Uśmiechnął się szeroko, nie mając żadnych wątpliwości co do tego, że niespodzianka się jej spodobała i sprawiła wiele radości. To było dla niego w tym momencie najważniejsze.
Od momentu wręczenia kwiatów do opuszczenia restauracji minęło jeszcze dobre kilkanaście minut, podczas których na spokojnie zdążyli wypić wino do końca i porozmawiać na jakieś mało istotne tematy. Tony, podczas swojego zniknięcia, zadbał również o uregulowanie rachunku, w którym uwzględnił niemały napiwek za nieocenioną pomoc w zorganizowaniu tego wieczora.
-
Podejdziemy? - Zaproponował, wskazując Holly kamienne schody, które prowadziły na szczyt punktu widokowego. Zaoferował, że mogą pójść pod rękę, co miało zapobiec ewentualnemu potknięciu Holly, o które w wysokich butach było nietrudno na takim podłożu (choć daleko mu było do chamskiej kostki brukowej). Jakby nie patrzeć, wciąż było to parę minut niespiesznego spaceru.
Na górze czekał ich jednak niesamowity widok. Kiedy siedzieli w restauracji, na niebie widniał jeszcze głęboki błękit, który stopniowo ustępował ciepłym barwom. Teraz, w ostatnim akcie przed zachodem, niebo było płomieniście pomarańczowo-czerwone, odbijając się w wodzie i podświetlając wystające z niej skały i linię wybrzeża.
Stojąc za barierką, zza której mogli obserwować ten spektakl natury, objął Holly zza pleców w pasie, chcąc mieć pewność, że nie będzie jej chłodno od tych pojedynczych podmuchów powietrza, które na tej wysokości były bardziej odczuwalne. Będąc tu z nią znowu poczuł to, co czuł już kilka lat temu. Była miłością jego życia i już nigdy, ale to nigdy nie chciał jej stracić. Tym razem jednak nie kierowały nim złe pobudki. Potrzebował kilku lat, żeby do tego dojrzeć... i chyba cieszył się, że przeszli tak wyboistą drogę.
Jej bliskość sprawiła, że dość szybko stracił zainteresowanie widokiem. Uwiedziony jej zapachem, złożył na jej szyi i odsłoniętym ramieniu parę delikatnych pocałunków, którymi próbował ją rozkojarzyć. Miał w zanadrzu jeszcze jedną "niespodziankę" i wyczekiwał odpowiedniego momentu, a im ten był bliżej, tym mocniej i szybciej biło mu serce.
Nagle zwiększył dystans między nimi, jakby chciał się po prostu przesunąć, ale wcale nie pojawił się obok, tylko uklęknął za Holly i wyjął z kieszeni niewielkie, ozdobne pudełeczko, w którym znajdował się
pierścionek zaręczynowy, który był pierwszą rzeczą, jaka mogła rzucić się jej w oczy, jeśli wreszcie obejrzała się, zaintrygowana tym, gdzie Tony się "zgubił".
@Holly Duke