Jolene Earnshaw
Awatar użytkownika
23
lat
172
cm
Policjant w Sussex Police
Nowi Zasobni Pracownicy
Zacisnęła zęby czując jak kotłująca się złość kipi w żyłach, ale tym razem zdołała powstrzymać się od odpowiedzi. Nie radziła sobie już z ogromem bodźców jakie ciągle bombardowały ją z każdej możliwej strony, a kłótnia dokładała kolejnych, sprawiając że dosłownie znalazła się na granicy wytrzymałości. Zacisnęło jej się gardło, jakby za chwilę miała zacząć płakać i chociaż z pozoru wciąż wrzała w niej złość, w praktyce ta maska robiła się coraz bardziej nietrwała i krucha. Pierwszy odruch obronny nakazywał znowu się uzbroić, ale tym razem brakowało już na to zasobów, jakby w ciągu minionych kilku minut wyrzuciła z siebie cały stres i nienawiść. A jednak, kiedy jej spojrzenie spotkało się ze spojrzeniem Tonego, nie odwróciła głowy. Patrzyła na niego pełnym pogardy, złości i rozpaczy wzrokiem, nawet nie musząc wyrażać niczego więcej również wtedy, kiedy sam się odezwał. Może po prostu nie była w stanie nic powiedzieć, bo gardło zacisnęło się niemożliwie, a sama Jolene po raz pierwszy podczas tej interwencji całkowicie zwątpiła w zasadność swojego postępowania. Należało go aresztować. Była to winna Genevieve i przede wszystkim sobie samej. Może wtedy wreszcie poczułaby się rozgrzeszona, że po tylu latach coś dla niej zrobiła i doprowadziła tą sprawę do końca.
- Gdyby tu chodziło o ciebie, już składałbyś zeznania na komendzie – Odpowiedziała w końcu zmęczonym głosem. Tak naprawdę nie miała sił na kolejną pyskówkę, jednocześnie czując, że są rzeczy, które chciałaby mu powiedzieć. Wbrew pozorom ta sprawa ciążyła jej nie tylko dlatego, że dotknęła tajemnicy samobójstwa Vieve, ale również relacji, którą jak dotąd utrzymywała z Wayfordem. Przez ostatnie lata przywiązała się do niego, jednocześnie teraz nie mogąc sobie poradzić z uczuciami, jakie wobec niego czuła. Najłatwiej było pokazać nienawiść, ale przecież gdzieś pod grubą warstwą syfu kotłowała się jeszcze troska i świadomość, że jest ona jednostronna. Dała się wykorzystać tak bardzo, że rzuciło to cień na wszystkie relacje społeczne Jolene. Nie potrafiła już patrzeć na ludzi z jakąkolwiek dozą zaufania.
- I jeśli mam być szczera, brzydzę się tym, że ci pomagam. Ale tym razem chodzi o Holly. Jeśli popełnisz samobójstwo, zrobisz jej to samo co Genevieve zrobiła mnie. Chcesz żeby każdego dnia żyła z poczuciem winy? Albo zastanawiała się czy mogła postąpić inaczej? W ogóle… myślisz, że sobie z tym poradzi? Bo ja nie – Mówiła tak cicho, że trudno było ją usłyszeć. Było jej wstyd, że poniekąd mówi mu o tych uczuciach, o których nie pisnęła nawet słowa w ciągu tylu lat znajomości. Nie mógł wiedzieć, że codziennie zastanawiała się czy mogła zareagować inaczej, maglowała różne scenariusze i szukała wyjść, które i tak nie mogły już niczego zmienić, aż w końcu, kiedy zaczęła godzić się z tragedią, znowu wszystko wróciło. Teraz jednak należało go przekonać wszystkimi dostępnymi środkami, z których odwołanie się do Duke mogło być jedynym skutecznym rozwiązaniem.
- I, kurwa, nie chcę tego drugi raz przechodzić... chcę tylko...wiedzieć czy mogłam zrobić cokolwiek – Załamał jej się głos, akurat w tym momencie, w którym w sypialni pojawili się sanitariusze. Odchrząknęła szybko, odwracając głowę i tym razem przyjęła nieco bardziej formalną postawę, jakby próbowała dać Tonemu do zrozumienia, że ma trzymać język za zębami i nie rozwijać sprawy Vieve w obecności osób trzecich.
@Anthony Wayford
Mów mi Jolka. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 46417663 lub Discorda Hayley#9914. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię być może.
Szukam znajomych z policji i studiów.
Uwaga, moje posty mogą zawierać:
wulgarny język, przemoc seksualna, samobójstwo
.

