Awatar użytkownika

lat

cm
Elita

Garaże

Obrazek
Za dnia to miejsce nie jest niczym specjalnym - mieszkańcy wyprowadzają lub wprowadzają swoje samochody, ktoś przechodzi w pośpiechu z obawy, że spóźni się na autobus, czasem, gdy im się przypomni, jakiś patrol policji przejdzie się tędy by sprawdzić, czy nie dzieję się tu coś nielegalnego. Ale takie rzeczy dzieją się tu dopiero późnym wieczorem lub w nocy - podejrzane postacie zdają się wynurzać znikąd, kiedy tak naprawdę po prostu wychodzą z pobliskich alejek, w których już dawno przestały działać latarnie. Ci ludzie, często z marginesu społecznego, upodobali sobie to miejsce do przeprowadzania swoich szemranych interesów - czy to sprzedaży narkotyków czy też przekazywania nielegalnych substancji i przedmiotów.
Mów mi Eastbourne.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Dla użytkownika

Stanley Harris
Awatar użytkownika
24
lat
188
cm
diler / barman
Pracownicy Usług
Nie rzucał słów na wiatr. Dwa dni później, kilkanaście minut przed północą zjawił się dokładnie tam, gdzie się umówili. Przy garażach, niedaleko klubu fitness. Stanley był w swoim żywiole. Jak kot pomykał po mieście nocą, która dla niego na dobrą sprawę dopiero się zaczynała. W końcu północ była bardzo wczesną porą, idealną na załatwianie mniejszych i większych biznesów.
Specjalnie przyszedł wcześniej i stanął w zaułku pomiędzy budynkami, który w całości spowity był mrokiem. Nie docierało tu światło latarni, ale za to on widział wszystko znakomicie i mógł w spokoju obserwować, czy ktoś się nie zbliża. A kręciło się tu dużo podejrzanych typów, w przeróżnych zamiarach. Dość nierozsądnym posunięciem było zapuszczanie się w to miejsce samemu, mając sumienie nieskalane żadnym występkiem. Naprawdę zdziwiłby się, gdyby Jennilynn przyszła tu sama. Pfff! W ogóle nie zakładał, że się tu dzisiaj pojawi. Po ostatniej sytuacji w barze szybko stwierdził, że była to pewnie jednorazowa akcja pod wpływem emocji i sumienie oraz odwaga nie pozwolą jej tego kontynuować. Ale póki co cierpliwie czekał, mając przy sobie to, co jej obiecał.
Opierając się plecami o ścianę, zerknął leniwie na zegarek. Za pięć minut miała wybić północ. Wyjął z kieszeni kurtki paczkę papierosów i wkładając jednego pomiędzy wargi, zaczął szperać po kieszeniach w poszukiwaniu zapalniczki. Mała menda zawsze się chowała albo gubiła. Nawet gdyby miał ich przy sobie tysiąc, to pewnie i tak miałby problem, żeby je szybko znaleźć. W końcu jednak się udało, więc usatysfakcjonowany podpalił końcówkę papierosa, od razu zaciągając się dymem przepełnionym nikotyną i innymi rakotwórczymi substancjami.

@Jennilynn Hynes
Mów mi Ola. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Elizabeth White#8338. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię yes, please.
Szukam kłopotów.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: brak danych.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Awatar użytkownika
18
lat
176
cm
high school student, addict
Techniczna Klasa Średnia
7
ubranko

Jest absolutnie pewne, że na całym świecie nie było tego dnia osoby straszliwiej rozdzieranej – i, na koniec, rozdartej – niż Jennifer Lynn Hynes. Trwało to w zasadzie bez zmian od samego rana, przez całą szkołę, przez całe popołudnie i wieczór, przez cały początek nocy… Rozdzieranie na straszliwym rozdrożu nie chciało odpuścić, mieliło pannę Hynes bezlitośnie, wpychając w kretyńskie sytuacje – jak ta w szkole, z niejakim Paulem Delaneyem, dziwnym (stukniętym?) profem od angielskiego w jego zastępstwie za panią Montgomery; naprawdę idiotyczna sytuacja z telefonem, na który ściągnęła apkę „random.number.app” po co? Żeby losowaniem cyferek pomóc sobie poradzić z niemożliwym wyborem…
Pójść wieczorem do garaży, czy nie pójść.
Spotkać chłopaka, o którym dziwnie nie mogła nie myśleć całą dobę (raz z wyraźnym podtekstem, innym razem zupełnie bez podtekstu, jakby sama nie wiedziała, czy szuka potężnych emocji, czy przyjaciela, po miesiącach zniechęcania do siebie bliższych i dalszych znajomych, kumpli i przyjaciół)…
Ale Stanley (bez nazwiska – odgrywała w pamięci raz za razem tę scenkę, gdy zatrzymał się w progu kibla bezimiennej knajpy, rzucając „Stanley”) nie był jedynym źródłem rozterek katujących Jenn. Albo inaczej: jako źródło koszmarnych rozterek był osobny, a jednak ściśle połączony z innym potężnym wahaniem.
W ramach walki z tym wahaniem, na tę totalnie wyczerpującą bitwę na rozdrożu z samą sobą, Jenn spaliła setki, jak nie tysiące dżuli energii i kiedy przyszedł moment, by ostatecznie zadecydować, czuła się przede wszystkim… słaba. Wykończona. Ciekawe (albo smutne) było to, żę musiała to przechodzić w absolutnej samotności – za wszelką cenę w samotności, żeby nikt się nie dowiedział, że tak się męczy z prostym, ale strasznym pytaniem:
Czy jak pójdzie do garaży, to kupi dragi.
I czy jak kupi – to…

