Awatar użytkownika

lat

cm
Elita

parada równości

Obrazek
Przez Brighton, jak co roku, przechodzi Parada Równości. Wydarzenie, które przyciąga tysiące uczestników. Długi, tęczowy welon ciągnie się nieprzerwanie przez wiele ulic, tworząc zapierający dech w piersi widok. Flagi, transparenty oraz płynąca muzyka z głośników umieszczony na platformach, atmosfera zabawy, ale również miłości i jedności; to wszystko możesz znaleźć właśnie podczas marszu przez Brighton.
boostery
  • Gigantyczna flaga Na przedzie parady rozpostarta została między maszerującymi kilkumetrowa tęczowa flaga. Przyłącz się, złap za materiał i nieś ją dumnie razem z innymi. (akapit musi zawierać 300 znaków)
    15
  • Platforma Widzisz przed sobą powoli jadącą platformę. Pięknie ozdobiona kwiatami i powiewającymi flagami, aż kusi, żeby na nią wskoczyć. Jedna z tańczących na niej osób zachęca Cię, żebyś do niej dołączył*. Wyciąga w twoją stronę rękę, więc nie zastanawiaj się dwa razy, tylko wskakuj! (akapit musi zawierać 400 znaków)
    20
  • Dziecko Pomimo głośnej muzyki jesteś w stanie wyłapać płacz dziecka. Mały, maksymalnie 6-letni chłopiec idzie kilka metrów od Ciebie, płacząc, rozglądając się nerwowo na boki. Dziecko zgubiło w tłumie swoich rodziców — pomóż mu ich znaleźć. (akapit musi zawierać 400 znaków)
    20
  • Łysy Nagle radosną atmosferę przerywa wulgarny ryk - ramię w ramię z młodą dziewczyną, która maszeruje razem z paradą, przesuwa się niski, łysy karczek, wykrzykujący niewyszukane slury i wulgaryzmy na temat paradujących i społeczności LGBTQ+. Nie możesz przecież słuchać tego obojętnie, zareaguj. (akapit musi zawierać 500 znaków)
    30
Mów mi Eastbourne.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Dla użytkownika