Podstawowe

Za fabuły

Anthony Wayford
Awatar użytkownika
31
lat
185
cm
zawodowy bokser wagi ciężkiej
Nowi Zasobni Pracownicy
Miała rację, ale nie był w stanie tego zobaczyć. Niektóre jego zachowania były wręcz nie do obejścia. Może gdyby był ich świadom, łatwiej byłoby mu je kontrolować, ale tak płynął na fali tego, co akurat miał w głowie.
- Beze mnie byłaby szczęśliwsza. To ja znowu zawiodłem jej zaufanie i wszystko zniszczyłem. Myślisz, że da się to odbudować? - Zapytał, nie oczekując jednak odpowiedzi. Oboje znali ją doskonale. Jolene mogła nawet odpowiedzieć na to pytanie na własnym przykładzie. Tony nie był tego świadom, bo kompletnie nie interesował się jej uczuciami i losem odkąd cały syf wybił na powierzchnię, ale zrobił jej dokładnie to samo, co Holly. Czy była po tym w stanie zaufać jeszcze komukolwiek...?
- Wszystkich tylko krzywdzę. Niszczę wszystko na swojej drodze. A bez niej... - tu urwał, czując, jak znowu ogarnia go strach. To wciąż tak okropnie bolało, że aż nie potrafił powiedzieć tego na głos. Myśl o stracie Holly go zabijała. Nie potrafił wziąć pod uwagę scenariusza, że było to tylko tymczasowe; że wciąż istniała nadzieja, że jakimś cudem wszystko jeszcze się naprawi; że mimo wszystko dalej go kochała, tak jak Jolene lubiła, bo przecież poza całym złem, które im wyrządził, dostarczył im też wiele pozytywnych wspomnień. Nie widział jednak teraz żadnych pozytywnych aspektów. Jego świat spowił się czernią.
Nawet argumenty Jolene nie były w stanie do niego dotrzeć. Zrobiłby dla Holly wszystko, ale nie był w stanie znieść tego bólu. Mogło to wyglądać z jego strony bardzo egoistycznie, że wciąż myślał tylko o sobie, ale chwilowo nie był w stanie inaczej. W jego głowie panował jeden, wielki chaos, nad którym nie potrafił przejąć kontroli, a rozwiązania, które przychodziły mu na myśl, zdecydowanie nie były najlepsze.
Widok ratowników sprawił, że wyraz twarzy Tonego ponownie się zmienił. Tym razem na dość zdystansowany i wrogi. Był spięty i niespecjalnie chciał z nimi rozmawiać, widząc w nich tylko zagrożenie. Brakowało mu jednak sił do tego, żeby stawiać opór, więc chcąc nie chcąc odpowiadał na zadawane pytania. Czasami mijał się z prawdą, nie wiedząc jednak, że jego wersja mijała się z wersją jego ojca, który - w przeciwieństwie do Tonego - chciał żeby interwencja zakończyła się hospitalizacją. Nie był też w najlepszej formie, żeby przewidzieć, do czego mogą doprowadzić jego odpowiedzi. Gubił się i mówił bez większego ładu i składu. Nie był sobą, o ile w ogóle istniała jakakolwiek prawdziwa wersja jego osoby.
Na podstawie wszystkich zebranych informacji, zdecydowano, że Tonemu rzeczywiście jest potrzebna natychmiastowa pomoc. Był niebezpieczny nie tylko dla siebie, ale również dla otoczenia. Kiedy usłyszał, że zostanie zabrany do szpitala, dosłownie wybuchł. Nie chciał tego słuchać, ani tym bardziej nigdzie jechać, więc nakłonienie go do pokojowego oddania się w ręce ratowników wcale nie było takim prostym zadaniem. Niewykluczone, że musiała mieć w tym udział obecna tu policja, żeby zmusić Tonego do pojechania na oddział, nawet jeśli oznaczało to konieczność zawiezienia go na miejsce w kajdankach.

