na nich jeszcze trzy kolejne, ale jeszcze chwila, zanim któryś z nich będzie musiał po jedną z nich wstać. Zawinął winogrono w kawałek sera i podsunął Fentonowi pod nos.
- Jakieś... zmiany w rodzinie?

@Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Zamknął usta, nie chcąc go dalej denerwować. Felix miał prawo do tej złości, miał prawo rządać wyjaśnień. Oddał pocałunek, przesuwając dłonią po jego twarzy, lekko drapiąc paznokciami brodę w uspokajającym geście. Zapewniał go, że teraz jest tutaj, tuż obok i nigdzie się nie wybiera.
- Chciałbym powiedzieć, że do tych nie trzeba wstawać w nocy, ale Billy conajmniej dwa razy obudził mnie bo miał zły sen - zażartował. Może i lepiej, że nie skomentował Amelii. To by się skończyło bardzo gorzką uwagą, że najwyraźniej nigdy nie będzie wystarczająco dobry żeby ktoś z nim został.
Na informację o Johnie będącym gentelmenem tylko się roześmiał. Jasne, był zazdrosny, ale bardziej o uwagę Felixa i jego zafascynowanie niż o sam seks.
- Może po prostu masz za wysokie standardy - drażnił się z nim, przyciągając go do kolejnego pocałunku. Sięgnął ustami do jego szyi, żeby skubnąć wrażliwy punkt. Przesunął dłonią po jego udzie, ale tylko po to żeby zaraz zmienić pozycję i ułożyć na jego udach głowę. Złapał jego rękę, domagając się głaskania po głowie.
- Niewiele. Wiesz, że nie lubię mieć z nimi kontaktu. Mój ojciec ma nową żonę, w międzyczasie wybił kolejny cykl dziesięcioletni. Powiedziałbym że ta go przeżyje, ale mam tylko nadzieję, że nie sprawi mi kolejnego rodzeństwa. Żadnych dzieci, żadnch nowych małżeństw. Moja siostra jest tą samą paranoiczną alkoholiczką która wyrzuciła dziecko z domu bo, cytuję, ćpa i się puszcza i potrzebuje zmienić środowisko na wieś. Znalazła skręta u Frankie. Bracia siedzą w zarządzie firmy ojca, więc mój ojciec ma w testamecie tylko mnie, bo jako jedyny pracuję na siebie - wzruszył ramionami, bo to było nudne pytanie. Nawet jego nie obchodziła jego rodzina. Może poza Frankie teraz. Zadziwiające jak błędą ale wysoką opinię mieli członkowie jego rodziny na jego temat.
- Chcesz mi powiedzieć, że przez te dziesięć lat nie było nikogo ważnego? - zapytał, wiedząc, że wchodzi w bardzo grząski grunt, ale jednocześnie czuł, że tego potrzebują. Jedną rzeczą jest co by było gdyby a drugą było... co było. Chciał wiedzieć. O kochankach, pewnie, ale o przyjaciołach, o fascynacjach, o tym czym zaklejał te cholerną pustkę. CZy w ogóle czuł pustkę po ich relacji, bo Fenton miał wrażenie, że miał w życiu dziurę w kształcie Felixa.

@Felix Hoenikker
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Zsunął się trochę i oparł głowę o kanapę tak, by móc cały czas na niego patrzeć. Leniwie przesuwał palcami po jego włosach przyglądając się cieniom, które tańczyły na jego twarzy - głównym źródłem światła był kominek dodający wszystkiemu przyjemnego klimatu. Powinien niedługo do niego dorzucić, ale mogło to poczekać jeszcze dwa, może trzy pytania.
- Trzy lata temu był Owen. Ledwo zamieszkałem w Cardiff, jeszcze nie miałem obecnego mieszkania i wynajmowałem coś małego bliżej wybrzeża. Owen mieszkał drzwi obok. - Wrócił wspomnieniami do tych kilku miesięcy, cały czas obserwując twarz Tony'ego, żeby wiedzieć, kiedy uciąć opowieść. - Byliśmy razem w sumie siedem... może osiem miesięcy. Zaprosiłem go na randkę po tym jak zobaczyłem, że jest obsypany cały brokatem. Potem się okazało, że pracuje w lokalnej podstawówce i na co dzień w brokacie nie gustuje, co było trochę rozczarowujące. A potem z niezrozumiałego dla mnie powodu został blisko, chociaż byłem dość bezużytecznym partnerem, bardziej skupionym na tym, żeby codziennie wstawać z łóżka i zmuszać się do regularnych odwiedzin matki, aniżeli na nim. Ale nie był osobą, która gotowa była mówić otwarcie o partnerze, a nie partnerce i ledwo wyszedł z szafy przed najbliższą rodziną. Głównie o to się rozbiło.
