thanks for the dance

Felix i Fenton nie wiem nawet burda jakaś pewnie

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Dołączył do nich w koszuli wsuniętej za pasek, idealnie zapiętymi guzikami i z brakiem jakiegokolwiek śladu po tym, że płakał ostatnie dwadzieścia minut z bólu. A przynajmniej taką miał nadzieję. Wydawałoby się, że po tylu latach stałych sesji u terapeutów zdążyłby się w końcu przyzwyczaić do pewnego progu bólu, ale najwyraźniej nie było mu to pisane, pozostawało mu mieć nadzieję, że cokolwiek zrobiła mu Georgia nie zostawiło to na jego plecach zbyt wielu sińców (bo doprawdy, te pozostawione przez Fentona w zupełności wystarczały).
Przez myśl mu przeszło, że Tony powinien się nawet ucieszyć z absolutnego braku subtelności kobiety, bo błysk który pojawił się w oczach Billego był pierwszą jakąkolwiek reakcją przypominającą dzieciaka, którego poznał tydzień temu. Pamiętając jego bezpośredniość Felix wiedział, że to jest ledwie mała cząstka tego, czym był kiedyś, ale małe kroki, tak? Tak.
Z ideą małych kroków bardzo kłóciło się to na co się szykował w głowie i zdawał sobie sprawę doskonale z tego, że musi odpowiednio dobierać słowa, żeby przez przypadek nie zepchnąć chłopaka z krawędzi, na którą Fenton już ostatnim razem ledwo go wyciągnął. Właściwie był tak zajęty szukaniem w głowie odpowiednich słów, że ledwo zarejestrował Liv bablającą coś o tym, że "ha! Mówiłam, że nie ma męża" i Billiego, który przez bardzo krótką chwilę - bo szybko został uciszony przez Tony'ego - próbował wytłumaczyć siostrze, że seks i miłość to nie jest to samo. Felix był pewny, że uciszenie nastąpiło nie z powodu tematu przewodniego tej nauki życiowej mądrości, ale dlatego, że była ona wykładana na przykładzie ich dwóch.
Tony usiadł na kanapie, Billy na wózku Liv z nią na kolanach. Siadający naprzeciwko nich na krześle Felix nie mógł powstrzymać wrażenia, że rodzeństwo ostatnio rozstaje się tylko głównie na wizyty w łazience, a i to robi bardzo niechętnie.
Zaczął delikatnie, wszystko kierując bezpośrednio do głównej zainteresowanej, bo zawsze tak robił - lekarze stanowczo za rzadko kierowali się tylko do swoich pacjentów uznawszy, że są za mali, żeby zrozumieć. Brednie. To tylko oni nie potrafili tłumaczyć. Powiedział więc, że jest lepiej i wszystko zmierza ku dobremu, ale niestety za późno wykryli chorobę, więc nastąpiły pewne komplikacje.
- Tutaj są twoje płuca - wyciągnął w jej stronę tablet, z którym wcześniej poszedł za Georgią. - Widzisz te szare plamy? To są zmiany w twoich płucach. To dlatego ciężko jest ci oddychać, jak za próbujesz pchać Billiego na wózku - wyjaśnił spokojnie, rysikiem pokazując odpowiednie obszary. - Dzięki lekom, które dostajesz te miejsca powoli się zmniejszają, ale idzie to bardzo powoli. Wyobraź sobie bardzo wysoką, obwarowaną budowlę. To te punkty. Leki to bardzo liczna, ale bardzo mała armia, która chce i może tę budowlę powalić, ale nikt nie wie jak dużo czasu im to zajmie - spojrzał na Fentona z najszczerszym "przepraszam" wypisanym na twarzy.
"Przepraszam, że nie uratowałem twojego dziecka od tego".
- To oznacza, że jeszcze przez jakiś czas, może do świąt, może dłużej, będziesz musiała na siebie bardzo uważać - zwrócił się z powrotem do Olivii. Widział jak oplatające ją ramiona Billiego przytulają ją trochę mocniej, ale jego poobijana twarz była skupiona, poważna i spokojna. - To oznacza żadnego biegania. Ani na wfie, ani z kolegami i koleżankami z klasy. Żadnego siłowania się z Billym i jeżdżenia na rowerze na długie dystanse. No i obawiam się, że będziesz musiała się do mnie przyzwyczaić, bo chciałbym możliwie regularnie móc sprawdzać twojego zdrowia, w porządku? Hej, wiem, że to nie jest najlepszy news - wyprostował się, odkładając tablet i opierając dłonie na kolanach - ale nie widzę przeszkód w tym, żebyście jutro po obiedzie wrócili do domu. No, przed obiadem - poprawił się, bo jeżeli Olivia na coś narzekała to a) na to, ze Billy jest daleko, b) jedzenie.

@Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Właściwie cieszył się, że Billy się trochę ożywił, nawet jeśli polegało to na tłumaczeniu Liv, że fakt, że John nie boi się umrzeć na serce od viagry jeszcze nie oznacza miłości. Fakt, uciszył go bo w końcu nie było co zaburzać perfekcyjnie opanowanej dynamiki, tak? Tak.
Słuchał go uważnie, choć tak naprawdę dokładnie wiedział co i jak, po prostu potrzebował usłyszeć to od kogoś innego. Plus, on sam nie był pewny czy dałby radę wyjaśnić to Liv. Wiedział że przed nim tygodnie jeśli nie miesiące wspierania jej, tłumaczenia czemu nie może brać udziału w przedstawieniu, czemu nie wolno jej zdejmować czapki, czemu nie może iść sama do centrum handlowego z koleżankami i tak dalej i tak dalej. Wspierania jej w byciu osłabioną. Gdy zobaczył przeprosiny w oczach Felixa miał ochotę wyciągnąć do niego rękę i wesprzeć, pocieszyć, bo prawda była taka, że to on jej nie uchronił przed tym. To jego nie było wystarczająco długo żeby się zaraziła, to on nie upilnował żeby nie bawiła się cholernymi martwymi zwierzakami. To on był kolejnym dorosłym w jej życiu który ją zwyczajnie zawiódł. I bardzo nie chciał tego zrobić ponownie.
To co mógł jej wyjaśnić, to że nie, jeszcze nie wraca do szkoły, prawdopodobnie przez jakiś czas nauczycielki będą mogły przychodzić do niej, tak i niektóre koleżanki, nie, on przez jeszcze jakiś czas będzie nie wróci do pracy, będzie z nimi w domu. Nie, nie będzie gotować, Billy będzie mógł gotować, ale pewnie wciąż będzie gotować Claudia. Może Frankie, tak. Tak, wózek będzie z nami przez jakiś czas, nie nie wolno się na nim ścigać to też wysiłek. Tak, Felix będzie przyjeżdżał, nie nie możesz sypać kwiatków na weselu. Bo nie planujemy wesela. Tak, możecie jechać do sali, nie ma problemu, przyjadę później.
-Wyobraź sobie na ile pytań dziennie odpowiadałem jak była w pełni sił - powiedział, gdy zamknęły się za nimi drzwi. Przetarł twarz i westchnął głęboko. Przeczesał włosy nerwowym gestem.
- Więc... kiedy znikasz? - zapytał, unosząc na niego wzrok.
Nie było w jego głosie ataku, po prostu pytanie. Musieli coś postanowić. Jeśli miał wracać, musieli się dogadać, tak? Albo Felix musiał dać mu jakieś referencje do innego lekarza.

@Felix Hoenikker
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
- Wyciągaj w takim razie z tej sytuacji co dobre i naciesz się ciszą - zaproponował z rozbawieniem obracając się na krześle w jego stronę. Ich kolana mogłyby się stykać, gdyby obaj zsunęli się na skraj swoich siedzeń. Pytania o sypanie kwiatków i wesele były wystarczająco urocze, żeby się uśmiechnął pozwalając sobie na krótkie wyobrażenie tej sceny.
- Wypisałem już receptę i wszystkie zalecenia w systemie, żeby nic wam nie uciekło. Napisałem w taki sposób, żeby ona sama mogła to czytać i poczuć się swoim lekarzem, może na początku będzie ją to trochę ciekawić i rozkojarzać. Wiem, że to dużo, ale dacie sobie radę. - Zaczął od prostych instrukcji zamiast odpowiadać na jego pytanie o zniknięciu, bo go ubodło. Brzmiało trochę jak "zrobiłeś co miałeś, jedź do domu, bo chcę w końcu odrobiny przestrzeni". Felix zawsze wiedział, że tej ostatniej zajmuje dużo, bo taki już był. Głośny, pewny siebie i czujący się lepiej w towarzystwie ludzi. Kiedyś Fentonowi to nie przeszkadzało, ale Felix rozumiał, ze do pewnych rzeczy ciężko się przyzwyczaić szczególnie po długim czasie.
Nie wspominając o granicach, których nie chciał przekraczać.
- Chciałbym was z początku widywać co dwa tygodnie - odpowiedział ostrożnie używając liczby mnogiej. - Wcześniej i tak niewiele zobaczymy na skanach. Więc przyjechałbym... dwudziestego września - zauważył po szybkim spojrzeniu na wiszący za biurkiem kalendarz. Może jego kręgosłup nie dawał mu ostatnio żyć, ale przynajmniej wzrok miał wciąż doskonały.
Pomyślał o poprzednim wieczorze, który był krótki i nie dał im się nacieszyć sobą. O tym, że ani razu nie byli na porządnej randce w ciągu ostatniego tygodnia. O tym, że Fenton na jachcie zapytał go "czemu się nie pożegnałeś?". Spojrzał na niego opierając łokcie na kolanach. Była środa. Środek dnia. Nie musieli się jeszcze żegnać, prawda?
- W piątek wieczorem powinienem być w Cardiff, bo w sobotę mam spotkanie. Ale jutro nigdzie nie muszę być. Poza wizytą u Georgii o dwunastej - poprawił się zaraz, przypominając sobie jej groźby. - Co powiesz na kolację i danie mi możliwości za odwdzięczenie się za ostatni wieczór?

@Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
-Dobry pomysł, może zajmie się własnymi badaniami i przestanie próbować znosić martwe rzeczy do domu. I swojego brata - wymamrotał do siebie, bo trochę tego potrzebował. Kogoś z doświadceniem, kto powie mu jak pomóc dziecku z przewlekłą chorob... kogo on oszukiwał, oczywiście, że potrzebował Felixa.
Zawiercił się na siedzeniu, przez chwilę chcąc wstać i usiąść mu na kolanach. Schować twarz w zagłębieniu jego szyi, zapewnić, że dadzą sobie radę. Że jakoś to rozwiążą. Razem
- Wpiszemy cię w nasz kalendarz. Chcesz dostać swój kolor czy wolisz naklejkę. Jestem pewien, że króliczki są jeszcze wolne? Może prosiaczki? - zaproponował, uśmiechając się uspokajająco, przysuwając się w jego stronę i kładąc dłonie na bokach jego kolan, zapewniając że wszystko w porządku. Że tak, może przyjeżdżać co dwa tygodnie, może nawet zostać.
- Lepiej się nie spóźnij jutro, Georgia jest wredna gdy człowiek się spóźnia. Nie, żeby normalnie była miła - pogroził mu palcem, trochę próbując go rozśmieszyć.
- Och jesteś pewny? Georgia pozwoliła ci na łóżkowe ekscesy? - zapytał, przyciągając go jeszcze bliżej, korzystając z tego, że fotel na którym siedział miał kółka.
- Nie odmówię kolacji i wina, przecież wiesz. Wracaj do pracy, odbiorę cię wieczorem? - dodał, całując go, mając trochę w nosie przeszklone drzwi do gabinetu.