/zt
@Jolene Earnshaw
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię hell yeah.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: przemoc, seks, rasizm, homofobia, wulgaryzmy.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Odznaki od publiczności

Jolene Earnshaw
Awatar użytkownika
23
lat
172
cm
Policjant w Sussex Police
Nowi Zasobni Pracownicy

- Nie wiem – Wzruszyła lekko ramionami, siląc się na niewzruszony ton głosu. Coraz gorzej znosiła sytuację mimo pozornego spokoju, jaki ogarnął jej ciało. Przez chwilę mogła wydawać się wręcz obojętna, kiedy rozmawiając z Tonym pozwoliła sobie na inne uczucia niż nienawiść i wściekłość, ale cała ta rozmowa była tylko kolejnym etapem słabości Jolene. Tak naprawdę właśnie teraz dało się zmiażdżyć ją jednym słowem. Ba! Jedną myślą, która tak usilnie próbowała wedrzeć się do głowy, że znowu była bliska paniki. Nie mogła się do tego przyznać. Czuła, że ludzie dookoła wykorzystają jej emocje i bała się tego momentu tak bardzo, że znowu zaczęła drżeć na całym ciele. Być może nawet Tony nie chciał już świadomie jej wyniszczać, a jednak kiedy pilnowała go w tym stanie, czuła jak psychikę miażdży świadomość, że ratuje życie oprawcy swojej siostry.

Z letargu wyrwały ją dopiero kolejne wydarzenia, kiedy stawiający opory Tony stał się agresywny dla z sanitariuszy. Momentalnie coś przeskoczyło w głowie Jolene na tryb działania, szybciej analizy i przede wszystkim instynktownych, wyuczonych na przestrzeni lat reakcji. Bez chwili zwłoki doskoczyła do szarpiącego się mężczyzny, starając się wykorzystać jego masę i swoją szybkość, którą sam niejednokrotnie zauważał, a później rozwijał tak aby stała się jej atutem. Jeśli było coś, co dawało jej szansę w tym momencie to właśnie kilka lat wspólnej pracy, w której niejednokrotnie musiała stawić mu czoła podczas wspólnych treningów. Zdarzało się, że ćwiczyli razem samoobronę, dlatego tym razem niemalże doskonale wiedziała jak należało podejść do zadania i wręcz książkowo wykorzystała swoją wiedzę. Problem pojawił się jednak w momencie, w którym do obezwładnienia go musiała użyć siły, ale właśnie wtedy szczególnie pomocny okazał się Matthew. Stał nieco dalej, co odebrało mu kilka cennych sekund, ale kiedy doskoczył do Wayforda, ten nie miał już szans na złapanie wystarczającej równowagi do dalszej walki. Ostatecznie dość szybko udało im się doprowadzić go do porządku, a później bezpiecznie odeskortować do szpitala.