Urwał na chwilę, wracając myślami do wspomnień. Owen był jedną z lepszych osób, które Felix spotkał w swoim życiu i dlatego tak smutno mu było na myśl, że ten człowiek żyje w ciągłym wstydzie. Próbowali to przepracować, rozmawiali godzinami o różnych opcjach, ale Felix za szybko tracił cierpliwość, a Owen za bardzo się bał. Myślał wtedy, ze to naprawdę mogłoby być coś poważnego i był gotów próbować i nazywać to miłością. Ale Owen nie zniósł najlepiej choćby wspomnienia o szmince, a co tu dopiero mówić o czymkolwiek innym.
- No i wspomniany Christopher w Baltimore jeszcze, pracowaliśmy w tym samym szpitalu. Ortopeda, któremu zawdzięczam pewnie dość sporo, bo wiele z dzisiejszej rutyny ćwiczeniowej dostałem od niego. Po sześciu miesiącach intensywnego seksu okazało się, że jak już zaczynami rozmawiać to różnimy się w zbyt wielu kwestiach.
Wszystkie jego poważniejsze związki - te, które on traktował poważniej - były oparte o fascynację. O to, co kryło się w tej drugiej osobie i o to, jak długo potrafiła utrzymać jego uwagę. Seks był łatwy, chodzenie na imprezy też. Christopher był ze Szkocji, więc początkowo połączył ich obcy akcent wśród Amerykanów i wspieranie się wspólnie w kopiących ich różnicach kulturowych. Był też szalenie mądry i przystojny, co początkowo maskowało też to, że przy okazji był stosunkowo nudny.
- To były dwie najdłuższe relacje. Inne były znacznie krótsze. Bez większego znaczenia. - Przesunął palcami po jego brodzie, zatrzymał palce na wargach na krótką chwilę, po czym wrócił do bawienia się kosmykami jego włosów. - Był ktoś poza Amelią?

@Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Słuchał uważnie, patrząc na niego, katalogując wszystkie drobne zmarszczenia brwi i miny. Kominek dawał mdłe światło które podkreślało jego wiek, ale zaskakująco wydawał się przez to jeszcze bardziej atrakcyjny. Fenton zawsze miał słabość do starszych... partnerów. Felix wręcz przeciwnie. Gdy oglądali filmy Fenton zawsze wolał Bardema i Denzela Washingtona a Felix Andrew Garfielda i Bena Barnesa. Zabawne, każdy rok w ich relacji działał na korzyść Felixa. Fenton nie miał problemu ze swoim wiekiem, nie do końca, wolał to jak wyglądał teraz, ale czasem frustrowało go, że tracił kolejne punkty którymi mógł utrzymać go przy sobie. Ścisnął jego nogę gdy przerwał, wyraźnie zgubiony wspomnieniach.
Bycie w szafie nigdy nie było łatwe, ale dla Felixa, który comingoutował przed rodzicami i wyleciał za to z domu, który wychowywał się w małej wiosce w latach osiemdziesiątych... Trochę nie rozumiał pewnych wymówek. Czy może raczej wiedział, że wszystkie te wymówki są marne gdy spotykasz kogoś na kim naprawdę ci zależy. Może gdyby rozwinął temat bardziej Fenton dowiedział by się że bardziej chodziło o akceptację. Akceptacje którą Fenton zawsze dawał mu bez problemu, niemal bezwarunkowo. Trochę nie chciał komentować, nie wiedząc czy może, czy Felix w jakiś sposób jest wciąż przywiązany do tych osób.
- Mam nadzieje, że nie głosował na Trumpa - próbował zażartować, uśmiechając się do niego, próbując przekazać mu, że wszystko w porządku.
Że przyjął do wiadomości te informacje i w pewien sposób... rozgrzesza? Że mogą ruszyć dalej. Że przeszłość nie ma znaczenia. Przesunął leciutko głową, żeby tym samym przesunąć po palcach dotykających jego ust.
- Na poważnie? Nie - powiedział, unosząc głowę i biorąc duży łyk wina.
