Mary Anna Suárez Hargreeves
Awatar użytkownika
28
lat
170
cm
fizjoterapeutka
Techniczna Klasa Średnia
MARY ANNA SUÁREZ HARGREEVES & DEVOCATIS - KLASA CS (TRENINGOWO) - CZĘŚĆ II

Wróciwszy w siodło, zagalopowała na prawo na kole, a po unormowaniu tempa tego chodu ponownie najechała na piątkę, która zapewne swoim wyglądem zachęciła klacz do tak entuzjastycznego skoku. Teraz Mary była uważniejsza i nie dała się zaskoczyć siłą odbicia, wskazując też zwierzęciu optymalne miejsce i dzięki temu w jednym kawałku przedostając się na drugą stronę. Szóstka leżała po lekkim łuku, w który skręciła po wylądowaniu, utrzymując konia w ryzach i dopiero już na samej prostej dając jej możliwość odważniejszego wyjścia do przodu. Odbiły się w tym miejscu, które akurat odpowiadało Devo, do czego Mary się dopasowała. Nadgarstki przesunęła wzdłuż jej szyi, dając miejsce na zapracowanie pyskiem i grzbietem. Przy lądowaniu złapała równowagę na własnych kolanach, umożliwiając Devocatis swobodny galop na siódemkę. Zaokrągliła ją tylko odrobinę, chcąc uzyskać wyższą parabolę lotu, tym bardziej że ta przeszkoda mogła się odrobinę stapiać z tłem w tej perspektywie. Uprzedziła więc półparadą i dopilnowała poprawnego wyjechania odległości, zaraz wychodząc do kolejnego skoku z koniem. Przesunęła też lewą łydkę subtelnie za popręg i zagalopowała na prawo, w razie potrzeby wykonując jeszcze lotną, gdyby nie zgrała się ze skarogniadą. Nie musiała się spieszyć, więc wyjechała dość obszernie łuk, kończąc pod ścianą, gdzie ustawionych było kilka przeszkód. Póki co skupiła się na 8a, przed którą wzięła konia bardziej na siebie i uniosła na przodach, motywując konia do mocniejszego zapracowania. Wyczekała na jej ruch i odbicie się, z czym zgrała się z nią, podążając za jej pyskiem oraz skokiem i wykonując półsiad adekwatny do tej wysokości. Tuż po wylądowaniu wykonała z nią dodanie na tę jedną foule, która zakończyła się kolejnym skokiem, również bezbłędnym. Trochę to rekompensowało jej wcześniejszy upadek, o którym teraz już nawet nie pamiętała i pewnie tylko pojedyncze siniaki miały o tym przypominać.
Przeskoczywszy 8b, półparadą dała Devocatis znać, że wcale nie jadą dalej na wprost, jak mogłoby się jej wydawać przez dwie inne przeszkody przed nimi. Zamiast tego po dość łagodnym łuku skręciła w prawo, wprost na dzisiejszy gwóźdź programu - stacjonatę z rowem. Sama Hargreeves nie miała co do niej większych zastrzeżeń, ale nie miała też pewności, jak do tego udziwnienia podejdzie klacz, która zapewne lubiła czasami wymyślać. Pokazała jej ją odpowiednio wcześniej, przygotowując też do całego najazdu. Usiadła głębiej w siodle i ściągnęła łopatki, prowadząc ich dwójkę na sam środek kolorowej przeszkody. Łydki ograniczały ucieczkę w bok, a jednocześnie aktywizowały do okrągłego galopu pod górkę. Przeskoczyły stacjonatę równie poprawnie co dotychczas, a w międzyczasie Mary znowu zaakcentowała zmianę nogi przy lądowaniu, jako że nie miały teraz za wiele miejsca do dziesiątki. Nie pomyślała nawet o ścinaniu zakrętu, który potraktowała całkiem poważnie, jakoś nie mając ochoty szarżować przy przeszkodach, które były niewiele niższe od nich samych... Szczęśliwie im obu nie brakowało odwagi i w ramach prawdziwego girl power okser został pokonany bez zrzutki czy choćby muśnięcia drągów. Kobieta znalazła chwilę, żeby pochwalić klacz za współpracę do tej pory, jednocześnie kierując się z nią znowu pod ścianę. Do końca przejazdu zostały im już same łatwe najazdy, co dawało Mary trochę spokoju, jako że znała siebie i swoje pokusy do przesadzania w parkurach. W każdym razie teraz grzecznie podjechała pod bandę, dając im sporo miejsca na wyprostowanie się i dopasowanie tempa do następnej przeszkody. Stacjonata nie wyglądała na taką, która miała im przysporzyć problemów i nie myliła się w tej kwestii, bo zostawiły ją za sobą bez błędu. Jadąc wciąż w pełnym siadzie i pilnując konia, podprowadziła ją do przedostatniej już przeszkody. Znowu pozwoliła jej na wydłużenie galopu, a przy tym zaplanowała to w ten sposób, żeby nie urywać ostatniej foule i wykonać poprawny skok. Przypływ adrenaliny związany z końcem przejazdu nie spowodował u Suárez utraty zdrowego rozsądku i nawet do tej ostatniej przeszkody starała się podejść na spokojnie, tym bardziej, jeśli siedziała na takiej tykającej bombie, jaką była Devocatis. Mimo chęci dodania w tym ostatnim odcinku postawiła na dokładność również w tym momencie, więc nie było możliwości na żadne szarżowanie. Poprowadziła konia na sam środek przeszkody, wyznaczając mu też optymalne miejsce poprzez dodanie łydki. Zsynchronizowała się z jej skokiem, po którym odetchnęła z ulgą. Pochwaliła klacz głosowo, a po zwolnieniu do kłusa oraz stępa także poprzez pogłaskanie jej po szyi. Zjechała z nią na rozprężalnię, gdzie osobiście zajęła się jej rozstępowaniem i pielęgnacją po przejeździe, na którym mimo wszystko się spisała.
KONIEC
2x podwójne punkty doświadczenia za kolejny trening
Mów mi Ola. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 49825838 lub Discorda alek#7308. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: brak.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Dla użytkownika

