Gdy pytanie dotyczące trójkąta trafiło do Harper to, to był ten pierwszy raz, kiedy Harvey nie patrzył na nią, jak mówiła. Nie dlatego, że taka czy inna odpowiedź cokolwiek by zmieniałaby dla niego, bo w rzeczywistości wcale go to nie ruszało. Jednak w połączeniu słów „Harper” oraz „trójkąt” pojawiło się w jego głowie hasło -
no przecież w nim byłaś. Co prawda był to zupełnie inny trójkąt, a nie ten, o jakim toczyła się rozmowa, jednak już nie kontrolował w pełni swoich myśli. No i nawet po wyjaśnieniu sobie wszystkiego i zrozumieniu, że - podobnież - nie był to trwający dłuższy czas romans, tylko jednorazowy wybryk, to nadal… w tym stanie Spencer tracił swoją dobrze wyuczoną obojętność wobec blondynki i ich przeszłości.
Jego późniejsza uwaga została odciągnięta przez Danielsa, który tego wieczora na zmianę, albo go bawił, albo go wkurwiał. Lepiej było, żeby ta szala przesunęła się na pierwszą stronę, co przynajmniej w tym momencie udało się blondynowi. Całościowo zaproponowane przez niego pozycje znalazły uznanie chyba u wszystkich panów, a potem skierował się do Pearson i… Harvey zaśmiał się krótko i cicho, gdy zaczęła odpowiadać. Jego parsknięcie nikogo nie powinno zdziwić i nawet nie zwróciła niczyjej uwagi, bo różnego rodzaju komentarze i reakcje w tych tematach, to było coś zwyczajnego. Chociaż można by się zastanowić, czemu rozbawiało go, to gdy powiedziała to
kiedyś tak w kontekście misjonarza, skoro wcześniej Hallie udzieliła tej samej odpowiedzi i to nie wzbudziło w nim żadnej reakcji. Jednak jakby się uprzeć, to mogło chodzić o to, że
taka dziewczyna, która wyglądała czy kreowała się na silną i pewną siebie kiedyś preferowała najprostszą pozycję. Jednak w rzeczywistości w tym wszystkim bardziej chodziło o ten fakt, że rzeczywiście… dawniej ta pozycja była ich najczęstszą, ale też przez to, że - co jak widać w przypadku Harvey’ego nie zmieniło się - zależało mu na pewnej intymności podczas zbliżenia, przynajmniej zazwyczaj, kiedy miał taką potrzebę. Jednak wtedy byli też bardzo młodzi i po prostu tak między nimi było. Jednak biorąc pod uwagę to, że Daniels wcześniej nazwał tę pozycję
nudziarską, to jakby, powiedzmy, że jego męska duma cierpiała. Na pewno w tym wszystkim nie pomagała świadomość, że rozstali się, bo ostatecznie ona przespała się z innym facetem, przez co mógł czuć się kiepsko na tym gruncie. I bardzo długo tak właśnie się czuł i trochę mu zajęło, zanim odbudował swoją pewność siebie, ale to nie zmieniało tego, że w tym ułamku sekundy poczuł się jak ten chłystek, którym był kilka lat temu i którego narzeczona postanowiła znaleźć sobie przyjemność w łóżku z innym chłopakiem… Reszta jej wypowiedzi przestała go jakkolwiek interesować, mogła nawet powiedzieć, że stojąc na głowie. Tak czy inaczej, całe szczęście, że miała okazję przekonać się, co naprawdę lubiła i nie musiała utknąć w tym
nudziarskim misjonarzu, bo jaka to byłaby ogromna strata.
Gdy pojawiło się kolejne pytanie, to Spencer nawet za bardzo nie przejął się trwającą dyskusją. Sam nie miał pojęcia kim była owa Becky, więc nie miał żadnego wyobrażenia w głowie, żeby móc dołączyć się do dyskusji. Za to widocznie zainteresował się Hallie, chyba pierwszy raz tak sam z siebie, nie wskutek jakiegoś żartu czy zabawy. Wyciagnał swoją długą łapę w jej stronę i położył ją na jej kolanie. Blondynka zerknęła na niego ukradkiem, uśmiechając się pod nosem i też bardzo chętnie ignorując całą opowieść o Becky z wymiany. Odchyliła nogę bardziej w jego stronę wskutek czego, jego dłoń przesunęła się bardziej na wewnętrzną stronę jej uda i… wtedy doszło do jakiegoś całościowego poruszenia pt. „Jamie”, kimkolwiek była ta osoba.
