#1. To tylko seks

Harper & Harvey (Cameo, kilka lat wcześniej)

Harvey Spencer
Awatar użytkownika
27
lat
189
cm
Tatuator
Techniczna Klasa Średnia
Było już dosyć późno, a w klubie impreza trwała w najlepsze. Wszędzie pełno ludzi, na parkiecie, przy lożach i oczywiście przy barze. Każdy chciał się bawić, bo to właśnie był ten dzień, gdy można było zapomnieć o swoim zwyczajnym życiu i przez te kilka godzin pożyć zupełnie innym. Jakby, nagle zamienić się w kogoś innego. Zacząć odgrywać pewną rolę. W końcu w takich miejscach każdy odgórnie miał ją przypisaną. Były instagramowe dziewczyny, które najgłośniej krzyczały, ale chodziły wszędzie w towarzystwie innych dziewczyn, co oznaczało tyle że wcale nie przyszły tutaj zabawić się na całego, tylko niby pokazać że to robią, a w rzeczywistości bawiły się ze zdrowym umiarem. Byli też łowcy. To ci faceci, którzy zazwyczaj stoją gdzieś z butelką piwa w ręku - w takim miejscu, które umożliwia im obserwację i ocenę wszystkich dorodnych samic - i rozglądają się dokoła, polują, czekają, aż ostatecznie idą po kolejne piwo, po czym wracają do tych samych czynności, jednak nigdy nie idą o krok dalej i nie przechodzą do ataku. I oczywiście typowi outsiderzy, którzy nie wiedząc czemu dali zaciągnąć się na tą imprezę, mimo iż cały czas coś im nie pasuje. Jedynie rzucają kąśliwymi komentarzami oraz wywracają oczami na instagramowe dziewczyny i łowców, gdy ich wzrok oderwie się już na te trzy sekundy od smartfona.
W tym wszystkim był też Harvey. Ubrany w granatową koszulę w kratę z tych dobrze dopasowanych, które podkreślały jego mięśnie przy najmniejszym ruchu. Jednak nie była ona zarzucona na ramiona, tylko zapięta pod samą szyję, by utrzymać jakieś pozory elegancji. Szedł pewnym krokiem w kierunku baru, nie interesując się niczym innym poza celem, który już w tym momencie sobie obrał. A była nim ona. Podszedł do baru, ale nie usiadł. Nie odwrócił głowy w jej stronę, nawet nie zwrócił na nią najmniejszej uwagi. Złapał barmana, zamówił zestaw kolorowych szotów i czekał. Nie rozglądał się ani nie wyciągnął telefonu. Po chwili kieliszki z kolorowym trunkiem stały przed nim, zapłacił kartą, podziękował grzecznie i przysunął dwa z nich bliżej siebie, a dwa kolejne do blondynki, która zajmowała miejsce obok niego. Dopiero w tym momencie odwrócił się do niej przodem, oparł łokciem o blat i zanim cokolwiek powiedział, to powoli objechał ją wzrokiem. Ostatecznie zatrzymał się na jej twarzy i uśmiechnął wręcz przebiegle.
- Witaj - odpowiedział takim kulturalnym tonem, jakby zaraz miał się wdać w miłą pogawędkę, ale nic bardziej mylnego. Nie miał zamiaru owijać w bawełnę. - Może odpuścimy sobie to całe poznawanie się. Ja nie będę opowiadać o tym jaki to jestem zajebisty, a ty nie będziesz musiała odgrywać niepewnej i niedostępnej, bo oboje wiemy, że nie jesteś. Chociażby dlatego, że masz super przyległą, czerwoną sukienkę, która ma podkreślić twoje duże piersi i zgrabny tyłek. Do tego szpilki na niewiarygodnie wysokim obcasie, więc nie przyszłaś tutaj tańczyć. Masz też na sobie pończochy, a nie rajstopy, oczywiście z praktycznych pobudek. No i jest już naprawdę późno, a ty nie jesteś jeszcze pijana, więc czekasz. Wychodzi na to, że czekałaś na mnie. Więc, co ty na to byśmy… uprawiali seks pozbawiony wad? - zaproponował na sam koniec i uśmiechnął się jeszcze szerzej. Próbował jednak z tym nie przesadzać, bo w końcu nie powinien wychodzić z roli, którą miał do odegrania.

@Harper Pearson
Mów mi nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, seks, poza tym Harvuś jest milutki c:.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Harper Josie Pearson
Awatar użytkownika
25
lat
168
cm
kelnerka/początkujący masztalerz
Pracownicy Usług
Siedziała przy barze, na jednym z tych wysokich stołków. Jej ciało było napięte, jednak nie ze zdenerwowania. Czekała. Miała lekko ściągnięte w tyle łopatki i przegięte plecy, tak że oparta dosłownie na skraju siedziska pupa wypinała się kusząco, choć nieprzesadnie. Włosy upięła w wysokiego kucyka, ale kilka luźnych kosmyków nadal okalało jej twarz. W rozpuszczonych, tak jak nosiła je na co dzień, sprawiała zbyt dziewczęce i pewnie niewinne wrażenie, zwłaszcza że były takie długie i naturalne, z kolei w koku byłaby już zbyt poważna, a to też nie stanowiło jej celu – za cel obrała sobie wyglądać zmysłowo i pociągająco. Może nie musiałaby się starać jakoś niewyobrażalnie, co nie oznaczało, że poszła na łatwiznę. Wręcz przeciwnie, przygotowywała się długo i wzięła pod uwagę każdy najdrobniejszy szczegół, mimo że mężczyźni ponoć nigdy nie zwracali na nie swojej uwagi. Bądź co bądź, zebrane razem szczegóły tworzyły już bardziej całościowy obrazek, a ten miał wypadać… zapraszająco.
Kiedy pojawił się na skraju jej pola widzenia, przeszło przez nią pojedyncze drżenie ekscytacji. Delikatnie poruszyła ramionami, sprawiając że klatka piersiowa otulona głębokim dekoltem poszła jeszcze odrobinę do przodu, zaś dłoń, na której do tej pory dekoracyjnie opierała podbródek, przesunęła się o parę centymetrów w górę, tak że kciukiem sięgała do swoich warg. Zaczęła się nimi odruchowo bawić i udawała, że wcale go nie zauważyła, choć przecież była to bzdura, a ona musiała się bronić przed objechaniem go głodnym wzrokiem, przynajmniej dopóki jej nie zaczepił. Przyglądała się więc barmanowi, tak jak zazwyczaj znajdując pewien rodzaj wewnętrznego wyciszenia w podążaniu za prostymi ruchami przelewania, mieszania, nalewania. W końcu cztery małe kieliszki z kolorową zawartością pojawiły się na blacie, z czego dwa z nich zaraz przypadły jej. Odwróciła się zatem częściowo w stronę bruneta i odciągając dłoń od twarzy, posłała mu intensywne spojrzenie. Od razu też przekrzywiła głowę subtelnie do boku i przygryzając dolną wargę, co miało jej pomóc w powstrzymywaniu uśmiechu na jego widok. Efekt mierny. – Witaj – powtórzyła za nim i tylko tyle zdążyła. Słuchając go jeździła sobie opuszkiem palca po brzegu szkła, a wyraźnie podkreślonymi ciemnym makijażem oczami po jego sylwetce, i to bez najmniejszego skrępowania. Kiedy przyszła pora na jej reakcję, wróciła do jego przystojnej twarzy i zatrzepotała parokrotnie rzęsami, jakby była co najmniej zszokowana jego propozycją – jedynie przez chwilę. - Nie chcesz mnie poznać? Jestem rozczarowana. Mam naprawdę uroczą osobowość - odpowiadała mu już swobodnie się uśmiechając, i to w taki sposób, jakby rozczarowanie było ostatnim, co mogłaby teraz odczuwać.
- Nic dzisiaj nie ugrałeś? Może jesteś bardzo spostrzegawczy, ale nie wiem czy to starczy żeby doszło do tego, na co masz nadzieję. Dostrzeganie faktów i obracanie ich na swoją korzyść to jeszcze troszkę za mało… - Mogła być nawet trochę bezczelna, bo oboje dobrze wiedzieli, że jej nieprzekonana postawa jest tylko na pokaz. Że jej powątpiewający ton jedynie się z nim droczy. Że każde zdanie, które wypowie na nie, będzie tak naprawdę prośbą, by naciskał dalej, mówił odważniej, okazywał większą zaborczość. Zresztą, trochę sceptyczności siłą rzeczy wpisywało się w jej rolę… ale nie stanowiło też jej sedna. Bo przecież chciała dać się przekonać. Dała mu więc moment na przemyślenie jej słów, podczas którego sama wydęła wargi w wyrazie niby rozważającym za i przeciw. - Pytanie pomocnicze. Pozbawiony wad to jaki będzie? Bez… konsekwencji? – zagadnęła, unosząc pytająco jedną brew i zwilżając odruchowo pełne wargi. Przekręciła też w jego stronę nogi i zdjęła jedną z drugiej, by zaraz bez pośpiechu założyć drugą na pierwszą (żeby krążenia sobie zbyt długo nie blokować w tej samej pozycji, oczywiście). Zupełnie przypadkowo wyszło też na to, że nie zastanowiła się nad długością swojej czerwonej sukienki i w tym ruchu rozchyliła uda wprawdzie przelotnie, ale stanowczo za szeroko. – Nie interesuje cię nic więcej? – dodała jeszcze zaczepnie, a potem chwyciła między palce jeden z kieliszków i uniosła go, z wymownym wzrokiem czekając na bruneta z wypiciem zawartości.

@Harvey Spencer ^^
Mów mi luczkowa. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda luczkowa#6559. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię yes, daddy.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wspominki o samookaleczaniu i poronieniu, bitchy attitude.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Harvey Spencer
Awatar użytkownika
27
lat
189
cm
Tatuator
Techniczna Klasa Średnia
Starał się utrzymać swój wzrok na jej buzi, żeby nie dać się zdekoncentrować przez to wszystko, co celowo było odkryte bądź opięte i miało wabić oraz kusić. Przynajmniej jeszcze teraz musiał stwarzać jakieś pozory, bo to nie mogło być aż tak łatwe, by po jego jednej, dłuższej, i co prawda przekonującej wypowiedzi, ona tak po prostu zgodziła się. Ba! Nawet liczył, że to nie będzie takie proste, bo przecież o wiele większą satysfakcję będzie miał, jeżeli po drodze będzie musiał pokonać jakieś drobne przeszkody. - Jak dla mnie możesz być nawet damską wersją Hitlera… ważne, że cholernie seksowną - odpowiedział, a chwilę później jeden z kącików jego ust powędrował ku górze. Wtedy już jego spojrzenie zaczęło powoli uciekać w dół, zatrzymało się na jej pełnych ustach. Ale powrócił do gry od razu, gdy tylko wyszła z tą niby jakże bolesną docinką.
