Zgubiłeś się?

Styczeń 1999, Oxford, Felix i Fenton

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
przepraszam. płaczę troszkę ze śmiechu. przepraszam. WORTH IT.
Wciągnął powietrze przez zęby czując dłoń Fentona wsuwającą mu się w bokserki. Musiał przyznać, że ta nocna sztuczka przemiany Fentona z Bambiego w ogiera jest zdecydowanie jedną z jego ulubionych sztuczek, z jakimi kiedykolwiek się spotkał. Tę z drażnieniem się lubił trochę mniej.
-Powiedział typ na górze - odpowiedział rozbawionym szeptem, odchylając głowę. Wcale nie miał siły. Był zmęczony, chciał pocałować go na dobranoc, bo uwielbiał się całować i iść spać. Taki był plan. Ale potem ręka chłopaka zaczęła sunąć po jego ciele, zęby skubały wrażliwą skórę i Felix pomyślał, że w sumie jeden szybki orgazm na dobranoc może być w sam raz. Bambi zadziwiająco sprawnie znajdował kolejne, wrażliwe punkty i swoimi smukłymi palcami i ustami i Felix gotów był wyciągnąć się wygodnie ciesząc tym co dostaje do momentu, w którym nie przeszło mu przez myśl wspomnienie słów Marlene.
Spoiler
Po jego trupie skończy drugi raz bez rozbierania Fentona. Westchnął cicho dając sobie jeszcze dziesięć sekund tej delikatnej pieszczoty i przyjemności płynącej z tego jak Fenton dociskał do niego swoje biodra, a potem sięgnął do tej przeklętej koszulki, żeby ją z niego ściągnąć. Lepiej. Przesunął palcami po gładkiej, ledwo widocznej w tym świetle skórze i uśmiechnął się kącikiem ust czując, jak chłopak drzy lekko od tego dotyku, a potem mocniej porusza biodrami.
- Starczy tego, złaź ze mnie - szepnął, nie zdając sobie sprawy z tego, że mogło to zabrzmieć inaczej, niż w jego głowie, ale był zbyt podpity i zmęczony, żeby wyłapać jak Fenton po natychmiastowym posłusznym odklejeniu się od niego lekko zesztywniał. Możliwe, że chciał coś powiedzieć, ale Felix przerwał mu głębokim pocałunkiem i przesunięciem dłonią wzdłuż jego mostka, przez pępek do linii włosów łonowych. - Co byłby ze mnie na gentleman, gdybym znowu doszedł pierwszy panie O'Connell - wymruczał wprost do jego ucha, przerzucając nogę przez jego biodra. Wyprostował się na chwilę przysiadając na nim i wbijająca się w niego erekcja sprawiła, że jęknął głucho, zamierając tak na chwilę. Był pewien, że Ruth gdzieś tutaj miała gumki, może by mogli-...
Bambi. Bambi. Następnym razem. Da się wypieprzyć następnym razem.
Ciepła skóra pod jego palcami. Pulsująca tętnica na szyi pod zębami. Ściągnięte do kolan spodnie, nieszczególnie delikatne ścieżki wytyczone zębami wzdłuż brzucha. Szybko wyszeptane "mogę?" tuż przed tym nim go wziął usta, zupełnie jakby ciche stęknięcia, pchnięcie biodrami i zaciśnięta na jego ramieniu dłoń nie były wystarczającą zgodą.
Fenton potrzebował niewiele więcej czasu, nim ostatnim razem, Felix nie zdążył się nawet rozgrzać. Zakrztusił się trochę zaskoczony i został dłużej w tej pozycji, nie odsuwając się ani nie spiesząc, głowę tylko oparł wygodniej o jego udo, dopiero po chwili wypuszczając go z ust. Podciągnął się jeszcze do góry i pocałował go lekko, mrucząc "ćśśś, śpij", bo tamten miał ledwo otwarte oczy. Ułożył się za to na nim, wystarczająco zmęczony, żeby zasnąć niedługo po nim.