Awatar użytkownika
12
lat
174
cm
Skoki
Mały Sport & Rekreacja
MARY ANNA SUÁREZ HARGREEVES & DEVOCATIS - KLASA CS (TRENINGOWO) - CZĘŚĆ II

Gdy kobieta zajęła swoje miejsce w siodle, niezwłocznie wznowiły galop. Klacz zachowywała się jakby nigdy nic się nie stało, więc już po chwili mogły się ponownie zmierzyć z felerną piątką. Jeden skok w zupełności wystarczył Devocatis, by opatrzeć się z przeszkodą, więc tym razem skoczyła nad nią zupełnie normalnie, nie utrudniając kobiecie utrzymania się w siodle. Po skoku kontynuowała aktywny galop w stronę szóstej przeszkody. Miała obszerną foule galopu, więc znalazły się przy okserze tuż po chwili. Tym razem klacz samodzielnie wybrała miejsce odbicia, na co Mary szczęśliwie była przygotowana, więc obie zgrały się ze sobą w tym dalekim, dość wypłaszczonym locie. Po wylądowaniu i odejściu spod oksera pozwoliła się skrócić i zaokrąglić, choć towarzyszyło temu parę opornych machnięć łbem. Ostatecznie jednak dogadała się z jeźdźcem i nie stworzyła niebezpiecznej sytuacji, tylko odbiła się zgodnie z planem, tym razem oddając nieco bardziej okrągły skok. Zgodnie z sugestią z góry, wykończyła go lądowaniem na prawo, w które następnie zakręciły.

