Awatar użytkownika
43
lat
191
cm
nadinspektor
Uznana Klasa Średnia
James nienawidził weekendów.
Tym chyba różnił się od “normalnych” ludzi - większość pałała jakąś antypatią do początku tygodnia, ewentualnie środka. On, za to, wyjątkowo nie lubił jego końca.
I to wcale nie dlatego, że to właśnie wtedy miał większość dzieci na głowie (o ile przypadał jego tydzień). Nie, to by było do przeżycia. Prawdę mówiąc, lubił swoje dzieci - o ile czegoś nie odwalały, jak czasami robiła to June - i chętnie spędzał z nimi czas.
James nienawidził weekendów, bo to wtedy właśnie najczęściej był zmuszony - poza pracą - do spotykania się ze swoją byłą żoną i jakoś zawsze, cholera, trudno mu się było potem pozbierać. A wydawałoby się, że już dawno poradził sobie ze stratą ukochanej żony; w końcu dalej normalnie funkcjonował, dalej normalnie chodził do pracy; uśmiechał się i, zdawałoby się, żył pełnią życia, nie okazując nikomu ani grama smutku.
No, był kurewsko dobrym kłamcą.
Normalnie zrobiłby wszystko, żeby wykręcić się od spotkania z Joey; powiedziałby JJ'owi, żeby zajął się całą sprawą i sam zamknąłby się w swoim gabinecie - albo najzwyczajniej w świecie przypomniałoby mu się, że akurat teraz ma super ważne zebranie w pracy i, cholerka, nie może zostać, ale każe przekazać pozdrowienia i ogólnie to buziaczki, ale, no niestety, musi lecieć. Tym razem jednak sprawa miała się kompletnie inaczej; bo nie chodziło tylko niego.
Urodziny ich najmłodszej latorośli zbliżały się do nich ogromnymi wręcz krokami i nastał ten czas, by zdecydowali, co właściwie w tym roku robią. Zwykłą imprezę, czy może coś większego? Cokolwiek by to nie było, to musieli spotkać się całą rodziną (poza najmłodszą, która akurat była u przyjaciółki na noc, jakoś to tak szczęśliwie wypadło) i obgadać całą sprawę.
James nawet nie wiedział kiedy nalał sobie szklaneczkę whisky i trzymał się niej jak tonący brzytwy.
Właśnie siedział sobie grzeczniutko w salonie - wcale nie będąc spiętym niczym jakiś skazaniec - i popijał drogocenny napój, kiedy rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Wcale nie podskoczył jakby ze strachu, choć przez długą chwilę zastanawiał się, czy przypadkiem zawału nie dostał, po czym z wahaniem podniósł się na nogi, by skierować się do frontowego wejścia do domu.
Nałożył sztuczny uśmiech na twarz, upił kolejny łyk whisky i wręcz z impetem otworzył drzwi; wcale nie czując się, jakby ktoś postanowił przyjebać mu czymś ciężkim w łeb, kiedy zobaczył twarz Joey.
— Tak myślałem, że samo piekło przybyło — stwierdził, całkiem przyjaźnie, przesuwając się na bok, by wpuścić kobietę do środka. — Dzieci powinny tu zaraz być. Rozgość się! I tak to zawsze robisz bez pytania się o zgodę.
Posłał jej krzywy uśmiech, zamykając za nią drzwi i podążył za kobietą, znowu upijając łyk whisky.
— Boże, daj mi siłę, bo nie przeżyję tego — mruknął w końcu, zaciskając palce na trzymanej przez siebie szklance; rzucił spojrzenie w stronę Joey, by następnie przejść do salonu i usadowić się gdzieś na kanapie.
Cholera, powinien był udawać, że coś my wypadło. Na przykład biodro. Podziałałoby, nie?

@Joey Queen
Mów mi echo. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda echo#0034. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie, jeżeli chodzi o sceny erotyczne.
Szukam :).
Uwaga, moje posty mogą zawierać: nic strasznego.

