Luke Sugarman & Licorne

ujeżdżeniowy - mała hala (zakończony)

Luke Sugarman
Awatar użytkownika
29
lat
184
cm
jeździec, zawodnik i trener
Techniczna Klasa Średnia
A żeby się to małe rozpuszczone dziecko nie rozleniwiło - do roboty!
Nie no, nie. Luczek uwielbiał swoją karą księżniczkę i traktował ją oczywiście z należytym, najwyższym szacunkiem. I z miłością, bo był kochanym tatusiem. Podczas takiego okołoświątecznego treningowego rozluźnienia jego konie miały więcej dni wolnych, a jeśli pracowały, to częściej na lonży niż pod siodłem - zaś te jazdy pod siodłem i tak były bardziej kondycyjne i gimnastyczne niż faktycznie techniczne czy wysiłkowe. Teraz natomiast przyszedł czas powolnego powrotu do bardziej poważnych rzeczy, w każdym razie według planu, który nasz Pan Cukier miał w głowie. Lubił rozkładać szkolenie swoich podopiecznych na wcale nie tak wymagające etapy, dzięki czemu cała ta nauka nie miała być zbyt obciążająca ani przytłaczająca. W ogóle dobrobyt tych jego kopytnych był dla niego najważniejszy... i było to widać po ich dopieszczeniu. Chociażby taka Licorne - kiedy wprowadzał ją na halę, praktycznie błyszczała i nie, nie była to zasługa brokatu czy kryształków na sprzęcie, bo akurat za tym Luke nie przepadał. Nigdy nie lekceważył czyszczenia, uznając je tak naprawdę za taki przed-wstęp do rozgrzewki, bo umiejętnie używane szczotki miały szansę już delikatnie przygotować mięśnie do ruchu. Zresztą cenił sobie też czas spędzany ze swoimi końskimi dziećmi, bo w końcu więź między parą to było znacznie więcej niż sama jazda.
Więc, jak zostało powiedziane - wkroczyli wspólnie na małą halę, akurat w takim momencie, że dwie obecne tu już pary kończyły rozstępowanie po treningu. Mężczyzna wymienił z jeźdźcami oraz ich trenerem uprzejmości, jednak jego uwaga i tak była skupiona przede wszystkim na klaczy. Zatrzymał ją w pobliżu dostępnych na obiekcie schodków, przełożył przez głowę wodze, a gdy w wyważony sposób podciągnął wstępnie popręg, zostało mu już tylko opuścić strzemiona i zająć miejsce w siodle, przy czym jak to miał w zwyczaju asekuracyjnie przytrzymywał wodze aby kara nie ruszyła samowolnie. Kiedy tylko znalazł się na jej grzbiecie, oplótł nogami jej boki, póki co jeszcze ją zamykając, a dopiero gdy jego stopy znalazły się w strzemionach, a wodze ujął na ich końcu w obie dłonie, wypuścił ją do stępa. Początkowo wymagał tak naprawdę jedynie aktywnego tempa, do którego motywował ją pracą dosiadu. Na kontakt jeszcze jej nie zapraszał, była już dzielną kobyłką i na razie mogła skręcać nawet niezbyt porządnie od samych łydek, którymi prowadził ją po wewnętrznym śladzie - z zachowaniem odstępów od pozostałych dwóch wierzchowców i ze zmianą kierunku raz na dwa, trzy okrążenia. Znał ją, ale jak zwykle dawał sobie tych kilka pierwszych minut na wyczucie, w jakim jest nastroju danego dnia.

@Licorne
so i run __ and hide and tear myself up
start again with a brand new name __ and eyes that see into
i__n__f__i__n__i__t__ y

Obrazek
nagroda za I msc. w rankingu: podwójne punkty doświadczenia za kolejny już tylko 1 trening
Mów mi luczkowa. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda luczkowa#6559. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię why not.
Szukam koni na treningi i paru innych głupot.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: żałosne żarty, dużo tekstu mało treści.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Awatar użytkownika
6
lat
168
cm
Ujeżdżenie
Duży Sport
Świąteczna przerwa z pewnością przysłużyła się Licorne, która jak na arystokratkę przystało, przemęczać się nie lubiła. Niejednokrotnie zmuszała Luczka swoim zachowaniem do stawania na głowie, żeby trening sprawiał jej przyjemność. I wcale nie chodziło o to, że nie lubiła się ruszać! Nic z tych rzeczy. Jak każdy młody, zdrowy koń energii i chęci do ruchu miała aż nadto, ale miała też wymagania. Bardzo jasno pokazywała, gdy coś jej nie leżało. Do tego stopnia, że gdy siodło znowu przestawało pasować - a ostatnio zdarzało się to często, bo panna rosła - z dnia na dzień odmawiała współpracy lub jej jakość znacząco się pogarszała. Z przerwami od pracy było podobnie - gdyby za długo wałkowali jedną rzecz, bez chwili oddechu, prawdopodobnie również powiedziałaby, co o tym myśli. Na szczęście nie mogła trafić lepiej niż do specjalisty od chimerycznych zachowań kobył, którym był jej właściciel, znający ją i jej potrzeby jak nikt inny. <3
Wkroczyła na halę u jego boku i zwróciła uwagę na dwa inne konie, które przeszyła wzrokiem. Nie okazały się warte jej zainteresowania, więc bez zwłoki ustawiła się przy schodkach. Z uchem nastawionym na Sugarmana, poczekała aż tej zajmie swoje miejsce w siodle i uprzejmie odpowiedziała na jego prośbę o ruszenie naprzód. Doceniła swobodę, którą ją obdarzył - już po paru krokach wyraźnie obniżyła i wyciągnęła szyję, tu cicho parsknęła, tam potrząsnęła główką. Nawet ruch zarzucania derki na jednego z koni, który akurat opuszczał halę, nie zrobił na klaczy większego wrażenia. Przez chwilę miała tylko większe oczy, czujnie łypnęła wzrokiem w tamtą stronę, ale nie zakłóciło to jej dziarskiego marszu. Rzeczywiście zakręty w tych okolicznościach nie były eleganckie, ale w tym momencie bardziej liczył się fakt, że przynajmniej zmieniała kierunek. A jeśli chodzi o jej dzisiejszy nastrój.... Generalnie to był dobry. Wstała dobrą nogą, nikt jej nie zaszedł skórę, a układ gwiazd i księżyca był sprzyjający. Krótko mówiąc, nie było powodu, żeby miała narzekać, ale wiadomo, wszystko mogło się zmienić w ciągu sekundy i to bez wyraźnego powodu.

