Moderatorzy : Paul Delaney, Mistrz Gry, Sirius Hartwood

stajnia Orchard
Awatar użytkownika
7
lat
1
cm
ośrodek jeździecki
Elita

Grupa 1
las, Cuckmere Haven

Las Friston to drugi największy las w okolicy, nieco dalej położony od stajni niż Abbot's, ale wciąż chętnie odwiedzany przez jeźdźców z Orcharda. Właśnie tam zdecydowaliście się pojechać, żeby porządnie wygalopować konie na pięknych, leśnych szlakach wyznaczonych specjalnie dla kopytnych. Prawdziwą wisienką na torcie, zwłaszcza dla miłośników wodowania, jest jednak Cuckmere Haven, będące kolejnym celem tej podróży. To charakterystyczne rozlewisko rzeki przyciąga nie tylko turystów, ale też miłośników sportów wodnych i koniarzy, którzy w pięknych okolicznościach mogą bezpiecznie poszaleć w wodzie, co właśnie ostatecznie skłoniło Was do obrania tego kierunku.

Uczestnicy: @Naomi Eaton & @Fleau de Baian, @Eveline Rodriguez & @Daiquiri, @Noa Carvajal & @Erpeiros de Ryo, @Sergei Chernienko & @Sleepwalker

Przypomnienie: Poza odznaką za udział w rajdzie, za napisanie min. pięciu postów można otrzymać odznakę Razem raźniej. Kolejka trwa 96 godzin, czyli 4 dni - jeśli wszyscy uczestnicy zamieszczą posty szybciej, mogą wcześniej rozpocząć kolejną kolejkę.
Mów mi Orchard. Piszę w -. Wątkom +18 mówię -.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Dla użytkownika

stajnia Orchard
Awatar użytkownika
7
lat
1
cm
ośrodek jeździecki
Elita

Grupa 1 plansza bingo

BINGO
5
22
11613
16
2310
1
20
3
18
Free
4
17
8
15
249
14
21
2712
19
1
W obecnym czasie wszystko jest w rozkwicie, a Ty może ostatni raz w terenie był*ś zimą? Jedno jest pewne - zapatrzyłeś się na krajobraz do tego stopnia, że przez moment pozwoliłeś swojemu wierzchowcowi na małą samowolkę. Zakończ swój post tym akcentem.
2
Kiedy nie spodziewasz się czegoś zobaczyć w danych okolicznościach, widok tego może bardzo zdziwić i przestraszyć. Człowiek na rowerze gdzieś w oddali? A może trzoda na pobliskiej łące? Zawał gwarantowany - opis na minimum 300 znaków.
3
Ty i Twój koń jesteście pasjonatami skoków? To tłumaczy, dlaczego skierował*ś wierzchowca na element, który można było ominąć, ale Wy spróbujecie go przeskoczyć! Opisz ten pomysł i jego wykonanie w akapicie na minimum 400 znaków.
4
Te nieznośne owady… Właśnie ugryzł Cię jeden taki - całe szczęście w miejscu, w które można się podrapać. Trzeba się tylko mniej lub bardziej elegancko zatrzymać! Opisz to zdarzenie w akapicie zawierającym minimum 600 znaków.
5
Owady to - poza czasem ciężkimi do zniesienia temperaturami - największe utrapienie koni wiosną i latem. Giez lub inny latający szkodnik upatrzył sobie szyję Twojego wierzchowca, a może zad wierzchowca przed Tobą - opisz polowanie na owada w przynajmniej 300 znakach.
6
W ciągu dnia wbrew pozorom mało jest okazji do międzykońskich interakcji poza stajnią. Wykorzystaj dzisiejszą sposobność i niewinnie zaczep innego konia z zastępu, albo spróbuj zwrócić na siebie uwagę wszystkich innych kopytnych. Opisz to w akapicie na minimum 400 znaków.
7
Pewne chwile warto uwieczniać - poproś innego uczestnika o zrobienie Tobie i Twojemu wierzchowcowi zdjęcia, albo zaproponuj grupową fotkę “z ręki”. Koniecznie powiedz, że to na Instagram, i że wszystkich oznaczysz. Zdjęcie dodatkowo należy zamieścić na Instagramie swojej postaci wraz z opisem liczącym minimum 150 znaków.
8
Gdy zadzieje się coś przerażającego, aż chce się momentalnie zawrócić i puścić się w długą w przeciwnym kierunku. Coś spowodowało, że Twoją postać naszło właśnie na taki odwrót - próba nie musi być skuteczna, ale jej opis powinien zawierać minimum 400 znaków.
9
Grupowy wyjazd w teren i myśl o późniejszej integracji napawa Cię nastrojem do śpiewania. Zaproponuj innym wspólne śpiewanie i zacznij!
10
Zdarza się, że pewna czynność jest tak zajmująca, że nie zauważa się momentu, w którym jej powód zniknął. Kręciła się wokół Ciebie jakaś nieznośna mucha, ale odleciała jakiś czas temu - co jednak nie przeszkodziło Ci w dalszym opędzaniu się. Opisz tę sytuację w akapicie na minimum 400 znaków.
11
Woda to możliwa ochłoda, a z jakiegoś powodu wjeżdżanie do niej konno sprawia wielką frajdę. Skłoń swojego wierzchowca, aby wszedł do zbiornika wodnego - oczywiście nie na siłę!
12
Wyprawy w teren czasem są okupowane stratą sprzętu. Przy jakiejś okazji zgubił Ci się jeden ochraniacz albo kaloszek. Opisz jak do tego doszło w akapicie na przynajmniej 400 znaków.
13
Jako pierwszy wypatrzył*ś dzikie zwierzę na ścieżce w oddali - ostrzeż swoją grupę, tak abyście mogli bezpiecznie je wyminąć.
14
Skorzystaj z okazji wejścia do wody - to idealna sposobność na schłodzenie nóg, może chwilę zabawy, a gdyby tak nieco się zapomnieć, to i położyć w niej by się chciało… Opisz sytuację w akapicie na przynajmniej 600 znaków.
15
W swoim poście przybliż proces przygotowania konia do dzisiejszego terenu, a także opisz wybrany dla niego sprzęt. Akapit z opisem powinien zawierać minimum 600 znaków.
16
Konie to płochliwe zwierzęta, i chociaż ich strach nie zawsze jest nie do opanowania, to jednak w pewnych okolicznościach naprawdę o niego nietrudno. Opisz w jednym poście 3 niewinne spłoszenia.
17
Zdarzyło ci się być uczestnikiem jakiejś szalonej i trochę niebezpiecznej wyprawy w teren? Opowiedz o tym reszcie grupy. Akapit z historią powinien zawierać minimum 600 znaków.
18
Każdemu może się lekko zgłodnieć, wcale nie musiało chodzić o chorobliwe łakomstwo przy próbie zatrzymania się, by skubnąć trochę trawy albo liści z gałęzi. Opisz tę próbę w przynajmniej 300 znakach.
19
Przy koniach zdarzają się czasem naprawdę osobliwe rzeczy. Opowiedz swojej grupie jakąś zabawną anegotkę ze stajni, a może z innego wyjazdu w teren. Akapit z opowieścią powinien zawierać minimum 600 znaków.
20
Pęcherz nie sługa, a kiedy woła, trzeba się po prostu zatrzymać i załatwić - tak to działa i już! Trafiło na Ciebie - wymusiłeś mały postój, ale przynajmniej potem o wiele lżej było się dalej poruszać.
21
Konie są świetne - oddają nam nad sobą kontrolę, dla nas nierzadko muszą przemóc swoje ograniczenia czy pokonać strachy. Doceń to - pochwal swojego konia przynajmniej 3 razy w jednym poście.
22
Po co nad czymś zwyczajnie przechodzić, skoro można przez to przeskoczyć? No właśnie, dokładnie taka myśl kierowała Tobą, gdy postanowił*ś skoczyć nad kałużą albo leżącą na ścieżce gałęzią, nieważne że Twój jeździec się na to nie przygotowywał…
23
Mylić się to rzecz ludzka, zaś głupotą jest trwanie w błędzie. Kolejność ustalona na początku terenu okazała się nietrafiona, a Twój koń lepiej odnalazłby się na innej pozycji niż aktualna - poproś i wyegzekwuj zmianę!
24
Czasem strach potrafi zmrozić - dosłownie. Coś na trasie wywołało w Tobie właśnie taki mrożący strach, czego efektem było zatrzymanie i odmowa dalszego ruchu naprzód, w każdym razie w pierwszym odruchu. Akapit z opisem zdarzenia powinien liczyć minimum 600 znaków.


Wykonane zadania są oznaczone podkową. Zadania, którym przypisano liczby nieparzyste, są dedykowane ludziom, natomiast zadania, którym przypisano liczby parzyste, są dedykowane koniom.
Mów mi Orchard. Piszę w -. Wątkom +18 mówię -.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Dla użytkownika

Sergei "Sierioża" Chernienko
Awatar użytkownika
33
lat
193
cm
Zawodnik allrounder,
Techniczna Klasa Średnia
Minęło trochę czasu od jego ostatniego wypadu na rajd, natomiast w tym roku z pewnością nie zamierzał sobie odmawiać tej przyjemności. Od rana skakał wokół Sleepwalkera, przygotowując go do wypadu, bo wolał zapleść mu grzywę ze względu na potencjalnie sporą ilość drzew, którą mogli napotkać... w lesie. Postawił na luźny warkocz dobierany prowadzony wzdłuż linii szyi, który zakończony był oczywiście też zwykłym warkoczem, dość długim, bo jednak Sleepowi nie brakowało włosów. Nie szarpał go mocno i nie wiązał ciasno gumek, bo bardziej zależało mu na wygodzie wierzchowca, niż wyglądzie na tip top, a karosz i tak prezentował się znakomicie. Co prawda ich docieranie się dalej trwało i raczej Rus musiał jeszcze włożyć sporo pracy w tą relację, ale zachęcony przez właściciela Orchardu powrócił z ogierem do rywalizacji sportowej. Musiał przyznać, że brakowało mu startów z fryzyjczykiem, bo stanowiło to jednak zupełnie inny poziom, a na czworoboku zdawali się przyzwoicie zgrywać pomimo przerwy. Wiadomo, jeden i drugi był doświadczony, ale Serg lubił myśleć, że jednak ich charaktery dobrze ze sobą współpracowały.
Na ten jednak moment chciał po prostu miło spędzić czas z nim i z innymi zawodnikami. Przygotowywał go w boksie, bo sporo myjek miało się zaraz zająć, a akurat przy dresażyście niespecjalnie martwił się o potencjalne kombinowanie. Oprócz grzywy zaplótł też ogon w łączenie, końcowy warkocz spiął gumką. Ponownie robił to raczej luźno, chociaż też nie przesadzał z tym, by przypadkiem wszystko się nie rozleciało po pierwszym galopie. Natomiast na sam koniec definitywnie nieco bolały go ręce i cieszył się, że postanowił zacząć wcześniej, inaczej zmusiłby ludzi do czekania na niego. Teraz spokojnie mógł się zająć już samym czyszczeniem, by karosz lśnił na błysk, a następnie spryskał go jeszcze sprejem odstraszającym owady, uprzednio dając mu się zapoznać z butelką. Mając dopieszczonego ogiera mógł zająć się jego siodłaniem.
Zaczął od anatomicznego ogłowia bezwędzidłowego, bo po pierwsze znał temperament Sleepwalkera dobrze i nie spodziewał się od niego specjalnych szaleństw, a po drugie był koniem obcykanym w pomocach od dosiadu, więc brak wędzidła przy jego poziomie wyszkolenia praktycznie nic nie zmieniał. Później ochraniacze na cztery, przeznaczone głównie w teren, więc zapewniały dobrą termoregulację, łatwo się czyściły i zapobiegały podstawowym urazom. Kto wie, może natrafią na jakieś powalone drzewo i spróbuje coś na fryzyjczyku skoczyć po drodze. Teraz przyszedł czas na czaprak wszechstronny, również zapewniający świetną wentylację i amortyzujący ewentualne wstrząsy, a na sam koniec poszło dobrze dobrane siodło rajdowe. Długie ławki miały sporo zalet dla końskiego grzbietu w przypadku dłuższego terenu, a także wspomagały pomoce od dosiadu, co w przypadku podjęcia decyzji o jeździe w ogłowiu bezwędzidłowym było raczej dość pożądane. Teraz doczepił jeszcze z tyłu siodła sakwy, gdzie znalazła się m.in apteczka na wszelki wypadek (a tfu tfu) i kilka innych przydatnych rzeczy, a następnie mógł już wyprowadzić swojego sportowego podopiecznego na plac. Dopiął popręg i wsiadł na ogiera, korzystając ze schodków, zakładając teraz na spokojnie kask i rękawiczki. W międzyczasie trochę z nim postępował i porozluźniał szyję fryzyjczyka, by później móc się cieszyć w miarę możliwości niepospinanym koniem w terenie.
Przywitał się jeszcze raz z każdą znaną sobą osobą, po czym spokojnie już dołączył do swojej grupy. Kojarzył osoby, ale jak miał być szczery... to nie aż tak dobrze, ale to niespecjalnie mu przeszkadzało. Zawsze to szansa na nowe znajomości! Przedstawił się więc, dla zasady, żeby nie było, że faktycznie jest aż tak nieokrzesany, na jakiego wygląda...
Pasuje wam, żebym na początku jechał przodem z tym oto panem? – Poklepał Sleepa swobodnie po łopatce w trakcie wypowiedzi. –Nie jest płochy, a przy galopie najwyżej się zamienimy, jakby gorącokrwiste wolały iść mocniej do przodu.
Stawkę wyścigową Orchardu Serg kojarzył... naprawdę marnie. Więc jakkolwiek Naomi znał z otoczenia treningowego, tak Eveline... niekoniecznie. Przyznawał się do tego bez bata, chociaż jeszcze personę Carvajal kojarzył z czasów, gdy też jeździła czworoboki międzynarodowe, chociaż był pewien, że tamten andaluz jednak był siwy.
Teraz jednak na tyle, na ile dobrze oceniał konie gołym okiem, to kary dresażysta najlepiej mógłby się sprawdzić w roli czołowego. Jeżeli nikt nie miał nic przeciwko, to po wstępnym small talk'u skierował Sleepa na trasę, nonszalancką luźno trzymając wodze. Pewne rzeczy jednak się nie zmieniają.