Podstawowe

Eventy

Dla użytkownika

Awatar użytkownika
42
lat
173
cm
Złych goni, dzieci zawodzi
Uznana Klasa Średnia
Cóż za przenikliwość, Sherlocku - powiedziała z drwiącym wyrazem twarzy w odpowiedzi na wspomniane piekło; wygodnie opierała się o framugę z rękoma splecionymi na piersiach, bo James ewidentnie nie spieszył się do otwarcia drzwi. - Szczególnie, że sam mnie zaprosiłeś na tę godzinę.
„Zaprosiłeś” było lekkim nadużyciem. Po prawdzie zrobiły to dzieci w zeszłym tygodniu na ich rodzinnym czacie, na zachowanie którego same nalegały. One zresztą tam najwięcej pisały, Joey pozostawała raczej bierną obserwatorką w pełni zadowalającą się dodawaniem reakcji do wiadomości i odpowiadaniem na pytania skierowane bezpośrednio do niej. Nie czuła potrzeby uczestniczenia w tej rozmowie, nie kiedy miała z nimi taki dobry kontakt również bez Jamesa, ale najwyraźniej dzieciakom na tym zależało, wiec zaciskała zęby. Oboje chyba zaciskali.
James samego zaproszenia na wspólne planowanie urodzin Jagger szczególnie nie skomentował, co wszyscy przyjęli za „tak”.
Chyba. Szlag wiedział o co chodziło Jamesowi w życiu j we wszystkim, włącznie z tymi dziecinnemu zaczepkami, które - rękę by dała sobie uciąć - to on zawsze zaczynał.
Nieprzyjemnie bolesne było zawsze wracanie do tego domu i świadomość, ze już nie jest, ani nigdy nie będzie, jej, chociaż to przecież ona naprawiała tutaj wszystkie usterki, ona wiedziała gdzie są wszystkie narzędzia i sama budowała tę barierkę przy schodach, kiedy James był w pracy, a ona siedziała w ciąży z June i trzyletnim wówczas, głośnym Juniorem. Znaczy Junior był obok, nie jako element ciąży.
Po odejściu tysiąc razy myślała o nawalającej desce na ganku, którą powinno się wymienić na nową i porządnie przymocować, martwiąc się, ze o tym zapomną i Jagger albo ktoś inny zrobi sobie krzywdę.
Odwiesiła kurtkę, poprawiła włosy, spokojnie zdjęła buty i ignorując mamrotanie pod nosem swojego byłego męża, skierowała się do salonu. Szklanka, whisky. Miał rację - świetnie sobie radziła z samoobsługą. Na widok Jamesa siadajacego na kanapie zajęła miejsce, rozmyślnie, jak najdalej od niego, ale jednocześnie będące na tyle blisko, żeby nie wyglądało to nienaturalnie. Jojo nie potrzebowała dodatkowego stresu. Założyła nogę na nogę, siadając wygodnie i patrząc ni to na szklankę, ni to na swojego byłego męża.
Masz już jakiś pomysł na te urodziny? — zapytała, bo siedzenie z Jamesem w ciszy było o wiele gorsze od siedzenia z Jamesem w ogóle.

@June King @James King @Jojo King @JJ King
Mów mi Janek. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię jasne.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

James Jr King
Awatar użytkownika
23
lat
173
cm
Uznana Klasa Średnia
Plan był prosty. Zawieźć Jagger do koleżanki, wrócić zanim pojawi się matka i dopilnować, żeby rodzice się nie pozabijali. Tylko niestety w tym wszystkim JJ nie uwzględnił jednej (nie)wiadomej - Jojo, która bezceremonialnie wprosiła się na przednie siedzenie auta, gdy ten zapinał pas najmłodszej siostry. I tak właśnie prosty plan Juniora obrócił się o 180 stopni, a zamiast po prostu podrzucić młodą na nocowanie, musiał jeszcze zajechać po drodze do sklepu (wedle życzenia Josephine). Do momentu, gdy nie zobaczył jej auta na podjeździe, liczył że może coś zatrzymało Joey i ta nieco się spóźni. Szczęście jednak nie do końca go opuściło, bo Jojo zgubiła swój telefon gdzieś pod fotelem i mógł, pozostawiając jej kluczyki, żeby zamknęła samochód, wejść do domu i ocenić szkody wyrządzone przez huragan zwany rodzicami. JJ był dobry z matmy, ale nie potrzeba było tu geniusza by obliczyć, że pusty dom + James + Joey = rozpierdol.
Nie musiał ich długo szukać - praktycznie od razu po wejściu do domu było czuć napiętą atmosferę, a im bliżej był salonu, tym powietrze zdawało się być cięższe, jak gdyby kłębiły się w nim niewypowiedziane słowa. Eh. Może jakby tak szczerze ze sobą porozmawiali, to wszystko w końcu wróciłoby do normalności, której tak bardzo brakowało wszystkim dzieciakom? Gdy zobaczył ich niekomfortowo siedzących na kanapie, jakby byli dziećmi w przedszkolu, które rozsadziła zdenerwowana nauczycielka, tylko głęboko westchnął i ruszył w ich kierunku, aby pozabierać im alkohol. -Cześć mamo. - rzucił, gdy zabierał jej szklankę, a po drodze do kuchni, gdzie planował schować skonfiskowaną whisky (zaczynał powoli czuć się jak ta przedszkolanka), odwrócił się w stronę rodziców, starając się wyglądać przy tym dość poważnie (z zapewne marnym skutkiem, choć wolał o tym nie myśleć)-Błagam, chociaż spróbujcie się zachowywać jak cywilizowani dorośli. Jojo za sekundę tu wejdzie, a ja nie dam rady kolejną noc słuchać, jak płacze. - po tym wymienił szkło z trunkiem na czyste szklanki i sok - coś, co zdecydowanie bardziej pasowało do okazji. W końcu planowali urodziny siedmiolatki, a nie stypę. Do drugiego pomieszczenia wrócił się jeszcze na chwilę, aby złapać jakieś pudełko ciastek, po czym (bardzo strategicznie) usiadł między Jamesem i Joey wierząc, że wcale nie będzie tak źle, jakby sytuacja mogła na to wskazywać.

