Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Bluza była szorstka z zewnątrz, ale miała miękką, grzejącą podszewkę, więc wciągnął ją na siebie bez sekundy zawahania – może tylko z myślą, że tak gruba bluza, pomijając jej rozmiar, musi być też cholernie niepraktyczna w klimacie, gdzie raczej stawia się na warstwy, a nie ich grubość. Miał trochę ochotę w niej schować głowę i przysnąć na kanapie.
- To… – westchnął, nawet nie wiedząc jak to skomentować, odnotował sobie za to w głowie, żeby porozmawiać z Billym. Może coś kojarzył, może Olivia coś wspominała, że znalazła w kałuży śmieszną mysz lub cokolwiek innego, co kiedyś żyło.
Grzejąc dłonie o kubek jednocześnie starając się przy tym nie poparzyć obrócił się tak, by siedzieć bokiem do Fentona. Rzadko rozmawiali między sobą o dzieciach – Fenton wspominał, że nie chce żadnych mieć, a Felix zawsze z góry zakładał, że chodziło o coś w stylu „nie chcę przekazywać paskudnych wzorców mojego ojca”, bo ilekroć już jakieś dziecko pojawiało się przy nic, to Fenton był absolutnie fantastyczny. No, może przyzwoity. Ale wyraźnie przyjemność sprawiało mu siedzenie z tymi dzieciakami, nawet jeżeli jego rola w zabawie była bardzo bierna, opierająca się na zwyczajnym podążaniu za drugą osobą.
Uniósł brwi więc, kiedy usłyszał o wazektomii i uzasadnieniu czemu jej dokonał. Zawsze podejrzewał, że jeżeli chodzi o niego samego to chęć posiadania dzieci wywodziła się z jego żydowskiej puli genowej – w jego domu zawsze była mowa o kuzynach i kuzynkach, a spotkania na bar macwach czy pogrzebach były tłumne i głośne. I zawsze po spotkaniach z siostrą i jej rodziną łapał się na myśli, że fajnie jest mieć siostrzeńca, ale chciałby mieć też swoje własne dziecko.
Do dziś nosił w klatce piersiowej tę małą igłę, która się tam znalazła po pogrzebie jego ojca. Igłę samotności i bolesnej świadomości nieuchronnie upływającego czasu. Czegoś, przed czym matka go zawsze przestrzegała poganiając do ożenku, ale o czym nigdy też nie myślał skupiając się na tu i teraz rzeczywistości, które były o wiele bardziej kuszące i ciekawsze.
- Przejdziesz przez to. Wszyscy przejdziecie – wzruszył ramionami, wbijając wzrok gdzieś w środek podłogi, gdzie ktoś położył mały dywanik w desperackiej próbie udekorowania pomieszczenia czymś co ewentualnie było łatwe do wyczyszczenia. – Za cztery miesiące nie będziesz myślał o żadnej wazektomii dekorując z Olivią dom na święta – zapewnił, nieświadomie się uśmiechając. Szpital w Cardiff w grudniu zawsze był pełen małych bombek, Rudolfów i bałwanków i Felix robił co mógł, żeby spędzać 25 grudnia na oddziale, żeby zabawiać wszystkie oddzielone od rodzin dzieciaki.
Co roku było ich przerażająco dużo.
Kolejne wyzwanie było jeszcze bardziej zaskakujące. Nie trudne do pojęcia, wręcz przeciwnie, sam Felix nie umiałby powiedzieć ile razy miał ochotę wjechać autem do morza po kolejnym wyjątkowo ciężkim dniu w szpitalu albo już nigdy więcej tam nie wracać, tylko zaszyć się gdzieś w lesie i zbierać borówki.
- Co byś robił gdybyś nie był lekarzem?

@Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Fenton uwielbiał dzieci. Nigdy nie chciał mieć własnych, z naciskiem na własnych. Geny jego histerycznej matki, ojca z obsesją na punkcie wizerunku i siostry alkoholiczki mogły spokojnie umrzeć z nim. Nie mówiąc o jego własnych wadach. Zawsze myślał też że gdyby spotkał odpowiednią osobę i ona chciałaby mieć dziecko to mógłby się złamać, szczególnie jeśli nie musiałby używać własnych genów. Cóż, Amelia udowodniła mu, że jednak nie będzie tak łatwo przejść nad tym, że to nie jego dziecko, choć tu bardzo możliwe, że decydujące było "sypiałaś z wieloma osobami za moimi plecami i wydało się jak wpadłaś".
Największym jednak argumentem przeciw w jego głowie było to, że nie czuł się wystarczająco silny by mieć dzieci. Szczególnie, gdy nie ma przy tobie osoby na której możesz się oprzeć. Praca na pogotowiu, lekarze bez granic, kanał informacyjny - wszystko to napędzało tylko jego lęki. Gdy codziennie widzisz w jak głupi sposób ludzie mogą zginąć lub stracić zdrowie, w jakich warunkach przychodzi im żyć, to naprawdę nie czujesz się w porządku ze sprowadzaniem na świat kolejnej osoby której wiesz, że nie będziesz w stanie obronić. Przed głupim szczurem najwyraźniej.
-Wiesz dobrze, że mniejsze rzeczy sprawiały, że chciałem się poddać - mruknął, uśmiechając się do niego krzywo i siorbnął z kubka, wiedząc, że to wkurza Felixa. Ot, za wywoływanie w nim uczuć.
- Nie wiem, pracował w fabryce kasków. Pił i się pusczał. Mógłbym leżeć na jachcie i czytać powieści. Polował na antyszczepionkowców. PRawda jest taka, że nie umiem robić nic innego a muszę coś robić... muszę to robić żeby mieć znajomą rutynę, żeby mieć wrażenie, że to ma jakiś sens... - zatrzymał się po czym pokręcił głową, sam mając siebie dość.
- Czy ja zawsze tak pierdole po nocy? - zaptyał, bardziej w przestrzeń niż do Felixa. Mówił przyciszonym głosem, bo jednak nie byli sami, ale Grace wyszła nawet nie rzucając mu spojrzenia.

@Felix Hoenikker
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
- Pij jak człowiek - parsknął z nutą irytacji w głosie, a było to tak odruchowe, że zaskoczył samego siebie. Teatralnie wywrócił oczami na uśmieszek, który Fenton nieudolnie chował za kubkiem i sam napił się herbaty. Trochę za słabej, ale miał wrażenie, ze przy tej ilości snu, jakiej zaznał w tym tygodniu to nawet amfetamina byłaby za słaba.
Zaśmiał się cicho, kiedy tamten powiedział o fabryce produkującej kaski. Na boga, od lat o tym nie myślał - obsesja na punkcie bezpieczeństwa niemal od zawsze stanowiła lwią część Fentona, ale jednocześnie nie była tą cechą, do której wracało się myślami świadomie. Spodziewał się bardziej odpowiedzi w stylu "byłbym archeologiem" albo "zawsze chciałem podróżować", ale zestaw który dostał też pasował. Właściwie pewnie nawet bardziej, bo był zaskakująco szczery i głęboki, wyraźnie skręcając w przeciwnym kierunku, od tego, który próbował wprowadzić Felix (znaczy luźnej rozmowy o pierdołach). Nie miało to dla niego dużego znaczenia, bo to nie on był tym, który zdawał się potrzebować spokojniejszego tematu.
- Masz czas i możliwości na znalezienie innej rutyny, jak dobrze pójdzie masz przed sobą jeszcze pół życia - zauważył miękko, równie cichym co on głosem. Nie chodziło o podsuwanie mu rozwiązań, ani chęć uciszenia tego, czym się dzieli. Raczej o delikatne przypomnienie, że to może być opcja, bo czasami te najprostsze rozwiązania były najtrudniejsze do zauważenia. Najciemniej pod latarnią i takie tam.
Przesiadł się z podłokietnika na kanapę, bo jego kręgosłup powoli zaczął protestować na dłuższe siedzenie w takiej pozycji. Genetyczne problemy nie były czymś na co mógł zaradzić inaczej, niż regularnymi ćwiczeniami i ogólnym dbaniem o postawę, co zwykle pozwalało mu na codzienność bez tępego bólu pleców. Sytuacja pogarszała się, kiedy na ćwiczenia nie miał czasu albo w życiu pojawiało się za dużo długotrwałego stresu.
Szybko odgonił wspomnienie pełnego samozadowolenia wyrazu twarzy u Fentona, który bardzo sprawnie potrafił się tego napięcia u Feliksa pozbyć.
Jak on kochał scałowywać ten uśmiech.
- Co masz na myśli mówiąc "tak"? - zapytał z niewinnym wyrazem twarzy przekręcając opartą o zagłówek głowę tak, by móc na niego spojrzeć.
Herbata już tylko przyjemnie grzała w dłonie. Kanapa była wygodna, a bluza przyjemnie go otulała. Jednym kolanem niemal stykał się z Fentonem, ale było mu za wygodnie w tej pozycji, żeby coś z tym zrobić. Wiedział, że za tymi drzwiami czeka go kolejna nieprzespana noc spędzona z własnym notatnikiem i wynikami badań Olivii oraz bolesna świadomość, że powinien trzymać się na przyzwoitą odległość od Fentona. Ale teraz, przez te parę chwil było mu zwyczajnie cozy.
- Koty. Koty mają sens - powiedział nagle, na nowo patrząc przed siebie, bo jakże nieuprzejma byłaby nasza gra, gdybyśmy chociaż raz nie zrobiły nawiązania do Terry'ego Pratchetta i jego "Chciałem powiedzieć (...) że na tym świecie jest chyba coś, dla czego warto żyć. Śmierć zastanowił się przez chwilę. KOTY, stwierdził w końcu. KOTY SĄ MIŁE."