Zadanie 15 ;3

@Sleepwalker @Naomi Eaton @Eveline Rodriguez
Mów mi Zmieja, Nyśka, Serg. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Chszatra#5727. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię no oczywiście, że tak, ale wybredna będę.
Szukam brak danych.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: problemy z kontrolą agresji, wątki 18+, zaborczość, terapię, dramy.

Podstawowe

Osobowość

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Eveline Rodriguez
Awatar użytkownika
27
lat
159
cm
dżokej
Techniczna Klasa Średnia
Od dawien dawna nie miała okazji brać udziału w Orchardowym terenie grupowym. Zawsze było za mało czasu, za dużo obowiązków, brak miejsca w kalendarzu, ewentualnie jeszcze przytrafiała jej się jakaś kontuzja, czy po prostu sezon wyścigowy z napiętym terminarzem gonitw. Dziś jednak był ten dzień, idealnie zaplanowany, wymuskany do cna, który zamalowała w kalendarzu wszystkimi możliwymi zakreślaczami pstrząc kartkę w przeróżne gwiazdki i wykrzykniki, byleby tylko jej nie czmychnął. Szczęście w nieszczęściu dzień wcześniej zepsuło jej się auto, a ona niczym prawdziwy szewc bez butów, pojawiła się na miejscu za pomocą… Komunikacji miejskiej, o zgrozo.
Nic więc dziwnego, że nastrój miała nader ironiczny, ku chęci odprawienia rytualnego mordu na swych mechanicznych środkach komunikacji. Taszcząc na ramieniu sakwy z najpotrzebniejszymi rzeczami (nie zapominając o wszelkich plastrach, bandażach, ba, przez moment zastanawiała się nawet nad wzięciem gaśnicy, na szczęście jej rozum prędko powrócił na swoje miejsce, wyperswadowując jej ten abstrakcyjny pomysł z zakątków szarych komórek), weszła do stajni, odnajdując prędko wzrokiem boks kasztana i kierując do niego swoje kroki. W głowie kołatało jej się pytanie z kim też dzisiaj przyjdzie jej się poznać i czy w rajdowym towarzystwie będą mieli kogoś z wyścigowego świata, pewnie wiedziałaby o tym wcześniej, gdyby nie to, że gdzieś zapodziała notatkę z podziału grupowego…
Przygotowanie ogiera, poza oczywistą męczarnią w siodlarni, gdzie niemal walczyła o każdy wolny skrawek ciała, by zabrać wszystko z rzeczy, które były jej potrzebne. Niemniej ostatecznie udało jej się doczołgać z tym wszystkim pod boks i rozpocząć swój rytuał mozolności. – Cześć maluchu – rzuciła z lekkim uniesieniem kącików ust, cmokając przy tym, by zwrócić na siebie uwagę anglika. Nawet jeżeli miałaby się dziś spóźnić i wyjść ze stajni jako ostatnia, to te kilka chwil sam na sam z ogierem warte było takiego poświęcenia. Zresztą, miała ostatnio wrażenie, że woli takie towarzystwo bardziej niż to ludzkie, więc zupełnie nie przejmowała się ewentualnym opóźnieniem, poświęcając odpowiednią ilość czasu kopytnemu, zanim ostatecznie rozpoczęła łańcuch przygotowań, od mozolnego czyszczenia, po skrupulatne siodłanie w cięższy niż zwykle sprzęt, gdzie największe wagowe obciążenie spoczywało w cięższym siodle na grzbiecie i sakwach do niego przytroczonych. Przy tych czynnościach zdążyła maksymalnie uszczuplić zawartość sakw, pozbywając się wszystkich zbędnych (choć przed kilkoma godzinami wręcz koniecznie potrzebnych) rzeczy, by choć trochę ulżyć młodemu kręgosłupowi.
Wychodząc ze stajni, od razu zbliżyła się do najbliższego płotu, gdzie podciągnęła popręg, założyła kask i za pomocą barierki wspięła się, by zaraz małoinwazyjnie dosiąść grzbietu Daiquiriego. Siedząc w siodle pogłaskała kasztanowatą szyję dwoma długimi ruchami, zaraz jednak dopasowując sobie strzemiona, odrobinę bardziej je skracają dla własnych przyzwyczajeń i upodobań. Musiała być stuprocentowo pewna, że nie wywinie orła na ziemię w pierwszych minutach po wyjechaniu za teren stadniny i tejże myśli zamierzała się trzymać, bowiem nic więcej nie mogła już poradzić, by dodać sobie więcej szczęścia. - Rozruszamy się trochę, hm? – szepnęła w retorycznym pytaniu, dając ogierowi lekką łydkę i sygnał z dosiadu, choć to drugie było raczej czynnością zachowawczą, której na torze spodziewać się zwykle nie warto. Chciała się trochę pokręcić zanim skieruje się w kierunku punktu zbiórki, woląc wyczuć wszystko zanim spotkają inne konie i ich jeźdźców, dzięki temu czuła większą kontrolę i możliwość oswojenia się z nieprzewidzianymi sytuacjami. Nie zbierała od razu wodzy, choć rękę trzymała jak zwykle w pogotowiu. Nie wymuszała żadnego szczególnego tempa, pozwalając kasztanowi na stęp wedle własnych zasad, byleby w ogóle jakkolwiek szedł do przodu i kręcił te obszerne ósemki przez kilka znacznie dłuższych niż to potrzebne chwil.
Dopiero, gdy była mentalnie gotowa, odpuściła i skierowała ogiera w kierunku majaczącej w oddalonym punkcie zbiórki grupy. Nie była pierwsza, a i z tego, co się wydawało, też nie ostatnia. Zatrzymała ogiera w rozsądnej odległości, pozwalając wszystkim na zachowanie wygodnego dystansu i przebiegła krótko wzrokiem po zebranych, rzucając zaraz krótkie cześć, by następnie czym prędzej przedstawić się z imienia, byle tylko mieć za sobą tę nazbyt krępującą powinność. W końcu nie musiała przecież kryć, że nie była z tych tryskających towarzyską postawą, prawdopodobnie właśnie z uwagi na swój wieczny brak czasu i pełne skupienie na własnych sprawach z jednoczesnym ignorowaniem reszty otoczenia.
Do jej uszu doszło pytanie, które zadał Sergei, więc niemal machinalnie skierowała ku niemu swoje spojrzenie. Wzruszyła ramionami, niewiele się zastanawiając, ona i tak nie chciała prowadzić grupy, woląc mieć na początku kogoś przed sobą i ewentualnie na późniejszym etapie zmienić owe ustawienie. – Osobiście nie mam nic przeciwko, najwyżej życie zweryfikuje i zmienimy układ – skwitowała ze swym zwyczajowym krzywym uśmiechem, pozostawiając zdanie w neutralnym wybrzmieniu, zaraz odwracając też wzrok w kierunku bliżej nieokreślonym, gładząc jednocześnie anglika po szyi, jakby dla rozluźnienia, prawdopodobnie bardziej siebie niż jego samego.
Nie ustawiła się wcale, zamiast tego poczęła się znów kręcić z Daiquirim po placu, by wykorzystać jak najwięcej wolnego czasu na lekki rozruch. Nie przejmowała się miejscem, które ostatecznie jej się dostanie, w końcu wszystko i tak miało wyjść w praniu po ruszeniu na trasę i obeznaniu się z zachowaniem kopytnych bezpośrednio na niej, także pozostawała otwarta na zmiany.