@James King @Joey Queen @Jojo King @June King
Mów mi Mi. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Mi#9438. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię naaaaah.
Szukam ..
Uwaga, moje posty mogą zawierać: źle postawione przecinki, nadmiar nawiasów, przekleństwa.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Josephine Joseph King
Awatar użytkownika
16
lat
161
cm
uczennica
Uznana Klasa Średnia
Goździki, róże, hortensje? Zbyt pospolite. O, margerytki sprawiają wrażenie, jakby ich dużo było. Eustoma brzmi zabawnie. Chryzantemy mają ciekawy kształt. Wszystkie jednak jakieś takie nie-idealne. Przegnite, zwiędłe, mało rozłożyste, nieciekawe kolory. Wybór kwiatów to była jakaś tragedia, szczególnie w sobotnie popołudnia, gdy ekspedientka chciałaby już zamykać i wywierała jedynie presję na biednej Josephine. Co miała niby zrobić? Zestresowała się, przeliczyła jeszcze raz resztę swoich kieszonkowych i pieniędzy, które dołożył jej JJ i położyła na ladę, mówiąc proszę Grubosza. Nie powiedziała tego w pełni świadomie, to była pierwsza nazwa, która wpadła w jej zakres widzenia i nie było już odwrotu. Zapłaciła za roślinkę w doniczce, dopytała o parę szczegółów już i tak zirytowaną kasjerkę, i wyszła ze sklepu, udając się do samochodu brata. Odetchnęła i pochwaliła mu się zdobyczą. Wracała do domu połowicznie szczęśliwa.
(Nie)stety, tuż przed samym domem, telefon Jojo wypadł z jej dłoni i ukrył się w cieniu fotela. Ciężko powiedzieć, czy był to wypadek czy specjalnie trzymała go tak luźno, by jak najbardziej zwlekać z wejściem do chaty, gdy zobaczyła, że mama już przyjechała. Z jednej strony, sama była jedną z tych, którzy namawiali Joey na przyjazd i omówienie planu urodzin najmłodszej córki, ale zarazem zawsze, gdy rodzice byli razem w jednym pomieszczeniu, Jo odczuwała duży niepokój.
Zapewniła brata, że zamknie samochód na klucz, jak znajdzie telefon, więc nie musi na nią czekać. Szczerze mówiąc, to zwlekała z tym chwilę, by porobić ćwiczenia oddechowe, których się nauczyła z internetu, i odrobinę się uspokoić. Gdy udało jej się okiełznać hałasujące serce, zabrała się w końcu za szukanie telefon.
Stojąc pod drzwiami z doniczką w ręku, wzięła kolejny, głęboki oddech i weszła do środka. Uśmiechała się i szła dość żwawo. - Hej - przywitała się i dała tacie buziaka w policzek. Następnie podeszła do matki, również dając jej całusa i wręczyła w dłonie doniczkę z roślinką. - To dla ciebie. Grubosz. Podobno przynosi szczęście i nie wymaga zbyt dużej uwagi - więc jeśli i jego zostawisz, to pożyje troszkę dłużej.

@James King @JJ King @Joey Queen @June King
Mów mi rolka/szysza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda rolkie#3002. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię spójrz na jej wiek.
Szukam brak danych.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: brak danych.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