- Ale była Joey, ta policjantka. Skończyliśmy jakoś w okolicy pojawienia się Wiliama paradoksalnie. Miała czworo swoich dzieci poza tym od początku byłem odskocznią od męża. Przed nią był Lex, możesz na nich trafić w Eastbourne, jest trenerem. Ujeżdża konie, wierzę że to poprawny termin. Lex twierdził że się zakochał, bardzo. Ja myślę, że to był pierwszy raz kiedy ktoś nie próbował ich wcisnąć w jakąś ramę płciową jedną czy drugą. Nie skończyło się to dobrze. Pamiętasz naszego... cóż, mojego wykładowcę od endokrynologii? Wykłada w Londynie, potrzebowałem miejsca żeby zostać po Ams i jakoś tak wyszło. Nic więcej. Żeby być całkiem szczerym byłem lekko zauroczony Georgią ale pomijając jej męża, wybiłem bark. Po dwóch sesjach wiedziałem, że nie zostało nic z moich uczuć za to w mym sercu pojawił się na nowo strach przed bogiem. I Georgią - zaśmiał się, znów podnosząc się i dopijając wino. Oparł się na chwilę o niego, wtulając nos w jego obojczyk.
- Twój ulubiony film z ostatnich dziesięciu lat? - zapytał, rozluźniając atmosferę, choć jak byli w temacie to zastanowił się co się stało z ich... filmem.

@Felix Hoenikker
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Pominął wcześniej uwagę o wtykach w policji, bo nie spodziewał się tego połączenia. Dlatego teraz uniósł brwi, ale nie skomentował tego w żaden sposób, bo w gruncie rzeczy niewiele mu to zmieniało. Nie był pewien czego może spodziewać się po samym sobie po usłyszeniu odpowiedzi na to pytanie, ale cokolwiek to było, nie było zazdrością. Nie był nigdy szczególnie zazdrosnym typem, może dlatego, że rzadko kiedy czuł się prawdziwie zagrożony. Zazdrosny bywał w momentach innych, które tu wypiszę jak przestaną mi się oczka kleić, bo spanko ok. Było w nim więcej ciekawości, niż czegokolwiek innego i trochę z zaskoczeniem zorientował się, że jedyną osobą w całej opowieści, z którą miał problem była Amelia.
Ale to pewnie inny poziom zazdrości i niechęci.
- Co-... Goldberg? - zaciął się na tej informacji patrząc na niego z niedowierzaniem, a zaraz potem parsknął śmiechem. - Zaraz, serio? Ten gość jest jakieś dziesięć lat starszy ode mnie nie wspominając o jego dziwnej fascynacji Freudem, Tony, gdzie się podziały twoje standardy?
Odchrząknął, orientując się, że nie jest to szczególnie empatyczna reakcja.
- Przepraszam. Nie spodziewałem się, że ma pan to w sobie panie O'Connell - poprawił się, krótko go całując z tą samą co wcześniej nutą rozbawienia.
Pomyślał o tej informacji o Georgii i uznał, że nie mógł mu się dziwić, bo Tony zawsze lubił twarde charaktery, a blondynka była nie tylko śliczna i pewna siebie, ale też zabawna. Cieszył się zawsze jak wpadał na nią w szpitalu i jedli razem lunch, bo łatwo było ją polubić. Nawet to, że była psychopatką jej wybaczał, bo to co Fentona odstraszyło sprawiło, że Felix mógł stać bez bólu i tylko w tym mógłby się zakochać.
- Pitch Perfect - odpowiedział po sekundzie zastanowienia, rzucając pierwszy tytuł jaki przyszedł mu do głowy. Objął go przyciągając bliżej do dłuższego pocałunku. - Czyżby skończyły ci się pytania? - wymruczał mu prosto w usta, ale gdy zdał sobie sprawę z tego, jak sugestywnie brzmi odsunął się odrobinę. - Jeżeli coś jeszcze masz wolałbym wyczyścić atmosferę za jednym razem, a potem zająć się czymś bardziej - zacisnął palce na wewnętrznej części jego uda - przyjemnym.

@Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Roześmiał się razem z nim, podnosząc się żeby zmienić pozycję. Przerzucił nogę przez jego biodra, rozsiadając się wygodnie, przyciągając go do siebie.
