Obserwowała jej spacer. Drobne gesty czy spojrzenie, jakim obdarzała prace. Gdyby miała dusze hazardzistki, to zapewne byłaby w stanie postawić zakład, o jej myśli. Ona jednak nie była. Lubiła obserwować. Interpretować każdą zmienną zachodzącą na twarzy obcej osoby. Wyłapywała drobne zmiany mimiczne, jakie dla wielu mogły być nieważne. Dla niej jednak wszystko miało jakieś znaczenie. Biedna po prostu kochała obserwować ludzi, z jakich później tworzyła swoje dzieła. Każdy jej bohater czy postać poboczna posiadała jakieś cechy osób poznanych. Dla tej tutaj również obmyśliła pewną rolę. Pozostawało jedynie zapamiętać wszystkie zmiany, jakim poddawała soją twarz. Jej postaci posiadały jedynie twarze, a ciała były jej wymysłem własnym, dlatego też nie miała zamiaru skupiać się na takich drobnostkach.
-Dla mnie?- Powtórzyła pytającym tonem, lecz szybko dodała -
raczej kwestia bezpieczeństwa. Wolę by moje źródło dochodu nie wylądowało w szpitalu po konfrontacji, z lokalnym folklorem- wyjaśniła, z rozbawieniem jakiego nie potrafiła ukryć. Jak nic dobrze wiedziała. jak kończą się wycieczki wszystkich tych, co wyglądali na bogatych czy obcych. Judy była pragmatyczna. Nie dbała, o jej zdrowie, lecz, o własny portfel, jaki miał się pogrubić po tym zleceniu. Nic więcej. Dobrze wiedziała, że samym rysowaniem nie zarobi na wszystko, a miała w planach kupno paru dodatkowych rzeczy. Poza tym była byt duża, by prosić rodziców, o pomoc i nazbyt uparta, by brać dodatkowe zlecenia. Cóż. Kochała swoją niezależność czy czas wolny i nie chciała zamykać się w pewnych ramach narzuconych na innych. Więc czemu przyjęła jej ofertę? Mówiąc szczerze, sama nie miała pojęcia. Z jednej strony chodziło, o pieniądze. Z kolejnej, o zachowanie niezależności w działaniu i braku kontroli. Teraz jednak gdy usłyszała, jej kolejne słowa zaczynała wątpić, czy, to wszystko miało sens. Jednak była jej pryncypałem. Płaciła za pomysł oraz prace więc musiała wstać i bez słowa ruszyła do kuchni, z jakiej przyniosła dwie szklanki (nie miała kieliszków), cytrynę oraz sól. W takich chwilach cieszyła się, z tego, że jednak nadal była młoda i wiedziała jak, pije się takie trunki. Oczywiście nie pijała ich zbyt często, teraz jednak nie miała chyba wyjścia. -
Jeśli lubisz oglądać pustą lodówkę i ubogi serwis, to nie krępuj się- odparła w chwili gdy układała wszystko na stoliku. Dobrze wiedziała, że tego typu stwierdzenia nie są zbyt profesjonalne, jednak sama zaczęła, a Judy była czasem jak dziecko. Lubiła się drażnić, z ludźmi jacy również podobnie pogrywali, z nią samą. Więc chyba było 1:1? Ponownie opadła na fotel rozlewając trunek, do szklanek, w jakie wcześniej wrzuciła po dwie kostki lodu. -
To, co widzisz, jest jedynie częścią. Resztę mam na dyskach czy w druku-Wyjaśniła zgodnie, z prawdą. Nigdy przecież nie trzymała wszystkich prac na widoku. Po pierwsze przez wzgląd na ich mnogość, a po drugie nie miała tyle wolnego miejsca. Wolała trzymać starsze prace w bardziej przystępnej formie, a te, co zdobiły jej ściany, stół czy innych miejscach były tymi, jakie chciała zatrzymać. Nic więcej. Rysowniczka uchwyciła jedną, ze szklanek jaką podała kobiecie siedzącej naprzeciw i już miała zając się swoim trunkiem gdy padło kolejne pytanie. W pierwszej chwili nie wiedziała, czy tamta mówi poważnie, czy może to jakiś głupi żart? Wiedziała przecież, że ci bogaci ludzie zazwyczaj bywają ekscentryczni jednak czy na pewno w takim stopniu, by wbijać buciorami w czyjeś życie?
-Rozejrzyj się i odpowiedz sama na swoje pytanie- Odbiła piłeczkę, chowając przy tym twarz za szklanką, jaka miała zamaskować jej uśmieszek, jaki błądził na granicy widoczności. Skoro tak chciała się bawić, to proszę bardzo. Judy była przecież artystką. Osobą, jaka mimo wszystko potrafi się adaptować do każdej sytuacji oraz otoczenia więc bez trudu podjęła jej grę, niedbałym gestem zakreślając półokrąg po pomieszczeniu. Ono natomiast było wypełnione pracami, książkami, komiksami czy innymi rzeczami, jakie najczęściej towarzyszą osobą jej profesji. Jednak wprawne oko zapewne wyłapie, iż nie ma tutaj niczego świadczącego, o bytności innej osoby niezależnie od płci. Chyba że dobrze się maskowała i nie wystawiała takich drobnostek na światło dzienne. Upiła dość spory łyk, kupując sobie przy tym odrobinę czasu. Poczuła, jak przyjemne ciepło rozlewa się po jej przełyku, żołądku sprawiając, że przez moment zapomniała, o tak bezczelnym pytaniu jakie padło, ze strony bądź co bądź jej pracodawcy. -
Czemu chciałaś mnie poznać?- Spytała, skupiając swoje spojrzenie na kostkach lodu, jakie otaczał przyjemny bursztynowy płyn (tak zakładam?). Wolała je od spojrzenia obcej kobiety. Na swój sposób nie chciała znać odpowiedzi, jednak jakoś musiała podjąć niewygodny temat ich współpracy. Zdawał się być on nieco bardziej bezpieczny niż wcześniej zadane pytanie.
-Ciekawość? Zachcianka bogatej pannicy? Czy raczej chcesz wiedzieć, czy nie zniszczę Ci tej wystawy?- Spytała zbyt otwarcie, jednak w ich krótkiej znajomości nie było czasu na grzeczności, jakie zostały odrzucone wraz, z przyodzianiem przez Adrienne ciuchów dla kasy niższej. Nie, żeby wyglądała w nich źle! Tak, to również był powód, dla jakiego Judy wpatrywała się w lód. Zresztą Judy dobrze wiedziała, jak działa świat bogatych i wpływowych ludzi. Znała, go na tyle dobrze by móc sobie pozwolić na takie, a nie inne słowa, a te przychodziły jej naprawdę łatwo. Wreszcie uniosła spojrzenie, tak by móc spojrzeć w stronę kobiety. Milczała przez chwilę, bawiąc się suwakiem bluzy, co miało na swój sposób odwrócić uwagę tamtej. Skoro już tu jest, to niech sobie przynajmniej popatrzy, skoro bez skrępowania używa wobec niej słów mało profesjonalnych.
-To jak przejdziemy, do interesów?- Spytała, posyłając ku niej jeden, z tych uroczych uśmiechów, jakie wyniosła, z domu. Uśmiech ten był oczywiście zarezerwowany dla kontrahentów ojca czy ich synów, córek...
@Adrienne Maxwell Tavares