Aha, czyli to nie jest jakiś random z ulicy, który się zagubił w świecie i wkurwi tym O'Connella niemożebnie.
Szkoda.
W momencie, kiedy to staje się jasne, Billiemu robi się... nieprzyjemnie. John nie miał w zwyczaju informować Billiego o swoich plamach, ale w ciągu tych tygodni obaj wyrobili między sobą tę wątłą nić komunikacji, która zawierała w sobie między innymi takie informacje jak "przyjdzie hydraulik, bądź łaskaw go nie odstraszyć swoją aparycją". Wydawałoby się więc, że Billy dostać powinien jakąkolwiek wiadomość dotyczącą wizyty Lalusia. Czyżby to, co wytworzyło się między nim i Johnem było tylko ułudą? Czyżby John nie cenił sobie-... zaraz. Stop. Lepiej zachować to dla Johna, jak już wróci.
Spogląda niecierpliwie na zegarek - bardzo możliwe, że pierwszy raz w życiu - i niechętnie orientuje się, że dyżur Johna skończył się z godzinę temu. Znaczy mógł być za minut pięć, a mógł wrócić nad ranem, bo w sumie kto wie, czy akurat ta pielęgniarka znowu nie podjęła zdesperowanej próby wyciągnięcia go najpierw na drinka, a potem do łóżka. Serio, laska, wyciągnij wnioski, bo już wszystkim w szpitalu (łącznie z najwyraźniej wpadającym tam regularnie Billym) znudziło się obstawianie czy i kiedy wyrwiesz Johna.
Nie wyrwiesz. Typ jest jak cegła. A ty jesteś nudna. Już prędzej Billy by go wyrwał.
-
Skąd znasz Johna? - odpowiada pytaniem na pytanie, bo skąd kurwa ma wiedzieć, kiedy tamten wróci. Zaraz orientuje się, że czegoś mu brakuje w całym równaniu. -
I co tu kurwa robisz?
Musi przyznać, że Laluś elegancko wyszedł z kryzysu braku otwieracza - biorąc pod uwagę, że ta zapalniczka wygląda, jakby nie miała nawet ryski, możliwe że zbyt elegancko. Cały Laluś zdaje się poruszać jak niemal wszystkie postaci kobiece w grach komputerowych - gładko i bez skazy, pojebane to jest trochę. Billy stara trzymać się niechętne spojrzenia dla siebie, chociaż różnica między jego zakurzonymi, dziurawymi jeansami oraz powyciąganą koszulką, własnoręcznie robioną koszulką punkrockowego zespołu, a tymi
błyszczącymi, idealnie wyprasowanymi ciuchami, jest wyraźna i dusząca. Kurwa, z czego są te ubrania, z satyny?
Billy nie ma pojęcia czym satyna właściwie jest, poza faktem, że zwykle jest elementem tego świata, którego szczerze nie znosi.
-
Billy.
Nie prosi o przedstawienie się w zamian, pewnie jest to jakieś imię pokroju Andromeda, czy Darcy.
@Frankie Bennett