William Pilgrim
Awatar użytkownika
22
lat
179
cm
gbur
Prekariat
Świtało już, kiedy Billy nieprzytomnie przeszukiwał - z początku leniwymi, z czasem coraz szybszymi ruchami - kieszenie w poszukiwaniu kluczy, jednym barkiem opierając się o framugę. Kurwa, mógłby przysiąc, że miał je w lewej kieszeni obok fajek. A może w bluzie? Rano jak wychodził to John a.k.a. O'Connell a.k.a. Naczelny Gbur Eastbourne był jeszcze w domu i jeszcze mu tymi kluczami w plecy rzucił z groźbą, że jeżeli Billy jeszcze raz wlezie mu bezpardonowo do gabinetu zabiegowego w momencie leczenia pacjenta, to osobiście williamową głową najpierw urwie, a potem będzie prezentował wszystkim stażystom jako namacalny dowód na to, że bycie debilem wymalowane jest na twarzy.
Billy nie miał pojęcia, skąd u tego starego pierdziela tyle wściekłości i robił co mógł, żeby pomóc - podrzucał mu ulotki o mindfulnessie, uzupełniał mu ziółka uspokajające, a raz zaprosił nawet bardzo miłą Becky, żeby pomogła Fentonowi z napięciem.
Tamtej nocy Billy nie spędziłby w domu, gdyby jakiś czas wcześniej nie odkrył, że okno w garażu jest zepsute - pozłorzeczył więc wtedy na O'Connella, który wyjebał dwójkę dobrych samarytan na próg, skoczył z Becky na piwo serdecznie ją przepraszając i z czystej przyzwoitości dając jej połowę stawki, a po powrocie do Ratton przekimał na tym starym leżaku stojącym w kącie garażu.
Teraz, kiedy wschodzące słońce swym blaskiem okalało jego zmęczone, powoli już łapiące kaca lico, trybiki w głowie Billiego przyspieszyły, robiąc wszystko co możliwe, żeby ten ciąg myślowy, który dopiero co zakiełkował, nigdzie nie spierdolił. Nie miał kluczy. Pewnie zostawił je koniec końców u kumpla, bo mu z tych spodni ciągle wypadały i go wkurwiały. Gdyby obudził teraz Johna, tamten niewątpliwe tylko po policję by zadzwonił, a nie go wpuszczał do środka. A Billy nie chciał spierdalać przed psami, Billy chciał spać. I kiedy tak stał myśląc sobie o tym spaniu, idea o ponownym wlezieniu przez garaż pojawiła się tylko kilkanaście sekund za późno. Uradowany tak prostym rozwiązaniem poszedł do rzeczonego garażu, szukając tego nieszczęsnego okna, które teraz miało być wybawieniem.
Kurwa, czy to wtedy też było tak wysoko?
Podsunął sobie jakiegoś paskudnego krasnala ogrodowego pod ścianę, żeby mieć na czym stopę podeprzeć, podciągnął, pchnął szybę i się wdrapał do środa. Za ósmym podejściem. Jakim cudem przy spadaniu na betonową posadzkę niczego sobie nie rozbił, na nabił, ani nie wbił w skórę ciężko powiedzieć, widać los się nad nim ulitował. Czasem nawet taki kretyn jak on miał szczęście.
Kolejny problem, jakim był brak leżaka, był problemem żadnym, bo szczęśliwie samochód John zostawił otwarty; Billy natychmiast to wykorzystał i nie zważając na ilość śmieci znajdujących się na tylnym siedzeniu, runął na nie jak długi, zakopując się tylko pod stertą brudnych ciuchów, koców oraz pustych butelek.
Kiedy się obudził na zewnątrz było jasno, a zza rozchylonych okiem dobiegała do niego głośna, radosna muzyka.
Zaraz, co.
Ze stęknięciem podniósł się do siadu akurat w chwili, kiedy samochód parkował.
- O kurwa, John! - rzucił, trochę nie wierząc w to, co widzi za oknem. Wiedział niby, że pride jest tego dnia w okolicy, ale nigdy by nie przypuszczał, że sam O'Connell na tęże imprezę przyjedzie. - Stary, słuchaj, nic dziwnego, że ty się wtedy tam na Becky wkurwiłeś! Trzeba było mówić, że jesteś pedałem, wiesz przecież, że nie osądzam! Myślisz, że tu kogoś wyrwiesz? - Skupił w końcu wzrok na twarzy (jak zwykle) wkurwionego Fentona i poklepał go po ramieniu. - Człowiek wielkiej wiary z ciebie jest, a nie martw się, ja ci pomogę. Będzie dobrze. Tylko jakoś tak... uczesać byś się mógł - dodał, próbując sięgnąć do rozpuszczonych włosów mężczyzny, żeby mu je za ucho zagarnąć.