@Sergei Chernienko, @Daiquiri, @Naomi Eaton
Mów mi Evi. Piszę w trzeciej osobie liczby pojedyczej. Wątkom +18 mówię to zależy.
Szukam kliknij i sprawdź.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: skutki katastrofalne i działania nieodpowiedzialne.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Noa Sofía Connely-Carvajal
Awatar użytkownika
31
lat
158
cm
Psychoterapeuta, seksuolog
Uznana Klasa Średnia
Wiosenny rajd był dużym wydarzeniem, w którym Noa już od dawna nie brała udziału. Skoro jednak przerzuciła się na amatorstwo i nie miała problemu ze zbalansowaniem stajennych aktywności z tymi związanymi z pracą... żal było nie zintegrować się bardziej z ludźmi. Na wyjazd w teren zdecydowała się wziąć swojego najnowszego podopiecznego, który poniekąd był trochę jej spełnieniem marzeń z dzieciństwa, kiedy z pozornie neutralną twarzą, ale zachwytem w oczach oglądała pokazy koni andaluzyjskich. Im bardziej nietypowa była maść, tym większy zachwyt odczuwała Carvajal, a miłość do barokowych wierzchowców pozostała jej do dzisiaj. Ze swojej poprzedniej, stricte sportowej stawki wciąż najcieplej myślała o Sheridanie, którego poczynania skrzętnie obserwowała na instagramie, a gdy miała okazję, to oglądała jego przejazdy na czworobokach. Mia świetnie sobie radziła, co tylko utwierdzało Noę, że dobrze zrobiła, sprzedając siwka w jej ręce.
Natomiast z aktualnych jej podopiecznych Broyer znacznie lepiej odnajdywał się już w końskiej społeczności Orcharda i był przyzwyczajony do stajni, a sprowadzony z Hiszpanii andaluz potrzebował nabyć trochę obycia w nowym miejscu, a luźny rajd był całkiem fajną okazją na zaznajomienie go z okolicą.
Klasycznie Noa miała wszystko wyliczone co do sekundy, zarówno odnośnie pojawienia się w stajni, jak i przygotowanie wierzchowca, a przecież ogier musiał lśnić i błyszczeć swoją piękną sierścią. Starannie go wyczyściła, wymasowała i porozciągała, a także spryskała sprejem na owady, co zapewne było dla niego najmniej przyjemnym elementem. Potem mogła już przejść do samego siodłania, a jej definitywnie zależało na perfekcyjnym zgraniu wszystkiego w wyglądzie de Ryo (i własnym rzecz jasna). A w końcu przyszedł jej prywatnie zamawiany komplent sprzętu dla ogiera.
Zdecydowała się na pojechanie w barokowo stylizowanym, anatomicznym ogłowiu hackamore w brązowym kolorze, natomiast czanki i zdobne elementy na nachrapniku i podgardle miały złocisty odcień. Ochraniacze na przody i na tyły, bo w terenie różnie mogło być, oczywiście odpowiednio oddychające, później czaprak zapewniający dobrą regulację i siodło (również brązowe), typowo rajdowe, ale ze zdobnymi elementami robionymi na prywatne zamówienie. Paradoksalnie Carvajal nie chodziło o to, by się pokazać, ale nader ceniła sobie pewną estetykę, którą lubiła wplatać w wygląd swoich koni. Definitywnie nie mogła się już doczekać Halloween. Sama standardowo prezentowała się elegancko, chociaż w ten nieco spooky sposób i przejawiała zaskakującą zdolność do nie brudzenia się w stajni (tudzież brudzenia w mało widocznych miejscach). Niby trochę gotycki styl, niby trochę dark fantasy, ale utrzymany w pewnych high fashion ramach. Dodatkowo obowiązkowym elementem jej wyjazdu w teren była lekka kamizela ochronna. Przewiewna, zapewniające podstawowe bezpieczeństwo, a jednak nie znała się jeszcze z Imperatorem aż tak dobrze. Na razie wydawał się być umiarkowanie temperamentny i reaktywny, w charakterystyczny "gorący" sposób, ale bez przesadnej wrażliwości.
Wzięła też ze sobą krótki palcat, bardziej w ramach ewentualnego opukiwania, niż prób przepychania andaluza do przodu, bo zdążyła zauważyć, że ogier zna repertuar pewnych sztuczek, a może któreś z nich a nuż się przydadzą w drodze chociażby po to, by odwrócić jego uwagę. W sakwy wsadziła najpotrzebniejsze rzeczy i wyszła z podopiecznym na plac, by dokonać wstępnej rozgrzewki i przy okazji z kimś porozmawiać. Jeździła z naturalną pewnością, na stabilnym, acz lekkim kontakcie, testując, jak ogier czuje się w towarzystwie dużej ilości koni.
Pogoda w miarę dopisywała, niestety wraz z nią pojawił się pewien podstawowy jeździecki problem - owady. Co prawda końskie szyje nie były jeszcze mocno spocone, ale najwyraźniej samo zbiegowisko dużej ilości koni powodowało, że zwiększyła się ilość końskich much, czyli głównych nemesis jeźdźców i koni. Jedno uparte stworzenie wyraźnie sobie upodobało jej andaluza i krążyło niemiłosiernie powoli wokół wierzchowca. Na początku Noa strzeliła ją w powietrzu, licząc, że pojedynek zakończy się, zanim jeszcze zacznie. Gza jednak po chwili powróciła, gotowa do boju, więc Hiszpanka odchyliła się w siodle, obserwując ją uważnie i czekając, aż usiądzie. Trochę to potrwało, ale końska mucha uspokoiła się i przysiadła pod zaplecioną grzywą andaluza, gotowa wbić się w końską szyję. Jej niecne zamiary jednak zostały powstrzymane przez szybką ręką amazonki i po owadzie zostało już tylko wspomnienie.
Teraz mogła swobodnie podjechać do swojej grupy i również się przedstawić. Z ich wszystkich najlepiej kojarzyła Naomi, ale w gruncie rzeczy do wszystkich uśmiechała się tak samo sympatycznie, bo w końcu atmosfera wśród ludzi to podstawa rajdu, prawda? Poza tym z żadną z tej osób nie miała rozwiniętej znajomości, więc trzeba było definitywnie korzystać z okazji do integracji.
Aah, to Fleau, prawda? — zapytała instruktorki, bo mignął już ją ten duet kilka razy na zawodach. — Skoro ustalamy kolejność, to wolisz środek stawki, czy koniec?
W zależności od tego, jak było wygodniej, tak Noa ustawiła podopiecznego, zachęcając go do żwawego ruchu w przód, bo jakoś gorącokrwiste konie w stępie musiał doścignąć.

Zadanie 5

@Erpeiros de Ryo @Naomi Eaton
Mów mi Zmieja, Nyśka, Serg. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Chszatra#5727. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak, ale jestem wybredna, a co.
Szukam brak danych.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: brak danych.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Erpeiros de Ryo
Awatar użytkownika
6
lat
168
cm
Ujeżdżenie
Mały Sport & Rekreacja

Erpeiros lśnił — dosłownie. Jego ciało odbijało słoneczne promienie niczym złocona tafla. Już dawno nie czuł się tak dobrze zaopiekowany; każdą pieszczotę przyjmował z łagodnością, obwąchując kobietę to tu, to tam, kiedy ta kręciła się wokół niego. Ogier nabrał nieco więcej pewności siebie, w porównaniu do pierwszych dosyć ciężkich tygodni w nowym miejscu — niebo a ziemia. Podczas pielęgnacji i oporządzania stał spokojnie, wsłuchując się w dźwięki wydawane przez inne konie, strzygąc z zaangażowaniem uszyskami. Był przekonany, że wylądują zapewne w którejś z zamkniętych hal, więc kiedy @Noa Carvajal zatrzymała go przed stajnią, na pysku ogiera wymalowało się subtelne zdziwienie. Zerknął na nią, obracając łeb w kierunku kobiecej lewej nogi, jakby szukając potwierdzenia, że stoi w odpowiednim miejscu. W życiu nie brał udziału w rajdzie, nie przypominał sobie, aby kiedykolwiek ktokolwiek zabrał go w dłuższą terenową trasę. W Hiszpanii każdy dzień wyglądał w identyczny sposób, godziny przelewały się miarowo i można było zatracić się w przytłaczającej rutynie.

Najpierw usłyszał dźwięk uderzenia — dopiero po nim, przez końską szyję przeszedł krótki dreszcz spowodowany niespodziewanym dotykiem. Obruszył się, nie zdając sobie sprawy z tego, jaką walkę musiała stoczyć Noa. Lekko zdezorientowany, zarzucił krótko łbem, robiąc mały krok do tyłu. Przez krótki moment szukał oparcia na wędzidle, którego niestety nie odnalazł. Nie było to jednak dla Erpa nic nowego, więc przemielił pyskiem, przegryzając w nim pustkę.

Raz za razem łypał na konie, aczkolwiek nie wykonywał w ichni kierunek żadnego ruchu. Były to były, równie dobrze mogło ich nie być wcale, albo ich ilość mogła być podwojona, a sześciolatek zachowywałby się w ten sam sposób. Bardzo wrażliwy na wszelkie sygnały, jakie przesyłała mu Noa, de Ryo od razu ruszył żywym stępem, niosąc łeb na szerokim, zaokrąglonym karku. Ogier bujał się łagodnie na boki, płynąc do przodu w elegancki sposób, stawiając z rozwagą nogi; w skupieniu regulując lekki stres, który budził się w nim przez podążanie za niepewnością, co ma się dzisiaj wydarzyć.

Kiedy stres zaczął opadać, a ciało zwierzęcia widocznie poczęło się rozluźniać, w jego żołądku pojawiła się mikro pustka. Mały głodek, który wiercił się i uwierał. Byłby głupi, gdyby nie spróbował zszamać czegoś po drodze — przecież wszystko zaczęło zielenić się w tak kuszący sposób. Kiedy para wyjechała na pierwszą prostą, andaluz najpierw nieśmiało wyciągnął łeb przed siebie, udając, że się rozciąga. Tak naprawdę sprawdzał, jak zareaguje na te wygibasy kobieta i czy zostanie automatycznie poprawiony. Nie odczuwając jednak żadnego sprzeciwu ze strony amazonki, Erp nie zatrzymując się nawet w miejscu, dziabnął pobliski krzew, zgarniając do pyska garść młodych liści. Jedna czy dwie małe łodyżki wystawały bokiem, stercząc jak krótkie antenki. Nie chcąc, aby zdobycz została mu wyrwana, podniósł wysoko łeb, trąc liście między zębiskami z zastraszającym tempem, miażdżąc je na totalną papkę. To była kwestia czasu, kiedy na jego jasnej piersi zaczną się pojawiać zielone zacieki, jeżeli jeszcze kilka razy uda mu się obrabować mijane krzaki.

Zadanie 18 <3
Mów mi Klaudia. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda krez#4898. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię x.
Szukam x.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: x.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Eventy

Naomi Eaton
Awatar użytkownika
29
lat
174
cm
instruktor jazdy konnej
Nowi Zasobni Pracownicy
Na takim wydarzeniu nie mogło zabraknąć Naomi, zwłaszcza, że chyba po raz pierwszy miała pojechać w rajd z ludźmi, którzy jeździli samodzielnie i nie polegali na niej. Zwykle organizowała takie atrakcje dla swoich uczniów, tudzież trafiała do grup, które składały się z niepewnych lub początkujących jeźdźców, ale tym razem było inaczej. Co więcej, to prawdopodobnie ona miała być zakałą tej wyprawy... Wybierając Fleur, była w zasadzie pewna, że nie będzie lekko, ale skoro podjęła się regularnej pracy z klaczą, to wypadało zacząć powoli przesuwać granice. Poniekąd liczyła na to, że rozsądne i spokojne towarzystwo pomoże karej w walce ze swoimi strachami, z czego nie mogły korzystać podczas indywidualnych treningów czy wyjazdów w teren.
Sam proces przygotowań do wyjazdu raczej nie był kłopotliwy - ale już po wyjściu ze stajni otwierał się świat pełen atrakcji (lub strachów, zależy od punktu widzenia). Naomi było to bardzo potrzebne; w jej prywatnym życiu ostatnio wiele się działo i miała w głowie niemały mętlik, więc z ulgą przyjęła widok mniej lub bardziej znajomych twarzy. Przywitała się więc ze wszystkimi, przedstawiła Sergeiowi, którego najmniej kojarzyła ze wszystkich zebranych, po czym założyła kask na głowę, podciągnęła lekko popręg i dosiadła Fleur, od razu głaszcząc ją po szyi i podając cukierka na dłoni, jeśli grzecznie wyczekała wsiadania stojąc w miejscu.
- Zgadza się. Królowa dram we własnej osobie - zażartowała, zaraz przenosząc wzrok na każdego po kolei. Również nie miała nic przeciw temu, żeby to Sergei i Sleepwalker jechali na przedzie. Następnie zasugerowała, by to Eviline zajęła drugie miejsce, zaś sama - w odpowiedzi na pytanie Noy - zdecydowała się jechać na samym końcu. Wolała w środku, ale zważywszy na towarzystwo samych ogierów i wątpliwe zachowanie Fleur, wolała oszczędzić innym cyrków i zamykać ich niewielki zastęp.
Po ustaleniu kolejności, mogli wreszcie wyruszyć. Naomi od początku prowadziła klacz na stabilnym kontakcie, mimo wszystko mając jednak rozluźnione nadgarstki i miłą rękę, nie chcąc denerwować dodatkowo klaczy. Egzekwowała od niej aktywny, równy stęp, nieustannie podpierając ją łydkami, dzięki czemu w momentach zawahania była gotowa ją zmotywować do ruchu naprzód lub zamknąć w pomocach i dzięki temu zapobiec przynajmniej jakiemuś mniejszemu spłoszeniu. Nie była jednak w 100% skoncentrowana na koniu - jej uwagę bardzo szybko odciągnęła przyroda. Przepiękna, soczysta zieleń sama przyciągała wzrok, poza tym wykazując swoje relaksujące działanie. Nao była zachwycona nadchodzącym latem i tym, że dopisała im dziś pogoda. To był dopiero początek wycieczki, a już czuła się dobrze, mogąc wreszcie głęboko odetchnąć świeżym powietrzem, w którym unosił się zapach lasów i kwitnących drzew oraz kwiatów. Do tego wszystkiego w lesie od samego początku było słychać ćwierkanie ptaków, w reakcji na co uśmiech praktycznie sam wkradał się na twarz. Przez to wszystko odrobinę się rozkojarzyła, nieświadomie pozwalając Fleur na zmianę tempa i tym samym chwilowe przejęcie kontroli, ale prędko się zreflektowała i po półparadzie powróciła do pracy nad odpowiednim tempem, bo niestety - w przypadku karej nie można było mówić o pełnym relaksie, wciąż trzeba było mieć oczy dookoła głowy i cierpliwie pracować nad tym, co wymagało jeszcze pracy, choć oczywiście z dużo mniejszą presją niż na placu treningowym, bo w końcu miała to być dobra zabawa dla obu stron.