- Po pierwsze, sam z nim spałeś, myślisz że nie wiem, dwa tysiące dwunasty, hm? - powiedział, po czym pocałował go, przesuwając dłońmi po jego koszuli, rozpinając dwa górne guziki. Kochał to, że Felix nosił koszule. Jasne, t-shirty były fajne, ale nie dawały możliwości budowania napięcia tak jak koszule. Wplótł palce w jego włosy, zaciskając lekko dłonie
- Po drugie, wiedziałem, że cię to wkurzy. Bardzo chciałem cię wkurzyć - wymruczał, przerywając pocałunek tylko na chwilę, właściwie bardziej po to by zejść pocałunkami na jego gardło, odchylając jego głowę pociągnięciem za włosy.
- Pitch perfekt? Chciałem ci przypomnieć, że to była zabawa wymyślona przez ciebie - dodał, opierając sie mocniej na kolanach i odsuwając, choć zdawał sobie sprawę, że zrobiło to tylko tyle, że dało Felixowi lepszy uchwyt na jego pośladkach i przyjemniejszy widok. Uśmiechnął się, gdy ten przyłożył usta do jego brzucha.
- Po tej ilości wina przyjemny będzie sen. Ale mam jeszcze jedno pytanie - zauważył, bo w między czasie te dwie butelki które mieli tutaj zniknęły. Podniósł się jednak całkowicie, najpierw idąc po trzecią butelkę. Odkorkował ją w kuchni i wrócił nie przejmując się kieliszkiem. Pociągnął duży łyk i usiadł naprzeciwko niego. Felix musiał w tym czasie dorzucić do kominka bo ogień buchał dając przyjemne ciepło ale też dużo jaśniejsze światło niż przed chwilą. Nadal nie był w stanie być całkiem na odległość, położył stopy po obu stronach jego bioder.
- Dlaczego wtedy wróciłeś? Felix, wyjechałeś z kartką na lodówce jakby to wszystko nic nie znaczyło, przez miesiące gadaliśmy przez pocztę głosową bo nie miałeś czasu, nie chciałeś... związku. Co cię skłoniło, żeby przyjechać z tą cholerną ofertą, z tym cholernym... pierścionkiem? Kogo chciałeś sobie zastąpić? - zapytał, czując jak przy ostatnim pytaniu coś ściska mu gardło. Nie chciał się popłakać, ale był wstawiony, a Felix powiedział o oczyszczaniu atmosfery. Bolało go to jak go zostawił, bolało go to że przestał się odzywać, ale mógł to zrozumieć. Nigdy nie chciał zaangażowania, nigdy nie obiecywał Fentonowi niczego od kiedy zdecydowali że relacja na odległość nie ma sensu. Nigdy nie chciał zobowiązania, to Fenton szukał tego desperacko w innych. Ale coś się wydarzyło. Pomiędzy wyjechaniem z Anglii i typowym zajęciem się pracą a jego powrotem wydarzyło się coś co sprawiło, że Felix chciał być w stałej relacji. Albo raczej ktoś, bo to wydawało się logiczne. Nie możesz mieć kogoś kogo chcesz, to wracasz do kogoś kto wiesz że zawsze na ciebie czeka, żeby się odegrać. Pokazać komuś że też potrafisz. Nawet jeśli obaj wiedzieli, że pierścionek był metaforyczny, jego propozycja wtedy wydawała się desperacką próbą naprawienia czegoś. Fenton nie wiedział czego.

@Felix Hoenikker
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
-I stąd wiem, że absolutnie na ciebie nie zasłużył - parsknął tuż przed pocałunkiem, bo ok, nie spodziewał się, że Tony posiada tę informację i-... Na litość. łatwiej byłoby ciągnąć tę rozmowę, gdyby Fenton na nim nie siedział. Skupił spojrzenie na jego wygiętych w lekkim uśmiechu wargach, ledwo go słuchając. - Mm? A chciałeś mnie wkurzyć, bo...? - Jeżeli cokolwiek chciał dodać w tym momencie, to pociągnięcie za włosy i zęby an szyi wystarczyły, żeby wyleciało mu to z głowy.
Gdy proponował grę miał bardzo jasne postanowienie - wyjaśnić wszelkie nieścisłości, nieporozumienia i braki, jakie zdążyły się nawarstwić w ich głowach. A przynajmniej dużą część z nich, przynajmniej ze swojej strony, bo niemal od zawsze przy Fentonie był absolutnie szczery. Nie kłamał, nie kręcił i mówił wprost, nie dlatego, że powinien, że wypadało, że ojezuacojeśli. Tylko dlatego, że chciał. Fenton zawsze zasługiwał na prawdę.