@Luke Sugarman
Mów mi Licka. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Eventy

Luke Sugarman
Awatar użytkownika
29
lat
184
cm
jeździec, zawodnik i trener
Techniczna Klasa Średnia
Zabawne było to, że w jego końskim życiu te znaczące role odgrywali sami kopytni panowie. Kiedy się uczył i wchodził w sport, jakoś tak wychodziło, że jeździł najbardziej intensywnie na wałachach. Potem przyszedł czas przede wszystkim Royala, zaś po jego kontuzji trafił do Bonhomme, gdzie ogiery stanowiły priorytet i to z nimi miał najwięcej styczności jak i powodzenia w treningowym rozwoju. Odkąd trafił do Orchardu, jego główne współprace również kręciły się przez długi czas wokół, znowu, ogierów - Corek, Krug, przez moment Sheridan, później Sleepwalker, Lancaster, Lavard, Otello... A teraz został z tym ostatnim w swoim podstawowym składzie podopiecznych, ale poza tym, nagle prawie same klacze. I o dziwo odnajdował się z nimi chyba całkiem nieźle, tak w każdym razie wnioskował po z reguły przychylnym stosunku swoich kobyłek, z których najwięcej musiał zabiegać o Licorne właśnie. Może trochę dawał sobie wchodzić na głowę... Nie, raczej dostrzegał, że była koniem bardzo wrażliwym i od razu pokazującym, co jej nie gra - i po prostu dbał o to, aby jednak grało. Bo było warto, skoro potrafiła odwdzięczyć się swoim zaangażowaniem, które z kolei owocowało bardzo satysfakcjonującymi postępami.
Prowadził ją między obejmującymi jej boki łydkami, jednak na pewno jej nimi nie zaciskał, w żaden sposób nie przytłaczał ich działaniem. Był i wspierał w ruchu naprzód, a kiedy było trzeba, wskazywał drogę. Pozwalał karej przez jakiś czas poruszać się w całkowitej swobodzie jeśli chodzi o ustawienie, samemu skupiając się nie na tym, co widział z przodu, a co czuł od tyłu i jak to wpływało na to, co z przodu ostatecznie miał. Dosiadem oddziaływał na jej zadnie nogi nienachalnie je aktywizując do wkraczania pod kłodę. Chciał, by na poważnie się rozruszała, angażując w ten stęp, i dokładnie o to prosiła jego otwarta postawa do spółki z wyważonymi pomocami. Po iluś okrążeniach zaczął bardzo stopniowo nabierać wodze na początkowo delikatnie szerzej ustawionych dłoniach, rzecz jasna podtrzymaniem impulsu naprzód przepracowując to wejście na połączenie z jego dłonią, którą na pewno nie działał wstecz - niósł ją miękko przed siodłem, oczekującą na podjęcie kontaktu. Razem z tym zaczął też prosić klacz o lepsze wygięcia na łukach, do czego miała dołączyć w nieprzesadnym stopniu szyja, a same łuki pojawiały się teraz częściej, bo Sugarman zapraszał Licorne już także na koła i wężyki. Cały czas w stepie, bawił się z nią też tym ustawieniem, nie raz sugerując odwrotne do kierunku zakrętu. Chociaż poruszali się w tym najwolniejszym chodzie, dbał o to aby nie było nudno - po nieznacznym podebraniu jej na odrobinę krótszy kontakt, zabierał ją tu na kilka kroków ustępowania do wnętrza hali, to znów do ściany, przy tym konsekwentnie podtrzymując jej dążność do ruchu naprzód, także przy zatrzymaniach, które wprowadził niedługo potem. Dawał jej oczywiście także momenty najprostszego stępa po ścianie, żeby też tych urozmaiceń nie zrobiło się za dużo na sam początek.
Kiedy obecne tu jeszcze pary opuszczały halę, był to dla nich moment zatrzymania podczas którego Luke w wyważony sposób podciągnął popręg. Później ponownie posłał jej łydkę wraz z wypchnięciem do stępa, raz jeszcze nabierając nieco bardziej wodze (choć nadal pozostawały względnie długie, umożliwiające optymalne jak na wstęp do treningu zaokrąglenie jednak dające cały czas wystarczająco swobody w prowadzeniu głowy). Poświęcił jeszcze kilka okrążeń na do tej pory występujące ćwiczenia, by w którejś chwili, oczywiście po kilku półparadach, zaprosić ją do zakłusowania. Na początku z takim luźnym podejściem jak do tej pory, to see where we're at. :lol:

@Licorne
so i run __ and hide and tear myself up
start again with a brand new name __ and eyes that see into
i__n__f__i__n__i__t__ y

Obrazek
nagroda za I msc. w rankingu: podwójne punkty doświadczenia za kolejny już tylko 1 trening
Mów mi luczkowa. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda luczkowa#6559. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię why not.
Szukam koni na treningi i paru innych głupot.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: żałosne żarty, dużo tekstu mało treści.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Awatar użytkownika
6
lat
168
cm
Ujeżdżenie
Duży Sport
Szukanie sobie rozrywek w postaci płoszenia się lub ponoszenia było zdecydowanie poniżej jej godności, ale i tak zaangażowanie jeźdźca w stawianie przed Licorne nowych zadań nie poszło na marne. Dzięki temu ułatwił jej zaangażowanie się w pracę i wejście w jej tryb z trybu lenistwa, w którym przebywała większość dnia, nie mając za wiele do roboty w swojej końskiej codzienności.
Znajdowała się teraz na tym dziwnym etapie łączącym dzieciństwo z dorosłością, kiedy pojęcie stabilności było ciut bardziej zachwiane niż choćby rok temu. Wtedy normą była, że się gubiła, pływała między łydkami, robiła błąd za błędem. Dzisiaj było jej bliżej do dorosłego konia, ale jeszcze miało upłynąć wiele wody w rzece, zanim Luke będzie mógł z pełnym przekonaniem powiedzieć, że jego Księżniczka dorosła. Owszem - była już bardziej zaradna, silniejsza, ale czasem wciąż coś nie zagrało, zwłaszcza w trudniejszych warunkach. Na hali czuła się dobrze, bezpiecznie, w pełni skoncentrowana, bo dysponowała optymalnymi warunkami. Nic jej nie zawiewało, nie kapało, nie straszyło, więc ochoczo szła przed siebie, wyraźnie wkraczając zadem pod kłodę i zaokrąglając sylwetkę. Nigdy nie dano jej powodu, żeby się zrazić do ręki, więc przyszła do niej od razu, łagodnie się opierając, ale nie wieszając. Chętnie się gięła na łukach, po których prowadził ją Luke, tylko na lewo jakby minimalnie skracając wykrok, co mogło być powodem delikatnego spięcia lub dyskomfortu w którejś części ciała. Licorne, w przeciwieństwie do portfela Sugarmana, uwielbiała wizyty masażysty. 🙂 I najwyraźniej w ten subtelny, ledwie zauważalny sposób dawała mu do zrozumienia, że pora na kolejną, choć istniał jeszcze cień szansy, że po rozgrzaniu się ta dysproporcja miała zaniknąć.
Była czujna na zmiany, więc nie zaskoczył jej ani ustępowaniami, ani zatrzymaniami, które nie sprawiły jej większego kłopotu, głównie dlatego, że nie grzało jej się pod kopułą i była oddana robocie. Nie protestowała też przed skróceniem kontaktu, w wyniku czego zaokrągliła po prostu bardziej szyję, tworząc z niej apetyczny rogalik. Cała górna linia pozostawała więc zaokrąglona, a Licorne wciąż żwawo, rytmicznie stępowała we wskazanym kierunku, miękko niosąc jeźdźca na swoim grzbiecie. Po zaproszeniu do kłusa pozostawała w tych samych ramach, już po paru krokach poparskując i przeżuwając. Mimo wspomnianego, minimalnego skracania na lewo, najwyraźniej była w bardzo dobrym nastroju i formie. Ktoś z boku prawdopodobnie by się nawet nie dopatrzył tego znikomego problemu, ale Luke zapewne wyczuwał każde niuanse.