@Fenton O'Connell
obrazek poglądowy do pozycji Felixa a.k.a. typ-którego-chcesz-kopnąć-w-komunikacji-miejskiej, z wyłączeniem naturalnie tej paczki przykładanej do twarzy.
(To możemy zostawić na inną fabułę)
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
-Czas i możliwości... Widzisz, myślałem że to tobie przyjeżdżając tutaj. Zmienię siedem wypadków dziennie na jeden w tygodniu, godzinę w londyńskim metrze na przyjemne dziesięć minut nad morze i co? Najpierw zjawia się w moim życiu jakis szczur kanałowy, potem ty wracasz jak cholerny duch ostatnich świąt a teraz Liv... Kto wie, spróbuję znowu coś zmienić w życiu i mój dziadkek wstanie z grobu a na Szkocję spadnie meteoryt - prychnał.
Odstawiln kubek na stół, żeby móc się wyciągnąć na kanapie z głową na jego kolanie. Doprawdy jakie znaczenie miało trzymanie dystansu od Felixa? Co próbował chronić? Swoje zdrowie psychiczne które i tak było w drzazgach. Żeby jeszcze nie wiedział czy to pomoże. Ale przechodził to tyle razy że wiedział dokładnie jak dobrze może się czuć w tej relacji.
- Najwyraźniej nie gorzej od ciebie fuknał ale bez złości, tylko z odrobiną uśmiechu w głosie. Zamknął oczy i założył ręce na piersi, w pełni gotowy spać tutaj, z głową na kolanach Felixa, z nogami nienaturalnie przewieszonymi przez kanapę, słuchając odgłosów szpitala nocą.
@Felix Hoenikker
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
W gruncie rzeczy docenił, że został określony cholernym duchem ostatnich świąt, a ne szczurem kanałowym.
Oparł dłoń na jego klatce piersiowej, nieco nad skrzyżowanymi ramionami, bo mógł zrobić albo to albo trzymać ją nienaturalnie wygiętą i napiętą. Wpatrzony w nieokreślony punkt nad drzwiami wsłuchiwał się w jego oddech, który z każdą minutą stawał się coraz głębszy. Westchnął, na krótką chwilę przymykając oczy. Zawsze zaskakiwało go tak samo jak łatwo wpadali w stare schematy, przyzwyczajając się do swojej wzajemnej obecności na nowo w przeciągu godzin. Przekręcił lekko głowę, by móc spojrzeć na jego spokojną, pogrążoną już w śnie twarz i delikatnie pogładził go kciukiem po klatce piersiowej.
Dał sobie - i jemu - dwadzieścia minut. Dwadzieścia minut względnej ciszy i bliskości, przez którą wzruszenie ścisnęło mu gardło, bo wiedział, że to tylko na chwilę. Że ma ją teraz i może będzie miał przez kolejne dni, ale nie dłużej. Wiedział, że będzie musiał go zostawić, zgodnie z jego życzeniem, jak tylko Fenton będzie w stanie samodzielnie na nowo stać na nogach, kiedy Olivia dojdzie do siebie.
Kiedy już nie będzie go potrzebować.
Ciężko przełykając przesunął dłonią po jego krótkich, ale wciąż miękkich włosach. Zawsze trochę patrzył na niego z zawiścią za to, że korzystał z najtańszych szamponów pokroju 10w1, a jego włosy wciąż były miękkie i błyszczące, podczas gdy Felix musiał wsmarowywać w swoje cztery różne preparaty, by osiągnąć podobny efekt. Nawet gdy byli raz w Somalii w ramach lekarzy bez granic i raz Fenton wściekły na wchodzące mu do oczu włosy wcisnął Feliksowi nożyczki nakazując mu je przyciąć i skończył z każdym włosem o innej długości - nawet wtedy wyglądał dobrze.
Z tej odległości nawet pomimo wątłego oświetlenia, mógł zobaczyć każdą zmarszczkę, jaka pojawiła się na jego twarzy w ciągu ostatnich dziesięciu lat. Za ile z nich sam był odpowiedzialny? Za ile odpowiedzialna była Amelia, za ile jego ojciec, a za ile rozczarowanie przyjazdem do Eatbourne? Ilu z nich mogłoby tu nie być, gdyby byli razem? Czy byłoby ich więcej?
Odetchnął głębiej próbując zapanować nad drżącym od emocji oddechem i najostrożniej jak mógł wstał, delikatnie odkładając głowę Fentona na kanapę. Zdjął bluzę, przykrył go i wyszedł. Na chwilę raptem, do samochodu po sweter i swój notes oraz do pielęgniarek po tablet. Gdy wrócił po paru minutach Fenton leżał na boku z twarzą wciśniętą w kanapę - ale dalej spał. Miał niesamowity talent do spania w każdych warunkach i najwyraźniej to jedno się nie zmieniło. Przez chwilę chciał go obudzić i wysłać do łóżka, ale doszedł do wniosku, że lepszy będzie długi sen na kanapie, niż próby zaśnięcia na miękkim materacu.
Patrzył przez chwilę na stół, przy którym powinien usiąść do pracy, żeby móc jutro funkcjonować bez proszków przeciwbólowych znieczulających bolący kręgosłup. Potem spojrzał na Fentona i podszedł do niego, żeby delikatnie poprawić na nim bluzę.
Trochę nienawidził swojego zdrowego rozsądku, kiedy przysuwał się bliżej do blatu stołu i otwierał notes, żeby zacząć robić notatki. Wypisał objawy, wszystkie niepokojące wskaźniki i każdy pomysł, nawet najbardziej niedorzeczny, jaki przyszedł mu do głowy. W ciągu godziny miał dwie strony zapisane drobnym pismem, z pokreślonymi hipotezami, podkreślonymi faktami i systemem strzałek, które po pewnym czasie mogły być czytelne tylko dla niego samego.
Po trzeciej nad ranem wstukał ostatnie polecenie do tabletu i zablokował ekran. Miał głęboką nadzieję, że to, na co wpadł przed chwilą jest prawidłową odpowiedzią, bo czuł, że kończy mu się czas. Za każdym razem nienawidził tego jak niesprawiedliwie mało czasu dostawał na postawienie diagnozy i wyleczenie swoich pacjentów.
Naprawdę rozumiał czemu Fenton miał dość bycia lekarzem.
Przetarł twarz i obrócił się na krześle, żeby móc na niego spojrzeć.
Przez lata wpadasz i wypadasz z mojego życia jak ci się żywnie podoba, znikasz z powierzchni ziemi i przestajesz odbierać kiedy ci wygodnie a potem wracasz, cały na biało...
Czy faktycznie tak było? To Fenton zawsze pytał, kiedy wyjeżdża, to Fenton częściej wchodził w związki z innymi. Jasne, Felix sypiał z kim popadnie, ale to nigdy nie miało znaczenia, to nigdy nie były relacje, w których chodził na randki, poznawał rodziców i kupował kwiaty. Zawsze odbierał. Kiedy tylko mógł - nie mógł cały czas, na litość, były miesiące, kiedy dłużej mieszkali na różnych kontynentach, niż na tym samym, nie mógł wygrać ze strefami czasowymi, prawda?
Upewnienia, że nie straciłeś wtedy za dużo, że to była dobra decyzja i że nie mam się lepiej od ciebie?
Stracił wtedy wszystko. Nie zrozumiał tego na początku, nie zdawał sobie sprawy z tego, jak istotnym elementem jego życia Fenton właściwie jest. Ale po kolejnym miesiącu, kiedy tamten nie odebrał telefonu Felix spędził tydzień w łóżku na przemian śpiąc, płacząc i wypijając cały alkohol, jaki miał w mieszkaniu.
Westchnął, wyrwał kartkę z notesu, nabazgrał na niej parę słów i zostawił ją w dłoni Fentona.
Nie chciałem cię budzić, do zobaczenia rano. F.

@Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Kojarzycie te scenę ze Shreka 2 kiedy po wypociu elkisiru, nagle budzi się w stajni i słyszy chichoty. Fenton sie tak obudzil. Najpierw usłyszał ciche chichoty, bo może nie był toksycznym despotą, ale jednak zobaczenie go przykrytego różową bluzą, z rozmierzwionymi włosami i różowymi policzkami było nietypowym widokiem. Otworzył oczy zobaczył patrzącą na niego z nieukrywanym rozczuleniem dwójkę lekarzy. No oczywiście. Felix pojawia sie w okolicy i Fenton traci cały respekt. Zawsze się to tak kończyło. Nie wiedział, czy to słodka osobowość Felixa wydzielała aurę która rzucała się na Fentona i ludzie myśleli, że jest łagodniejszy niż jest, czy myśleli, że ktoś tak uroczy nie może być z kimś tak okropnym czy zwyczajnie widzieli jak Fenton był.... whipped. Cóż, Fenton bardzo starał się utrzymać wrażenie, że to on w tym związku jest dużą łyżeczką, ale prawda była taka, że był miękką kluchą która domagała sie całusów w czółko i kąpieli z gumową kaczuszką ale nikt nie musiał tego wiedzieć! On był tym poważnym, Felix był tym co nosił kwiatki we włosach i wydurniał się z dziećmi! Zorientował się, że ma kartkę w ręku, gdy chciał potrzeć twarz. Uśmiechnął się lekko i spojrzał na zegarek.

To było ostatnie quasi pozytywne doświadczenie tego dnia. Wszyscy wiedzą, że czekanie jest najgorsze, ale nikt nie mówi dlaczego. Nie wiedział co ma ze sobą zrobić. NIe mógł siedzieć przy Liv, bo patrzenie na nią łamało mu serce. Położył się do niej na drzemkę, ale potem nie mógł tam dłużej siedzieć. Z drugiej strony nie mógł robić nic innego. Nie mógł pracować (bo Felix czuwał i nawet nie pozwolił mu chodzić w ubranku szpitalnym, więc Fenton kręcił się po szpitalu w jensach które pamiętały lepsze czasy i bluzach.
- NIe chcę iść do domu - powiedział, gdy Felix przyszedł na wieczorny obchód. Siedział na krześle, z ramionami na oparciu, brodzie na ramionach i oglądając jakiś siedemnasty odcinek Bluey. Był wielkim fanem. Od piętnastu odcinków.

@Felix Hoenikker
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Przegapił poranny obchód - spał do jedenastej z tworzą wtuloną w koszulkę, którą dostał od Fentona. W łazience hotelowej suszyły się jeszcze ubrania, o zabraniu których nie zapomniał w nocy tylko dlatego, że zostawił przy nich swoje buty i telefon, a on niemal zrobił sobie turban z koszulki i dresów, które pachniały Fentonem.
Nie miał słów na to, jak żałosny był.
Do szpitala dojechał krótko po trzynastej, bo chociaż tuż po obudzeniu się kopnęły go wyrzuty sumienia to szybko uznał brak nieodebranych połączeń za dobry znak - dał więc sobie czas na długi, gorący prysznic, spokojne ułożenie włosów i zajechanie na śniadanie do restauracji, która była niedaleko miejsca, w którym się zatrzymał. Nie umiałby powiedzieć w ilu szpitalach pracował bądź pojawiał się na wizytach studyjnych, ale w każdym z nich bardzo szybko się aklimatyzował. Dwa dni wystarczały by w pełni czuł się jak u siebie i wiedział, z których drzwi najlepiej korzystać, do kogo kierować się z pytaniami o "kto jest kim" i w którym pomieszczeniu może złapać szybką drzemkę.
Szpital w Eastbourne nie był wyjątkiem - od razu skierował się na oddział dziecięcy, gdzie powitała go uśmiechnięta pielęgniarka oraz dziwnie rozczulający widok Fentona śpiącego na łóżku Olivii. Nie chciał ich budzić, więc zadowolił się wynikami, które zaktualizowane pojawiły się w systemie.
W tym pozytywny wynik badania pod kątem jednej z tych cholernych bakterii, które potrafiły udawać wszystko. W duchu pogratulował samemu sobie bycia cholernym geniuszem i poprosił pielęgniarkę o podanie odpowiednich antybiotyków, ale było jeszcze za wcześnie na ulgę. Na tym etapie ciężko było powiedzieć czy nie rozpoczęli leczenia za późno.
Kolejne parę godzin spędził schowany w jednym z cichszych pomieszczeń - gabinecie Fentona - przed komputerem rozmawiając ze swoją współpracowniczką, która przejęła jego pacjentów. Maggie była fantastycznym lekarzem, tylko brakowało jej cierpliwości, ucieszył się więc niezmiernie słysząc, że nie udusiła jego pacjenta, który był jedną z najbardziej irytujących osób, jakie miał wątpliwą przyjemność poznać w całym swoim życiu. "Dzięki. Nie, jeszcze nie wiem kiedy wrócę. Do zobaczenia" rzucił do komputera przed rozłączeniem się i poszedł sprawdzić jak ma się Olivia.
- Wiem, że masz niskie mniemanie o Billym, ale jestem pewien, że jest lepszą stymulacją intelektualną, niż to - zauważył, stając za Fentonem, by móc spojrzeć w ekran. - Właśnie, gdzie on jest?
(Billy po zobaczeniu zaintubowanej Olivii i usłyszeniu o śpiączce zrobił to, co robił najlepiej w chwilach kryzysu - zniknął. Wróci za dwa dni z podkrążonymi oczami rozgorączkowany, nie potrafiący powstrzymać drżenia całego ciała i przekonany, że zaraz umrze. Billy nigdy nie posiadł zdolności radzenia sobie z rzeczywistością, więc spierdalał od niej w najciemniejsze, śmierdzące rzygami i ludzkimi odchodami speluny, bo mógł mieć pewność, że tam go nie znajdzie. Ani rzeczywistość, ani matka, ani nikt. I może faktycznie w końcu po prostu umrze).
- Ok. Chodź
Jedzenie na wynos, butelka czerwonego wina i zabrał go nad morze. No, prawie.
Jacht który wypożyczył czekając na przygotowanie jedzenia był stanowczo za duży na nich dwóch i za drogi jak na standardy zdrowego rozsądku, ale Felix nie przejmował się tym za szczególnie, kiedy wchodzili na pokład z tym jedzeniem i z tym winem.
- Nie patrz tak na mnie - powiedział, kiedy właściciel jachtu zostawił ich samych i wepchnął mu w rękę siatkę z jedzeniem, które zamówili. - Ne wiem co jest w Eastbourne poza morzem, a jestem za stary na siedzenie na plaży.
Cóż, cokolwiek co unosiło się na wodzie było znajome i proste w obsłudze. Fenton chciał uciec od domu i musiał uciec od szpitala, ale nie mogli pojechać daleko. A Felix lubił morze. I lubił jachty, nawet jeżeli nie wypływały z przystani.

@Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Niemal zapluł się z oburzenia, gdy Felix zasugerował, że Billy jest bardziej interesujący od tego co się działo na ekranie.
- Wypraszam sobie, Billiam nie ma w sobie nawet ułamka tego wyrafinowania, mądrości i subtelności tej bajki. Jedyne co ma on w równym stopniu jak ta bajka to zaskakujące plot twisty genderowe. - wyrzucił, po czym dodał unosząc palec, bo już widział, już widział ten uśmieszek.
-Ani słowa. Daniel z siódemki ma trzy lata, jest wielkim fanem i się wciągnąłem jak jego matka poprosiła żebym spojrzał na niego chwilę. W życiu nie rozmawiałem tyle z rodziną pacjentów ile rozmawiam tutaj, rzuca mi się na mózg. - wyjaśnił, choć sam nie wiedział czemu właściwie mu się tłumaczy. To nie tak, że miał zdolności poznawcze na coś więcej. To nie tak, że mógł sobie iść. Olivia ustabilizowała się na tyle, że nie miała gorączki i wydawała się nabierać kolorów, ale wciąż była zaintubowana.
-Wiliam jest chuj wie gdzie, robiąc chuj wie co i prawdopodobnie skończy albo na dole, albo zadzwonią do mnie mundurowi. Mam nadzieję, że coś rozjebie, a nie znajdą jego zwłoki, ale nie mogę być pewny, cholerny ćpun - wymamrotał, grzecznie wstając i idąc za nim, bo co miał zrobić. Kłócenie się nie miało sensu, to nie tak że miał lepszą alternatywę.
Paradoksalnie rozumiał Billy'ego. Nie był na niego nawet zły, dał tylko znać Frankie gdzie w razie czego jest Narcan w domu i może niech zorganizuje mu coś w domu jak go znajdzie. Lepszy dom, czyste igły i towar niż Billowe meliny. Dlatego też nie chciał wracać do domu.
Uniósł brew, gdy zobaczył jacht.
- Nic nie mówię, po prostu mam wrażenie, że powinienem mieć dłuższe włosy i małe złote bikini zanim dam się starszemu lekarzowi zabrać na drogi jacht. Mogę nadal mówić Felix, czy wolisz Daddy? - zapytał swoim absolutnie martwym tonem, wyciągając z siatki z jedzeniem pudełka i jednorazowe sztućce.
Fenton nie miał nic do plywania, ale bardziej lubił droczenie się z Felixem, który dla odmiany wodę kochał jak niektórzy rodzice pierworodnego. Jednym z ulubionych żartów Fentona było "Musisz mu wybaczyć, jego przodkowie czterdzieści lat szli przez pustynię, musi sobie zrekompensować".


@Felix Hoenikker
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Zastygł po monologu o Billym patrząc czujnie na Fentona. Widział chłopaka zawsze albo w towarzystwie Olivii albo w towarzystwie Fentona, a i tego nie było dużo, ale opis, który właśnie przedstawił mu Tony był diametralnie inny od obrazu chłopaka, jaki ułożył się w głowie Feliksa. Dzieciak był kościsty, powyginany i z niezdrową cerą, jasne, ale przy okazji był też jedynym, co potrafiło rozśmieszyć Olivię, nawet kiedy tamta ledwo miała siłę oddychać. Wiedział jak namówić ją do zjedzenia czegoś, zagadywał tak, że nie zauważała kolejnych igieł, które w nią wbijali i cierpliwie czytał jej na głos.
To zestawione z wizją jego zwłok nie było najprzyjemniejsze. Ale tłumaczyło czemu Fenton byl tak cięty na Billego i burkliwy. Fenton potrafił powiedzieć komuś, że się martwi poprzez "jak ci ujebie rękę to ja nie będę tego przyszywał z powrotem, durniu" albo wcale.
- Jestem pewien, że gdzieś tutaj znajdzie się złote bikini - machnął ręką w bliżej nieokreślonym kierunku szukając szafki z kieliszkami. Wzrokiem co jakiś czas wracał do leżącego na blacie pilota, który najpewniej sterował wszystkim i palce go świerzbiły, żeby go złapać i zobaczyć czy może jednocześnie włączyć kolorowe światła, muzykę oraz sprawdzić ostatnie notowania na giełdzie. Nie żeby coś o giełdzie wiedział, ale miło było mieć opcję. - Mommy, jeśli można - odbił natychmiast z uśmiechem rzucając mu krótkie sugestywne spojrzenie, nim odwrócił się do kolejnej, ostatniej już szafki, w której znalazł to czego szukał.
- Nie pamiętam, kiedy ostatni raz pływałem w morzu. - Postawił kieliszki na stole i obok nich położył wyjęte z szuflady sztućce, bo odmawiał używania jednorazówek w momencie, kiedy nie było ku temu absolutnej potrzeby. - Musiało być co najmniej rok temu, jak Dani przywiozła młodych do mnie na tydzień.

nie wiem co to jest za post spać trzeba jezu @Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
-Patrz ile się zmieniło przez lata. Myślałem że wolisz termin good girl - odpowiedział niemal odruchowo bo
flirtowanie z Felixem było naturalne jak oddychanie. CO nie zmieniało faktu, że czasem wystarczyło, żeby Felix spojrzał na niego w ten jego sposób, spod rzęs, a dorosły facet rumienił się jak podlotek.
Zignorował sztućce. Zawsze tacy byli - na przekór wychowaniu. Fenton wyrastający w szkołach dla chłopców i wnętrzach przypominających osiemnasty wiek, z personalnymi szefami kuchni i szoferem najszczęśliwszy był gdy jadł plastikowym widelcem z papierowego kartonika, siedząc z nogami wywalonymi na stolik. Pił wino z kubków z równą gracją jak z kieliszków, uwielbiał jeździć metrem i najchętniej nigdy w życiu by już nie ubrał marynarki. Felix dla odmiany lubił mieć materiałową serwetkę, pantofle i karafkę żeby wino poodychało. Jakby nie oddychało w kubku.
Pamięta jak Felix po raz pierwszy odwiedził go w Aberdeen i zorientował się, że dla Fentona te wszystkie rzeczy o których marzył że kiedyś na nie zarobi były drobnymi. To był drobny kryzys w ich relacji, szczególnie, że w pierwszym odruchu Fentonowi ulżyło, bo w końcu będzie mógł mu kupować wszysktkie te prezenty które widział i zabierać do wszystkich knajp. Felix nie zareagował na to najlepiej.
Zasady były proste. Mógł go zabierać w miejsca na urodziny i święta (co Fenton bezczelnie wykorzystywał, bo co z tego, że to jego urodziny, albo halo, dziś jest rocznica Bitwy pod Stirling i chyba Felix nie zamierza lekceważyć tak ważnego dla Fentona narodowej tożsamości święta, tak). Podobna zasada była z prezentami z jednym wyjątkiem - jeśli prezent mógł zostać wykorzystany w szeroko pojętej sypialni to się nie liczył. Wykorzystanie podręcznika do anatomii było zdecydowanie błędem, bo potem nie mógł patrzeć na ten podręcznik bez pewnych... wspomnień.
- Co u Dani? Jak znosi wyjście najstarszego z domu? - zapytał, bo swego czasu był niemal zaprzyjaźniony z Dani. Sam nie wiedział kiedy dokładnie się to urwało. Znając jej temperament pewnie wisi gdzieś w domu jego zdjęcie z wydrapanymi oczami.