- Dostrzeganie faktów i obracanie ich na swoją korzyść… Dlaczego kobiety uważają, że jedyne, czego pragniemy, to nimi manipulować? No powiedz szczerze, czy po moim otwartym wstępie czujesz się chociaż troszkę przeze mnie oszukana? Czy może bardziej… podekscytowana, bo w rzeczywistości pragniesz tego samego? - zapytał i stał dumny oraz pewny siebie jak ten paw. Bo przecież dobrze wiedział, że trafił. Gdyby poczuła się urażona tą propozycją, to strzeliłaby mu z liścia w twarz, rzuciła jakiś sympatycznym określeniem i odeszła z widocznym oburzeniem. A ona jednak nadal siedziała przed nim, kokietowała go i grała dalej. Uniósł dłoń do góry, podparł na niej swój podbródek, jakby próbował odegrać jakiegoś myśliciela. Lecz zaraz w kolejnych ruchu przejechał kciukiem po swojej wardze, tak niby zupełnie przypadkiem. Opuścił dłoń, oblizał usta i kontynuował. - Tak, bez konsekwencji. Zastanów się nad tym. Zazwyczaj seks prowadzi do komplikacji. Jakiś emocji. Winy i tym podobnych. A seks to w rzeczywistości akt fizyczny. Tak naprawdę, to tylko gra… - przerwał swoją wypowiedź, chyba raczej nie specjalnie, bo właśnie w tym momencie blondynka zaczęła prowadzić swoją, własną, prywatną, gorącą gierkę. Jego łakome spojrzenie wędrowało za kolejnymi ruchami jej nóg, skupiając się najmocniej w okolicy ud, które były niezbyt osłonienie przez tą sukienkę o stanowczo niegrzecznej długości. Kątem oka zobaczył jakiś ruch, więc wrócił już swoim znacznie rozochoconym spojrzeniem z powrotem do jej jasnobłękitnych oczu. Chwycił jeden z kieliszków, uniósł do góry i przechylił jego zawartość. - Nic więcej. Kompletnie. Tylko seks… brzmi kusząco, prawda? - zapytał, po tym jak odstawił kieliszek i lekko nachylił się w jej stronę, nie tracąc ani na moment z nią kontaktu wzrokowego. Jakby nie wiadomo z jakiego powodu był mocno przekonany, że w ogóle jej się podobał. Kurde, wyglądał naprawdę dobrze. Był chyba w swojej najlepszej formie, dodatkowo ten wzrost i zniewalający uśmiech. No ale jednak jakaś iskierka wątpliwości raczej powinna pojawić się w nim, ale nie. To nie był ten typ. To nie była ta rola.

@Harper Pearson ^^
Mów mi nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, seks, poza tym Harvuś jest milutki c:.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Harper Josie Pearson
Awatar użytkownika
25
lat
168
cm
kelnerka/początkujący masztalerz
Pracownicy Usług
Na jej buzi widniał ten nie za szeroki, powabny uśmieszek, lecz w środku działo się o wiele więcej niż dało się po niej zobaczyć z zewnątrz. To całe odgrywanie mocno pewnej siebie i niedostępnej bardzo do niej przemawiało, dawało dziwnie łechczącą satysfakcję. Na co dzień miała inną twarz, w żadnym razie wyzywającą ani nawet po prostu zadziornie odważną. Raczej taką… zwykłą. Ciepło uśmiechniętą i uroczą, i wydawałoby się, że to może być tyle jeśli chodzi o jej charakter – ale przecież jako młoda kobieta nie sprowadzała się jedynie do tych dwóch określeń, w każdym razie Harper nie umiałaby się w nich zamknąć tak całkowicie. A jeszcze wychodziło na to, że odnajdowanie się we wcieleniu pozornie wcale do niej niepasującym przychodziło jej z taką łatwością… On tak na nią działał. Z tym swoim zniewalającym uśmiechem, z tą swobodną pewnością siebie, i tymi świdrującymi ją, ciemnymi oczami. Śledziła uważnie każdy z jego gestów walcząc o to, by nie dało się po niej poznać, jak cholernie ją rozbudzały mimo, że były tak drobne.
Damn, he had it all.
Podobał się jej ten jego zdecydowany głos i to, jak inaczej brzmiały słowa nim wypowiadane. Mógłby w ten sposób mówić naprawdę cokolwiek, a ona odruchowo pragnęłaby na wszystko mu przytakiwać. Niemniej, wtedy może za szybko by umilkł, a ta opcja stanowczo nie wchodziła w grę. Miał nie przestawać, dalej ją namawiać, bo już samo to ją nakręcało i to o wiele bardziej, niż można się było spodziewać po tym, jak sama mu odpowiadała – utrzymując (albo raczej usilnie próbując utrzymywać) tą zdystansowaną otoczkę niewzruszenia. – No dobrze, ciężko powiedzieć że po tym otwartym wstępie coś jest niejasne. To podsumujmy, co mi oferujesz. Żadnego związku. Żadnych uczuć. Tylko seks. – Teraz nie odrywała ciężkiego spojrzenia od jego tęczówek, a zwłaszcza końcówkę wypowiedziała bardzo wyraźnie i nawet z utrzymaniem niemal śmiertelnej powagi w mimice.
Zaraz jednak, po wypiciu tego pierwszego szota, opuściła wzrok - i wcale nie znów po jego atletycznej sylwetce, a jakby z nieśmiałością na swoje uda. Na jednym z nich ułożyła wolną dłoń i zaczęła ją delikatnie zaciskać. Oznaka lekkiego zdenerwowania, nieważne, że udawanego. - Brzmi to… potencjalnie całkiem przyjemnie… – Rzecz jasna wahała się przesadnie, żeby efekt był bardziej teatralny niż wiarygodny. Przez myśl jej nawet nie przeszło, że wycofanie się jest opcją, którą chciałaby wybrać. Po kilku sekundach jej ręka znieruchomiała z paznokciami wbitymi w miękką skórę przesłoniętą jedynie cieniutkim materiałem pończochy, a jej głowa płynnym ruchem powróciła do poprzedniej, uniesionej pozycji. W niebieskich oczach zabłyszczało przebiegle, zaś na tych pełnych ustach pojawił się triumfalny uśmiech. - Ale szczerze mówiąc, nie wiem. Żeby to zadziałało, musiałbyś mi się podobać, a czy tak jest, muszę się jeszcze dobrze zastanowić. Nie chcę podjąć pochopnej decyzji pod wpływem chwilowego czaru. – W tym momencie nieznacznie wyciągnęła bardziej przed siebie nogę, którą miała z wierzchu, przez co dolną częścią łydki zupełnie niezamierzenie oparła się gdzieś na boku jego nogi. - A ja? Podobam ci się, tak naprawdę? – dopytała, dla czystej formalności oczywiście, a wyczekując odpowiedzi, bezwiednie przystawiła sobie dłoń do twarzy i, nie zdejmując spojrzenia z bruneta, wsunęła się wierzchem palca wskazującego między wargi, by zaraz delikatnie przygryźć go zębami. Powinna być silniejsza i bardziej powściągnąć swoje reakcje, ale zwyczajnie nie była w stanie jeszcze mocniej się z nimi kryć.

@Harvey Spencer
Mów mi luczkowa. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda luczkowa#6559. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię yes, daddy.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wspominki o samookaleczaniu i poronieniu, bitchy attitude.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Harvey Spencer
Awatar użytkownika
27
lat
189
cm
Tatuator
Techniczna Klasa Średnia
Harvey chyba nie wiedział, że ta cała zabawa aż tak bardzo spodoba się mu. Wydawało mu się, że będzie miał problemy z utrzymaniem powagi i faktycznie na początku były te krótkie momenty, w których musiał walczyć by na jego twarzy nie pojawił się za szeroki uśmiech. To łatwo mogłoby wyprowadzić go z roli, a tym samym popsuć tą całą rozgrywkę. A w nią wpadł już całkowicie od chwili, gdy nie potrafił oderwać wzroku od tego jej ciężkiego spojrzenia, gdy jasno podkreślała zasady ich umowy, które przecież sam zaproponował. Jednak w jej ustach zabrzmiało to tak cholernie pociągająco, że naprawdę chciał wejść z nią w ten układ. Chociaż nigdy do tej pory nie był facetem, któremu pasowałoby… Żadnego związku. Żadnych uczuć. Tylko seks. Tylko, że w tym momencie zgodziłby się na wszystko, co by mu zaoferowała. Dosłownie spijał słowa z jej ust, zatrącając się w tej wizji, która powstała w jego wyobraźni. - Tylko seks - powtórzył ponownie. Nie dlatego, że to w którymś momencie było niezrozumiałe. Szczególnie, że powiedział to już znacznie niższym i cichszym głosem, co oznaczało tyle że najchętniej podążyłby już do realizacji właśnie tego punktu. I od tej chwili nie widział już nawet innej możliwości na zakończenie tej krótkiej pogawędki. Jasne, mogła dalej trochę podroczyć się z nim. To było nawet urocze jak wodziła go za nos, tylko dlatego że wiedziała, że mogła to robić. Jednak on już rozbierał ją swoim spojrzeniem, gdy te przesunęło się powoli po jej kształtnej sylwetce i zatrzymało się dopiero na jej dłoni zaciskającej się na udzie. Stanowczo za długo patrzył w dół, gdy czubek jego języka wysunął się na dolną wargę i zaczął powoli przesuwać raz w stronę jednego kąciku ust, a raz drugiego.
W końcu opanował się, widząc jakiś ruch i sam uniósł twarz do góry, napotykając na jej przebiegły uśmiech. Mógłby teraz zaśmiać się krótko czy parsknąć powietrzem z nosa, ale przecież nie chciał odgrywać kompletnego ignoranta i narcyza. Jednak kurde, bądźmy szczerzy. Przecież wiedział, że podoba się jej. Nawet bardzo podoba. - Nie wiesz, czy ci się podobam? Słodkie, naprawdę - powiedział to z taką pewnością siebie, jakby minimum przez ostatnie trzy lata był wybierany najseksowniejszym facetem świata przez magazyn „People”. Ale rzeczywistość była taka, że nie musiał nim być. Nie musiał być nieziemsko przystojny dla innych kobiet w Cameo, barmana który od czasu do czasu zerkał w ich stronę czy nawet dla czytelnika tego posta. Miał być taki dla Harper, a w tym momencie ich wspólnego życia był. I nie chodziło tutaj nawet o to, że tego wieczora miał odgrywać właśnie taką postać. Po prostu przy niej tak się czuł. Dzięki temu jak bezczelnie się z nim bawiła i jednocześnie jak reagowała na jego najmniejsze gesty czy ton głosu. Istniał między nimi ten rodzaj chemii, który nie zdarzał się szczególnie często. Gdzie oboje musieli mocno powstrzymać się, by nie rzucić się na siebie i za szybko nie przerwać tego przedstawienia. Energia seksualna na poziomie „Pana i Pani Smith”, tylko oni nie musieli pierw do siebie strzelać.
Chociaż blondynka atakowała go. Poczuł ten dotyk na swojej nodze, ale kompletnie to zlekceważył. Chwycił po drugi kieliszek, kiwnął brodą wskazując ten jej i zaraz upił zawartość swojego. Odstawił go na blat, ponownie przysunął się jeszcze ciut bliżej, tak że ich twarze dzieliło już dosłownie kilka centymetrów. - Ale tak szczerze, czy mi się podobasz? Czysto fizycznie? - upewnił się, że właśnie o to jej chodziło, chociaż przecież wcale nie musiał. Droczył się z nią, ale sekundę później jakby całkowicie się uspokoił, gubiąc się w jej spojrzeniu. - Spodobały mi się twoje piękne oczy… duże, błękitne z ciemną obwódką - mówił to niczym zahipnotyzowany. Naprawdę był w stanie cały czas w nie patrzeć, mimo iż próbowała go rozproszyć tą zabawą ze swoim palcem. Ale jednocześnie nie zapomniał tego, jak arogancko sobie z nim pogrywała, więc w tej samej chwili jego dłoń nakryła jej, tą która cały czas znajdowała się na jej udzie. I bardzo, bardzo powoli zaczęła się z niej zsuwać, jedynie dosłownie zahaczając opuszkami jego palców o cienki materiał pończochy.