- Mhhjhhm - wymruczał przez sen, kiedy coś go obudziło, bo odmawiał wstawania, było mu ciepło i wygodnie i on nigdzie nie idzie. A potem coś huknęło. Zaszurało. Dotarł do niego zapach smażonych jajek. Skrawki rozmów dobiegające z kuchni. - Mmmhmfm - zastękał znowu, naciągając poduszkę na twarz.

@Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Całe szczęście, że ten komentarz nie został wypowiedziany na głos, bo gdyby usłyszał słowo "ogier" nie dotknąłby go nigdy więcej. Jedno zdanie skutecznie przekreśliłoby następne dwadzieścia lat przyjaźni.
Spoiler
- Może jak będziesz duży, to ty będziesz na górze - zaśmiał się, wiedząc, że wsadza... kij w mrowisko.undefined
Nie śmiał liczyć na tę sytuację. Jeśli miał być szczery spodziewał się, że albo wszyscy będą spać w jednym pokoju, albo on wyląduje w łóżku z Marlene i Jess. Albo sam. Liczył się z tym zabierając ze sobą na koncert nie jeden, a trzy bufory. NIe miał ze sobą nic co mogłoby rozwinąć te stytuacje, cieszył się więc możliwością składania pocałunków na jego ramieniu, obojczykach, klatce piersiowej, przesuwania dłońmi po udzie i biodrze, wciąż omijając najbardziej wrażliwe obszary. Podniósł posłusznie ręce, gdy ten zdejmował z niego koszulkę, choć poczuł gęsią skórkę na plecach i ramionach, ale niekoniecznie z zimna. Zaraz jednak wrócił na ziemię, bardzo boleśnie.
Natychmiast odsunął się słysząc jego dość. Zagryzł wargę, żeby nie zrobić czegoś głupiego, jak zapytać czemu czy przeprosić, bo nie zrobił nic nie tak, dotychczas Felix wydwał się być równie zaangażowany w sytuację jak, sam ją zainincjował i... och. OCH.
Jęknął w jego usta, topiąc się jak czekolada w ciepły dzień.
- Fatalny, ale to wiemy od dawna panie Hoenikker - powiedział, dumny z siebie, że ma jakieś resztki dzialających szarych komórek, ale coraz szybciej tracił zdolność do wykonywania czegokolwiek, co nie było czystym instynktem. Zacisnął palce na jego biodrach gdy ten nad nim usiadł bo... wow. Nic nie robili, jeszcze, ale jego wyobraźnia miała dodatkowy materiał do inspiracji i musiał przyznać, że nie docenił go. Gdy to sobie wyobrażał, dokładnie to samo, Felixa siedzącego na nim w mglistym świetle latarni, nie spodziewał się, że odbierze mu to oddech i... motyle w brzuchu. Gdy dochodził zagryzł zęby na własnym ramieniu. Najwyraźniej to będzie jakiś motyw przewodni z Felixem, obwiniał fakt, że nie byli w miejscu gdzie mógł wydawać z siebie dźwięki.
-Przepraszam - wymamrotał, bo jednak go nie ostrzegł poza paznokciami na jego łopatkach.
Jess robiła śniadanie dla nich wszystkich składające się z jajecznicy i gofrów, co było dość niesamowite przy ograniczonym sprzęcie który miała. Zawsze podejrzewał ją o wiedźmiarstwo. Wszyscy byli ubrani, na nogach i powinni wyjechać w ciągu godziny jeśli chcieli być o w miarę przyzwoitej porze z powrotem.
- Felix, kawa, śniadanie, wstawaj! - zawołała Marlene, szturchając Felixa, zaraz jednak lecąc pomóc ukochanej która ją zawołała. Szkoda że podrodze wpadła na niezłożoną polówkę, wywracając się z hukiem. Isidore ruszył się żeby jej pomóc gdy Jess na niego warknęła.