@Luke Sugarman
Mów mi Licka. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Eventy

Luke Sugarman
Awatar użytkownika
29
lat
184
cm
jeździec, zawodnik i trener
Techniczna Klasa Średnia
W Sugarmanie jako jeźdźcu prawdopodobnie dobre było to, że owszem, wyłapywał nawet drobne niepoprawności w ruchu konia, nie umykały mu choćby śladowe spięcia czy niedociągnięcia. Ale nie odbijało mu od nich. Nie fiksował się na jednej drobnostce, stawiając sobie za najwyższy cel podczas danej jazdy przewałkować problem na każdy możliwy sposób, a sposobów to on znał i to niemało. Tylko że jaki byłby tego sens? Z takiego skrajnego podejścia mogła wypłynąć frustracja, i to po obu stronach barykady - a przecież trening konia był długim, złożonym procesem. Więc owszem, wyłapywał te niuanse i na ich podstawie uwzględniał wprowadzanie działań naprawczych, jednak w takich drobnych sprawach nie miało to wychodzić na pierwszy plan. Owszem, gdyby Licorne okazała się cała zblokowana, rozluźnienie jej byłoby na tapecie przez całą jazdę, bo w końcu rozluźnienie było kluczem do poprawnej pracy i bez niego nie byłoby nawet co zaczynać. Lecz tą drobnostkę w postaci delikatnego skrócenia po lewej stronie zachował sobie w pamięci - jako że jedyne, co sensownego mógł z tym zrobić, to dać karej czas podczas rozgrzewki i nieco bardziej intensywnie rozciągać tą jej lewą linię podczas przemyślanej pod tym kątem gimnastyki. Nie było szybkich i prostych rozwiązań, a on zdawał się doskonale to rozumieć i nie demotywować się szczegółami. Nigdy nie będzie idealnie, więc wyrywanie sobie włosów z głowy z tego powodu mijało się z celem. :lol:
Jako dobry tatuś, chętnie udzielał jej krótkich pochwał głosowych nawet za te, wydawałoby się, „mało istotne” rzeczy. A jednak, kiedy płynnie przeszła w ustępowaniu przez cały zaplanowany fragment przekątnej, albo kiedy elegancko zakłusowała, pozostając w harmonii - w jego oczach zasługiwała na potwierdzenie, że robiła dobrze. To były pierdoły, ale on szczerze się nimi cieszył. Uwielbiał, gdy jego konie w pewnym sensie szły same, w dobrym rytmie oraz w zaokrągleniu, i że pewne rzeczy stawały się dla nich oczywistą normą, w której chętnie się odnajdowały. I jako, że Licorne właśnie tak płynnie weszła w kłus, jednocześnie zachowując nienaganną równowagę i rozluźnioną sylwetkę, on musiał jedynie dopilnować, aby zwyczajnie zachowała rytm i miękkość w poruszaniu się. Nie zaciskał kolan na panelach siodła, jego nogi swobodnie okalały boki konia, ciężar opierał się pewnie na strzemionach znajdujących się na wysokości środka siedziska, w które blondyn regularnie wracał podczas anglezowania. Nie robił się jeszcze celowo za ciężki jeśli chodzi o oddziaływanie dosiadu, póki co zależało mu autentycznie na takim lekkim, względnie swobodnym jak na pozostanie w ustawieniu kłusie. Podtrzymywał za to aktywnie impuls łydką, aby zadnie nogi kobyły faktycznie angażowały się w ten ruch, jednak w żadnym razie nie było to działanie pospieszające.
Podobnie jak wcześniej w stępie, teraz zaczął od prowadzenia jej najpierw po większych łukach - kołach, wężykach i później także serpentynach, kierunek zmieniał nie rzadziej niż co trzy okrążenia i poświęcał sporo uwagi na zauważalne acz płynne wyprostowania pomiędzy ustawieniem w jedną a w drugą stronę. Również bawił się tym ustawieniem zewnętrznym, szczególnie kiedy poruszali się na lewo często ją przestawiał aby zaangażować tą jej stronę w gimnastykę, nakłonić do rozciągania się. I jak to on miał w zwyczaju, w pewnym momencie chętnie wypuścił nieco wodzy z ręki, dojeżdżając Lickę do dłuższego kontaktu na obniżonej szyi, i tutaj już zauważalnie bardziej oddziałując na zad swoim dosiadem, aby kara przypadkiem nie poleciała z ciężarem w przód. Całość wypadała na razie cały czas easy peasy, mniej więcej jak podczas tych luźniejszych jazd – z tym, że wszystko rozwijało się nieco bardziej dynamicznie, wszelkie zmiany występowały częściej i gęściej, dzięki czemu później zostanie więcej czasu na jakąś odpowiednią dla Księżniczki pracę.

@Licorne
so i run __ and hide and tear myself up
start again with a brand new name __ and eyes that see into
i__n__f__i__n__i__t__ y

Obrazek
nagroda za I msc. w rankingu: podwójne punkty doświadczenia za kolejny już tylko 1 trening
Mów mi luczkowa. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda luczkowa#6559. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię why not.
Szukam koni na treningi i paru innych głupot.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: żałosne żarty, dużo tekstu mało treści.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Awatar użytkownika
6
lat
168
cm
Ujeżdżenie
Duży Sport
Zdecydowanie doceniała fakt współpracy z jeźdźcem, który nie przeszkadzał, a jedynie wspierał. Licorne miała sporo potencjału czerpanego prosto z genów, ale żeby go w pełni wykorzystać i rozwinąć, potrzebowała mądrego przewodnika. Luke zdawał się doskonale wiedzieć, czego jej potrzeba, więc mogła się odwdzięczyć taką właśnie niewymuszoną chęcią do ruchu naprzód i dużą swobodą. Impuls łydką, którym pobudzał ją do lepszej pracy zadu, momentalnie zaczął przynosić efekty. Mocniej uginała stawy skokowe, jednocześnie głębiej wkraczając zadem pod kłodę, dzięki czemu budowała impuls w kłusie, który w przyszłości miał im posłużyć jako podstawa do poważniejszych ruchów. Tymczasem był to dobry motor, który pozwalał Licorne na lekki, sprężysty i dynamiczny kłus, którego efektowność mogła od niedawna w pełni udźwignąć. Co prawda z uwagi na bardziej skokowy rodowód nigdy nie była jednym z tych koni-pająków, które zakładała sobie nogi za uszy, ale dzięki temu nie miała też problemów z dochowaniem regularności kłusa i utrzymaniem równowagi. Jej kłus prezentował się więc nie najgorzej, choć wciąż zostawiał pole do dalszej pracy, szczęśliwie możliwej do wykonania i to z nadzieją na poprawę.
Mimo trzymającego ją spięcia, chętnie pozwalała na gimnastykę tej kłopotliwej strony. Nie zdradzała przejawów dyskomfortu podczas prób rozciągnięcia lewego boku, który coraz lepiej poddawał się rosnącym wymaganiom. Kosztowało ją to co prawda odrobinę więcej wysiłku, ale póki co była skora się go podejmować. Chętnie też podążyła za oddającą ręką, wyciągając nos do dołu, ale nie przenosząc środka ciężkości na łopatki, które wciąż pozostawały swobodne, pozwalając klaczy iść z jednakową lekkością. Była w tym duża zasługa jeźdźca, który dociążając jej zad, przypominał jej o tym, że nie powinna zaprzestawać pracy nim. Tak też było znacznie łatwiej - w końcu była dość niedużym koniem, przynajmniej w porównaniu z obecnymi trendami, więc wysoki jeździec powinien robić wszystko, co w jego mocy, by nie zakłócać sobą równowagi wierzchowca.

