-
Mam! - Pokiwała ochoczo głową, sięgając do torby po drugi notes, ten przeznaczony tylko dla Wolfiego, który to specjalnie ostatnio zmajstrowała. -
Ukradłam mu kota z podwórka. Ale! Zanim zaczniesz rzucać oskarżeniami — kot był bezpański. Więc w sumie go nie ukradłam, tylko zabrałam do siebie. Hm co prawda przeskoczyłam mu przez płot, to pewnie na to jest jakiś paragraf, ale chyba mu to nie przeszkadzało... - Zamyśliła się chwilowo, marszcząc brwi i wpatrując w literki na papierze. -
Nie mam nic o telefonie na policję, czyli spoko, nie? Ale słuchaj, bo były takie dwa kotki, mam filmiki jak Bułek się z nimi bawił, no i ja je chciałam zabrać do domu, ale nie przyszły, więc poszłam ich szukać. I znalazłam u niego na podwórku, Karton zabrałam do siebie, a on uznał, że weźmie drugiego, Chruścik, tak przynajmniej mam zapisane, bo on miał już kota i w ogóle zarówno Chruścik jak i Żul są cudowne, wiesz? I kasztan mu spadł na głowę, Wolfiemu w sensie, bo się wspięłam na drzewo?? Ach, bo Karton postanowiła na nie wejść i zleźć nie mogła mhmmhm, ma sens, Karton jest trochę taka śmieszna, Tościka w ogóle kocha najbardziej i za nim wszędzie chodzi... - Opowieść o przygodzie zmieniła się zaraz w bezsensowne paplanie, bo w oczy rzucały jej się różne drobne dopiski na stronie i trudno było utrzymać ciągłość historii. Potrząsnęła lekko głową, jakby chciała się wybudzić z transu czytania własnych wspomnień i sprawdzając jeszcze kilka stron, zamknęła zeszyt i spojrzała na Sparkle. -
Tak to wygląda, widzisz. Nie wiem w sumie ile się znamy, znaczy niby jakoś od października chyba, ale wiesz, u mnie to trochę inaczej działa, sama nie wiem jak... - Przymrużyła lekko oczy patrząc za szybę, jakby to miało w jakikolwiek sposób rozjaśnić jej całą tę zagmatwaną sytuację. A może po prostu powstrzymywała się przed tym, żeby nie powiedzieć koleżance o tym, że jak dla niej to czuje, jakby Wolfiego znała całe życie, bo jeszcze ta by uznała, że wariatka jakaś, czy coś. -
Czy myślisz, że mówiłabym, że to ktoś więcej, gdybyśmy się nie całowali? - Odpowiedziała jej równie zaczepnym uśmiechem, podnosząc jedną brew i przyciągając swoje notesy bliżej, gdyby Sparkle próbowała je zabrać (o co jej nie podejrzewała, ale wolała być przezorna!!).
-
Ale frajer. - Skwitowała krótko, patrząc na wiadomość od Luigiego i kręcąc z politowaniem głową. Czy sama nie miała prawka? Owszem, ale ona przynajmniej miała dobrą wymówkę! -
Wiesz, jestem swego rodzaju znawcą urazów głowy. Czy coś w tym stylu, ale w mojej profesjonalnej opinii, to ten cały Luigi to jest po prostu głupi od urodzenia i nic mu nie pomoże. Zero inicjatywy??? Ja mam amnezję, a zaprosiłam Wolfiego na łyżwy!! No co za typ, naprawdę. - również przerwa na kawę -
Karygodne zachowanie, niedopuszczalne wręcz, a w sumie to brak zachowania, współczuję ci słuchaj, tragizm jakiś. - Ze smutną miną pokręciła głową, podkreślając tylko dramaturgię swoich słów. -
Ja myślę, że ty weź go zapytaj, czy mógłby się wykazać. Albo zapytać o związek, czy coś, niech coś zrobi, a nie. Jak uzna, że nie, albo CO GORSZA, będzie się tylko gapił i uśmiechał, to rzuć go w cholerę, skoro ty chcesz czegoś poważniejszego, a on nie potrafi się określić. Chuj mu na ryj, znajdziesz kogoś innego, spójrz na siebie! - Była dość stanowcza w swojej wypowiedzi, bo może i Luigi brzmiał jak ktoś miły, ale skoro Sparkle była niezadowolona z obecnego stanu rzeczy, to Rex uważała, że powinna z typem porozmawiać i wyjaśnić sprawę, niech się chłopak ogarnie!
-
Z tego twojego opisu to też nie wróżę mu świetlanej rodzicielskiej przyszłości, pewnie pozwalałby dziecku na wszystkie słodycze i zabawki i inne takie... - Podsumowała resztę wypowiedzi Sparkle dopiero po tym, jak ta wróciła do stolika, w międzyczasie układając wszystkie fakty w głowie, bo jednak dostała od znajomej dużo informacji. -
To od niego?? - Zaciekawiona kiwnęła głową w stronę telefonu Sparkle, gdy wydobył się z niego dźwięk powiadomienia. Oho, mogło się zacząć robić ciekawie.
Jak Rex uwielbiała babskie wypady!
@Sparkle Fisher