Rex Marigold
Awatar użytkownika
24
lat
170
cm
Petsitter
Techniczna Klasa Średnia
Przez te kilka lat niepamięci Rex wypracowała sobie całkiem sprytny sposób na życie. Jeśli ktoś jest dla niej ważny - zapisuje go w dzienniku. Podobnie z ważnymi wydarzeniami, które miały miejsce w danym dniu, które zapewne często by do niej wracały, gdyby tylko zostawały w jej pamięci. Dziennik ten, podobnie jak niezliczone ilości jego poprzedników, skrupulatnie schowane w jednej z szafek (czyt. wciśnięte na siłę na niekończącą się stertę, która powoli zaczynała testować wytrzymałość mebla i jego drzwiczek), często zbierał kurz na nocnej szafce dziewczyny. Kiedy miała lepszy dzień nawet nie myślała, żeby do niego zajrzeć, w miarę wiedząc o co w tym jej całym życiu chodzi. Za to w te gorsze, kiedy nawet nie wiedziała kto patrzy na nią z lustra, zaglądanie do notesu i uczenie się na nowo tego kim jest, jak ma na imię i tego, kto jest dla niej ważny bywało zbyt trudne, przed czym ostrzegała ją codziennie rano mała neonowo-zielona karteczka przyczepiona do telefonu. "Hej, jesteś Rex, możesz zajrzeć do notatnika, jeśli nie pamiętasz, ale nie będzie to przyjemne." Z resztą to nie była jedyna taka karteczka w tym pokoju. Bywały dni, gdy większość ścian była jakimiś oblepiona, czasem były to ważne rzeczy, czasem po prostu miłe słowa od niej samej, tak na poprawę humoru i doładowanie energii, gdyby akurat była w życiowym dołku. I choć tu jeszcze nie opracowała żadnego systemu kolorystycznego, który by jej jasno mówił co jest ważne, a co po prostu miłe, to jedno było pewne - co jest na drzwiach ma priorytet, zawsze czytaj karteczki na drzwiach (tak przynajmniej było napisane na dużej kartce wiszącej tuż przy klamce).
Tego dnia Rex budząc się w miarę ogarniała rzeczywistość. To był kolejny taki dzień z rzędu, co z jednej strony bardzo ją cieszyło, a z drugiej napawało niepokojem - im więcej dobrych dni, tym większe prawdopodobieństwo, że nadciągał dzień kryzysowy, a na niego zdecydowanie nie była jeszcze gotowa (mówiąc szczerze - nigdy nie była na niego gotowa). Tym razem było dobrze, a nawet bardzo dobrze, bo miała jakiś przebłysk, że miało zdarzyć się coś ważnego. Problem był w tym, że o ważnych rzeczach zawsze dowiadywała się z drzwi, a tym razem nie wisiała na nich żadna samoprzylepna karteczka. W sumie żadna nowość, to nie był pierwszy raz, gdy sobie coś ubzdurała. Uznała, że to czas wygrzebać się ze swojego pokoju i pójść coś zjeść (było w końcu po dziesiątej), więc schyliła się pod łóżko, żeby wyciągnąć stamtąd swoje nieco już wysłużone kapcie (bo podłoga w kuchni bywała zimna, a nikt nie lubi chodzić po lodowatej podłodze z samego rana)(tak naprawdę było już grubo po jedenastej). I tu napotkał ją kolejny problem - pod łóżkiem wcale nie było butów, mimo że zawsze je tam odkładała (a przynajmniej tak mówiła jedna z karteczek, a jak wiadomo, karteczki nie kłamią!), znalazła za to jeden neonowo-znajomy kawałek papieru. Tylko na niego zerknęła i już wiedziała, że było źle. A nawet bardzo źle - to była drzwiowa karteczka, która powinna wisieć tam od kilku dni, a nie wiadomo, kiedy spadła. Jeszcze gorsze było to, co na niej widniało - data (taka sama jak na wyświetlaczu jej telefonu), godzina dwunasta (która miała wybić za kilka minut) oraz wielki napis MADDIE NOWA WSPÓŁZIOMKA, POWIEDZIEĆ MIRCE!!!!!!!. Ostatecznie oceniając nie było źle.

Było tragicznie.

Z pokoju wystrzeliła jak z procy, o mało nie wywracając się o leżące na korytarzu kapcie (czyli to tam je zostawiła!!), zdążyła szybko pogłaskać swojego pieska, bo nie była potworem i miała swoje priorytety oczywiście, po czym w panice zaczęła szukać współlokatorki, bo przecież po całym domu walały się różne rzeczy i co sobie Maddie pomyśli jak to zobaczy.
-MIRABELKA! MIRABELKO MOJA DROGA KOCHANA PIĘKNA I ZŁOTA! BO MAMY PROBLEM! - To nie wróżyło niczego dobrego, bo według praw rządzących wszechświatem im więcej komplementów, tym bardziej w dupie jest komplementujący. Gdy Rex w końcu odnalazła swoją współlokatorkę złapała ją za ramię i zaczęła nim potrząsać, jakby to w jakikolwiek sposób miało pomóc jej fatalnej sytuacji. -Mirabelko bo mamy duży problem, duży Problem przez duże P i każdą inną literkę, jest tragicznie, jest okropnie, zjebałam przetotalnie i nic tylko iść się zakopać w jakiejś dziurze w ogródku, i w ogóle to ja nie wiem co ja mam zrobić, co ty masz zrobić, co my mamy zrobić. CO MY MAMY ZROBIĆ MIRABELKO??? Nowa współlokatorka będzie tu za kilka minut, a ja ci nic nie powiedziałam, bo mój system mnie zawiódł, mój NIE ZA WO DNY system neonowo-karteczkowy mnie zawiódł i jak ja mam dalej tak żyć, wiedząc że to co było pewne nie jest pewne? Chociaż na ten moment jest jedna rzecz, która jest pewna - mamy srogo przejebane.



@Mirabela Garcia
Mów mi Mi. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Mi#9438. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię Nah.
Uwaga, moje posty mogą zawierać:
wulgaryzmy, źle postawione przecinki oraz nadmiar nawiasów
.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Mirabela Garcia
Awatar użytkownika
23
lat
182
cm
Architektka wnętrz
Pracownicy Usług
Dzisiejszy dzień był w pewnym sensie wyjątkowy. Mirabela mieszka z Rex już tyle czasu i całkowicie przyzwyczaiła się do tego, jak działa jej przyjaciółka. Czasami musiała jej tłumaczyć jakieś rzeczy kilka dni z rzędu regularnie, gdy miała gorszy okres i, choć dla samej Garcii nie było to jakoś szczególnie męczące, odczuwała dziwną presję albo raczej zmęczenie tym, że będzie musiała tłumaczyć sposób działania nowej dziewczynie.
Ma od razu ją zaatakować potokiem zadań, zasad i tego, jak obchodzić się z Rex? Co robić, gdy ruda zapomni nakarmić Chlebka/Bułeczkę/Bagietkę? Albo co, jeśli długo nie wraca z domu? A może jednak powinna dać wszystkiemu potoczyć się własnym ciągiem, tłumaczyć nowej współlokatorce na bieżąco, jak reagować. Czy wtedy będzie musiała łazić za nią krok w krok, co by móc dać szybką lekcję? Bo co jeśli nowa nieświadomie skrzywdzi przyjaciółkę Mirki? Zdecydowanie by tego nie chciała, czarnowłosej za bardzo zależało na tej dziewczynie.
Pomijając obchodzenie się z Rex, czy będzie musiała robić jeszcze wykład, jak to się nie wchodzi do pokoju Mirabeli, jeśli są zamknięte drzwi? Marigold zapewne ma zapisaną z tym karteczkę. Zamknięte drzwi oznaczają zazwyczaj chęć prywatności albo zagubienie się w twórczym szale. Wtedy muzyka gra na słuchawkach, a z dłoni pędzel (lub ołówek, kredka, glina) nie jest wypuszczany przez bardzo długie godziny. Nie reaguje wtedy na żadne bodźce zewnętrzne, nie słyszy pukania do drzwi i łatwo się denerwuje, jeśli ktoś zaburzy jej kreatywny proces.
Poza tym, co jeśli nowa jest jakaś dziwna i zacznie się rządzić albo wręcz przeciwnie, będzie miała wszystko totalnie w dupie? Bądź, co bądź, mają mieszkać razem i razem dbać o cały dom, wyposażenie lodówki i środki czystości. Ostatnie, czego trzeba Mirabeli, to darmozjad, który raz na jakiś czas dołoży się do rachunków. Właściwie, potrzeba drugiej współlokatorki była głównie po to, żeby pomóc Mirce zaoszczędzić więcej pieniędzy (pomijając to, że dziewczyna sama nie wiedziała, po co chomikuje te pieniądze na koncie i w dwóch skarbonkach za szafą).

