Oglądanie swojego starego pokoju w takim stanie było dla JJa co najmniej dziwne. Czuł się jak intruz wchodzący do cudzej przestrzeni, mimo że pokój był aktualnie pozbawiony jakiejkolwiek osobowości, bo stało w nim tylko kilka mebli. Na ścianach nie wisiały już plakaty i dyplomy, a pozbawione figurek i książek półki wyglądały mdło. Najbardziej w oczy kłuło jednak puste biurko, które zawsze było przecież zawalone stertami papierów.
Czuł się jak oszust, twierdząc, że kiedyś to miejsce należało do niego.
Trzasnął drzwiami szafy, gdy i ona okazała się być pusta. To w niej pokładał największe nadzieje, przekonany, że karton będzie tam leżał i na niego czekał. Czuł coraz większą bezradność, a świadomość beznadziejności sytuacji napełniła mu oczy łzami. Wtedy też usłyszał krzyk siostry i instynktownie chciał iść i sprawdzić, czy wszystko było w porządku, ale coś go przed tym powstrzymało. Chciał udowodnić siostrze, że się myliła, że przecież go obchodzi, że mu zależy. Ale wiedział, że nie zniósłby, gdyby ponownie oskarżyła go o ignorancję.
Wyszedł z pokoju i zmierzając w kierunku schodów jeszcze na chwilę zatrzymał się przed drzwiami June, wyciągając w ich stronę rękę, którą jednak szybko opuścił, bo nie miał słów, które mogłyby przekonać siostrę, że się myliła. Może miała rację, może rzeczywiście nic go nie obchodziło, a może po prostu nie miał już siły.
Szybkim krokiem zszedł po schodach i otworzył drzwi frontowe. Chciał uciec, wyjść z budynku i odjechać; zapomnieć o całej sprawie, choć wiedział, że słowa June tak mocno wryły mu się w mózg, że próba wymazania ich byłaby bezowocna. Przez myśl przemknęło mu, że chciałby wrócić do domu i wtedy poczuł, że nie był pewien, czy takowy w ogóle posiadał. W tym rodzinnym, w którym się wychował i który był przepełniony wspomnieniami, nie był mile widziany, a w tym nowym był jeszcze za krótko i czegoś mu brakowało.
Nie wyszedł, zamiast tego zamykając drzwi i kierując się do piwnicy, tłumacząc sobie, że jeżeli uda mu się znaleźć karton, to już więcej nie będzie musiał naprzykrzać się siostrze, skoro jego wizyta aż tak bardzo jej przeszkadzała. Przetrząsał zachomikowane w pomieszczeniu rzeczy, a każde pudło opisane jego inicjałami budziło w nim nadzieję, która szybko się ulatniała, gdy pod przykrywką znajdował zabawki z czasów dzieciństwa czy przedszkolne obrazki, które sentymentalni rodzice postanowili zachować. Naprawdę był przekonany, że będzie musiał opuścić budynek z pustymi rękami, gdy w rogu zauważył jeszcze jeden karton, który jeszcze nie zdążył obrosnąć warstwą kurzu. Ukucnął obok niego, delikatnie je otwierając, zbyt przerażony widmem kolejnej porażki. Stracił równowagę i wylądował w siadzie, lekko drżącą ręką sięgając do wnętrza pudła. Jak wcześniej udało mu się nie rozpłakać, tak teraz nie udało mu się powstrzymać łez, które spływały mu po policzkach, choć nie był pewien, czy płakał z ulgi, że odnalazł swoją zgubę, czy ze smutku, bo zdawało się, że rodzeństwo Kingów nigdy nie będzie już tak szczęśliwe jak to, które patrzyło na niego z trzymanego zdjęcia.
@June King