@Fenton O'Connell
Mów mi Janek. Piszę w 3 os., czas przeszły. Wątkom +18 mówię że miło je widzieć, ale najczęściej mi się nie chce.
Szukam ludzi ze skłotu.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Dużo przekleństw, autodestrukcyjnych zachowań oraz pomysłów, których nie pochwaliłaby Twoja mama..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Bycie ordynatorem niosło za sobą dużo odpowiedzialności, ale miało też nieść za sobą pewne przywileje. Na przykład takie, że to on kazał innym wypełniać prośby od miasta, wysyłać stażystów i studentów na jakieś durne koncerty i inne eventy czy co tam trzeba było. Dziś był jednak dzień egzaminów dla stażystów i rezydentów, więc oficjalnie nielegalnym było zmuszanie ich do czegokolwiek. Plus Covid mocno przerzedził szeregi jakichkolwiek wolontariuszy, pielęgniarek i pomocy. Dyrektor medyczny wezwał więc wszystkich ordynatorów i kazał im ciągnąć słomki. I oczywiście, oczywiście, Murphy czuwał nad jego pierdolonym szczęściem, więc był jedną z trzech krótkich słomek. Dostał adres, plakietkę na samochód i tęczowy kitel (o zgrozo), a na potok przekleństw i zapewnień, że on się zwolni dostał całusa i informację, że i tak ma miesiąc wypowiedzenia. Dyrektor znał go aż za dobrze, to nie było jego pierwsze rodeo z temperamentem Fentona. Podał się, dochodząc do wniosku, że różnica między szaleństwem parady a oddziału ratunkowego będzie taka, że to drugie jest na świeżym powietrzu i średnia wieku znacząco spada.
Ponieważ w jego domu wciąż mieszkała Olivia i ten pasożyt, Fenton wepchnął "skarby" do torby medycznej i licząc na to, że nikt go nie zauważy wymknął się do samochodu, gdzie dopiero się przebrał i przyczepił plakietkę. Z racji tego, że jego samochód był wybitnie użytkową maszyną, nie zauważył śpiącego Billy'ego. Woził ze sobą zapasową połowę swojego dobytku, bo czasem jedyną opcją żeby spokojnie przysnąć na nocnym dyrzuże było pójście do samochodu. Miał więc na tylnym siedzeniu poduszkę, koce, ubrania brudne i czyste, puszki po energetykach, batoniki zbożowe, książki oraz prawdopodobnie rzucone tam kiedyś prezenty w wigilii pracowych, notatki ze szkoleń, promocyjne ulotki od przedstawicieli medycznych i inne gniotki na stres nigdy nie wyjęte z folijki. Jakby dobrze poszukać pewnie znalazłby się też korektor, którego używał gdy niefortunnie oberwał od pacjenta stojakiem na kroplówkę. Nie, żeby jego to obchodziło, ale z jakiegoś powodu z limem pod okiem i opaską we włosach był brany za niepoczytalnego pacjenta który próbował uciec z oddziału.
Wcale nie wrzasnął. To co z siebie wydał, to nie był wrzask, tylko okrzyk bojowy oraz uspokajający, bo gdyby ta energia nie wyszła z jego ust to pewnie zabiłby Billy'ego siłą irytacji. Dziwne, że dotychczas to się nie stało. Oparł czoło o kierownicę i oddychał głęboko, powtarzając sobie, że nie może go zamordować. Nie publicznie. Nie dopóki nie będzie pewny, że sędzia zna Billy'ego, w przeciwnym wypadku dostanie 25 lat jak za człowieka.
- Jestem tu w pracy! - krzyknął w końcu, odsuwając głowę od jego ręki tak gwałtownie, że przyłożył głową w bok samochodu. Niczym pies (ZMORCIA) który wpada na szklane drzwi udał jednak, że nic się nie stało. Pokazał Billy'emu wymownie plakietkę przy kitlu z napisem "pomoc medyczna" i strzelił go w rękę, gdy ten znów próbował go dotknąć. Wysiadł wkurwiony, wyciągając za sobą torbę i trzasnął drzwiami. Zamknął drzwi, mając nadzieje, że pasożyt zostanie w środku i udusi się w tej temperaturze, ale zapomniał, że drzwi bagażnika otwierają się od środka. Zlokalizował koordynatora i zdecydowanie odmówił siedzenia na platformie dla "Older fighters" czyli osób LGBT po 60 roku życia. Rozejrzał się za jakimś nakryciem głowy, bo ostatnie czego potrzebował, to udar słoneczny. Już i tak tracił 10 punktów IQ za każdym razem gdy Billy otwierał usta. W okolicy były tylko berety, czapki w jednorożce lub udające jednorożce, słomiane kapelusze z wielkim rondem i inne koszmarki. Ludzie naprawdę TO nosili? Na litość merlina. W końcu znalazł dwie, w miarę normalnie wyglądające czapki w tym, że jedna miała diamenciki a druga... założył tę drugą.. Trudno.
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