- Co?! - zareagowała Hallie, jednocześnie też łącząc z powrotem swoje nogi, co spotkało się z wycofaniem ręki bruneta i koniecznością zorientowania się w sprawie. Ocknął się, o czym właśnie rozmawiali, a tak,
imię osoby, z którą uprawialiście najlepszy seks, no przecież nie koleś od nudziarskiego misjonarza, więc padło na jakiegoś Jamiego. Nic to mu nie mówiło, i to całe szczęście, bo jakby rzuciła „Tony”, to zaraz zabierałby się z tej pierdolonej wycieczki. A jakiś tam Jamie to, hm,
good for him.
Później do odpowiedzi zebrali się pozostali i chyba jeszcze przy okazji Zacka rozwinęła się jakaś dyskusja, jednak Harvey dalej nie wyglądał, jakby to go obchodziło, bo w tym czasie pierw przysunął się, a potem mówił coś Hallie na ucho, a ta uśmiechała się coraz szerzej i szerzej, ostatecznie też przegryzając swoją wargę, gdy przestał już mówić, a musnął delikatnie jej szyję wargami.
- Spencer, twoja kolej - powiedział Ashton, gdy reszta poza parką już się wypowiedziała i chociaż trwała jeszcze jakaś dyskusja, to Daniels miał to gdzieś. Pod pozorem kontynuacji zabawy wolał przerwać te igraszki, na które nie miał ochoty patrzeć. Brunet odwrócił twarz w jego stronę z szerokim uśmiechem i lekkim rozbawieniem, jakby właśnie został przyłapany na gorącym uczynku. A skoro już sobie rozmawiali, to mogli podyskutować więcej.
- Pamiętacie może… Rory? - zapytał Harvey, a po wypowiedzeniu tego imienia na jego twarzy pojawił się specyficzny uśmiech i coś na kształt nawet swego rodzaju rozmarzenia.
- To była ta laska, z którą spotykałeś się, jak w końcu wróciłeś do gry? Ta, co wyglądała jak francuska modelka? - upewnił się Zack, że mówili o tej samej dupeczce, a Harvey na to pokiwał głową, bo właśnie wypijał swojego kolejnego shota. Chłopcy niczym dobrze zgrany chórek zareagowali wspólnym
yeaaaah, a brunet mógł zaraz dokończyć.
- Nie tylko wyglądała jak francuska, też bardzo lubiła miłość francuską i nie tylko, więc było to bardzo ciekawe urozmaicenie po latach monotonii. Może dlatego wydaje mi się, że to był mój najlepszy seks - skomentował krótko, to tak totalnie obiektywnie patrząc, trudno było porównywać różne partnerki seksualne z różnych okresów czasowych, ale na tamten moment Rory była dla niego odkrywcą, wprowadzając go na nieznane dotąd wody i pokazując różne oblicza seksu.
Z kolei Hallie - nie to, że była niezadowolona, że nie padło jej imię (chociaż może trochę mimo wszystko była) - ale chyba całościowo nie spodobała się jej reakcja całej płci przeciwnej, bo pierw zacisnęła usta ze sobą, a potem momentalnie się odpaliła.
- Racja, była ładna, nawet bardzo, ale zachowywała się jakby… wszyscy faceci na nią lecieli - powiedziała, chcąc zniszczyć ten obrazek, który pojawił się w głowach mężczyzn, ale nie udało się jej.
- Bo lecieli - potwierdził Daniels, co jeszcze bardziej ją rozjuszyło. Szczególnie że ta odpowiedź padła z jego ust.
- Świetnie, i już nikt nie pamięta, że ona była popierdolona i mega toksyczna? - powiedziała, nawet nie maskując swojego oburzenia. Okej, mogła być świetna w łóżku, to jedna sprawa. Ale ich większość miała okazję ją poznać, więc powinni widzieć coś więcej poza wyglądem zewnętrznym.
- Myślę, że to nie tak… wydaje mi się, że to my razem byliśmy toksyczni i… - zaczął mówić Spencer licząc, że trochę wyjaśni Hallie i może ją uspokoi jednocześnie zakładając, że jej zachowanie było skutkiem tego, że mogła poczuć się urażona faktem, że nie podał jej imienia. Jednak jak to Harvey, stawiał na szczerość.