@Harper Pearson
Mów mi nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, seks, poza tym Harvuś jest milutki c:.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Harper Josie Pearson
Awatar użytkownika
25
lat
168
cm
kelnerka/początkujący masztalerz
Pracownicy Usług
Pewnie było to bardzo płytkie, ale nie zależało jej, aby brunet patrzył jej ciągle w oczy. To znaczy sama przez większość czasu patrzyła się w te jego piękne brązowe ślepia, a utrzymywanie kontaktu wzrokowego było też cholernie pociągające przy wymianie zdań, którą właśnie prowadzili... ale podobały się jej te momenty, kiedy spływał spojrzeniem niżej, na jej usta czy sylwetkę. Chciała go pociągać swoją fizycznością, chciała, aby pragnął jej ciała. Nie było potrzeby aby udawał, że nie jest nim zainteresowany, przecież w jego słowach od samego początku wybrzmiało, że właśnie o nie mu chodzi. O ciało i cielesną przyjemność. Przecież nie musiał jej poznawać... Tylko seks.
W reakcji nie jego pytające powtórzenie zamrugała kilka razy i z miną wręcz niewiniątka pokiwała delikatnie głową. Wiedziała, że on wie, że blefowała, a właśnie ta świadomość czyniła ich grę tak mocno satysfakcjonującą. Niebawem prędko przechyliła swój drugi kieliszek w ślad za nim, na razie czując się bardzo bezpiecznie w tym układzie między nimi. Naiwna. To dlatego, że on jeszcze nie zaczął sobie pogrywać z nią. Dopóki wymieniali się słowami i gestami, które każde z nich wykonywało na sobie, ona pewnie mogła cieszyć się jakąś przewagą nad nim. Kiedy jednak odległość się zmniejszała, a jego duże ręce naruszały jej skórę, czy to odkrytą czy jeszcze przez materiał, wtedy… wygrywał. Po prostu z nią wygrywał. Ale ciągle zachowywali ten niewielki dystans i póki co to ją jakoś ratowało. - Oczywiście, że czysto fizycznie. W końcu wcale nie chciałeś zapoznawać się z moją uroczą osobowością – odpowiedziała mu podtrzymując ten zuchwały ton i prowokujący uśmiech z palcem przy ustach, który musiała od nich nieznacznie odsunąć na czas mówienia. A później…
Przepadła w jego bliskości i sposobie, w jaki patrzył jej w oczy. Atmosfera nagle się zmieniła. Nie całkowicie, bardziej jakby… nastrój awansował na taki niesamowicie intymny. Nie wpłynęło to na rozbudzenie blondynki, lecz chwilowo ją nieco wyciszyło. Chociaż Harvey na pewno poczuł, jak po pojawieniu się jego dłoni na jej udzie (no nie oszukujmy się, jej dłoń była o wiele mniejsza, a i tak nie ona stanowiła cel tego dotyku) bezwiednie poruszyła nogami, odruchowo chcąc je dla niego rozszerzyć… Cholera, ależ była przy nim słaba. Ale tylko przy nim, bo tylko on tak na nią działał, tak ją kręcił. Prawdę mówiąc, tylko on dla niej istniał jako mężczyzna w ten sposób.
Obudź się, księżniczko. Przełknęła ciężko ślinę i zadarła lekko podbródek, tym drobnym ruchem mając zamiar pokazać, że ani jej nie onieśmielił, ani jeszcze nie ogłupił do reszty. - Czysto fizycznie... Podobają mi się twoje usta. Pewnie świetnie całujesz, tak sobie wyobrażam – mówiąc to znacząco zjechała spojrzeniem na jego pięknie skrojone wargi, powoli oblizała swoje i przygryzając dolną, wróciła do jego ciemnych tęczówek. - Masz też szerokie ramiona, ogólnie jesteś dobrze zbudowany, czyli dbasz o siebie – kontynuowała bardzo płynnie, bo przecież tak w rzeczywistości nie musiała się nawet zastanawiać nad tym, czy coś się jej w nim podoba, a jak tak to co. Raczej w drugą stronę – powstrzymywała się, żeby nie zacząć ciągiem wymieniać kolejnych rzeczy, bo mogłaby się wtedy nie zamknąć przez następnych przynajmniej kilka minut. – Szczęka. Lubię takie mocno zarysowane - tu zassała już swoją dolną wargę, musząc się pohamować przed sięgnięciem do tej jego idealnej jak na jej gust linii żuchwy choćby ręką, aczkolwiek najchętniej przejechałaby po niej językiem. Same ograniczenia. Nie musiała ich sobie narzucać, ale im dłużej nie posuwali tego zbyt śmiało do przodu, tym lepiej. - I wiesz, zwróciłam też uwagę na twoje dłonie. Wyglądają na… silne. – Dopiero teraz pozwoliła sobie na jakiś ruch, mianowicie ostrożnie zdjęła nogę z nogi (żeby nie cofnął się od niej, tego bardzo nie chciała), a po grzecznym złączeniu ze sobą kolan, docisnęła się ręką do miękkości swojego uda jeszcze wyraźniej. I powoli przesuwała się nią wyżej i w kierunku wnętrza – licząc, że ta stopniowość skłoni bruneta do podążenia za nią, może wyprzedzenia jej… Bo z trudem oparła się pokusie, aby zamienić ułożenie ich dłoni i nakryć tą jego. Wolała przecież, żeby to on bezpośrednio ją dotykał, już sama myśl o tym starczyła, by jej jasne oczy zaszły jeszcze wyraźniejszym rozkojarzeniem, a klatka piersiowa unosiła się i opadała w może jeszcze nie dużo, ale na pewno rozpoznawalnie głębszych i szybszych oddechach. Na jej twarzy widoczne było nieme błaganie, czy bardziej dwa, i to sprzeczne ze sobą. Z jednej strony pragnę cię już teraz, z drugiej nie rób mi tego... jeszcze.

@Harvey Spencer
Mów mi luczkowa. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda luczkowa#6559. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię yes, daddy.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wspominki o samookaleczaniu i poronieniu, bitchy attitude.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Harvey Spencer
Awatar użytkownika
27
lat
189
cm
Tatuator
Techniczna Klasa Średnia
Jeżeli taki był cel blondynki - sprawić by on pragnął jej ciała - to już w tym momencie mogła uznać go za osiągnięty. Harvey nie potrzebował wiele, by wzbudzić w nim pożądanie w przypadku kiedy ona to robiła, bo przecież uwielbiał w niej wszystko. Przyciągała go do siebie jak magnes, a on nawet nie próbował się opierać. Chociaż obecnie dla zachowania pewnych pozorów musiał już mocno sam ze sobą walczyć, by nie zabrać jej stąd w bardziej ustronne miejsce. Tym bardziej, że coraz bardziej bezczelnie sobie z nim pogrywała. Co niesamowicie mu się podobało i jeszcze mocniej go nakręcało, ale jednocześnie o wiele szybciej doprowadzało go do granicy, po pokonaniu której nie będzie już w stanie dalej tak bezwiednie udawać, że jest w stanie powstrzymywać się przed nią.
Dostrzegł to, że jego zamierzone działania zaczynały przynosić oczekiwane skutki. Lecz w tym momencie powstrzymał się jeszcze przed jakąkolwiek reakcją czy próbą posunięcia się dalej. Zaraz kąciki jego ust powędrowały mimowolnie ku górze, gdy jego ciemne ślepia dalej wpatrywały się w to błękitne spojrzenie. - To prawda, świetnie całuję - potwierdził z takim przekonaniem, żeby nie miała co do tego wątpliwości. Już teraz mógłby jej to zademonstrować, by nie być gołosłownym. Co pewnie też zasugerowało jego ciało, bo ponownie nie powstrzymał się przed ucieczką w stronę jej warg. Pragnął już się w nich zatopić i zasmakować ich… ale wtedy zaczęła nimi poruszać i mówić coś dalej. Ogarnął się, przybrał ten pewny i stosunkowo neutralny wyraz twarzy, skupiając się na następnych elementach, które wymieniała. Po każdym następnym powstrzymywał się przed jakimkolwiek komentarzem, jedynie uśmiechał się delikatnie. Może to za dobrze o nim nie świadczyło, ale podobało mu się to. Gdy tak otwarcie wymieniała kolejne jego cechy fizyczne, które podobały się jej w nim. Nie żeby w ten sposób podsycić jakoś jego ego, to było na dalszym planie. Ale w ten sposób nakręcał się jeszcze bardziej na nią samą, wiedząc że on sam posiadał te cechy, które dla niej były pociągające. Chociaż to musiało być trywialne, bo przecież nie miał wpływu na kształt swoich ust, szczęki czy wielkość dłoni. Jedyne co, to pracował nad utrzymaniem dobrej formy, żeby jakoś naprawić te swoje naturalne dysproporcje wynikające ze sporego wzrostu i dosyć szczupłej sylwetki. Ale nawet jeżeli to było masakrycznie płytkie, to przynajmniej spełniało swoją funkcję, czyli powolne i skuteczne budowanie w nim napięcia.
- Twoje piersi. Pełne, krągłe, zapewne jędrne… bo przecież doskonale widać, że pod tą sukienką nie masz stanika, a one są… - urwał, gdy jego wzrok nie mógł powstrzymać przed tym pierwotnym odruchem przejechania po nich swoim łakomym spojrzeniem. Jakby patrzenie na nie miało mu jakkolwiek pomóc, skoro nadal nie mógł się zbliżyć. Chociaż już chciał coś zrobić, bo jego dłoń drgnęła, lecz opanował się. Zacisnął ją w pięść, przyłożył do ust i zacisnął zęby na jednym z palców, powstrzymując się i ponownie wracając spojrzeniem na górę. - Piegi. W tym ostrym świetle przebijają się przez makijaż, więc i tak je widać. Lubię piegi - kontynuował. Nie było na to jakiegoś logicznego z uzasadnienia, niektórym się podobały, innym nie. Według niego potrafiły dodawać niesamowitego uroku. W tym czasie jego dłoń pozwoliła dalej prowadzić się w górę jej uda, ale nagle mocniej naparła na jej, dając jej znak by nie przesuwała jej dalej. - Podobają mi się twoje naturalne włosy. W postaci tego wysokiego kucyka, aż proszą się by za niego pociągnąć i… pięknie okalają twoją twarz - mówił dalej, nie potrafiąc powstrzymać się przed przedstawieniem swojej fantazji, która już wcześniej pojawiła się mu w głowie. Ale też przechodząc dalej i przyznając jak te wolne kosmki cudownie uzupełniają całokształt. W tym czasie powoli wjechał pierw palcami, a dalej całą dłonią na jej nogę, kontynuując wycieczkę samotnie. Płynnie zjechał po końcowym materiale pończochy, docierając na jej skórę, a następnie do krawędzi krótkiej sukienki. - Sylwetka. Idealnie wcięcie w tali i powoli zaokrąglające się biodra… bardzo kuszące - skończył mówić, powstrzymując się już przed przedstawieniem wyobrażenia, która pojawiło się w jego myślach. Jego palce powoli wemknęły się pod materiał sukienki, a kciuk przesunął w kierunku połączenia jej ud, w które już przy użyciu pewnego nacisku zaczął się zagłębiać. Przy tym mógł wydawać się względnie opanowany, jednak jego szybszy oddech i zwiększona częstotliwość oblizywania warg, świadczyły o czymś zupełnie przeciwnym. Lecz ostatecznie już nie wytrzymał i jego dłoń ścisnęła jej miękkie udo, szczęki mocniej ze sobą zacisnęły, a widocznie odurzony wzrok zginął w jej oczach. - Więc, tylko seks, przysięgam… zaczynamy? - powinno to zabrzmieć swobodnie, ale w jego ustach już jednak o wiele ciężej, co świadczyło o jego dalszej nieumiejętności panowania nad swoim pożądaniem.