William Pilgrim
Awatar użytkownika
22
lat
179
cm
gbur
Prekariat
- Dobra, stary, nie musisz szukać wymówek, serio - wymamrotał trochę obrażony, bo on tu z dobrą wiarą, a tylko ryja na niego drą. Doprawdy, człowiek stara się być dobrym i wspierającym, a wylewają mu jedynie wiadro pomyj na głowę.
O'Connell jak nic byłby jego villian origin story. Pewnie na spółę ze starymi, bo w sumie to jebać starych.
Ale dobrze, że wysiadali, bo musiał się odlać. I najlepiej znaleźć jakieś śniadanie, głodny był jak diabli.
- Ej, słuchaj, nie masz może piątak-... - Drzwi trzasnęły i wydały charakterystyczne kliknięcie. Co. Czy on go tutaj zostawił zamkniętego? - Ej!
Bezskutecznie pociągnął za klamkę i parę razy walnął w szybę, próbując odwołać się do zdrowego rozsądku Johna albo przynajmniej zwrócić na siebie uwagę kogokolwiek. Słabo mu poszło, było tak głośno, że ludzie nie zwracali na niego uwagi. Świetnie. Umrze. Umrze w samotności, otoczony bandą rozwrzeszczanych nastolatek, w dodatku głodny i po obsikaniu siedzenia kierowcy, bo skoro Fenton chciał go martwego, to niech się użera z efektami ubocznymi trupa w samochodzie.
Obrażony jął przeszukiwać wszystko, co znajdowało się w zasięgu jego ręki - znalazł niewiele, poza dziwnymi śmieciami oraz paczką orzeszków. I nawet gotów byłby w tym samochodzie siedzieć obrażony i umierać wcinając solone orzeszki i wypalając resztki swoich fajek (trzy. Trzeba było natychmiast znaleźć więcej), gdyby nie fakt, że za szybą zobaczył sprzedawcę hot-dogów.
Kurwa, ależ mu się tych hot-dogów chciało i to w zupełności wystarczyło, żeby ruszyć trybiki. Skoro wszystkie klamki w aucie nie działały, to pozostało mu wturlać się do bagażnika, gdzie powinien być jakiś przycisk paniki. tak słyszał i... ha! Był!
Chwilę zastanawiał się, czy nie zostawić auta otwartego, ale na myśl o łapaniu stopa w drodze powrotnej było mu trochę słabo, więc walcząc ze swoim wewnętrznym skurwysynkiem zamknął grzecznie bagażnik i ruszył na podbój hot-dogów.
- To bardzo niemiłe było, John, nie wiesz, że próby morderstwa też są karane? - Dawno już zjadł swojego hot-doga i przemarsz zdążył wyruszyć, zanim nie zlokalizował O'Connella.
Czy szukał go specjalnie? Absolutnie nie. Wręcz przeciwnie, dał się jakimś dzieciakom umazać tęczą i obsypać brokatem i serduszka jakiegoś do twarzy poprzyklejać - miał młodsze siostry, wiedział jak to działa. Poza tym nie chciał za bardzo odstawać od tłumu, nie? Głupio nie bawić się z innymi.
O'Connella zobaczył kątem oka, jak próbował przenieść się spod jednej platformy na drugą, bo szukał czegoś co brzmiało bardziej jak techno, a mniej jak... cokolwiek tam z tyłu leciało. Chuj wiedział. O, może bębny powinien znaleźć, one zawsze były zajebiste i może kogoś stamtąd by znał. Ale zamiast bębnów zobaczył Fentona. Też mogło być.
Zarzucił mu rękę na ramię i złożył całusa na policzku.
- No ale nie przejmuj się, kochanie, nie jestem zły - dodał radośnie, bo cóż innego mogło Fentona wkurwić bardziej?
No właśnie.
- Znalazłeś już kogoś kto ci się podoba? O! Ten pan jest przystojny! Halo, proszę pana, dzień dobry, Billy jestem, czy miał pan już okazję porozmawiać z Johnem? - zagadał idącego niedaleko nich blondyna, jednocześnie wolną ręką wskazując na Fentona.