@Felix Hoenikker
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
- Nie w scenariuszu, który zaplanowałem na dzisiaj - zaśmiał się na chwilę zawieszając na nim wzrok. Cały jego plan na ten wieczór to było zjeść, skończyć tę butelkę wina i być może obejrzeć coś, co było bardziej ambitne niż kanciaste kotki, na oglądaniu których go przyłapał i jednocześnie wymagające przetwarzania mniej więcej na tym poziomie, na jakim były filmy z Rayanem Reynoldsem. Ale nie mógł sobie pociągnięcia flirtu jeszcze trochę, szczególnie że sama myśl o scenariuszach przywołała wiele... bardzo przyjemnych wspomnień.
(Odnotowano nietypową aktywność serce, na litość, za chwilę utopi ten zegarek w morzu).
Fakt, że leki najwyraźniej zaczęły działać na Olivię, a w Cardiff najwyraźniej wszystko było we względnym porządku zdjęło mu część napięcia z tyłu głowy, pozwalając odetchnąć i zrelaksować się. Dodanie do tego obecności Fentona, przy którym zawsze Felix tracił nad sobą panowanie i osąd sytuacji przyczyniło się do dwóch rzeczy: znajomego, przyjemnego ciepła w klatce piersiowej (ta, w klatce) oraz zdania sobie sprawy z tego, że być może jacht, gdzie byli całkowicie sami po raz pierwszy od dziesięciu lat stanowił trochę zbyt romantyczną scenerię.
Dani. Tak. Zdecydowanie powinni trzymać się tematu Danieli.
- Poprawne pytanie brzmi, jak Alan znosi ciągle wydzwaniającą matkę, pytającą czy nie wysłać mu paczki, czy nie odwiedzić, czy na pewno wszystko w porządku w tym Londynie - odpowiedział rozbawiony, bo Dani była bardzo ciepłą i bardzo potrzebującą kontrolować wszystko osobą. - Na szczęście pozostała dwójka zajmuje ją wystarczająco mocno, żeby nie chciała jechać za nim. Ostatnio jak z nią rozmawiałem znowu zmieniała pracę. Teraz pracuje w reklamie.
Felix miał tendencję do zmieniania miejsca środowiska regularnie, a jego siostra do zmieniania zawodu. Kiedyś próbował liczyć w ilu miejscach pracowała, dał sobie spokój gdzieś w okolicy dwudziestu, kiedy nagle porzuciła pracę w radio na rzecz prowadzenia autobusów miejskich.
- Jej mąż za to jest wciąż niezmiennie nadęty. Wyraz jego twarzy, kiedy oddałem mu Garetha, lat osiem, z pomalowanymi paznokciami opowiadającego o patriarchalnym podejściu w historii literatury pozostanie w kolekcji moich najmilszych wspomnień do końca życia - dodał z pełnym satysfakcji uśmiechem. - Kiedyś miałem myśl przez chwilę, że powinienem przestać wkurwiać człowieka, który być może będzie kiedyś zamieszany w organizowanie mojego pogrzebu, jeżeli zejdę przedwcześnie, ale szybko mi przeszło. Myślałem, że z tego się wyrasta, ale są tacy ludzie...
Zostawił połowę porcji na talerzu, bo nie był szczególnie głodny - poza tym było tłuste i dziwne i nie rozumiał, jak Fenton może nazywać to "lepszym jedzeniem w tym mieście". Złapał kieliszek i wydając z siebie bliżej niezidentyfikowany pomruk, który mógł być "zaraz wrócę", ale też "chodź" wyszedł na zewnątrz, zatrzymując się tuż przed kanapą i patrząc w morze.
- Nigdy nie zrobiliśmy w końcu tego rejsu - zauważył nagle, kiedy usłyszał otwierające się ponownie za sobą drzwi. - Wiesz, tego w Hiszpanii, o którym tyle rozmawialiśmy, jak dostałem podwyżkę.
To było jedno z tych wiszących w powietrzu marzeń, planów możliwych do zrealizowania, ale nigdy nie dochodzących do skutku, bo zawsze coś. Pomysł pojawił się, kiedy raz siedzieli w jakimś zapomnianym przez świat miejscu we wschodniej Afryce przy granicy Etiopii z Sudanem i wymieniali się marzeniami o tym, żeby znaleźć się w jakimś miejscu, gdzie jest mniej kurzu i więcej wody.

@Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Nie wiedział co romantycznego Felix widział w bujającej się podłodze, chłodnej bryzie, jarzeniówkowym oświetleniu i koncercie tych koszmarnych mew, ale cokolwiek go kręci.
- Jestem pewien, że Alan docenia te telefony, bo może zapytać jak się zmywa i dlaczego do pralki nie można wsypać proszku raz a dobrze - uśmiechnął się, bo on jako dziecko internatów na studiach był już całkiem ogarnięty, ale miał kolegów trzymanych pod kloszem mamusi którzy nie wiedzieli jak się uruchamia kuchenkę.
- No patrz, ja w bingo na ten rok miałem cukiernie. Ale mam to co roku, jej Lekach śni mi się po nocach - westchnął, sięgając po wino.
Zaśmiał się na historię o mężu Dani, bo to zawsze był typ homofobiczny i seksistowski w ten "ja nie mam nic do tego" ale sposób, który Fentona zwyczajnie wkurwiał. Zawsze starał się być przy nim ekstra stereotypowo gejem.
- M! - zatrzymał go z ustami pełnymi wina i kontynuował po przełknięciu - Dlatego ja postanowiłem nie zostawić po sobie zwłok. Oddam je nauce czy utopię w morzu wszyskto jedno, ale mój pogrzeb prawdopodobnie będzie organizował mój ojciec bo jak wiemy ten karaluch przeyżyje nas wszystkich. A dwa lata temu zabrał mnie na cmentarz żeby pokazać mi rodzinny nagrobek w którym będzie on, jego żona, jeszcze nie wybrał która i ja jeśli się nie ożenię. Nagrobek jest kryształowy i ma marmurowe aniołki i chyba powinienem mu powiedzieć, że Don Kichot orginalnie był w hiszpańskim nie francuskim, ale jakie to ma zanczenie gdy cytat ma dwie literówki - opowiedział, grzebiąc w telefonie i w końcu wyciągając zdjęcie tego paskudztwa, żeby móc mu pokazać.
- Jeśli istnieje jakieś życie pozagrobowe nie zaryzykuje przywiązania do tego. Mogą mieć na tym moje nazwisko, ale moje ciało się do tego nie zbliży - prychnął, wstając i idąc za nim chwiejnym krokiem. Wino jeszcze nawet dobrze nie osiadło mu na języku, po prostu podłoga się ruszała!
-Z tego co pamiętam przeszkodziło nam twoje stypendium w Szwajcarii - wymruczał mu prosto do ucha, stając bardzo, bardzo blisko niego. Niemałą satysfakcję dał mu dreszcz który wyraźnie przebiegł po plecach Felixa. Ominął go i rozłożył się na kanapie jak tylko jego długie kończyny potrafiły. Zobaczył pilot i włączył telewizor ale zamiast włączyć portal streamingowy (choć Bluey kusił) włączył spotify.