Myśli o nowym członku “rodziny” były bardzo przytłaczające. Do pewnego stopnia jednak działały dekoncentracyjnie. Mirabela nie lubiła sprzątać, dlatego zamartwianie się zdawało się pomagać, jej ręce i nogi pracowały samoistnie, kiedy głowa mogła odtwarzać wcześniej już przygotowane scenariusze i dialogi. Lubiła być przygotowana na najgorsze, choć teraz zdecydowanie tak się nie czuła.
Do jej uszu nagle dotarł zrozpaczony krzyk przyjaciółki, co całkowicie wybiło ją z rytmu i myślowego i sprzątaniowego. Podniosła głowę, marszcząc brwi, jakby próbowała sobie przypomnieć, co robiła przez ostatnią godzinę i kiedy zdążyła przejść od salonu do przedpokoju, wycierając kurze i wrzucając śmieci do reklamówki. - Co się stało? - zapytała, nie odwracając się w stronę rudej, próbując w międzyczasie usilnie wyczyścić jedną, grubą plamę zaschniętej farby na komodzie.
Od zajęcia jednak oderwała ją współlokatorka, łapiąc jej ramię i potrząsając nią. Zdezorientowanie patrzyła się na Rex, słuchając jej rozpaczliwego głosu i uśmiechnęła się ciepło. - Rex. Spokojnie. No już, głęboki wdech - nabrała powolnie powietrza do płuc - i wydech - i wypuściła je ustami, patrząc się w oczy Marigold, co by ją poinstruować. - Wiem o tym, skarbie. Powiedziałaś mi o tym jeszcze tego samego dnia, kiedy się dowiedziałaś. Wszystkim się zajęłam, dom jest w miarę posprzątany, a na łóżku w swoim pokoju ma czystą pościel. Jest okej. Okej?

@Rex Marigold @Madeleine Choi
Mów mi rolka/szysza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda rolkie#3002. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie.
Szukam kuzynów.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, beznadziejnie skonstruowane posty.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Dla użytkownika

Madeleine Choi
Awatar użytkownika
28
lat
167
cm
Tłumaczka chińskiego i koreańskiego
Uznana Klasa Średnia
Byłaś głupia.
Te dwa słowa niczym jak bumerang wracały do umysłu dwudziestosześciolatki, odkąd tylko się obudziła. Dzisiejszy dzień był ostatnim, w którym przebywała w obecnym lokum. Bo tak, była głupia, umiała przyznać to sama przed sobą. Gdy na trzeźwo spoglądała na całą swoją sytuację, potrafiła stwierdzić, że przez Aarona straciła zupełnie głowę. Zarazem była dobrym dowodem na to, że miłość potrafiła naprawdę zaślepić człowieka. Choć teraz nie pałała niczym pozytywnym w stosunku do swojego już byłego męża, wcześniej było zupełnie inaczej. Na tyle zauroczyła się i później zakochała, że zaniechała przez jakiś czas swój osobisty rozwój na rzecz sympatii. Dopiero z czasem dotarło do niej jak wręcz nisko upadła. Nie pasowała do roli kobiety zajmującej się domem i dobrobytem męża, która nie miała przy tym własnych zainteresowań, a jej jedynym priorytetem było urodzenie i wychowywanie dzieci. W przeciwieństwie do wielu kobiet, Madeleine miała możliwość rozwoju kariery, która umożliwiała jej bycie niezależną od nikogo. Chciała teraz taka być, chciała wrócić na właściwe tory, jakie obrała zanim poznała Aarona.
Będąc już w drodze do swojego nowego miejsca zamieszkania, zastanawiała się nad tym co by się stało, gdyby jednak nie poroniła. Pewne było, że obecnie siedziałaby na fotelu, lada moment wchodząc w trzeci trymestr ciąży. Ale co dalej? Czy odnalazłaby się w roli matki? I czy miałaby jeszcze czas i w ogóle możliwość na podjęcie się jakiegoś zawodu? Choć dzieciom nie mówiła nigdy kategoryczne "nie", ale na ten moment nie czuła się gotową na bycie matką. Może i inne kobiety z pociechami obrzuciłby ją błotem na myśl, że Madeleine nawet się cieszyła, że tak się to ostatecznie potoczyło, ale prawda przedstawiała się właśnie tak a nie inaczej. Fakt, że jej organizm zdecydował się samoistnie pozbyć się płodu, tylko ułatwił jej drogę do podjęcia tak trudnych decyzji jak rozwód i wyprowadzka. Po tych wszystkich przykrościach jakie zafundował jej mąż, nawet nie było jej żal, że go zostawiła. Jedynie kogo w tym wszystkim było jej żal to jego konia, który stracił osobę, która się zajmowała jego treningami, bo jego pożal się boże właściciel mało kiedy miał na niego czas. Choćby chciała, niestety nie była w stanie Drago przejąć. Wiedziała, że Aaron by tego nie chciał, a ona sama raczej nie byłaby w stanie normalnie na tego konia patrzeć. Już czuła się nieswojo, gdy wierzchowca zobaczyła po raz ostatni. Jak niegdyś cieszyła się na jego widok i to że będzie mogła na nim zaraz pojeździć, tak teraz budził w niej niechęć. Tak bardzo przypominał jej o Aaronie.
Samochód odjechał, zostawiając Madeleine przed drzwiami nieznanego domu z walizkami zapełnionymi głównie jej ubraniami. Nie pracowała za wiele, wcześniej wręcz wcale. Ostatnio udało jej się załapać parę zleceń na tłumaczenia pisemne, by móc w razie czego mieć odłożony jakiś budżet na start i zapłacenie pierwszych opłat. A tak? Może i miała w czym przebierać jeśli chodzi o ubrania czy biżuterie, ale żadne z tych rzeczy nie było kupione przez nią tylko przez jej męża. Mu to nie przeszkadzało, przynajmniej jego "lalka" wyglądała szykownie i markowo. Jak teraz, choć nie była to pełnia możliwości Madeleine. Miała na sobie beżowe i luźne spodnie w typowo kobiecym i eleganckim kroju, w podobnej kolorystyce utrzymywał się też długi płaszcz, który miała rozpięty. Botki na obcasie były koloru czarnego, zaś golf o dopasowanym fasonie - białego. Mad, jak na siebie, była dzisiaj wręcz ubogo ozdobiona biżuterią, gdyż oprócz zegarka wskazówkowego, którego obecnie pod rękawami płaszcza nie było widać, miała na sobie tylko wiszące złote kolczyki. Była w pełni umalowana, ale w na tyle naturalnych barwach, że aż tak nie rzucał się w oczy, a przynajmniej jej by się to nie rzuciło. Płytki paznokci u jej dłoni były pokryte lakierem hybrydowym w odcieniu pastelowego różu. Na stylizowanie włosów nie starczyło jej dzisiaj chęci, więc luźno rozpuszczone opadały na jej ramiona.
Zanim zdecydowała się zadzwonić dzwonkiem, uniosła wzrok, by rozejrzeć się i przyjrzeć się obecnemu budynkowi. Próbowała się pocieszyć, że aż tak diametralnej zmiany przecież nie będzie. Dom, przed którym obecnie stała był może i mniejszy, ale nadal był domem. Miała nie mieszkać z jedną osobą tylko z dwiema. Tylko o jedną więcej, to nic takiego przecież, co nie? Ale... totalnie nie wiedziała czego się spodziewać po nowych współlokatorkach. Sama Madeleine też nie do końca była przyzwyczajona do dzielenia się przestrzenią z innymi. Mąż był czymś innym, w końcu stanowili związek i się ze sobą znali, a teraz? Dziewczyn nie znała, nie wiedziała czy będą sprawiały problem, czy się z nimi dogada, czy wręcz przeciwnie - będą darły koty ze sobą. Nigdy nawet nie nocowała wcześniej u koleżanek ze szkoły, mało zresztą znajomości miała w tymże okresie. Nie wiedziała nawet i czego mogłaby po sobie się spodziewać.
Cóż, przekona się w ciągu pierwszych dni od przeprowadzki tutaj. Przymknęła na chwilę oczy i wzięła głęboki oddech, by ostatecznie wcisnąć guzik od dzwonka. Patrzyła z wyczekiwaniem na drzwi aż ktoś jej otworzy, zachowując przy tym kamienną i poważną mimikę twarzy. Zarazem starała się nie ponieść całkowicie zdenerwowaniu, nie może w końcu na start okazywać swoich słabości, prawda?