…to, kurwa, czy je weźmie.

Była świadoma, że sama siebie ustawia do odstrzału. Stanley przyjdzie tam pewnie z zupełną nonszalancją, punktualnie albo parę godzin spóźniony, w ramach swojego normalnego rozkładu dnia (tak sobie to wyobrażała), i nawet mu do głowy nie przyjdzie, że jeśli ona się tam zjawi – to jak skatowana żywiołami łódka po życiowym sztormie. Ba – nawet nie powinien tego wiedzieć – tak postanowiła, choć w sumie nie wiedziała, czemu. Może dlatego, żeby nie widział jej słabości? Jej męczarni wyboru?
Paradoks: żeby coś widzieć lub nie widzieć, musiałaby przyjść, prawda? Ano tak. Tak: rzuciła siostrze „Idę się przejść” („Mam iść z tobą?” – „Nie, siora, spoko! Ale dzięki”, fatalny dialog na sztucznym uśmiechu…), narzuciła kurtkę na to, co miała, żeby nie wzbudzać podejrzeń, wzięła rower i ruszyła w noc.

Było blisko. Langney nie jest duże, a gdzie są garaże wiedział każdy wychowany tu dzieciak. Tak jak każdy dorosły wiedział, jaką sławą cieszy się obecnie to miejsce.
Pojawiła się kwadrans po północy. Z oddechem spokojnym, bo uspokajała go pięć minut w ciemności przed wjechaniem na terytorium „Garaże”. Czemu? Żeby Stan nie wyobrażał sobie, że gnała tak do niego? A może do jego dragów?…
Dragi.
Tabsy.
Tableteczki.
Prochy.
Prochunie.
Kurwa mać, w mordę!…
Powtórzyła dziś w głowie z parę milionów razy, że to nie tak, jak będzie wyglądać. Że to, powiedzmy, test, próba sił z samą sobą, próba którą przejdziesz, Jenn, oczywiście zwycięsko. Albo że to dragi na zapas, bo brak dragów w zasięgu jest tak psychicznie dołujący, że chce się wziąć… a jak już będą w zasięgu, to przyjdzie spokój i taka ulga, że nie będzie się chciało brać. Ta, jasne.
Tak! Jasne!
Przekonywała się z uporem poszukiwacza złota, musiała – bo musiała pojechać. Musiała zobaczyć Stanleya, żeby… co? Żeby – go zobaczyć! O! Proste.
Nie żeby otrzeć się o szansę na dragi – nie! Absolutnie!
Absolutnie…

Absolutnie. Skądże. Była czysta od świąt. Półtora miesiąca. Odtruła się dla siostry (która w nagrodę za to nie powiedziała rodzicom, że po odwyku Jenn brała dalej cały wrzesień, październik, listopad i prawie cały grudzień). Odtruła się i byłaby największym debilem w galaktyce, gdyby kupiła dziś te dragi i je wzięła, tak?

Tak.
Musiała tak sobie powtarzać, choć była już, teraz, kwadrans po północy, straszliwie wykończona tymi wszystkimi myślami i ich walką. Musiała tak sobie powtarzać kiedy wychynęła, prowadząc rower, zza muru na początku osobliwego półokręgu połączonych garaży.
Na pewno ją już zobaczył. Odważną – albo głupią – dziewczynę, która mogła dlań absolutnie NIC nie znaczyć, głupią, że wlazła po nocy na tak paskudne terytorium – albo kurewsko zdeterminowaną? Tak pomyśli? A może nie będzie tak źle?…
– Cześć – przywitała go, starając się nadać uśmiechowi wyraz obojętnej życzliwości. – Jestem.
No – to akurat było widać: była. Nawet nie wiedział, jaki był emocjonalny koszt tego, że „była” tu, teraz. Z tych powodów. Zatrzymała się trzy kroki od niego, opierając rower o mur, i podeszła bliżej, by stanąć przed nim w pozie, po której widać było walkę napięcia z próbami swobody. Trudno.
– Myślałeś że nie przyjdę, przyznaj! – rzuciła z szerszym uśmiechem, a uśmiech miała ładny, tylko trochę smutny może. – Ale też przyznaj, że trochę… czekałeś, nie?