@Felix Hoenikker
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
To była ciepła noc - wyjątkowo ciepła, jak na Anglię, ale globalne ocieplenie robiło swoje i nawet wczesny wieczór na łodzi był przyjemny. Wiatr nie urywał głowy, a powietrze zdawało się być jeszcze rozgrzane od słońca, które od paru dni dawało się wszystkim we znaki.
Felix lubił myśleć o sobie jako o osobie opanowanej, która potrafi panować nad emocjami, swoimi reakcjami i zdrowym rozsądkiem. Która nie daje się zaskoczyć, postępuje racjonalnie i kieruje instynktami.
A potem stawał za nim taki Fenton i dreszcz nie był jedyną reakcją Feliksa.
- Przynajmniej zrobiliśmy wtedy wszystko, żeby się porządnie pożegnać - zauważył pomrukiem. To była najdłuższa i najbardziej nieprzyjemna podróż samolotem w jego życiu, kiedy stewardessa kazała mu zająć swoje miejsce i zapiąć pasy, kiedy on absolutnie siedzieć nie mógł.
To zawsze się tak zaczynało - jeżeli ostatnim razem obiecali sobie, że będą tylko przyjaciółmi albo któryś z nich akurat miał kogoś. Niewinne żarty, siadanie za blisko i nie stojący nawet obok niewinnego flirt. Drażnienie się, dwuznacznie wypowiedzi i przypominanie sobie momentów fantastycznego seksu.
Naturalnie teraz Felix mógł się odwoływać tylko do tego, że razem go pakowali i nawet Fenton odwiózł go na lotnisko. Niewinne wspomnienie.
- Przepraszam, Tony, a ja mam usiąść gdzie? - Uniósł brwi patrząc na niego z góry.
Robiło mu się sucho w ustach od tego widoku, więc napił się więcej wina, niemal opróżniając kieliszek do końca. To była gra na innych zasadach, niż zawsze. Obiecał sobie, że będzie tu tylko dla Fentona - żeby go wspierać, rozpraszać, dawać towarzystwo, którego potrzebował. To zakładało poruszanie się tylko w granicach, które to Fenton wyznaczał. Nie zamierzał nawet palcem kiwnąć w jego stronę bez wyraźnego zaproszenia, chociaż niemal każda komórka jego ciała rwała się, żeby się pochylić i go pocałować. Klęknąć, odstawić gdzieś ten kieliszek, nieważne gdzie, co za różnica i sięgnąć pod koszulkę, która się podwinęła.
Wiedział, że Fenton może wyczytać to wszystko z jego twarzy - znali się stanowczo za długo i za dobrze, by nie rozpoznawać tak oczywistych myśli. Mimo tego nie spuścił wzroku z jego twarzy i uśmiechnął się lekko, kiedy Eddie Vedder zaśpiewał:
Did I say that I need you?
Did I say that I want you?
Oh, if I didn't, I'm a fool, you see
No one knows this more than me


@Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Pytanie go na chwilę zbiło z pantałyku, bo Felix nigdy nie miał problemu z tym, żeby zmusić Fentona do zmiany pozycji manualnie, a jeśli był wybitnie zirytowany, po prostu usiąść na nim. Spojrzał na niego, nieco zaskoczony wyrazem twarzy który tak dobrze pamiętał ale... w pewien sposób zapomniał. Nie żył w celibacie, choć ostatnie półtora roku faktycznie nie był z nikim. Uroki samodzielnego rodzicielstwa chyba. Ale nie o to chodziło. Nie sądził, że ktoś jeszcze może patrzeć na niego w sposób w który patrzył Felix. Jakby był niesamowicie seksowny i piękny jednocześnie. Jakby był dziełem sztuki. I przez chwilę, krótką chwilkę znów się tak poczuł. Merlinie, jak uzależniające było to uczucie. Uśmiechnął się kącikiem ust, przeciągając bardziej, żeby zobaczyć jak wzrok Felixa fiksuje się na jego brzuchu gdzie koszula podjeżdżała. Zlitował się jednak na nim, bo zdecydowanie zacząłby coś, czego niemógł by skończyć. Może jutro. Może jak Liv poczuje się lepiej. Uniósł się na łokciach, poprawił nieco niezdarnie koszulkę żeby została grzecznie na miejscu i skinął głową, dając mu do zrozumienia, że zrobił miejsce i tak, jak tylko Felix usiądzie jego głowa znów wyląduje na jego kolanach. W końcu to nie znaczy, że odmówi sobie komfortu głaskania po głowie.
-Czemu nie pożegnałeś się w dwatysiące jedenastym?- zapytał, wiedząc, że cisza która po tym zapadła może nigdy nie ustać.


Telling myself, "I wont go there".
Oh, but i know that i won't care.
Tryna wash away all the blood I've spilt

This lust is a burden that we both share
Two sinners can't atone from a lone prayer
Souls tied, intertwined by our pride and guilt


@Felix Hoenikker
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Pusty kieliszek brzdęknął cicho o blat, kiedy Felix odstawiał go na stół. Kanapa była zdecydowanie mniej miękka, niż ta w pokoju lekarskim, ale po oparciu jednej ręki wzdłuż oparcia, a drugiej, a jakże, na głowie Fentona pomyślał, że nie ma na co narzekać. Odetchnął, mało subtelnie przesuwając jego głowę w stronę swojego kolana w jakiejś idiotycznej próbie poprawienia sytuacji. Tak łatwo byłoby teraz pochylić się i go przyciągnąć do pocałunku.
Miał ochotę pogryźć stojący przed nim blat.
Ale miał jego głowę na swoim udzie, miękkie włosy pod palcami i to musiało wystarczyć. Powtarzanie sobie w głowie mantry o granicach oraz orzeźwiający wiatr na twarzy pomagały uspokoić oddech. A potem padło pytanie o 2011 i pomyślał sobie, że jednak powinien go pocałować, kiedy była okazja.
To był rok, kiedy wrócił do Anglii na dwa miesiące ze stażu w Stanach. Pierwszym przystankiem był jego dom rodzinny, ale po niecałej dobie musiał się stamtąd wynieść, bo doszłoby do rękoczynów, a jako lekarzowi naprawdę nie wypadało mu zamordować swojego własnego ojca. A przynajmniej tak przedstawił tę historię Fentonowi kilkanaście godzin w Londynie, bo oczywiście, że to do niego pojechał - to było tak naturalne jak kawa rano, jak deszcz w listopadzie, jak pocałunek na powitanie, chociaż mieli ten oficjalny układ friends with benefits, a nie prawdziwego związku. Wolał opowiedzieć mu to w ten sposób, niż przyznać, że nadal nie potrafił znieść tego, jak teraz wyglądała jego relacja z ojcem. Że to rozczarowanie i pogarda na twarzy ojca łamały mu serce i że wcale nie miał siły być tak ciętym jak Fenton, nie potrafił krzyknąć na któregokolwiek ze swoich rodziców, by wykłócać się o swoje.
Fenton, jak to Fenton zaproponował mu, żeby został u niego na chwilę. Ot, tak po prostu.
Felix, jak to Felix, został na osiem tygodni. Osiem tygodni pełnych gotowania obiadów, zaprzyjaźniania się z sąsiadami i wpadania do szpitala podczas jego zmian, by podrzucić mu kawałek ciasta, który akurat upiekł tego dnia. Miał w końcu wakacje i chociaż lwią część czasu zmian Fentona spędzał nad badaniami, które wtedy dopiero raczkowały, a które obecnie były podwalinami sławy jego nazwiska w światku, to miał też dużo czasu na bycie idealną kurą domową. Na randki, wymyślanie kolejnych propozycji do wypróbowania w łóżku i podrzucanie mu czekoladek w różne miejsca też.
Nigdy nie rozmawiali na jak długo przyjechał, chociaż Fenton kilkukrotnie pytał "kiedy wyjeżdżasz?". Odpowiadał wtedy wymijającym wzruszeniem ramion i odciągnięciem jego uwagi, jakby to nie miało znaczenia. Data wyjazdu ciążyła mu na klatce, bo rozstawanie się z Fentonem zawsze było kurewsko bolesne. Ostatnie dwa dni przed nadchodzącą zmianą spędzali zwykle przybici i kłócący się o pierdoły, a fantastyczny seks był częściej zastępowany nieszczęśliwym przytulaniem się na kanapie i rozmowami o tym, co jeszcze musi kupić. Nienawidził pożegnań.
Więc spakował się podczas jego zmiany. Wszystkie ubrania, książki i kosmetyki. Posprzątał i nawet przestawił łóżko w to samo miejsce, gdzie stało przed jego przyjazdem, bo przesunęli je tylko dlatego, że Feliksa wkurzało świecące rano po oczach słońce i zaklinał się, że czuje je na twarzy nawet przez żaluzje.
Zostawił tylko przyczepioną kartkę na lodówce "Dzięki za gościnę. Do zobaczenia, xoxo F.".
- Nienawidzę pożegnań z tobą - westchnął, przesuwając dłonią po jego włosach, zastanawiając się jak w tak krótkim czasie jego erekcja zmieniła się w to nieprzyjemne, dławiące uczucie. Może było ono tak żywe, bo wiedział, że niedługo znowu będzie musiał przez to przechodzić. - Nie chciałem marnować czasu z tobą na smętne chodzenie po domu z wiszącym nam nad głową wyjazdem - bo zawsze się robiłeś wtedy nieznośny, skończył zdanie w myślach. - Chciałem iść na "What's your number" do kina, wymieniać się fantazjami o Chrisie Evansie i dać się pieprzyć do białego rana, jak zawsze, a nie pakować i kłócić o nic.
Podparł głowę na dłoni, spojrzał na niego i westchnął.
- Przepraszam.