@Rex Marigold
@Mirabela Garcia
Mów mi Leida. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Leida#0757. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię raczej tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: błędy, dziwnie złożone zdania i literówki.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Rex Marigold
Awatar użytkownika
24
lat
170
cm
Petsitter
Techniczna Klasa Średnia
Pech i szczęście zdawały się naprzemiennie wypełniać życie Rex - gdzie coś zgubiła lub zapomniała, tam okazywało się, że jednak nie była to aż tak wielka tragedia. Choć gdyby przez chwilę pomyśleć (nie była w tym zbyt dobra) to mogłoby się okazać, że to wcale nie chodziło o to, że jest pechowa czy też należy do życiowych szczęściarzy. Gdyby się tak poważniej zastanowić można by dojść do jednego, bardzo prostego wniosku - Rex po prostu nie była zbyt mądra (przynajmniej w tym życiowym sensie), a jak wiadomo głupi zawsze ma szczęście.
Starała się podążać za instrukcjami Mirabelki czując jakby to nie był pierwszy raz kiedy totalnie jej odwala, a ta musi ją uspokajać. (Wcale nie) O dziwo głęboki wdech zdecydowanie pomógł opanować jej galopujący umysł i nawet (!!) zrozumiała informację, którą przekazała jej współlokatorka. - Czekaj, czekaj, co? Powiedziałam ci? Muszę zacząć pisać karteczki o tym, że ogarnęłam co jest na innych karteczkach. Tak, to chyba dobry pomysł. Ej, faktycznie nie ma tu takiego pierdolnika. Nie żebym pamiętała jak to wszystko wyglądało wczoraj, ale na miejscu Maddie raczej nie uciekłabym z krzykiem. Dzięki Mirabelko, nie wiem co bym bez ciebie zrobiła. - Już miała jej zaproponować, że może przy kolejnym obiedzie nie będzie próbowała ukraść jej frytki z talerza, ale w ostatnim momencie się powstrzymała, nie chcąc aż tak okrutnie okłamywać swojej ziomeczki. Z tego co powiedziała jej Mirka wychodziłoby na to, że Rex z przeszłości wcale nie była aż tak nieroztropna i niemądra jak Rex z teraźniejszości, która zapewne nic by przyjaciółce na temat nowej współlokatorki nie powiedziała. Huh, ciekawe co przez ten ostatni tydzień aż tak zmieniło rudowłosą. Chciała coś jeszcze powiedzieć, zapewnić Mirabelę, że tak, jest okej, nie umiera na zawał, ale przeszkodził jej dzwonek do drzwi, którego dźwięk rozbrzmiał na cały dom. Z entuzjazmem w oczach, którego nie powstydziłby się żaden pięciolatek, spojrzała na swoją rozmówczynię po czym praktycznie pobiegła do drzwi i złapała za klamkę, otwierając je nieco za mocno przez co omal nie obiły ściany. -Cześć Maddie!! - Przywitała się z nową współlokatorką z szerokim uśmiechem na ustach czując, że to może być początek wspaniałej znajomości.


@Mirabela Garcia @Madeleine Choi
Mów mi Mi. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Mi#9438. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię Nah.
Uwaga, moje posty mogą zawierać:
wulgaryzmy, źle postawione przecinki oraz nadmiar nawiasów
.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Mirabela Garcia
Awatar użytkownika
23
lat
182
cm
Architektka wnętrz
Pracownicy Usług
Mirka byłaby dobrą matką. Ba, świetną wręcz. Opiekuńcza i wielce kochająca. Oczywiście, ma również swoje wady, bo takie dziecko przez większość swojego życia uwiązanego do rodziców, nie zobaczyłoby pieniędzy (chyba, że zrobiłoby duże, słodkie oczy), a w sklepie zapadałoby się pod ziemię po bardzo poważnym pytaniu ze strony Mirabeli, czy uśmiech bąbelka wystarczy za zakupy.
Dwudziestotrzylatka tak właśnie się czasami czuła przy rudej - jak matka. Nie miało to, co prawda, charakteru uwłaczającego inteligencji bądź zaradności przyjaciółki, po prostu Mira nie była w stanie myśleć o Rex inaczej niż jak o bezbronnej istotce, którą trzeba chronić przed całym złem świata. Zdecydowanie nie było to odpowiednie podejście, ponieważ Tyria jest już dorosłą kobietą, i choć ma swoje problemy, to znalazła sposób, by sobie z nimi radzić.
Mirabela odłożyła sznatkę i reklamówkę ze śmieciami, by przytulić do siebie przyjaciółkę i dała jej czułego, matczynego buziaka w czółko. - Po to jestem, skarbie - uśmiechnęła się. - Możesz mi się odwdzięczyć, następnym ra…- naprawdę chciała zacząć mówić o tych frytkach z talerza, zupełnie jakby czytała w myślach. W końcu nie raz i nie dwa kradła jej jedzenie, a to przecież kosztuje! Niestety, od dokończenia zdania oderwał ją dzwonek i szybka reakcja Rex. Mirabela wzięła głęboki wdech, próbując przygotować się na najgorsze i zwróciła w stronę drzwi, które zostały otwarte.
W progu stała kobieta w, jak dla Mirki, aż zbyt odświętnym ubraniu, jakby szła do banku albo na pogrzeb. Miała azjatycką urodę (a może po prostu była azjatką?), długie czarne włosy i taką dziwną, ale naprawdę piękną, pociągającą aurę. Garcia nie umiała sobie tego wytłumaczyć, ale zdecydowanie coś było nie tak z nową. A może to właśnie z nią było coś nie tak? Czy to stres? Bo w chwili, gdy ją ujrzała, serce zabiło szybciej. Może jej obawy okażą się jednak prawdą i Madeleine okaże się być zbyt zapracowaną pindą, by dbać jakkolwiek o dom i zaopatrzenie, więc będzie tylko wydawać rozkazy? Tak przynajmniej wyglądała.
Odchrząknęła, wyrywając samą siebie z zamyśleń i zrobiła parę kroków do przodu. - Cześć, Maddie - powtórzyła po Rex. Odwróciła się następnie bokiem do framugi, opierając o nią ramię, robiąc miejsce, by nowa mogła bez problemu się dostać do środka.

@Madeleine Choi @Rex Marigold
Mów mi rolka/szysza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda rolkie#3002. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie.
Szukam kuzynów.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, beznadziejnie skonstruowane posty.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Dla użytkownika

