— Przed wszystkim — odpowiada zgodnie z prawdą, niewiele się namyślając. Dopiero po kilku sekundach prycha, bo dociera do niej, jak dziwacznie brzmi ta odpowiedź. Mirka nie jest postacią wyciągniętą z romansu, jej życie nigdy nie przypominało słodkiej historyjki z filmów walentynkowych. “Przed wszystkim” to frazes godny Johna Greena albo Sparksa, ją przecież stać na więcej.
Opiera się biodrem o balustradę, wbija spojrzenie w Harveya. Stara się odczytać coś z tej zamkniętej postawy, z oczu wbitych w horyzont, z namalowanych na rękach tatuażach, które wychylają się spod podciągniętych rękawów koszuli. Przygryza wargę.
— Też jesteś z Wysp, prawda? — Swój swego pozna. I chociaż akcent Mirki czasem ulatuje w stronę Islandii, zwłaszcza gdy wypije trochę za dużo, to znacznie częściej przemawia czystą angielszczyzną. Tak i teraz, kiedy wsłuchuje się w słowa wypowiadane przez nowego znajomego, z łatwością rozpoznaje brytyjski pogłos.
— To między innymi przed tym uciekam — dodaje, trochę rozbawiona, pociągając kolejny łyk z trzymanego w dłoni kieliszka. Nie jest przekonana, co pije. Czy to wódka z sokiem, czy może whiskey z Colą, czy wino rozwodnione przez bardzo skąpego barmana. Wszystkie drinki o tej porze smakują tak samo.
— Ale najwyraźniej gdziekolwiek człowiek pójdzie, tam z a w s z e znajdzie się inny turysta. — Wyciąga szklankę w stronę mężczyzny, wnosząc niemy toast. Za tych, którzy
nie należą.
Gdzieś za nimi, tuż przy balkonie, kręcą się grupki pijanych nastolatków. Chłopcy dobierają się do półnagich dziewczyn, dziewczęta śmieją się z ich głupich żartów, a Mirka po prostu się krzywi, bo… bo kiedyś też taka była. Skora do zabawy, skora do wygłupów, skora do
wszystkiego, jeśli tylko brały w tym udział osoby, które kochała. Teraz nie ma przy niej nikogo takiego. Musi się chyba zadowolić tym, co ma.
— Chcesz stąd spadać? — pyta, kiwając głową przed siebie, gdzieś w stronę miasta. Może ma na myśli kolorowe, stare uliczki, a może kolejne kluby, w których roi się od jeszcze bardziej kolorowych ludzi.
— Pokażę ci moją ulubioną miejscówkę, ale musisz mi obiecać, że jeśli najdzie cię ochota na seks, to zakręcisz się wokół kogoś innego, bo ja mam dzisiaj mood co najwyżej na całowanie.
Mówi to, co przychodzi jej aktualnie na myśl. Nic więcej, nic mniej. Jest szczera do bólu, ale lubi stawiać jasne granice. Lubi czuć się
bezpieczna. Dlatego musi mieć pewność, że świetnie się zrozumieją.
@Harvey Spencer