-Uważaj Bambi, Peter o mało nie stracił tak zęba - zaśmiał się Isidore gdy Fenton wszedł do pokoju w któym spał Felix. Machnął na niego ręką, zamykając za nim drzwi. Odstawił kubek z kawą który miał dla Felixa na stolik i delikatnie spróbował zabrać mu poduszkę. Gdy to nie zadziałało, pochylił się prosto do jego ucha.
- Jeśli teraz wstaniesz, zdążę ci obciągnąć przed wyjazdem - wymruczał, opierając się o podłokietnik kanapy.

@Felix Hoenikker
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Na litość boską, jak on nienawidził poranków i budzenia się to przerastało ludzkie pojęcie. Gdy musiał wybierać między wstawaniem o piątej rano, a nieprzespaną nocą to bez mrugnięcia okiem decydował się na drugą opcję, bo wciąż był po niej mniej nieprzytomny w ciągu dnia aniżeli po wczesnym podniesieniu się. W domu rodzinnym, jeszcze w szkole, było to prawdziwym horrorem, bo rzadko kiedy zdarzał się dzień, żeby Felix był na czas. Na studiach był równie beznadziejnym przypadkiem - właściwie jeszcze gorszym, bo często skacowanym i nieogolonym - ale tutaj przynajmniej większość prowadzących miała absolutnie gdzieś te spóźnienia, dopóki wciąż nadążał za tematami i potrafił odpowiadać na wyrywki.
Ale tu nie było ani zajęć ani prowadzących, był dzień wolny, co to za pomysły były, żeby go budzić, co za dom wariatów, zero szacunku do śpiącego człowieka, kto to wymyślił.
Pierwszy raz otworzył szeroko oczy i lekko się poderwał, kiedy usłyszał huk na korytarzu, ale gdy nic nie zawaliło mu się na głowę opadł z powrotem do tyłu, na nowo naciągając wszystko co się dało na twarz. Przytulił ją do siebie mocno gotów znowu odpłynąć, kiedy poczuł jak ktoś za nią ciągnie i z jego gardła wyrwał się ostrzegawczy warkot. Jak u niezadowolonego psa, któremu zabiera się zabawkę.
Drugi raz otworzył szeroko oczy, kiedy poczuł ciepły oddech na policzku. Z zainteresowaniem zsunął poduszkę na wysokość szyi, wciąż ją obejmując obydwoma ramionami i zamrugał kilkukrotnie próbując skupić wzrok na opierającym się nad nim chłopaku. Już ubranym i pachnącym kawą i gdzie było prawo zakazujące ludziom bycia tak żywymi o tak nieludzkiej godzinie? I może nawet by na to ponarzekał, gdyby nie fakt, że jego ciało bardzo żywo zareagowało na wymruczaną mu do uch obietnicę i nawet podniósł się zaraz do siadu oznajmiając:
- Nie śpię!
I może nawet by brzmiał dość przytomnie, gdyby dalej nie przytulał do siebie tej poduszki i nie ziewał przeciągle. Miał nawet jakąś myśl w głowie nieprzytomną, że miał czegoś nie robić albo coś zrobić i że to nawet było związane z Fentonem, ale nieważne ile razy mrugnął to za nic przypomnieć sobie nie mógł, o co chodziło. Ziewnął po raz kolejny, przetarł jedno oko wierzchem dłoni.
- Dzień dobry - wymamrotał z zadowoleniem, kiedy Bambi popchnął go z powrotem na poduszki.

@Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Gdzie było prawo zabraniające ludziom być jednocześnie uroczymi jak małe owieczki i tak cholernie seksownymi jednocześnie zaraz po otworzeniu oczu?! Halo, policja, proszę go aresztować, tylko czy będzie mieć wizyty małżeńskie? Roześmiał się na głos, obchodząc kanapę żeby móc Przerzucić nogę przez uda Felixa. Zabrał mu w końcu tę poduszkę, podkładając ją w miejsce gdzie będzie jego głowa, bo jeśli ma oglądać show, to lepiej żeby było mu wygodnie. Pchnął go lekko.
- Dzień dobry - odpowiedział grzecznie, składając się w pół żeby złożyć pocałunek na jego mostku, ale zaraz zsunął się niżej, nie tracąc czasu.

Droga powrotna zeszła im na dzieleniu się historiami o dragu i kłóceniu kto bardziej kocha Ruth. Felix dostał pozwolenie na zarządzanie muzyką a droga była spokojna. Jak na Anglię było zaskakująco sucho i słonecznie, choć temperatura nadal była w okolicach minusowych. Pozwolił Felixowi prowadzić przez jakiś czas, bo gdy zatrzymali się na stacji benzynowej znalazł jedną z tych książek Doktora who której mu brakowało więc oddał kluczyki bez kłócenia się i nawet podzielił się swoim shakiem. Z Felixem.
- Kiedyś jak mu zabrałam łyka, to powiedział, że zabije moich rodziców i wrobi mnie w ich morderstwo. I do dziś nie wiem, czy żartował, a tu patrz
- prychnęła Marlene z autentycznym oburzeniem, patrząc jak Fenton bez odrywania wzroku od książki podsuwa Felixowi kubek ze słomką.
Było ciemno gdy wrócili, więc odwiózł dziewczyny najpierw, szczególnie że musiały zdążyć na godzinę policyjną. Isidore zażyczył sobie podwózki do szpitala na chwilę, więc byli w samochodzie sami gdy zajechali pod dom Felixa.
- Um... Zobaczymy się w przyszłym tygodniu? - zapytał niepewnie, bo nie chciał czekać na telefon czy... coś.

@Felix Hoenikker
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Felix być może był zdzirem, dupkiem i dziwkarzem. Kundlem, odmieńcem, degeneratem (anie, to billy). Ale nie był ani kretynem, ani osobą pozbawioną serca. Lubił zmieniać partnerów, próbować nowych rzeczy i nie przywiązywać się zanadto do otaczających go ludzi, bo życie było o wiele ciekawsze bez ograniczeń i połamanych serc. Karmił się uwagą jaką dostawał i tym dreszczem emocji jaki mu towarzyszył zawsze, kiedy wzbudzał zainteresowanie w kimś nowym. I wszystko było w porządku dopóki wszyscy wiedzieli na czym stoją. Dopóki wszyscy chcieli się tylko zabawić i wspólnie spędzić noc, a nie następnego dnia iść do kina, na kolację, poznać rodziców.
Okrzyk wzniesiony przez Marlene w samochodzie nie został przez Feliksa skomentowany, ale odbił mu się echem w głowie. Zerknął wtedy na zaczytanego chłopaka, który za każdym razem, kiedy łapali kontakt wzrokowy uśmiechał się szeroko, jak dzieciak widzący stertę prezentów pod choinką. Słowa Ruth z poprzedniego wieczoru wróciły z podwójną mocą. Bambi patrzył na niego jak na ósmy cud świata i niezależnie od tego jak mile łechtało to jego ego, Felix wiedział, że musi tu ukrócić jak najszybciej, zanim Fenton skończy ze złamanym sercem, zanim wyobrazi sobie o jedną rzecz za dużo.
Gdy zaparkowali pod jego domem i usłyszał pytanie kolejno westchnął, przejechał dłonią po włosach i odchrząknął.
- Um, słuchaj Fenton - zaczął niechętnie, bo już wiedział, jak to się skończy. - Chętnie się z tobą spotkam, ale czuję, że muszę zaznaczyć, że ja nie chodzę na randki. Ani generalnie nie chcę związku.