@Fleau de Baian
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: nic strasznego w nich nie ma.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Eventy

Fleau de Baian
Awatar użytkownika
13
lat
172
cm
Skoki
Mały Sport & Rekreacja
Chyba nikogo nie powinno to zdziwić, że Fleur była rzadko brana na wszelkiego rodzaju wspólne tereny, gdzie była największym utrapieniem. Nie podobało jej się dzisiaj to poruszenie na korytarzu stajennym, sama stała się przez to nerwowa i krążyła po boksie, szukając sposobu na to, by jakoś zagospodarować swoje emocje. Kiedy pod jej boksem zjawiła się Naomi, rozpoznała jej osobę, ale raczej niezbyt wylewnie ucieszyła się na jej widok. Przy oporządzaniu i siodłaniu rzeczywiście nie sprawiała żadnych problemów, mimo wszystko będąc dobrze wychowanym koniem.
Jednak zgodnie z przypuszczeniami, już po wyjściu ze stajni sytuacja wyglądała trochę gorzej. Spojrzała na pozostałe konie czujnie, ale żadnego z nich nie kojarzyła, co w jej przypadku już było pierwszym stresorem. Nie odwalała jeszcze niczego z tego powodu, ale już zaczęła być dużo bardzo pobudzona. Bezpieczniej czuła się w znanym sobie środowisku, a tak "duża" grupa obcych zapachów nie należała do tego grona, przez co czuła się zdecydowanie niekomfortowo. Przy podciąganiu popręgu oraz wsiadaniu lekko się spięła, nie reagując nawet na głaskanie. Niemniej cukierka zgarnęła z chęcią, wyginając ciemną szyję w kierunku jeźdźca, któremu delikatnie zabrała smaczka.
Zupełnie nieświadoma chamskiego obgadywania już zaczynała się powoli wiercić przed ruszeniem w trasę. Akurat ruch potrafił wiele zdziałać u niej, bo gdy chodziła, to przynajmniej miała większe prawdopodobieństwo ucieczki przed zagrożeniem. A tych z pewnością nie miało zabraknąć w trasie! Na szczęście wkrótce dostała łydkę do stępa, którym ruszyła, zupełnie jakby przez ostatnich parę minut nie wędrowała w miejscu lub bokiem, nie potrafiąc na dłuższą metę ustać spokojnie.
Poruszanie się z tyłu zastępu trochę ujmowało jej presji bycia śledzoną przez innego konia, ale pojawił się lęk przed zostaniem w tyle. Naomi nie musiała jej dwa razy prosić o aktywny krok, który utrzymywała aż zanadto, stawiając krótkie, ale szybkie kroczki. Uszy miała wciąż postawione na sztorc, co mogło wskazywać na zainteresowanie tym wyjazdem, ale nic bardziej mylnego. Dla Fleau tereny były zawsze stresującymi sytuacjami i teraz po prostu za wszelką cenę nie chciała dać się zaskoczyć żadnym tygrysem ani dinozaurem wyskakującym zza krzaków. W końcu kto wie, co się może przytrafić?
Dla chcącego nic trudnego i już po kilkudziesięciu metrach pojawił się pierwszy obiekt zagrożenia, którym był... kamień. Ale! To nie byle jaki, tylko taki duży, o dziwnych kształtach, który jakimś dziwnym sposobem przypominał jej psa. Może jednak pora na wizytę u weterynarza, bo chyba jej coś na wzrok (i mózg) siadło. Teraz jednak nie było na to czasu, bo hola hola! Trzeba włączać plan ewakuacji! Ci durni, nieznający życia ludzie kazali jej przejechać obok tego głazu, ale nie mogła pozwolić na ewentualny atak przeciwnika. Cofnięte uszy i wciśnięty w zad ogon świadczyły o jej pełnej odwadze do stawienia czoła zagrożeniu i już, już miała przejść obok, kiedy nagle - uwaga, drastyczne treści! - kamień to znaczy pies nagle rzucił się w ją stronę! A tak przynajmniej było według głupiutkiej Fleau, która uznała, że to pora na wrzucenie wstecznego. Zatrzymała się gwałtownie i już była gotowa zmienić się w westowca, by zrobić imponujący zwrot na zadzie w kierunku stajni, gdzie byłaby bezpieczna. Oczywiście dbała o bezpieczeństwo swojego jeźdźca, który zdawał się nie zauważyć tego nieszczęścia i rzeczywistego zagrożenia zdrowia i życia.

@Naomi Eaton
2x czysty przejazd w skokach
Mów mi Ola. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 49825838 lub Discorda alek#7308. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: -.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Sleepwalker
Awatar użytkownika
14
lat
164
cm
Ujeżdżenie
Duży Sport
Przygotowania, które uwzględniały zaplecenie grzywy Sleepwalkera na nowo, zawsze zajmowały mnóstwo czasu. Grzywa ogiera po rozpleceniu była imponująco długa, przez co praktycznie zawsze była zapleciona w warkocze, żeby nie przeszkadzać mu w codziennym życiu. Na szczęście miał nieograniczone zasoby cierpliwości, dzięki którym Sergei mógł spędzić na pielęgnacji tyle czasu, ile potrzebował by osiągnąć zamierzony efekt. Sleepwalker w tym czasie stał niemal nieruchomo, z lekko opuszczonym łbem i wręcz przysypiał, nie reagując na otoczenie. Nie była to jednak kwestia złego samopoczucia czy kiepskiej formy. Już po wyjściu ze stajni okazało się, że ogier czuje się zupełnie dobrze. Jego spojrzenie momentalnie się ożywiło, ale pozostawał powściągliwy w charakterystyczny dla siebie sposób. Z dystansem przyglądał się pozostałym koniom, nie rozumiejąc zamieszania wywołanego przez niektóre z nich. Siłą rzeczy jego uwagę najbardziej przykuwała @Fleau de Baian, która robiła wokół siebie najwięcej zamieszania, choć - jak miało się okazać - była to dopiero próbka jej możliwości.
Z zadowoleniem wszedł w rolę konia prowadzącego. Choć nie był przyzwyczajony do grupowych terenów, to zdawało mu się to nie robić najmniejszej różnicy. Dobrze czuł się na czele zastępu, bo nie tracił tam swojej niezależności i niejako czuł się panem sytuacji. Nie brakowało mu też odwagi, więc bez wahania skierował się w wybranym przez Sergeia kierunku. Zgodnie z przypuszczeniami, brak wędzidła kompletnie mu nie przeszkadzał. Być może przez chwilę odczuwał dziwną pustkę, ale szybko się przekonał o wygodzie tego rozwiązania i w pełni zadowolony maszerował przed siebie, korzystając z danej mu przez jeźdźca swobody.
Niestety zapleciona grzywa miała jeden minus - brak, czy może raczej słabą ochronę przed owadami. Już niedługo po wjechaniu do lasu pojedyncze gzy zaczęły się nadmiernie interesować Sleepwalkerem. Początkowo potrząsanie łbem wystarczało, by je odgonić, ale z czasem stało się to mało przekonujące. Nawet z pomocą Sergeia nie był w stanie odgonić się od wszystkiego, co w końcu poskutkowało tym, że został ukąszony. Na tyle mocno, że bez ostrzeżenia zatrzymał się w półkroku i zębiskami złapał za skórę na swojej piersi, mocno się w nią szczepiąc. Przyniosło to chwilą ulgę i prawdopodobnie pozbawiło życia owada, który był wpity w to miejsce. Stulił uszy, podkreślając swoją dezaprobatę, po czym ponownie ruszył przed siebie, zanim koń zanim zdążył mu nieopatrznie wjechać w zad.
Spokój nie potrwał jednak długo, choć tym razem nie został zakłócony przez owada, a wspomnianą wcześniej Fleur, która nagle zawróciła, wywołując niemałe zamieszanie. Słysząc, że coś się dzieje za ich plecami, skręcił lekko łeb, by rzucić za siebie okiem, po czym wypuścił powietrze przez nozdrza tak, jakby właśnie głęboko wzdychał.

@Sergei Chernienko
(zadanie 4)
Mów mi Sleep. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Za fabuły

Eventy

Awatar użytkownika
3
lat
162
cm
Wyścigi
Duży Sport
Widząc znajomą postać w stajni, wyraźnie się ożywił i nie zamierzał spuszczać Eveline z oka. Nic dziwnego, bo kojarzyła mu się z wieloma dobrymi rzeczami - pomijając samo towarzystwo i związane z tym pieszczoty i smakołyki, bardzo często robili razem wiele ciekawych rzeczy. Dzisiaj nie miało być inaczej, choć rajd miał przekroczyć najśmielsze wyobrażenia ogiera, któremu taka forma aktywności zdecydowanie miała przypaść do gustu. Powitał więc kobietę cichym rżeniem, a gdy znalazła się już w jego boksie, swoim zwyczajem zaczął domagać się jej uwagi. Czas płynął, a Daiquiri wciąż zachowywał się jak niesforne źrebię i szukał okazji ku temu, by złapać jakąś część garderoby kobiety w zęby. Nigdy nie wyszło to poza poziom niegroźnych zaczepek, bo i nie było to intencją kasztana, który zwyczajnie się nudził i lubił robić ludziom tego rodzaju żarty.
Przygotowany do jazdy, wyszedł z Eveline przed stajnię. Zatrzymał się przy ogrodzeniu, cierpliwie wyczekując momentu, aż kobieta zajęła swoje miejsce w siodle. Czuł, że jest trochę inaczej niż zwykle - różnica kilogramów, wywołana innym sprzętem, była odczuwalna, podobnie jak niecodzienne okoliczności wsiadania, ale nie stanowiło to dla kasztana najmniejszego problemu. Miał już na tyle poukładane w głowie, że Evi mogła być pewna jego zachowania w niemal każdych warunkach. Czekając na resztę grupy, dziarskim krokiem stępował po dziedzińcu, przygotowując w ten sposób ciało do nadchodzącego wysiłku. Długie wycieczki w teren raczej nie były jego specjalnością, bliżej było mu do krótkodystansowca, choć nie była to kwestia kondycji, którą miał na bardzo wysokim poziomie.
Wreszcie zbliżyli się do grupy, co sprawiło, że jego poziom ekscytacji delikatnie wzrósł. Z nastawionymi na sztorc uszami przyglądał się innym koniom i stał się trochę niespokojny. Towarzystwo innych koni zawsze budziło w nim ducha rywalizacji, której tym razem nie miał jednak doświadczyć, bo nie mieli się ścigać, tylko zwartym szykiem iść w nieznanym kierunku, co na pewno miało stawić dla kasztana niemałe wyzwanie. Nie przejawiał jednak żadnych niebezpiecznych czy agresywnych zachowań, które zawsze były mu obce. Wsparcia udzielała mu poza tym Eveline, która cały czas czuwała nad sytuacją.
Znalazłszy swoje miejsce w zastępie, nie próbował kwestionować swojej pozycji. Był przyzwyczajony do tego, żeby iść między końmi, więc póki co nie miał ambicji, żeby przebijać się na przód, choć po przejściu do wyższego chodu, szczególnie galopu, mogło to już wyglądać różnie. Na razie był skupiony na dotrzymywaniu kroku znacznie wyższym koniom, które siłą rzeczy miały dłuższy wykrok.