Ale im dłużej gra szła do przodu, a on pił tym bardziej tracił nią zainteresowanie. Nagle pójście do łóżka było o wiele bardziej kuszące, niż opowiadanie o swoich byłych. Nagle wyciągający się tuż nad nim Tony, którego mógł ścisnąć za pośladki i wytyczyć ścieżkę pocałunkami od jego pępka do paska, był o wiele bardziej absorbujący, niż wyjaśnianie czegokolwiek.
- Ty jak zawsze ze swoim zimnym racjonalizmem, zamiast próbować mi się dobrać do spodni - sparafrazował jego wcześniejsze słowa mamrocząc do tego pod nosem coś o moodkiller. Odprowadził go wzrokiem do kuchni i wykorzystał okazję, żeby wstać i dorzucić drewna. Odległość między nimi nie była duża, więc trochę unosząc głos odpowiedział mu krótko, że Pitch perfect, film w którym ludzie śpiewają a'capella, było motywem przewodnim jednej z najlepszych imprez na jakich był w życiu i za samo to należało się wyróżnienie.
- Ale podobała mi się też Carol, Nomadland i Parasite. Z filmów, które udało mi się zobaczyć w kinie, bo nie miałem na nie za dużo czasu - dodał, kiedy Fenton wrócił do pokoju i obserwował go z rozczuleniem jak tamten siadał naprzeciwko niego.
Spodziewał się tego pytania. Może dlatego jego upojony winem mózg zapragnął porzucenia tej rozmowy, bo oczyszczenie atmosfery było spoko, ale po pierwsze, dowiedział się większości z tego, co chciał, a po drugie, seks był o wiele fajniejszy. Wyciągnął jedną nogę, ostrożnie, tak, żeby leżała pod jedną z nóg Tony'ego.
- Bo byłem pewien, że powiesz tak - zaczął od najprostszej odpowiedzi, bo to był istotny element. Nie był pewien czy zdecydowałby się na to bez tej pewności. - Brakowało mi tam ciebie i kiedy usłyszałem, że jest miejsce w badaniu, które dla ciebie byłoby idealne pomyślałem, że to byłoby idealne rozwiązanie. Narzekałeś na Londyn za każdym razem jak rozmawialiśmy.
Pomyślał o tym, jaki był nieszczęśliwy po powrocie z tych długich wakacji w Londynie, bo były takie idealne. Pół roku układał sobie w głowie skąd ten jego parszywy nastrój, czemu wszystko go wkurza i nic nie obchodzi go tak jak wcześniej i musiał pójść na terapię, żeby usłyszeć nagle tak oczywiste rozwiązanie jak to, że kocha Tony'ego i za nim tęskni, że to może więcej niż tylko przyjaźń, jak twierdził Felix. Wściekły był wtedy na tego terapeutę, wytknął mu, że niczego nie rozumie i kazał mu spadać, ale potem im dłużej o tym myślał tym więcej sensu to miało. Przekonany był, że Tony nie będzie chciał wyjeżdżać z Anglii, tamten też gadał o Amelii, a badanie, w którym Felix grał kluczową rolę nagle przybrało na obrotach tak, że nie miał czasu na nic przez tygodnie. Więc zbierał się miesiącami, żeby w końcu rozprawić się z kotłującymi się w nim uczuciami.
- Nikogo nie chciałem zastąpić - dodał z cichym prychnięciem, bo ubodło go to oskarżenie. - Narcystycznie założyłem, że Amelia nie ma znaczenia. Przepraszam. Uznawałem cię w życiu za stały element i przystań. Myślałem, że działa to w dwie strony. Nie powinienem. - Smutek wybijał z jego głosu, ale w tym momencie było to tylko czyste stwierdzenie faktu. Pękło mu wtedy serce i po raz drugi w życiu musiał definiować swoje życie na nowo, bo znowu stracił stały element, który zawsze zdawał mu się być tak pewnym, jak to, że rano wstanie słońce. Był w fatalnym stanie, próbował się z nim skontaktować, odzyskać go i wyjaśnić. Nie udało się. Od tamtych miesięcy minęło wystarczająco dużo czasu, żeby Felix zdążył zaakceptować porażkę i odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Miotał się pomiędzy "nie potrzebuję nikogo", a "może spróbuję", więc wszystkie relacje jakie budował z góry były skazane na niepowodzenie. Te pół roku z Christopherem i potem prawie rok z Owenem były jakąś anomalią w porównaniu do wszystkich innych związków, jakie pojawiły się w jego życiu w ciągu ostatnich dziesięciu lat.
