-
Nie mów tak, od razu sobie wyobraziłem, jak ściągasz z drogi jakieś potrącone zwierzę - odpowiedział, niby rozbawiony, ale jednak skrzywiony z obrzydzenia, jakie go ogarnęło na samą myśl. Chociaż gdyby śmiertelnie potrącił sarnę lub dzika, to dwa razy zastanowiłby się, czy jednak nie zapakować ich do bagażnika.
-
Nie zaprzeczę - przyznał się, śledząc wzrokiem jej kolejne ruchy. -
Ale nic się nie dzieje bez powodu - dodał, niejako dając jej do zrozumienia, że za wszystkim stała właśnie ona. -
Nie piję, dlatego jeszcze tu stoi. Dostałem kiedyś w prezencie. Chcesz? - Zaproponował jej po raz drugi. Innego alkoholu, poza piwem, nie sposób było uświadczyć w tym domu. Wiedział za to, że Holly za winem przepadała, choć może niekoniecznie czerwonym, którym akurat dysponował.
-
Na pewno? - Upewnił się, nim cisnęła w jego kierunku bluzką i stanikiem, po czym nie miał już wątpliwości, że zamierzała iść sama. Spojrzał za nią trochę zaskoczony, a trochę rozbawiony, po czym delikatnie przygryzł dolną wargę, nie potrafiąc zostać do końca obojętnym na ten widok.
Nie poszedł jednak od razu za nią, tylko na spółę ze Zgredkiem dokończył kanapkę. Dopiero potem skierował się do łazienki, z winem lub bez niego. Już po otwarciu drzwi spotkał się z falą ciepła. Czasami aż zastanawiał się, jakim cudem Holly nie mdlała od tej duchoty...
-
Ale tu gorąco - skomentował, niekoniecznie mając na myśli samą temperaturę. -
Radzisz sobie? - Zapytał, sprawdzając, czy go stąd pogoni, czy jednak jeszcze doleje oliwy do ognia. Zdecydowanie nie wychodziło mu udawanie braku zainteresowania.
@Holly Duke