-
Nie wiem. Pewnie tak - jej do śmiechu aż tak nie było jak jemu. Normalnie pewnie by się tym nie przejęła, ale w tym przypadku była pewna, że spali się ze wstydu. Niby nie było to nic takiego, nie miała czego się wstydzić, ale niekoniecznie chciała, żeby doświadczał coś takiego już na wejściu.
-
Jeśli tylko masz - odpowiedziała, nie spodziewając się, żeby miał coś takiego u siebie. -
Jak z jakiegoś cliché filmu romantycznego - wypowiedziała na głos swoją myśl, raczej nie uderzając w negatywny wydźwięk. Po prostu nie zwykła do takich typowych aktywności i było to dla niej coś nowego. Jeszcze kilka lat temu nigdy by się na to nie zdecydowała, ale zaszło w niej sporo przemian na przestrzeni ostatnich miesięcy. Nie bała się już tak okazywać uczuć i usiłowała nie zamykać się na wszystko. Było to ważne szczególnie teraz, gdy próbowali odbudować to, co zostało zniszczone przez ten miesiąc.
-
Przecież wiesz, że moje drzwi są zawsze otwarte dla Ciebie. Zira już tyle razy Cię szukała, stęskniła się jak nigdy - może i trochę naciągała prawdę. Prędzej czy później raczej chciałaby zostać sama, ale nie był to pierwszy raz, kiedy miała odepchnąć swoje odczucia na drugi plan. -
Ale nie myśl, że to rozwiąże ten problem - zgodziła się z nim, bo jednak nie było to żadne rozwiązanie.
-
Nie mam pojęcia, nie bywam w takich miejscach. Możesz wybrać, byle nie było tam zbyt wiele ludzi - wciąż nie znała Eastbourne w takim stopniu jak Tony i pozostawiła decyzję jemu.
W końcu udało im się zebrać do wyjścia, z psem bądź nie, dodatkowym prowiantem lub bez. Była skłonna nawet zgodzić się na to, żeby znowu prowadzić samochód, ale nie była z tego powodu zachwycona. Drugi raz był trochę mniej stresujący, ale przy trzecim pewnie miała go już wrzucić do bagażnika.
/zt
@Anthony Wayford