Trzaśnięcie drzwiami sprawiło, że Gerard nagle drgnął niespokojnie i wyrwał się z krótkiego, niekontrolowanego snu, w jaki zapadał kilkukrotnie w ciągu dnia. I tym razem nie miał tego w planach, ale kiedy na chwilę przysiadł na łóżku, to przyciągnęło go wręcz z magnetyczną siłą, pozwalając wszystkiemu wokół przyjemnie się rozmyć. Ostatnio znowu popadł w ciąg, a życie po raz kolejny kompletnie wymknęło mu się spod kontroli. Był życiowym wykolejeńcem, jak zawsze mając na to jakąś wymówkę. Bezrobocie, rozwód, wypadek, problemy Tonego. Wina leżała we wszystkim, tylko nie w nim.
Dłuższą chwilę zajęło mu odnalezienie się w sytuacji. Słyszał czyjeś głosy i kroki za drzwiami, ale dopiero po jakimś czasie rozpoznał w jednej z osób Tonego. Wciąż nieobecnym, rozmytym spojrzeniem powiódł po suficie, powoli odzyskując względną trzeźwość umysłu. Kiedy wrócił do domu z pobliskiego sklepu, zorientował się, że ktoś musiał tu być w międzyczasie - a skoro nie był to Tony, to musiał to być to dla niego ktoś bliski. Nie rodzina, bo wtedy by o tym wiedział, więc prawdopodobnie kobieta, z którą był teraz w związku. Tak przynajmniej sądził, na przestrzeni ostatnich tygodni znajdując w mieszkaniu sporo przedmiotów, które do Tonego z całą pewnością nie należały.
Brał pod uwagę, że w takim razie Tony może się niebawem pojawić w towarzystwie tej osoby w domu, ale mimo to napił się znowu i zupełnie stracił sobie poczucie czasu. Teraz wcześniejsze przemyślenia powoli zaczęły do niego wracać.
Wreszcie usiadł na łóżku i przetarł twarz dłońmi, w myślach dochodząc do wniosku, że zdecydowanie miał lepsze momenty w życiu niż ten. Nie powstrzymało go to jednak przed opuszczeniem pokoju, czego nie powinien robić, gdyby miał jeszcze jakieś resztki zdrowego rozsądku. Kierowała nim jednak ciekawość i - typowa dla stanu upojenia - beztroska i pewność siebie, więc pomysł poznania Holly wydawał mu się w tym momencie pozbawiony wad.
Wstał więc z łóżka, zabierając otwartą butelkę whisky stojącą obok i wyszedł z sypialni, w zasadzie od razu napotykając syna z dziewczyną.
-
Czemu nic nie mówiłeś, że już wychodzisz? - Zapytał, po chwili skupiając wzrok na Holly. -
Pewnie tylko narobiłeś kłopotu tej pięknej pani. Ten rzęch jeszcze odpala? - Rzucił, ni to do niej, ni to do Tonego, właściwie nie oczekując odpowiedzi. W końcu jakoś dała radę odjechać i jeszcze wrócić, ale nie byłby sobą, gdyby trochę nie podrażnił Tonego, zwłaszcza w towarzystwie partnerki, bo wtedy zwykle denerwował się bardziej niż zwykle.
-
Chyba nie mieliśmy się jeszcze okazji poznać - stwierdził, odruchowo chcąc podać Holly rękę, ale że trzymał w niej butelkę, to w trakcie tego ruchu zreflektował się i przełożył ją z jednej do drugiej ręki, jednocześnie porzucając gdzieś ten pomysł. -
Jestem Gerard, ojciec Tonego, a Ty to pewnie... - tutaj urwał myśl, dając Holly przestrzeń na dokończenie jej, bo nie chciał może wysuwać pochopnych wniosków.
@Holly Duke @Anthony Wayford