June Janet King
Awatar użytkownika
18
lat
173
cm
uczennica i córeczka tatusia
Uznana Klasa Średnia
Kompletnie zapomniała o tym, że w ten weekend byli umówieni z mamą na ustalenie co z urodzinami Jagger. Z tego powodu dzień wcześniej nawet nie brała pod uwagę tego, że rano będzie musiała wstać wcześniej, co teraz się na niej odbiło. Zasnęła dopiero koło piątej rano, zajęta oglądaniem najnowszego sezonu RuPaul, przez co była wyraźnie niezachwycona tym, że od rana na dole ktoś ciągle się krzątał i ją budził. Przewracała się z boku na bok, starając się zignorować to, ale ostatecznie się poddała. Mniej więcej wraz z przyjazdem Joey wstała w końcu z łóżka, od razu spotykając się z obrzydliwym bólem głowy. Przez jakieś 3 minuty siedziała na krawędzi łóżka, zastanawiając się nad tym, czy jak wstanie, to się zrzyga czy nie. W końcu stwierdziła, że raz się żyje i ruszyła się z materaca. Ubrała bluzę, zamknęła laptopa, który leżał jeszcze na łóżku po maratonie oglądania, a zabrawszy telefon, niechętnie wyszła ze swojego pokoju.
Chciała zejść na dół do kuchni po szklankę wody i ewentualnie (bardzo) spóźnione śniadanie, ale już na schodach poczuła, że coś jest nie tak. Atmosfera w miarę schodzenia stawała się coraz gęstsza, do tego stopnia, że na parterze byłaby w stanie pokroić ją nożem. W tej samej chwili sobie przypomniała o odwiedzinach mamy i nagle wszystko stało się jasne. Zanim jednak dołączyła do tego piekła, poszła za pierwszym celem i nalała sobie wody, przez dłuższą chwilę, czy sama woda wystarczy na to starcie.
Nie lubiła, kiedy mama przyjeżdżała. I nie miało to nic z jej obecnością, nie, zawsze się cieszyła na jej widok. Niemniej od rozwodu ich rodzice w jednym pokoju mogło oznaczać tylko jedno: kłopoty. Była już pogodzona z tym, że nigdy nie będzie tak jak kiedyś, co nie oznaczało, że ułatwiało to jej konfrontację z nimi. Przeciągała to do maksimum, nareszcie biorąc głęboki wdech i decydując się na wejście w paszczę lwa.
- Cześć, mamo, tato - przywitała się z nią, tracąc wszelką nadzieję, kiedy dostrzegła JJa siedzącego między nimi. Wyglądało to tak sztucznie, że miała ochotę tylko odwrócić się na pięcie i wyjść, ale przecież nie mogła. Tym razem spotykali się tu w "wyższych" celach, a Jagger przecież nadal była najważniejsza. Podeszła do nich bliżej, żeby ukraść z pudełka dwa ciastka, bo żołądek już przestał aż tak się buntować, po czym rzuciła się na wolny fotek obok, siadając bokiem i przekładając nogi przez podłokietnik. - Ustaliliście już coś czy byliście zbyt skupieni na tym, żeby nie rzucić się sobie do gardeł? - Oto i jest. Pani maruda, niszczycielka dobrej zabawy i pogromczyni uśmiechów dzieci.

@James King @Joey Queen @JJ King @Jojo King
Mów mi Ola. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 49825838 lub Discorda alek#7308. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię jak sama dorosnę to ok :(.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: nie wiem, gejostwo.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Awatar użytkownika
43
lat
191
cm
nadinspektor
Uznana Klasa Średnia
Było zajebiście.
Doskonale, wręcz. To nie tak, że James miał ochotę dosłownie uszkodzić sobie cokolwiek, byleby tylko wyrwać się z obecności swojej byłej żony; i to wcale dlatego, że jej nienawidził.
Wręcz przeciwnie.
Cholera, miał 43 lata - myślałby kto, że da radę się już zebrać po rozstaniu. A jednak... Kiedy patrzył się na Joey, nie umiał powstrzymać rozdzierającego bólu serca; pustka w nim stawała się tylko wyraźniejsza, gdy była obok. Kochał ją. Jak jakiś debil, zakochał się na amen i nie było przebacz. Wszystko by jej wybaczył; nawet tę cholerną zdradę.
Może rzeczywiście miał źle w głowie, że nie umiał ruszyć dalej.
No, ale chyba nie na tym powinien się skupiać; bowiem Joey właśnie coś do niego mówiła i, wbrew temu co chciał jego mózg (a było tym całkowite wyłączenie się i pozostanie głuchym na jej słowa), musiał jednak zwrócić na to uwagę. No przecież chodziło o Jagger - to już tylko z jej powodu obecnie nie podkulał ogona przed siebie nie sprintował w kierunku swojego samochodu, by jak najszybciej móc rozsypać się na kawałki w samotności.
Upił kolejny łyk whisky; otworzył już usta, by coś powiedzieć, kiedy nagle, zdawałoby się, koło niego zmaterializował się JJ i nagle zabrał mu szklankę z dłoni - to samo robiąc zresztą ze szklanką matki. James wydał z siebie nieco poirytowane prychnięcie, jednak nic nie powiedział, zamiast tego odwracając gdzieś wzrok na bok.
Wiedział, że syn miał rację.
Zmusił się, żeby się rozluźnić; a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech - tyle razy już go nakładał, że przecież stał się w tym mistrzem. Jojo i tak już miała wystarczająco stresu z tym całym przerzucaniem się opieką nad dziećmi co weekend czy tam co tydzień; nie musieli dodawać jej do tego.
— Cześć, skarbie — przywitał się z Jojo, kiedy ta pojawiła się w pomieszczeniu i przetarł dłonią kark, żeby jeszcze bardziej zmusić się do zrelaksowania się. I na chwilę wszystko było okej; ale potem pojawiła się June i James wywrócił oczami na jej słowa, choć musiał przyznać, że takie wtrącenia jedynie ułatwiały mu udawanie.
— No, nie przemądrzaj się tak, bo ci jeszcze głowa wybuchnie — stwierdził, o wiele pogodniej niż przed chwilę; choć unikał spojrzenia na Joey. Mężczyzna kiwnął krótko głową i usadowił się nieco wygodniej na kanapie, ogarniając wzrokiem towarzystwo.
— Urodziny Jagger są już za rogiem. W tym roku, jak wszyscy wiemy, młoda kończy siedem lat. Na pewno będzie chciała zaprosić swoich kolegów i koleżanki, więc wpierw musimy ustalić, gdzie właściwie te urodziny będą, bo nie wiem, czy tutaj się tłok nie zrobi — powiedział, przyjmując wręcz profesjonalny ton. — Jestem też pewien, że cokolwiek bym nie wymyślił, to młoda mogłaby to uznać za kiczowate, bo najchętniej to bym wyciągnął tego drewnianego konika ze strychu i te durnowate czapeczki urodzinowe, także tu jest wasza rola, dzieciaki, bo chyba lepiej się znacie, co to teraz młodzież w ogóle lubi, nie?
Uniósł nieco teatralnie brwi, posyłając każdemu z osobna równie zabawne spojrzenie i zapauzował na chwilę; ale jedynie na chwilę.
— I żeby każdy na nich był — dodał w końcu, nieco jakby zmieszany. — Na tych urodzinach. No. To co, ktoś ma jakieś pomysły?