Madeleine Choi
Awatar użytkownika
28
lat
167
cm
Tłumaczka chińskiego i koreańskiego
Uznana Klasa Średnia
Chciała, naprawdę bardzo chciała posłać dziewczynom chociaż namiastkę ciepłego uśmiechu, gdy Rex otworzyła jej drzwi, by ją powitać. Zauważyła następnie Mirabelę, która uczyniła to samo. Jednak nie mogła zdzierżyć tego, że zwrócono się do niej niepełnym imieniem. Wielu mogłoby sobie myśleć, że uważa to za totalną przesadę, ale ona N A P R A W D Ę nienawidziła jak ktoś zwrócił się do niej Mad, a już zwłaszcza Maddie. Dlatego też jedyne na co ją było stać to na posłanie nieprzyjemnego spojrzenia zarówno jednej jak i drugiej.
- Mad-e-leine. Madeleine - powiedziała, wyraźnie wpierw akcentując każdą sylabę swojego imienia, by następnie wypowiedzieć je ponownie z tonem głosu, jakby było coś oczywistego. Nie kryła przy tym swojej frustracji zaistniałą sytuacją. No cóż, dla niej zawsze było to oczywiste. Niestety dla innych już nie za bardzo, gdyż nie dzieliła się powodem do tak wyczulenia na punkcie zwracania się do niej pełnym imieniem. Czy w ogóle jakikolwiek miała? Mogłoby się wydawać, że nie, lecz jakby się przyjrzeć jej sytuacji, było wręcz przeciwnie. Ojciec, który zresztą nadał jej te imię, preferował zwracanie się do niej również pełnym, zwłaszcza gdy dziewczyna podrosła i zaczęła chodzić do szkoły. Podobało mu się w pełnej formie. Mama natomiast wolała zwracać się do niej jej drugim imieniem - Hyejung. Było bliższe jej ojczyźnie i lepiej sama się czuła, gdy zwracała się do swojej pociechy w ten sposób. Sama zainteresowana za nim w ogóle nie przepadała, cieszyła się że nie było to pierwsze jej imię. Choć o wiele lepiej pasowało do nazwiska niż Madeleine, jednak było dla niej na tyle dziwne, wśród pięknych damskich angielskich imion, że cieszyła się, że ostatecznie Madeleine było tym pierwszym. Chwała tacie, że chciał jej jednak ułatwić życie na wyspach, a nie utrudniać. Zdrobnienia nadużywała często jedna osoba - oczywiście tą osobą nie był nikt inny jak jej mąż. Przy każdej pierdołce, innej prośbie czy by po prostu próbować ją udobruchać. O wiele częściej słyszała od niego "Maddie" niż "Kochanie". Maddie, pomożesz mi zawiązać krawat? Maddie, ja nawet nie chce słyszeć o tych studiach! Maddie... wyglądasz pięknie w tej koszuli nocnej, ale... pozwól że ją z ciebie ściągnę, dobrze? Maddie, Maddie i Maddie, ale żeby wysilić się na różnorodność jak "Skarbie", "Kochanie" czy nawet "Moje Słońce," Aaron już nie był w stanie.
- Zresztą, rozmawiałyśmy już i zdążyłam cię nawet poprawić. Zapomniałaś? - spytała, swoje zimne wręcz spojrzenie przenosząc bezpośrednio na biedną Rex. Niestety nie wiedziała z czym dziewczyna się mierzy. Może gdyby miała świadomość, podeszłaby do niej zupełnie inaczej. Może i sprawiała wrażenie kobiety, z którą będą same kłopoty i będzie faktycznie władcza, ale też potrafiła być wrażliwa, też ją wiele rzeczy potrafiło dotknąć, potrafiła wykazywać empatią, na swój co prawda sposób, ale jednak. Niestety była świeżo po rozwodzie, nadal ten fakt jej się udzielał, a ona usilnie chciała pokazywać, że jest silna, że ze wszystkim da sobie radę sama.

@Rex Marigold
@Mirabela Garcia
Mów mi Leida. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Leida#0757. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię raczej tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: błędy, dziwnie złożone zdania i literówki.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Rex Marigold
Awatar użytkownika
24
lat
170
cm
Petsitter
Techniczna Klasa Średnia
W jej domu rzadko krzyczano na dzieci. Gdy chodziło o zbite przez przypadek talerze, głośne krzyki czy pobrudzone meble rodzice byli wobec Rex i jej rodzeństwa niezwykle wyrozumiali. Nawet jeśli któreś z trójki pociech przyniosło ze szkoły gorszą ocenę wymagający ojciec okazywał im zrozumienie, dzięki czemu mimo postawionych przed nimi ogromnych oczekiwań, cała trójka dorastała we względnym poczuciu domowego ciepła. Paradoksalnie całe to zrozumienie i wszelka wyrozumiałość zaczęły w bardzo szybkim tempie ulatniać się, gdy Rex straciła pamięć. Nagle każdy najmniejszy błąd był jej wytykany, a każda pomyłka spotykała się z niezadowolonym spojrzeniem. Przez kilka miesięcy, które spędziła w domu po wypadku, w gorsze dni od rodziców słyszała tylko podniesiony ton. "MATKI NIE PAMIĘTASZ?" "JESTEM TWOIM OJCEM, ZAPOMNIAŁAŚ?" Zapomniała. Zapomniała, zapomniała, zawsze tylko zapomniała. Miała na to jakiś wpływ? Nie miała. Miała za to być wspaniałym lekarzem. Miała być wzorową córką, miała kontynuować rodzinną tradycję, miała przyszłość. I wszystko spierdoliła. Mimo że miała amnezję to ojciec nie dał jej zapomnieć o tym, co mogła w życiu osiągnąć, o jej marzeniach, które musiała porzucić i o tym, jak bardzo ich wszystkich zawiodła. Przez kilka miesięcy miała stale wypominane to, że czegoś zapomniała, że znowu jej coś umknęło, że jak to nie wie kim są jej rodzice. Wyjechała, próbując odciąć się od toksycznego środowiska, lecz to zdawało się ją nieustannie prześladować. Niezależnie od tego, czy było z nią lepiej czy gorzej przypominanie o jej zepsutym umyśle zawsze bolało najbardziej. Bo znowu zapomniała. Zapomniała twarzy, zapomniała imienia, zapomniała czegoś zrobić, zapomniała ojca, zapomniała matki, zapomniała, zapomniała, zapomniała...znowu zapomniała. Czego tym razem zapomniała? Sama już nie wiedziała, bo w głowie słyszała tylko pełne złości słowa ojca i jego krzyki (zapomniała...zapomniała...) i szloch matki i znów tylko zapomniała...zapomniała...
-Przepraszam... - zatoczyła się w tył, jakby odrzucona siłą słów nowoprzybyłej, a oczy zaszły jej łzami -...zapomniałam.


@Mirabela Garcia @Madeleine Choi
Mów mi Mi. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Mi#9438. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię Nah.
Uwaga, moje posty mogą zawierać:
wulgaryzmy, źle postawione przecinki oraz nadmiar nawiasów
.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Mirabela Garcia
Awatar użytkownika
23
lat
182
cm
Architektka wnętrz
Pracownicy Usług
Madeleine-sradeleine pomyślała. Jej pierwsze słowa, to będzie poprawianie swoich współlokatorek? Poważnie? I co jeszcze, może zabroni amnezji Rex zapominać rzeczy? Dobre pierwsze wrażenie to był klucz do tego, jak będą wyglądały relacje w przyszłości. Z takim podejściem, to dziewczyny się raczej nie dogadają. W dodatku poprawiła imię! Mirka nie rozumiała osób, które nie lubiły zdrobnień. Były świetne, często kreatywne, można uzyskać fajną ksywkę, ewentualny login do stron internetowych i gier, w dodatku były zwykle szybsze do wymówienia i nie brzmiały tak oficjalnie.
O nie… - powiedziała cicho, gdy nowa wytknęła Rex, że czegoś zapomniała. Mirka wiedziała, jak się to skończy. Szybko przekręciła głowę, by spojrzeć na rudą i westchnęła smutno. - Oh, Rex, nie przejmuj się tym, proszę. Madeleine…na pewno tego nie chciała - mówiła, podchodząc do przyjaciółki. Zrobiła mocniejszy nacisk, gdy wymawiała imię nowej i posłała jej niezadowolone spojrzenie. - Będzie okej, to na pewno nie było personalne. Każdemu się może zdarzyć, nawet mi. Może zamiast się tym przejmować, to pokażemy jej dom, co? - spytała z troską. Następnie ponownie odwróciła się do Madeleine. -Dobre pierwsze wrażenie, nie ma co. Wchodź - ponownie odsunęła się, by zrobić miejsce i zamknęła drzwi, jeśli Mad zdecydowała się wejść do środka. Po chwili objęła ramieniem Rex i zaczęła iść wraz z nią, o ile jej pozwoliła, by pokazać Maddie dalszą część domu. - Tu jest salon, jak pójdziesz w tamtą stronę i na lewo, to tam masz swój pokój - powiedziała, wskazując dłonią w stronę korytarza.

