W ciągu kilkunastu miesięcy spędzonych razem na powierzchni nie większej niż kilka metrów kwadratowych starego vana Elliot znienawidził Cece nie raz. Bywały nawet momenty, kiedy sam się sobie dziwił, że nadal z nią wytrzymuje, zamiast wyłamać się przy pierwszej lepszej okazji, gdy mógł wrócić do domu. I choć Abbott denerwowała go częściej niż jego własna siostra, co już samo w sobie było wyczynem, wiedział jedno - gdyby ich drogi wreszcie się rozeszły, prędzej czy później jakąś cząstką siebie by za nią zatęsknił.
-
Nie - zawyrokował, unosząc ku górze dumnie głowę, jakby posiadanie męskiej dumy nie pozwoliło mu być teraz dla niej miłym. -
Nie jestem jak wszyscy inni. A żeby chcieć spać z tobą w jednym łóżku albo oglądać cię bez bluzki, musiałbym najpierw odzobaczyć pare rzeczy, których nie da się odzobaczyć. NIE DA - dla pewności, że dobrze go zrozumiała, powtórzył nieco głośniej, krzywiąc się z
udawanego bólu, gdy poczuł na sobie jej ciężar. -
Ała ała ała, zejdź ze mnie, bo zaraz cię obślinię. Albo serio zacznę krzyczeć - zagroził, marszcząc brwi, tak by jego twarz nabrała groźnego wyrazu, zanim podjął daremną próbę zrzucenia z siebie dziewczyny. -
Nie chcesz, żebym zaczął krzyczeć, Abbott. Usłyszy mnie cały hotel i narobię ci takiego wstydu, że zapamięta to cały Londyn. Trochę słabo byłoby zasłynąć akurat z tego, że wyprowadzili cię z pięciogwiazdkowego hotelu w obstawie kilku ochroniarzy, nie? - według Steinharta byłoby to nawet gorsze, niż udawanie zakochanego w Cece idioty przed kobietą z recepcji. A to, jak wiadomo, nie był żaden szczyt jego marzeń.
Kiedy jednak wyswobodził się wreszcie spod jej ciężaru, zrzucając ją na twardą i zapewne bardzo drogą kanapę, momentalnie zrobił kilka kroków w bok, nie dając jej okazji, żeby mogła go z powrotem złapać. -
Wariatka - fuknął pod nosem, bez zastanowienia kierując się w stronę pianina, by w przypływie złośliwości powciskać kilka zupełnie przypadkowych klawiszy, denerwując tym nie tylko Cece, ale także hotelowych gości z całego piętra. Prawda była bowiem taka, że Steinhart tak szybko jak potrafił zjednać sobie nawet najgorszych wrogów, tak szybko prosił się o kolejnych, co rusz zachodząc komuś za skórę. -
Jak mi kupisz kulki czekoladowe, to pozwolę ci dzisiaj ze sobą spać - przekonany, że coś by mu się stało, gdyby nie podzielił się z nią tym tekstem, cytując klasyk klasyków w nieco zmienionej i dopasowanej do sytuacji wersji, wypalił nagle, nawiązując do wymienionych w dniu urodzin Briana smsów. Oczywiście tych, które pisał jeszcze trzeźwy; jeśli po nich były jakieś kolejne, zdążył już o tym zapomnieć. -
No weź, wiem przecież, że nadal masz kartę Lucifera - tym razem odsuwając na bok wszystkie żarty, posłał jej błagalne spojrzenie, które lepiej niż ubrane w zdania słowa mówiło, żeby nawet nie próbowała ściemniać. Bo Elliot, mistrz wciskania ludziom kitu, i tak od razu to wyłapie.
@Cece Abbott