@Eveline Rodriguez

/Post za poprzednią kolejkę, bez zadania, sorry D:

ZGODNIE Z REGULAMINEM ZABAWY, PIERWSZA KOLEJKA TRWAŁA DO 11.06 DO GODZINY 20:20. W ZWIĄZKU Z TYM CZAS NA NAPISANIE POSTÓW W NOWEJ KOLEJCE MIJA 15.06 O GODZINIE 20:20
Mów mi nick. Piszę w brak danych.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Sergei "Sierioża" Chernienko
Awatar użytkownika
33
lat
193
cm
Zawodnik allrounder,
Techniczna Klasa Średnia
Serg wychylił się lekko z siodła, gdy ogier stanął gwałtownie, ale szybko domyślił się, że nieszczęsny musiał zostać dziabnięty przez jakąś końską muchę. Poklepał go pocieszająco po łopatce, wjeżdżali właśnie w leśną ścieżkę, więc liczył, że teraz będzie trochę lepiej. Jednak po jakimś czasie usłyszał zamieszanie na tyłach, więc głosem ostrzegł, że będą się zatrzymywać. Łydką poprosił ogiera o przesunięcie tułowia w bok, by stali teraz w poprzek drogi, ponieważ chciał rzucić okiem na sytuację na tyłach. Dostrzegł, że klacz Naomi najwyraźniej niespecjalnie była entuzjastycznie nastawiona do podróży. Na razie jednak nikt nie zaliczył upadku, a płoszenie się koni to nic nowego, więc wątpił, by musiał się specjalnie mocno przejmować. Nie chciał zgubić towarzysza w rajdzie już na pierwszej prostej, acz nie było też sensu zatrzymywać się za każdym razem, niemniej wolał mieć jako taki ogląd całej sytuacji. Gdy Fleu została opanowana albo @Naomi Eaton machnęła chociaż ręką, że da radę, to ponownie skierował fryzyjczyka na ścieżkę. Kierował go głównie dosiadem, a gdy przed nimi była dłuższa prosta, to obrócił się w siodle w stronę @Eveline Rodriguez, bo co jak co, ale nie potrafił długo usiedzieć w ciszy. Jedną dłoń oparł swobodnie na zadzie Sleepa, drugą lekko przytrzymywał wodze.
Często miałaś okazję brać udział w rajdach ze swoim towarzyszem? – Kiwnął głową w kierunku rudego folbluta. – Wyglądacie na parę wyścigową patrząc na jego budowę, ale pewnie mogę się mylić.
Na tyle na ile się orientował, to ile trenerów, tyle propozycji odnośnie treningu koni wyścigowych i czasami dłuższe wycieczki w teren też się do tego zaliczały. O ile dobrze zakładał dyscyplinę, chociaż budowa kasztana raczej sugerowała, że jest w regularnym treningu i startuje, natomiast równie dobrze mógł być w trakcie zmiany kariery. Wyścigowe konie w końcu często przechodziły chociażby do WKKW, a Serg po swoim przebywającym już na sportowej emeryturze Desperado miał sporą słabość do koni pełnej krwi angielskiej. Co prawda ze względu na swój wzrost zdecydowanie preferował te wyższe, ale to już były niuanse. Robił wyjątek chociażby dla Sleepa, ale na to też duży wpływ miała muskularna budowa karosza.
Osobiście lubię klimat orchardowskich rajdów, są dość luźne, jest mnóstwo pięknych krajobrazów, większość ludzi też jest naprawdę fajna. Gdy jeździłem jeszcze po lasach sosnowych pod Petersburgiem, to nigdy nie można było przewidzieć, jak wycieczki w teren się skończą. Widoki może były i ładne, ale do dzisiaj pamiętam, jak mając siedemnaście lat zebrałem się z grupą dorosłych na rajd w marcu. Było około minus sześciu stopni, teren był dobry do jazdy, bo śnieg nie zmieniał się w lód i nie kleił do końskich kopyt, więc na niektórych lepiej znanych ścieżkach można było trochę pogalopować. Dorośli jak to dorośli rozgrzewali się na swój sposób. – Nie, żeby on nie, ale nie uznawał potrzeby wspominania o tym. – Natomiast nikomu już rozgrzewka nie była potrzebna, gdy nagle natrafiliśmy na niedźwiedzia. Jedną z najgłupszych możliwych rzeczy jest wpadnięcie w panikę i zaczęcie wyścigu, chcieliśmy więc się spokojnie od niego oddalić, nie tracąc go jednak z widoku. Nie powinien być zbyt optymistycznie nastawiony do atakowania dużej, głośnej grupy, ale najwyraźniej był z lekka przegłodzony, bo zaczął biec w naszą stronę. W ruch poszły więc hukówki, co średnio podobało się niektórym wierzchowcom, ale raczej była to lepsza opcja niż zostanie obiadem drapieżnika. A zejście z konia w takiej sytuacji, by go uspokoić, również nie bywa najlepszym pomysłem, więc niektórych mocno bolały ręce od trzymania maksymalnie napiętej wodzy. Ostatecznie zwierz był uparty i cofaliśmy się grupowo dość długo, zanim faktycznie zrezygnował. Trzeba było później to zgłosić, bo niedźwiedź próbujący polować na grupę to raczej rzadki widok.
Posłał amazonce krótki uśmiech, po czym obrócił się w stronę drogi, by skontrolować otoczenie. Do rozlewiska mieli jeszcze spory kawałek, ale po pokonaniu najbliższego zakrętu pewnie będzie mógł już zaproponować grupie kłus, konie powinny być już dostatecznie rozgrzane. Sam wszedł na trochę pewniejszy kontakt z pyskiem Sleepa, nie tyle, by go specjalnie prosić o jakieś szczególne ustawienie, ale raczej zaproponować oparcie dla łba. Podrapał go znowu po szyi, ciesząc się otoczeniem, gotowy też w każdej chwili z powrotem obrócić się do grupy, chociaż mówienie, nawet nie widząc osób za nim, nie sprawiało mu specjalnego kłopotu.

Zadanie 17 ;3

@Sleepwalker
Mów mi Zmieja, Nyśka, Serg. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Chszatra#5727. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię no oczywiście, że tak, ale wybredna będę.
Szukam brak danych.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: problemy z kontrolą agresji, wątki 18+, zaborczość, terapię, dramy.

Podstawowe

Osobowość

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Sleepwalker
Awatar użytkownika
14
lat
164
cm
Ujeżdżenie
Duży Sport
Na życzenie mężczyzny zatrzymał się, a następnie przestawił zad w bok od nacisku łydki. Dało mu to lepszy pogląd na sytuację za nimi. Znudzonym wzrokiem sięgnął panikującej Fleur, której zachowanie nie wzbudzało w nim najmniejszych emocji. Był w zasadzie pewien, że to, czego się tak bała, nawet nie istniało, więc nie było się czego obawiać. Cierpliwie poczekał, aż Naomi wróciła wraz z klaczą do grupy, dopiero po czym byli w stanie kontynuować podróż. Nieco przeciągał mu się ten moment ze względu na uporczywe robactwo, ale na szczęście szastanie ogona wystarczało, żeby trzymać kąsające gzy na dystans.
Wróciwszy na ścieżkę, z zadowoleniem kontynuował stęp w tych przepięknych okolicznościach przyrody. Jednym uchem nasłuchiwał słów Sergeia, który rozgadał się w najlepsze, zaś drugim nasłuchiwał dźwięków przyrody. Wolał by nie zaskoczyło go jakieś niebezpieczeństwo, o które na łonie przyrody było nietrudno. Nie należał do płochliwych koni, ale jakieś nagłe wydarzenie z pewnością sprawiłoby, że przynajmniej by się wzdrygnął. Pozostawał więc uważny by do tego nie dopuścić.
Wkrótce został zaproszony do kłusa. Ochoczo zmienił chód na wyższy, i jak większość koni, na otwartej przestrzeni poruszał się naturalnie śmielej i żwawiej, lecz wciąż pod kontrolą. Brak wędzidła w pysku nie prowokował go do szaleństw, choć odczuwana swoboda wywoływała w nim swego rodzaju figlarność, o czym Sergei miał się szansę przekonać już niebawem. Nic nie wskazywało na to, że koń wykona jakiś niespodziewany ruch; poruszał się bardzo równym, płynnym kłusem, aż nagle na ich drodze pojawiła się... wystająca ponad nią, cienka gałązka jeżyn. Nie zatrzymując się, pierw obniżył szyję, a potem nieoczekiwanie odbił się od ziemi. Nie miał najlepszej techniki skoku, nieprzyjemnie wysoko wybił jeźdźca w górę, tym bardziej, że ten na pewno nie spodziewał się takiego ruchu ze strony Sleepwalkera, który nie wiedzieć czemu, zdecydował się przejść górą tą niemal niewidoczną przeszkodą, zamiast chociażby minąć ją bokiem lub po prostu ją "staranować" (choć prawdopodobnie podrapałaby mu nogi lub wplątała się w szczotki na nogach). Sam skok był niewysoki, bardziej przypominał większy sus galopu, w który zresztą Sleepwalker mimowolnie wpadł po wylądowaniu. Oczywiście nie oponował przed powrotem do kłusa, ale w trakcie tych paru kroków galopu prezentował się niezwykle rześko. Nastawił uszy do przodu i z błyskiem w oku parsknął głośno, pokazując, że ma sporo energii i ochoty na tego rodzaju szaleństwa, co w jego przypadku było raczej... niespotykane.