@Rex Marigold @Madeleine Choi
Mów mi rolka/szysza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda rolkie#3002. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie.
Szukam kuzynów.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, beznadziejnie skonstruowane posty.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Dla użytkownika

Madeleine Choi
Awatar użytkownika
28
lat
167
cm
Tłumaczka chińskiego i koreańskiego
Uznana Klasa Średnia
Łzy był ostatnią rzeczą, których spodziewała się u rudowłosej dziewczyny. Madeleine nie kryła zaskoczenia reakcją Rex. Przecież tylko zwróciła uwagę, miała prawo też czegoś wymagać, co nie? Nawet jeśli chodziło o błahostkę. Gdyby któraś z dziewczyn poprosiła ją o zwracanie się w konkretny sposób, przecież też by to uszanowała!
- Eee...? - zaczęła, odwracając wzrok w stronę Mirabeli. Nie sądziła, że rudowłosa będzie w stanie w tej chwili odpowiedzieć na jej pytanie - Co się jej stało? - spytała, nawet nie zastanawiając się nad tym w jakiej tonacji wcześniej zwróciła się do Rex. Ale.... nawet jeśli informacje były niezbyt łagodnie przekazane... żeby tak od razu po nich płakać? Madeleine miała do czynienia z naprawdę bardzo wrażliwą nową współlokatorką? Będzie musiała uważać na każde słowo? Tak to właśnie widziała, niestety na obecną chwilę nie wiedząc o jej sytuacji. Tak samo jak ona nie wiedziała o przypadłości Rex, tak sama Rex i Mirabela nie wiedziały, dlaczego w ten sposób zareagowała na usłyszenie swojego zdrobnienia.
- Przecież ja nic takiego nie zrobiłam! - powiedziała z wyrzutami, faktycznie nie mając w sobie żadnego poczucia winy. A przynajmniej na taką się kreowała. Zanim weszła do środka, pozwoliła sobie na przytaszczenie swoich bagaży do wnętrza domu, które odstawiła na razie w salonie. Było ich parę, były dość duże i ciężkie, ale jeśli żadna z dziewczyn nie zamierzała jej pomóc w przeniesieniu ich do domu, sama dała sobie świetnie radę. O pomoc samoistnie by nie poprosiła, więc choćby miała chodzić po kolei po każdą walizkę, wypełnionymi w dużej mierze jej ciuchami, butami i torebkami, zrobiła to.
Za wskazówkami Mirabeli, udała się pewnym i zdecydowanym krokiem w stronę swojego pokoju. Otworzyła drzwi, by stanąć w ich progu i rozejrzeć się po pomieszczeniu. Był zdecydowanie mniejszy niż sypialnia, którą dzieliła z mężem, ale dało się na szczęście przeżyć. Chociaż był jeden problem. Jak wszystkie swoje rzeczy w nim pomieści?
- Przytulnie... - skomentowała bardziej do siebie, wcześniej odkładając swój płaszcz na łóżko, który wcześniej ściągnęła z siebie. Następnie wróciła do salonu, gdzie chwyciła jedną ze swoich walizek. - Macie może jakieś worki na śmieci? Nie zmieszczę się ze wszystkim, więc muszę się trochę rzeczy pozbyć - spytała, tym razem będąc całkiem uprzejmą. Ruszyła z walizką do swojego pokoju, gdzie położyła ją poziomo na podłodze i otworzyła. Zaczęła segregować swoje ciuchy. Wiele z nich było markowych. Te co uznała, że jej się przydadzą, zostawiała na łóżku, a te które uznała za "niepotrzebne", rzucała na podłogę. Rzeczy do wywalenia nie były w żadnym stopniu poniszczone, a jeśli już to na tyle to był mały problem, że można było jeszcze naprawić. Niestety nie była nauczona tego, że w razie czego ciuchy można było oddać potrzebującym, albo sprzedać. To co było jej niepotrzebne, dotychczas po prostu wyrzucała.

@Rex Marigold
@Mirabela Garcia
Mów mi Leida. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Leida#0757. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię raczej tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: błędy, dziwnie złożone zdania i literówki.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Rex Marigold
Awatar użytkownika
24
lat
170
cm
Petsitter
Techniczna Klasa Średnia
Gdyby nie wsparcie ze strony przyjaciółki Rex pewnie rozpłakałaby się na dobre. Jednak posiadanie oparcia w Mirabelce sprawiało, że łatwiej było jej przeżyć takie trudne chwile jak ta. Na słowa Mirki pokiwała tylko niepewnie głową, po czym otarła policzki z łez i weszła nieco głębiej do domu, aby zrobić miejsce dla nowoprzybyłej. Nie miała zamiaru jej na razie tłumaczyć dlaczego tak zareagowała - nie tylko dlatego, że moment wydawał się być na to nieodpowiedni, ale również dlatego, że zwyczajnie uważała, że nowoprzybyła nie zasługuje na żadne wyjaśnienia. Szczególnie, że wydawała się być nieco oschła, a pozytywna natura rudowłosej niezbyt potrafiła to zrozumieć. Nowe miejsce do mieszkania i nowe (według niej) przyjaźnie nastawione ziomeczki powinny być jakimś powodem do radości czy czegoś w tym stylu, nie? Najwidoczniej nie, a może Maddi-MADELEINE po prostu miała gorszy dzień. Albo nie umiała w radość, choć tego prosty umysł Rex nie umiałby chyba przetworzyć.
Widząc zmagania kobiety postanowiła, że pomoże jej z bagażami (przecież niezależnie od wszystkiego kobiety powinny sobie nawzajem pomagać!!!), łapiąc za rączkę jednej z toreb i delikatnie odstawiając ją przy innych. Zajrzała nieśmiało do pokoju nowej współlokatorki, a słysząc pytanie o worki na śmieci i ich przeznaczenie aż zszokowana wzięła głębszy oddech. Dzień dopiero się zaczął (było już po dwunastej), a zapowiadał się niezwykle ciekawie, szczególnie jeśli Mireczka słyszała pytanie nowej. Oof, MaddELEINE zdecydowanie powinna szykować się na niezły opierdol. Karma wraca?
@Mirabela Garcia @Madeleine Choi
Mów mi Mi. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Mi#9438. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię Nah.
Uwaga, moje posty mogą zawierać:
wulgaryzmy, źle postawione przecinki oraz nadmiar nawiasów
.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Mirabela Garcia
Awatar użytkownika
23
lat
182
cm
Architektka wnętrz
Pracownicy Usług
-Tak, tak, ty nic nie zrobiłaś, a nasz dom jest z piernika - burknęła bardziej do siebie niż w odpowiedzi do Maddie.
Mirabela nawet palcem nie dotknie bagażu nowej. Niech sobie radzi sama. Skoro udało jej się z taksówki dowlec pod dom, to i parę metrów w środku da radę. Szczególnie po tym, jak się zachowała. Ma do niej uraz. Pewnie zniknie za chwilę, ale uraz to uraz.
W tej chwili widziała tylko jeden plus tej sytuacji. Mniejsze rachunki. Mimo wszystko, jak wkurzająca Madeleine by nie była, tak wciąż ma dokładać się do wydatków. Mirabela jednak nie wiedziała, jak ma wytrzymać pod jednym dachem z taką paniusią, która nie ma w sobie za grosz empatii i nie przeprosi nawet. Już pomijając ton, z jakim się wypowiedziała.
Dwudziestotrzylatka podążyła za rudą przyjaciółką, by zajrzeć do pokoju Maddie i w razie czego, poinstruować niechętnie, gdzie co jest. Stanęła jednak jak wryta, gdy padło pytanie o worki na śmieci i tylko zauważyła, jak rzuca ciuchy na podłogę. - Chyba sobie żartujesz ze mnie w tym momencie - wysyczała przez zęby i wzięła głębszy oddech. - Jeśli masz zamiar wyrzucić te rzeczy, to równie dobrze możesz wypierdalać w podskokach - spiorunowała czarnowłosą wzrokiem. Wzięła kolejny głęboki oddech. I jeszcze jeden. Na spokojnie. - Nie, przepraszam…Uhhh…Po prostu, nie tolerujemy tutaj wyrzucania ubrań ani jedzenia, jasne? Ubrania ODDAJEMY albo SPRZEDAJEMY, nie WYRZUCAMY. Rozumiemy się?

