-
Zupełnie bezpodstawne - skomentowała, nawet jeśli nie dziwiło jej to, że się nie chciał z nią zgodzić. Miała trudny charakter, z którym Tony zdawał się dobrze już sobie radzić, przynajmniej do czasu.
-
Brzmi obiecująco - nie myślała o tym, co wiązało się z jego obietnicą. Nie miała nic przeciwko tego, by nareszcie zamieszkali razem, skoro i tak większość czas przesiadywali u niej lub u niego, więc wydawało się to być wyłącznie formalnością.
Mruknęła tylko w odpowiedzi, niechętnie wypuszczając jego bluzę, za którą do tej pory go trzymała. Śniadanie średnio ją teraz obchodziło, nie była nawet głodna, ale z tyłu głowy miała to, że on miał zgoła inny harmonogram dnia od niej. Już powstrzymała się przed mówieniem o tym, że śniadanie miało być w łóżku, z którego ciągle nie chciała wychodzić... Nie powstrzymała się natomiast przed czym innym. -
Tony... - zaczęła, kiedy już wychodził z jej pokoju. -
Też Cię kocham - dodała trochę ciszej, ale wciąż na tyle wyraźnie, żeby mógł ją zrozumieć. Zaraz zlała się znowu rumieńcem, którego ukryła przed nim, przewracając się na brzuch i wtulając w poduszkę, która jeszcze pachniała Tonym.
W końcu z niechęcią zwlekła się z łóżka, wzdrygając się na spotkanie z chłodnym powietrzem w pokoju. Zarzuciła na ramiona satynowy szlafrok i nieśmiało wyjrzała z sypialni do kuchni, gdzie mimowolnie uśmiechnęła się na widok gotującego Tonego. Możliwie cicho, niemalże na samych palcach podeszła do niego od tyłu i z utęsknieniem wtuliła się w niego, składając pojedyncze pocałunki po barkach i ramionach. Wciąż interesował ją bardziej niż cokolwiek, co tam przygotowywał, ale wkrótce skusił ją zapach kawy, z którą zasiadła do stołu.
-
Mam wrażenie, że specjalnie zmieniasz te opcje jak wybieram - mruknęła, nie zwracając uwagi na to, że przez chwilę Tony też nie wydawał się zadowolony z takiego obrotu spraw. Holly pasowało to jeszcze mniej; nie lubiła, kiedy wydawał na nią swoje pieniądze, co tak gryzło się z tym, co praktykowała jeszcze dwa lata temu. Z Tonym było inaczej, było jej głupio za każdym razem, kiedy robił jej jakiś droższy prezent. -
Tony, proszę Cię... to miał być miły dzień - jęknęła, ignorując jego zastrzeżenia. Lubiła zakupy, pod warunkiem że mogła płacić za siebie, nawet jeśli nie zarabiała na tym stanowisku dużo. Przez chwilę przeszedł jej przez głowę nawet pomysł tego, żeby kupić coś dla niego, a nie dla siebie, ale za to pewnie miał się na nią jeszcze bardziej obrazić.
@Anthony Wayford