@Felix Hoenikker
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

William Pilgrim
Awatar użytkownika
22
lat
179
cm
gbur
Prekariat
Billy cały czas chodził z długimi rękawami naciągniętymi na dłonie.
Jadł tylko kiedy Frankie niemal na nim siadał* z łyżką, każąc mu coś zjeść natychmiast, żeby nie zszedł z głodu.
Uśmiechał się jedynie, gdy Olivia patrzyła, bo po raz pierwszy od bardzo dawno nie miał siły na udawanie kretyna przed wszystkimi innymi. Tarcza, którą pieczołowicie się zasłaniał niemal od zawsze, kiedyś radząc sobie z trudną sytuacją w domu, porzucającym go ojcem i przemocowym ojczymem, a potem ze stratą siostry, poszła się jebać w sekundzie, kiedy uwierzył, że straci też Olivię. Uciekł więc w najprostszą rzecz, tak naturalną, która zawsze wystarczała, żeby przez chwilę był bezpieczny i szczęśliwy, bo nie miało znacznie jak złudne to jest, liczyło się tylko tu i teraz. Ale to, co kiedyś pomagało mu się chować przed samym sobą i całym światem, co było najprostszym sposobem, żeby nie myśleć i nie musieć nic robić, co pozwalało nie czuć nagle nie wystarczyło.
Wiedział jak blisko był tego, żeby nigdy nie wrócić do domu. Wiedział jak blisko był zostawienia Olivii samej.
I nie mógł patrzeć w oczy ani samemu sobie, ani Fentonowi.
Ale teraz nie miało to znaczenia. Teraz miał Olivię tuż obok siebie, daleko od tego przeklętego szpitala i nie miało znaczenia, że była jeszcze na wózku - on też nie miał siły na nic, chciał tylko siedzieć na kanapie i oglądać kolejne odcinki Naruto i móc się z nią śmiać z głupich reklam, pod które podkładali głosy.
Chciał też zrobić coś jeszcze. Chciał wycałować Feliksa od stóp do głów, chciał mu stawiać ołtarz i składać hołdy, chciał mu zbudować pomnik trwalszy niż ze spiżu* i oddać mu duszę. Niewiele z tego mógł jednak faktycznie zrobić, więc zdecydował się na coś innego.
- Jezu, a co jeżeli on nie lubi włoskiego?! - wypalił nagle podrywając wzrok znad mieszanego makaronu na krojącą warzywa Olivię oraz Frankie ścierającego ser. Z jedną ręką wciąż trzymaną w kieszeni kangurkowej bluzy Billy okazał się być mało mobilną osobą w kuchni i chociaż nigdy by tego nie przyznał, to doceniał bardzo Frankie, którą wyraźnie wiele kosztowało robienie czegokolwiek w kuchni. - Pewnie niedługo wrócą z tego durnego szpitala, a my nie mamy planu b. I co jeżeli już jedli, czy ktoś im powiedział, żeby niczego nie jedli?!

*Liv miała jakąś idiotyczną lekturę w szkole ostatnio i bardzo spodobało im się to powiedzonko, chociaż żadne z nich nie wiedziało czy do chuja pana jest spiż.

@Fenton O'Connell @Frankie Bennett?
Mów mi Janek. Piszę w 3 os., czas przeszły. Wątkom +18 mówię że miło je widzieć, ale najczęściej mi się nie chce.
Szukam ludzi ze skłotu.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Dużo przekleństw, autodestrukcyjnych zachowań oraz pomysłów, których nie pochwaliłaby Twoja mama..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Frankie Bennett
Awatar użytkownika
21
lat
168
cm
Elita
Nigdy nie miał*m powodu żeby przejmować się innymi. Matka na wiecznym rauszu mimo wszystko zajmowała się sobą, nigdy nie stoczyła się na tyle by potrzebować opieki. Ojca nie było w domu a potem na ziemi, nie mam rodzeństwa więc.... Coz. Frankie dba o Frankie. Jasne mam przyjaciół, nawet zdarzały mi się bardziej romantyczne relacje ale nigdy nie były na tyle poważne żeby poświęcać własny komfort dla kogoś. Sytuacja z Williamem jest więc dziwna. Nie wiem czy bardziej boję się Fentona czy może o stan Billy'ego ale na wszelki wypadek nie chce spuszczać go z oka. Od kilku dni śpię niespokojnie, sprawdzam co czy je i co je, nawet dzielę się fajkami! I martwi mnie że ich nie chce. Dlatego to nagle ożywienie jest bardzo, bardzo pożądane. Jak tak dalej pójdzie to zacznę wierzyć w anioły i że Felix jest jednym z nich. Nie wiem jak by to wszystko rozegrało się bez niego. Fenton był na prostej drodze do histerii, Billy by pewnie zamarzł gdzies albo wpadł do morza, choć wtedy myślał*m że by poszedł w imprezowy ciąg. Pewnie wrócił*bym do matki. Jasne, może jakiś inny lekarz by odkrył co jest Młodej, ale nie wysłałby Fentona do domu, nie pomógł z Billym a już na pewno Fenton wyrzuciłby mnie z domu w całej tej sytuacji.
Nie umiem gotować. Pieniadze to nie problem, gdy wypada moja kolej w domu (mgliście wyznaczona tym że nikt inny tego nie zrobił) po prostu zamawiam jedzenie. Ale Billy jest zadziwiająco dobrym kierownikiem kuchni, może dlatego że tłumaczy mi rzeczy jak Liv, ale jakoś idzie. W sumie nie jest to tak koszmarne jak myślał*m
- Lubi włoskie, nie będą jeść, wino jest w dolnej szafce w spiżarni, jeśli coś upadło na podłogę to nie jest czyste nawet jeśli nie leżało piec sekund i zielone oliwki - czytam na głos smsa od Fentona. Unoszę telefon i macham Williamowi przed nosem, bo zamiast panikować mógł po prostu zapytać. Niespodzianka była dla Felixa anyway.
- Nie wiem co zrobimy jak Felix wyjedzie. Jak wrócił na jeden dzień to Fenton snuł się po domu jak skopany szczeniak. Będzie jeszcze gorszy - Wzdycham, odkładając telefon o wracając do dość obrzydliwego zadania tarcia sera. Nie ma jakiś maszyn do tego? Mamy Xxi wiek.