@Luke Sugarman
Mów mi Licka. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Eventy

Luke Sugarman
Awatar użytkownika
29
lat
184
cm
jeździec, zawodnik i trener
Techniczna Klasa Średnia
Gdyby ktoś kiedyś zaczął się zastanawiać, czy ten Sugarman się przypadkiem nie wypalił i nie zaczął jeździć machinalnie... powinien zobaczyć właśnie teraz jego wprawdzie delikatny, ale ewidentnie płynący z ucieszonego serca uśmiech. Tylko sobie harmonijnie kłusowali, to była po prostu rozgrzewka, nie działo się nic wielkiego - żadne trudniejsze elementy które "widocznie" potwierdzały wyszkolenie konia - on szczerze doceniał takie drobnostki jak rytm oraz lekkość i to one motywowały go do tej bardziej wymagającej pracy.
Oczywiście swoimi wyważonymi pomocami wspierał budowanie tej sprężystości impulsu, oddziaływał na jej ruch poprzez opieranie ciężaru w strzemionach, co też bardzo dobrze osadzało jego postawę i prawidłowo kierunkowało działanie dosiadu w anglezowaniu, w szczególności w momentach powrotu w siodło. Rękę niósł przed sobą jak zwykle elastycznie, jej wpływ na konia ograniczając w miarę możliwości do minimum - jedynie sugerował wygięcie szyi, ale poza tym i drobnymi półparadami poprzedzającymi lub następującymi po ustawieniu w nową stronę, nie robił za dużo, głównie koncentrując się na oferowaniu miękkiego, stabilnego kontaktu.
Poprosił Licorne o takie wyciągnięcie się w przód-dół jeszcze kilka razy na stosunkowo niedługich odcinkach, zwykle na łagodnych łukach, po czym, nie zapominając o dojechaniu łydką, nabierał ją z powrotem wyżej, do tego standardowego zaokrąglonego ustawienia. Dopiero po paru takich podejściach na obie strony, bo stronę przecież zmieniał regularnie co dwie-trzy wykonane figury, zachęcił ją do dłuższego żucia w obu kierunkach (po dwa pełne okrążenia na stronę), licząc że nie będzie miała problemu z odnalezieniem się w poruszaniu się w takiej pozycji z rozciągniętą górną linią przez nieco dłużej na raz. Niemniej, w przypadku jakiegokolwiek zachwiania równowagi zgarnął ją z powrotem w górę, aby na spokojnie odbudować równowagę i podejść do tego jeszcze raz, choć już na krócej.
Po takim wstępnym rozruszaniu i rozciągnięciu przyszła pora na standardowy punkt programu, to znaczy skupienie nad przejściami. Pomiędzy kolejnymi łukami, w momentach wyprostowania, zawsze po przynajmniej dwóch półparadach inicjował to przejście z kłusa do stępa, to ze stępa do stój, ze stój nowe zakłusowanie, kłus-stop, ruszenie stępem, kłus ze stępa. I nie chodziło o przejścia dla przejść, chodziło o szlifowanie reakcji, o działanie zachęcające do tych reakcji przy jak najbardziej subtelnych sygnałach, przy tym z zachowaniem płynności ruchu jeśli kontynuowali ruch naprzód, z omijaniem spięć odbijających się na sylwetce czy tylko takich odczuwalnych. Nie rezygnował przy tym z pochwał, kiedy był zadowolony z odpowiedzi klaczy, a także dawał jej momenty znów nieco dłuższego poruszania się w jednym chodzie, aby jej głowa pozostawała gotowa na odbiór poleceń, ale nie na nie jakoś na tym etapie zafiksowana.

@Licorne
so i run __ and hide and tear myself up
start again with a brand new name __ and eyes that see into
i__n__f__i__n__i__t__ y

Obrazek
nagroda za I msc. w rankingu: podwójne punkty doświadczenia za kolejny już tylko 1 trening
Mów mi luczkowa. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda luczkowa#6559. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię why not.
Szukam koni na treningi i paru innych głupot.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: żałosne żarty, dużo tekstu mało treści.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Awatar użytkownika
6
lat
168
cm
Ujeżdżenie
Duży Sport
Nie miała zastrzeżeń do tego, w jaki sposób Luke działał ręką. Najlepiej świadczyła o tym lekkość, znikomy ciężar, jaki mógł poczuć na wodzy, a także delikatnie zwilżone, jakby pociągnięte szminką wargi klaczy, które świadczyły o tym, że aktywnie przeżuwała wędzidło. Wszystko wskazywało na to, że nie potrzebowała wiele, żeby dobrze pracować, a nadmierne kombinowanie mogłoby jedynie przysporzyć niechcianych kłopotów.
Ilekroć prosił ją o wydłużenie i obniżenie szyi, chętnie podążała za tą sugestią. Także przejście pełnego okrążenia w takim ustawieniu ani nie stanowiło dla niej większego wyzwania, ani nie miało negatywnego wpływu na jej chęci. Zanurkowała nosem do ziemi, czy raczej na tyle nisko, na ile była w stanie bez uwalenia się na przodzie i wciąż poruszała się aktywnym, lekkim kłusem, w trakcie którego jej uniesione, lekko zaokrąglone plecy wyraźnie pracowały, wciąż "sprężynując". Na obie strony wyglądało to bardzo podobnie, a wspomniana wcześniej dysproporcja coraz bardziej odchodziła w niepamięć.
Już pierwsze dwa przejścia upewniły ją co do tego, że powinna być czujna, bo Luke najwyraźniej nie zamierzał trzymać się żadnego schematu. Nie był to dla niej wielki problem, bo nie była w gorącej wodzie kąpana i nie miała potrzeby wyprzedzania myśli jeźdźca, co w dużej mierze przyczyniało się do tego, że potrafiła pozostać rozluźniona w trakcie wykonywania przejść. Mimo wszystko minimalne zgrzyty pojawiały się podczas przejść w dół, tych bardziej wymagających pod kątem reakcji, jak na przykład z kłusa do stój, bo choć była względnie opanowana, to wciąż było jej bliżej do konia, który idzie do przodu, niż takiego, którego trzeba pchać. Objawiało się to jednak głównie mocniejszym machnięciem ogona, ewentualnie lekką zmianą mimiki, ale nie wpływało w zauważalnym stopniu na sam performance, bo wciąż starała się dawać z siebie wszystko i poprawnie wykonywać polecenia. Pochwały czy właśnie dłuższe odcinki poruszania się w jednym chodzie zdecydowanie pozytywnie wpływały na jej nastrój i chęci, sprawiając, że te momenty spięć występowały coraz rzadziej i w coraz mniejszym natężeniu.