@Fenton O'Connell
Mów mi Janek. Piszę w 3 os., czas przeszły. Wątkom +18 mówię że miło je widzieć, ale najczęściej mi się nie chce.
Szukam ludzi ze skłotu.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Dużo przekleństw, autodestrukcyjnych zachowań oraz pomysłów, których nie pochwaliłaby Twoja mama..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Nie miał nic przeciwko paradom równości. Nie bardziej niż przeciwko wszystkim innym głośnym zbiegowiskom z platformami i bandą pijanych dzieciaków. Czyli w skrócie nienawidził ich. Ale lubił je najbardziej, ze wszystkich parad. Nieznosił wszelkich religijnych występów, uniwersyteckich parad i nawet nie każcie mu zaczynać o urodzinach królowej. No nic go tak nie wkurwiało jak parady wojskowe, które były głośne, brzydkie i bezsensowne. Tu przynajmniej dzieciaki dobrze się bawiły i mogły poczuć bezpiecznie. Naprawdę, w jego latach szkolnych było by o wiele mniej przemocy gdyby ci chłopcy nie musieli sobie niczego udowadniać po dostaniu wzwodu pod wspólnym prysznicem.
- Wiem. Dlatego jak będę chciał cię zabić zrobię to skutecznie - burknął, bo nawet się nie dziwił, że Billy wydostał się jakoś z samochodu. Chłopak miał IQ rozwielitki, ale w niektórych sytuacjach bylo to wręcz pomocne. On nie wiedział, że się nie da. Pewnie wszedłby tak jak stał, w tych swoich niedorzecznych butach, na Mount Everest, jeśli ktoś by go przekonał, że na górze jest żarcie, zioło i porno. Fenton miał tylko nadzieję, że wciąż ma wszystkie szyby. Wymownie wyjął z kieszeni wyciszacze. Nie mógł założyć zatyczek, musiał wciąż być w stanie słyszeć co się dzieje, ale nie zamierzał ogłuchnąć od walących basów i podekscytowanego Pilgrama. Odskoczył od niego wycierając twarz rękawem.
- Weź, bo mnie zarazisz jakimś świństwem, ja wiem co ty potrafisz zeżreć - fuknął, bo mógł przysiąc, że kiedyś widział jak Billy doprawia sobie puszkę kociego żarcia. Po tym pomęczył się trochę i ustawił dostawy spożywcze do domu.
Blondyn uśmiechnął się bardziej do Billy'ego i powiedział, że może zostać jego Johnem, cokolwiek to miało oznaczać.