Hold me now
It's hard for me to say I'm sorry
I just want you to stay
After all that we've been through
I will make it up to you, I promise to


@Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Jesli Fenton potrafił coś zjebać w ułamku sekundy to był to nastrój, co udowodnił teraz i jakieś siedemdziesiąt razy w przeszłości. Nienawidził tego jego znikania, niepewności, poczucia że nigdy nie będzie... wystarczający. Więc gdy znów zbliżał się termin rozstania robił się nieznośny. Jakby podświadomie próbował przekonać jego i siebie że to rozstanie jest dobrą decyzją, próbował stworzyć konflikt, bo złość napędzała a smutek go paraliżował. Nigdy nie próbował go zatrzymać, wiedział, że na te chwilę to niemożliwe. Najpierw studia potem rezydentura, potem specjalizacje, trochę nie od nich zależało gdzie ich rzuci, nie mówiąc o tym, że sami dodatkowo jeździli na projekty lekarzy bez granic. Czasem razem. Czasem w jedno miejsce. Czasem na przeciwne strony planety.
A potem dostał pracę w St. Marys. I po pół roku, Felix przyjechał na wakacje... wszystko kliknęło na miejsce. Miał mieszkanie w kamienicy które było w stanie zaspokoić Felixową potrzebę luksusu - głównie przez lokalizację - a jednocześnie wystarczająco nowoczesne i zwyczajne, żeby Fenton nie czuł się jakby znów był w domu rodzinnym. Kochał to mieszkanie, kochał malutki balkonik na którym pił kawę i pozwalał Felixowi palić, kochał ich sypialnie która była mała ale miała bardzo strategicznie powieszone wielkie lustro i salon z książkami na każdej przestrzeni. Pamięta że pierwsze co zauważył to puste miejsca na tych półkach.
Przez dwa miesiące bawili się w dom i wiedział, że fakt że Felix bawił się w kurę domową nadawało temu ciekawy rys, ale prawda była taka, że nie miał by nic przeciwko zatrudnieniu gosposi i mijaniu sie w drzwiach przez dwa tygodnie gdyby obaj wciąż byli w mieszkaniu. Gdyby pracowali nawet w innych szpitalach, jeden z mentorów Felixa pracował w Grate Ordmond, nawet nie miał by dalej do pracy niż Fenton. Mógłby jeździć sobie na projekty i konferencje, Fenton by zniósł bycie słomianym wdowcem przez miesiąc czy pięć, pod warunkiem że koszule Felixa wciąż by były w szafie, jego książki na półkach a herbata w szafce. Chciał, żeby Felix został, żeby powiedział że chce zostać, żeby... cholera, żeby go wybrał, ok?
Dlatego dopytywał kiedy wyjeżdża. Dlatego nie raz zniszczył nastrój kiedy wracał zmęczony i czując jak odpuszcza mu stres na widok Felixa irytował się i pytał kiedy wraca. Pytał, bo chciał wiedzieć, kiedy to się skończy, kiedy znów zostanie sam z telefonem lub mailem i może skypem raz na miesiąc.
Gdy Felix wyjechał sprzedał mieszkanie. Wynajął inne, w nowoczesnym apartamentowcu, pięć stacji metra od szpitala i nawet nie zabrał książek.
Przytaknął na jego przepraszam, trochę nie wiedząc co z tym zrobić, bo... nie był jeszcze gotowy go zapytać czemu nie chciał zostać. Czemu...
- Pojechałbym z tobą gdybyś wtedy zapytał - przyznał cicho, po dłuższej chwili, bo jednak nie mógł się oprzeć wbiciu ostatniej szpili. Westchnął ciężko i podniósł się.
-Śpimy tutaj czy jedziemy do ciebie? Pytam, bo musisz się położyć, noga ci sztywnieje w ten dziwny sposób, gdy boli cię kręgosłup. Chyba jeszcze pamiętam jak to rozmasować - zasugerował w najmniej seksualny sposób jaki potrafił.


But through all of the sorrow
we were riding high
and the thruth of the matter is
i never let you go, let you go


@Felix Hoenikker
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Gdyby miał decydować tylko za siebie z całą pewnością przespałby tutaj noc - nie zdążył nawet rozejrzeć się po całym jachcie, bo Fenton był o wiele bardziej zajmujący, ale był przekonany, że gdzieś by znalazł miękkie i wygodne łóżko. Woda działała na niego kojąco, a delikatne kołysanie kojarzyło mu się z bezpieczeństwem. Jednak myśl o marudzeniu, że buja, że śmierdzi, że zimno i mewy skrzeczą, które niewątpliwie by się pojawiło ze strony Fentona sprawiła, że nawet nie miał zamiaru tego rozważać.
- Chodź do hotelu - powiedział tylko podnosząc się i bez oglądania się na niego wrócił do środka, bo potrzebował chwili, żeby pozbyć się wzruszenia, jakie wywołały słowa Fentona. Sprzątnął po nich poprawiając poduszki na kanapie i zmywając zebrane z pokładu kieliszki. Pudełka wrzucił do siatki i chwilę zawahał się nad butelką, która była jeszcze w połowie pełna, ale koniec końców zostawił na blacie. Miał ochotę napić się bezpośrednio z niej, ale musiał jeszcze wsiąść za kierownicę.
Nie zakwestionował założenia, że spędzą noc razem tylko dlatego, że to zrozpaczone "nie chcę wracać do domu", które usłyszał raptem dwie, trzy godziny temu wciąż było żywe w jego pamięci. Mogli spać nago, jeden na drugim, mogli po dwóch różnych stronach łóżka, Fenton mógł drzemać na podłodze - szczerze, nie obchodziło go jak skończą. Zostawiał decyzje Fentonowi, samemu ciesząc się tym, co ma.
Myśl, że dziesięć lat temu wyglądało to tak samo z perspektywy Fentona nieszczególnie poprawiło mu nastrój, ale samochód, który po ruszeniu włączył Queen już tak.
- Jakże w punkt Teslo - skomentował Somebody to love i gdy zatrzymali się na światłach spojrzał na Fentona. - Nie mam dla ciebie piżamy.
Dziwnie było jechać przez miasto, które jeszcze nie spało. Dochodziła dopiero dziesiąta wieczorem i był piątek, więc nawet w takim miejscu jak Eastbourne zaczynało się nocne życie. Miał ochotę zaparkować pod hotelem i powiedzieć, żeby poszli jeszcze do baru hotelowego na drinka, ale:
a. Fenton wspominający o położeniu się oznaczał, że sam musi się położyć
b. jemu zostawiał podejmowanie decyzji dzisiaj
c. ...bolał go kręgosłup
- Mi casa es su casa i coś tam coś tam - powiedział puszczając go w drzwiach. Znał jidysz, walijski, niemiecki i do pewnego poziomu francuski, ale hiszpański nie znajdował się na tej liście.

@Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Totalnie mogliby spać na tej łódce., ale docenił by to bardziej gdyby faktycznie byli na pełnym morzu. Woda jednak fantastycznie niosła dźwięk i cokolwiek zdecydują się robić - płakać, pieprzyć się czy kłócić - wolałby oszczędzić tego okolicznym rybakom i obsłudze doku.
- Nie przejmuj się, już dawno straciłem resztki cnoty... Hej, chyba przy tym byłeś - powiedział z przesadnym entuzjazmem jakby odkrywał wspomnienie ze starym znajomym po czym puścił do niego [ur=https://i.pinimg.com/originals/d2/4d/47 ... 5b3d02.gif]oko[/url].
- Nie wysilaj się - skomentował jego hiszpański, bo nie rozumiał jak można mówić po walijsku, a nie móc zzłapać stosunkowo banalnego hiszpańskiego. Może dlatego, że Walijski nie istniał Felix zmyślał słowa na bieżąco w jego opinii.
Pokoje hotelowe nie zostawiały za dużo możliwości co do aktywności, więc miał kilka opcji. Zamówić więcej alkoholu do pokoju i upić się na umór - odpadało, bo czuł się winny już za to wino. Co jeśli zadzwonią ze szpitala? Nie, nie, obaj muszą być przytomni.
- Dibs na łazienkę. - rzucił i wyminął go.
Z niezadowoleniem stwierdził, że wanna jest bardzo luksusowa ale też bardzo jednoosobowa. Zresztą Felix jak na osobę która kochała morze miał zadziwiająca awersję do wanien. Właściwie Fenton był przekonany, że korzystał z nich tylko w jego towarzystwie. Przestał udawać przed sobą, że w jakikolwiek sposób będą mogli z Felixem zachować granice i być przyjaciółmi. NIgdy nie byli przyjaciółmi tak naprawdę, w znaczeniu platonicznej relacji i nie zaczną teraz. Wyszedł więc w luźno zawiązanym szlafroku. Felix bardzo grzecznie i poprawnie, jak gentelmen siedział na ławie w nogach łóżka, przebrany w długi t-shirt i spodnie. Przeglądał coś na tablecie i Fenton miał niepokojące wrażenie że to notatki na temat Liv. Wszedł na łóżko, tak żeby móc usiąść za nim i oparł brodę o jego ramie, bezczelnie patrząc mu przez ramię. Przesunął dłońmi po jego lędźwiach, wbijając palce w spięte mięśnie w podróbie masażu.
- Byłoby wygodniej, gdybyś się położył, wiesz? Jestem pewien że mają tu TLC - dodał, bo Felix gdy nie mógł spać, albo potrzebował sie zrelaksować oglądał najdurniejszy kanał jaki znalazł, nie przejmując się, czy lecą tam akurat historie o dziwnych uzależnieniach, salon sukien ślubnych czy porady dietetyczne. Gdy Boris był premierem były to wiadomości. Pocałował go lekko w zgięcie szyi, nawet nie seksualnie, ot tak, z przyzwyczajenia.
Odsunął się troszeczkę gdy ten się wygiął, dając mu możliwość spojrzenia mu w twarz.
- Możesz mi po prostu kazać spadać, wiesz o tym? - zapytał, widząc jak ten ewidentnie walczy ze sobą i pochylił się żeby go nie tyle pocałować, co skubnąć zębami jego dolną wargę. Kąt pod jakim siedzieli był nieco za dziwny na pocałunek

@Felix Hoenikker
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
- Po co mi TLC przy tobie - zapytał lekko zduszonym głosem, bo kciuki Fentona trafiły w bolesny punkt. - Umiesz wygadywać równie niedorzeczne rzeczy tylko w o wiele milszej... Oprawie - dokończył po chwili wahania. Ten szlafrok był nieprzyzwoity.
Walka z samym sobą, żeby się nie odchylić i oprzeć o Fentona była co najmniej w połowie powodem jego spiętych mięśni, był tego pewien. Na tablecie nie było nic istotnego, bo Felix jednym ruchem przeklikał notatki dotyczące Olivii na kanał wiadomości, kiedy tylko Fenton wyszedł z łazienki. Musiał czymś zająć myśli, kiedy tamten był w łazience, a nic nie działało lepiej, niż praca.
- Wiem. Nie mam zamiaru tego robić. Ale muszę się umyć. - Przesunął bezwiednie dłonią po jego karku w krótkiej pieszczocie przed podniesieniem się, żeby wyjść do łazienki.
Widzicie, gdyby Felix w tamtej chwili powiedział, co miał w głowie to możliwe, że zaoszczędziłoby im to wielu problemów w przyszłości. Ale Felix nigdy nie był dobry w komunikowaniu tego, co leżało mu w sercu, więc nie powiedział Fentonowi, że chce tylko mieć go blisko, jak najbliżej i już nigdy nie wypuszczać. Nie wyjaśnił, że trzyma dystans z szacunku, z obiecanego przestrzegania fentonowych granic.
No cóż..
Nie było mowy, żeby skończył z nim w łóżku bez prysznica po całym dniu na nogach. Poza tym krótki pocałunek wystarczył, żeby jego serce zabiło mocniej z ekscytacji na samą myśl o bliskości między nimi i chłodna woda mogła być tym, czego naprawdę potrzebował. Fenton zabrał mu szlafrok, więc po dobrych dwóch minutach kłótni z samym sobą czy się ubrać czy wyjść nago czy może jednak spodnie tylko zawyrokował, że jest niedorzeczny i owinął ręcznik dookoła bioder.
- Candy crush? - zapytał, kładąc się na łóżku obok bezmyślnie wpatrującego się w telefon Fentona, który w pół leżał w wyraźnie zrelaksowanej pozycji. Kręgosłup nie dawał mu się w znaki szczególnie mocno, ale po całym dniu napięcia Felix westchnął cicho z ulgą czując jak część bólu natychmiast odchodzi. Z jedną ręką luźno położoną na brzuchu, w drugą podłożoną pod głowę przymknął oczy.
- Co z tym masażem? - wymamrotał dopiero po chwili otwierając oczy, by unieść wzrok na Fentona, który wpatrywał się w niego tak intensywnie, że Feliksowi momentalnie zrobiło się gorąco.
Jeżeli którykolwiek z nich zaśnie bez orgazmu to Felix oficjalnie uzna, że są chodzącą definicją silnej woli.

@Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Wywrócił oczami na komentarz o TLC, bo jakoś nie mógł sobie wyobrazić, że Felix leciałby na jego kościste kolana gdyby jego poziom wypowiedzi pasował do programu "Dr Pryszczylla 4: Wielkie i niebieskie". Przymknął oczy, czując jego palce na karku ale z łatwością wypuścił go do łazienki. Wszystkie pokoje hotelowe wyglądały tak samo. Wyciągnął telefon ze spodnii i rzucił resztę ubrań na jedno z bardzo pięknych i bardzo niewygodnych krzeseł, po czym rozłożył się na łóżku, na stronie na której na pewno spał Felix, bo dzięki temu mógł skorzystać z ładowarki. Zrobił świetną robotę w skupianiu się na telefonie gdy ten wyszedł z pod prysznica, tak? Był bardzo dzielny.
- Frankie mi to zainstalował, żebym mógł wysyłać im życia. Cholerstwo wciąga - wymamrotał ze skupieniem przesuwając zielone cukierki. Odruchowo spojrzął na niego i to był błąd.
Sam nie wiedział jak to działało, był lekarzem do cholery oglądał ludzi pół nago częściej niż nie (dobra, może zwykle w akompaniamencie krwi i krzyków, ale nie tylko!), poza tym różni partnerzy prezentowali się różnie, Felix prezetntował się przeróżnie przez lata, a Fentonowi odcinało wyższe funkcje mózgowe, gdy pojawiała się możliwość zobaczenia go nago. Mimo to zawsze był bardziej cierpliwy z ich dwójki, bo Felix był jednak hedonistą, więc kończył z rękami przywiązanymi do łóżka.
Dlatego Fenton nie rozumiał co się działo teraz, gdzie obaj siedzieli na łóżku, pół nadzy i ten go nawet nie dotykał. Za to spokojnie zadał mu pytanie. Podczas gdy Fenton ledwo pamiętał jak się oddycha. Paskudne uczucie osiadło mu w żołądku na myśl, że może to tylko jednostronne. Może Felix naprawdę nie chce wracać do tego co było. Odchrząknął i odłożył telefon na szafkę. Bez słowa zdjął poduszki z jego strony, żeby ten mógł położyć się na płasko i poszedł szukać jakiegoś balasmu czy innego poślizgu. Poprawił szlafrok zanim usiadł mu na nogach.
- Jak to możliwe, że wosk znosisz lepiej niż odrobinę zimnego kremu - zaśmiał się, gdy ten zasyczał i wzdrygnął się na różnicę jako dawał chłodny balsam na rozgrzanej wodą skórze. Dobra, nie mógł się powstrzymać przed tym komentarzem. Może Felix nie chciał tam wracać, ale to nie znaczy, że Fenton nie może próbować.

@Felix Hoenikker
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Odpowiedz