@Harper Pearson
Mów mi nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, seks, poza tym Harvuś jest milutki c:.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Harper Josie Pearson
Awatar użytkownika
25
lat
168
cm
kelnerka/początkujący masztalerz
Pracownicy Usług
Z jednej strony bawiła się świetnie, z drugiej wewnętrznie już niemal łkała, pragnąc po prostu więcej ponad tą wymianę prowokujących spojrzeń, gestów i wypowiedzi. Więcej jego dotyku. Więcej… jego, po prostu jego. Bo w tej roli nieznajomego, który przekonuje ją do układu pod tytułem żadnych uczuć, tylko seks był niesamowicie pociągający, ale mogło tak być tylko i wyłącznie dlatego, że tak naprawdę wcale nie był jej obcy. Właśnie raczej chodziło o to, że znała go bardzo dobrze i miała go, lecz chwilowo pozostawał dla niej nieosiągalny – dopóki nie przystała na jego propozycję. A skoro póki co jeszcze jej wprost nie zaakceptowała, to także póki co nie mogła liczyć jeszcze na to, czego chciała najbardziej. I było to dla niej coś zupełnie nowego, a przez to w niezrozumiały sposób niesamowicie ekscytującego, podniecającego.
To prawda, świetnie całował. Znaczy nie, żeby Harper miała jakieś porównanie, skoro to Harvey był jej pierwszym chłopakiem we wszystkich możliwych względach – ale na pewno cholernie się jej podobało, jak to robił. Nigdy nie miała dość, zawsze było jej mało. Lecz zamiast to jakkolwiek potwierdzać, kontynuowała wymienianie kolejnych cech tak, jakby faktycznie dopiero poddawała go pierwszej ocenie i w związku z tym mogła opierać się jedynie na tym, co było zauważalne. Widziała, że jej następne łechczące słowa wcale po nim nie spływają, nawet jeśli jego reakcje były wręcz znikome. Musiało to tak samo działać także w drugą stronę, kiedy role się odwróciły i teraz to ona słuchała kolejnych miłych rzeczy o sobie. Wróciła przy tym do subtelnego jeżdżenia zgiętym knykciem palca wskazującego przy swoich ustach, częściowo w ten sposób przesłaniając powstrzymywanie wemknięcia się na nie zbyt znaczącego uśmiechu - chociaż zdawała sobie sprawę, że to i tak na pewno mu nie umknie, nieważne, czego by nie robiła. Bo ostatecznie ona też nie umiała grać tak całkowicie niewzruszonej, czy raczej nie zależało jej na tym, aby wypadać na w pełni niedostępną… skoro dla niego, koniec końców, była bardzo dostępna i chciała, aby mimo wszystko miał tego pewność.
Pod wpływem jednoznacznego naporu na swoją dłoń, grzecznie powstrzymała ją od dalszego ruchu, ale przez jej twarz przemknął cień grymasu nieusatysfakcjonowania, czy, trafniej ujmując – zniecierpliwienia. Liczyła, że sam od razu pójdzie dalej… lecz ten krótki moment zawieszenia dał jeszcze lepszy efekt niż jakby Spencer zachował się w pełni zgodnie z jej nadziejami. Czując zaraz jego dłoń już wyżej na swoim udzie, pod sukienką, mocno zagryzła zęby na dolnej wardze, co jednak nie było w stanie stłumić niepohamowanego pomruku zadowolenia. – Jakbyś zgadł, po co jest ten kucyk – rzuciła, siląc się na swobodę w głosie, aczkolwiek nie sądziła, że mogło go to zmylić. Uwolnioną rękę przeniosła ze swojej nogi na bok siedziska, tak żeby móc się na nim nieco zaprzeć i jeszcze trochę wysunąć biodrami - o których właśnie tak ładnie mówił - do przodu, mimo że od początku siedziała na samym skraju hokera. Choćby. Odrobinę. Bliżej.
Jej błękitne tęczówki od dłuższego czasu wpatrywały się w te jego piękne, brązowe ślepia z niezaprzeczalnym odurzeniem, jednak gdy padło to ciężko brzmiące pytanie, zaszły już niemal nieprzytomnym rozochoceniem. - Tak… proszę – wydusiła z siebie prawie płaczliwym tonem, odnosząc się dosłownie do tego, co wybrzmiało z jego strony, ale myślami będąc również przy jego dłoni zaciśniętej na najmiększej części jej uda. Tak niedaleko miejsca, w którym najbardziej pragnęła go teraz poczuć… Wcale nie chciała już tego dłużej rozciągać w czasie. - To znaczy… proszę w takim razie za mną – dorzuciła zaraz, zbierając się w sobie na tyle, aby być w stanie wyłamać się z tego raczej biernego poddawania się mu. Dłoń, do tej pory pozostającą przy jej buzi, opuściła i po objęciu go palcami nad nadgarstkiem, naparła na jego przedramię, niewerbalnie każąc mu się wycofać – tylko po to, aby ona mogła za chwilę zgrabnie zsunąć ze stołka i stanąć tuż przed nim. Celowo go nie puściła, bo po krótkim przetrzymaniu tego intensywnego spojrzenia na jego oczach płynnie się obróciła i pociągnęła mężczyznę za sobą. Ruszyła przodem, w ten sposób umożliwiając mu obserwowanie jej sylwetki od tyłu, w ruchu. Zaraz na krótką chwilę zerknęła na niego przez ramię, obrzucając go zaczepnym wzrokiem i posyłając zalotny uśmiech. Patrzyła, czy patrzył, a jak tak, to jaką miał przy tym minę. To były takie drobnostki, ale dla niej robiły dużą różnicę, bo mimo wszystko szukała potwierdzenia swojej atrakcyjności w jego spojrzeniu. Jasne, nie zaliczała się do skrajnie nieśmiałych dziewczyn z masą kompleksów na punkcie swojego wyglądu, ale też nigdy nie była przesadnie pewna siebie… choć potrafiła stawać się bardzo pewna i śmiała, kiedy widziała w oczach Harvey’ego tą charakterystyczną iskrę pożądania.
Nie szła wcale szybko – trafniej byłoby powiedzieć, że sunęła pomiędzy ludźmi spokojnym, równomiernym krokiem, przy tym naturalnie pozwalając swoim biodrom na kuszące, choć wcale nie bardzo wyraźne kołysanie się. Wydawać się mogło, że konsekwentnie zmierza do celu, którym była łazienka, lecz nagle bez ostrzeżenia zatrzymała się i przekręciła o sto osiemdziesiąt stopni, tym samym praktycznie lądując całym przodem swojego ciała na przodzie ciała bruneta. Jej rączki ułożyły się na jego ramionach, a buzia z przebiegłym wyrazem zadarła się podbródkiem ku górze. Mimo niedorzecznie wysokich szpilek, nadal pozostawała od niego niższa i nie była w stanie ot tak sobie do niego sięgnąć. Nie mogła też już bardziej wspiąć się na palce, przecież właśnie na tym polegało noszenie obcasów, że już się na tych palcach chodziło – więc musiała poradzić sobie inaczej. Zarzuciła mu jedną z dłoni za kark i zaparła się na nim, siebie ciągnąc nieznacznie do góry, ale przy tym też jego głowę nachylając niżej, w swoim kierunku. Dzięki temu mogła zaraz otrzeć się nosem o jego nos i odezwać się, celowo muskając wargami jego wargi. - Ale tak w miejscu publicznym? – zapytała prowokująco, powieki mając już zamknięte. I zamiast poczekać na jakąś odpowiedź, zachłannie wpiła się w jego usta. Całowała je tak, jakby zawsze o tym marzyła, tylko nigdy nie było jej wolno – do tej chwili. Chciała tego, cholernie mocno, i wcale nie kwestionowała miejsca. Po prostu chciała też, aby to on ją tam zabrał. W końcu… to była jego propozycja, a on dostał przecież bardzo jasne potwierdzenie... więc niech weźmie sobie to, o co prosił.

@Harvey Spencer
Mów mi luczkowa. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda luczkowa#6559. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię yes, daddy.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wspominki o samookaleczaniu i poronieniu, bitchy attitude.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Harvey Spencer
Awatar użytkownika
27
lat
189
cm
Tatuator
Techniczna Klasa Średnia
Nie napierał na nią w sposób bezpośredni, ale zwyczajnie nie mógł już dalej tak grać i udawać, że jest jeszcze w stanie jakoś powstrzymać się. Oczywiście wszystko do momentu, gdy oboje pisali się na to, bo gdyby tylko odezwała się słowem albo zobaczył chociaż cień wątpliwości na jej twarzy, to wycofałby się od razu. Jednak to oznaczałoby pewny koniec tej całej przygody. Bo chociaż kierowało nim głównie jego pożądanie, to jednak w tym wszystkim nie chodziło jedynie o zaspokojenie jego potrzeb. Tak mogło wyglądać to z boku. Lecz w tym wszystkim chodziło o Harper. O to, że to właśnie jej pragnął, a nie jakiejś tam pierwszej, lepszej dziewczyny poznanej w klubie. I ostatecznie też o to, żeby ona pragnęła jego, bo to właśnie nakręcało go najbardziej. Chciał być przez nią pożądany, by potem ochoczo móc spełniać jej pragnienia.
Niedziwne więc, że gdy przytaknęła to zareagował jak grzeczny piesek. Nawet nie odezwał się ani słowem, tylko odsunął nieznacznie do tyłu. Chwilę później już pozwolił się prowadzić - jak się domyślał - w kierunku łazienki bądź innego ustronnego miejsca. Idąc za nią nawet nie próbował powstrzymać się przed błądzeniem wzrokiem po jej zgrabnej, kobiecej sylwetce, której wszystkie atuty były idealnie podkreślane przez jej strój i dopiero w ruchu naprawdę dobrze widoczne. Gdy ich spojrzenia skrzyżowały się, to właśnie oblizywał swoją górną wargę, będąc kompletnie pogrążony w amoku, który nosił nazwę Harper Pearson. Więc jeżeli faktycznie szukała tego potwierdzenia, to było ono widoczne na pierwszy rzut oka, gdyż w tym momencie dla Harvey’ego nie istniał ktokolwiek poza nią. Dopiero widząc ten jej zalotny uśmiech, sam odpowiedział zaczepnym uśmieszkiem. W tej chwili to była ostatnia maska, na którą było go jeszcze stać.