@Joey Queen @JJ King @Jojo King @June King
Mów mi echo. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda echo#0034. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie, jeżeli chodzi o sceny erotyczne.
Szukam :).
Uwaga, moje posty mogą zawierać: nic strasznego.

Podstawowe

Eventy

Dla użytkownika

Awatar użytkownika
42
lat
173
cm
Złych goni, dzieci zawodzi
Uznana Klasa Średnia
Joey zawsze zaskakiwało to, jak Junior z tą swoją dziecinną wciąż twarzą i najsłodszą osobowością na świecie potrafił być nie tylko poważniejszy od niej i jego ojca razem wziętych, ale również jednym zdaniem sprawić, że Joey na chwilę zapominała jak oddychać. Tak zrobił i teraz, mówiąc o płaczącej Jojo i już jasne było, że Joe będzie musiała spędzić pół nocy na siłowni, dopóki nie zacznie rzygać z bólu, żeby chociaż przez chwilę nie czuć się jak najgorsza matka na świecie, krzywdząca wszystkich wokół. Miała najlepsze dzieci na świecie i serce jej pękało za każdym razem, kiedy pomyślała, że mogą być nieszczęśliwe. Ale zamiast powiedzieć cokolwiek, wywróciła jedynie oczami i machnęła ręką, jakby chciała dac znac, ze oczywiscie, ze będzie się dobrze zachowywać.
Każde z dzieci przytuliła - nawet Juniora, kiedy tylko usiadł obok, przygarnęła do siebie na moment i ucałowała w czubek głowy. Nie była pewna skąd jej drugie dziecko wzięło pomysł z tym kwiatkiem, ale Jojo zawsze radziła sobie ze stresem w najsłodsze z możliwych sposobów i trochę tyko serce łamiące i oto tez była June, skarb jej w którym stanowczo za często widziała samą siebie, naturalnie wiec była jednocześnie dumna i pełna chęci by dziecko to przez łeb walnąć, jak teraz na przykład po tej idiotycznej uwadze. James jednak ze Wściekłą Na Cały Świat Nastolatką radził sobie całkiem nieźle, o niebo lepiej niż Joey chyba i to szczęście całe, że tak było.
Impreza w okolicy stajni może - rzuciła, bo myślała o tym już wcześniej, nie przyszłaby nieprzygotowana i bez planu. Powiedziała zaraz tez, ze cenowo to nie wyjdzie drogo, ze Jagger przecież konie kocha - chociaż może już nie te na patykach *znaczace spojrzenie na Jamesa* - i ze w stajniach jest na imprezę dla dzieciaków przestrzeni trochę, wie, bo dzwoniła.