[zadanie 22]
@Sergei Chernienko
Mów mi Sleep. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Za fabuły

Eventy

Naomi Eaton
Awatar użytkownika
29
lat
174
cm
instruktor jazdy konnej
Nowi Zasobni Pracownicy
Nie łudziła się, że uniknie problemów ze strony Fleau i cała podróż minie w spokoju. Nie spodziewała się jednak, że pierwsze problemy pojawiają się tak szybko. Co prawda cały czas kontrolowała zachowanie klaczy, starając się ograniczyć ryzyko wystąpienia niepożądanych zachowań, ale nie na wszystko miała wpływ. Gdy kara nagle zatrzymała się jak wryta na widok wielkiego kamienia ustawionego przy drodze, Naomi początkowo nie wiedziała, o co chodzi i co jest powodem tej zmiany zachowania, ale jej ciało zareagowało szybciej niż umysł. Nie straciła równowagi, bo cały czas siedziała głęboko w siodle i obejmowała boki klaczy łydkami, dzięki czemu była w stanie od razu ją przytrzymać udami. Nie zapobiegło to jednak udanej próbie zawrócenia, bo przy sile konia nie miała nic do powiedzenia. Nie dopuściła jednak do tego, by Fleur wróciła galopem do stajni. Potrafiła zachować zimną krew w takiej sytuacji i odzyskać panowanie nad koniem, choć nie wyglądało to zbyt elegancko. Naomi miała jednak poczucie, że nie odpowiada tylko za swoje niebezpieczeństwo, ale również grupy, a nagłe odłączenie się jednego konia od reszty mogło mieć różne skutki. Jeśli klacz złapała za wędzidło - a pewnie złapała, jeśli chciała postawić na swoim i wrócić - to Naomi po prostu pierw wyciągnęła jedną rękę w przód, a potem gwałtownie ją cofnęła, tym samym odzyskując kontrolę nad wędzidłem, dzięki czemu łatwiej było jej skontrolować dalsze zachowanie karej. Zatrzymała ją, łącząc działanie dosiadu i ręki, po czym - prawdopodobnie po chwili "tańczenia" w miejscu - wróciła do grupy. Oczywiście wiązało się to z koniecznością minięcia strasznego kamienia, ale postarała się go objechać możliwie największym łukiem i bez nerwów. Łydką cisnęła ją konsekwentnie do przodu, ale nie kopała, zaś wodzami manewrowała tak, by nie pozwolić jej na powtórkę z rozrywki. Jeśli było trzeba, przeszły obok kamienia w odwrotnym ustawieniu - nie widząc go, przynajmniej w teorii powinna być spokojniejsza. Gdy miały to już za sobą, obojętnie w jakim stylu, Nao momentalnie poluźniła wodze i pochwaliła Fleur głosem i głaskaniem.
- Wybaczcie, Fleau jest straszną panikarą. Mam wrażenie, że boi się własnego cienia - westchnęła. Było jej zwyczajnie głupio, że klacz robi takie sceny i psuje reszcie wyjazd, ale też liczyła na wyrozumiałość swoich towarzyszy.
Niedługo po tym, jak wznowili stęp, Sergei podzielił się z nimi swoją terenową historią. Naomi jechała jako ostatnia, ale i tak bez trudu usłyszała każde słowo i wyglądała na co najmniej zdziwioną.
- Nawet nie potrafię sobie wyobrazić, jakie to musi być uczucie. Chyba byłoby mi słabo... A Fleur na pewno by padła na zawał na miejscu - skomentowała, nie sądząc, by w tych słowach była jakakolwiek przesada.
Po chwili rozmowy zakłusowali wspólnie; łydką zachęciła klacz do ruszenia kłusem po półparadzie, po czym zaczęła anglezować, poprzez wyraźne siadanie w siodle starając się wpłynąć na tempo klaczy, która prawdopodobnie wciąż się spieszyła, nie chcąc zostać w tyle. Wciąż "rozmawiała" z jej pyskiem delikatnymi, rozluźniającymi półparadkami, próbując ją delikatnie zaokrąglić i uspokoić. Mimo to wciąż miała podzielną uwagę i chociaż jechała jako ostatnia, to jako pierwsza wypatrzyła sarnę w wysokiej trawie przy drodze. Mocno zlewała się z tłem, ale Nao - ze względu na Fleau - miała wyostrzone zmysły i dostrzegła ją w porę.
- Uwaga! Sarna przed nami - zawołała, uprzedzając Sergeia i resztę na wypadek, gdyby jej nie zauważyli równie szybko. Mogli przez chwilę nie wiedzieć, co miała na myśli, ale w momencie, w którym prawdopodobnie zwolnili do stępa, sarenka ruszyła z miejsca, przecięła im drogę i zniknęła w gęstym lesie, może nawet zostając niezauważoną przez konie z tyłu.

[zadanie 13]

@Fleau de Baian
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: nic strasznego w nich nie ma.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Eventy

Fleau de Baian
Awatar użytkownika
13
lat
172
cm
Skoki
Mały Sport & Rekreacja
Dość boleśnie przytrzymana przez Naomi w celu zapobiegnięcia ewakuacji, zadarła wysoko głowę i błysnęła białkami oczu. W przeciągu tych kilkunastu sekund zdążyła się cała zlać potem, mimo że nawet nie zakłusowali jeszcze. Odpowiadał za tym stres i strach przed wyimaginowanym zagrożeniem, które ciągle nie pozwalało jej na uspokojenie się. Zatrzymała się, ale skoro nie umożliwiono jej ucieczki z powrotem, to zrobiła jeszcze parę nerwowych kroczków w tył, po chwili dopiero stając w miejscu. Oddychała głośno, wciąż nie będąc przekonaną do minięcia strasznego głazu. Z tego powodu maksymalnie opóźniała ruszenie stępem, gdy została o to poproszona, nie robiąc sobie zupełnie nic z tego, że pozostali czekali na ich dwójkę i najprawdopodobniej też nie byli z tego powodu zachwyceni. Przechodząc obok kamienia, zostawiła sobie spory zapas i nawet na moment nie spuściła z niego czujnego spojrzenia, gotowa na to, aż rzuci się na nie z pazurami czy tam kłami - nieważne, zagrożenie to zagrożenie! Ustawiła się nawet zadem pod lekkim kątem do kamienia, gotowa do tego, by kopem odepchnąć atak na ich dwójkę.
Nareszcie udało im się przeprawić przez ten jakże ryzykowny odcinek. Potrzebowała jeszcze dłuższej chwili, by ochłonąć i znowu się rozluźnić. Wciąż była spięta jak struna, w czym nie pomogło nawet głaskanie Naomi, przez które Fleau była przekonana, że minięty przeciwnik jednak postanowił zaatakować. Wzdrygnęła się lekko, dopiero po uświadomieniu sobie, że to był tylko jej jeździec, parskając głośno i trochę spuszczając z tonu. Naomi mogła być pewna, że nie była to ostatnia taka akcja z jej strony.
Podczas gdy jeźdźcy rozmawiali ze sobą, Fleur dalej wyszukiwała kolejnych strachów. Rozglądała się bystro na boki, ale jej uwagę na chwilę przykuł moment zakłusowania. Przeszła do niego najpóźniej z innych koni, ale sama presja pozostania z tyłu samą była wystarczająca, by nadrobiła to opóźnienie. Zgodnie z przypuszczeniami nieco się spieszyła, mimo półparad będąc wciąż daleką od ładnego, lekkiego kłusu, na jaki było ją stać na placach treningowych. Takie wyjazdy w teren były dla niej niemalże jak walka o przetrwanie, więc być może nie było najmądrzejszym posunięciem ze strony Eaton, by to właśnie ją zabrać w rajd. Ale w końcu Baian nie miała wiele do powiedzenia w tej kwestii.
Nieoczekiwany skok Sleepwalkera ponad gałązką jeżyn również po karusce nie przeszedł obojętnie. Przekonana, że znowu coś na nich wyskoczyło znikąd, uskoczyła w bok w kłusie, furkotając chrapami i manewrując uszami w poszukiwaniu zagrożenia. Nie przerwała kłusa i na dobrą sprawę nawet nie zauważyła gałązki, więc blondynka choć ten jeden raz mogła pozostać w miarę spokojna. Przynajmniej do chwili, kiedy nie wypatrzyła w oddali sarny.
Klacz nie zauważyła jej od razu, nie wyglądając aż tak daleko, również za sprawą pozostałych koni, które znajdowały się przed nią. Lekko zesztywniała, kiedy amazonka głośno ostrzegła innych o potencjalnym straszaku. Mimo że nie zrozumiała jej słów, to zrobiła się czujniejsza, więc coś takiego jak zwierzyna leśna nie umknęło jej uwadze. Na szczęście była w miarę oddalona od sarny, skoro znajdowała się na końcu zastępu, chociaż i tak znowu zaczęła się cała puszyć i próbować wykombinować sobie jakąś drogę ucieczki. Na kombinowaniu się skończyło, bo sarenka w przeciągu kilku sekund zniknęła w gąszczu, a oni mogli kontynuować dalsze kłusowanie.

@Naomi Eaton
2x czysty przejazd w skokach
Mów mi Ola. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 49825838 lub Discorda alek#7308. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: -.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Noa Sofía Connely-Carvajal
Awatar użytkownika
31
lat
158
cm
Psychoterapeuta, seksuolog
Uznana Klasa Średnia
Początkowo bez problemu pozwoliła się wyciągnąć ogierowi w dół, jednak gdy dostrzegła jego niecny plan, to od razu wyciągnęła rękę do jego łba, chcąc wyciągnąć mu nieszczęsną gałąź z pyska. Nie doceniła jego szybkości, więc jedynie westchnęła cicho, postanawiając go trochę bardziej pilnować po drodze, bo nie o to chodziło, by był w stanie obrabować wszystkie mijane krzaki. Z tego powodu więcej działała wodzą przeciwległą do mijanych drzew, gdy ten się wyciągał do przodu, zachowując jednak lekkość kontaktu.
Słysząc zamieszanie za sobą i komendę stój spięła miednicę, blokując ruch bioder, przestała podążać za ruchem ogiera, zamknęła łydki i w razie czego wodzą dodatkowo wsparła prośbę o zatrzymanie. Zerknęła za siebie, dostrzegając, że Fleau najwyraźniej uznała, że to najwyższy czas na pełen popis swoich możliwości. Ze względu na to, że andaluz bywał dość wrażliwy na bodźce, poza tym miał dopiero sześć lat i nie był przyzwyczajony do rajdów, to Noa pochyliła się nieco w siodle i pogładziła go po szyi.
Nooo, tylko spokojnie, Erpeiros, dobry koń, grzeczny chłopak — chwaliła go, nagradzając stanie, a jeżeli nieco się niespokojnie wiercił, to również nie przerywała głaskania go po łopatce, by go uspokoić.
Gdy sytuacja została opanowana ponownie poprosiła go o stęp, od razu zachęcając ogiera do raźnego kroku do przodu. Słysząc historię opowiadaną przez czołowego uśmiechnęła się nieco krzywo, bo z pewnością nie miałaby ochotę przeżyć czegoś podobnego, niezależnie od tego, jak opanowana potrafiła być, to jednak spotkanie drapieżnika w lesie raczej dostarczyłoby sporo zbędnej adrenaliny.
Myślę, że mało kto miałby ochotę na spotkanie z niedźwiedziem. Tym bardziej jadąc chociażby jakąś mniejszą grupą — rzuciła w stronę @Naomi EatonTrzeba przyznać, że raczej jest to historia ciężka do przebicia.
Wraz z decyzją prowadzącego poprosiła de Ryo o przejście do kłusa, od razu pilnując równego kroku, zachęcając ogiera do pozostawienia szyi luźnej. Po wyczuciu jego rytmu przeszła do anglezowania, by odciążyć nieco jego kręgosłup, przy okazji uważnie zwracała na różne sygnały z jego strony, bo jednak absolutnie nie znał tego terenu.
Gdy ponownie usłyszała zamieszanie za sobą, to zamknęła ogiera w pomocach i poklepała go po łopatce za potencjalne utrzymanie spokoju.
Atta boy, spokojnie, akurat przy tym rozstawieniu koni to ty musisz pokazać, że nie ma się czego bać — Gdyby teraz jeszcze sześciolatek zaczął panikować, to pewnie klacz za nimi kompletnie straciłaby głowę. — Dobry chłopak.
Nie zazdrościła Naomi, bo musiała mieć pewnie oczy dookoła głowy z karą panikarą, co pewnie częściowo utrudniało swobodną jazdę w terenie, ale z drugiej strony... zawsze to jakaś satysfakcja, że jednak udało się przeżyć taki rajd. Natomiast dzięki jej uważności udało się wcześniej wypatrzyć sarnę, więc Noa po raz kolejny sięgnęła do szyi ogiera, drapiąc go po jej górnej linii, luzując przez to jedną wodzę.
Świetnie ci idzie, panie Cesarzu, to tylko inne zwierzę, które zdecydowanie bardziej się boi nas, niż ty potencjalnie jego — rzuciła pocieszająco, wiedząc, że andaluz właśnie dostawał multum nowych bodźców.
To był dobry pomysł, żeby wziąć go na tą wycieczkę, dzięki temu miał szansę zdobyć trochę obycia i ogłady. Widoki były naprawdę ładne, chociaż jak na razie Carvajal była bardziej skupiona na swoim podopiecznym i parze z tyłu, gotowa w razie czego dać sygnał, by trochę na nich poczekano. W kłusie obróciła się w siodle, posyłając Naomi krótki uśmiech, może mający być małym pocieszeniem.
Ma Fleau swój wyjątkowy charakterek, prawda? — Prawdopodobnie w łagodniejszy sposób nie dało się tego ująć.


