Słysząc słowa Olivera, uśmiechnęła się do niego. Czasami miewała takie momenty zwątpienia, jeśli chodzi o to, czy robi dobrze. Chciała dla córki jak najlepiej, ale nieraz nie dało się jej tego tak łatwo wytłumaczyć, więc nie brakowało histerii i obrażania się. Macierzyństwo, a szczególnie w pojedynkę, było wyzwaniem, które w bardzo łatwy sposób potrafiło przerastać, więc zawsze doceniała słowa o takim wydźwięku, bo świadczyły o tym, że chyba jednak nie była taka zła... -
Kochany jesteś - odpowiedziała z uśmiechem. Akurat Oliver prawdopodobnie najlepiej poznał ich dwójkę, więc jego opinia była mimo wszystko dla niej najważniejsze.
-
Już wszystkim koleżankom zdążyła opowiedzieć. Wymyśliła sobie, że jak będzie w szkole dzień pupila, to zabierze ze sobą źrebaka. Zupełnie, jakby pies przestał istnieć - opowiedziała, z czym na co dzień musi się zmagać w domu. Abby prawie się buzia nie zamykała od kiedy pojawił się temat źrebaka. Ciężko też było jej się dziwić, bo jakby nie patrzeć, było to duże wydarzenie w ich rodzinie.
-
Kiedyś się muszą nauczyć - powstrzymała Olivera, obserwując, jak najpierw jeden, a potem drugi źrebak na własnej skórze doświadczyły możliwości ogrodzenia. Jeśli czegoś nauczyło ją bycie matką, to tego, żeby nie panikować przy każdej okazji. Oczywiście zrobiło jej się gorąco, gdy widziała, jak klaczka robi fikołka przez plecy, ale wiedziała też, że wszystkie dzieci to były małymi kaskaderami i dopóki była w stanie wstać i uciec to nic jej się nie stało i była cała.
@Oliver Pelerieux @Devocatis @Diablotine @Diabalou