@James King @Jojo King @JJ King @June King
Mów mi Janek. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię jasne.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

James Jr King
Awatar użytkownika
23
lat
173
cm
Uznana Klasa Średnia
Dobrze pamiętał jak kiedyś spędzano w ich domu urodziny - jubilat zawsze wybierał co będzie na obiad, nawet jeśli miały to być horrendalne ilości fast foodów zwieńczone za dużą porcją lodów, rodzice zawsze dbali, by dzieciaki dostały wymarzony prezent, z telewizora wydobywał się dźwięk ich ulubionych filmów, a jedna z młodszych sióstr nakłaniała wszystkich domowników do noszenia tych zabawnych papierowych czapeczek, których gumka zawsze wpijała się w brodę. Zdjęcia z urodzin należały do jego ulubionych - wszyscy zawsze byli na nich tacy szczęśliwi i beztroscy, często uchwyceni w dość kompromitujący sposób (jak to jedno zdjęcie Jamesa na rowerku Jojo), ze śladami tortu gdzieś na policzku i uśmiechami tak szczerymi, że patrząc na te pamiątki nie raz chciało mu się płakać. Bo w końcu przyszedł dzień, w którym wszystko się zmieniło. Mimo upływu tylu lat nadal nie do końca rozumiał, dlaczego rodzice się rozstali. “Między nami coś przestało działać” mówili. Przestać działać to może ekspress do kawy, który on potem musi naprawiać, a nie małżeństwo. Naprawdę nie był głupi i tłumaczenie rozwodu tym, że każde z rodziców postanowiło pójść we własną stronę uważał za równie idiotyczne, co twierdzenie, że dwanaście do kwadratu to dwadzieścia cztery. Mimo tego starał się o tym nie myśleć, bynajmniej nie przez jakąś pozostałą w nim dziecięcą naiwność, a przez fakt, że lepiej mu się żyło gdy nie rozmyślał o możliwych faktycznych powodach rozstania. Bo te, które przychodziły mu do głowy były dużo gorsze niż zwykłe ‘już nam się nie układa’, a on za bardzo kochał Jamesa i Joey, by którekolwiek podejrzewać o najgorsze. Przecież żadne z nich świadomie nie zniszczyłoby ich szczęśliwej rodziny, prawda?
Przez rozwód dawne obchody urodzinowe nie były już takie same - fakt, nadal wyprawiali dzieciom imprezy, nadal nosili zabawne czapeczki i wpychali sobie twarze w talerzyki z ciastem. Tylko teraz dzień nie kończył się na nich wszystkich zasypiających wspólnie na kanapie po maratonie filmowym, bo przecież Joey musiała wracać do domu. Na fotografiach nadal widniały uśmiechy, ale zabrakło na nich rodziców wtulonych w siebie i jednego z rodzeństwa wywracającego oczami na te wylewy uczuć. Dałby dużo, by choć raz jeszcze móc zrobić takie zdjęcie. Może tym razem zamiast wywróconych oczu w tle jedno z dzieci pokazałoby kciuki w górę. Może Jagger w końcu doświadczyłaby prawdziwych rodzinnych urodzin, bez sztucznych przyjemności i udawania, że wszystko jest w porządku. Może w końcu wróciliby do świętowania urodzin ojca, który od czasu rozwodu zakazał składania sobie życzeń. Bo urodziny zawsze obchodził razem z matką, a rozwód po raz kolejny zniszczył jedną z ich rodzinnych tradycji. Nie było już tego chaosu, który zdawał się wypełniać dom Kingów z początkiem marca, nie było kolorowych laurek przypiętym magnesem-serduszkiem na drzwi lodówki i nie było koślawie wykonanych prezentów, które mimo swojej niedoskonałości zawsze zdawały się wywoływać uśmiechy na twarzach rodziców. Zamiast tego JJ z początkiem marca na twarzy ojca widział tylko mocno zaciśnięte usta, których kąciki z trudem unosiły się w górę, gdy któreś z nich życzyło mu stu lat, i szklaneczkę whisky, która tego dnia zdawała się być nieco pełniejsza niż zwykle. Gdy widział jak ojciec tłumi w sobie ból, który jego smutne i nieraz zaszklone oczy zdawały się wykrzykiwać w agonii, gdy czasem, w chwili nieuwagi, przyłapał go na opuszczeniu maski obojętności, coś pękało w środku chłopaka. I mimo bycia życiowym optymistą, który codzienne niepowodzenia starał się brać z przymrużeniem oka i nieraz obracał je w żart, nie potrafił już cieszyć się własnymi urodzinami. Kto na jego miejscu, oprócz bezwzględnego narcyza, potrafiłby z radością uczestniczyć we własnej imprezie, gdy tydzień wcześniej na tej samej kanapie, na której rozłożone były prezenty, jego ojciec starał się utopić smutki w alkoholu i samotności? JJ nie potrafił do końca odmówić rodzinie, widząc jak dużo frajdy sprawia młodszym siostrom irytowanie go i