To nie do końca była prawda. Nie unikał związków jak ognia, lubił czasem dawać się rozpieszczać, brać na kolacje albo kombinować, gdzie z kolei mógłby zabrać tego nowego doktoranta ze słodkim dołeczkiem.
Ale Fenton miał porządne auto. Nowiutkie nuty. Markową kurtkę. Fenton machnął ręką, kiedy Felix podniósł temat rozliczenia się za paliwo. Fenton należał do świata, którego Felix nienawidził. Do świata Briana, jego lekceważących spojrzeń i zbywającego na koniec wielomiesięcznej relacji "daj spokój Felix, jesteś tylko dzieciakiem w dziurawych butach, co ty w życiu osiągniesz". Jak on nienawidził tych butów i tego gościa, który z taką łatwością go w sobie rozkochał, a potem bez mrugnięcia okiem zostawił mówiąc mu, że nie jest wystarczający. Że przestań, nie mogę zabrać cię ze sobą na ten bankiet, tam będą ludzie z innych kręgów, niż twój. Że jesteś słodziutki, ale może pora przestać żyć w złudnej nadziei.
I co z tego, że teraz patrzył w niego jak w obrazek. Brian też się tak zachowywał na początku, kiedy Felix pokazywał mu wszystko - że nie jest z nim nic źle, że chodź, potrzebujemy prezerwatyw i lubrykantu, że nie musisz się bać w tym towarzystwie. Kiedy Felix odsłaniał siebie pozwalając sobie głośno się śmiać, czekać na Briana pod jego akademikiem, zabierać na niedorzeczne randki. A potem Brian zasugerował, żeby nie spotykali się tak blisko jest akademika, bo ludzie zobaczą, udawał, że go nie zna na ulicy. Narzekał na te cholerne buty cały czas i nigdy nie chciał zostać u Feliksa na noc.
Bo Felix nie miał auta, nie miał obycia z dwudziestoma widelcami i miał dziwny akcent.

@Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Nie mógł się powstrzymać, gdy zobaczył jego minę i zaśmiał się krótko, może trochę gorzko, ale zaraz pokręcił głową.
-Przepraszam, ale przez ten krótki czas razem usłyszałem o... co? Dwunastu różnych typach? Nie jestem idiotą, domyśliłem się, że raczej nie będę miłością twojego życia Felix. Po prostu dobrze się bawiłem i... moglibyśmy być przyjaciółmi? - zaproponował, patrząc na niego spod rzęs i zaraz trącił go łokciem żartobliwie
- No wiesz, dla notatek i wytk u wykładowców oczywiście - dodał, marszcząc nos.
Gdyby wiedział, że jego problem związany jest z butami i samochodem a tak naprawdę z tym, że Felix bał się, że Fentona obchodzi brak tych rzeczy to chyba by umarł ze śmiechu. Z dwóch powodów. Po pierwsze, Fenton miał to, czego Brian tak naprawdę nie miał. Prawdziwy majątek. Brian mógł się uważać za kogoś lepszego od Felixa, ale w porównianiu z Fentonem, to on był dzieckiem w dziurawych butach. Wyższa klasa średnia ubrana od stóp do głów w Louisa Vittona nie jest w stanie zrozumieć jak daleko im do dzieci bilionerów z ubraniami szytymi na miarę i markami które nawet nie próbują się reklamować. Jego kurtka nie była markowa, to był Kiton za piętnaście tysięcy i nosił ją tylko dlatego, że nie miała żadnych znaków wskazujących na te cenę. Jego samochód nie był porządny, był "jakimś bezpiecznym złomem żeby nauczył się jeździć" według ojca. Mógł zażyczyć sobie samolot i też by dostał bez mrugnięcia okiem. A ojciec go nawet nie lubił.
Gdyby chciał spotykać się z kimś w swoim progu podatkowym, nie żonatym i najlepiej tak przed trzydziestką zostałaby mu garść osób, w tym jego siostra.