@Madeleine Choi @Rex Marigold
Mów mi rolka/szysza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda rolkie#3002. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie.
Szukam kuzynów.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, beznadziejnie skonstruowane posty.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Dla użytkownika

Madeleine Choi
Awatar użytkownika
28
lat
167
cm
Tłumaczka chińskiego i koreańskiego
Uznana Klasa Średnia
Nie skomentowała pierwszych słów Mirabeli, jedynie posłała jej pytające spojrzenie, gdy na nią nie spoglądała. Naprawdę nie rozumiała reakcji Rex na jej zwrócenie uwagi. Żeby aż płakać z tego powodu? To było dla niej niepojęte. Jak w takim razie radziła sobie z krytyką w pracy? Też na każdą uwagę tak reagowała? Niestety Madeleine nic o niej nie wiedziała i nie miała pojęcia w jaki czuły punkt uderzyła rudowłosą. Nieświadomie co prawda, ale jednak to zrobiła.
Nie oczekiwała pomocy ze strony dziewczyn, nawet nie spodziewała się, że któraś z nich to zrobi. Niemniej jednak Rex zaskoczyła ją tym, że zdecydowała się je ją udzielić. Prędzej podejrzewałaby, że zrobi to Mirabela niż ona, bo przecież tak jej dowaliła przed chwilą, a tu niespodzianka. Było zupełnie na odwrót.
- Dziękuję - powiedziała w stronę Rex, gdy przyprowadziła za sobą ostatnią z walizek. Może na paniusie wyglądała i się kreowała, ale znała magiczne słowa i potrafiła je używać!
- Czy ja wyglądam na człowieka, który sobie żartuje? - spytała z poważnym tonem, kierując wzrok na dziewczynę z burzą loków na głowie. Nawiasem mówiąc ciekawiło ją ile to poświęca czasu na pielęgnacje ich. Madeleine nie zazdrościła jej ich, gdyby miała codziennie zmagać się z takimi włosami, szlag by ją do reszty trafił. Już wolała swoje, które niestety przez swoją grubość i fakt że były sztywne, ciężko było je poddać stylizacji. Ale przynajmniej uczesać się je dało. Jeśli chciała sobie pozwolić na loczki, musiała użyć naprawdę dużej ilości lakieru.
- Mam otworzyć targ przed domem i sprzedawać swoje ciuchy? Przecież to samo w sobie brzmi tak głupio! - skomentowała oburzona. Niestety Madeleine miała zerowe pojęcie o takich placówkach jak second handy, czy stronach internetowych, gdzie ludzie sprzedawali swoje ciuchy, oddawali czy po prostu wymieniali się ze sobą na inne. Nigdy jej niczego nie brakowało, tak samo jej rodzicom, więc nie musiała nigdy postępować w ten sposób. Jak coś się niszczyło albo przestało jej odpowiadać, dostawała zawsze coś nowego. Takie podejście wyniosła z domu, nie została nauczona tego, że może ciuchów i innych rzeczy pozbywać się w inny sposób. Była w tym ograniczona, tego nie dało się zaprzeczyć.

@Rex Marigold
@Mirabela Garcia
Mów mi Leida. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Leida#0757. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię raczej tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: błędy, dziwnie złożone zdania i literówki.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Rex Marigold
Awatar użytkownika
24
lat
170
cm
Petsitter
Techniczna Klasa Średnia
UUUUUUUUUUUUUU. Gdyby jej się chciało, to pobiegłaby po popcorn. Bieganie nie było jej mocną stroną, a normalne pójście do kuchni pewnie sprawiłoby, że ominęłaby dużą część szykującego się opierdolu, dlatego postanowiła pozostać w miejscu - nie lubiła przegapiać spektaklu pod tytułem 'Mirabela spuszcza wpierdol słowny bogatym złamasom', bo za każdym razem gdy się dział przynosił jej niesamowite pokłady rozrywki. Wiedziała, że lepiej się nie wtrącać w całe zamieszanie, więc tylko usunęła się bardziej w kąt, bujając się na piętach i z lekkim uśmiechem na twarzy obserwowała dwie współlokatorki. Choć patrząc po zachowaniu MadELEINE niedługo mogła skończyć tylko z jedną. Lub ich brakiem, jak się nawzajem pozabijają.

@ Mirabela Garcia @ Madeleine Choi
Mów mi Mi. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Mi#9438. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię Nah.
Uwaga, moje posty mogą zawierać:
wulgaryzmy, źle postawione przecinki oraz nadmiar nawiasów
.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Mirabela Garcia
Awatar użytkownika
23
lat
182
cm
Architektka wnętrz
Pracownicy Usług
Nie była nawet w stanie znaleźć odpowiednich słów, które mogłyby w jakikolwiek sposób dobrze opisać to, jak się teraz czuła. Była z jednej strony bardzo zdenerwowana. Może nawet przesadnie. Ale oprócz tego czuła również żal w stosunku nowej współlokatorki. Jak bogackie i zapatrzone w siebie trzeba mieć życie, by nie widzieć inne zastosowania dla starych ubrań niż śmietnik. Mirabela by rozumiała przerobienie jakiejś podartej koszuli albo gaci w mopa albo ścierkę do kurzy, ale nie! “Stare” ciuchy Maddeleine były w doskonałej formie, były czyste, zadbane, bez dziur lub plam. Mirka nie była w stanie tego pojąć. - Matko, jak mi jest cię szkoda - westchnęła smutno, kciukiem i palcem wskazującym uciskając sobie nos, tuż między oczami, jakby miało to złagodzić stres. I chyba faktycznie działało, ponieważ czarnowłosa zdawała się łagodniej. Wzięła kilka głębszych wdechów i weszła do sypialni nowej, by spojrzeć na ubrania, których miała zamiar się pozbyć. - Cóż, ja w nie nie wejdę, ale może Rex by chciała nowe ubrania. Nie sądzisz, że warto spytać? - powiedziała, nawet nie patrząc na Choi. Wzrok natomiast przeniosła na rudą i rzuciła jej jakąś koszulę. - Co ty na to, Rex? - wyprostowała się, by dopiero teraz, łaskawie zerknąć na Maddie. Ponownie westchnęła, by zająć miejsce na łóżku. - Nie wiem, jak bardzo nowobogackie i zapatrzone w siebie życie miałaś - zaczęła - ale to teraz jest twoja nowa rzeczywistość i warto nauczyć się dostosować. Nie, wcale nie musisz wystawiać ich przed domem, mimo, że to jest jakaś opcja. I jest całkowicie normalna. - zamyśliła się. - Możesz…możesz je wziąć i zanieść do lumpeksu. Myślisz, że skąd jest tam tyle takich fajnych rzeczy? Ponieważ ludzie, tacy jak ty, idą i je tam dają zamiast wyrzucać. Poza tym, są setki portali do sprzedaży ubrań, media społecznościowe, jacyś znajomi albo rodzina. Albo możesz oddać biednym - powiedziała, nawet się lekko uśmiechając. - Połowa mojej szafy to lumpeksy, a druga połowa została mi oddana lub kupiłam przez internet. O, ten sweter - wskazała na siebie - mam z second handu, ale żyrafę zrobiłam i doszyłam sama z materiału, który dostałam od koleżanki. Widzisz jakie to fajne i proste? - zakończyła, wydając się być dumną z tego, że mogła jakąś niezbyt mądrą bogaczkę pouczyć biedniejszego życia.

@Rex Marigold @Madeleine Choi
Mów mi rolka/szysza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda rolkie#3002. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie.
Szukam kuzynów.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, beznadziejnie skonstruowane posty.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Dla użytkownika

Madeleine Choi
Awatar użytkownika
28
lat
167
cm
Tłumaczka chińskiego i koreańskiego
Uznana Klasa Średnia
Reakcja Mirabeli była jak najbardziej zrozumiała. Niestety obiektywnie spoglądając na podejście Madeleine nie było wcale dobre. Będąc skorym do wyrzucania nawet czegoś co się "znudziło" nijak pomagało planecie, która już była zapchana tonami śmieci. Choć Madeleine miała już za sobą ćwierć wieku życia, jeszcze wiele miała do nauczenia się i nadrobienia.
Nie skomentowała pierwszej wypowiedzi Mirki. Jedynie na co było ją stać to na pytające spojrzenie. Nie potrafiła w pełni odczytać intencji bujnowłosej w tym zdaniu, więc stwierdziła że lepsze będzie przemilczenie. Nie przejęła się tym, że Mirabela przeglądała jej rzeczy, które uznała, że się już jej nie przydadzą. Nie były już dla niej istotne, więc miała szczerze gdzieś co się z nimi stanie. Jeśli Rex faktycznie coś się spodoba to droga wolna.
- Na pewno o tym "nowobogackim" życiu chciałabym zapomnieć. A gdybym była zapatrzona w siebie to moje życie inaczej by się potoczyło, więc mogłabyś mnie z góry tak nie oceniać? - powiedziała niezadowolona. Gdyby faktycznie była zadufana w sobie, nie pozwoliłaby sobie na takie traktowanie przez męża. Z początku wręcz zatraciła się w byciu najlepszą dziewczyną dla niego, poświęcając się wręcz w całości niemu. Z jego względu najpewniej rok wcześniej skończyłaby studia na poziomie magisterskim. Dopiero z czasem zaczęła stawiać na swoimi i to wcale nie znaczyło, że zaczęła patrzeć tylko na siebie. Zaczęła zauważać jak była wykorzystywana.
- Dobrze, zgoda. Nie chce mi się sprzeczać, więc w któryś dzień zaniosę do tego lumpeksu, jeśli wskażesz mi gdzie takowy w mieście się znajduje. Chociaż... może lepsze te portale... ale kompletnie ich nie znam - przyznała, wyraźnie zamyślona, jakby szukając najlepszej opcji rozwiązania tego problemu.
Przyjrzała się swetrowi, na który wskazywała dziewczyna. Dla niej niestety wyglądał dość kiczowato, ale stwierdziła, że nie będzie dzieliła się swoją opinią, bo naprawdę nie chciało jej się sprzeczać. Najchętniej poszłaby położyć się na łóżko, by przeboleć ten dzień na nim. Miała już go dość, chciałaby żeby nastało jutro, licząc że chociaż minimalnie humor jej się poprawi.
- Doszyłaś, powiadasz? - spytała, mimo wszystko wykazując zainteresowanie. Kucnęła przy kupce ciuchów, które chciała wcześniej wyrzucić i przejrzała ją, ostatecznie wydobywając z niego długi rozpinany sweter. Usiadła następnie z nim obok Mirabeli. - A.... dałoby się te dziurę jakoś naprawić? - spytała, chwytając sweter w miejscu gdzie była dziura, by pokazać. Gdyby teraz ten sweter założyła na sobie, dziura znajdowałaby się na wysokości jej lewej piersi. Ten sweter nawet Madeleine lubiła. Zarzucała go sobie często gdy było jej chłodniej w domu lub cierpiała na jakieś choróbsko.