żartowanie z tego, jaki jest już stary i wcale nie mądrzejszy, jak Jagger cieszy się, że może mu wręczyć laurkę i jak wszyscy udają, że śmieszne czapeczki wcale nie są niekomfortowe. Tyle tylko, że co roku znajdował sposób, by rodzinne świętowanie trwało jak najkrócej. “Przykro mi, znajomi wyciągają mnie na kręgle”, “Będę wieczorem, bo po szkole lecę do kina”, “Mam ogromny projekt na zajęcia, czy możemy przełożyć to na niedzielę wieczór?””Mam czas na urodzinowe śniadanie, potem lecę do biblioteki uczyć się do testu”. Kochał spędzać urodziny z rodziną i równie mocno nienawidził ich okłamywać, więc zawsze starał się, by choć przez chwilę z nimi pobyć, zjeść ciasto, otworzyć prezenty a potem uciec wciskając im swoją wymówkę. Nikt nie zaprosił go na kręgle, nie poszedł do kina, a wszelkie projekty kończył zazwyczaj z wyprzedzeniem. On po prostu nie mógł siedzieć w domu i patrzeć na rodziców, którzy starali się udawać, że są normalną rodziną, gdy nieraz już widział, jak podczas spotkań jedno z nich ucieka do kuchni by unikać tego drugiego. Więc po prostu wsiadał w samochód i jechał na plażę czy do parku, byle być z daleka od ludzi i postarać się oczyścić głowę z kłębiących się w niej nieprzyjemnych myśli. Bo może i był tym pieprzonym optymistą, ale nie widział nic pozytywnego w ich rozbitej na kawałki rodzinie, a szczęśliwe dziecięce wspomnienia, które wiązał z dniem urodzin tylko bardziej wbijały mu nóż w serce, gdy porównywał je do teraźniejszej farsy.
Gdy weszła, Jojo zdawała się być zdenerwowaną, więc posłał jej ciepły uśmiech, żeby dodać jej nieco otuchy, a równie przyjazny, choć tym razem nieco skrzywiony. skierował w stronę June, gdy ta rozsiadła się w fotelu i rzuciła typowym dla niej komentarzem. Przynajmniej ona nie próbowała udawać, że nie widzi niezręczności, jaka wisiała w powietrzu. Może to było coś, co powinien od niej podłapać? Takie bezceremonialne nazywanie rzeczy takimi jakie są? Wysłuchał tego, co matka miała do powiedzenia kiwając głową, bo w sumie jej wstępny plan nie był najgorszy. -Jak dla mnie stajnia to dobry pomysł. Wiadomo ile będzie tych dzieciaków? I czy wiemy jak w tym roku zrzucamy się na prezenty i co Jagger by chciała? - Tutaj niepewnie zerknął w stronę swojej prawie najmłodszej siostry, licząc, że może ona jest na czasie z najnowszymi zainteresowaniami młodej. On sam często za nimi nie nadążał, a bardzo chciał uniknąć powtórki ze świąt, kiedy zamiast wymarzonego pluszowego tygrysa kupił jej owieczkę (która faktycznie była jej wymarzoną przytulanką, ale miesiąc wcześniej.)
@James King @Joey Queen @Jojo King @June King
Mów mi Mi. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Mi#9438. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię naaaaah.
Szukam ..
Uwaga, moje posty mogą zawierać: źle postawione przecinki, nadmiar nawiasów, przekleństwa.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Josephine Joseph King
Awatar użytkownika
16
lat
161
cm
uczennica
Uznana Klasa Średnia
Słowa June w ogóle nie poprawiały sytuacji w i tak rozdartym już umyśle Jo. Każda chwila była z jednej strony szczęśliwa, uwielbiała widzieć swoją rodzinę w (prawie) komplecie, przypominały jej się lepsze czasy i serduszko wypełniało się miłym ciepłem. Z drugiej strony, ciepło znajdowało ujście w dużej szczelinie, które rozdarło serce Jojo na pół. Smutek, żal, poczucie winy. Próbowała to nadrabiać sztucznymi uśmieszkami, uszczęśliwianiem najbliższych drobnymi upominkami. Działało na chwilę, aczkolwiek w tej sytuacji, każda najmniejsza chwila była na wagę złota.
Uśmiech Juniora dodał jej otuchy. Zawsze dodawał. Starszy brat zawsze był jej ostoją, przy nim wszelkie smutki odchodziły w dal na jakiś czas. Czuła się przy nim bezpiecznie i bardzo go kochała, choć nigdy mu nie potrafiła tego powiedzieć. Zresztą, żadnemu członkowi swojej rodziny nie umiała. Dlatego brak werbalnego okazywania uczuć, starała się JJowi rekompensować układaniem z nim lego albo robieniem świetnych transakcji wymiennych z członkami swojej klasy. Stary zestaw klocków w zamian za trzy brokatowe długopisy, notatki z matematyki (zrobione przez lub ukradzione bratu) i dzisiejsze śniadanie? Deal. Jej to wiele nie kosztowało, członkowie klasy i taki mieli w dupie lego, a Junior był szczęśliwy.