@Billy Pilgrim
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

William Pilgrim
Awatar użytkownika
22
lat
179
cm
gbur
Prekariat
Booster: łysy


Billy już miał na końcu języka, że nie, on Johna nie potrzebuje, a potem przyjrzał się blondynowi dobrze i nagle jego głęboka chęć bycia dobrym samarytaninem, który wspiera Starego Zrzędę w bólu i niedoli jakoś tak wyparowała. Puścił go, chwilowo o nim całkiem zapominając, bo w gruncie rzeczy był stworzeniem prostym jak budowa cepa i jeżeli ktoś seksowniejszy od szczotki do zamiatania go wyrywał, to on nie miał zamiaru od razu mówić nie. Gość co prawda wiekowo był o wiele bardziej zbliżony do Fentona, ale idea sugar daddyego nie była Billiego tak całkiem nieznana.
Przygotował się więc na tryb "PODRYW", chociaż przyznać trzeba, że jak uwaga nagle na nim całym się skupiła to trochę zaczął się... no wiecie... cykać. Łatwiej było bajerować dla kogoś, a dla siebie samego to dziwnie i niezręcznie i wszystko na co się zdobył to pytanie, czy typ często tu przychodzi i już miał zacząć coś od rzeczy gadać, kiedy po swojej prawej usłyszał wiele słów głośnych, brzydkich i niecenzuralnych. O mało sobie karku nie skręcił, tak szybko głowę odwrócił, żeby zobaczyć co się dzieje.
Niedaleko pochodu, raptem parę metrów by się zdawało od niego i Fentona, stał sobie byczek. Krępy, napakowany, łysy i z tym miłym wyrazem twarzy, który sugerował, że gość w dzieciństwie tyle gówna się nawąchał, że zaszły nieodwracalne zmiany na jego licu (średnio wychodnym swoją drogą).
Billy zwykle był tchórz, menda i bohater tylko w walce z pająkami w rozmiarze XS, ale były rzeczy, których nie umiał przepuścić, zatrzymał się więc nagle, zupełnie o blondynie zapominając, bo ten most to i tak już spalił pewnie.
- Dzień dobry, przepraszam bardzo, witam serdecznie - zaczął, zbliżając się do gościa. Był od niego niewiele wyższy, ale w kategorii masy mięśniowej to typ znajdował się na levelu Tysona, a Billy mrówkojada, któremu tę trąbę ujebali. Słabo trochę, ale w obecnej chwili jego mózg zajęty był dyskusją, a nie analizowaniem sytuacji. - Coś wkurwiony pan jest mocno, w gówno pan wdepnął, lustro rano zobaczył może? - Typa wcięło na ułamek sekundy, na twarzy czerwony się zrobił i zmniejszył dystans między sobą, a Billym, żeby zaraz mu prosto w twarz o zboczeńcach, gwałcicielach i kozach wykrzykiwać.
- Aaaa, to jednak nie pomogę chyba. - Wkurw narastał w nim stopniowo, wyłączając myślenie. Palce zacisnęły mu się w kieszeni na fiolce brokatu, którą dostał od jakiejś miłej drag queenki chwilę wcześniej i który początkowo chciał Fentonowi na głowę wysypać. Z uprzejmymi słowami "pizda z pana jest straszna, idź się w gównie udław chuju" sypnął tym brokatem w ryj niskiego dupka, nie patrząc czy sypie tamtemu w oczy, na łysinę czy do nosa.
Billy był wzorowym pacyfistą.

@Fenton O'Connell
Mów mi Janek. Piszę w 3 os., czas przeszły. Wątkom +18 mówię że miło je widzieć, ale najczęściej mi się nie chce.
Szukam ludzi ze skłotu.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Dużo przekleństw, autodestrukcyjnych zachowań oraz pomysłów, których nie pochwaliłaby Twoja mama..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Widząc, że Billy znalazł nowego opiekuna ruszył spokojnie do przodu, pogrążając się we własnych myślach, ale oczywiście, zostawić pasożyta samemu sobie i od razu właduje się w jakieś gówno. Usłyszał swoje imię, co było dziwne, był pewny, że Billy go nie zna. Obrócił się leniwie i zobaczył jak jakiś wściekły byczek trzyma Pilgrama za włosy. Przez głowę Fentona przeszło kilka myśli. Od tego, że to jego ścierwo i on będzie nim szastał, a już na pewno nie pozwoli na to jakiemuś bigotowi, do tego, że jeśli będzie musiał znów zszywać tego dzieciaka to go coś trafi, szczególnie, że będzie musiał tego potem słuchać w domu! Na swojej kanapie!
- Oi! - krzyknął do niego, wskazując palcem niczym dziewiętnastowieczny policjant a do tego zdradzając swój szkocki akcent, co naprawdę rzadko mu się zdarzało. No brakowało mu tylko gwizdka.
- Puść dzieciaka, Bogin Bawbag - oznajmił mu i niczym staruszka, jebnął typa w głowę swoją lekarską torbą. Typ aż się zatoczył, bo torba była ciężka a Fenton bardzo precyzyjny w trafianiu w jego ucho. Puścił Williama, wciąż nie bardzo rozumiejąc co się stało i te kilka sekund wystarczyło, żeby Fenton złapał chłopaka pod ramię i pociągnął za sobą z powrotem w tłum. Pchnął go przed siebie, niczym niegrzeczne dziecko.