@Rex Marigold
@Mirabela Garcia
Mów mi Leida. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Leida#0757. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię raczej tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: błędy, dziwnie złożone zdania i literówki.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Rex Marigold
Awatar użytkownika
24
lat
170
cm
Petsitter
Techniczna Klasa Średnia
Rex czuła się zawiedziona, bo nie było przedstawienia. Mirabela zdawała się być strasznie spokojną, i ruda uznała, że MadELEINE po prostu ma pretty privilege. Bo gdyby była starym facetem, to jej przyjaciółka na sto procent solidnie by się na nią wydarła, a tak to dostała miłe wytłumaczenie. Cóż za niesprawiedliwość losu. Złapała rzuconym w nią ubraniem i stwierdziła, że później zapyta nowej, czy rzeczywiście może je przejrzeć. Może trafi jej się coś fajnego, do czego potem Mirka doszyje jej urocze zwierzątko? Bo przecież ciuchów z uroczymi zwierzątkami nigdy dość, a przynajmniej nie w mniemaniu Rex. Odłożyła koszulę na pobliską szafkę, po czym udała się do swojego pokoju zostawiając współlokatorki same. Przystanęła na chwilę, zastanawiając się który z notatników zabrać ze sobą, po czym po chwili namysłu uznała, że MadELEINE będzie musiała zapracować na awans do tego zatytułowanego 'ważne ziomki' i na razie po prostu wpadnie do dziennika o nazwie 'ziomki'. Choć nie była do końca pewna, czy rzeczywiście nowa jest jej ziomkiem, ale nie miała zeszytu na współlokatorów, więc ten musiał wystarczyć. Gdy zgarnęła go z szafki, razem ze swoim prawie nieużywanym polaroidem, wróciła do nowo zamieszkanego pokoju i przystanęła, czekając aż kobiety skończą rozmowę. Wyczaiła odpowiedni moment i podeszła do nowej lokatorki patrząc na nią niepewnie.-To zabrzmi dziwnie, ale czy mogę zrobić ci zdjęcie? Chciałabym umieścić cię w moim notatniku, żebym wiedziała, kim jesteś. - Dopiero jak wypowiedziała te słowa ogarnęła, jak dziwnie brzmią, więc szybko sprostowała sytuację.-Widzisz, mam amnezję i jest duża szansa, że jak się jutro obudzę to nie będę cię pamiętać. Stąd notes. - Zamachała przedmiotem uśmiechając się lekko i zerkając na Mirkę z nadzieją, że może ta dopowie coś od siebie i lepiej wytłumaczy o co chodzi rudej. Mówienie o jej przypadłości nie zawsze sprawiało jej kłopoty, ale MadELEINE już się na nią raz dzisiaj zdenerwowała przez jej zapominanie, więc wolała nie ryzykować, że zrobi to znowu.
@Mirabela Garcia @ Madeleine Choi
Mów mi Mi. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Mi#9438. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię Nah.
Uwaga, moje posty mogą zawierać:
wulgaryzmy, źle postawione przecinki oraz nadmiar nawiasów
.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Mirabela Garcia
Awatar użytkownika
23
lat
182
cm
Architektka wnętrz
Pracownicy Usług
Ehh, ładna jest…Czekaj, chwila, nie. Zganiła się w głowie na tę myśl. Nie, nie jest ładna. Jest irytująca. I była bogaczką. Elita zasrana.
Łagodność Mirabeli w tej sytuacji możliwe, że wynikała z urody rozmówczyni. Nie da się ukryć, że miała gładką cerę, lśniące włosy i hipnotyzujące wręcz oczy. Gdyby były sam na sam, a Maddie nie zdawałaby sobie sprawy z jej obecności - z pewnością by się jej chciała przyjrzeć dłużej. Równie chętnie by ją nawiedzała jako duch, aczkolwiek miało to związek tylko i wyłącznie z wyglądem kobiety. Mirka doskonale zdawała sobie sprawę, że zwracanie uwagi na wygląd, ten bardziej w czyimś guście lub mniej, to nie jest dobre podejście. Drugim rozwiązaniem zagadkowości jej delikatnego podejścia mogło być zmęczenie. Oczywistym jest, że nie mogła dać sobie spokoju w nocy i większość przeznaczyła na kończenie obrazu. Niestety, inspiracja nie ma zegarka i raczej mało ją obchodzi, że człowiek potrzebuje snu do funkcjonowania - przychodzi w najgorszym momencie i albo wykorzystasz jej obecność albo będziesz żałował przez długi czas.
- Ciężko nie oceniać cię z góry, skoro pierwsze co zrobiłaś, to doprowadziłaś Rex do płaczu, a później stwierdziłaś, że wyrzucisz swoje ubrania - westchnęła. Naprawdę starała się nie być tą osobą, która po paru minutach znajomości już zakłada, jakim jesteś człowiekiem, mimo, że cię w ogólnie nie zna. Mimo to, takie marnotrawstwo działało na nią jak płachta na byka i ciężko było się powstrzymać. - Wskażę. Mogę tam z tobą nawet pójść. Stron jest za to cała masa, znam ich trochę, więc mogę ci potem je podesłać, hm? - zaproponowała, posyłając jej nawet ciepły uśmiech, tak na niewerbalną zgodę.
Wzrokiem podążyła za dziewczyną i zerknęła na podziurawiony sweter, chwytając materiał między palce. - Nie ma problemu - odpowiedziała, analizując ubranie.
Wtedy do pokoju weszła Rex. No tak, zdjęcie. Mirabela kompletnie zapomniała i od razu zaczęło walić jej serce ze stresu. Obawiała się, że Maddie znowu zrobi jakąś głupotę i doprowadzi kogoś do płaczu - jak nie Rex, to Mirkę.
- Tak, yyy…Rex miała wypadek, przez który ma amnezję. Ma swój system z notesem oraz z karteczkami, żeby pamiętać podstawowe rzeczy i te ważniejsze, ale no wiesz. Czasami zawodzą - na przykład kartka się zapodzieje albo coś źle zapisze. Tak było z twoim imieniem - odetchnęła, mówiąc dość szybko, jakby chciała zapobiec ewentualnej awanturze. - Miewa gorsze i lepsze dni, ale ogólnie to świetnie funkcjonuje i jestem z niej dumna - powiedziała, rozpromieniając się i posłała ciepły uśmiech do rudej przyjaciółki.

