Aiden Craven
Awatar użytkownika
25
lat
177
cm
sprzedawca w Locoskates
Pracownicy Usług
- Dzięki - rzucił, dyskretnie pociągając nosem, w którym wciąż mu się kręciło. Na psy zdecydowanie nie wykazywał takiej reakcji - poza Boraque, równie często miał kontakt z bulllterierem Rubensem należącym do jego przyjaciółki Hayley. Jeśli coś by mu dolegało, to przy śliniącym się psie na pewno wyszłoby to na jaw. Z kotami za to nie miał żadnej styczności, aż do dzisiaj.
- Zawsze mnie musi coś takiego spotkać - jęknął, skarżąc się Ryann na swojego niesamowitego pecha. Wszystko, czego się dotykał, prędzej czy później sprawiało mu nieoczekiwane kłopoty. - Nic mi nie będzie - zapewnił ją, nie chcąc, żeby wpadała w jakiś popłoch z powodu jednego kichnięcia. Mogło być przecież gorzej - mogły mu na przykład spuchnąć ręce albo pojawić się duszności, co na szczęście nie miało miejsca i raczej nie zapowiadało się, że się wydarzy.
Niemniej po tym, jak oboje wypili czekolady, rzeczywiście nie mieli tu nic więcej do roboty. Mając w perspektywie tak wspaniałe plany nie było zresztą sensu siedzieć tu dłużej, skoro rozmawiać mogli w trakcie zakupów.
- Ja stawiam - rzucił, gdy zaczęli się zbierać do wyjścia i nadeszła pora na uregulowanie rachunku. Zapłacił za nich oboje, w tym również za wejście (tym samym dokładając się na kotki, nawet jeśli wszystko wskazywało na to, że się z nimi nie polubi) i chwilę później opuścił lokal z Ryann, kierując się do sklepów, a później jej domu. /ztx2


@Ryann O'Riordan (możesz zacząć w kolejnym temacie <3)
Mów mi Zuza. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak.
Szukam brak danych.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: brak.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Eventy

Jay Chambers
Awatar użytkownika
22
lat
184
cm
Twórca murali
Pracownicy Usług
#1

Kolejny dzień spędzony na malowaniu. Ostatnio na koncie Jaya pojawiło się kilka zleceń na murale, więc każdy dzień, nawet weekend spędzał na kolejnych projektach. Pracował od samego rana aż po wieczór, chcąc dopracować każdy najmniejszy szczegół. Jego dziełami zainteresowała się pewna kawiarnia, konkretniej kocia kawiarnia. Chcąc przyciągnąć uwagę jak największej liczby ludzi, zdecydowali się na wynajęcie młodego Chambersa, aby stworzył dla nich mural na bocznej, wolnej ścianie budynku. Pierwsze pomysły na to, jak powinien wyglądać efekt końcowy, pojawiły się w głowie Jaya zaraz po tym, jak dobił targu z właścicielem kawiarni. Rusztowanie rozstawione było już kilka dni temu. Wielu ludzi zatrzymywało się, zaintrygowani tym co się dzieje, podpytywali Jaya o to, co tak właściwie robi. Oczywiście chłopak cierpliwie tłumaczył, aczkolwiek zabierało to mu kolejne cenne minuty, które mógłby spędzić na malowaniu.

Tego dnia pojawił się na miejscu swojej pracy dość wczesnym rankiem. Na szczęście pracownicy poczęstowali go pobudzającą kawą, dzięki czemu nie wyglądał i nie zachowywał się jak zombie z zacięciem artystycznym. Spoglądał na mural, zaczęty już kilka dni temu. Porównywał go z projektem, na jaki zgodził się właściciel kawiarni. Sprawdzał czy zgadza się absolutnie każdy szczegół, dotychczas naniesiony na ścianę budynku. Jay był bowiem perfekcjonistą, przynajmniej w tym co go pasjonowało. Każdy detal musiał się zgadzać z jego pierwotnym zamysłem. Poza tym płacili mu za dobrze wykonaną robotę, musiał się więc przyłożyć. Bycie artystą wymagało pewnych poświęceń, niemniej efekt końcowy napawał go dumą. A takie zajęcie pozwalało mu tez na zajęcie myśli czymś innym, niż tylko rozmyślanie o byłym chłopaku, z którym rozstał się przecież nie tak dawno temu. Wmawiał sobie, że dawno wyleczył się z tego uczucia, nie dopuszczał do siebie myśli o zerwaniu i takiej nagłej uciecze z powrotem w rodzinne strony.