Ale to już była przeszłość.
- Mówiłeś o próbie samobójczej - podniósł temat, który siedział mu gdzieś z tyłu głowy. - Podczas naszej kolacji w tej francuskiej restauracji. Co się wtedy stało? - W głowie odbiła mu się echem rozmowa sprzed jakiegoś czasu, kiedy Fenton powiedział o zdecydowaniu się na terapię. - I czy ktoś ci wtedy pomógł?

@Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
NIe odpowiedział mu na pytanie o wkurzenie, ani na filmy. Na pierwsze zwyczajnie nie chciał - nie było sensu mu tłumaczyć, że to była jedyna forma kontaktu z nim na jaką mógł sobie pozwolić - na drugie nie zwrócił uwagi. Naprawdę tym pytaniem chciał dać sobie trochę przerwy, trochę oddechu, chwilowe wynurzenie głowy z wody zanim znów zanurkuje w to emocjonalne bagno. Wiedział, że to jego jedyna szansa na uzyskanie jakichkolwiek odpowiedzi. Na seks znajdą czas, co za problem wyprawić troje dzieci do supermarketu na dwie godziny. Do tej rozmowy potrzebują czasu, warunków i chęci.
Czekał na przeszywający go ból gdy Felix powiedział mu że brał go za pewnik, ale ten ból nie nadszedł. Nie było to nic nowego, musiał sobie, choćby podświadomie, zdawać sprawę, że Felix ma do tego prawo. Dlaczego miałby zakładać cokolwiek innego, kiedy Fenton za każym razem rozwalał każdy związek choćby dla chwilowego układu z Felixem. Rozwalał dobrze zapowiadające się relacje, żeby móc spędzić z Felixem dwa tygodnie na konferencji w cholernym Dublinie w listopadzie. Zawsze wybierał jego i nigdy nie był w stanie poprosić o więcej.
- To nie Amelia miała znaczenie. To ty byłeś huraganem. Przestraszyłeś mnie - przyznał, bo Felix miał po prostu fatalne wyczucie czasu. Amelii, przynajmniej wtedy nie kochał na tyle by wygrała z Felixem. Po prostu Fenton nie wiedział jak zareagować na dostanie czegoś co chciał mieć przez lata. Z perspektywy czasu może dobrze, że postawił granicę, wybrał siebie, pokazał mu, że nie może brać go za pewnik. Może. Nie widział tego i nie czuł, wiedział, że mógł zaregować lepiej. Może nie zgodzić się z zachwytem, awantura się Felixowi jak najbardziej należała, ale może nie powinien tak dramatycznie urywać kontaktu. Ale to już była przeszłość, tak? Fenton już nie był przystanią, nie wiadomo czy mogli to odbudować.
Znów pociągnął wino po czym uzupełnił podstawiony pod nos kieliszek Felixa. Wywrócił oczami z rozbawieniem, bo on zamierzał pić z gwinta panie poprawny.
- Której? - wypadło z niego zanim się powstrzymał.
Zobaczył jak przez jego twarz przebiegła kaskada emocji więc odchrząknął.
- Jedna była już w Eastbourne, to ta o której mówiłem. Nie, przy tym garażu nic mi się nie stało, poduszki się odpaliły z każdej strony, wiesz, że zawsze lubiłem bezpieczne samochody. Naprawdę uznano to za wypadek, nie pierwszy lekarz który zasnął za kółkiem. Dostałem zakaz przyjeżdżania samochodem do pracy na jakiś czas, nikt nie miał mojej karty, może wtedy potraktowali by to inaczej - przyznał wzruszając ramionami, ale kontynuował, bo Felix powinien wiedzieć.