Czekał tam na nie dwuczłonowy szereg, przed którym klacz zadarła wyżej łeb, jakby chciała dojrzeć, co czeka na nią dalej. Póki co szła na wszystkie przeszkody chętnie i bez zawahania, bez żadnego wydziwiania, co jak na nią, było bardzo miłą odmianą. Wyjątkowo nie reagowała na łydkę nerwem, więc Mary mogła ją prowadzić tak, jak uważała to za słuszne. Okrągłym, równym galopem zbliżyła się do przeszkody, po czym mocno odbiła od ziemi, żeby oddać kolejny czysty skok. W takich warunkach była to prawdziwa przyjemność, gdy ruchy klaczy były przewidywalne. Wylądowała po stacjonacie, po czym wydłużyła krok zgodnie z sugestią i zaraz ponownie poderwała się do lotu, wciąż wykazując sporo siły i energii, mimo iż pokonywanie tego parkuru było bardzo obciążające dla całego organizmu.

Po wylądowaniu faktycznie ciągnęło ją do tego, by zaatakować przeszkodę ustawioną w tej samej linii, lecz Mary skutecznie odwiodła Devocatis od tego pomysłu. W zamian skierowały się na stacjonatę z rowem, na widok której Devocatis nastawiła czujnie uszy, bo jednak była to jakaś nowość. Ogólnie jednak skarogniada była obeznana z różnego rodzajami podmurówek i straszaków, więc nie dała się przestraszyć takiej drobnostce i odważnie zbliżyła się do przeszkody, by oddać następny skok. Imitacja wody naturalnie sprowokowała ją do nieco wyższego i bardziej krągłego skoku, podczas którego zerknęła w locie pod siebie, jeszcze mocniej wyciągając przez to szyję, ale sam skok - od początku do końca - był bardzo płynny i oczywiście udany. Następna przeszkoda była ustawiona natomiast po łagodnym łuku na lewo, w który Devocatis weszła galopem z lewej nogi, nie tracąc dotychczasowego entuazjazmu oraz chęci do współpracy. Nie zrażała jej wielkość przeszkód, zupełnie jakby nie była świadoma tego, jakie są wielkie. To jednak pomagało jej w oddawaniu kolejnych skoków, skoro bez wahania, szybkim tempem ruszała na takie wagony. Nie inaczej było w przypadku dziesiątki, którą także udało im się pokonać z bezpiecznym zapasem.

Dalej pojechały na lewo, żeby wrócić pod ścianę, gdzie czekały na nie dwie przeszkody. Dystans do nich był dość spory, więc klacz zyskała chwilę na uspokojenie oddechu, nim zmierzyła się z kolejną stacjonatą. Zostawiwszy ją nienaruszoną, lekko odpaliła się w drodze do przedostatniej przeszkody, choć zrobiła to jak najbardziej pod kontrolą jeźdźca. W rezultacie oddała bardzo ekonomiczny, długi skok nad okserem, za którym pozostała w galopie na lewą nogę. Szastając ogonem na boki, znowu nieco posprzeczała się z Mary w najeździe do przeszkody, bo osobiście wolała załatwić to szybko. Amazonka wykazała się jednak rozsądkiem, który nie dopuścił do szarży na przeszkodę. Efektem tego działania był kontrolowany, równy najazd na stacjonatę kończącą parkur. Skarogniada odbiła się z wybranego przez jeźdźca miejsca, szybko i wysoko podnosząc nogi, a w dalszej fazie lotu efektownie rozciągając się nad drągami. Następnie wylądowała bezpiecznie po drugiej stronie i płynnie odeszła bez przeszkody, mijając celowniki, za którymi zaczęła stopniowo zwalniać aż do stępa, czemu towarzyszyło parę parsknięć.

KONIEC
Mów mi Devo lub Kurewna. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego.
Szukam kaskaderów i samobójców =).
Uwaga, moje posty mogą zawierać:
krew, pot i łzy na treningach
.

Podstawowe

Osobowość

Zamknięty