@Stanley Harris
Mów mi Jennilynn Hynes. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda najpierw pv. Piszę w 3 osobie. Wątkom +18 mówię do dogadania.
Szukam próbującej się nie rozp***ć rodziny i sytuacji typowych dla końca liceum <KLIK>. Ponadto dram, dragów, niedobrych chłopaków, szemranych znajomości, triggerów bipolarnych i kłopotów!.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: zawartość. W tym: wulgaryzmy, drugs, alko, problemy psychiczne, dosłowność w trudnych kwestiach.

Podstawowe

Stanley Harris
Awatar użytkownika
24
lat
188
cm
diler / barman
Pracownicy Usług
Pomimo upływającego czasu i pojawiającego się spóźnienia, cały czas czekał. A trzeba przyznać, że był strasznie niecierpliwym człowiekiem i czekać po prostu nienawidził. Pewnie w innych okolicznościach już dawno by go tam nie było, ale dzisiaj coś z tyłu głowy podpowiadało mu, że dziewczyna jeszcze przyjdzie. I tak stał i czekał, umilając sobie owe czekanie doprawdy bezcelowym przeglądaniem telefonu. W międzyczasie palił papierosa, a nawet kilka pod rząd, by zagłuszyć trochę poirytowanie tym bezruchem i dać zajęcie drugiej ręce oraz głowie. Co jakiś czas tylko leniwie podnosił wzrok znad ekranu, by upewnić się, że nadal nikt tutaj nie idzie i zaraz znowu wracał do swojego zajęcia. W końcu, gdy po raz kolejny spojrzał w stronę przesmyku między budynkami prowadzącego do garaży, ujrzał dziewczynę z rowerem. Był pewien, że to Jenni. Dobrze zapamiętał jej posturę podczas ostatniego spotkania w barze, a po za tym jej postać całkiem nieźle była oświetlona przez pobliską latarnie.
Pokręcił głową z lekkim niedowierzaniem, a na jego usta mimowolnie wpełzł subtelny, mimowolny uśmiech. Zablokował telefon i schował go do kieszeni kurtki, po czym założył na głowę kaptur bluzy, którą miał pod spodem i powoli wyłonił się z cienia, wychodząc szatynce na spotkanie.
- Proszę, proszę... Kto tu się w końcu pojawił - rzucił, cały czas patrząc na Jennilynn.
- Faktycznie tak myślałem, Ale spóźniłaś się, więc miałem do tego prawo - odparł, ale w jego głosie nie dało się wyczuć złości albo innej, negatywnej emocji. - Tyle tu stałem, że spaliłem prawie wszystkie fajki - dodał, choć w tym przypadku trochę minął się z prawdą, bo było ich w paczce jeszcze całkiem sporo. Ot, chciał dodać szczypty dramatyzmu.
- Rozumiem, że skoro przyszłaś, to podobało ci się to, co ostatnio ode mnie dostałaś? - zapytał. W końcu po to jej był potrzebny - miał dostęp do wszystkiego, przed czym próbowała uciec.