Zadanie 21

@Erpeiros de Ryo
Mów mi Zmieja, Nyśka, Serg. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Chszatra#5727. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak, ale jestem wybredna, a co.
Szukam brak danych.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: brak danych.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Erpeiros de Ryo
Awatar użytkownika
6
lat
168
cm
Ujeżdżenie
Mały Sport & Rekreacja

Zamieszanie kreowane przez karą klacz, wybijało Erpeiros'a ze spokoju, każdorazowo, kiedy udawało mu się go osiągnąć. Prychał niezadowolony, zatrzymują się w miejscu i uciekając przy tym tyłem nieco do prawej strony, jakby chciał dla własnego bezpieczeństwa oddalić się jeszcze bardziej od Fleur. Był skonsternowany; nie odnajdował się w aktualnej sytuacji, chociaż starał się zachować jako taką ogładę. Łagodny głos amazonki i kontakt fizyczny były pomocne, ba, ściągały go na ziemię, kiedy myśli odpływały ku rumorowi na tyłach. Uszy jednak chodziły mu na wszystkie strony świata i gdyby się tylko dało, ogier odleciałby stąd na nich jak helikopter.

Noa nie musiała go prosić dwa razy o ruch do przodu — wyczuwając zmianę ustawienia jej ciała i pomoce, niczym wystrzelony z procy, zerwał się dynamicznym stępem, jakby od tego zależało jego życie. Podstawiając się tyłem pod zad, gotował się na wejście w kłus, bo ile można powoli chodzić, jeżeli istnieje lepsza i ciekawsza opcja. Dlatego, kiedy udało mu się doczekać upragnionego momentu, zawahał się i nie zakłusował od razu. Bo to bardzo logiczne. Potrzebował momentu, aby ogarnąć gdzie, jak po co i dlaczego. Zebrał się jednak w sobie dostatecznie szybko, wchodząc w wyższe ustawienie, skracając swój wykrok intuicyjnie i wybijając się do lekkiego kłusa. Jego przód był odciążony, a szyja wraz z łbem niesione na łuku, jak gdyby Erp nie znał innego sposobu. Co nie odbiegało znacząco od prawdy. Jasne ślepia skanowały przestrzeń, taksowały przestrzeń, ale wszystkiego było na tyle dużo i wszystko było na tyle nowe, że nie potrafił jakoś szczególnie się na niczym skupić. Dlatego, nawet jeżeli sarna zamajaczyła na horyzoncie, to zlała mu się z całą resztą krajobrazu. Bardziej interesująca okazała się mucha, która z uporem maniaka trącała go w wargi, chcąc usiąść mu na pysku. Ryo, nie przerywając rytmicznego kłusa, długimi prychnięciami, starał się wypłoszyć paskudnego intruza. Jednak ten wracał ponownie, kiedy sześciolatek tylko uspokajał oddech. Ile można? Rozlał się nieco, tracąc nie tylko na tempie, ale również gubiąc kroki, kłusując bardziej tak, jakby walczył z grawitacją, która ściągała go w dół — kłapał wargami, podrywając raz za razem nerwowo, acz lekko łbem, nie ciągnąc zbyt gwałtownie dłoni Noy, nie wyrywając się jej. Po prostu człapał jak stara kobyła, klaskając głośno wargami, broniąc się przed wzmożonym atakiem gza. Ogier nie zauważył, kiedy insekt odleciał; andaluz cały czas odnosił wrażenie, że paskudztwo ze skrzydłami, nadal bzyczy mu przy nosie i stara się dostać do jego wnętrza. Dał się wciągnąć w nierówną walkę, która jeżeli nie zostanie przerwana, będzie trwała godzinami, bo on, Cesarz, pierwszy nie odpuści. Brak wędzidła w pysku dawał mu dodatkowe pole do manewrowania językiem, który raz za razem wychylał się z końskiej paszczy. Czy wyglądał komicznie? Owszem. Czy miał zamiar przestać i zachowywać się normalnie? Nie. Bawił się wyśmienicie.

@Noa Carvajal

Zadanie 10 <3

DOTYCHCZASOWA KOLEJKA ZAKOŃCZYŁA SIĘ 15.06 O GODZINIE 20:20. CZAS NA NAPISANIE POSTÓW W NOWEJ KOLEJCE MIJA 19.06 O GODZINIE 20:20

NOWA KOLEJKA - DO 23.06 DO GODZINY 20:20
Mów mi Klaudia. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda krez#4898. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię x.
Szukam x.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: x.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Eventy

Sergei "Sierioża" Chernienko
Awatar użytkownika
33
lat
193
cm
Zawodnik allrounder,
Techniczna Klasa Średnia
Przechodząc do kłusa wszedł już na bardziej stabilny kontakt, ale w ostatecznym rozrachunku wodze wciąż były trzymane z pewnym luzem, a Rus kierował głównie przez dosiad i łydki, nie spodziewając się żadnych niespodzianek ze strony wierzchowca. Nie dało się nie zauważyć, że fryzyjczyk był bardziej żwawy, ale to akurat był dobry objaw, więc teraz planował z pewnością znacznie więcej jeździć z nim w tereny, tym bardziej, że Orchard miał piękną okolicę. Słysząc głosy pań z tyłu obrócił się, jednak w tym samym momencie karosz jednak postanowił go zaskoczyć i przeskoczył.... no właśnie, nad czym, tak właściwie? Rus przed chwilą nie widział niczego konkretnego pod końskimi kopytami, jednak najwyraźniej fryz miał odmienne zdanie w tym temacie. Trochę nim zatrzęsło, spóźnił się z ręką, przez co mocniej pociągnął za wodze, acz brak wędzidła z pewnością załagodził ten ruch. Ponieważ właśnie chciał się odezwać, to trochę sobie przegryzł język, niemniej szybko odnalazł z powrotem swoją równowagę.
Hola, hola, kolego, gdzie tak lecisz? – rzucił rozbawionym tonem, mocniej obciążając dresażystę dosiadem, by jednak wrócił do nieco wolniejszego tempa. – Jeszcze chwilę musisz poczekać na odrobinę szaleństwa
Gdy Sleep powrócił do kłusa, od razu pogładził go po muskularnej szyi, pozwalając mu iść żwawym tempem, ale pilnując, czy przypadkiem nie wyrywa się nadmiernie do przodu. Jednak jeśli ogier pozostawał pod kontrolą, to szybko ponownie dał mu nieco więcej swobody, a w stronę grupy uniósł w międzyczasie przepraszająco rękę, chociaż mały wybryk karego raczej nie powinien być tutaj bardzo problematyczny.
Słysząc uwagę Naomi zarządził przejście do stępa, a także trochę bardziej zwracał uwagę na reakcję swojego podopiecznego, jednak sarna bardzo szybko stwierdziła, że jednak niespecjalnie ma ochotę na ich towarzystwo. Poklepał ponownie dresażystę i ponownie poprosił go o kłus, ewentualnie zachęcając go trochę bardziej do ruszenia, jeżeli miał jakieś opory przez zobaczenie innego zwierzęcia.
No, na szczęście tutaj raczej na żadne niedźwiedzie nie natrafimy, co najwyżej na jakieś większe stado jeleni, czy dzika – rzucił w ramach komentarza, nie przejmując się tym, że w kłusie nie rozmawiało się aż tak wygodnie.
Koniec końców nie ma to jak ładna pogoda, konie i inni ludzie, z którymi można poplotkować, chociaż jak na razie towarzystwo było średnio rozkręcone, ale tak naprawdę głównie przy ognisku zaczynał się najlepszy moment na integrację, tutaj jednak trzeba było zachowywać pewną uwagę ze względu na wierzchowce. Aczkolwiek... zawsze można trochę pobudzić towarzystwo.
Wiecie, zawsze możemy obniżyć szansę, że spotkają nas jeszcze jakieś niespodzianki. Śpiewająca grupa to skuteczna metoda na odstraszenie zwierzątek... i niechcianych na trasie ludzi przy okazji też – rzucił, zastanawiając się jednocześnie, od czego by tu zacząć. – Hmmh, co potencjalnie wszyscy znacie... ooo. Z mainstremowych rzeczy, może Bad Romance od Lady Gagi? Jak to szło... Oh-oh-oh-oh-oh, oh-oh-oh-oh, oh-oh-oh. Caught in a bad romance...
Fakt, że mający ponad 190 centymetrów wzrostu Rus, o bardziej rozbudowanej sylwetce, dosiadający barokowo eleganckiego konia, zaczął właśnie śpiewać popową piosenkę musiał być dość komiczny, ale hej, o to właśnie chodziło! Serg nawet nie fałszował aż tak bardzo, chociaż też jakiś porywająco głosowo nie był, plasując się na typowo przeciętnym poziomie. Teraz na pewno wypłoszy zwierzynę wokół. Chętnie zacząłby też bardziej metalową, bądź rockową piosenkę, ale ta bardziej nadawała się do lekkich żartów, potem można spróbować z innymi.
Czy właśnie trochę się wygłupiał?
Oczywiście, że tak.
Rah, rah-ah-ah-ah
Roma, roma-ma
Gaga, ooh-la-la
Want your bad romance


Zadanie 9 ;3

@Sleepwalker @Naomi Eaton @Eveline Rodriguez

DOTYCHCZASOWA KOLEJKA ZAKOŃCZYŁA SIĘ 23.06 O GODZINIE 20:20. CZAS NA NAPISANIE POSTÓW W NOWEJ KOLEJCE MIJA 27.06 O GODZINIE 20:20

NOWA KOLEJKA - DO 01.07 DO GODZINY 20:20

NOWA KOLEJKA - DO 05.07 DO GODZINY 20:20
Mów mi Zmieja, Nyśka, Serg. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Chszatra#5727. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię no oczywiście, że tak, ale wybredna będę.
Szukam brak danych.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: problemy z kontrolą agresji, wątki 18+, zaborczość, terapię, dramy.