Dopiero kiedy zajęła swoje miejsce w samochodzie, poczuła jak obezwładnia ją zmęczenie. Wszystkie emocje zaczęły dosłownie trząść jej ciałem, które jeszcze bardziej zbladło i zesztywniało do tego stopnia, że nie miała siły nawet się odezwać. Na domiar złego czekała ją jeszcze konfrontacja z Suarezem dotycząca zachowania podczas interwencji. Nie mógł zignorować takiego braku profesjonalizmu, łamania wszystkich reguł i praw, za które mogła grozić jej w najlepszym przypadku nagana. W tej chwili była już w stanie myśleć trochę bardziej logicznie, nawet przyznać mu rację i poczuć wobec siebie złość, ale jeśli miała być szczera, była pewna, że jeśli mężczyzna powie chociaż jedno słowo, Jolene nie utrzyma emocji na wodzy i ryknie niepotrzebnym płaczem, po którym nie da rady się uspokoić. Bała się tego momentu tak bardzo, że dosłownie wtopiła się w fotel pasażera, odwróciła głowę w stronę okna i błagała w duchu żeby zabrał się za tą rozmowę jutro kiedy będzie już miała trochę więcej siły żeby chociaż przeprosić.

@Matthew Suárez
Mów mi Jolka. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 46417663 lub Discorda Hayley#9914. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię być może.
Szukam znajomych z policji i studiów.
Uwaga, moje posty mogą zawierać:
wulgarny język, przemoc seksualna, samobójstwo
.

Podstawowe

Za fabuły

Matthew Suárez
Awatar użytkownika
36
lat
177
cm
Sierżant w Wydziale Śledczym
Uznana Klasa Średnia
Czuł, że to byłoby zbyt piękne, żeby Wayford oddał się w ręce ratowników bez walki. Suárez zobaczył go na oczy dopiero dziś, ale w swojej karierze spotkał się już z tyloma przypadkami, że niemal bezbłędnie potrafił przewidzieć, jak to się skończy. Dlatego też w momencie wydawania decyzji, stanął z boku, gotów zareagować, gdyby jego przypuszczenia się potwierdziły. Niestety miał rację, a Tony na próbę wyprowadzenia z domu zareagował agresją, która wymagała interwencji Jolene i Matta. Od czasu wypadku ani razu nie było mu się dane z nikim siłować podczas interwencji, ale nie zapomniał jak się to robi. We dwójkę bez większego trudu poradzili sobie z Tonym, którego Matt ostatecznie bez skrupułów zakuł w kajdanki i wymownie popchnął w stronę wyjścia, mając już tej sytuacji powyżej uszu.
Następnie wepchnął go na tylne siedzenie radiowozu i ponownie zasiadł za jego kierownicą. Zapinając pasy, spojrzał się na Jolene tak, jakby chciał coś powiedzieć, ale widząc jej postawę, zrezygnował z tego pomysłu. Obecność Tonego i tak nie stwarzała najlepszych okoliczności do tego. Zerknął na niego w lusterku, mając tyle niewypowiedzianych pytań na końcu języka, że z trudem zachowywał je wszystkie dla siebie. Nie miał pojęcia o połowie rzeczy, ale mimo to miał wrażenie, że ta historia jest na tyle skomplikowana, że gdyby próbował to zrozumieć, to dorobiłby się niezłej migreny.
Wreszcie bez słowa ruszył za karetką, która pokierowała ich do szpitala.
- Jeśli chcesz, możesz poczekać w aucie. Nie powinno to długo zająć - zwrócił się do Jolene, gdy znaleźli się na miejscu. Tak jak w zwykłym szpitalu, zatrzymani mieli pierwszeństwo, więc przyjmowanie ich zwykle trwało krótko. Nawet jeśli Tony znowu zamierzał stawiać opór, to Matt był pewien, że personel szpitala miał na to swoje sposoby.
Niezależnie od wyboru Jolene, mężczyzna został odprowadzony do szpitala, gdzie po przejściu wszystkich procedur i formalności, został poddany przymusowej i natychmiastowej hospitalizacji. Dopiero po tym policjanci mogli wrócić do swoich przerwanych interwencją obowiązków... lub pochylić się nad drugą stroną tej tragedii, czyli dziewczyną Wayforda, o ile Jolene dalej planowała złożyć jej wizytę, sama lub w towarzystwie swojego partnera.

/zt
@Jolene Earnshaw
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Odpowiedz