@Madeleine Choi @Rex Marigold
Mów mi rolka/szysza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda rolkie#3002. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie.
Szukam kuzynów.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, beznadziejnie skonstruowane posty.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Dla użytkownika

Madeleine Choi
Awatar użytkownika
28
lat
167
cm
Tłumaczka chińskiego i koreańskiego
Uznana Klasa Średnia
W kwestii weny mogłaby z Mirabelą przybić piątkę. Gdy ją miała, też potrafiła przesiadywać po nocach, byleby tylko swoje wykonać dopóki ma jeszcze chęci i możliwości. Może i w pracy tłumacza mogło to ludzi dziwić, ale i w tym zawodzie kreatywność była mile widziana. Przetłumaczyć słowa to jedno, ale złożyć je w zdanie, by miało to sens i dobry wydźwięk to drugie, nie mówiąc już o korzystaniu z kontekstów kulturowych.
- Nie sądziłam że tak zareaguje! - powiedziała donośniej. Znowu wrócił ten temat, oby tylko nie okazało się, że będzie jej wypominany przez parę dni bo tego nie zniesie. Stało się, trudno, trzeba żyć dalej. Tak przynajmniej Madeleine się nauczyła przy mężu. Który miewał do niej problemy o wiele rzeczy, a że tłumaczenia nigdy do niego nie docierały, ciemnowłosa uznała, że będzie znosić je w ciszy, starając się odbijać je jak od ściany i nie przejmować się nimi. Choć może wyglądała na taką, którą ciężko dobić, nie znaczyło, że ona wcale uczuć nie miała. Owszem miała, tylko przez rezultaty z przeszłości uznała, że lepiej z nimi się nie obnosić, bo jeszcze ktoś to wykorzysta. Może i urodziła się już w Anglii, jednak przejawy z koreańskiej mentalności gdzieś w sobie miała. I była nią właśnie ta skrytość w uczuciach. Może nie należała do ciężkiego przypadku, ale były momenty, gdzie miała trudności w rozmawianiu o swoich odczuciach i tym co właśnie przeżywała.
- W porządku - zgodziła się dla swojego spokoju. Co prawda zdecydowanie łatwiejsze byłoby faktycznie wyrzucenie tych wszystkich ciuchów na śmieci, ale no nie miała wyjścia. Musiała się dostosować jakoś do współlokatorek, by nie prowokować je do linczów. Pewnie tak by było, gdyby uparcie stwierdziła, że wszystkich ciuchów pozbędzie się jednak na swój sposób. - O to super! Bo innego takiego swetra nie mam - powiedziała zadowolona. Brawo Mad, dopiero teraz odkryłaś, że swoje ulubione rzeczy mają szansę na naprawienie. Ale no lepiej późno niż wcale! Może zacznie mieć inne podejście do ubrań i mając już własne fundusze nie będzie większości przeznaczała na ciuchy. Przynajmniej taką miejmy nadzieję!
- Co takiego chcesz zrobić? - spojrzała pytająco na Rex, która podeszła do niej uprzednio. Nawet nie zauważyła kiedy rudowłosa opuściła ten pokój i do niego wróciła. Madeleine była pewnie przekonana, że ona cały czas stała gdzieś w kącie pokoju i się przysłuchiwała. Jednak musiała się mylić, widząc trzymany w jej dłoniach aparat i notes. - Jaka amnezja?
Myśli Madeleine mogły być krzywdzące, ale pierwsze co sobie pomyślała, że to może być jakiś żart. Wiedziała, że takie rzeczy mają miejsca, w końcu nieraz w serialach takowe sytuacje się zdarzały, ale nie sądziła, że kiedykolwiek bezpośrednio będzie miała możliwość spotkania takiej osoby. Nawet jej spojrzenie na rudowłosą zdradzało zdziwienie.
- Zaraz zaraz zaraz. Mam rozumieć, że jutro już o mnie nie będzie pamiętać? Albo nawet i dzisiejszego wieczoru? - spytała, patrząc tym razem na Mirabelę, która wyjaśniła jej sytuacje swojej przyjaciółki. Chwilę później ponownie swoją uwagę skierowała na Rex. -Jak ci się udaje tak funkcjonować? Pracujesz w ogóle?


@Rex Marigold
@Mirabela Garcia
Mów mi Leida. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Leida#0757. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię raczej tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: błędy, dziwnie złożone zdania i literówki.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Rex Marigold
Awatar użytkownika
24
lat
170
cm
Petsitter
Techniczna Klasa Średnia
Nigdy nie wstydziła się swojej amnezji i nie miała problemów z tłumaczeniem innym o co w tym wszystkim chodzi (jeśli ci oczywiście wcześniej nie doprowadzili jej do płaczu). Wychodziła z założenia, że jeśli w miarę komuś wyjaśni swoją przypadłość, to ten będzie lepiej rozumiał dlaczego robi pewne rzeczy. Dzięki temu osoby, które rzadziej widziała nie przejmowały się zbytnio tym, że Rex nie odmachuje im na ulicy czy nie pamięta ich imienia. Ponownie wyjaśniła MadELEINE o co jej chodziło z notatnikiem, mając nadzieję, że nie wyda się to nowej współlokatorce zbyt dziwne. Może ten system nie był niezawodny i normalny, ale jak na razie dość dobrze działał, a ruda nie miała pomysłu na jakikolwiek zamiennik, więc musiała zostać przy tym, co sobie obmyśliła. Uśmiechnęła się na słowa wsparcia Mirabeli, która wydawała się zawsze mieć do powiedzenia coś miłego i odpowiedniego w danej sytuacji, żeby nieco podbić morale swoich znajomych. Z uśmiechem również zwróciła się do Madeleine, widząc że ta nie złości się na nią, a jest po prostu zdziwiona całą sytuacją, jak w sumie prawie każdy, kto słyszał o jej problemie. -Daję sobie radę już jakieś yyy 4 lata? 5? Jak mam lepszy dzień to żyje mi się dobrze i nawet mi to zbytnio nie przeszkadza. -Wyjaśniła spokojnie, celowo omijając nieprzyjemny temat gorszych dni, bo sama myśl o nich napawała ją lękiem, że jeden z nich niedługo nastąpi, a bardzo ich nie lubiła. -Pracuję, aktualnie jako petsitter, ale wcześniej chyba pracowałam w jakiejś restauracji. I kawiarni? A może to był osiedlowy sklep...-zamyśliła się, nie pamiętając swoich poprzednich miejsc pracy, a miała ich przecież tak wiele, bo pracodawcy nie byli dla niej zbyt przychylni.

@Mirabela Garcia@Madeleine Choi
Mów mi Mi. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Mi#9438. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię Nah.
Uwaga, moje posty mogą zawierać:
wulgaryzmy, źle postawione przecinki oraz nadmiar nawiasów
.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Mirabela Garcia
Awatar użytkownika
23
lat
182
cm
Architektka wnętrz
Pracownicy Usług
Nie skomentowała jej odpowiedzi. Zmęczenie brało górę i nie miała już nawet siły, żeby przekręcać oczami, więc jedynie odetchnęła ciężej, jak stara baba, której zaczyna brakować tchu, i starała się być spokojną. Kłótnia w tej chwili to nie jest najlepszy pomysł, a Mirka i tak próbowała walczyć ze swoją impulsywnością , więc wstrzymanie języka za zębami wyjdzie jej tylko na dobre. Przy okazji, nie chciała przeżywać kolejnego stresu, ponieważ nie dogaduje się z nową współlokatorką, a każde spotkanie, czy to w kuchni lub korytarzu, wiązało się z dodatkową niezręcznością.
Rozpromieniła się szczerze, gdy Madeleine przystanęła na jej propozycję. Walka, co prawda, była krótka i niezbyt zawzięta, wystarczyło raz podnieść głos i dać parę argumentów, ale każdy sukces jest ważny. Drobnymi kroczkami do przodu, kto wie, może nowa pozwoli się nawet nazywać Maddie? Albo okażą się być we trójkę najlepszym przyjacielskim trio po tej stronie kanału La Manche. - Jest śliczny, aż się dziwię, że chciałaś się go pozbyć - skomentowała, przeglądając uważniej sweter.
-To tylko zdjęcie - wzruszyła ramionami. Dla Mirki takie pytania i ogólnie zachowanie, to był chleb powszedni. Szczególnie, że dzięki temu Rex była w stanie lepiej funkcjonować. Kimże by była, gdyby nie pozwalała sobie cyknąć jakiejś głupiej fotki, by ułatwić dziewczynie życie?
-Tak - odpowiedziała krótko Maddie. - Szczerze mówiąc, to ja już sama nie pamiętam, trochę ich było - przyznała, próbując przypomnieć sobie inne miejsca pracy rudej.

@Madeleine Choi @Rex Marigold
Mów mi rolka/szysza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda rolkie#3002. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie.
Szukam kuzynów.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, beznadziejnie skonstruowane posty.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Dla użytkownika

Odpowiedz