Kiedy czekała na odpowiedź Tonego, serce tłukło jej się w piersi tak mocno, że słyszała szum w uszach, a w ustach zaschło jej ze stresu. Szczerze powiedziawszy, nie spodziewała się od niego innej odpowiedzi, jednak wciąż gdzieś tam w niej była wątpliwość i lęk przed tym, co usłyszy. Bo co, jeśli był to tylko żart i wcale nie myślał o niej na poważnie? Stąd też poczuła niewyobrażalną ulgę, kiedy odpowiedział pozytywnie, od razu rozpogadzając się i uśmiechając subtelnie. Najpierw wydawać by się mogło, że wszystkie te natrętne myśli ją opuściły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ale nie było tak kolorowo. W jej uśmiechu było coś melancholijnego, trochę jakby nie do końca wierzyła mu w te słowa, choć tak bardzo chciała.
-
Nikt mnie nigdy nie brał tak na poważnie ani nie traktował jak Ty... - emocje powoli zdawały się przejmować nad nią kontrolę i w pewnym momencie głos jej delikatnie zadrżał. Czując, jak w gardle narasta jej nieprzyjemna gula, która - jak zawsze - utrudniała jej wyartykułowanie swoich myśli, zaczynała panikować. Nie mogła tym razem odpuścić tak jak zawsze, kiedy nie była w stanie odpowiedzieć na jego słowa. -
I ja wiem, że może już się powtarzam i że pewnie nie lubisz tego słuchać, ale nigdy nie zrozumiem tego, jak mogłam trafić na Ciebie i jakim cudem w ogóle na Ciebie zasługuję. Nie jestem dobrą osobą i Ty pewnie też tak o sobie myślisz, ale... przy nikim nigdy nie byłam taka szczęśliwa jak przy Tobie. Wiem, że oddałbyś mi wszystko i ciągle nie wiem, co takiego zrobiłam, żebyś mnie tak traktował - w miarę dalszego mówienia jej wypowiedź stawała się coraz bardziej chaotyczna, gdy Holly coraz bardziej czuła, że traci kontrolę nad swoją głową, która rozhulała się teraz na całego. Nie zauważyła nawet chwili, w której do jej oczu zaczęły napływać łzy, a dłonie zaczęły jej drżeć i to nie pod wpływem zimna. Właściwie było jej teraz niewiarygodnie gorąco, czemu nawet otwarcie okna by średnio pomogło. -
No i wiem, że nie daję Ci odczuć tego, że działa to w obie strony i nie jestem dobra w okazywaniu Ci uczuć... właściwie to tego w ogóle nie robię. Staram się nad tym pracować, ale musisz wiedzieć, że to nie jest dla mnie łatwe, Tony - oderwała jedną dłoń od jego twarzy, by z własnej otrzeć łzy, które nareszcie znalazły ujście. -
Nie ma słów, które byłyby w stanie wyrazić to, jak bardzo Cię kocham i że chcę spędzić z Tobą resztę swojego życia - cały jej wywód był tak nieokiełznany, że trochę zwątpiła w to, czy w ogóle cokolwiek z tego zrozumiał. Od razu też poczuła niewyjaśnione wyrzuty sumienia za to wszystko, co kosztowało ją definitywnie więcej energii niż mogłaby sądzić.
-
Ugh, przepraszam, nie wiem, co się ze mną dzieje. Chyba okres mi się zbliża - zgodnie z tradycją wycofała się, spuszczając wzrok i próbując wytrzeć się bez rozmazywania makijażu, wewnątrz najprościej w świecie bojąc się tego, jak Tony mógłby na to wszystko zareagować.
@Anthony Wayford