Wpatrzony w swój projekt nawet nie zważał na to, czy ktoś się znajduje w pobliżu....

@Raya Harmond
Mów mi Jay. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Melvin#5210. Piszę w Czas przeszły; Narracja trzecioosobowa. Wątkom +18 mówię Tak.
Szukam brak danych.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Brak ograniczeń.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Raya Harmond
Awatar użytkownika
16
lat
165
cm
pain in the society's ass
Prekariat
Wczesnym rankiem ciężko było spotkać Rayleigh na zewnątrz, wyjątkiem było kilka opcji, a jedna z nich miała miejsce dziś: wracała z melanżu.
Nie wiedziała, która jest godzina, ale przespała się jakoś między szóstą a ósmą i dobrze, bo gdyby nie, to byłaby nie do życia. Kac co prawda męczył, wszystko bolało, a że dała się poczęstować też jakąś tabletką, o tej dziewiątej, czy która była, czuła że działanie wspomagacza pomaga jej teraz też walczyć z efektami uchodzenia z jej organizmu przyjętych tej nocy substancji.
Imprezie też świat zawdzięczał aktualny strój Ray (KLIK!), choć niedaleko odbiegał on od jednej z jej dwóch podstawowych norm. Zresztą i tak obie te normy były rebel, tyle że ta chyba bardziej. Ze zbolałą dumą więc lazła po ulicach, nie przejmując się tym, jaki obrazek sobą stanowi. Chuda 16-17-latka, z rozpuszczonymi niestarannie długimi włosami, z oczyma podkrążonymi i naturalnie, i dodatkowo wskutek rozmazanego taniego tuszu, z papierosem w jednej dłoni i prawie pustą puszką piwa (ostatnie dwa łyki) w drugiej – powinna zostać zgarnięta przez psy, bo całą sobą naruszała chyba tak zwany porządek publiczny, a może i jakąś przyzwoitość.
A ona miała przecież w dupie takie wartości – gdyby teraz pojawiła się policja, dałaby drapaka gdzieś w zaułki, a jako że było w miarę spokojnie, to tylko przyciągała to czy tamto oburzone lub zdegustowane spojrzenie. A może były i inne spojrzenia – nie interesowała się tym bardziej, niż przyjemność, którą sprawiało jej w ogóle prowokowanie i nastoletnia nachalność jej przesady.
I lazłaby tak niespiesznie, gdyby jej uwagi nie zwróciło rusztowanie. A na nim – chłopak. Stała chwilę, przypatrując się mu, aż zdecydowała najwyraźniej, że i tak nie ma się dokąd w życiu spieszyć, i przysiadła prosto na chodniku, opierając się plecami o słup ogłoszeniowy jakieś cztery metry od niego.
Obserwowała w ciszy jego pracę, niezauważona, aż dopiła piwo, do puszki wrzuciła niedopałek.
– Weź tam dopisz w którymś momencie „Fuck police”, albo coś, nie? – zaproponowała z nieco ironicznym uśmieszkiem, ale jeśli się odwrócił – nie patrzyła na niego. Lewą nogę miła wyciągniętą prosto przed siebie (co przeszkadzałoby przechodniom, gdyby jakiś tędy szedł), prawą zgiętą w kolanie, i przechylała się na lewo, szukając czegoś w znajdującej się obok niej na chodniku ręcznie pozszywanej z kawałków materiału i skóry torbie na ramię. –A w ogóle co to w sumie będzie? – dodała jeszcze, po czym dało się słyszeć, jak mówi pod nosem: – Kurwa no, gdzie ta zapalniczka jest? – nachyliła się głębiej nad torbą.

@Jay Chambers
Mów mi Ray, Raya. Piszę w 3.os.. Wątkom +18 mówię yep.
Szukam guza.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: margines społeczny, abnegację, nihilizm, dekadencję, używki, głupotę, wulgarność, paskudne słownictwo i cholera wie co jeszcze.

Podstawowe

Odznaki od publiczności

Odpowiedz