@Luke Sugarman
Mów mi Licka. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Eventy

Luke Sugarman
Awatar użytkownika
29
lat
184
cm
jeździec, zawodnik i trener
Techniczna Klasa Średnia
Chociaż Licorne, będąc już na takim a nie innym poziomie i trenując praktycznie tylko pod nim, raczej nie sprawiała na początku jazdy ogromnych problemów w kwestii rozluźnienia - w końcu była przyzwyczajona do subtelnie (a przez to przyjemnie) oraz precyzyjnie działających pomocy, nie miała więc powodów aby na dzień dobry iść nie wiadomo jak spięta i zdenerwowana - to jednak Sugarmana nie dziwiły jakieś nierówności i konieczność przepracowania tego czy innego spięcia. Praktycznie zawsze było coś co wymagało więcej uwagi... więc też zawsze było coś, z poprawy czego można było się cieszyć, tak jak on cieszył się właśnie, że ma pod sobą coraz luźniejszego na obie strony konia, chętnego do ruchu naprzód i idącego lekko ale sprężyście. Oczywiście dokładał się do tego swoją pracą, zabiegając o jej gimnastykowanie się i wyznaczanie prawidłowego środka ciężkości, dzięki czemu wspomagał poprawę zamiast jej przeszkadzać.
Przy przejściach tradycyjnie wykazywał się dużą cierpliwością i nie forsował nic na siłę, jednakże działał w sposób wyważony i dokładny, z łagodną konsekwencją. Każde kolejne posunięcie planował z rozwagą, żeby nie doprowadzić do kumulacji jakiegoś zirytowania w klaczy - którą znał już na tyle długo by wiedzieć, czego oboje woleli unikać. Po którymś przejściu do stępa, takim wykonanym w harmonii, oddał jej dłuższą wodzę na trochę więcej ponad jedno okrążenie, tak w ramach małej przerwy przed pierwszym galopem.
Gdy czas przerwy upłynął, blondyn nabrał miękko wodze, naturalnie łydką oraz dosiadem dojeżdżając karą do powrotu na kontakt. Po kilku półparadach posłał jej wyważony impuls do zakłusowania, chwilę później już zabrał ją na koło – a poruszali się teraz na prawo. Ustaliwszy równe tempo i okrągłość sylwetki, którą już wypracowali wcześniej, płynnie przeszedł do wysiadywania na niewielki wycinek tego koła, po to aby w zupełnym spokoju uraczyć ją pod koniec tego wycinka jeszcze kilkoma półparadami – nimi przygotowywał podopieczną do zagalopowania, do którego posłał ją subtelnym sygnałem.
Zależało mu początkowo na galopie jak najbardziej okrągłym, czyli osadzonym na zadzie, ale i spokojnym, lekkim, takim w pewnym sensie "przez nóżkę" - bez zbędnego pośpiechu i zbyt dużej "mocy", aby koń miał szansę w spokoju się powyciągać i rozluźnić. Pozostając na kole o taki galop właśnie zabiegał pracą dosiadu oddziałując na tylne nogi, podtrzymując impuls do galopu, jednak nie wysyłając tego galopu przesadnie do przodu. Docelowo nie chciał się nim poruszać za długo, w każdym razie nie na raz. Kiedy poczuł, że ma Licorne wystarczająco przy sobie, poprosił ją o przejście do kłusa (które należycie przygotował) by po kilku metrach, może kilkunastu w zależności od potrzeb – w końcu kłus też trzeba było upewnić w tej zaangażowanej lekkości - ponownie zaprosić ją do galopu. Tak postąpił jeszcze kilka razy, by za którymś zwolnieniem do kłusa zmienić kierunek na lewo i powtórzyć tę zabawę przejściami na drugą stronę podobną lub nawet większą ilość razy, w zależności od tego czy nie powróciło spięcie z początku jazdy. Jeśli było trzeba, w międzyczasie powrócił na prawo na parę powtórzeń, po których dał szansę ponownie lewej stronie.

@Licorne
so i run __ and hide and tear myself up
start again with a brand new name __ and eyes that see into
i__n__f__i__n__i__t__ y

Obrazek
nagroda za I msc. w rankingu: podwójne punkty doświadczenia za kolejny już tylko 1 trening
Mów mi luczkowa. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda luczkowa#6559. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię why not.
Szukam koni na treningi i paru innych głupot.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: żałosne żarty, dużo tekstu mało treści.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Awatar użytkownika
6
lat
168
cm
Ujeżdżenie
Duży Sport
Zwolniła do stępa, w którym skorzystała z dłuższej wodzy i wysunęła nos do przodu, cicho parskając. Chwilowo całkowicie rozluźniła szyję, która dotąd była łagodnie zaokrąglona i pozwoliła sobie na chwilę rozkojarzenia, w pełni wykorzystując otrzymaną przerwę.
Jednak mimo tego, że tak chętnie poddała się nic nie robieniu, to nie protestowała przed powrotem do pracy. Nie była jeszcze zmęczona, ani psychicznie, ani tym bardziej fizycznie, za co odpowiadało odpowiednie przygotowanie pod względem kondycyjnym. Nawet jeżeli był to jeden z pierwszych treningów po zimowym lenistwie, to przecież nie było tak, że zimą kompletnie nic nie robiła. Bez zbędnych spięć wróciła z powrotem na kontakt, od razu miękko opierając się na ręce, po czym zakłusowała w równowadze. Miała prawo podejrzewać, że lada moment zaczną galopować, ale nie wywołało to żadnych niepożądanych zmian w tempie. Nie była jednym z tych koni, których sensem życia był galop i które wyczekiwały tylko tego momentu podczas treningu. Może byłoby inaczej, gdyby była ciut wrażliwsza lub bardziej wystana, ale tymczasem przyjęła subtelne zaproszenie do galopu z jednakową delikatnością. Zagalopowała pod górę, nie rzucając się do przodu, dzięki czemu pozostała lekka przodem i nie straciła równowagi. Z cofniętym prawym uchem na jeźdźca, galopowała po kole, tempo dostosowując do tego, co dyktowały jej biodra Sugarmana. Miękko niosła go na zaokrąglonym grzbiecie, wyraźnie wynosząc w górę przy każdej foule galopu. Mógł się całkowicie odprężyć, bez konieczności wstrzymywania klaczy, ani tym bardziej poganiania jej, bo w swoim ruchu zdradzała wystarczająco wiele energii. Do kłusa zwolniła równie płynnie, nie wypadając z ustawienia ani nie napotykając innych trudności, co obiecująco rokowało na kolejne przejścia, przynajmniej te wykonywane na prawo.
Początkowa sztywność, jaką zdradzała na lewo, nagle odezwała się w galopie po zmianie kierunku. Pierwsze zagalopowanie nie dorównało któremukolwiek z zagalopowań na prawo, ponieważ Licorne jakby zabrakło siły i zamiast odepchnąć się mocniej zadem i płynnie wskoczyć w galop, poleciała lekko na przód, wyczuwalnie wieszając się na wodzy, co jednak jak najbardziej dało się skorygować. Jeśli nie przy tym zagalopowaniu, to przy kolejnym, podczas którego Licorne była bardziej uważna. Między poszczególnymi zagalopowaniami potrzebowała również nieco więcej czasu na wyrównanie i poprawienie kłusa, przynajmniej do momentu, aż zyskała lekkość i pewność w wykonywaniu tego ćwiczenia podobną do tej, którą miała od początku idąc na prawo.
Ponowna zmiana kierunku tylko potwierdziła, że nie był to zbieg okoliczności, bo ponownie przejścia galop-kłus-galop wykonywane na prawo nie budziły zastrzeżeń, natomiast te na lewo wymagały jednak większego skupienia i nakładu pracy, by uzyskać taką samą jakość.