@Billy Pilgrim
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

William Pilgrim
Awatar użytkownika
22
lat
179
cm
gbur
Prekariat
Ktoś mógłby nieopatrznie zapytać, czego Billy spodziewał się po podobnie durnym zachowaniu, jakim było oślepienie za pomocą brokatu tego chodzącego, homofobicznego drzewa. Oznaczałoby to, że ten ktoś albo Billiego w ogóle nie zna albo też że zapomniał kompletnie jakim człowiekiem Billy jest.
Billy po sytuacji spodziewał się: niczego. Jego zdurniały od ilości używek i chujowych genów mózg wyraźnie nie przetwarzał rzeczywistości na tyle dobrze, żeby móc dodać dwa do dwóch i zatrzymać idiotyczne pomysły gdzieś głęboko w skrzynce "nigdy tego nie robić". Nie, nie. Billy najpierw robił, potem żałował i gdzieś na szarym końcu zdarzyło mu się pomyśleć.
- Chuj jebany, pierdolony, obrońca tradycji się znalazł - mamrotał pod nosem, kiedy na nowo był wpychany w tłum, w głowie wyliczając sobie, co by zrobił temu facetowi, gdyby tylko Fenton mu nie przerwał.
Nasmarkałby mu pewnie co najwyżej.
- Wiedziałem, że jednak mnie kochasz, John - powiedział przeczesując włosy dłońmi i starając się je jakoś ułożyć, zupełnie jakby zapomniał, że ostatni raz czesał się ze trzy tygodnie temu. Trochę też go skóra głowy bolała, ale przynajmniej jego twarzy pięknej nic się nie stało złego, za co totalnie należał się O'Connellowi buziak.
Szybki niczym ninja cmoknął go w policzek i odskoczył na wszelki wypadek, bo widział z jaką prędkością trzymana przez mężczyznę torba potrafiła się poruszać. Mógł go kochać, ale bywał też narwany, a Billy, który dopiero co zaczął na nowo doceniać piękno życia i świergot ptaków, nie chciał ryzykować za bardzo. Zmierzył go tylko wzrokiem, szczerząc się jak durny i już-już miał wrócić do radosnego tańczenia oraz szukania nowych osób, które mógłby dla O'Connella wyrwać, kiedy jego wzrok zawiesił się na czapce.
Zrobił wszystko, żeby się nie śmiać. Ciężko przełknął, zacisnął wargi i skupił na tym, żeby o nic się nie potknąć.
- Ładnie ci - powiedział w końcu, wyciągając telefon, żeby szybko zrobić mu zdjęcie na pamiątkę przyszłości. - Kurczę, szkoda, że Liv tu nie ma, czemu jej nie wziąłeś ze sobą? Ona lubi takie dziwne miejsca - dodał, splatając dłonie na karku i leniwie przesuwając wzrokiem po kolorowym tłumie. Może młoda nawet identyfikowała się jakoś z ruchem? Coś pewnie mu mówiła, ale albo nie zapamiętał albo uznał za nieszczególnie istotną informację.
Pewnie i jedno i drugie.

@Fenton O'Connell
Mów mi Janek. Piszę w 3 os., czas przeszły. Wątkom +18 mówię że miło je widzieć, ale najczęściej mi się nie chce.
Szukam ludzi ze skłotu.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Dużo przekleństw, autodestrukcyjnych zachowań oraz pomysłów, których nie pochwaliłaby Twoja mama..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
- Tak, tak, jesteś dobrym chłopcem pinokkio - wymamrotał, słuchając jak ten lży homofoba, nawet specjalnie się nie złoszcząc na jego całusa, choć wolną ręką odsunął jego twarz od siebie. Dosłownie, złapał go za twarz i odsunął od siebie.
- Czy jak dam ci 10 funtów to pójdziesz znaleźć sobie innych przyjaciół? -zapytał, ignorując uwagę o Liv, bo dziewczyna była by tu przyjemniejszym towarzystwem. Mógłby zadać jej jakieś typowo boomerskie pytanie w stylu "co w szkole" i słuchać jej bablaniny o historii, pierwotniakach, albo o tym, że jest cholerny m boomerem, nie dbał o to. Mogli by grać w liczenie psów. Wątpił by Billy potrafił liczyć do 10 nie mówiąc już o utrzmaniu uwagi na tyle długo by pamiętać co liczą.
Pogoda była piękna, co oczywiście wkurwiało Fentona, bo gdyby lało, to może ten pochód by się trochę ruszył. Gdzie to słynne "geje chodzą szybko" hę? Gdyby tę samą trase robiła pojedyńcza osoba LGBT marsz skończyłby się w 10 minut, ale nieeee, trzeba sie rozpraszać, śpiewać, tańczyć, obsypywać brokatem. Pójdzie po tym na wielkie piwo... widział gdzieś ulotkę o brulesce?
- Nie liż tego - fuknął na Williama, który postanowił najwyraźniej sprawdzić, czy drag queen przyczepiła sobie do outfitu prawdziwe cukierki. Nie, żeby wspomniana osoba miała coś przeciwko, wręcz przeciwnie, zachęcała chłopaka, wymownym podsuwaniem mu buta z platformy, ale Fenton był przekonany, że wszystko było tu posypane LSD.