- I będziesz ją jeszcze tłumaczył? - zapytała zbulwersowana tym zachowaniem, ale na szczęście po chwili dotarło do niej, że to było klasyczne overreacting, które nawet nie miało logicznego - przynajmniej w mniemaniu większości - uzasadnienia. Chociaż coś w tym było, że w każdej porażce Harvey doszukiwał się swojej winy, nawet jeżeli jej tam nie było.
- W sumie, wtedy ty też jeszcze byłeś palantem - skomentowała krótko, na co Spencer wzruszył bezradnie ramionami, bo to nie było coś, czemu mógłby zaprzeczyć, a nawet nie miał zamiaru. Steel wpatrywała się w niego przez moment, uświadamiając sobie, że już nie był tym palantem, a ten, którego durny komentarz ją najbardziej wkurzył, nadal nim był, a co więcej irytował ją i psuł jej zabawę przez większość wieczora, więc… załączyła się jej potrzeba bliskości. Przysunęła się do bruneta, zaraz wciskając się pod jego ramię, którym ten od razu ją objął i chyba kolejna dyskusja dobiegła końcowi, więc mogli przejść dalej. A nie, jednak nie.
- Hallie… tylko ty nie odpowiedziałaś - zauważył Zack, który zadał to pytanie. Blondynka powędrowała do niego spojrzeniem, po drodze mijając gdzieś Danielsa i pod nosem rzucając ciche
no tak, bo rozmowa o Rory kompletnie wybiła ją z toru. Jednak chyba nie potrzebowała zastanawiać się zbyt długo.
- Harvey - skomentowała od razu, a on pierw myślał, że coś od niego chciała, dlatego przeniósł na nią swoje ślepia, ale zaraz uświadomił sobie, że to była jej odpowiedź, co całościowo było słodko-gorzkie. Bo z jednej strony miłe, ale z drugiej jednak on jej nie wybrał. Kąciki jego ust niepewnie ruszyły ku górze, bo odruchowo chciał ucieszyć się z tej odpowiedzi. Tymczasem Daniels nawet już nie patrzył w stronę ich ulubionej parki, wcale nie podobała mu się jej odpowiedź, ani to oburzenie w sprawie Rory - bo mogłoby świadczyć o jakiejś zazdrości, do której normalnie Hallie nie przyznawała się - bo odruchowo założył, że chodziło o samą Rory, a nie o jego krótki komentarz. Tak więc on był w stanie na ten widok zaraz wyrzygać ten cały alkohol, który dopiero co w siebie wlał.
- Zobaczymy, ile z was jest tylko mocnych w gębie, więc... ilość partnerów seksualnych? - zaczęła mówić April i nie miała zamiaru owijać w bawełnę, zadając bardzo konkretne pytanie i przenosząc swój wzrok od razu na Zacka, bo jego odpowiedź interesowała ją najbardziej.
- Osiem osób - odpowiedziała Hallie, gdy przyszła kolej na nią. Było widać, że wcale nie musiała długo zastanawiać się nad tym, ani szczególnie pochylać, ale Daniels nie byłby sobą, jakby nie wyłapał w jej słowach pewnej nieścisłości.
- Osób? Nie mężczyzn? - upewnił się, że dobrze zrozumiał jej słowa, jednocześnie wpatrując się w nią widoczne niezaskoczonym wzrokiem. Z kolei Harvey nie wyglądał na wcale poruszonego tą odpowiedzią, co oznaczało, że wiedział.
- Nie. Osób, dobrze usłyszałeś - potwierdziła Steel, przy tym uśmiechając się niemal dumnie i unosząc jedną brew do góry, po czym wypiła swoją kolejkę. A Harvey w tym czasie… zastanawiał się i to dosyć intensywnie, jakby niemal przeprowadzał w swojej głowie jakieś skomplikowane obliczenia matematyczne.
- O w głowie Spencera zachodzi głęboki searching... - skomentował Keith, widząc jego wyraz twarzy, co od razu skupiło uwagę większości na brunecie. Na pewno myślałoby mu się łatwiej, gdyby nie te spojrzenia i dotychczasowy spożyty alkohol. Jednak w tym przypadku chodziło też o coś więcej.