@Billy Pilgrim
Mów mi Aleks. Piszę w czasie teraźniejszym pierwszej osoby. Wątkom +18 mówię brak danych.
Szukam ciągle..
Uwaga, moje posty mogą zawierać: przekleństwa i klasizm.

Podstawowe

Osobowość

William Pilgrim
Awatar użytkownika
22
lat
179
cm
gbur
Prekariat
- Musisz się napić.
- Wypierdalaj - wyjęczął, starając się nakryć bardziej kocem, ale zimne ręce jak na złość ciągle ściągały mu koc z głowy do wysokości nosa.
- Woda, Billy. tu masz słomkę. J u ż.

Odpychał od siebie, przeklinał i miał momenty, w których na przemian płakał i rzygał z bólu. Nienawidził wtedy Frankie całym sercem za to, że jest obok i to wszystko widzi i nigdzie się nie chce wynieść, bo w bardziej przytomnych momentach przypominał sobie całe to traktowanie z góry jakim zawsze od nich obrywał, to "dobry pan, a mógł zabić" podejścia i krzywienie się na wszystko co robił. Nie chciał do tego dodawać. Nie chciał mieć obok nikogo, kto-... kto nie był Liv albo Fentonem. Jebać typa.
Po trzech dniach od powrotu miał pierwsze godziny, kiedy nie był otumaniony niczym, nie za bardzo z całą pewnością. Podciągnął się wtedy na łóżku, a Frankie bez słowa podsunął mu szklankę z wodą, pokazał* jakiegoś mema z kotem z Instagrama i powiedział*, że jak chce to w kuchni jest pizza. Nie chciał, ale mema docenił niemal równie mocno jak to, że Frankie ani razu nie skomentował tych godzin, kiedy Billy wił się z bólu w przepoconej pościeli.
Frankie nie był* najgorszą osobą na świecie. Czasem nawet zabawną.
Otworzył usta. Zamknął. Otworzył znowu i zamknął.
- Ty i twoje proste rozwiązania - parsknął w końcu wywracając oczami. Kiedyś sam zasypałby Fentona milionem pytań różnej maści i pewnie jeszcze rozsypałby im płatki róż na łóżku, ale teraz jakoś nie miał na to nastroju. Na mało co miał nastrój i może to i dobrze się składało, że Liv musiała do wszystkiego podchodzić powoli. Pasowała do tempa, na jakie miał siłę, szczególnie że fizycznie? Fizycznie nadal był w takim stanie, że co i rusz znajdował sobie jakąś przestrzeń do siedzenia - nie miał siły stać, bo mało sypiał, a mięśnie i brzuch ciągle go bolały. Niemal odliczał minuty do kolejnej dawki leków, którą miał dać mu Fenton, bo cokolwiek to było, dawało mu trochę ulgi na jakiś czas.
- Do twarzy ci z tym serem - uśmiechnął się krzywo, opierając się łokciami obok Frankie na blacie i już chciał dodać coś jeszcze, ale wtedy timer zaczął pikać. - Chodź, trzeba odlać makaron - wyprostował się i sięgnął do szafki po durszlak, kątem oka zauważając, że otwierają się drzwi wejściowe. - Jak tam Liv, pomidory gotowe? - zagadnął siostrę, która spanikowana powiodła wzrokiem między drzwiami a Billym i konspiracyjnie wyszeptała: już tu są, odciągnij ich.
Wolałby odlewać makaron wciąż bolącą od każdego dotyku dłonią, ale mrugnął tylko do niej odpowiadając równie konspiracyjnie "gotcha!" i odwrócił się do zdejmujących buty Fentona i Feliksa.
- Dobry wieczór mości panowie! - Brakowało mu typowej dawki energii, finezji i prawdopodobnie dramaturgii, ale starał się uśmiechać szeroko, gdy do nich podchodził. - Witamy naszego bohatera! Mam nadzieję, że jest pan gotowy na... no cóż, przyznaję, posiłek przygotowany przez absolutnych amatorów i kalekę, ale wino mamy dobre - zapewnił Feliksa, szarmanckim gestem (który trochę tracił na wykwintności przez trzymanie jednej dłoni w kieszeni bluzy) zapraszając ich obu do stołu, na którym nawet położyli z Frankie obrus. W choinki co prawda, bo innego nie znaleźli, ale to nic.

@Frankie Bennett @Fenton O'Connell
Mów mi Janek. Piszę w 3 os., czas przeszły. Wątkom +18 mówię że miło je widzieć, ale najczęściej mi się nie chce.
Szukam ludzi ze skłotu.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Dużo przekleństw, autodestrukcyjnych zachowań oraz pomysłów, których nie pochwaliłaby Twoja mama..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
- To nie jest śmieszne, przestań się śmiać. - jęknął, wchodząc do mieszkania bo Felix wciąż sie trochę śmiał z tego że Fenton miał na sobie kitel w kicie kocie. Normalnie był lepszy w rotowaniu i pilnowaniu swoich szpitalnych wdzianek ale przez całą sprawę z Liv i nieobecność w szpitalu zapomniał i szpital chwilowo mógł go poratować tylko tym gdy pacjent zwymiotował na niego mieszanka alkoholu i krwi. Był też lepszy w pilnowaniu swoich "cywilnych" ubrań ale jego t-shirt tajemniczo zaginął. Podejrzewał Georgie.
Zmierzył wzrokiem Williama któremu jednak brakowało zwykłej energii i rozmachu. Widać było że starał się dla Liv, ale jeszcze nie był w pełni w formie.
- Kiedy już myślałem że ten dzień nie może być dziwniejszy... - wymamrotał, dając się zaprowadzić do kuchni. Nie wiedział skąd wzięli ten obrus, ani te talerze. Mógł przysiąc że miał tylko zestaw z Ikei, te miały zloty wzorek. Z drugiej strony różne rzeczy mogły się znaleźć w spiżarni. Doskonale wiedział skąd wzięli serwetki z motylkami chyba kupował je Liv na plastykę. Danie pachniało zadziwiająco dobrze, choć ciężko zepsuć makaron pomidory i ser. Widać było że dzieciaki kompletnie nie wiedzą co robią, co trochę go rozczulało. Oni mając lat 20+ też nie mieliby pojęcia jak zrobić semi-formalny obiad. Zabrał delikatnie Frankie butelkę z rąk bo zdecydowanie nie miał* pojęcia co robi z tym otwieraczem, a William zaraz wpadnie na jakiś pomysł z zapalniczką i sznurkiem. Liv z ekscytacja opowiadała o tym co przygotowali i że chcieli napisać piosenkę ale William nie może grać.
-Straszna szkoda, Felix uwielbia piosenki - powiedział Fenton z rozbawieniem, klękając przy szafce żeby wyciągnąć karafkę która gdzieś tam miał. Walnął się w głowę gdy Felix przypomniał mu, że on kiedyś grał.

