Przed rejestracją zapoznaj się z Przewodnikiem.
Wróciwszy w siodło, zagalopowała na prawo na kole, a po unormowaniu tempa tego chodu ponownie najechała na piątkę, która zapewne swoim wyglądem zachęciła klacz do tak entuzjastycznego skoku. Teraz Mary była uważniejsza i nie dała się zaskoczyć siłą odbicia, wskazując też zwierzęciu optymalne miejsce i dzięki temu w jednym kawałku przedostając się na drugą stronę. Szóstka leżała po lekkim łuku, w który skręciła po wylądowaniu, utrzymując konia w ryzach i dopiero już na samej prostej dając jej możliwość odważniejszego wyjścia do przodu. Odbiły się w tym miejscu, które akurat odpowiadało Devo, do czego Mary się dopasowała. Nadgarstki przesunęła wzdłuż jej szyi, dając miejsce na zapracowanie pyskiem i grzbietem. Przy lądowaniu złapała równowagę na własnych kolanach, umożliwiając Devocatis swobodny galop na siódemkę. Zaokrągliła ją tylko odrobinę, chcąc uzyskać wyższą parabolę lotu, tym bardziej że ta przeszkoda mogła się odrobinę stapiać z tłem w tej perspektywie. Uprzedziła więc półparadą i dopilnowała poprawnego wyjechania odległości, zaraz wychodząc do kolejnego skoku z koniem. Przesunęła też lewą łydkę subtelnie za popręg i zagalopowała na prawo, w razie potrzeby wykonując jeszcze lotną, gdyby nie zgrała się ze skarogniadą. Nie musiała się spieszyć, więc wyjechała dość obszernie łuk, kończąc pod ścianą, gdzie ustawionych było kilka przeszkód. Póki co skupiła się na 8a, przed którą wzięła konia bardziej na siebie i uniosła na przodach, motywując konia do mocniejszego zapracowania. Wyczekała na jej ruch i odbicie się, z czym zgrała się z nią, podążając za jej pyskiem oraz skokiem i wykonując półsiad adekwatny do tej wysokości. Tuż po wylądowaniu wykonała z nią dodanie na tę jedną foule, która zakończyła się kolejnym skokiem, również bezbłędnym. Trochę to rekompensowało jej wcześniejszy upadek, o którym teraz już nawet nie pamiętała i pewnie tylko pojedyncze siniaki miały o tym przypominać.
Przeskoczywszy 8b, półparadą dała Devocatis znać, że wcale nie jadą dalej na wprost, jak mogłoby się jej wydawać przez dwie inne przeszkody przed nimi. Zamiast tego po dość łagodnym łuku skręciła w prawo, wprost na dzisiejszy gwóźdź programu - stacjonatę z rowem. Sama Hargreeves nie miała co do niej większych zastrzeżeń, ale nie miała też pewności, jak do tego udziwnienia podejdzie klacz, która zapewne lubiła czasami wymyślać. Pokazała jej ją odpowiednio wcześniej, przygotowując też do całego najazdu. Usiadła głębiej w siodle i ściągnęła łopatki, prowadząc ich dwójkę na sam środek kolorowej przeszkody. Łydki ograniczały ucieczkę w bok, a jednocześnie aktywizowały do okrągłego galopu pod górkę. Przeskoczyły stacjonatę równie poprawnie co dotychczas, a w międzyczasie Mary znowu zaakcentowała zmianę nogi przy lądowaniu, jako że nie miały teraz za wiele miejsca do dziesiątki. Nie pomyślała nawet o ścinaniu zakrętu, który potraktowała całkiem poważnie, jakoś nie mając ochoty szarżować przy przeszkodach, które były niewiele niższe od nich samych... Szczęśliwie im obu nie brakowało odwagi i w ramach prawdziwego girl power okser został pokonany bez zrzutki czy choćby muśnięcia drągów. Kobieta znalazła chwilę, żeby pochwalić klacz za współpracę do tej pory, jednocześnie kierując się z nią znowu pod ścianę. Do końca przejazdu zostały im już same łatwe najazdy, co dawało Mary trochę spokoju, jako że znała siebie i swoje pokusy do przesadzania w parkurach. W każdym razie teraz grzecznie podjechała pod bandę, dając im sporo miejsca na wyprostowanie się i dopasowanie tempa do następnej przeszkody. Stacjonata nie wyglądała na taką, która miała im przysporzyć problemów i nie myliła się w tej kwestii, bo zostawiły ją za sobą bez błędu. Jadąc wciąż w pełnym siadzie i pilnując konia, podprowadziła ją do przedostatniej już przeszkody. Znowu pozwoliła jej na wydłużenie galopu, a przy tym zaplanowała to w ten sposób, żeby nie urywać ostatniej foule i wykonać poprawny skok. Przypływ adrenaliny związany z końcem przejazdu nie spowodował u Suárez utraty zdrowego rozsądku i nawet do tej ostatniej przeszkody starała się podejść na spokojnie, tym bardziej, jeśli siedziała na takiej tykającej bombie, jaką była Devocatis. Mimo chęci dodania w tym ostatnim odcinku postawiła na dokładność również w tym momencie, więc nie było możliwości na żadne szarżowanie. Poprowadziła konia na sam środek przeszkody, wyznaczając mu też optymalne miejsce poprzez dodanie łydki. Zsynchronizowała się z jej skokiem, po którym odetchnęła z ulgą. Pochwaliła klacz głosowo, a po zwolnieniu do kłusa oraz stępa także poprzez pogłaskanie jej po szyi. Zjechała z nią na rozprężalnię, gdzie osobiście zajęła się jej rozstępowaniem i pielęgnacją po przejeździe, na którym mimo wszystko się spisała.