@Jennilynn Hynes
Mów mi Ola. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Elizabeth White#8338. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię yes, please.
Szukam kłopotów.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: brak danych.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Awatar użytkownika
18
lat
176
cm
high school student, addict
Techniczna Klasa Średnia
Pod tym jego spojrzeniem najpierw spuścila wzrok (odruch: gdyby mogła nad nim zapanować, nie pozwoliłaby sobie na to), po czym podniosła w ostatniej chwili, i tak przez chwilę patrzyła na niego, niemal nieruchomo, oddychając płytko, i mówiąc sobie „Jenn, debilko… Ani nie powinno cię tu być, ani nie powinnaś się teraz tak gapić, jesteś debilką, i tyle”.
Ściągnęła kąciki i – w odruchu ucieczki chyba – zerknęła w bok.
– Sorry. Ale nie mam warunków w domu, żeby sobie wychodzić swobodnie kiedy chcę… – zagryzła wargę, bo co go obchodziło, jakie ona ma „warunki w domu”, i po co mu takie wyznania? Naturalnie wzmogło to w niej z kolei odruch grania twardej, prostolinijnej i pewnej siebie. Zadanie w wypadku Jenilynn skądinąd wcale nie takie oczywiste. Rzuciła więc, swoim zdaniem ostro: – Palenie jest niezdrowe, i… – i przerwał jej, słowami na które nie była przygotowana, choć pewnie z jego perspektywy było to tylko zagajenie w oczywistym temacie: skoro wzięła od niego tabsa, to przecież po to, żeby go wziąć, gdzieś tam, pewnie wczorajszą nocą, tak?
Otóż – nie. Leżał na dnie szuflady toaletki… Dlaczego?
Wyminęła jego pytanie w ostatniej chwili. Przecież nie powie mu, że jest czysta i potrzebuje dragów dlatego, że jak ich tak całkiem nie ma, to szlag ją trafia co kilka godzin i musi walczyć… i że jakaś ulga może będzie w tym, jak będzie je mieć… Głupie, nie? Żenada. Ale nie większa od tego, że przylazła tu w takim razie chyba głównie po to, żeby go zobaczyć; żeby nie okazał się przypadkiem, anomalią albo pomyłką wczorajszego losu.
– Słuchaj – podrzuciła lekko głową, żeby wyglądało, a może i brzmiało, doroślej – Mam pięćdziesiąt pięć funtów. I nie chcę zaczynać od długów u dilera… więc może powiedz, co masz. Eskę? Diazepam? Amfa, morfina?– spojrzała mu w oczy, obiecując sobie że wytrzyma to spojrzenie, jeszcze dorzucając do puli: – Kodeina może? Fentanyl? – i tak wisiała na nim spojrzeniem z dłonią na telefonie w kieszeni kurtki, udając twardzielkę i modląc się, żeby nie zabrzęczała wibracja telefonu od siostry albo od matki…

@Stanley Harris
Mów mi Jennilynn Hynes. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda najpierw pv. Piszę w 3 osobie. Wątkom +18 mówię do dogadania.
Szukam próbującej się nie rozp***ć rodziny i sytuacji typowych dla końca liceum <KLIK>. Ponadto dram, dragów, niedobrych chłopaków, szemranych znajomości, triggerów bipolarnych i kłopotów!.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: zawartość. W tym: wulgaryzmy, drugs, alko, problemy psychiczne, dosłowność w trudnych kwestiach.

Podstawowe

Stanley Harris
Awatar użytkownika
24
lat
188
cm
diler / barman
Pracownicy Usług
- No tak, wybacz. Zapominam, że jesteś jeszcze niepełnoletnia - rzucił z lekką drwiną, choć póki co były to tylko jego przypuszczenia. Nie mógł w końcu wiedzieć ile Jenni ma w rzeczywistości lat, a wszystkie swoje domniemania oparł na obserwacji. Bo, umówmy się, ze swoją drobną sylwetką nie wyglądała jakkolwiek staro.
Obserwował ją przez cały czas, ale spojrzenie miał raczej łagodne, nie miażdżące swoim ciężarem. Ogółem humor mu dzisiaj dopisywał, więc nawet to lekkie spóźnienie nie wpłynęło na niego jakkolwiek. Wsłuchiwał się w słowa szatynki z zainteresowaniem, przy okazji gdzieś podświadomie tworząc w głowie jej portret psychologiczny. Wydała mu się dzisiaj lekko poddenerwowana, co z jednej strony było zrozumiałe zważywszy na szemrane okolice i późną godzinę. Z drugiej jednak, trochę się temu dziwił, bo przy pierwszym spotkaniu zapamiętał sobie Jennilynn jako odważną, niepokorną i trochę szaloną.
- Naaah, mam molly, kokainę i amfę - powiedział, delikatnie się mijając z oczekiwaniami dziewczyny. - Ale mogę ci załatwić co sobie tylko zażyczysz - dodał, przytrzymując spojrzenie Jenni i zmniejszając między nimi dystans o kolejny krok.
- Gdybyś mogła dostać wszystko, czego zapragniesz, to co to by było hmmm? - zapytał, lekko obniżając ton głosu. Cały czas patrzył Angielce w oczy, troszkę sobie z nią w tym momencie igrając. Nie mniej jednak, był ciekawy odpowiedzi.
- Po za tym, kto jak to, ale ty chyba nie powinnaś mnie upominać, że palenie jest niezdrowe - stwierdził po pewnym czasie, uśmiechając się kącikiem ust.

@Jennilynn Hynes
Mów mi Ola. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Elizabeth White#8338. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię yes, please.
Szukam kłopotów.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: brak danych.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Odpowiedz