- Bo jakby, wiecie, partner seksualny to brzmi jednak poważne, w sensie znacząco… - zaczął mówić, jednocześnie prostując się i zaczynając trochę gestykulować dłonią, na co Ash krótko się zaśmiał i skomentował.
- Filozof się załączył. - Jednak ta uwaga wcale nie wybiła go z rytmu swoich rozmyśleń, bo naprawdę to zagadnienie dla niego nie było takie proste, jakby mogło pozornie się wydawać.
- Więc no jakby, w takim przypadku jakieś takie pojedyncze razy z dziewczynami z tindera to nie liczą się, prawda? - zapytał, ale tak naprawdę w twierdzącym tonie, nastawiając się na zrozumienie i przytaknięcie ze strony grupy. No to się zdziwił.
- Liczą! - powiedziały jednocześnie Hallie i Amber ze słyszalnie oburzonym tonem, jakby za tę insynuację chciałby go niemal zbesztać, bo co to miało znaczyć, że te „szybkie numerki z dziewczynami z tindera” się nie liczyły. W pewnym sensie to było nawet nieco obraźliwe, a na pewno umniejszające.
- A Spencer, jakbyś był w klasycznym, monogamicznym związku i twoja dziewczyna zapytałaby, czy to w porządku, że umówi się z jakimś chłopakiem z tindera na jedną noc, to zgodziłbyś się, bo to nic nie znaczy? - zapytała Amber z tonem, który miał wskazywać na debilizm tego toku myślenia. Harvey stanowczo wyglądał na skołowanego, nie spodziewając się takiej reakcji ze strony dziewczyn i właśnie wylądował w potrzasku. Skwasił się widocznie, bo oczywiście po tym, jak Amber przedstawiła sytuację, to jego własne słowa już wcale mu się nie podobały.
- To... To nie to samo... To... To musi być dokładna liczba, czy może być przybliżona, bo... - zaczął coś tam dukać, jednocześnie drapiąc się po głowie i starając się dalej jakoś wybrnąć z tej mało komfortowej sytuacji, gdy Keith obnażył, jaki był rzeczywisty problem bruneta.
- Spencer nie może się doliczyć! - powiedział głośno i zaraz roześmiał się, a razem z nim kilka innych osób. Akurat sam Harvey wcale się nie śmiał, wyglądał nawet na lekko zażenowanego tą sytuacją. Był głupi, bo mógł rzucić jakąkolwiek liczbę i mieć to z głowy, ale on starał się odpowiedzieć zgodnie z prawdą… albo przynajmniej w pobliżu prawdy.
- Poczekaj brachu, pomożemy, kogo my poznaliśmy... Rory, Ava... - odpowiedział Daniels i zaczął na palcach wyliczać kolejne dziewczyny, które poznali jako te, z którymi w danym czasie spotykał się Spencer.
- Meave, Nancy... Ta, która pracowała w Zoo? - zaczął kontynuować Keith, przypominając sobie kilka innych dam.
- To była chyba Emily... i jeszcze Violet! - odpowiedziała Hallie, na którą brunet przeniósł swoje spojrzenie w stylu „i ty też Brutusie” nie wierząc, że dołączyła do tej mało śmiesznej zabawy.
- A tak, ta metal girl! No i nie zapominamy o Hallie... - wtrącił się jeszcze Ash, na sam koniec wbijając swoje spojrzenie w blondynkę, bo przecież nieładnie byłoby ją pominąć w tym
zacnym gronie. Harvey z tego wszystkiego schował swoją twarz w dłoniach, po czym przejechał nimi mocno po niej, a na sam koniec otrzeźwiająco klepnął się w policzki i wyprostował.
- Już? Dobrze się bawicie? Świetnie. Dobra przyznaję, nie jestem w stanie dokładnie przypomnieć sobie, więc powiem, że prawdopodobnie coś pomiędzy... dwadzieścia a dwadzieścia pięć - odpowiedział ostatecznie, mając to już kompletnie gdzieś, bo i tak zdążyli już poczerpać sobie z niego niezły ubaw. A nawet nie do końca z niego, tylko z jego porażek miłosnych, bo większość tych imion, które zdołali wymienić, to były przypadki, kiedy Spencer był bardzo naiwny i jego podejście do niemal każdej, nowej dziewczyny było w stylu „tak, to będzie właśnie to”, po czym bardzo szybko okazywało się, że to wcale nie było to. I ten fakt sam w sobie go widocznie irytował.
@Harper Pearson