Chyba tak mocno skupił się na celu, że już zapomniał o toczącej się pomiędzy nimi grze pozorów. Tak więc, kompletnie nie spodziewał się jej kolejnego posunięcia. Niemal na siebie wpadli, a on odruchowo ułożył dłonie na wcięciu jej tali, by móc ją przy sobie zatrzymać. Szybko uświadomił sobie, że było to totalnie umyślne zagranie, więc jeżeli próbowałaby się wymknąć, to chociaż tak mógłby ją powstrzymać i dalej kontynuować przedstawianie swoich argumentów. Na całe szczęście nie musiał już tego robić - na tym etapie Harvey mógłby mieć już problem z logicznym myśleniem - a co więcej, został baaardzo miło zaskoczony. Bez żadnego zawahania wszedł w te zachłanne pocałunki, jednocześnie zaciskając palce na jej ciele i przysuwając ją bliżej do swojego. Ten pocałunek sprawił, że Spencer uświadomił sobie, że była to jej kolejna, drobna zagrywka. Zuchwała dziewucha. Dlatego równie bezczelnie zaraz oderwał się od jej warg, od razu wyprostowując głowę by nie mogła do nich sięgnąć. Jednak nie zrobił tego, by chcieć jakoś odegrać się na niej, pokazać że on też mógł odebrać jej to, czego pragnęła. Zamiast tego zatrzymał się na jej oczach swoim ciężkim spojrzeniem i powiedział prosto w jej twarz. - Wykończysz mnie. - Przyglądał się jej, by móc zaraz uśmiechnąć się przebiegle, będąc zadowolonym z dwojakiego znaczenia jego słów. Oczywiście miał na myśli to, że przeciągała ten moment, doskonale wiedząc jak bardzo już pragnął poczuć ją na sobie. Ta gierka zahaczała już o jakąś nieprzyzwoitą brutalność. A z drugiej strony pewnie mówił o tym, do czego zmierzał i nie ukrywajmy, w czym blondynka miała odegrać jednak kluczową rolę. Jakby w ten sposób wymierzał jej jakąś bezwzględną karę za jej nieposłuszeństwo. Co prawda jak na karę, to zapowiadała się ona całkiem przyjemnie…
Odsunął ręce, chwycił tym razem jej dłoń i pewnym krokiem ruszył w kierunku łazienki, oczywiście tej damskiej. Mimo wszystko to wydawała się o wiele bezpieczniejsza opcja. Największym potencjalnym minusem był możliwy większy ruch, ale tym będą przejmować się później. Wolną dłonią już miał chwytać za klamkę, gdy drzwi otworzyły się same. Z środka wyszły jakieś dwie dziewczyny, więc Harvey przytrzymał je, puścił blondynkę i wskazał drogę. Rozejrzał się jeszcze dookoła po czym wszedł za nią. Zamknął za sobą drzwi i o dziwo nie rzucił się od razu na nią. Podszedł do pierwszej kabiny, która była najbliżej nich i popchnął lekko drzwiczki. Otworzyły się, więc nikogo nie było w środku. Przeszedł wzdłuż pomieszczenia, robiąc tak z każdą kolejną kabiną. Pusto, cudownie. Obrócił się na pięcie i szybkim krokiem powędrował w stronę Harper, zatrzymując się tuż przed jej twarzą. Uniósł dłoń do góry, ale zamiast ująć delikatnie jej twarz czy zacząć gładzić jej skórę, to przesunął ją do tyłu odnajdując tam jej włosy. Jednym ruchem owinął je wokół swojej pięści. - Więc, po co był ten kucyk? - zapytał retorycznie, tak samo jak ona wtedy o to miejsce publiczne, po czym wykonał jeden, stanowczy ale krótki ruch w dół, dzięki czemu machinalnie jej twarz powędrowała w górę. Prosta zależność, ale wywołała na jego twarzy pełen zadowolenia uśmiech. Dalej nie powstrzymywał się już przed niczym, nie czekając na odpowiedź przyległ wargami do jej ust, zaczynając serie długich, żądnych i namiętnych pocałunków. Jego pięść przyległa do jej pleców, a druga dłoń odnalazła sobie miejsce na jej biodrze. Po chwili na nie naparła, tym samym wywołując krok w tył, za którym on podążył. Do momentu, aż plecy Harper dotarły do drzwi kabiny. Jednym, szybkim gestem objął ją w pasie, przesuwając nieco w bok. Druga dłoń musiała uwolnić jej włosy, by móc otworzyć drzwiczki. Płynnym, pewnym ruchem wciągnął dziewczynę do środka, po czym przyparł do ścianki, nie przestając jej całować ani na chwilę. Łapa z jej pleców skierowała się w dół, docierając do jej krągłych pośladów. Mocno zacisnęła się na jednym z nich, jednak też szybko rozluźniła i powędrowała niżej, do samego zakończenia sukienki i tam zrobiła to ponownie. Jednak tym razem oplotła już jej miękkie udo, by zaraz móc powoli przesuwać się do jego wnętrza. Przy tym musiał sam zniżyć się trochę w dół, więc niechętnie oderwał się od jej smakowitych ust, ale zaraz bardzo ochoczo przyległ do jej szyi, którą zaczął zasypywać krótkimi i nieco kąśliwymi pocałunkami, sukcesywnie kierując się w stronę obojczyka…

@Harper Pearson
Mów mi nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, seks, poza tym Harvuś jest milutki c:.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Harper Josie Pearson
Awatar użytkownika
25
lat
168
cm
kelnerka/początkujący masztalerz
Pracownicy Usług
Uwaga. Ten post zawiera: treści erotyczne (jakby co :eyes:).
Intencjonalność, swojego rodzaju zaplanowanie co miało się dzisiaj wydarzyć - może i brzmiało początkowo mało zachęcająco i ekscytująco, bo w końcu co ciekawego czy podniecającego w przyjściu do klubu ze świadomością, jak prezentował się scenariusz wydarzeń? A jednak. Otóż okazywało się, że właśnie ta cała udawana otoczka, ta gra pozorów przy jednoczesnej wiedzy, jak sprawy się potoczą… to było cholernie hot. Poniekąd sprzeczne sygnały. Udawane niezdecydowanie. Zwłoka. A przy tym wszystkim cały czas rosnące pożądanie i napięcie, które Pearson już ledwo znosiła.
Podobało się jej - w jej odbiorze ułudne - odwracanie ról, kiedy to ona przez moment niby dyktowała warunki, nadawała tempo rozwoju sytuacji, decydowała czy oczekiwała. Lecz ostatecznie, była na niego cały czas niesamowicie podatna i mogła robić to wszystko tylko dlatego, że on jej pozwalał przejąć czasowo kontrolę, choć i tak miała wrażenie, że nawet jeśli ta była w jej rękach, to i tak należała do niego. I teraz pierwsza sprawa była taka, że faktycznie, jeszcze celowo odkładała w czasie moment, od którego już przejdą do realizacji zawartej umowy – bo chciała, żeby to brunet zabrał ją do tej łazienki, chciała zobaczyć, że on czekał na to też tak bardzo wygłodniale jak ona. Ale druga sprawa była taka, że Harper po prostu potrzebowała rozpaczliwie jego ust, aby móc na nie przelać buzujące w niej pożądanie… tylko przecież nie chodziło o samo czysto fizyczne odczucie, najbardziej pierwotną potrzebę. W jej pocałunkach było znacznie więcej niż sama namiętność, choć ona rzecz jasna wychodziła na pierwszy plan.
Gdy odrywał się od niej, blondynka naturalnie spróbowała podążyć za nim, lecz całkiem wyprostowany Harvey znajdował się poza jej zasięgiem, więc siłą rzeczy odpuściła i nieznacznie się wycofała, powoli uchylając ciężkie powieki. Na jej pełnych wargach, których nie domykała, pojawiło się drgnięcie uśmiechu w reakcji na jego słowa i ich dwuznaczny wydźwięk. Znała Spencera na tyle dobrze, że zazwyczaj nie miała problemów z wyłapywaniem jego gierek słownych, a te za każdym razem ją bawiły i przy tym imponowały jej. W końcu trzeba było umieć szybko myśleć i dobrze kojarzyć, aby celowo a przy tym swobodnie rzucać takimi tekstami. – Tylko, jak mi na to pozwolisz – odpowiedziała i zaraz uśmiechnęła się już wyraźniej, nie spuszczając intensywnego, zamglonego spojrzenia z jego pięknych, ciemnych oczu. Za moment jednak kontakt wzrokowy się urwał, a ona podążała za brunetem w tym samym kierunku, w którym to ona wcześniej prowadziła jego. Całe szczęście jej szpilki posiadały zapinane wokół kostek, cienkie paseczki, bo dzięki nim miała o wiele większą stabilność przy dłuższych i szybszych krokach.
Przekroczenie progu łazienki zadziałało na nią trochę jak wyjście na zimne powietrze – zapewne dlatego, że nie mogła od razu zająć się Harvey’m, bo ten zajął się sprawdzaniem miejsca… no i to ją jakoś lekko onieśmieliło. O wiele łatwiej mówiło się o czymś i wyobrażało się sobie siebie w danej sytuacji. Odnalezienie się w niej w rzeczywistości mogło jednak okazać się trudniejsze, choć całe szczęście nie wyszło tak, że Pearson się nagle zblokowała i wolała wycofać. Skoro teraz na wejściu byli jednak sami, a on zaraz znalazł się przy niej, jakiekolwiek jej zawahania odeszły w niepamięć. Starczyło, że złapał ją za włosy i pociągnął za nie po zadaniu tego zaczepnego, retorycznego pytania. Jej buzia w wyniku tego ruchu automatycznie skierowała się do góry, rozkojarzone jasne oczy skrzyżowały się z tymi jego, a usta, spomiędzy których wydobyło się ciche, mimowolne westchnięcie, rozchyliły się zapraszająco. W ich relacji o wiele częściej czuła się wobec niego uległa – wynikało to po części z tego, jak współgrały ich charaktery kiedy robiło się gorąco czy intymnie, ale możliwe że także miał tu jakiś wpływ fakt, że on był jej pierwszym i jedynym, którego znała w tym sensie, a ona jego… nie. Oczywiście nie stanowiło to dla niej problemu, nie odpychało jej w żadnym razie, tak to po prostu wyglądało i zapewne jedynie utwierdziło rozkład sił w zestawieniu Harvey-Harper. A ten rozkład szczerze jej odpowiadał. Nie czuła się przez niego tłamszona – w jego dominującym zachowaniu czuła się bezpiecznie i po prostu dobrze. Wiedział, jak się z nią obchodzić, aby oboje byli bardzo zadowoleni. Wiedział, jak na nią działał. Wiedział, że potrafił ją bardzo skutecznie rozpalić. Wiedział, że czasem nie musiał robić prawie nic, a i tak był w stanie doprowadzić ją do szaleństwa – tego dobrego rodzaju szaleństwa. A ona była na niego tak niesamowicie nakręcona, że to wszystko działało po prostu bezbłędnie.
Mogąc znów smakować jego pocałunków nie dała mu odnieść innego wrażenia niż takie, że przez ten krótki czas w oddaleniu od jego ust cholernie się za nimi stęskniła. Na tyle mocno, że bardzo zachłannie pogłębiała kolejne wymiany ruchów warg, na ile miała taką możliwość z kitką nadal zaciągniętą w dół. W błyskawicznym tempie się odpaliła, jej oddech wyraźnie przyspieszył – a razem z nim wszystko w niej przyspieszyło. Drobne ręce oparły się na szerokich barkach i zacisnęły na nich. Pod naporem jego łapy na swoje biodro grzecznie się wycofała by zaraz dać się wciągnąć do kabiny, a od chwili, w której znaleźli się już w tej odgrodzonej przestrzeni, jej plecy zaś zetknęły się ze ścianką… opuściły ją resztki wstydu. Dłonie spłynęły na jego klatkę piersiową i, po drodze rozpinając kilka guzików koszuli, powędrowały dalej na jego boki – w nie blondynka wbiła palce aby móc wymusić silniejsze naparcie na swoje ciało, które wygięło się w łuk, naciskając tym samym ze swojej strony na jego ciało, a to jej wygięcie też na pewno umożliwiło mu przesunięcie się z dotykiem niżej. Czując go na swoim pośladku zamruczała z zadowoleniem i wyprężyła się jeszcze bardziej, a zaraz zaczęła bezwarunkowo cicho postękiwać w jego wargi, które pożądliwie całowała i podgryzała, a także ssała kiedy na krótką chwilę chciała zwolnić. Chociaż tak w ogólnym rozrachunku nie chciała w ogóle zwalniać, napięcie urosło dla niej już tak nieznośnie, że gdy brunet zaczął schodzić z pocałunkami niżej, jednocześnie sięgając do jej uda, ogarnęło ją już prawdziwe zniecierpliwienie.
