Merry Grinchmas

Hazel & Harper – u rodziców

Harper Josie Pearson
Awatar użytkownika
25
lat
168
cm
kelnerka/początkujący masztalerz
Pracownicy Usług
Tegoroczne święta Bożego Narodzenia w domu państwa Pearson miały być inne, lepsze niż w ostatnich latach – a to za sprawą jednej szczególnej osoby, za której obecnością wszyscy tak cholernie tęsknili, mimo że przecież jakoś się przyzwyczaili i w pewnym sensie pogodzili, że ta się od nich… odłączyła. Harry i Jane – ich rodzice – autentycznie starali się uszanować tamtą decyzję Hazel o wycofaniu się do własnego świata. Znali swoją córkę, wiedzieli że ona patrzy na życie i świat inaczej, a wobec tego dla niej jest ważne co innego niż dla nich. Harper jednak zdawała sobie sprawę z tego, że nie pragnęli niczego bardziej niż tego, aby ich starsza córka zechciała odnowić z nimi kontakt. Zdawała sobie również sprawę z tego, że w pewnym sensie trzymała Hazel w szachu – skoro tamtej zależało na odbudowaniu ich siostrzanej relacji, ona mogła dyktować warunki i stawiać pewne wymagania. Nie miała zamiaru tego perfidnie wykorzystywać, nie była taka, aczkolwiek skłonienie Judy do czegoś, co uważała za właściwe w jej odczuciu zaliczało się jako działanie w pełni uzasadnione. Już na drugim spotkaniu zaznaczyła, jak widzi szansę na powrót starszej siostry do jej życia – to znaczy poprzez zadośćuczynienie rodzicom.
Święta to był doskonały czas na wzmacnianie (chociaż w tym przypadku bardziej tworzenie od nowa) rodzinnych więzi. Harper siedziała w domu rodziców już od kilku godzin, bo chciała im pomóc jak najwięcej w przedświątecznych przygotowaniach – no i w sumie potrzebowała mieć zajęcie. Hazel miała do nich dołączyć później, kiedy będzie jej pasowało przyjechać; kiedy rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi, najwyraźniej to później nastało.
Psy oczywiście zerwały się do przedpokoju jako pierwsze, a w ślad za nimi podążyli właściwie wszyscy. Pan Pearson przytrzymał za obrożę Baxtera, Harper przytrzymała Bernay’a, natomiast pani Pearson, znaczy ich mama, otworzyła drzwi szeroko, zapraszając ich gościa do środka.
Hazel, kochanie, tak dobrze cię widzieć! Wchodź, wchodź śmiało! – zachęciła ją, pomogła się pozbyć odzienia wierzchniego, a następnie mocno ją wyściskała. Ich tata puścił zaraz Baxtera – bo on przecież pamiętał Hazel – i jako drugi przytulił córkę w radosnym powitaniu. – Cześć, córciu. Stęskniliśmy się – powiedział, chyba nawet delikatnie wzruszony. Ostatecznie Hazel została zaproszona w głąb domu, gdzie wycofała się wcześniej Harper, cały czas przytrzymująca drugiego owczarka, bo ten często przesadnie ekscytował się nowymi osobami – a dla niego starsza z sióstr była nowa. – Ja się nie stęskniłam, więc najpierw poznaj mojego ulubieńca. To jest Bernay, nic ci nie zrobi, tylko daj mu się najpierw spokojnie obwąchać, żeby mu nie odbiło – zażartowała na dzień dobry z ciepłym uśmiechem na ustach. Odczekała moment, aż pies zapozna się z jej siostrą; dopiero po tym go puściła. W sumie nie wychodziła z uściskiem na przywitanie, niemniej nie miała nic przeciwko, jeżeli Hazel chciała się uściskać. W końcu tak się robiło w rodzinie.
Zostało nam jeszcze upieczenie ciastek i ubranie choinki. Możesz wybrać, co wolisz najpierw – zaproponowała blondynka, ale zaraz została przebita przez rodziców. – Spokojnie, to może poczekać! Hazel, napijesz się czegoś? Zrobimy herbatę, może też byś coś zjadła? Mów, na co masz ochotę – odezwała się mama ze szczerym, szerokim uśmiechem, już chcąc zbierać się do kuchni, żeby należycie przyjąć ich specjalnego gościa.

Mów mi luczkowa. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda luczkowa#6559. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię yes, daddy.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wspominki o samookaleczaniu i poronieniu, bitchy attitude.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Odpowiedz