@Luke Sugarman
Mów mi Licka. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Eventy

Luke Sugarman
Awatar użytkownika
29
lat
184
cm
jeździec, zawodnik i trener
Techniczna Klasa Średnia
Rozpoznając tą trudność wynikającą z ograniczającego spięcia, która ponownie pojawiła się na lewo, Sugarman zachował spokój i należytą cierpliwość w przepracowywaniu go; dawał karej więcej czasu w kłusie pomiędzy kolejnymi zagalopowaniami, a jego działanie o wiele lepiej pasowało do określenia "pozwalał jej się odnaleźć w danym chodzie" niż "wymagał od niej odnalezienia się w danym chodzie". Nie denerwował się tą wyraźną dysproporcją, zamiast tego skupił się na trochę bardziej sugestywnych przygotowaniach półparadami, natomiast w samym galopie z należytą subtelnością pokazywał jej drogę do nieco mocniejszego wygięcia się do wewnątrz oraz zejścia szyją jeszcze troszkę niżej, tak aby poddawać Licorne rozluźniającej gimnastyce. Jeżeli jednak nie było to wystarczające, wprowadził także lubiane przez siebie ustawienie zewnętrzne, zarówno podczas kłusa, jak i galopu - rzecz jasna dopiero po wykonaniu przejścia do jednego z tych chodów, żeby uniknąć niezrozumienia i spięcia przy samym chodzie. Liczył, że to, wraz ze zmianą kierunku co parę powtórzeń rozwiąże w większej mierze problem, niemniej niezależnie od efektu nie miał też zamiaru wiecznie trzymać jej na tych dwóch kołach w nieskończonych przejściach między kłusem a galopem, bo to w pewnym momencie mogło stać się bardzo nużące, zatem po którymś z przejść do kłusa pozostawił ją w tym chodzie, samemu pozostając w pełnym siadzie, i poprowadził na ścianę.
Miękko wpasowując się w jej ruch jednocześnie na ten ruch oddziaływał swoim ciężarem, determinując zaangażowane ale opanowane w tempie poruszanie się przed siebie. Miał zamiar wziąć na tapetę chody boczne, nieraz działające wręcz zbawiennie na spięcia w ciele konia. Zaczął naturalnie od tej lepszej strony, uważając na to aby nie prowadzić klaczy w zbyt ciasnym ustawieniu, co też mogłoby potęgować problem przy ruchu na lewo. Po wyjechaniu na długą ścianę, podtrzymywał wygięcie do wewnątrz, przy tym jednak całym swoim ciałem oraz prowadzeniem zewnętrznej wodzy wskazując dalsze poruszanie się wzdłuż pierwszego śladu, tyle że z łopatką na wewnętrznym śladzie. W dalszym planie była wolta na środku długiej ściany, a następnie ponownie łopatka do wewnątrz aż do narożnika. Na krótkiej ścianie, w poruszaniu się na wprost, ustawiał samą głowę konia do zewnątrz, ale przywracał wewnętrzne ustawienie jeszcze przed kolejnym narożnikiem - po to aby płynnie powtórzyć sekwencję łopatka-wolta-łopatka. Rzecz jasna był elastyczny i jeśli czuł, że na długiej ścianie przydałaby się więcej niż jedna wolta, przy następnym powtórzeniu rozkładał elementy tak, aby zmieściła się ta wolta więcej, byle tylko Licka była w stanie utrzymać ruch w wygięciu przy łopatce pomiędzy.
Po takich dwóch-trzech pełnych okrążeniach zmienił kierunek przez przekątną w kłusie anglezowanym, zabrał podopieczną najpierw na koło na którym popracował z nią nad wygięciem i ustawieniem na tę stronę, w razie czego dodając kilka momentów z żuciem z ręki, a dopiero potem wrócił w siodło i po upewnieniu się, że tempo im gra, zaprosił ją do podejścia do tego samego schematu ćwiczeń co wcześniej na prawo.

@Licorne
so i run __ and hide and tear myself up
start again with a brand new name __ and eyes that see into
i__n__f__i__n__i__t__ y

Obrazek
nagroda za I msc. w rankingu: podwójne punkty doświadczenia za kolejny już tylko 1 trening
Mów mi luczkowa. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda luczkowa#6559. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię why not.
Szukam koni na treningi i paru innych głupot.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: żałosne żarty, dużo tekstu mało treści.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Awatar użytkownika
6
lat
168
cm
Ujeżdżenie
Duży Sport
Próbom "naprawienia" galopu i kłusa na lewo towarzyszyło ogromne skupienie, widoczne przede wszystkim po jej odchylonych uszach. Mimo tego, że Luke wspierał ją na każdym kroku, próbując znaleźć rozwiązanie problemu, Licorne momentami proponowała własne, niekoniecznie dobre rozwiązania. Próbowała kompensować braki w równowadze zmianą ram, tym sposobem odbiegając jednak od tego, czego oczekiwał Luke i co było dla niej najkorzystniejsze. Po paru minutach dłubania w naprawdę małych szczegółach, wreszcie udało im się osiągnąć względne porozumienie i znaleźć sposób, który pozwolił karej na sprostanie temu problemowi. Najwięcej dała jej właśnie praca w odwrotnym ustawieniu, która pozwoliła na efektowniejsze rozciągnięcie mięśni po stronie, która wyraźnie nie domagała.
Z ulgą przyjęła propozycję odpoczynku w kłusie. Całe to myślenie, a także zwalczanie własnych słabości sprawiło, że wyraźnie się spociła, a na jej skórze pojawiła się siatka żyłek, mimo iż wcale długo nie galopowali.
Następnie wygięła się od wewnętrznej łydki jeźdźca i podążając za jego sugestią, przesunęła przód ciała na drugi ślad, dzięki wsparciu zewnętrznych pomocy unikając wypadania łopatką lub wpadania zadem na ścianę. Po kilkunastu krokach płynnie przeszła w woltę, po zamknięciu której podtrzymała dotychczasowe wygięcie, ostatecznie docierając do końca ściany. Na prawo radziła sobie z tym zadaniem bardzo dobrze, mając odpowiednią siłę i równowagę do tego, by pracować łopatką do wewnątrz także na dłuższych odcinkach.
Po zmianie kierunku weszła pierw na duże koło, praca na którym pozwoliła jej się przygotować do wykonania poprzedniego ćwiczenia na drugą, gorszą stronę. Choć różnica była widoczna, to nie na tyle, by Luke musiał drastycznie zmienić dotychczasową formułę ćwiczenia. Licorne musiała się bardziej postarać, ale była już na tyle rozgrzana i rozciągnięta rozmaitymi ćwiczeniami, że przy odrobinie dobrej woli była w stanie poruszać się łopatką do wewnątrz także na dłuższym odcinku. Luke co prawda musiał ją do tego nieco motywować, szczególną uwagę zwracając na tempo i szyję, którą momentami próbowała zgiąć mocniej, niż powinna, zastępując tym ruch po drugim śladzie. Na bieżąco jednak poddawała się korektom, ostatecznie dostarczając właścicielowi zadowalające efekty.