@Billy Pilgrim
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

William Pilgrim
Awatar użytkownika
22
lat
179
cm
gbur
Prekariat
- Obaj doskonale wiemy, że wezmę kasę i się stąd nie ruszę, podobnie jak obaj doskonale wiemy, że nie masz gotówki w portfelu - rzucił radośnie niemal, nie przejmując się tym gburem. Poza tym, nie uprzykrzał mu życia za bardzo. Fantastycznie radził sobie samodzielnie zagadując przypadkowych ludzi, głównie po to by komplementować ich outfity chociaż za każde wymowne westchnięcie O'Connella Billy natychmiast znajdował kogoś z kim radośnie zaczął gadać o tym zrzędzie, że kij w dupie ma i bawił się w wymyślanie różnych sposobów na rozluźnienie tego Gburka. Najbardziej podobała mu się ta gra z jakąś nastoletnią parą dziewczyn, które bez mrugnięcia okiem podłapały pomysł i zaczęły proponować takie rzeczy jak kąpiel w pianie, rzucanie w Johna małymi kotkami oraz inne takie.
- Nie miałem zamiaru niczego lizać! - parsknął, wywracając oczami, bo ja pierdolę, czy można być nudniejszym człowiekiem? Z wyrzutem na niego spojrzał. - Stary, ty naprawdę nie umiesz się zwyczajnie bawić, co? Próbowałeś kiedyś tańczyć? Albo spontanicznie kupić przynajmniej inny rodzaj chleba, a nie to samo ścierwo dzień w dzień? - dodał, bo przy Fentonie inne pieczywo byłoby już osiągnięciem. - Zabierzemy cię kiedyś z Liv na grę w gigantyczną jengę. Albo na tę kąpiel w pianie - dodał, w zamyśleniu pocierając brodę, bo to brzmiało jak nienajgorszy pomysł.
Pochód może był wolny, ale trasa nie była najdłuższa, więc w końcu się skończył. Do tego czasu Billy zdążył zaprzyjaźnić się z piętnastoma nowymi osobami, zgubić Fentona parę razy i zatańczyć na platformie z drag queenkami, bo można mu było zarzucić wiele, ale tańczyć potrafił jak mało kto.
- Widzisz? Jakoś poszło, ośle, jakoś poszło - zmaterializował się niemalże obok Fentona, kiedy marsz dotarł do końca. Błyszczał się od brokatu, we włosach miał tiarę, na szyi boa, a w ręce, co najważniejsze, fajkę, którą dostał od jakiegoś miłego pana. - Chodź, idziemy na piwo. Ponarzekasz sobie w spokoju jak to lubisz najbardziej, ja coś zjem i będziemy mogli wracać do naszego miłego gniazdka - zarządził radośnie niemal, odciągając go w stronę miejsca, gdzie są kolejne zadanka i punkciki do zdobycia.

@Fenton O'Connell

zt x2
Mów mi Janek. Piszę w 3 os., czas przeszły. Wątkom +18 mówię że miło je widzieć, ale najczęściej mi się nie chce.
Szukam ludzi ze skłotu.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Dużo przekleństw, autodestrukcyjnych zachowań oraz pomysłów, których nie pochwaliłaby Twoja mama..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odpowiedz