Sam nie wiedział, czy nie bardziej zrujnowałaby mu dzień myśl, że Liv obudziła się w nocy podczas gdy on ślinił sie Felixowi w ramię w pięciogwiazdkowym hotelu pod miastem, ale zdecydowanie nie podobało mu się jak mała była poprawa.
Fenton siedział na krześle podczas przedstawiania przypadków i patrzył na stażystę z nieukrywaną irytacją.
To nie tak, że był złym nauczycielem.
Nie był, jeśli ktoś przyznał się do niewiedzy czy poprosił o pomoc był wyrozumiały. Jesteś na stażu, masz prawo się uczyć. Czego absolutnie nie wybaczał to była buta, przekonanie że jest się lepszym od innych i absolutny brak manier. Nie miał w zwyczaju jednak być jakoś szczególnie troskliwy i ujmujący bo zwyczajnie nie od tego był, nie na tym polegała ta praca i akurat na izbie przyjęć należało mieć mocny żołądek i mocną dupę. Niestety też jak już mu się podpadło to na długi czas i wtedy robił się naprawdę, naprawdę nieprzyjemny W Londynie miał więcej wyrozumiałości. Może tam było więcej koszmarnych przypadków które trochę były karą samą w sobie, może był ogólnie bardziej ludzki niż tutaj, gdzie głupie błędy nadal mogły mieć monumentalne konsekwencje a powody ich popełniania były dużo bardziej błache - niewiedza i niechęć, niż chaos i brak procedury.
Dlatego gdy przy rotacji na jego oddziale, chyba w tej samej grupie trafił dupek który powiedział płaczącej pacjentce że histeryzuje i to nie może tak boleć, Fenton nabrał... opinii. Grupa nie znała powodu, ale widziała Fentona doprowadzającego gówniarza do płaczu dwa razy i szybko zorientowali się, że póki pokrzykuje to jest znośnie, ale jak przestaje krzyczeć i zaczyna mówić bardzo powoli to zapowiada się piekło. Od tamtej pory wszyscy stażyści trzęśli się jak liście, co irytowało go jeszcze bardziej. Na litość merlina, przecież ich nie bił! Nawet jeśli któryś się głupio odzywał do pielęgniarek, a wtedy totalnie im się należało! ... możliwe, że przypisywał im najbardziej wonne przypadki, ale ich nie bił!
-
Nawet nie waż się dotykać tego monitora Sulivan - warknął gdy chłopak chciał sprawdzić coś o co był zapytany, bo informacja była w karcie, nie na ekranie. "No co?" zapytał bezgłośnie Felixa, gdy ten kopnął go w kostkę. Założył nogę na nogę i włączył sobie bajkę w telefonie, rzucając tylko ostatnie spojrzenie reszcie grupy, żeby spróbowała skomentować. Oczywiście, że obudziła się jak zniknęli
-
Szzzz, nie próbuj mówić słoneczko - powiedział, bo musiał to być bolesny proces. Złapał ją w ramiona, całując w czubek głowy. Nadal wydawała się jakaś taka drobniejsza i bardziej delikatna w jego ramionach niż zwykle, ale była przytomna, choć zmęczona.
-
Poza tym, ty zostawiłaś mnie pierwsza - dodał, próbując rozluźnić atmosferę, czując jak ściska go w gardle. Nie popłacze się, bez przesady, przecież wszystko z nią dobrze. Odsunął się trochę, nie dając jej się jeszcze położyć zanim nie wypije odrobiny wody i syropu który miał pomóc na podrażnienia.
-
Wiem, że boli, możesz mnie ścisnąć za rękę jak pomaga - pozwolił jej złapać jego rękę w jej obie i ścisnąć z całej siły przy każdym łyku, po czym pozwolił jej się położyć. Został do późnej nocy, oglądając Naruto z długimi drzemkami i przerwami na leki.
Gdy zasnęła na dobre na noc, doszedł do wniosku że musi podjechać do domu po zmianę ubrań dla niej, dla siebie i może znalezienie Biliama.
Zatrzymał się przed samochodem, przyciągając Felixa do siebie na chwilę. Pocałował go, delikatnie z całą czułością na jaką było go stać.
-
Dziękuję-wymruczał nie odsuwając się, nawet nie otwierając oczu -
Za to że tu byłeś, diagnoza w końcu by się znalazła - dodał, bo Felix naprawdę nie był jedynym lekarzem dziecięcym jakiego Fenton znał. I pewnie wielu z nich prędzej czy poźniej by pomogło, ale Fenton do tego czasu pewnie by oszalał. Teraz nie był pewny czy nie oszalał.
@Felix Hoenikker