Chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie pomyślałby, że takie jedno, niepozorne zdjęcie mogłoby zrujnować im cały wieczór. W zasadzie to nawet nie była wina zdjęcia, ale reakcji Holly na nie. W końcu mogła udawać, że go nie zauważyła, a jeśli już je widziała, to nie zareagować w tak wyolbrzymiony sposób. Przynajmniej tak to mogło wyglądać w oczach Tonego bądź jakiejkolwiek osoby postronnej. Zawsze udawała silną i pewną siebie, ale prawda była zgoła inna, przynajmniej jeśli chodziło o niego, o nich. Nie umiała być niczego pewna, ciągle żyjąc w obawie przed właściwie każdym scenariuszem. Oczywiste było to, że była zazdrosna, co jednak nie miało prawie żadnych podstaw, o co Tony zadbał osobiście. Mimo to nie mogła tego pojąć, ciągle bała się tego, że historia się powtórzy. Nie chodziło o to, że odszedłby do Aaren bądź jakiejkolwiek innej kobiety, a o to, że
naprawdę nie potrafiła bez niego żyć, z czego prawdopodobnie nie zdawał sobie sprawy. Widziała po sobie, że była gorsza od niej, że nie miała do zaoferowania niczego, czym mogłaby zatrzymać go przy sobie. Nie okazywała mu uczuć wprost, nie umiała o nich mówić, nie potrafiła nawet w pełni cieszyć się ich relacją, bo najmniejszy bodziec sprawiał, że umysł sugerował jej bycie niewystarczającą.
Jego słowa nie miały wiele zmienić. Była w tym momencie zbyt roztrzęsiona i rozemocjonowana, żeby uwierzyć w nie, nawet jeśli bardzo chciała. Nie myślała, że kłamał, ale jakoś tak nie mogła sobie tego przyswoić i przede wszystkim zrozumieć, że można kogoś kochać bez większego powodu. Miłość dalej była dla niej wielką zagadką i niewiadomą, przez co potem znajdowała się w takich sytuacjach. -
Ja nigdy nie będę jak ona - uprzedziła go łamiącym się glosem. W jej oczach była to wada. To w Aaren widziała jego ideał kobiety, którego sama nigdy nie miała osiągnąć. To z nią, a nie z Holly wziął ślub, spędził kilka lat życia w szczęśliwym związku.
Potrząsnęła jedynie głową, kiedy zbliżył się i spróbował ją przytulić. Zrobiła krok w tył, odsuwając się od niego i wyraźnie unikając kontaktu fizycznego, bo wiedziała, że w takim przypadku całkiem się rozpłacze. Przechodziła przez to już niejeden raz, ale teraz chciała tego uniknąć, bo już wystarczająco namieszała dzisiaj.
Tony jednak mimo to ją do siebie przytulił, przez co resztkę swoich sił musiała włożyć w to, żeby powstrzymać łzy. Bezwiednie się do niego przytuliła, mimo wszystko odwzajemniając ten gest. Musiała jednak zrobić wszystko, żeby odgonić czarne myśli, w czym nieoczekiwanie pomogła jej właśnie jego bliskość. Wzięła głęboki wdech, który brzmiał prawie identycznie jak spazm płaczu, który wbrew jej obawom... nie przyszedł. -
Czy zawsze muszę wszystko zniszczyć... - Powiedziała jedynie pusto, zgodnie z jego domysłami nie zgadzając się z tym, co powiedział. To
ona nie mogła dorównać innym, spełnić jego oczekiwań, które z jakiegoś powodu sobie ubzdurała. Właściwie to wiele rzeczy sobie ubzdurała, ale nie wspominała teraz o nich, co jednak nie oznaczało, że dawały jej spokój. Nie powiedziała jednak nic więcej, bo wciąż zależało jej na tym wieczorze, nawet jeśli wewnątrz czuła, że popsuła to nieodwracalnie. Myśli o tym jednym, jedynym zdjęciu i historii za nią ukrytą miały ją męczyć jeszcze przez długi czas.
@Anthony Wayford