Podstawowe

Osobowość

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Naomi Eaton
Awatar użytkownika
29
lat
174
cm
instruktor jazdy konnej
Nowi Zasobni Pracownicy
Musiała przyznać, że ciągłe płoszenie się Fleaur było wyczerpujące. Przejechali dopiero parę kilometrów, a Naomi już czuła, że wszystko się do niej lepi, głównie dlatego, że klacz była już cała zlana potem, który wsiąkał także w bryczesy blondynki na wysokości łydek. Ciężko było mówić o komforcie w takiej sytuacji, ale mimo to nie narzekała i nie poddawała się, wierząc, że Fleur jeszcze uspokoi się na tyle, żeby ten wyjazd stał się przyjemny. Póki co jednak musiała nauczyć się przewidywać jej kolejne ruchy, co nie było proste biorąc pod uwagę fakt, że kara uskakiwała na boki z byle powodu. Naomi jednak nie karała jej za to, a jedynie starała się zadbać o to, by klacz mimo wszystko szła do przodu, bo było to zdecydowanie najbardziej korzystne i bezpieczne położenie. Przy każdym spięciu i zawahaniu zamykała ją więc w łydkach i dosiadem zachęcała do kontynuowania kłusa, do czego dodatkowo motywowały ją oddalające się konie, które takich problemów nie miały...
- Wyjątkowy to mało powiedziane - odpowiedziała @Noa Carvajal, w przeciwieństwie do niej nie starając się zminimalizować problemu, który był naprawdę... duży. Naomi zupełnie się nie dziwiła, że Fleau przechodziła z rąk do rąk; ilość pracy, jaką trzeba było w nią włożyć, była zupełnie nieproporcjonalna do efektów. Dla Naomi nie był to problem, bo nigdzie się nie spieszyła, ale gdyby była zawodnikiem, który na tym zarabia, raczej nie traciłaby czasu na takiego konia, skoro mogła mieć normalnego. Tymczasem była zadowolona ze współpracy z Fleur, bo mimo wspomnianych niedogodności, nawet udało im się trochę postartować z mniejszymi lub większymi sukcesami.
Spojrzała w stronę @Sergei Chernienko wyraźnie zaintrygowana, gdy wspomniał o śpiewaniu. Następnie na jej twarzy pojawiło się kolejno niedowierzanie i szeroki uśmiech, bo mężczyzna faktycznie nie wyglądał na takiego, który beztrosko śpiewałby największe hity Lady Gagi. Te klimaty były zdecydowanie bliższe Naomi, która najczęściej słuchała właśnie popu i pop rocka. Nic dziwnego, że bez zastanowienia dołączyła się do śpiewania, tekst tej piosenki akurat dobrze znając, choć nie była w jej codziennym repertuarze.
Droga przez las niebawem miała dobiec końca, więc była to ostatnia pora na galop, jeżeli mieli ochotę odbyć go jeszcze w spokojnym, pozbawionym spacerowiczów miejscu. Zakładając, że wspólnie się dogadali co do tego pomysłu i Sergei ze Sleepwalkerem na czele zainicjował galop, Naomi również po chwili dała Fleau łydkę do wyższego chodu i przeszła do niewielkiego półsiadu, w którym było jej zwyczajnie wygodniej. Starała się jednak nie wychodzić zanadto przed konia, by w razie ewentualnej stopki - nie tak niemożliwej w przypadku karej - nie wylecieć przez szyję, tylko pozostać na swoim miejscu. Mimo wyścigowego konia w stawce, prawdopodobnie poruszali się stosunkowo wolnym galopem, co akurat odpowiadało blondynce. Lubiła poczuć wiatr we włosach, ale na pierwszy galop wolała jednak coś spokojniejszego, nie wiedząc jeszcze, czego może spodziewać się po swoim koniu.
Wtem na ich drodze pojawiło się zwalone po ostatnich burzach drzewo (ewentualnie umieszczone tam specjalnie, by zatrzymać kierowców quadów, których nie powinno tutaj być). Sądząc po ostatnim wybryku Sleepwalkera, którego Naomi posądzałaby jako ostatniego o umiejętność odrywania się od ziemi, drzewo nie powinno stanowić wyzwania dla ich grupy. Jeśli rzeczywiście wszyscy podjęli próbę przeskoczenia go (nie było też znowu tak wysokie), to Naomi - jadąca jako ostatnia - nie mogła być przecież gorsza. Dla Fleur również nie powinna to być przeszkoda nie do pokonania, o ile czegoś sobie nie ubzdurała; blondynka jednak postarała się odpowiednio przygotować ją do tego zadania i odpowiednio wcześnie wróciła w siodło, żeby w korytarzu z pomocy doprowadzić klacz do drzewa, zachowując przy tym wystarczającą odległość od poprzedniego konia, na wypadek, gdyby ktoś miał spaść podczas skoku. Z przejściem do półsiadu poczekała jednak na odbicie się klaczy, nie odważając się wyprzedzić jej ruchu, co mogłoby się skończyć upadkiem. Miała jednak sporo skokowego doświadczenia, żeby idealnie zgrać się z jej ruchem i nie zostać ręką w tyle. Jeśli skok się powiódł, entuzjastycznie pochwaliła za niego karuskę, po czym kontynuowała galop w lekkim półsiadzie, powoli zbliżając się do końca drogi, za którą czekał już na nich widok na rozlewisko.

[zadanie 3]
@Fleau de Baian
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: nic strasznego w nich nie ma.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Eventy

Sleepwalker
Awatar użytkownika
14
lat
164
cm
Ujeżdżenie
Duży Sport
Po zwolnieniu do kłusa, parsknął przeciągle i wyciągnął pysk w stronę ziemi, korzystając z danej mu swobody. Jedno z uszu skierował za siebie, słysząc, że prawdopodobnie Fleur znowu ma jakiś problem, ale w żadnym razie nie podniosło mu to ciśnienia. Wciąż śmiało szedł przed siebie, z ciekawością wyglądając tego, co jeszcze na nich czekało.
Sarnę w krzakach zauważył prawdopodobnie jeszcze szybciej niż Naomi, która ich ostrzegła. Widok ten nie wywołał jednak na nim większego wrażenia, choć wcale nie widywał dzikiej zwierzyny tak często, by miała być mu obojętna. Mimo wszystko zwolnił do stępa na życzenie jeźdźca i uniósł wyżej głowę, wzrok wlepiając w sarnę, która niebawem czmychnęła w zaroślach, pozwalając im na kontynuowanie terenu. Kary zapomniał o tym spotkaniu błyskawicznie, umożliwiając Sergowi płynny powrót do kłusa, w trakcie którego mężczyzna zaczął... śpiewać. Sleepwalker początkowo przysłuchiwał się jego głosowi, ale gdy nie rozpoznał żadnego ze słów, momentalnie się wyłączył, uznając to za kolejne, niegroźne dziwactwo jego kompana, do których był już przecież przyzwyczajony.
Jeżeli chodzi o galop, na który nadeszła pora niebawem, Sleepwalkera nie trzeba było dwa razy pytać. Od dłuższej chwili cierpliwie wyczekiwał tego momentu, a gdy jeździec wreszcie dał mu zielone światło, ogier zagalopował pod górę. Doskonale realizował się w roli konia prowadzącego - nic nie było mu straszne, a poza tym było wyjątkowo stabilny i mimo braku wędzidła, ani myślał o tym, żeby ponieść czy sprowokować pozostałe konie do ścigania się. Szedł równym, okrągłym galopem, który mógłby być szybszy, ale karemu nigdzie się nie spieszyło. Dopóki jeździec nie poprosił go o nieco żywsze tempo, takie, które pozwoliłoby także folbutowi za nimi na swobodny galop, to poruszał się takim wręcz fotelowym galopem.
Pojawienie się drzewa na ich trasie wyraźnie zafrasowało fryzyjczyka, który nie do końca był pewien, jak podejść do tego tematu. Z nastawionymi na sztorc uszami wciąż parł do przodu, ale wyraźnie szukał podpowiedzi ze strony jeźdźca, bo samemu ciężko było mu znaleźć odpowiednie miejsce odbicia. Nie zawiódł jednak Sergeia i pomógł mu w bezpiecznym przedostaniu się na drugą stronę, choć ponownie nie wyglądało to najlepiej od technicznej strony. Skoki zdecydowanie nie były tym, do czego został stworzony, ale dawał z siebie wszystko, całkiem dobrze się przy tym bawiąc.

@Sergei Chernienko
Mów mi Sleep. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Za fabuły

Eventy

Fleau de Baian
Awatar użytkownika
13
lat
172
cm
Skoki
Mały Sport & Rekreacja
Akurat u Fleur ciężko było zauważyć jakiś większy progres. Była trudnym i bardzo opornym przypadkiem, który z tego powodu często zmieniał jeźdźców. Prędzej czy później dochodzili do wniosku, że walka z lękami klaczy nie ma większego sensu, bo na krótkim odcinku nie było widać prawie żadnej poprawy. Dopiero dłuższa znajomość z hanowerką mogła wskazać fakt, że mimo wszystko nie było tak źle, jak parę lat temu, kiedy dosłownie bała się własnego cienia.
Nieświadoma tego, że Noa z Naomi teraz właśnie ją w najlepsze obgadują, w miarę żwawo kłusowała, póki co zażegnawszy jakieś większe kryzysy. Parsknęła głośno i przeżuła wędzidło w pysku parokrotnie, stopniowo i powoli próbując się rozluźnić. No, przynajmniej do momentu, kiedy Sergei nagle zaczął śpiewać, na co w pierwszym odruchu cała aż zdrętwiała. Nie miało to wiele wspólnego z jego talentem do śpiewania, nic z tego! Była wrażliwa na różne dźwięki, prawdopodobnie nawet bardziej niż inne konie, a śpiew był dla niej czymś obcym, nawet jeśli dochodził z samego początku zastępu. Gdy się okazało, że to jednak żadne zagrożenie, to przestała panikować, chociaż dalej była spięta. Na szczęście poza tym ogólnym stresem nie stawiała większego oporu przed dalszym poruszaniem się, po kilkunastu metrach na powrót zaczynając szukać kontaktu z ręką Naomi. Jak się okazało, trafiła z tym czasowo, bo w tym momencie grupa zainicjowała galop. Poruszając się całkiem z tyłu, ani myślała zostać z tyłu za pozostałymi końmi, więc od razu zagalopowała. Poruszała się dość sztywnym galopem, jej fula była krótka i płaska, ale to jeszcze dało się zwalczyć z czasem. Mimo wszystko jej galop na co dzień był całkiem niezły, potrzebowała tylko więcej czasu na rozgrzanie się i przejście w tryb pracy. Wyjazd w teren był dla niej prawdziwym przeciwieństwem tego, stąd też jej ospałość.
Przewalone drzewo dostrzegła dopiero, kiedy pary przed nimi gładko przeskakiwały przeszkodę. Z całej ich grupy to ona jedyna była skoczkiem i w teorii powinno jej to pójść bezproblemowo - swego czasu w końcu startowała nawet w zawodach crossowych i co do tego Naomi nie powinna mieć większych wątpliwości. Zmierzyła drzewo bystrym wzrokiem, przymierzając się do oddania skoku. Jako że była już trochę zmęczona, przede wszystkim przez cały ten stres i strach, wykonała bardzo ekonomiczny skok, chcąc zaoszczędzić swoje siły. Skok był na tyle niski, że chociaż przedostała się na drugą stronę, to nie bez ofiar - jednym kaloszkiem niefortunnie zaczepiła o wystającą gałąź. Kaloszek był na tyle słabo zamocowany na jej kopycie, że tyle wystarczyło, aby spadł na ziemię, zauważony bądź nie przez instruktorkę. Jedno było pewne: powinna się cieszyć, że nie była to podkowa, jak to inni mieli szczęście. :lol2:

@Naomi Eaton
2x czysty przejazd w skokach
Mów mi Ola. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 49825838 lub Discorda alek#7308. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: -.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odpowiedz