Po sprezentowaniu mamie roślinki, Jojo zasiadła na podłodze, na dywanie, i starała się wyglądać na całkowicie wyluzowaną. Zajęła jednak takie miejsce, z którego nie będzie niezręcznie jej uciec w razie czego, zamiast ściskać się na kanapie między bratem, a którymś z rodziców. Jeszcze pomyślą, że któreś z nich faworyzuje!
- Stajnia brzmi spoko - odezwała się cicho, ale na tyle cicho, że aż sama ledwo to usłyszała. Odchrząknęła głośniej i powtórzyła odpowiedź, patrząc raczej na któreś z rodzeństwa, zamiast na Jamesa lub Joey. - Mówiła mi coś o jakimś domku dla lalek…chyba? Coś wspominała o takim składanym, z garażem…Nie wiem. June, tobie chyba coś mówiła, nie? - spytała, skupiając wzrok na starszej siostrze.

@James King @Joey Queen @JJ King @June King
Mów mi rolka/szysza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda rolkie#3002. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię spójrz na jej wiek.
Szukam brak danych.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: brak danych.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

June Janet King
Awatar użytkownika
18
lat
173
cm
uczennica i córeczka tatusia
Uznana Klasa Średnia
June doskonale wiedziała, że ich rodzina i spotkania nigdy nie będą już takie same jak kiedyś. Już dawno przestała się łudzić co do tego, że ich rodzice się pogodzą i będą mogli wrócić do stanu sprzed kilku lat, kiedy wszyscy byli szczęśliwi i wzajemnie się kochali. Naturalną reakcją obronną dziewczyna była złośliwość, do której pewnie wszyscy się już przyzwyczaili i zrozumieli, że najlepiej na takie zaczepki nie odpowiadać w jej przypadku. Gorąca głowa Janet mogła łatwo wywołać kłótnię, a przecież nie spotkali się tutaj w tym celu. Podobno.
Ze znudzeniem słuchała rozmowy rodziców i rodzeństwa, zajmując się w tym czasie ukradzionym ciastkiem. Tak naprawdę nie zamierzała się angażować w organizowanie urodzin Jagger, bo spodziewała się tego, że i tak będą beznadziejne. Nie przez to, że się nie postarali bądź zaprosili mało gości albo - nie daj boże! - kupili zły prezent. Nawet najbardziej huczne i bogate urodziny nie były w stanie ukryć ich dysfunkcyjnej rodziny. Jeśli uważali, że mała Jagger nie widziałaby wtedy swoistej niezręczności między rodzicami, to musieli brać ją za ślepą bądź głupią. June, jak i reszta rodzeństwa, chciała jedynie normalności. Normalności, która w jej pojęciu nie była cotygodniowymi przeprowadzkami między rodzicami, którzy byli jednością. Którzy się nie kłócili, którym zależało nie tylko na dobrze swoich dzieci, ale i partnera. Co jej było z najdroższego prezentu, skoro wracając do domu ze szkoły, spotykała tylko jednego swojego rodzica, który za wszelką cenę próbował ukryć smutek i rozpacz, często w alkoholu?
- Tak, mówiła mi - odpowiedziała na pytanie Jojo, poprawiając się trochę na fotelu, choć dalej z przewieszonymi nogami. - Wspominała, że chciałaby normalny dom z obojgiem rodziców, którzy nie próbują załatać jej serca drogimi prezentami - stwierdziła sucho, wbijając swoje spojrzenie w Jamesa oraz Joey. Taki komentarz na pewno nie był na miejscu i spotkał się z dezaprobatą rodziny, ale chyba wszyscy mogliby jej przyznać rację do tego. Nigdy nie kryła się z tym, że rozwód rodziców bardzo jej się nie podobał. Nie miała na to żadnego wpływu, ale to nie przeszkadzało jej w tym, żeby na każdym kroku im o tym przypominać.
- Zobaczyła jakiś domek na wystawie w tym sklepie obok jej szkoły. Kosztował parę ładnych stówek, ale może uda wam się ją przekupić - dodała po chwili, tym razem na poważnie wskazując trop z prezentem, oczywiście nie bez kolejnego przytyku w stronę rodziców.

@James King @Joey Queen @JJ King @Jojo King
Mów mi Ola. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 49825838 lub Discorda alek#7308. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię jak sama dorosnę to ok :(.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: nie wiem, gejostwo.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odpowiedz