-
Muszę wrócić do Cardiff inaczej oszaleję - odpowiedział machając zbywająco ręką w powietrzu. Jego zaufanie do innych miało swoje grancie i chociaż wierzył, że na miejscu wszyscy robią co tylko mogą to prawda była taka, że wiadomość o niepoprawiającym się stanie Mickiego wywołała nagłą potrzebę u Feliksa, by zobaczyć chłopca na własne oczy, by spojrzeć na skany samodzielnie, a nie musieć je powiększać na telefonie. A jak już wróci do szpitala to będzie mógł też spojrzeć na innych pacjentów i być może nawet nadrobić część papierkowej roboty przed powrotem do Eastbourne. Nie wspominając o tym, że musiał pogadać o całej sytuacji ze swoim przełożonym, bo być może często wyjeżdżał i przysługiwała mu pewna swoboda w zarządzaniu swoim czasem pracy, ale ten tydzień stanowczo naciągnął cierpliwość paru osób. Liczył głęboko na to, że nowe znajomości w Cardiff oraz fakt, że zdalnie nadal konsultował przypadki będzie wystarczającym argumentem na to, żeby nie musiał się mierzyć z godzinną reprymendą, bo naprawdę nie miał na to czasu. Nie wspominając o tym, że na błogosławieństwo, żeby móc do Eastbourne jeszcze na parę dni wrócić również liczył.
Teraz jednak nie to było jego zmartwieniem, a oddech Olivii. Wyłapał zmianę w nastroju Fentona i krótko ścisnął jego dłoń we wspierającym geście tuż przed przepuszczeniem go w drzwiach. Nie chciał, żeby ten się martwił.
-
Nie przejmuj się, to mogą być tylko komplikacje, które same przejdą, w końcu jeszcze dochodzi do siebie po zapaleniu płuc - zauważył, wsiadając do auta i odpalając GPS, żeby ustawić adres restauracji, do której jechali. -
Nic jej nie zagraża bezpośrednio, co najwyżej ty spędzisz na przymusowym urlopie parę dni dłużej, niż zakładaliśmy. Powiem ci więcej pewnie dopiero jutro wieczorem jak wrócę i zobaczę zdjęcia. Albo za dwa dni rano, bo jutrzejszy wieczór chciałbym spędzić trochę inaczej, niż znowu konsultując przypadek o północy. Gdzie my właściwie jedziemy...? - zawahał się ze zmarszczonymi brwiami w końcu unosząc na niego spojrzenie.
@Fenton O'Connell