- Harvey, błagam cię – jęknęła mu nad uchem, choć przecież on wcale się z nią nie droczył, nie zabawiał się jej nerwami. Chyba, a nawet jeśli, to w taki subtelny sposób, za który nie mogłaby być na niego rzeczywiście zła. Zaraz zaparła się tyłem głowy o ścianę za sobą i, podstawiając się pod jego dłoń, rozsunęła nogi by następnie zginając unieść tą, za którą ją trzymał, przy tym przesuwając jej wnętrzem o bok jego nogi. Jedną z rączek odciągnęła też od jego torsu i szybko sięgnęła nią do ramiączka swojej sukienki, tego bliżej pieszczących jej skórę ust Spencera. Niedbałym ruchem ściągnęła je ze swojego ramienia i czym prędzej postąpiła z drugim niemal identycznie, ale tutaj jednak pociągnęła znacznie mocniej w dół, w ten prosty sposób uwalniając swoje piersi spod materiału – jak to trafnie spostrzegł wcześniej, nie miała biustonosza. Już za chwilę jej palce wplotły się między jego włosy z tyłu głowy i mimo, że nie było tam zbyt wiele do łapania, zrobiła co mogła aby być w stanie zepchnąć jego wargi niżej, w kierunku jednej ze stwardniałych brodawek, wyczekujących na jego (nie)czułości. W międzyczasie zaczęła poruszać biodrami w pieczołowitym, powolnym rytmie; dłoń z jego boku dawno przesunęła się bliżej lędźwi, ułatwiając blondynce dociskanie się do jego krocza przy ocieraniu się o nie.
- Czekam na to… odkąd stanąłeś koło mnie przy barze – wyrzuciła z siebie przyduszonym głosem na zdecydowanie płytszym, przyspieszonym i delikatnie sapliwym oddechu - żeby nieco ponaglić rozwój sytuacji, przedstawiając mu niejako powagę swojej niecierpliwości. Niby powinien o tym dobrze wiedzieć, nie bez powodu wcześniej umówili się na taki luźny scenariusz, w związku z tym zdawał sobie sprawę, co było na jego końcu i tak samo zdawała sobie z tego sprawę ona. Jej ogromną podatność na bruneta omawialiśmy w poprzednim rozdziale, teraz więc możemy łatwo się domyślić, że w takim razie Harper mogła być już naprawdę skrajnie spragniona tej największej bliskości i nie trwało długo, jak już dosłownie nie mogła się go doczekać. Bez ostrzeżenia pociągnęła go za włosy do powrotu twarzą przed jej twarz, lecz nie nakierowywała go do pocałunku. Chuchając mu prosto w usta, mierząc go niemal nieprzytomnym z rozochocenia wzrokiem opuściła rękę zza jego głowy i nakryła tą jego z okolic swojej opartej kolanem na jego biodrze nogi, mając na celu docisnąć męską dłoń do swojego ciała i przesuwać w górę, tak żeby podciągnąć wyżej brzeg opinającego jej figurę materiału, a finalnie odkryć skąpe, koronkowe majtki. Płynnie odbiła z nim w ich stronę od góry i pewnie wprowadziła pod nie, potem konsekwentnie dążąc niżej. - Jak tam wsunąłeś mi rękę pod sukienkę, już wtedy byłam cała mokra. – Mówiąc, muskała jego wargi, dopiero kiedy skończyła od razu przeszła do łapczywego, celowo trochę zwolnionego całowania. A Harvey teraz mógł się przekonać, że od tego czasu o którym wspomniała, poziom jej podniecenia na pewno nie spadł, pragnienie aby dotykał ją w tym miejscu z pewnością tylko urosło, co zasygnalizował mu jej ruch dość sugestywnie wskazujący, aby choć przez chwilę się nią tam pobawił. Choć przez chwilę, bo aktualnie wszystko działo się w takim tempie, że blondynka była w stanie myśleć tylko o tym, jak bardzo pragnie ostatecznie poczuć go w sobie. Jej kolejne posunięcia nie pozostawiały co do tego żadnych wątpliwości – zostawiła go samego pod jej bielizną i, nie powstrzymując pierwszych, na razie jeszcze sporadycznych i cichych pojękiwań, dobrała się do jego paska od spodni. Była już na tyle rozkojarzona, że rozprawienie się z nim, a potem z guzikiem i rozporkiem sprawiło jej trudność i rozciągnęło się w czasie, doprowadzając ją niemal na granicę sfrustrowanego łkania, ale w końcu się udało. – Tylko seks; zaczynamy – wymamrotała między pocałunkami zanim się od nich oderwała, a potem opuściła i odstawiła nogę by móc bezpiecznie ugiąć lekko oba kolana i, chwilowo przejąwszy władanie nad obiema jego dłońmi, zahaczyła jego palcami o boki swoich majtek, a dalszym naparciem niemo poprosiła, aby ją ich pozbawił i nie kazał jej dłużej czekać na to, co jej obiecał.

@Harvey Spencer ^^
Mów mi luczkowa. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda luczkowa#6559. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię yes, daddy.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wspominki o samookaleczaniu i poronieniu, bitchy attitude.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Harvey Spencer
Awatar użytkownika
27
lat
189
cm
Tatuator
Techniczna Klasa Średnia
Uwaga. Ten post zawiera: seks.
Już wcale nie bawił się z nią, nie przeciągał tej chwili żeby jeszcze troszeczkę móc ją podręczyć. Można powiedzieć, że ten ostateczny cel był jasny i konkretny, ale w rzeczywistości on już go realizował. Bo przecież nie chodziło o to, by ściągnął z niej bieliznę, swoje spodnie i jak najszybciej znalazł się w niej, bo wtedy wyglądałoby to tak jakby chciał jej użyć żeby jedynie osiągnąć swoją przyjemność. Ona cała była jego celem. Pragnął każdego kawałka jej ciała. Więc gdy tą całą grę pozorów mogli już odsunąć na bok, to czerpał z niej z ogromną zachłannością. Chciał ją całą całować, dotykać, przypierać do siebie, nasycać się jej zapachem, czuć jej ciepło i miękkość pod swoimi dłońmi… Chociaż nie był w stanie powstrzymać krótkiego uśmieszku, który pojawił się na jego twarzy, gdy usłyszał ten błagalny ton nad swoim uchem. Jeżeli Harvey miał jakiekolwiek kompleksy w tej sferze czysto erotycznej, to przy Harper one kompletnie znikały. To jak ona działała na jego, to jedno. Ale to jak on widział i słyszał, jak działał na nią to zupełnie coś innego. Dla niej chciał być jeszcze bardziej taki, jakiego w danym momencie ona od niego oczekiwała. Chciał pierw pogłębiać, a potem spełniać jej pragnienia. Doprowadzać ją do granicy, by w najbardziej odpowiedniej chwili dać jej to, czego od niego oczekiwała. I nie tylko pod względem czysto fizycznym. Dla niej chciał być najlepszą wersją siebie w każdej kategorii. Nawet jeżeli tego wieczoru wszystko sprowadzało się do tych dwóch powtarzalnych słów tylko seks. To nadal nie było żadne tylko i oboje mieli tego świadomość. Lecz jeżeli konkretnie koncentrowali się jedynie na tej przyjemności, to chciał żeby wspominając to, co zaszło w Cameo nie ważyła się nawet myśleć, że to był tylko seks, lecz raczej że był to naprawdę dobry seks, na który było warto troszeczkę poczekać.
Gdy jej noga powędrowała do góry, to Harvey mocniej docisnął swoją dłoń do jej uda, po czym przesunął w kierunku pośladka, lecz jak tylko zahaczył o niego opuszkami palców to wrócił z powrotem. Jego usta w tym czasie dotarły do jej obojczyka, a później już skierowały się niżej. Nie bawił się z nią, więc gdy pewnym ruchem uwolniła swoje piersi spod materiału, to wydawał tylko krótki pomruk zadowolenia i zaczął obsypywać je intensywnymi pocałunkami. Spencer skierował się w stronę jednej z nich, przy czym im znajdował się bliżej brodawki, tym jego wargi zaczynały bardziej delikatnie muskać jej ciało. Jej druga pierś nie zaznała takiej łagodności, bo ją pewnie pochwycił w swoją łapę, jak zawsze wpasowywała się w nią idealnie. Zaczął ją mocno zaciskać w powtarzalnym, jednak nie za napastliwym rytmie, gdy z drugiej strony dotarł do swojego małego celu. Tutaj pozwolił sobie na chwilę zwolnienia pierw objeżdżając czubkiem języka dookoła jej twardej brodawki, później bardzo delikatnie chwytając ją pomiędzy swoje zęby, aż ostatecznie mógł zassać się na niej swoimi wargami, a w kolejnych ruchach zaczął pieścić ją językiem. Wtedy jego dotyk stał się jeszcze bardziej natarczywy, a jego całe ciało mocniej przyparło ją do ścianki.
Wydał z siebie pomruk niezadowolenia, gdy przerwała mu tą przyjemność płynącą z pieszczenia jej piersi. Gdy tylko zaczął to już był w pełni gotowy, by przejść do właściwej pracy, bo ciało Harper potrafiło zadziałać na niego dosłownie w ułamku sekundy. Lecz sam nie potrafił odmówić sobie tej rozkoszy, która płynęła z dotyku i pocałunków jej miękkich krągłości. Jego spojrzenie wydawało się nieco zamglone, jakby tym pociągnięciem za włosy rozbudziła go z jakiegoś marazmu. Po chwili uświadomił sobie, że mówiła coś do niego, lecz wcześniej jego usta były trochę zajęte - musiała mu to wybaczyć - więc dopiero teraz mógł odpowiedzieć. - Czekam na to odkąd zobaczyłem cię w tej sukience… więc, czekam dłużej - powiedział bezczelnie i przy tym jeszcze uniósł brew do góry. Wtedy jeszcze przy barze wydawało się, że to on bardziej naciskał na to, by już zakończyli tą wymianę uprzejmości i przeszli do faktycznej akcji, a czyżby teraz Harper była tą bardziej zniecierpliwioną? Trudno wytłumaczyć, czemu to jeszcze bardziej go nakręcało, bo przecież oboje dążyli do tego samego, ale teraz to ona nalegała na przyśpieszenie tempa, więc… może należało trochę zwolnić? Dłoń z jej piersi przesunęła się do góry, aż pewnie pochwyciła ją za żuchwę, tym samym uniemożliwiając jej większe ruchy w tym obszarze. Zgodnie z prowadzoną przez nią narracją poddawał się kolejnym pocałunkom, gdy jego druga dłoń powoli wędrowała sobie w stronę bielizny, a później zakradła się pod nią. Powoli przesunęła po jej wzgórku, dalej zagłębiając się niemal samymi opuszkami palców, jakby celowo próbował ograniczyć kontakt ich ciał do minimum, lecz nadal nie przestawał przesuwać się głębiej. - Już wtedy? - oderwał się od jej ust, by to powiedzieć, jednocześnie w niby zaskoczeniu ściągając swoje brwi. Ponownie przysunął się do niej, lecz nie po to by całować, tylko przegryźć jej dolną wargę, przy tym dalej bacznie i widocznie rozochoconym spojrzeniem przyglądając się jej. - Pozwolisz, że… sam sprawdzę, czy na pewno jesteś cała mokra - mówiąc to właśnie zagłębiał swoje palce w jej wilgotnym wnętrzu, w którym zabawił na kilka powolnych i dogłębnych ruchów, by następnie wycofać dłoń i wrócić do jej łechtaczki, o którą zaczął ocierać się ze stale rosnącą intensywnością.