@Luke Sugarman
Mów mi Licka. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Eventy

Luke Sugarman
Awatar użytkownika
29
lat
184
cm
jeździec, zawodnik i trener
Techniczna Klasa Średnia
Po dotychczasowym przebiegu treningu mógł spodziewać się, że będzie musiał znacznie bardziej uważać na Licorne przy podejściu do łopatek na lewo. Naturalnie nie spodziewał się po karej niegrzecznego zachowania; jego uwaga i większe skupienie odnosiły się do tego, jak sam ją prowadził przez sekwencję ćwiczeń, no i oczywiście do jej odpowiedzi, które mówiły mu, co wymagało korekty, to znaczy wzmocnionego bądź delikatnie zmienionego sygnału z jego strony. W pierwszej kolejności dbał o utrzymywanie równego tempa i aktywności zadu — kiedy to grało, dopuszczał momentami słabsze wygięcie w kłodzie (choć na przegięcia w szyi reagował od razu chwilowym mocniejszym zadziałaniem wewnętrznej łydki i delikatnym odciągnięciem zewnętrznej dłoni trzymającej stabilnie wodzę, żeby w całościowym efekcie odrobinę naprostować szyję klaczy).
Zdecydował się też na dwie wolty na długich ścianach zamiast jednej, jako że częstsze zmiany i tym samym zwiększona ilość przejść między ćwiczeniami miały szansę uplastycznić konia o wiele bardziej, niż te same ćwiczenia wykonywane za jednym razem przez dłuższy czas.
Ponieważ zbliżali się już do końca treningu, po przejechaniu kilku takich okrążeń (z tą sekwencją łopatka-wolta-łopatka-wolta-łopatka (na długiej ścianie), narożnik, zewnętrzne ustawienie (na krótkiej ścianie) i znów narożnik i znów długa ściana), Luke nie zwolnił karej do stępa, ale w ramach małej przerwy na oczyszczenie głowy zabrał ją po prostu na koło w kłusie. Przeszedł do anglezowania i wymagał od podopiecznej jedynie stałego tempa i ustawienia, dając jej jednak możliwość wyciągnąć się w żuciu z ręki. Po paru rundkach na kole zmienił kierunek i poprowadził ją jeszcze raz na tę samą figurę na tych samych warunkach. Gdy zaś zaliczyli podobną ilość kół na prawo, stopniowo upewnił kontakt z powrotem do tego krótszego, na którym pracowali wcześniej, a także wrócił miękko do pełnego siadu, dając sobie jeszcze moment na podniesienie konia na przodach, oczywiście działając w tym kierunku w pierwszej kolejności ciężarem oddziałującym na dociążenie zadu oraz łydkami, których przyłożenie było umiejscowione bardziej "od spodu".
Gdy udało mu się dogadać z Licorne odnośnie jej zebrania w kłusie, wyprowadził ją na ścianę. Wcześniejsza praca nad łopatkami miała teraz znacznie ułatwić zaplanowane przez niego ciągi — początkowo z pierwszego śladu długiej ściany do linii ćwiartkowej, potem kilka kroków na wprost i po nich znów ciąg w tę samą stronę, aż do linii środkowej, a z niej zjazd na krótką ścianę bez zmiany kierunku, by powtórzyć to samo jeszcze raz. Dopiero po drugim razie z linii środkowej zjechali nie w prawo a w lewo, by podejść do tego samego zadania na tę gorszą stronę. Blondyn, podobnie jak wcześniej, miał na uwadze przede wszystkim zachowanie równego tempa, o co dbał podtrzymywaniem impulsu od wewnętrznej łydki, ale także zapobiegał przesadnemu zgięciu w szyi, zdecydowanie woląc chód boczny pod mniejszym kątem niż poprawny tylko pozornie. O ruch do wewnątrz dbała kombinacja ciężaru ciała ze spychającymi, zewnętrznymi pomocami, natomiast wewnętrzną wodzą jedynie bardzo lekko wskazywał wygięcie szyi, całość wygięcia klaczy oddając działaniu wewnętrznej łydki w połączeniu z ograniczeniem z zewnątrz.

@Licorne
so i run __ and hide and tear myself up
start again with a brand new name __ and eyes that see into
i__n__f__i__n__i__t__ y

Obrazek
nagroda za I msc. w rankingu: podwójne punkty doświadczenia za kolejny już tylko 1 trening
Mów mi luczkowa. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda luczkowa#6559. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię why not.
Szukam koni na treningi i paru innych głupot.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: żałosne żarty, dużo tekstu mało treści.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Awatar użytkownika
6
lat
168
cm
Ujeżdżenie
Duży Sport
Wykonawszy całą sekwencję ćwiczeń na lewo bez większych wtop i nieporozumień, zyskała chwilę luźnego kłusa. Nagły brak zadań nie równał się jednak zmniejszeniu zaangażowania, więc kara mimo większej swobody, nie przestała się aktywnie pchać zadem. Skierowała się na koło, na którym zgodnie z sugestią mężczyzny, zaczęła stopniowo wypuszczać nos do dołu. Rozciągnęła przy tym cały grzbiet, który także pozostał lekko uniesiony ku górze, całościowo tworząc bardzo ładny obrazek. Również Licorne bardzo na tym skorzystała, bo dotąd jej mięśnie musiały pracować w skurczeniu (w tym pozytywnym sensie, wynikającym z wysiłku) i zdecydowanie potrzebowały chwili oddechu i wytchnienia. Po wykonaniu paru okrążeń na lewo w takiej pozycji, płynnie zmieniła kierunek na prawo, na które również pochodziła przez chwilę z długą, niską szyją. Chętnie jednak przyjęła propozycję powrotu do wyższego ustawienia, które już od "maleńkości" (no, od momentu zajazdki) było jej przyjaźniejsze z uwagi budowy, która była na to ukierunkowana. Pod wpływem działań jeźdźca klacz zaczęła stopniowo skracać ramy i mocniej angażować zad. Nie byłaby sobą, gdyby w międzyczasie delikatnie się nie nafoszyła, ale Luke nigdy nie pozwalał, żeby konflikt eskalował, więc najczęściej kończyło się to po prostu cichym rozładowaniem napięcia. Licorne rzadko sprawiała problemy, jeszcze rzadziej robiła coś, co było uznawane za niedopuszczalne u dobrze ujeżdżonego konia, ale też nie można było zapominać, że była potomkinią niezłego gagatka i czasami po prostu potrafiła się lekko zagotować bez większego problemu. W każdym razie, prędko udało im się dojść do porozumienia i uzyskać przyzwoitej jakości kłus zebrany, który umożliwił im podejście do kolejnych ćwiczeń. Licorne była uważna, więc bezbłędnie rozpoznała pomoce do ciągu. Ich precyzja nie zostawiała zresztą żadnych wątpliwości, więc w określonym momencie klacz zaczęła ulegać spychającemu działaniu zewnętrznej łydki, jednocześnie pozostając delikatnie wygiętą wokół wewnętrznej nogi Luke'a. Na swoją lepszą stronę nie miała żadnych problemów z wykonaniem tego zadania, tym bardziej, że odbywało się ono na krótkich odcinkach, co też pozytywnie wpływało na morale klaczy, która, mimo wszystko, denerwować się nie lubiła (nawet jeśli jej zachowanie momentami wskazywało na co innego...). Większe wyzwanie stanowiły już ciągi na drugą stronę, ale po poprzednich ćwiczeniach Luke był już na tyle wyczulony na dzisiejsze problemy Licorne, że swoim pro-aktywnym działaniem był w stanie zapobiec większości trudności, jakich można było się tutaj spodziewać. Dzięki temu ćwiczenie całościowo nie wypadło źle, a dysproporcja między stronami była naprawdę nieznaczna.