@Felix Hoenikker @Billy Pilgrim
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

William Pilgrim
Awatar użytkownika
22
lat
179
cm
gbur
Prekariat
Liv zareagowała jakby zobaczyła jednorożca na wyznanie Feliksa i natychmiast skupiła swój wzrok na Fentonie pytając z wyrzutem, czemu nigdy im nie powiedział, a zaraz potem spojrzała na Billego ponaglająca, jakby chciała powiedzieć "no już! Gitara! Przynieś!". Billy miał na końcu języka swój typowy monolog, że nie dzieli się swoją gitarą z nikim, bo to najdelikatniejszy instrument na świecie i nie ma nic cenniejszego w Eastbourne niż ten instrument. Często myślał, że ta jedna gitara jest jedyną wartością jaką dostał od swojego starego i pomimo tego, że ciągał ją ze sobą od lat po różnych przybytkach to wciąż była w niezłym stanie.
Ale monolog został mu gdzieś z tyłu głowy, bo co za różnica to była, to tylko gitara, nie? Przeszedł więc do swojego pokoju, żeby ją przynieść. Zatrzymał się tam na środku pokoju walcząc z bardzo kuszącą myślą, żeby po prostu walnąć się na łóżko i tam nie wracać. Bolał go brzuch, żaden gwałtowniejszy ruch nie był przyjemny i tutaj mógłby ściągnąć z siebie tę bluzę, w której było mu jednocześnie zimno i gorąco.
Ale potem usłyszał śmiech Liv, więc tylko westchnął, złapał gitarę w lewą rękę i wrócił do kuchni.
- Nie jest nastrojona - mruknął ze wzrokiem wbitym gdzieś w ziemię podając ją Fentonowi i zaraz zakręcił się z powrotem w kuchni, żeby wyciągnąć z szuflady sypaczki przypraw do postawienia na stole, a potem zajrzeć do piekarnika, w którym mieli nawet proste bułki z czosnkiem i fetą na przystawki. Wyglądały na gotowe, więc wyłączył piekarnik, otworzył go na oścież i przez ścierkę złapał za blachę, by zaraz móc ją wystawić na zlew. Manewrowanie tylko jedną, w dodatku nie dominującą ręką było upierdliwe i o mało się nie poparzył, ale dał radę.

@Fenton O'Connell
czy ten post jest tu potrzebny? absolutnie nie. czy umiem przestać pisać tym debilem? absolutnie nie.
Mów mi Janek. Piszę w 3 os., czas przeszły. Wątkom +18 mówię że miło je widzieć, ale najczęściej mi się nie chce.
Szukam ludzi ze skłotu.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Dużo przekleństw, autodestrukcyjnych zachowań oraz pomysłów, których nie pochwaliłaby Twoja mama..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
- Nie śmieję się z tego, tylko z tego, co mi Georgia dzisiaj opowiadała. - Nawet nie ukrywał śmiechu, kiedy wchodził za Fentonem do domu z jedną ręką luźno położoną na jego ramieniu, a w drugiej trzymając telefon, na którym miał zdjęcie Fentona w najsłodszym kitlu na świecie.
Nie wiedział kiedy ostatni raz miał równie przyjemny dzień. Rozpoczęty od obudzenia się z Fentonem obok i niespiesznego śniadania w domu, idący przez bardzo luźny dzień pracy głównie skupiony na odprowadzaniu Olivii do domu, a kończący się na odkrywaniu w szpitalu miejsc, w których rzadko kiedy ktoś chadzał.
A teraz to. Powiódł zaskoczonym wzrokiem między Fentonem, a sceną w kuchni, trochę ciesząc się, że tamten wydaje się być równie zdezorientowany, co on sam. Monolog Billiego był specyficzny i pewnie robiłby trochę większe wrażenie, gdyby nie był wypowiedziany głosem rozjechanego kota, ale mimo to Felix odpowiedział szerokim uśmiechem.
- Jestem pewien, że posiłek będzie równie fantastyczny co kucharze - zapewnił, mijając Fentona, by za zaproszeniem chłopaka podążyć do stołu i usiąść na jednym z krzeseł na miejscu, z którego mógł widzieć wszystko, co działo się w kuchni. Z absolutną radością słuchał chaotycznej i nie do końca klejącej się historii Olivii, ale było w niej wystarczająco dużo radości, żeby dał się wciągnąć bez gadania. Rozłożył sobie na kolanach serwetkę w motylki z poważnym wyrazem twarzy, zupełnie jakby był w najwykwintniejszej restauracji w kraju.
Łupnięcie, jakie pojawiło się po tym, jak wspomniał, że Tony kiedyś grał na gitarze sprawiło, że obejrzał się za nim z nutą zaniepokojenia, ale kiedy zobaczył tamto gburowate spojrzenie, pocieranie tyłu głowy i jakieś mamrotanie wiedział, że wszystko jest w porządku - uśmiechnął się więc do niego słodko i absolutnie niewinnie.
- Nie przejmuj się - odpowiedział na zmartwienie Olivii, która powiedziała, że nie przygotowali piosenki. - Fenton umie zagrać wiele innych utworów, a ja ucieszę się z jakiejkolwiek piosenki, prawda Tony?

@Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Potarł głowę, odruchowo sprawdzając czy niema krwi, bo nie zdziwiłby się, gdyby ta miła kolacja zamieniła by się w trzynaście szwów i suplementy z żelazem, ale na szczęście nabił sobie tylko zwykłego guza. Odstawił Karafkę na blat obok wina.
- NIe, Lils, ja nie grałem od lat, to nie jest do... - zamarł, gdy dostał gitarę do ręki, bo ok.
Jedną rzeczą było to, że dawno nie grał, nie chciał grać i praktycznie nie miał gitary w rękach od dziesięciu lat. Może część chwytów jest jak jazda na rowerze, ale nie o to chodziło. Drugą rzeczą była gitara Wiliama. Gdyby Fenton miał stworzyć zestaw Billy Pilgrim Barbie i dać mu akcesoria zaczął by od roweru i gitary. Rower, który był poobijany, przyczepiany byle gdzie i byle czym do byle czego, ważne żeby jeździł, ale gitara była... wszystkim. Nie pozwalał jej dotykać swoim stonerskim kolegom ani nawet Liv.
- Billy... - powiedział cicho, łapiąc go wolną ręką za ramię, ale trochę nie wiedział co powiedzieć.
- Nie musisz... - zaczął, próbując mu oddać gitarę, ale ruszyło go coś innego. To jak William sie skulił, jak jego twarz wykrzywiła się w bólu. Podał na chwilę gitarę Frankie, któr* wydawał* się jeszcze bardziej spanikowan* niż w momencie kiedy dostał* do ręki obieraczkę. Bez słowa posadził Williama na krześle i wyciągnął z apteczki trzy fiolki. Podał mu trzy tabletki i szklankę wody po czym złapał gitarę i oparł kolano na krześle, licząc na to, że odwróci ich uwagę. Głównie Liv.
- Frankie, wino - rzucił, sprawdzając gitarę, bo e, nie było tak źle, była całkiem nastrojona. Zaczął grać "You belong with me" Taylor Swift, bo to była jedyna piosenka którą mógł sobie w tym momencie przypomnieć.

@Felix Hoenikker
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Gitara przykuła wystarczająco dużo uwagi, żeby siłą rzeczy wszyscy patrzyli, jak Billy bez słowa daje się posadzić na krześle, przyjmuje tabletki i je połyka. Feliksowi nie umknęła nerwowo chodząca noga i jeszcze mocniej naciągane na dłonie rękawy i trochę miał ochotę zasugerować chłopakowi, żeby poszedł się położyć. Ale zaraz potem tamten spojrzał kontrolnie na młodszą siostrę i uśmiechnął się do niej uspokajająco, a Fenton trącił struny na próbę i Felix pozwolił rozkojarzyć samego siebie, uznając, że ostatecznie dzieciak ma więcej, niż dwadzieścia lat.
Chciał przejąć rozlanie wina od Frankie, ale Liv przytrzymała go w miejscu takim wzrokiem, że nie śmiał się ruszyć. Zresztą zaraz Fenton zaczął śpiewać i Felix zapomniał o całym świecie. Daleko było mu do profesjonalnego muzyka i gubił co jakiś struny przy zmianach akordów, ale Felix zawsze uwielbiał jego głos, brzmiący zawsze ciepło - a akompaniament Olivii i Billego, który (ku zdziwieniu chyba wszystkich, biorąc pod uwagę jego stan) dołączył przy drugiej zwrotce, sprawił, że niemal pożałował, że nie nagrywał tego od początku.
- Przystawki, główne danie i deser? - Uniósł brwi wodząc po nich wszystkich wzrokiem, patrząc na postawione na środku stołu ciasto, które pojawiło się, kiedy na chwilę wyszedł odebrać telefon ze szpitala. Ciasto było nieszczególnie symetryczne, pokryte różowym lukrem z krzywo napisanym "Thx 4 keeping us alive", ale wystarczyło, żeby trochę roztopić mu serce.
- To Billy! Billy robi najlepsze ciasta! - oświadczyła Olivia radośnie natychmiast, na co Billy uśmiechnął się krzywo, mówiąc "cóż, naprawdę dziękujemy".
- Cieszę się, że mogłem pomóc - powiedział Felix, kładąc rękę na ramieniu najbliżej stojącej obok niego Frankie, któr* nawet nie nie uciekł* od tego naruszenia przestrzeni. - I za cały posiłek. Dawno nikt mi tak nie zaimponował.
Nawet nie kłamał. Mógł jadać w najbogatszych restauracjach, mógł otaczać się najbardziej utalentowanymi ludźmi w okolicy, ale to takie małe akty uprzejmości i starań były dla niego godne podziwu.
I kiedy Olivia kazała im wszystkim zapozować do selfie mówiąc coś o tym, że będzie fantastycznym materiałem na prezentację na ślub ścisnął lekko dłoń Fentona, czując rozchodzące się po jego klatce piersiowej szczęście.
Nie siedzieli długo, bo nikt z nich nie zdawał się mieć na to siły. Billy zawinął się do spania używając pretekstu "Olivia jest zmęczona", ale jasne było, że to on bardziej potrzebuje się położyć. Frankie poszedł za nimi... cóż, Felix nie był pewien czy z przyzwyczajenia czy z chęci uniknięcia zostania sam na sam z nim i z Fentonem, ale nie miało to znaczenia. Przytulił każde z nich przed zniknięciem, krótko i delikatnie, bo jakiekolwiek inne pożegnanie wydawało mu się nienaturalne.
Poza tym lubił się przytulać.
- Tęskniłem za twoim śpiewaniem. - Opierał się biodrami o blat tuż obok cicho szumiącej zmywarki, z jedną ręką wetkniętą w kieszeń jeansów, a w drugiej trzymając kieliszek z wienem.

@Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Starał się nie skupiać za mocno na niczym co się działo, bo cała ta sytuacja była jednocześnie kuriozalna i dziwnie normalna. Zadziwiająco dobrze się bawili rozmawiając o wszystkim i o niczym, trochę ustalając co z przyszłym tygodniem, trochę o tym co się działo w ich życiu kiedykolwiek. Dzieciarnia zwinęła się bez sprzątania talerzy, ale Fentonowi to nie przeszkadzało i tak się napracowali nad całą tą kolacją. Była nie tylko zadziwiająco dobra, ale też Fenton był pewny że sam nie byłby w stanie jej odtworzyć. Ciasto go nie zaskoczyło, bo sam już dostał takie dwa razy od Wiliama. Zwykle zostawiał je pielęgniarkom w pracy, ale teraz wie, że nie były uprzejme mówiąc, że było dobre. Trochę pożałował tych ciast. Dzieciak miał talent. Wstawił zmywarkę, ogarnął kuchnię, nawet zapakował resztki do lodówki, kontynuując rozmowę z Felixem. W butelce zostały z dwa kieliszki wina więc nalał jeden Felixowi.
- Miłość jest ślepa, ale żeby głucha - zaśmiał się, nie myśląc o tym co mówi, traktując to jak głupi żart, ale atmosfera się dziwnie zmieniła. Odchrząknął, skupiając się na wyrzuceniu butelki do odpowiedniego kosza do recyklingu, co zajęło mu zdecydowanie za długo. Wziął głęboki oddech i doszedł do wniosku, że skoro już i tak zniszczył tak miły wieczór, to może dokończyć jego mordowanie.
- Nie chcę... Um - zaczął, patrząc w swój kieliszek. Oparł się na o wyspę na przeciwko niego. Stali w standardowej odległości od siebie jeśli chodzi o dwójkę ludzi prowadzących luźną rozmowę o niczym. Zsnuął się nieco niżej, żeby palcami stóp dotknąć jego nóg, nie mogąc trochę znieść braku kontaktu z nim, nawet jeśli zrobił to nieświadomie.
-Jesteś w kalendarzu - powiedział, wskazując na wiszący na ścianie kalendarz z naklejką kaczki i brokatowym napisem "Felix", zrobiony ewidentnie ręką Wiliama.
- Ale pomiędzy wizytami... Rozumiem, że jesteś zajęty, po prostu... - jąkał się, nie wiedząc jak mu powiedzieć, że tęsknił za nim, że chce pozostać w kontakcie. Nigdy nie wiedział jak to powiedzieć, jak go poprosić... Może dlatego Felix zawsze czuł, że może odejść, że to nie ma znaczenia.
- Próbuję powiedzieć, że nie jestem zły i jeśli chcesz, jeśli wciąż myślisz o powrocie do bycia przyjaciółmi... no wiesz - zakończył, nadal patrząc na swoje stopy, bo to było żałosne. On czuł się żałosny w tym momencie.

@Felix Hoenikker
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Znali się od dziewiętnastu lat. Połowę tego czasu spędzili razem. Nie zawsze w tym samym łóżku, mieszkaniu, mieście czy chociażby kontynencie i często bez kontaktu miesiącami. Ale ilekroć byli ze sobą, bez względu na to jak w danej chwili definiowali swoją relację, byli niczym przeklęte ying i yang. Fenton zawsze zdawał się wiedzieć o Feliksie wszystko, jeszcze zanim ten otworzył usta, co na początku było piekielnie schlebiające, a po jakimś czasie niezwykle wygodne. Felix łapał informacje o Tonym wolniej, dopiero z czasem zaczynając przykuwać do nich uwagę, ale raz zauważony szczegół pozostawał w jego pamięci, zupełnie jakby jego mózg miał szczególną zakładkę podpisaną "Fenton O'Connell", w której gotów był przechowywać każdą, nawet najmniej istotną, informację.
Fenton wolał ciemne, stonowane barwy, a jego ulubionym kolorem był głęboki niebieski, TARDIS blue.
Był najbystrzejszą osobą, jaką Felix znał, a jednocześnie durniał doszczętnie, kiedy ktoś go pytał jak działa system wyborczy.
Potrafił mówić w czterech językach, ale uważał, że walijski jest zmyślony.
Chrapanie w nocy oznaczało, że miał za dużo stresu i jego ciało zaczynało to odreagowywać zapaleniem zatok, na które chronicznie chorował jako dziecko.
Nienawidził nosić skarpetek, uwielbiał niespodzianki, ale tylko te małe i nie należało mu wchodzić w drogę, kiedy był głodny.
Na pytanie "co robisz w wolnym czasie?" odpowiadał standardowo "czytać", ale kiedy w końcu ten czas miał to jadł niezdrowe żarcie, spał dużo i krzyczał na "Ostry dyżur".
Panikował, kiedy musiał gdzieś zadzwonić. Mógł słuchać czegokolwiek, ale najchętniej puszczał nocne audycje radiowe.
Miał najwrażliwsze miejsce tuż pod kością ogonową i na mało co reagował równie intensywnie jak na język Feliksa pieszczący tamto miejsce długo i powoli, jednostajnym rytmem. Uwielbiał głaskanie po głowie. Nie sypiał najlepiej, jeżeli Felix zasypiał pierwszy, a kiedy w nocy zwijał się do pozycji embrionalnej potrzebował, żeby ktoś się nim zajął następnego dnia - zwykle więc Felix dzwonił do pracy za niego z usprawiedliwieniem nieobecności ciężką chorobą, przygotowywał mu posiłki i szykował gorącą kąpiel dla nich obu, bo to była jedna z niewielu rzeczy, które relaksowały Tony'ego w ułamku sekundy.
Mogli nie widzieć się od dziesięciu lat, ale Felix go znał. Widział uciekające mu spojrzenie, kiedy tamten czuł się niekomfortowo w sytuacji towarzyskiej. Widział subtelne nachylanie się do osoby, która mu się podobała. Widział jego napięte mięśnie dłoni, kiedy pieprzył w głowie Feliksa.
Tak samo widział teraz jak tamten zorientował się, że powiedział o jedną uwagę za dużo - spiął się charakterystycznie i schował w najbliższym możliwym miejscu (koszu na śmieci najwyraźniej) na stanowczo zbyt długo.
Felix, jak rzadko kiedy, docenił tę przerwę, bo miał tak ściśnięte gardło, że i tak nie mógłby nic powiedzieć w tamtej chwili. Wiedział, że tęsknota za Fentonem, która sprawiła, że dwa dni temu kosztem swojego zdrowia i komfortu wrócił do niego jak najszybciej nie była normalna. Ciepło rozlewające się w jego klatce piersiowej za każdym razem, gdy słyszał jego śmiech nie było tylko wyrazem przyjacielskiej bliskości. Świrujący mu zegarek informujący o nietypowej aktywności serca nie był związany tylko z czystym pożądaniem.
Miłość była ślepa. I durna przy okazji.
Kiedy usłyszał "nie chcę..." tuż po oczywistym napięciu wynikającym z zasugerowania głębszego uczucia między nimi, miał wrażenie, że zacznie płakać, bo spodziewał się, że cały dzień był ostatnim, jaki razem spędzą. Wcięło go, kiedy padł ciąg dalszy, bo to nie pomogło i musiał zamknąć oczy, by opanować emocje.
Był gotów brać co mu oferowano.
- Mam przyszły weekend wolny, może przyjedziecie? - zaproponował miękko, otwierając oczy. - Przydadzą wam się wszystkim krótkie wakacje, prawda? Nie mam za dużo miejsca, a na jedną noc powinno wystarczyć.

@Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Fenton O'Connell
Awatar użytkownika
41
lat
185
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
Znali się od dziewiętnastu lat. I od kiedy zobaczył go po raz pierwszy poczuł jak zmienia się grawitacja. Zawsze gdy Felix pojawiał się w jego życiu wpadał w jego orbitę łatwo i bezboleśnie. Zwracanie uwagi na jego potrzeby było łatwe jak oddychanie, niemal od początku chłonął informacje o nim jak uczeń noc przed egzaminem, a za każdym razem gdy się spotykali musiał katalogować małe zmiany i poprawki. I cały czas miał wrażenie, że nic o nim nie wie.
Mówił że znał pięć języków, zachwycał się francuskim Fentona, ale prawda była taka że wystarczyło mu kilka dni w danym kraju i łapał całe frazy, chłonął je wraz z akcentem i czarował lokalnych dziękując im, witając się i rzucając frazy.
Felix miał rozmach we wszystkim i nie znosił czekania a jednocześnie uwielbiał podróżować pociągiem. Uwielbiał robić wszystkie te rzeczy które robią pary im bardziej nudne i codzienne tym lepiej - trzymanie za ręce, robienie razem zakupów, mycie zębów obok siebie w łazience - a jednak nie chciał się ustatkować, wybierając podróże, prace i imprezy.
Świetnie dogadywał się z dziećmi, bo łączyła ich ta sama radość z życia, wiara w ludzi i keks. Czy raczej bara birth. Ale czytał Voneguta, Camusa i Dostojewskiego dla relaksu. Niby nie umiał kłamać, nosił serce na dłoni. A potem wyjeżdżał jak gdyby nigdy nic nawet gdy Fentonowi wydawało się, że go kocha. Zaskakiwał go od kiedy się znali, nigdy nie mógł za nim nadążyć. I za każdym razem gdy znikał Fenton potrzebował chwili, żeby przypomnieć sobie, że orbituje dookoła faktycznego słońca a nie dookoła Felixa.
Może gdyby miał więcej odwagi i podniósł wzrok wcześniej zobaczyłby ten kalejdoskop emocji na twarzy Felixa. Ale nie miał, patrzył na swoje bose stopy i kieliszek wina, bojąc się że Felix nie będzie chciał się zobowiązywać do niczego. Podniósł wzrok słysząc o wolnym weekendzie.
- Jesteś pewien, że chcesz żeby dzieci złamały ci serce totalnym brakiem zainteresowania Spillers Records? - zapytał, odrywając biodra od blatu i zmusił go żeby zrobił mu miejsce między nogami.
- Jestem pewien, że się zmieścimy. William może spać w nogach - zażartował, patrząc na niego z góry. Odstawił kieliszek na blat, żeby móc położyć obie dłonie na jego biodrach.

@Felix Hoenikker
Mów mi Aleks. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię sure.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa. Próby samobójcze, seks drugs and rockandroll..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Felix Hoenikker
Awatar użytkownika
43
lat
178
cm
Lekarz
Techniczna Klasa Średnia
- Dzieci? - wyraził zwątpienie unosząc brew, bo wiedział doskonale jakie podejście miał do tego Fenton. Poza tym widział pokój Billiego raz i koszulki, które ten dzieciak nosił.i był niemal pewien, że zakochałby się w Spillers Records.
Pozwolił mu się ustawić wygodnie między swoimi nogami i sama świadomość tego dokąd to zmierza wystarczyła, by emocje, które jeszcze przed chwilą ściskały go za gardło teraz powoli zaczęły się ulatniać. Uważnie, skupione na jego twarzy spojrzenie ciemnych oczu i dłonie ułożone na jego biodrach w tak naturalnym odruchu. Powoli, spokojnie dopił wino zdając sobie doskonale sprawę z tego, że cierpliwość pozwalająca mu na droczące się przedłużanie chwili może zniknąć w ułamku sekundy za sprawą mocniejszego uścisku Tony'ego albo sugestywnego poruszenia biodrami. Nigdy nie miał za dużo samokontroli, a przy Fentonie też nigdy za szczególnie nie czuł potrzeby, żeby próbować się nią wykazywać.
Nie chciał teraz rozmawiać o Billym leżącym w nogach łóżka, ani myśleć o tym gdzie ich wszystkich położy. Chciał, żeby Fenton teraz wyszeptał mu do ucha "bądź cicho", rozpiął jego pasek i opadł na kolana, bo kusiła go wizja zakazanej nuty seksu w kuchni, gdzie ktoś może pojawić się w każdej chwili. Chciał iść z nim do łóżka, zasnąć po wolnym, intensywnym seksie i obudzić się w dniu, który nie był związany z pożegnaniem. Chciał go całować, przytulać i czuć jego smak na języku, a dłonie zaciskające się we włosach.
Chciał jego.

@Fenton O'Connell
Mów mi Janek.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: medyczne wątki, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, ale pasują do fabuły..

Podstawowe

Odpowiedz