Lecz kiedy podjęła decyzję, by iść dalej to nie śmiał protestować. Z ogromną chęcią skierował swoje obie dłonie w stronę jej bielizny, którą bez jakiegoś szczególnego pośpiechu zaczął ściągać w dół. Przy tym mocno, dociskając łapy do jej skóry. Gdy majtki minęły już biodra to mógł je puścić, bo przecież same opadłyby na ziemię, ale wtedy nie musiałby na moment przykucnąć, a chciał to zrobić, więc zrobił. Pierw skończył rozbieranie, a potem zamiast od razu wstać to zbliżył się do wewnętrznej części jej uda, którą zaczął czule pieścić wargami. Nie próbował jednak rozciągać tego w czasie, więc dosyć szybko przemieścił się wyżej. Jego obie łapy znalazły się na jej pośladkach i naciskając na nie, wyparły jej biodra jeszcze bardziej do przodu, tym samym umożliwiając sobie dostęp do jej ciała. Stety bądź nie, sam nie był w stanie już dłużej czekać, więc zamiast zająć się nią jak należało, to jedynie podrażnił się z nią, przejeżdżając czubkiem swojego języka po jej kobiecości. Natychmiast podniósł się na nogi, a gdy wylądował naprzeciw jej twarzy to łapczywie zatopił się w jej wargach, w między czasie zasuwając swoje spodnie i bokserki, w których było już wyraźnie widać jego nabrzmienie. Pewnie pochwycił ją za uda i jednym, szybkim ruchem uniósł do góry, jednocześnie przypierając mocno do ścianki kabiny. Oderwał się od jej ust, ale nie odsuwał twarzy, by móc dalej czuć jej oddech na swojej skórze. Wpatrywał się w jej buzię swoim zamglonym spojrzeniem, gdy pewnym lecz powolnym ruchem wypełnił jej wilgotne wnętrze. Nawet nie hamował cichego sapnięcia, a jego powieki samoistnie przymknęły się w skutek swego rodzaju zamroczenia. Trwało to dosłownie chwilę, bo zaraz naparł na nią ponownie, zarówno swoimi ustami jak i biodrami, które zaczęły poruszać się w stałym i nieprzesadnie prędkim tempie. Pomiędzy kolejnymi namiętnymi i przerywanymi pocałunkami, sam przegryzał swoje wargi i mocniej zaciskał łapy na jej udach w momentach rosnącego w nim podniecenia. Niestety z każdym kolejnym, coraz to szybszym i bardziej dynamicznym ruchem jakiekolwiek inne działanie stawało się coraz mniej osiągalne, gdy nagle... otworzyły się drzwi. Było to bardzo dobrze słyszalne, tak jak charakterystyczny dźwięk szpilek na płytkach, który szybko ustał. Tak samo jak ruch Spencera, który natychmiast oprzytomniał, otworzył szerzej oczy i wbił swoje spojrzenie w jej jasne tęczówki. Pewnie najlepiej byłoby jakby poczekali jak ta osoba zrobi to, po co przyszła i sobie pójdzie, ale... na jego twarzyczce pojawił się ten przebiegły uśmiech. - Uwielbiam na ciebie patrzeć, jak jest ci dobrze - wymruczał obniżonym głosem i zaczął powoli wysuwać się z niej, lecz ostatecznie zamiast to zrobić, to ponownie naparł do przodu tym razem nieco wolniej, ale z o wiele większą siłą. Po czym zaczął wykonywać kolejne ruchy z tą samą intensywnością, jednocześnie błądząc wargami po jej szyi i policzku. Mógłby chociaż zamknąć jej usta pocałunkami, ale chciał ją słyszeć i chciał żeby ten intruz też ją usłyszał oraz wycofał się, co też zaraz uczynił, bo ponownie dało się usłyszeć skrzypienie drzwi. Na całe szczęście, bo sam nie był już w stanie jej całować, tylko zaczynał dyszeć i postękiwać jej nad uchem. Nie musiał już niczego udowadniać, więc zaczął jej słuchać, jeżeli cokolwiek do niego mówiła, jak nie to kierował się mową jej ciała, które najlepiej oddawało to jakie pchnięcia i ich siła naporu jest dla Harper najprzyjemniejsza. Gdyby miał skupić się jedynie na sobie i swoich doznaniach, to byłby w stanie już skończyć, lecz to w żaden sposób by go nie usatysfakcjonowało. Tak więc, nie ustawał w swoich płynnych ruchach póki nie miał tej pewności, że doprowadza ją do granicy jej przyjemności. Wtedy sam kompletnie przestał nad sobą panować, nagle odnajdując w sobie jeszcze więcej siły, by móc wypełnić ją mocniej i głębiej, dając jej tą błogą rozkosz, której sama od niego oczekiwała. A gdy już miał pewność, że była naprawdę blisko jej osiągnięcia, to sam odpuścił swoje hamulce i po kilku kolejnych, dosadnych pchnięciach poczuł tą cudowną, wszechogarniającą przyjemność.
Oddychał bardzo szybko i płytko. Jakimś cudem stał na nogach, chociaż czuł jakby one miały zaraz się pod nim ugiąć. Oparty czubkiem głowy o ściankę, sapał ciężko w jej szyję, próbując opanować swoje rozdygotanie. Przychylił się nieco, by móc raz musnąć jej ramię wargami. Powoli uniósł powieki, jednak jeszcze nie wyprostował, by chwilę dłużej móc wdychać zapach jej ciała. Jedna z jego dłoni odnalazła ramiączko od jej sukienki, które zaraz wsunęła na ramię, po chwili wykonując ten sam gest po drugiej stronie, końcowo zakrywając jej piersi. Uniósł powoli głowę, zatrzymując twarz przed jej i kradnąc jej jeszcze jeden długi, czuły, ale pozbawiony tej całej nachalności pocałunek. Po czym oderwał się od jej warg i zatracił się w jej pięknym spojrzeniu. - Kocham cię, Harper - powiedział miękkim i łagodnym głosem. To wyznanie na pewno wykraczało poza ich grę, w którą bawili się tego wieczora, lecz on sam już dawno nie odgrywał żadnego przedstawienia. Był jej w każdym znaczeniu tych słów i chociaż ten wieczór miał być tylko swego rodzaju przygodą, to ostatecznie i tak to wszystko mogło wydarzyć się w takim wymiarze i z taką intensywnością, bo ją kochał. W innym przypadku to nie byłoby dla niego osiągalne, nie całościowo w taki sposób. Więc miał totalnie gdzieś, czy to zgrywało się z ich scenariuszem, bo co by nie odgrywali, to jego uczucia były niezmienne, a skoro właśnie przeżyli możliwie najbliższe i najintymniejsze zbliżenie pomiędzy dwojgiem ludzi, to nie wyobrażał sobie nie zakończyć tego przypomnieniem jej o swoich niezmiennych i trwałych uczuciach. Może sceneria nie była najprzyjemniejsza, ale w tej chwili był tylko on i Harper, nic więcej go nie obchodziło. Okoliczności też nietypowe, bo to tylko seks, można przecież zasugerować, że oboje kompletnie spłaszczyli to zbliżenie, lecz nic bardziej mylnego. Ani przez moment Harvey nie traktował Harper czy jej ciała przedmiotowo, jako narzędzia użytego do swojego zaspokojenia. Jeżeli do czegokolwiek mogło być porównane jej ciało, to jedynie do świątyni, którą wiernie i oddanie odwiedzał, gdy tylko dostawał zaproszenie. Za każdym razem z takim samym poszanowaniem i zaangażowaniem niemal ofiarowywał jej całego siebie. Więc gdyby chociaż na chwilę zwątpiła, zapomniała czy zwyczajnie sama z siebie spróbowała zdyskredytować ich zbliżenie, to nawet nie miała takiej możliwości, bo Harvey zawczasu postarał się, by pamiętała że była jego całym światem.
@Harper Pearson
Mów mi nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, seks, poza tym Harvuś jest milutki c:.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Harper Josie Pearson
Awatar użytkownika
25
lat
168
cm
kelnerka/początkujący masztalerz
Pracownicy Usług
Uwaga. Ten post zawiera: tylko seks, albo i nie tylko.
W teorii wydawać by się mogło, że napięcie w jej ciele osiągnęło już swój najwyższy poziom, ale w praktyce z każdą kolejną chwilą granica się przesuwała. To znaczy, dla zachowania pewnej precyzji, Harvey przesuwał tę granicę – tym, w jaki sposób reagował na jej ruchy i wyrażane nimi bez użycia słów prośby… nie, to były stanowczo błagania. Harper cała wręcz łasiła się do dotyku jego rąk, pieszczot nimi oraz ustami na jej ciele, choć ostatecznie te usta bardzo zdecydowanie przyciągnęła do swoich, nie umiejąc długo wytrzymać bez całowania ich.
Jednak nie mogła dłużej wytrzymać bez niego w sobie – bo to już nie wyglądało tak, że była po prostu gotowa aby go przyjąć, tylko niemal dosłownie bolał ją jego brak w jej wyczekującym go wnętrzu. Liczyła, że skoro zaczął ściągać jej bieliznę to nie będzie już przedłużał, ona bardzo grzecznie współpracowała… choć przecież nie mogła być zła czy narzekać na takie przedłużanie w jego wykonaniu, nawet jeśli miała wrażenie, że znajduje się na skraju wytrzymałości. Nadstawiła się dla niego, co pogłębiła jeszcze pod wpływem nacisku jego dłoni na swoich pośladkach, własne dłonie mając już od kilku chwil ułożone na jego głowie, tak że jej opuszki mogły ją masować, błądząc między jego ciemnymi włosami. Gdy jego wargi znalazły się wyżej, to mimo że miała już wcześniej wysunięte do przodu biodra, w tym momencie zupełnie instynktownie wypchnęła je jeszcze bardziej przed siebie, pragnąc ułatwić mu do siebie dostęp… na pewno pragnąc więcej niż to rozbudzające nadzieję przejechanie językiem. Na szczęście dla niego samego, chociaż się wycofał, wreszcie zajął się nią tak, jak najbardziej chciała. Z ogromną zachłannością odwzajemniała jego pocałunki, a jej ręce przeniosły się na jego barki pod częściowo rozpiętą koszulą, dzięki czemu mogła się na nich przytrzymać kiedy po opuszczeniu spodni i bokserek ją podnosił. Machinalnie oplotła go udami i skrzyżowała za nim łydki, a już zaraz jej paznokcie bezwiednie wbiły się w jego skórę na ramionach – chwilę po tym, jak brunet oderwał się od jej ust, by następnie ją wypełnić. Nie ukrywała przed nim żadnej swojej reakcji, jej głowa odchyliła się lekko do tyłu, powieki częściowo przymrużyły, brwi nieco ściągnęły się ze sobą a pełne wargi rozchyliły się znacznie szerzej, wypuszczając przy tym przeciągłe stęknięcie przechodzące w westchnięcie. Niebawem podobne dźwięki zaczęły częściej się powtarzać, przede wszystkim w krótkich przerwach między grą ich ust,. Jej ręce błądziły między jego karkiem, klatką piersiową, szyją oraz twarzą, generalnie łatwo było stwierdzić, że Spencer – właściwie jak zwykle – świetnie sobie z nią radził… aż nagle zastygł. Zresztą ją też zmroził odgłos otwierania drzwi i późniejszych kroków, tylko spojrzała w jego oczy ze swojego rodzaju drobnym przestrachem, zaraz mogąc obserwować zmianę na jego twarzy. Bardzo często się zdarzało, że jego nastrój czy podejście w danej chwili wpływało na to samo u niej i nie inaczej zadziałało to w tej sytuacji. Pierwsza reakcja w postaci małego zestresowania zniknęła jak ręką odjął, wróciła świadomość, w jakim znajdowali się położeniu, i to w sumie przesłaniało wszystko inne. - Ty to robisz. Ty sprawiasz, że jest mi tak dobrze – odmruczała między ciężkimi oddechami, jeszcze nie wiedząc dokładnie co konkretnie oznaczał ten uśmieszek, niemniej wiedząc, że on na pewno coś oznaczał. Jednak to nie miało dla niej nawet takiego znaczenia przy takim a nie innym odpowiadaniu na jego słowa, bo nieważne jak miałoby wyglądać to, co dalej, chciała mu przy tej okazji po raz nie wiadomo który potwierdzić, że to właśnie on był kluczem do jej przyjemności… bo był znacznie, znacznie więcej niż tylko tym, który dawał jej przyjemność. Był jej miłością. Jej upragnioną przyszłością. Jej wszystkim.