- W papierach mam jeszcze wypadek gdzie zasnąłem w wannie. W dwa tysiące dwunastym. Był środek dnia, byłem sam w mieszkaniu, ale traf chciał że kot sąsiada lubił do nas przyłazić balkonem i sąsiad wlazł za nim, żeby go zabrać, chciał przeprosić, wyciągnął mnie już nieprzytomnego. Trafiłem do swojego szpitala, tam w protokole była obowiązkowa rozmowa z psychiatrą i widziałem jaki był sfrustrowany tym, że wiem jak odpowiadać, żeby nie mógł tego oflagować. Chciałbym powiedzieć, że poszedłem z własnej woli na terapię, ale grozili mi zwolnieniem. Zresztą wiesz jaka jest Eleonore, nie da się jej wcisnąć kitu. Also, nie jest twoją fanką, to może być moja wina - przyznał, bo możliwe, że ryczał w gabinecie jak mały chłopiec przez czterdzieści pięć minut zanim się przyznał, że nie radzi sobie ze oglądaniem codziennie ludzkich dramatów, że nie potrafi rozmawiać z Amelią, że potrafił z Felixem ale Felix jest merlin wie gdzie robiąc merlin wie co, prawdopodobnie zdobywając nobla... albo noblistów.
- Antydepresanty, terapia, cały szabang. Byłem praktycznie w 90% prozakiem gdy wróciłeś i tak by mi nie stawał - próbował żartować, ale widział jak płasko wylądował ten żart, jak Felix patrzył na niego jakby sam miał się rozpłakć albo zacząć na niego krzyczeć. Odchrząknął.
- Co się stało z Tammy i Markiem, myślałem, że prędzej sprzedadzą dziecko niż dadzą ci wyjechać ze stanów - zapytał o dwójkę najbliższych przyjaciół Felixa z tamtego okresu których pamiętał. Felix zawsze poza kochankami miał też grono wiernych, nawet jeśli rzadko widywanych przyjaciół.

@Felix Hoenikker
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Poczuł jak zimny kamień opada mu na dno żołądka po każdym kolejnym słowie. W dwa tysiące dwunastym. Desperacko przekopywał pamięć starając się przypomnieć sobie wszystko z tamtego okresu, z roku, kiedy jeszcze trzymali kontakt, kiedy był przekonany, że są sobie najbliżsi na świecie, bez względu na odległość.
Nie próbował związku z nim z wielu powodów. Głównie ze strachu. Nigdy nie ukrywał, że Fenton jest najważniejszy, że to do niego wraca i na nim mu zależy. Że ufa mu ze wszystkim, zaczynając od podlewania kwiatków, a kończąc na swoim życiu, koncie w banku czy najgłębszych sekretach. Mówił mu zawsze otwarcie wszystko i chociaż męczyło go często, że nie jest to w pełni odwzajemnione, to był pewien, że o przynajmniej wie o tym, co naprawdę ma znaczenie, nawet jeżeli miał się dowiedzieć po czasie.
Ale nie po dziesięciu latach.
Nie, kiedy chodziło o coś tak poważnego.
- Byliśmy wtedy w kontakcie - wykrztusił z siebie w końcu, czując jak strach o niego, poczucie zdrady i lęk zalewają go od góry do dołu, podbijane jeszcze przez ilość wypitego alkoholu. Przyjemny rausz już dawno wyparował, podobnie jak poczucie obejmującej go miłości i teraz tylko serce mu waliło, kiedy patrzył na Fentona z niedowierzaniem. - Byliśmy... dzwoniłem do ciebie! Dzwoniłem, odzywałem się regularnie na tyle, na ile mogłem! I zawsze oddzwaniałem - dodał z wyrzutem, chociaż wiedział, że to nie do końca była prawda, bo czy telefon po trzech dniach liczył się jako "oddzwonienie"?
Był wczesny październik, kiedy miał na telefonie powiadomienie o trzech nieodebranych połączeniach od Tony'ego sprzed czterech godzin. Była druga w nocy, co oznaczało, że u Fentona dochodziła siódma. Pomyślał "jutro" i padł na kanapę w pokoju lekarskim na dwie godziny snu przed powrotem do laboratorium.
Odtrącił jego rękę, kiedy tamten próbował go złapać i podniósł się czując jak emocje powoli zaczynają go rozsadzać. Było mu gorąco, tak cholernie gorąco i pożałował, że dorzucił wcześniej do kominka, chociaż jeszcze dziesięć minute temu miał myśl, że robi się trochę zbyt chłodno. Zrobił krok nad Fentonem i ominął kanapę w stronę kuchni, byle żeby oddalić się od tego żaru, od tego bólu.
Zatrzymał się w przejściu, nie chcąc wychodzić bez słowa. Chociaż może powinien. Stał z nim za plecami dłuższą chwilę, przyciskając dłoń do powiek.