@Luke Sugarman
Mów mi Licka. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Eventy

Luke Sugarman
Awatar użytkownika
29
lat
184
cm
jeździec, zawodnik i trener
Techniczna Klasa Średnia
Korzystając z tego, że właśnie dopiero przerobili ciągi na gorszą stronę klaczy — i dzięki temu byli z tym bardziej „na bieżąco” — po drugim dotarciu do końca linii środkowej ponownie zagarnął karą do zjazdu na pierwszy ślad w lewą stronę. Licorne co prawda nie miała tendencji do zgadywania i wyprzedzania jego działań, natomiast Luke też starał się nie wałkować tych samych ćwiczeń w tej samej formie od początku do końca niezliczoną ilość razy, i dlatego nie zainicjował ciągu od razu po wyjechaniu z narożnika, tylko podobnie jak wcześniej, zaczął od kilku metrów z łopatką do wewnątrz, następnie poprowadził swoją podopieczną na woltę, po której zamknięciu dopiero zabrał ją w ciągu w lewo do linii ćwiartkowej. Tam, podobnie jak poprzednio, wyprostował ją między pomocami, ale zamiast po kilku krokach rozpocząć kolejny ciąg w tym samym kierunku, odbił ułożenie pomocy by w ciągu w prawo powrócić na ścianę. Później zmienił kierunek aby wykonać ten sam zestaw ćwiczeń rozpoczynając od łopatki, wolty i ciągu w prawo, a zakończyć powrotem na ścianę ciągiem w lewo.
Swego rodzaju ukoronowaniem wszystkich dzisiejszych ćwiczeń miało być już ostatnie zaplanowane przez Sugarmana, mianowicie zig-zagi (czy jakkolwiek na to się mówi po polskiemu :lol2:) z ciągów. Pozostając na pierwszym śladzie poprowadził Lickę przez narożnik, krótką ścianę i narożnik, by na następnej długiej ścianie wykonać serię z odjeżdżania z pierwszego śladu do linii ćwiartkowej oraz powrotu na pierwszy ślad ciągiem w drugą stronę, naturalnie z kilkoma krokami ruchu na wprost pomiędzy jednym a drugim ciągiem. Nie chciał wymuszać na klaczy nie wiadomo ilu powtórzeń tego schematu, aczkolwiek najchętniej wykonał go przynajmniej jeszcze raz po zmianie kierunku, aby zacząć od ciągu w lewo po wyjechaniu z narożnika za krótką ścianą.
To, czy prosił o kolejną powtórkę, a może jeszcze jedną lub dwie potem, uzależnione było od nastawienia i energii karej — blondyn brał pod uwagę to, czy jej ruch w zebraniu nie stawał się zbyt „ciężki”, czy podtrzymywanie impulsu wiązało się z jego większą niż normalnie pracą, a jeśli tylko wyłapał takie oznaki zmęczenia, po prostu zrezygnował z następnego powtórzenia, z uśmiechem na twarzy zaczynając anglezować i zagarniając Licorne na jakieś większe koło, na którym ponownie zachęcił ją do wyciągnięcia się. Oczywiście poklepał swoją dzielną dziewczynkę po szyi i ładnie ją pochwalił za wykonaną pracę. Po paru rundkach zmienił kierunek, aby kara rozluźniła się należycie w kłusie także na drugą stronę, a finalnie zwolnił do stępa i w nim oddał jej już zupełnie luźną wodzę na następnych dziesięć, albo i kilkanaście minut kończących ich cały trening.

[ zt ] @Licorne
so i run __ and hide and tear myself up
start again with a brand new name __ and eyes that see into
i__n__f__i__n__i__t__ y

Obrazek
nagroda za I msc. w rankingu: podwójne punkty doświadczenia za kolejny już tylko 1 trening
Mów mi luczkowa. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda luczkowa#6559. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię why not.
Szukam koni na treningi i paru innych głupot.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: żałosne żarty, dużo tekstu mało treści.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Awatar użytkownika
6
lat
168
cm
Ujeżdżenie
Duży Sport
Służyło jej to, że Luke unikał schematów nawet u schyłku treningu. Chociaż była już nieco zmęczona, głównie myśleniem, to wciąż pozostawała mocno zaangażowana w trening, starając się jak najlepiej sprostać stawianym przed nią wymaganiom. Na korzyść Luke'a zdecydowanie działał fakt, że Licorne miała sporą wytrzymałość. Ciężko było ją zniechęcić i znużyć, bo była jednym z tych koni, który raczej dobrze bawił się w towarzystwie człowieka i podczas treningu. Nie czekała z przysłowiowym zegarkiem w ręku na powrót do stajni i święty spokój, dzięki czemu Luke spokojnie mógł się pokusić o to, żeby po udanej próbie danego ćwiczenia, spróbować jeszcze raz. Nie musiał za wszelką cenę kończyć po pierwszym udanym podejściu, bo Licorne była skłonna zaoferować mu jeszcze jedno takie samo, jeśli nie lepsze powtórzenie, zadowalając się słowem uznania w międzyczasie.
Rosnące wymagania również zdawały się odpowiadać. Powoli dorastała, rosła w siłę i doświadczenie, więc ich treningi stawały się coraz to bogatsze w nowe elementy. Dzisiejsza "zabawa" ciągami zdawała się odpowiadać klaczy, a dzięki temu udawało jej się zachować odpowiednią swobodę ruchu. Luz, jaki miała w ciele, przekładał się na swobodę łopatek i lekkość zebrania, które choć było męczące, to jeszcze nie przerastało kobyłki. Dopiero podczas ostatniego powtórzenia dała Sugarmanowi odczuć, że trochę gaśnie i wymaga nieco większej stymulacji łydką, co było wystarczającym sygnałem, żeby uznać, że to dobry moment aby skończyć. Kiedy po zakończonym ćwiczeniu mężczyzna pozwolił jej na powrót do roboczego kłusa, zadziałało to na nią bardzo dobrze, bo nie tylko dostała to, czego chciała - odpoczynek - ale również poczuła, że Luke bierze ją pod uwagę, a dzięki temu tylko zyskiwał, bo po prostu chciała z nim współpracować.
Mimo tego, że zmierzali wielkimi krokami do końca treningu, Licorne nie zaczęła zaniedbywać pracy zadu, tylko do końca dość aktywnie kłusowała, na nieco dłuższej i niższej szyi, korzystając z danej jej swobody. Następnie zwolniła do stępa, w którym już się odrobinę rozleniwiła, czy może raczej podjęła taką próbę, bo jeśli mimo wszystko musiała w miarę żwawo maszerować, to oczywiście tak się stało.

@Luke Sugarman

/zt
Mów mi Licka. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Eventy

Odpowiedz