Przez moment wydawało jej się, że to będzie koniec, choć sposób w jaki na nią patrzył mówił coś zupełnie innego – i to on mówił prawdę. Czując, jak Harvey, po niemal całkowitym wycofaniu się, wsuwa się w nią ponownie, mocno i do końca, najpierw machinalnie opuściła powieki i zdecydowanie przygryzła swoją dolną wargę, próbując w ten sposób powstrzymać się od wydania jakiegokolwiek dźwięku wobec czyjejś obecności tak blisko, ale dość szybko się poddała, zwłaszcza że jego pocałunki poza jej ustami dodatkowo ją nakręcały, no i fakt, że właśnie jej usta pozostawały przez to niczym niezajęte wcale nie ułatwiał jej zachowania względnej ciszy. Już zaraz dało się słyszeć jej niedające się dłużej hamować pojękiwania, konsekwentnie coraz głośniejsze, co wiernie oddawało rosnące doznania. Chyba nawet nie zarejestrowała momentu, w którym znów zostali sami.
Wcześniejsze tempo, które dotarło do takiego zachłannego, zdecydowanie jej odpowiadało i w nim stopniowo budowała się droga do spełnienia. Lecz po tym nieplanowanym przerwaniu i tak naprawdę zaczynaniu od nowa, jego wolniejsze, pieczołowicie intensywne ruchy działały na nią dokładnie tak, jak trzeba. - Nie przestawaj – jęknęła z przyjemności, ale jednocześnie błagalnie – tym razem nie pozwalała mu przerywać, gdyby znów ktoś wszedł. Miała gdzieś innych ludzi, teraz był tylko on, a ona z nim, w ten najbliższy możliwy sposób. I jedynie to się dla niej liczyło. Dokładnie tak wszystko jej odpowiadało, chociaż niedługo… - Mocniej – ledwo co dała radę wyartykułować, ale przynajmniej mowa jej ciała bardzo pomagała jej w przekazaniu tej prośby, bo cała się wyginała pod to mocniej, jednocześnie do rytmu napierając na niego łydkami i wciskając palce wraz z paznokciami w jego barki. Ten moment Harvey mógł przyjąć dla siebie za sygnał do porzucenia jakiegokolwiek wstrzymywania się, bo blondynce już wiele więcej nie było trzeba – a gdy on zaczął na nią nacierać z zupełnie nową porcją zaangażowania, tak naprawdę z trudem łapała powietrze między kolejnymi głośnymi jękami, które finalnie narosły do maksimum, tak jak odczuwana przez nią rozkosz, i przeszły w jeden długi, ewidentnie świadczący o osiągniętym przez nią szczycie. Wtedy też jej wnętrze samoistnie rozpoczęło regularne zaciskanie się na nim, co stanowiło źródło następnych, już słabszych pojękiwań, aż w końcu ucichła całkowicie, tak jak jego ruchy ustały, i zostało im powoli odzyskiwać oddech.
Pod koniec bardziej się na nim zapierała, ale kiedy te najintensywniejsze fale przyjemności ustąpiły miejsca pełnej ulgi błogości, a on wykonał te z jakiegoś powodu niesamowicie rozczulające gesty wciągnięcia ramiączek od sukienki na ich miejsce, objęła go ciaśniej w ramionach, kompletnie gubiąc się w tym zaraz mającym miejsce, zupełnie innym, szczerym pocałunku. Nie, żeby te poprzednie były jakkolwiek udawane, bardziej chodziło o to, że poza ich wzajemnymi uczuciami kierowało nimi przede wszystkim pożądanie. Teraz, po wspólnym zaspokojeniu, byli z tego pożądania obdarci, a Harper wypełniało - poza tym, że nadal on, co swoją drogą też robiło różnicę w odbieraniu ich zbliżenia - niesamowite ciepło, którym pragnęła się z nim dzielić; ten rodzaj ciepła objawiający się niemożliwą do pohamowania czułością, tak bardzo rozpoznawalną w kolejnych ruchach jej warg. Dla niej mogłoby to trwać w nieskończoność, jednak przerwanie pocałunku przyjęła bez sprzeciwu, od razu uchylając powieki aby momentalnie zgubić się w tych jego brązowych ślepiach. – Ja ciebie też kocham, Harvey. Bardziej niż jestem w stanie wyrazić – odpowiedziała mu bez zastanowienia, całkowicie szczerze. W tej chwili w ogóle nie myślała o całym tym przedstawieniu, które odgrywali wobec siebie samych wcześniej. Ostatecznie miała to być tylko taka zabawa na wstęp, nie sztywne role przypisane im do końca tego spotkania. A tego seksu w jej odczuciu na pewno nie dało się przyrównać do bezuczuciowego stosunku dwójki obcych sobie osób w najprostszym celu zaspokojenia swoich potrzeb. Rozmowa, owszem, zachowywała pozory tej płytkości wzajemnej oceny, jednak ich bliskość i wynikająca z niej intymność to było znacznie więcej niż tylko seks. Tu, w tej łazience, jakkolwiek absurdalnie by to nie brzmiało, byli wobec siebie szczerzy, prawdziwi – i ta ich prawdziwość opierała się właśnie na łączącym ich, głębokim uczuciu.
Koniec końców rzeczywistość i panujące okoliczności przypomniały o sobie czyimś ponownym wejściem do łazienki. Pearson z trudem zdusiła w sobie jakiś taki odruchowy chichot, raz jeszcze pozwoliła sobie na przeciągnięty pocałunek złożony na jego ustach, a potem już grzecznie poczekała, aż Harvey się z niej wysunie i odstawi na ziemię, aby oboje mogli doprowadzić dolne części swoich ubiorów do należytego stanu.Znów oparta plecami i tyłem głowy o ściankę, wyciągnęła po niego dłonie i po złapaniu nimi za boki męskiego ciała, przyciągnęła je do siebie. Mimo, że nawet jeszcze dobrze nie ochłonęli po wspólnym uniesieniu, jej ruch był stanowczo prowokujący – lecz po nim jej zachowanie pozostało już całkiem niewinne, bo gdy ręce bruneta oplotły jej sylwetkę, to jej palce zaczęły sprawnie acz powoli zapinać te guziki od jego koszuli, które wcześniej miała cierpliwość rozpiąć. Jej wzrok skupiał się na wykonywanej czynności, a na wargach stale gościł subtelny, uroczy wręcz uśmiech, częściowo wynikający z ich zbliżenia sprzed kilku chwil, ale częściowo na pewno też biorący się z aktualnej bliskości Harvey’ego. Dopiero kiedy skończyła, jej błękitne oczy powędrowały w górę, aby napotkać jego piękne, ciemne spojrzenie. - Ledwo stoję, zwłaszcza w tych szpilkach, ale... moglibyśmy jednak pójść potańczyć? - Brzmiała niemal wstydliwie, ale przy tym w jej głosie i tak grała taka radosna iskierka, doskonale pasująca do uśmiechu blondynki, który z każdą sekundą po zadaniu tego pytania poszerzał się. Generalnie ani nie umawiali się na pozostanie na imprezie, ani ona nie szykowała się na podbijanie parkietu, co Harvey nawet zauważył w jednym ze swoich pierwszych zdań skierowanych do niej na specyficzne powitanie. Tylko po całej tej grze oraz jej finale, wychodziło chyba na to, że najbardziej chciała jeszcze tu z nim pobyć, już bez żadnych masek, po prostu jako oni, tacy jakimi byli dla siebie na co dzień.
Gdy jej przytaknął, odczekali jeszcze tylko do momentu, w którym w pomieszczeniu ponownie chwilowo ucichło, a potem niemal jak takie uciekające po drobnym przeskrobaniu czegoś dzieciaki opuścili kabinę i łazienkę, od razu kierując się między poruszający się w tańcu tłum. Po odnalezieniu jakiegoś przerzedzenia ludzi, może trochę na przekór wszystkiemu przylgnęła do niego blisko, oplotła swoimi drobnymi dłońmi jego ciało - jedną z nich pozostawiając ciasno przyłożoną w pasie, drugą sięgając wyżej, między łopatki. Policzkiem oparła się... nie, nie oparła; policzkiem przytuliła się do jego klatki piersiowej, pozwalając sobie na przymknięcie powiek. Czuła się przy nim taka mała, ale przy tym bezpieczna i po prostu niesamowicie szczęśliwa. Bardzo chciała po prostu w tym trwać. Trwać przy nim, tak zupełnie czysto, zwyczajnie czerpiąc z jego ciepła i oferując mu swoje - i tak przez jakiś czas kołysali się powoli, w całkowitym oderwaniu od lecącej w klubie, głośnej muzyki. Przecież tylko oni tu byli.
Korzystając z tego, że Harvey pozostawał nad nią pochylony, za jakiś czas wyprostowała się i uniosła buzię, naturalnie odnajdując drogę do jego warg na których – po wypowiedzianym ponownie kocham - złożyła przeciągnięty, ale też bardzo niewinny pocałunek. Odrywając się od niego, roześmiała się wesoło, tak wręcz beztrosko, a po jeszcze chwili uśmiechania się do jego oczu przeniosła jego dłonie na swoje biodra, by następnie nieznacznie się odsunąć. Jej ręce ułożyły się wygodnie na szerokich barkach – tym razem od przodu – i w tym nowym ułożeniu Harper zaczęła odnajdować rytm aktualnej piosenki, niebawem całkowicie oddając się muzyce i prowadzeniu bruneta… Ale nie na zbyt długo, bo jednak te niemożliwie wysokie szpilki. Całe szczęście mogła liczyć na to, że Harvey wniesie ją później do mieszkania na rękach. Cieszyła się więc trwającą chwilą, lecz przy tym jednocześnie nie mogła doczekać się po prostu powrotu z nim do domu. Do ich całkiem zwyczajnego, wspólnego życia które tak kochała – bo kochała osobę, z którą je dzieliła.

[ 2 x zt ] @Harvey Spencer
Mów mi luczkowa. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda luczkowa#6559. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię yes, daddy.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wspominki o samookaleczaniu i poronieniu, bitchy attitude.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Odpowiedz