- Hej, śpisz? - zapytał miękko, kiedy usłyszał jego zmęczony głos, bo dopiero teraz przypomniało mu się, że u niego jest już pierwsza w nocy. Nie do końca uwierzył temu "nie, nie śpię, co tam". - Wszystko w porządku? Masz dziwny głos.
- Wszystko w porządku. Jak zmiana?

Ściśnięte płuca domagały się świeżego powietrza, ale zignorował je i odwrócił się w końcu w stronę Fentona, który wciąż siedział na podłodze, tam, gdzie Felix go zostawił.
- Nic. Jak mogłeś nic nie powiedzieć, Tony? - Głos mu się łamał, ale miał to gdzieś. - Byliśmy... kurwa, Tony, czemu nic nie powiedziałeś?
Trzęsły mu się ręce, więc wsadził je głęboko do kieszeni.
Był chodzącym prozakiem jak przyjechał. Jak długo to trwało, jak długo chodził na tę terapię przed tym, zanim go wyrzucił ze swojego życia, ile razy rozmawiali, kiedy tamten był przyćpany antydepresenta-... Zawiesił się na nowej myśli.
- Kiedy. Kiedy wylądowałeś w tej wannie? - zapytał bardzo ostrożnie, modląc się, żeby tamten do niego nie podchodził, bo miał ochotę, autentyczną ochotę, zrobić komuś krzywdę.
- Amelia była zbyt zajmująca, żeby odpowiadać na wiadomości przez trzy tygodnie? - zaśmiał się do telefonu, kiedy w końcu Tony do niego oddzwonił po długiej przerwie.
- Dużo pracy.


@Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
-W pewnym sensie - przyznał, wzruszając ramionami, bo co to znaczy w kontakcie. W kontakcie oznaczało regularne telefony, w kontakcie oznaczało maile i wiadomości. W kontakcie oznaczało, że może jak jesteś na konferecji w jebanym Paryżu to może dasz znać, skoro to godzina lotu. Z każdą kolejną pocztą głosową, z każdym "doktor Hoenikker nie może teraz podejść do telefonu, przekazać jakąś wiadomość", z każdym "Tony, strasznie rwie połączenie, możesz powtórzyć?" miał coraz mniejszą ochotę mu mówić cokolwiek. Wiedział, że to nie wina Felixa, nie tak naprawdę, on też nie odbierał bo akurat spał albo kogoś zszywał. Ze dwa razy był z Amelią gdy zrzucił połączenie. Poza tym łudził się, że gdy nie będą rozmawiać to może jego głupie serce się uspokoi, przejdzie mu to idiotyczne zakochanie i będą mogli być przyjaciółmi. Ale za każdym razem gdy nie mógł spać licząc która jest godzina w stanach, bo może Felix jeszcze oddzwoni, może dzisiaj... Teraz wiedział, że to nie była jego wina. Wyciagnął rękę, próbując go uspokoić, wyjaśnić, przeprosić, ale ten wstał. Podciagnął kolana pod brodę, obejmując się w nieco obronnej pozycji.
- Co byś zrobił? Co byś zrobił zza oceanu? - zapytał defensywnie, ale i tak się ograniczał. Gdyby miał być szczery powiedziałby, że wtedy nie sądził że go to obchodziło. Nie na tyle by rzucić wszystko, a nie miał ochoty słuchać przez telefon, że powinien poszukać specjalisty, że rozumie jak ten się czuje, że muszą zaplanować jakiś wypad weekendowy tylko dla siebie który nigdy nie dojdzie do skutku.
Oparł policzek o kolano, patrząc na niego. Nie był głupi, widział jak zdenerwowany jest Felix, jak nagle wyparowały z niego procenty. Nigdy się go nie bał, niezależnie od tego jak wściekły był Felix, ale wiedział, że lepiej się nie zbliżać, bo ten miał tendencję do wyżywania się na martwych przedmiotach i można było dostać rykoszetem.
- Przepraszam, powinienem ci powiedzieć jak wtedy przyjechałeś - przyznał, choć wtedy nie chciał żeby ten widział jak bardzo Fenton był połamany.
- W lipcu? Jakie to ma znaczenie Felix. Siedemnastego lipca? Amelia pojechała na urodziny chrześnicy - powiedział, bo miał to zaplanowane. Gdyby zamknął ten cholerny balkon to by tu teraz nie siedział. Miał nawet plan, że następnego dnia przyjdzie kumpel z pracy po klucze, żeby Ams nie musiała tego widzieć.

@Felix Hoenikker
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Odpowiedz