Drugi powód był taki, że gdyby Felix mu pozwolił? Fenton nosiłby t-shirt z jego twarzą. Wykupił by każdy bilbord w mieście, żeby powiedzieć innym że się spotykają. Zabrał by go na przyjęcie z dwudziestoma widelcami i jadł wszystko jedną łyżką. Nauczyłby się jego akcentu, jego języka, albo w ogóle kupił mu wyspę gdzie ogłosił go królem. Wiedział jak bardzo nie ma znaczenia jego akcent i że nikt nie wie którego widelca użyć, ubrać go w dobry garnitur i szturmem zdobyłby salony. On, w przeciwieństwie do Briana, miał dobry gust i dobre priorytety.
Rozumiał, że ktoś o takim intelekcie, urodzie i perspektywach nie chce spotykać się z dzieciakiem, który dopiero co zaczął studia i w dodatku przy nim ma IQ średnio rozwiniętej rozwielitki. I rumieni się na każdą aluzję. Albo co gorsza z miejsca dostaje wzwodu. Więc zabolało, bo Felix potwierdził tylko, że ta cała sytuacja była zbyt idealna żeby była prawdziwa. I ok, Fenton mógł zostać jego przyjacielem, mógł go podziwiać z dystansu. Może za parę lat, jeśli wciąż to będzie opcja wrócą do tematu, ale póki co... chciał dostać pozwolenie na przysiadanie się do niego na stołówce i może okazjonalną imprezę. Poza tym w drodze do domu kupi dwa litry lodów i będzie płakać Marlene w telefon.

@Felix Hoenikker
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
- Ej, nie było ich dwunastu! - zaprotestował wskazując na niego palcem w oskarżającym geście. - Co najmniej piętnastu!
Ale wyszczerzył się do niego czując zalewającą go ulgę. Wychodziło na to, że Ruth zainterweniowała w porę, że jeszcze był daleko od zrobienia mu krzywdy i wcale nie musiał się bać łez ani dziwnych wyrzutów. Nie przeszkadzało mu nawet, że Bambi go wyśmiał, bo w porządku, wolał tutaj założyć za dużo, niż potem użerać się z czyimiś emocjami, na które sam nie miał przestrzeni.
- Też się dobrze bawiłem - przytaknął mu. - Zaszczytem będzie dla mnie się z panem przyjaźnić, panie O'Connell. - Udał, że kłania mu się z wyimaginowanym kapeluszem, na tyle na ile mógł to zrobić w tak ciasnej przestrzeni, jak samochód. - Służę moimi notatkami, zdolnościami kucharskimi i instrukcjami, z którymi prowadzącymi nie sypiać. No co? Sam powiedziałeś o wtyka-... a, ty o innych. Dobra, dobra, kumam - mrugnął do niego. Nie wyspał się, to była długa droga, a ona po zbyt wielu godzinach z Isidorem zawsze dostawał tego typu głupawki. Ze wszystkich prowadzących na przestrzeni ostatnich siedmiu lat przespał się z jednym, a i to właściwie nie było tyle pójściem do łóżka, ile intensywnymi pocałunkami, ale o tym Fenton miał się dowiedzieć później, podczas jednej z wielu późnych rozmów, jakie między sobą odbywali ucząc się o sobie wszystkiego.
Wciągnął czapkę na głowę, pochylił się do chłopaka i ucałował go w policzek.
- Dobranoc Bambi, do zobaczenia w bibliotece pewnie, kujonie - rzucił jeszcze wysiadając, nieświadomy zupełnie, że był jednym z powodów, dla których Fenton w tej bibliotece tyle przesiadywał. Wyciągnął torbę z bagażnika trochę za mocno go zatrzaskując, wyartykułował "PRZEPRASZAM" do lusterka, zasalutował i odwrócił się na pięcie w stronę domu.

@Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Odpowiedz